Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Wizardius

Metro 2033, Metro 2034 i inne z tego uniwersum - Dmitry Glukhovsky

Polecane posty

Z okładką problemów nie miałem, ale stylistycznie i fabularnie wybitna książka, to to nie jest. Niemniej jednak, czytało mi się dość szybko i przyjemnie, więc 2034 kupię na pewno, tym bardziej, że ostatnimi czasy mamy coś sporą posuchę na rynku książek fantasy. Eh... Te stare dobre czasy. Aż się łezka się w oku kręci, jak człowiek powraca do tytułów sprzed kilku lat ;(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Metro 2033" to jedna z niewielu pozycji, którym udało się mnie wciągnąć na tyle, że nie kończyło się na przeczytaniu kilkudziesięciu stron. Na pewno wpływ miało na to miało to, jak ta książka jest napisana - bez zbędnych dłużyzn, akcja zasuwa do przodu, a przy tym czuć w niej słowiańską duszę, odmienną od tego, co serwują autorzy rodem z USA, Wielkiej Brytanii czy Japonii.

Można zarzucić książce, że bohaterowie towarzyszący Artemowi przewijają się dosyć szybko, ale liczę na to, że w kolejnym Metrze wyjaśnią się losy choćby części z nich. Sporo jest też niedopowiedzeń w sferze prezentowanego świata - i dobrze, bo to pozostawia pole do popisu wyobraźni czytelnika i tworzy tajemniczy klimat samego Metra.

Moim zdaniem to świat przedstawiony i typowo ludzkie podziały istniejące w Metrze są głównym atutem tej książki. Motyw fabularny, jak i samo zakończenie już były wcześniej i nie są niczym oryginalnym, ale właśnie rzeczywistość prezentowana na kartach książki to wszystko ratuje.

Po lekturze miałem dwa spostrzeżenia. Po pierwsze,

to typowo "męska" książka - w sensie takim, że jedyny w miarę rozwinięty żeński charakter to matka głównego bohatera

:P

Drugie - chciałbym się moskiewskim metrem przyjechać :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zlikwidowali dział książek sience-fiction w miom empiku......... :icon_cry: Kurde będę musiał aż do Wałbrzycha jechać żeby to kupić.I aż chciało by się powiedzieć na wałbrzych :wink: Książka z hunterem w roli głównej?

Cóż klimat się trochę zmieni bo tym razem bohater jest dorosły i doświadczony. Będzie brakowało tego cienia nie pewności co do fabuły. Szkoda a jednak chyba warto zainwestować w toto bynajmniej żeby mieć co robić po szkole.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem "Metro 2034" w mniej niż dobę po zakupie i powiem, iż bardzo mi się spodobała (podobnie zresztą, jak poprzednia część serii). Trzeba przyznać, że przemyślenia bohaterów w tej książce mocno dojrzały (w stosunku do "Metro 2033"; przynajmniej ja tak uważam). Sama fabuła jest może mniej dynamiczna niż poprzednia część, jednakże jest równie zajmująca (czy może nawet bardziej?), głównie ze względu na niejasności, co się stało z Hunterem na powierzchni oraz na to, że

pojawia się ponownie Artem!. Tym bardziej bolesny (o tak!) jest fakt, że nie dość, że Hunter nie spotyka Artema, to jeszcze doprowadza, pośrednio, do jego śmierci. W ogóle zakończenie jest bardzo smutne ze względu na śmierć kochającego sztukę Leonida, Saszy oraz Artema właśnie. A już epilog wydał mi się najbardziej smutny - gdy Hunter podśpiewuje fałszywie pieśń Leonida, by uśmierzyć niewysłowiony ból (i może też uśpić bestię, jaką jest... jaką każdy z nas jest).

Wątek romansu (a właściwie quasi-romansu) został przedstawiony przez Głuchowskiego wyjątkowo dojrzale i interesująco. Bardzo duży plus za uniknięcie infantylności, jaką można znaleźć w wielu współczesnych książkach z wątkiem miłosnym. Właściwie książka jest bez zarzutu. Wzrusza, wywołuje ból, smutek, ciekawość, żal, niemalże wszystko. Świetne zakończenie. Jedyny zarzut mam przeciw tłumaczowi (czy raczej korekcie) - parę naprawdę rażących błędów rzuciło mi się w oczy. Jednakże to i tak nie przysłania bezdyskusyjnej wartości tej książki. O nie, w żadnym razie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mhm.

Mam pewne wątpliwości do tego co napisałeś. Na zakończeniu jest napisane jasno,że

Homer wyruszył jako jeden z pierwszych na oględziny. Nie znalazł tam ciała ani Saszy,ani Leonida. Moim zdaniem kiedy Sasza powiedziała zdanie o deszczu,patrzyła się w dziurę w tunelu. Kiedy wody było bardzo dużo to zabrała ciało Leonida i wypłynęła z nim na górę. Do tego te tajemnicze "Co jeszcze?"

, które potwierdza kontynuacje sagi. Nic,tylko czekać na 2035.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apeluję o zmienienie nazwy tematu na METRO (seria) :happy:

Książka trzyma poziom. Nie jest to powiew świeżości jak 2033, ale ujdzie. Ciekawe wątki, pokazanie Metra z innej strony, zupełni odmienny bohater... Po więcej zapraszam na bloga :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie czytałem tak kiepskiej, grafomańskiej książki jak właśnie Metro 2034.

O ile poprzednia część była bardzo dobra, od nowej tak wieje nudą i tandetą, że ledwo wymęczyłem ją do końca.

Na tak wielkie obniżenie jakości mam dwa wytłumaczenia:

1. Przy Metro 2033 autorowi pomagali internauci i to tak naprawdę dzięki nim 2033 jest tak dobrą książką.

2. Metro 2034 autor pisał bez większego pomysłu, pod naciskiem fanów.

O ile pierwsze 200 stron jest całkiem fajnie napisane i da się to nawet czytać (choć bez przesadnego entuzjazmu) to dalej jest już tylko gorzej.

Cała książka jest nudna, przegadana (całą fabułę można streścić w kilku krótkich zdaniach), pełna pseudofilozoficznego bełkotu, bohaterów nie da się polubić. Zacznijmy od początku - Ahmed był w porządku.

Był. Niezbyt długo.

Homer też jeszcze ujdzie (ale nie przymiotnik "stary", pojawiający się kilka/kilkanaście razy na stronę), Hunter był ciekawy ze względu na to, co działo się z nim przez ten rok, ale samą osobowość miał irytującą i pozbawioną jakiejkolwiek głębi (z początku miałem takie podejrzenie, że to Artem, który wrócił do Metra przejąwszy ksywkę po zmarłym Hunterze). Sasza i Leonid, natomiast, to tak irytujące i niedające się polubić postacie, że jednak autor musi mieć sporo talentu, by takie stworzyć.

Kolejną niesamowicie wkurzającą manierą autora jest walenie bezsensownych cliffhangerów wszędzie, gdzie tylko się da, na zakończenie każdego rozdziału, "podrozdziału", akapitu. Zupełnie jak w amerykańskich serialach typu Lost, Prison Break czy Dexter. Tylko że tam takie coś było zazwyczaj pod koniec odcinka, a nie co chwila.

Ja osobiście nie czytuję grafomanii, ale jeśli ktoś lubi takie książki, to bardziej polecam jakiegoś Eragona, tam przynajmniej ciągle jest jakaś (kiepska jak kiepska, ale jest) akcja i mnóstwo "nawiązań" do Star Wars.

Mam na sprzedaż Metro 2034 w idealnym stanie.

###

Ah, no i zapomniałbym o zakończeniu typu deus ex machina, urywającym nagle najważniejszy wątek książki.

Śmierć większości postaci nie mogła zrobić na mnie wrażenia

, bo miałem już tej książki tak dość, że chciałem po prostu przeczytać te ostatnie 10 stron i odłożyć ją jak najszybciej na półkę.

#edycja

Ahaa, zapomniałbym o jeszcze jednej rzeczy - mianowicie, dość dawno temu narzekałem w tym temacie na napompowanie 2033. Kontynuacja ma o wiele większą czcionkę, o wiele większe marginesy... W skrócie - jest jeszcze bardziej napompowane od poprzedniej części.

#Montinek

Wybacz proszę tego spoilera. =) Wiele nie tracisz, bo zakończenie nie wywołuje żadnych emocji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorwalem juz w swoje krzywe lapy Metro 2034 i pierwsze co rzucilomi sie w oczy to, ze jest wyraznie bardzej "nadmuchana" niz czesc pierwsza. Czcionka na okladce znowu jest pokryta tym zaczarowanym lakierem (or whatever), ktory zejdzie po tygodniu. Co do tresci to sie nie wypowiadam, poczytam dopiero wieczorem, choc watpie aby ksiazka mnie zawiodla.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie czytałem tak kiepskiej, grafomańskiej książki jak właśnie Metro 2034.

Szkoda. Miałem nadzieję, że doczekam się kontynuacji na poziomie, gdzie autor by się zajął wszystkimi wątkami, które w 2033 zostały zaledwie nadgryzione...

Ah, no i zapomniałbym o zakończeniu typu deus ex machina, urywającym nagle najważniejszy wątek książki.

Śmierć

większości postaci nie mogła zrobić na mnie wrażenia, bo miałem już tej książki tak dość, że chciałem po prostu przeczytać te ostatnie 10 stron i odłożyć ją jak najszybciej na półkę.

Nie, no nie mogę się domyślić, jakie słowo może ukrywać ten spoiler :tongue:.

Dla Glukhovsky'ego takie szastanie życiem wszystkich postaci zdaje się być czymś normalnym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzcie na to z drugiej strony: Dostajemy nową książkę, a nie kontynuację, połączoną tylko miejscem akcji i kilkoma bohaterami z 2033. A sieczka... Cóż, walka o przetrwanie i te sprawy, jednak jest to trochę przesadzone... A śmierć bohaterów - nieczęsto się zdarza w literaturze, więc jest to jakiś wyjątek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety Metro 2034 nie sprostało moim oczekiwaniom. Muszę się zgodzić Diexem ( chociaż chciałbym by było inaczej ) -

Metro 2034 jest ( moim zdaniem ) znacznie gorsze od 2033.

Rozpocząłem czytanie z dużym entuzjazmem pamiętając jak mnie wciągnęła poprzednia część

jednak wraz z przeczytanymi stronami książka stawała się coraz... nudniejsza.

Wydaje się pisana pod presją czasu, tworzona nie ciekawym pomysłem a chęcią jak najszybszego wydania następnej części.

Bardzo rzuca się w oczy wspomniane już napompowanie książki - tą treść przy normalnej czcionce i marginesach

można by spokojnie zmieścić na książce posiadające około 100 stron mniej - można ją w jeden dzień przeczytać.

Mimo wszystko nadal jest to niezła książka warta przeczytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem dopiero w połowie powieści ale już bardziej mi to wygląda na to że to nie Hunter a Homer

jest głównym bohaterem powieści bo to on jest dogłębniej opisany i to jakby z jego perspektywy rozgrywa się akcja powieści. Chyba.. ale to nie zmienia faktu że książka tak mnie wciągnęła że

od wczoraj przeczytałem jej większą część. Od wczoraj wieczorem bodajże. A zwróćcie uwagę

że piszę ten post o godzinie dwunastej. Niemniej w niektórych momentach wogóle nie wiadomo o co chodzi. Naprzykład kiedy Sasza siedzi w tunelu z ojcem i w tekście zostaje

zawarta informacja o jakimś moście i tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi.

Dopatrzyłem się też błędu bo ponoć Sasza nie widziała powierzchni a to znaczy że ma mniej niż 20 lat.

A jej ojciec musiał trochę w metrze pobyć skoro był dowódcą oddziału wojskowego i naczelnikiem

awtozawodzkiej. Czyli Sasza musiała być nastolatką. I taka dziewczyna ma darzyć głębszym uczuciem

dorosłego faceta jakim jest Hunter?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie, bo czuć brak pomocy fanów, wcześniej Głuchowski ją miał, widać było sztuczne przedłużanie książki. I tu spojler,

To, kiedy Leonid prowadził Saszę do Szmaragdowego Grodu, a i tak była to podpucha, co prawda było parę zwrotów akcji, ale czuć to było, a tak fajnie się robiło. Nie wiem czemu, nigdy mnie nic nie ruszało, chyba że śmierć Ś.P Jana Pawła II i mojego dziadzia. Prawie się na maxa popłakałem, gdy czytałem, że Sasza nie została odnaleziona, a w zasadzie jej ciało. Dopiero kolejnego dnia się uspokoiłem, a w nocy czasami mi łezka leciała

:D Sam nie wiem, czemu tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metro 2034 ogólnie jest pokręconą książką i trzeba ją czytać powoli,a nie tak jak 2033,na co wystarczył jeden dzień do przeczytania i zrozumienia wszystkiego.

Tak, strasznie pokręconą >.<

Do stacji nie dochodzą żadne dostawy, więc wysłana jest "ekspedycja". Jak tam dochodzą, zawracają, po czym idą z powrotem, inną drogą. W trakcie podróży okazuje się, że wszystkiemu winna jest tajemnicza epidemia. Idą dalej, po drodze mają zupełnie nieciekawe przygody, w końcu się rozdzielają. Tutaj następuje rozwiązanie akcji. Hunter chce zlikwidować chorobę w najprostszy sposób, Homer idzie z nim bo myśli, że jego obowiązkiem jest zabić Huntera, a Szasza i Leonid znają sposób na wyleczenia chorych. Końcówka jest całkiem oryginalna, ale jednocześnie dość przewidywalna (domyślałem się, że nie będzie happy endu, ale i mieszkańcy Tulskiej nie zostaną doszczętnie wybici).

Ta fabuła i tak nie jest zła, przeciwnie, jest ciekawa i ma duży potencjał. Kiepska jest natomiast realizacja, kompletnie bez polotu. Z Metrem 2033 jest dokładnie na odwrót - prosta fabuła typu "uratuj swój dom i przyjaciół", ale realizacja jest już świetna. A przygody Artema, klimat opowieści, nawet te filozoficzne rozważania (które w 2034 zmieniły się w bełkot, pełen durnych metafor i odniesień) były o wiele lepsze, niż w 2034, które czytałem w zasadzie z trzech powodów:

- Co się stało z Hunterem?

- Co się stanie z

Artemem

- To w końcu kontynuacja Metra 2033 - jednej z ciekawszych książek, jakie czytałem w zeszłym roku (chociaż wiele ich nie było...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem

Artem przecierz w pierwszej części na końcu nawdychał się napromieniowanego powietrza.

Ja na razie doszedłem do momentu w którym liczył sygnały z dobrynińskiej.

Ale niemożliwe żeby nie miał choroby popromiennej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, przeczytałem Metro 2033 i Metro 2034 w cztery posiedzenia i powiem jedno, klimat wylewa się z kartek. Pierwsza część była naprawde ciekawa i moim zdaniem bardziej wciągająca niż druga, gdzie autor bardziej się skupił na tematach rozmyślania i wspomnień. Ale za to drugą część czytało się dobrze ze względu na pewne smaczki dotyczace Metra 2033, naprzykład o tym co się stało z Artemem, Młynarzem oraz Hunterem. Ale ogólnie dwa tomy autorstwa tego rosyjskiego pisarza są godne polecenia, bo to jedne z lepszych książek przeczytanych tego roku przezemnie, a troche się uzbierało biorąc pod uwage że jedna przypada na 4-5 dni. Czyli jeszcze bardziej swiadczy to na korzyść tych dwóch książek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że poczekałem z zakupem M2034. Widzę po opiniach, że nie warto inwestować w drugi tom, a co najwyżej go wypożyczyć z biblioteki / pożyczyć. Metro 2033 było naprawdę wciągające i klimatyczne, jak dorwę więc kolejną część, to opiszę swoje spostrzeżenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem

Artem przecierz w pierwszej części na końcu nawdychał się napromieniowanego powietrza.

Ja na razie doszedłem do momentu w którym liczył sygnały z dobrynińskiej.

Ale niemożliwe żeby nie miał choroby popromiennej.

To jest

inny Artem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...