Subaru
W końcu jakieś ruszenie. Na dodatek z grubej rury. Zapewne nie jeden z Was czekał na ten wpis. Czy znajdziecie waszego ulubieńca dziś? Czy znowu wzbudziłem trochę kontrowersji? Przekonajcie się sami. Namawiam tradycyjnie do komentowania i dyskusji. Po ostatnich wpisach, przyznam, że coś się ruszyło. Zapraszam.
Subaru ? marka, przede wszystkim znana ze sportów motorowych. Swoje osiągnięcia rajdowe przypieczętowała nie jednym modelem. Swoim najbardziej rozpoznawalnym modelem, na stałe zapisała się w świadomości miłośników motoryzacji. Marka stosunkowo młoda. Istniejąca od niecałych sześćdziesięciu lat, na tle weteranów motoryzacji, do dość młody wiek. Ale nie wiek czyni najlepszego. Subaru wprowadzając w swoich samochodach wiele nowinek technicznych, jak pierwszy osobowy samochód z napędem na cztery koła, o którym za chwilę, dało o sobie znać w światku motoryzacji. Przez firmę przewinęło się wiele modeli, które większość z nich, produkowane są do dzisiaj. Ja przedstawię Wam, moim zdaniem, pięć najważniejszych i najpiękniejszych. Po ostatnich mini wpisach, wreszcie się coś ruszyło i przeleję Wam trochę więcej moich myśli. Zaczynajmy.
Impreza ? od razu od najważniejszego. To właśnie o tym modelu była mowa we wstępie. Ta marka, ta nazwa i ten kult. Kult samochodowy, który stał się rozpoznawalny na całym świecie. Impreza, która stowarzyszyła po swojej stronie miłośników Subaru, od początku swojego istnienia, zacięcie walczy ze swoim największym konkurentem, jakim jest Mitsubishi Lancer. Osobiście jestem bardziej po stronie Mitsubishi, ale Subaru też zasługuje na uznanie. Uznanie, które zapracowało sobie na odcinkach rajdowych na początku swojego istnienia. Tak, dobrze słyszycie. Pierwsza generacja i nieżyjący już Colin McRae. To było połączenie wybuchowe. Widok przejeżdżającego bokiem Colina pomiędzy drzewami, z prędkościami osiągającymi 160 kilometrów na godzinę, w Subaru z charakterystycznym malowaniem z trzema piątkami na masce, był i jest to widok niezapomniany. Od wczesnych lat, gdy zacząłem się po trochu interesować rajdami i widząc takie obrazy na zdjęciach, zakochałem się. Zakochałem się w Subaru Impreza pierwszej generacji w swoich najmocniejszych wersjach. Ale przed oczyma zawsze będę mieć odmianę dwudrzwiową, którą różnie nazywają. Coupe lub dwudrzwiowy sedan. Mniejsza z tym, zobaczcie czym ten samochód jest. Silniki typu bokser, dwulitrowe, turbodoładowane jednostki osiągające moc 280 koni mechanicznych. Napęd na obie osie. Wiele limitowanych edycji, które dzisiaj są szczególnie poszukiwane. Doświadczenie Subaru osiągnięte na rajdowych odcinkach specjalnych, umożliwiło zbudowanie legendy. Legendy, która dziś jest kontynuowana. Na koniec krótko o następcach. Druga generacja, ta z przed liftingu, była dla mnie ?znośna?. Jest to nadal samochód marzeń, ale nie jest w stanie przebić legendy pierwowzoru. Kolejna odmiana, po wspomnianych liftingu, jakoś mi się nie spodobała. Zmieniony całkowicie przedni pas, z charakterystycznym wlotem powietrza podzielonym na trzy części, nie spodobał mi się od chwili pierwszych zdjęć. A trzecia i jak na razie ostatnia generacja? Cóż, wielu mówiło o połączeniu Subaru i Lanosa, ale myślę że jest to zbyt krytyczne określenie. Nadal jest to samochód wybitny, powalający swoimi osiągami i właściwościami jezdnymi, ale czegoś zabrakło.
Legacy ? wiecie co królowało na rajdowych odcinkach przed Imprezą? No właśnie, Legacy. Pierwsza generacja, która występowała w wielu odmianach, w tym bardzo mocnych RS Turbo, stała się bazą dla znanej rajdówki. Jak dla mnie, nie ma się co rozpisywać nad kolejnymi generacjami. Tylko pierwsza rządziła. Legacy pierwszej generacji było typowym japońskim sedanem lub kombi z mocnymi ostrymi liniami. Typowa japońszczyzna początku lat dziewięćdziesiątych. To właśnie ten styl ma to coś w sobie, co zaowocowało rzeszą fanów japońskiej motoryzacji. Ale w tym modelu furorę zrobiły najmocniejsze odmiany. Wspomniana RS Turbo, osiągała moc dwustu dwudziestu koni mechanicznych z turbodoładowanego, dwulitrowego silnika w układzie DOHC, czyli z dwoma wałkami rozrządu. Ale to nie wszystko. Znana nam dzisiaj firma STi z podrasowanych Imprez, również w tamtych czasach wzięła pod skalpel Legacy pierwszej generacji. Z silnika o pojemności dwu i dwóch dziesiątych litra wykrzesała 276 kucyków. Szaleństwo. Wziąwszy pod uwagę, że była to odmiana kombi. Takie samochody się ceni. A Legacy, w swojej pierwszej odmianie, z prostą linią i genialnymi silnikami, na stałe zapisało się w karty motoryzacji. Cudowny samochód.
