Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Roni13321

Opeth

Polecane posty

opeth.jpg

Obecni członkowie:

Mikael Akerfeldt (Bloodbath, ex-Katatonia) ? gitara, wokal (1990-)

Fredrik Akesson (ex-Arch Enemy, Tiamat) ? gitara (2007-)

Martin Mendez ? bas (1997-)

Martin ?Axe? Axenrot (Bloodbath, Witchery, ex-Nifelheim) ? perkusja (2006-)

Per Wiberg (Spiritual Beggars) ? klawisze (2005-)

Ważniejsza dyskografia:

Orchid (15.05.1995)

Morningrise (24.07.1996)

My Arms, Your Hearse (18.08.1998)

Stil Life (18.10.1999)

Blackwater Park (12.03.2001)

Deliverance (12.11.2002)

Damnation (22.04.2003)

Lamentations - Live at Shepherd?s Bush Empire DVD (24.11.2003)

Ghost Reveries (29.08.2005)

The Roundhouse Tapes (koncertówka; 5.11.2007; wydane rok później jako DVD)

Watershed (30.05.2008)

Co takiego widzimy, bo wątpię, bym był jedyny na forum, w Opeth?

Ogólne info

Opeth to szwedzki zespół grający coś w rodzaju Progresywnego Death Metalu, lecz z powodu mnogości brzmienia, nie da się jej zakwalifikować do jednej kategorii. Muzyka Opeth to Death Metal połączony z Rockiem Progresywnym. W ich piosenkach pojawia się mnóstwo kontrastów. Jazzowe gitary obok elektrycznych, czysty śpiew z growlem. Grupa nie stroni też od bardzo spokojnych kawałków jak np. Weakness, która jest piosenką instrumentalną.

Początki grupy

Zespół został założony w 1990 roku w Sztokholmie. Liderem jest Mikael Akerfeldt, który pisze teksty, jest gitarzystą i wokalistą. Muzyk urodził się w Sztokholmie dnia 17 kwietnia 1974. Był założycielem zespołu Eruption, lecz nie opublikował żadnych nagrań. Nazwa zespołu pochodzi z książki Wilbura Smitha ? ?Ptak Słońca?, gdzie Opet to zaginione miasto Fenicjan.

Pierwsza płyta

Opeth swoją pierwszą płytę Orchid nagrał razem z z Johanem DeFarfallą - studyjnym basistą. Album został wydany w 1995, a Johan został członkiem grupy.

opeth-orchid.jpg

Teledyski

Burden

Porcelain Heart

Bleak

Tak więc Opeth uznaję za zespół, który jest godny uwagi. Fajne brzmienie gitar, dobra perkusja i fantastyczny growl sprawiają, że jest to po prostu epicka grupa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Moim zdaniem Opeth do bardzo dobry zespół. W ciekawy i dosyć innowacyjny sposób łączą death metal/melodic death metal z elementami metalu progresywnego i rocka progresywnego. Szczególnie dwie płyty: Ghost Reveries i Watershed mi się spodobały. Naprawdę, czołówka szwedzkiej sceny muzycznej. Ostatnio rzadko ich słucham, ale wszystkim fanom melodic death metalu polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny zespół. Trafia i do fanów deathu, jak i prog-rocka (którego coraz więcej u nich) co jest zupełną rzadkością. Trochę jednak powinni popracować nad logiką utworów, systematycznością i trzymaniem tych bombastyków w ryzach. :) Czasami się to trochę rozlewało i zachodziło na mielizny kompozycyjne. Cóż, rozwojowo są na dobrej drodze - ostatnie 2 płyty to majstersztyk.

Oprócz tego klasyczny Blackwater Park, delikatny i Crimsonowski nieco Damnation i rzeźnicki, ale niegłupi Deliverance. Reszta według uznania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę może od tego, że uwielbiam progres w wykonaniu Dream Theater a od Opeth trzymałem się trochę na większy dystans ze względu właśnie na łatkę "death metal". Teraz może jakoś spróbuję się przekonać bardziej do ich twórczości, bo taki kawałek jak The Drapery Falls albo Harvest lub The Blackwater Park słuchało się bardzo przyjemnie... nawet z growlem ;P Ktoś może zna jakiś ich krążek gdzie teoretycznie jest najspokojniej jeśli chodzi o wykonywaną muzę? Czy nie ma? ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heritage polecam. Jakoś nigdy mnie nie interesował Opeth, kojarzę ich głównie z tego, że lubią Comus (My Arms, Your Hearse). Coś tam słyszałem, ale zbytnio mi się to kojarzyło z nadętą bufonadą w stylu Dream Theather, żeby ich polubić. Najnowszą płytę usłyszałem jakby przypadkiem, żeby odpocząć od nieustannego wałkowania The Hunter pewnego zespołu na M i od razu mi się spodobało. Połączenie klasycznego rocka z lat 70 z nowocześniejszymi brzmieniami i odrobiną jazzu tworzy bardzo dobrą płytę - świetnie się tego słucha, muzyka płynie, a gdy się skończy to ma się ochotę włączyć jeszcze raz. Jest raczej spokojnie, także po męczącym dniu jak znalazł ;) Na dodatkową pochwałę zasługuje dźwięk - nie jest przesadnie głośno, dźwięki nie zlewają się w jedno i jest w tym wszystkim masa przestrzeni - nie to co w większości wydawanych dzisiaj płyt, gdzie tylko ścigają się kto nagra głośniej. Dźwięk jest bardzo sterylny, ale w przypadku takiej muzyki to zaleta.

Wiadomo, nie jest to żaden krążek-objawienie, ale wśród płyt wydanych w tym roku naprawdę się wybija. W swoim gatunku to chyba tylko Scarcity of Miracles może się z Heritage równać, bo nowe Yes to takie tam pitolenie starych dziadów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heritage to powinno wyjść pod szyldem, ja wiem, jakieś "Mikael Akerfelt Project" czy coś takiego. Opet to zawsze death był jak dla mnie ale jednak z ostatnimi...

..wyjątkami...

to stwierdzam, że Mike się wypalił jeśli chodzi o DM i zostawi go chyba już tylko na Bloodbath.

Po jedynym przesłuchu Heritage album na razie średni, nie wiem kiedy przesłucham kolejny raz, bo nie mam dostępu do słuchawek...

Blackwater Park i koncertówka z Royal Albert Hall z zeszłego roku to najlepsze co zrobili, chociaż pierwsze albumy też świetne były.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, musze przyznać, że Akerfeldt jak mało kto czuje klimaty progresywne lat 70tych. Nie jestem pewien czy starzy fani podzielą się zachwytem nad gwałtownym odbiciem w inne ścieżki, ale należy przyjąć, że słuchacz Opeth to słuchacz jednak inteligentny i rozwija się wraz z zespołem. Rozróbę zostawmy może już w Bloodbath. :)

Zgadzam się z Diexem - obok Scarity of Miracles KC (powiedzmy :) ) to Heritage można nazwać muzyką naprawdę progresywną - i to znaczy nie tylko etykietkę, ale faktycznie poszukiwania i rozwój.

CZekamy na kolaborat Wilsona i Akerfeldta. Może być interesująco, tym bardziej , że już raz było. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Informacja dla tych osób, które jeszcze nie wiedzą : 24 lutego 2012 r. Opeth zagra w warszawskim klubie "Stodoła", będą promować ostatni swój album :wink:

Cena biletu:

przedsprzedaż: 130 PLN

w dniu koncertu: 140 PLN

Ja raczej się tam pojawię wraz z żoną bo jest to jeden z tych zespołów jaki chciałem zobaczyć na żywo, a dotąd nie miałem takiej przyjemności. Szkoda, że skład już nie ten co przy My Arms, Your Hearse i repertuar już raczej bez growlu Michaela ale zawsze można mieć nadzieję, że zagrają kilka swoich starych kawałków :smile:

http://userserve-ak.last.fm/serve/_/721146...peth_plakat.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooo... Już myślałem, że nie ma tematu o Opeth...

Zainteresowałem się tym zespołem jak kolega puścił mi dwa utwory... Deliverance i A Fair Judgement... Pierwszy skopał mi tyłek i ujął genialną perkusją i tymi przejściami... A Fair Judgement? Nie da się tego utworu opisać... Wokal i ostatnie dwie minuty... Nie przepadam za growlem ale to co prezentuje Mikael... Klasa sama w sobie... Lubię słuchać raczej lajtowych utworów typu: Burden (GENIUSZ) czy Face Of Melinda... Dla tego zespołu odstawiłem nawet Pearl Jam :o Dla ułatwienia sprawy podaję to: http://www.lastfm.pl/user/Pablo481/library/music/Opeth

Czy zna ktoś jeszcze jakieś ciekawe utwory Opeth? Jakieś ballady? Od razu mówię że growl z Orchid i Morningrise mi zwyczajnie nie podchodzi :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem, że jednak się przekonałem do albumu Orchid. Ten album jest PIĘKNY. Po prostu. Takiej płyty pod względem przesłania muzycznego jeszcze nie słyszałem... Genialna jazzująca jak i agresywniejsza perkusja, idealne partie gitar akustycznych, przesterowanych... Wokal... Nie za dużo growl'u nie męczy, gdzieniegdzie widać już możliwości czystego śpiewu... Utwór który najbardziej mną zawładnął to "The Twilight Is My Robe"...

Pozostaje jeszcze jeden problem... Nie mogę się przyzwyczaić do "Morningrise"... Owszem To Bid You Farewell jest genialne, podoba mi się też The Night And The Silent Water... Ale reszta... Nie wiem za mocna, chyba...

Co wy sądzicie o tym albumie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...