Leone ? jak głębiej zajrzymy w historię Subaru, odnajdziemy właśnie ten model, który był poprzednikiem Imprezy. Leone, produkowany przez ponad dwadzieścia lat, stworzył nie małą historię w firmie. Przez swoje trzy, znacznie odmienne generacje, nie może zostać pominięty za swój fantastyczny styl. Pierwsza generacja, która pojawiła się w 1971 roku, dokładnie odzwierciedla styl ówcześnie panujący w japońskiej motoryzacji. Lusterka na przednich błotnikach, przedziwny ale jakże oryginalny przód, miękko poprowadzona boczna linia okien i mocno opadający tył. Mowa oczywiście o dwudrzwiowej odmianie coupe. Następcy, w postaci dwóch generacji, to już zupełnie inny styl. Ale właśnie dzięki tej odmianie, skłaniałbym się bardziej ku stronie drugiej. Japończycy lubią moc. Widać to w postaci turbodoładowanych jednostek o małej pojemności. Małej w porównaniu do zachodnich rynków. Wsadzali te jednostki gdzie się dało. Tak powstawały mocne sedany i kombi, które świetnie reprezentuje Subaru Leone drugiej generacji ze zdjęcia. Niemalże stukonny silnik w nadwoziu osiągającym około jednej tony, co przy dzisiejszych kombi jest nieosiągalne, a nawet przy sportowych, dwudrzwiowych samochodach, dawało rezultaty nie do powstydzenia się. Za to się ceni japońską myśl inżynierską. Wisienką na torcie w całej swej historii tego modelu, były egzemplarze zbudowane do rajdów. Subaru w połączeniu sił z firmą STi, zbudowało studziewięćdziesięciokonnego potwora, który dzielnie przemierzał szutrowe odcinki i dał zwycięstwo w 1993 roku.
SVX ? być może kogoś zaskoczę, ale miłośników nie powinienem. Ten jak i następny model, który jest poprzednikiem SVX, to zupełnie odmienne samochody Subaru. SVX był dla mnie wielką niewiadomą, gdy po raz pierwszy go ujrzałem. Było to już bardzo dawno temu, ale za czasów braku powszechnego dostępu do Internetu w domach, nie mogłem nigdzie znaleźć co to za samochód. Z pomocą przyszedł później jeden z numerów Auto Świata. Co ciekawe, jakiś tydzień temu, znów miałem okazje ujrzeć ten samochód na własne oczy. Sądzę, że nikt nie może obok niego przejść obojętnie. Jest kolejnym przykładem zapomnianej sylwetki przez producenta. Ileż razy już ta historia się powtórzyła. A szkoda. Być może dziś nie trafił by w większą rzeszę odbiorców, ale ówczesne ryzyko producentów opłaciło się. Dzięki takim zagraniom możemy podziwiać dziś takie perełki. Genialna, nieco spłaszczona sylwetka coupe. Rozciągnięta, z długim przodem i pięknie oszkloną kabiną. Od razu rzuca się w oczy nietypowe otwieranie szyb. Otwiera się tylko ta część do listwy przechodzącej przez okno. Ten mały zabieg stylistyczny, może nie do końca praktyczny, ale zdołał od razu przyciągnąć moją uwagę gdy po raz pierwszy go ujrzałem. Tył, z przepięknymi wąskimi światłami, nieco kanciasty i uzupełniony małym spojlerem. Silnik? 3,3 litrowy bokser dający moc 230 koni mechanicznych. Dla mnie wystarczające osiągi, a pomruk boksera uzupełnia braki w mocy jakby komuś było mało. Samochód wybitny i rzadko spotykany, którym bez problemu mógłbym się wyróżnić. A o to właśnie chodzi w motoryzacji.
XT ? wspomniałem o poprzedniku? O to i on. Budzący podziw, swoimi bardzo ostrymi liniami i zadziwiającym tyłem, model XT. Prekursor linii modelu SVX. Znany również pod innymi nazwami, zależnymi od rynku docelowego. Ale trzymajmy się XT, bo tak został nazwany na rynek europejski. Osobiście nigdy nie spotkałem tego samochodu na drodze. Produkowany zaledwie sześć lat w niecałych stu tysiącach egzemplarzy, ciekawe ile do dziś przetrwały. Jak dla mnie samochód unikatowy i reprezentujący wyśmienity gust i znajomość właściciela. Obowiązkowo do napędu użyto silników typu bokser, z których tak dobrze jest znane Subaru. Dla mnie ewenement w skali tej marki. Samochód tak genialny, posiadający wszystkie atrybuty sportowego wozu z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w postaci nadwozia coupe i otwieranych przednich świateł, że brak mi słów na opisanie tego zjawiska. Myślę, że idealny samochód na zakończenie tego wpisu. Od siebie polecam zagłębienie się w Internecie, gdyby kogoś zainteresował i dotychczas go nie znał. Naprawdę polecam.
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze