Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Radyan

[Free] Free Sesja

Polecane posty

-Macie jeszcze jakies 2 minuty na decyzje. Tak czy siak chcialbym sie spotkac z wami wszystkimi za 10 godzin pod starym mostem w polnocnej dzielnicy...

-[Mamy tylko 2 minuty.... Co o tym myślicie??? Jakieś inne propozycje??

Patrzę na negocjatora...'może nie jestem fantastycznie obyta ze światem, ale nawet ja się domyślam, że jeśli cię teraz wypuścimy, to będziesz miał spore szanse, by przekazać informacje o miejscu spotkania policji, która z niewiadomych przyczyn nas szuka...'-zwracam się teraz do pozostałych towarzyszy-'czy nie lepszym pomysłem byłoby wzięcie go ze sobą?"- pozwalam innym to przemyśleć...może dojdą do tego samego wniosku co ja, że w ten sposób będziemy mieli bezpieczny odwrót, dobrego przewodnika, a co chyba najważniejsze-dobrego informatora, który nam może powiedzieć, co się dzieje i czemu i kto nas szuka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Chyba żartujesz? nie miałem takiego ubawu od ostatniej wojny. Ruszaj!". Chowam uzi do torby z shotgunem i zakładam ją na plecy. Katem oka patrze na wiadro z wodą, ktora regularnie wzburza się pod wpływem wstrząsów. Klepie po ramieniu siedzacego za kierownicą Popioła i wskazuje mu wiadro "Wdizisz to? Ziemia się trzęsie! Co jest grane do jasnej cholery?!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Tjaa..- wstaję lekko zażenowana ocierając łzy, ten wybuch był całkowicie ode mnie niezależny, jednak po chwili zauważam, że raczej na nikim nie zrobiło to wrażenia. To chyba przez tę napiętą sytuację-Ja wolę stąd zwiać w jednym kawałku, zanim użują robotów kroczących i fal ogłuszających...A tymi kanałami pod nami można się dostać w różne ciekawe miejsca... Tam w ogóle jest taki podziemny świat- świat żuli i meneli z całego miasta. Żywią się odpadkami ze śmietników bogaczy- nawet nie wiecie, jkie można tam znaleźć rarytasy... Mają władzę, coś na wzór policji, prąd, ciepło z rur grzejniczych, i wielkie, luksusowo urządzone sale... Zarabiają pieniądze, ale nie muszą nigdzie ich wydawać, trochę kradną, ale ogólnie to uczciwi ludzie, choć może nieco dziwni. Mam tam kontakty, moglibyśmy tam się przyczić na jakiś czas... Mało kto wie o ich cywilizacji. A glinom trzeba pokazać, że wzięliśmy tego gościa w jasyr, dać listę żądań, i w międzyczasie wydostać się stąd. Wchodzicie w to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówiąc nic podchodze do dziwnego gościa, który podaje się za negocjatora policji i jednocześnie umożwliwia ucieczkę...

Idiota - myślę, po czym chwytam palnik i ruszam w kierunku metalowej kraty w podłodze. Odpalam go i po chwili pod nami widnieje ziejąca czernią dziura.

Mocne cholerstwo - mówię z nieukrywanym zdziwieniem patrząc na palnik... - Nie warto sie zastanawiać, skoro ktos daje Ci szansę, trzeba ją wykorzystać, bo za chwilę może się rozmyślić...

Moim zdaniem ten typ powinien iść z nami - tu wyczekująco patrzę na resztę - bierzmy go i idziemy na dół. Być może tam nie czeka na nas śmierć.... Patrzę z nadzieją na gościa, który przed chwilą obezwładnił pseudo-negocjatora. Zaczyna mi się facet podobać - jest podejrzliwy i ostrożny - niejedno pewnie przeżył... Tak myśląć podchodzę do gościa od którego dostaliśmy palnik, po czym mocno chwytam go pod ramię.

Ruszjamy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysłuchuję do końca słów młodej kobiety. Jestem lekko zszokowany , jako biedny człowiek nigdy nie wiedziałem o żadnej cywilizacjiw kanałach. Te słowa coaz bardziej wchodzą mi w pamięć... to nie mozliwe. Jak tak zadbana kobieta utrzymuje kontakty z nimi?? Nagle zaczyna płakać , nie wytrzymałą psychicznie.

-Wchodzicie w to? Gdy pada to słowo mam ochotę się zgodzić , ale

czuję , że będzie ciężko.

-Jak będziemy pod tym miastem to nam powiesz... wtedy podejmiemy decyzję-

Słyszę dziwne ładowanie i strzał , gdy się odwracam widzę dziurę w podłodze oraz stojącą nad nią człowieka w okularach. Mamy miejsce ucieczki , nie mogę w to uwierzyć , zaraz się stąd wyrwiemy. Człowiek z palnikiem w rękach mówi

-Moim zdaniem ten typ powinien iść z nami, bierzmy go i idziemy na dół. Być może tam nie czeka na nas śmierć...

Śmierć tak , to jeszcze nie koniec. Łapię za płachtę na skrzyniach i robię z tego nibylinę , lepiej się spuścić z niej niż sobie połamać nogi.

-Dopóki się stąd nie wydostaniemy , jesteśmy w niebezpieczeństwie. Przydałaby się flara , nie wiemy co jest na dole... chyba , że spuścimy tę broń na dół , bo wydaje z siebie lekkie zielone światło-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światło? Puścimy przodem tego tutaj... Pseudoglinę i Wielkiego Zbawiciela... Przekonajmy się naucznie jak bardzo chce nam pomóc... - to mówiąc podchodzę z typem do zejścia.

Jeżeli mówisz prawdę, i tam w dole znajdziemy wolność i chwilę wytchnienia, to zejdź z nami i udowodnij, że nie jesteś szpiegiem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Może to dobry pomysł... - odpowiadam , po czym zabieram się za łączenie płachty z jakimś prześcieradłem , które znalazłem gdzieś w kącie- po czym odpowiadam - ale jeśli zejdzie pierwszy to moze zaatakować drugą osobę , która się spuści , ja pójdę pierwszy , potem on ... a nastepnie inni. Daj mi tylko jakąś broń. Chyba , że masz inne propozycje..-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- OK, jak chcesz. Jakby co to ostrzegałem - mówię z krzywym uśmieszkiem, po czym ruszam z piskiem opon. Po chwili staje przed dużym kompleksem ogrodzonym murem. Zsiadam z motoru, stawiam na wyznczonym do tego celu miejscu i udaję sie do bramki. - Jakby co to jesteś moim uczniem - najlepiej wogóle sie nie odzywaj... - mówię do Ramireza, po czym podchodzę do strażnika. Ten poznaje mnie od razu i otwiera kratę, pytając - Co sprowadza syna zasłużonego członka nasxej organizjacji w taki piękny dzień?

- Interesy - odpowiadam, brnąc przed siebie. Po chwili dochodzę, wraz z Ramirezem, do frontowych drzwi budynku - śmiało otwieram drzwi i bez słowa, szybkim krokiem idę w głąb kompleksu. - Ci Quarti kiedyś nazywali się KASOA - byli bardzo dużą lecz hermetyczną sektą. Widzę, że zmienili troche swój wizerunek - z sekty na bojówkę, i to wcale nie hermetyczną. Musieli zmienić przywódcę - poprzednim był taki staruszek imieniem Haaz, z którym mój ojciec miał dobre układy. Musimy zasięgnąć języka i przygotować sie na konfrontację z nowym przywódcą.... - mówiąc to szeptem do Ramireza, dochodzimy do metalowych drzwi. Wtukuje kod na klawiaturce zamka kodowego i wchodzę do przestronnego pomieszczenia. Przy biórku siedzi człowiek - jest łysy, na płyskującej głowie widać wszczep. podnosi główę. - Witaj ponownie. - mówię, wyciągając rekę. Ten wcale sie nie ucieszył... - Musisz stąd szybko zwiewać - wszystklo sie zmieniło, i to na gorsze! Haaz został zamordowany, jego stanowisko ojął jakiś megaloman.... musisz spier**lać, i to prędko! - unosze rękę, dając znak, żeby sie uciszył. - Mów wszystko od początku... - mezczyzna podbiegł tylko do kompautera i zaczął coć pisać, mówiąc - Zaraz Ci wydrukuję raporty z całego zeszłego roku, od Twego zniknięcia... Masz! - mówi, wciskając ramirezowi kilka zapisanych kartek. - I spadajcie stąd!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coz, jesli sadzicie ze to dobry pomysl - wzruszam ramionami. Rozumiem ich brak zaufania w ich sytuacji, do tego na planecie na ktorej slowo zaufanie stracilo znaczenie setki lat temu. Nadszarpnie to nieco moja reputacje, ale chyba rozwiazanie tego wszystkiego da sporo satysfakcji, a to wazniejsze niz glupie punkty na karcie lowcy. Czekam az koles ktory wczesniej mnie zaatakowal zwlecze sie do kanalizacji, po czym zgodnie z umowa schodze. Nadal czuc drzenie ziemi wywolane krokami robota.

- Twoj czas sie skonczyl lowco, czy udalo ci sie, czy nie - slysze glos gliny, ktory wczesniej ze mna rozmawial. Co za debil... - Teraz wszyscy wylazic z rekami do gory albo rozpoczniemy ostrzal.

- Cholera jasna!! - wrzeszcze. - Zgodnie z zasadami policyjnymi powinni powiedziec cos w rodzaju "Przystapimy do unieszkodliwiania niebezpiecznych przestepcow." Oni chca nas rozstrzelac, prawdobopdobnie rakietami burzacymi, po to im ten cholerny robot! Tu nie jest wysoko, skaczcie!!!

Opanowuje odruch natychmiastowej ucieczki i czekam na reszte. Ktos w tej grupie mocno sobie nagrabil, wiec warto byloby sie dowiedziec kto. A trupy nic mi nie powiedza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysłuchuję sie całej sytuacji i mówię to "pierwszego chętnego":Radzę się pośpieszyć, chyba, że kręci was konanie w tej rudzerze. Nagle słyszę strzał a później całą serie skieorwaną w naszym kierunku. Chyba podjeli ostateczną decyzję.Padnij i schodź, jeśli chcemy się wydostać z tego bagna. HEJ! RUSZAĆ SIĘ!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoj czas sie skonczyl lowco, czy udalo ci sie, czy nie -

Łowca?Łowca nagród...?Ale jak, po kogo...?może po mnie...?nie,to niemo...a może rzeczywiście...?trzeba go będzie wypytać, jak już będziemy bezpieczni...jeśli będziemy bezpieczni...

Po chwili słyszę strzały...padam na ziemię, boję się...po chwili zaczynam się rozglądać, czy wszyscy schodzą na dół, sama schodzę jako ostatnia, pilnując tyłów...gdy już zbieram się do zejścia w dół, słyszę strzały i wybuchy...szybko zeskakuję w dół, modląc się, by nie odkryli naszego przejścia, przynajmniej nie dość szybko-byśmy zdążyli uciec...

Gdy już jesteśmy na dole, proszę rudowłosą kobietę o przewodnictwo-bo ona jako jedyna wie cokolwiek o tym labiryncie...po chwili rozglądam się po korytarzu, w całkowitej ciemności poza tym skąpym proczymczkiem szarego światła, które wchodzi przez otwór, z którego uciekliśmy, widzę wszystkich nagle zupełnie inaczej, jako plamy świateł...plamy ciepła...staram się w jakikolwiek sposób przyzwyczaić do nowego sposobu widzienia, chociaż widzę wszystko bardzo niewyraźnie....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Najpierw musimy dojść do głównego kanału... A jeśli nie my ich- oni znajdą nas- odpowiadam na prośbę dziewczyny.- Po prostu idźmy przed siebie, trafimy tam gdzie trzeba. Mamy tu podziemne miasto, więc wystarczy tylko uważnie się rozglądać, a zaraz trafimy na miejsce. Tylko proszę was, uważajcie co i do kogo mówicie, oni są... No- nieco może ich kultura bycia różni się od naszej... Przede wszystkim nie obrażajcie ich, chyba, że chcecie marnie skończyć, żebyśmy wszyscy marnie skończyli... Zapytam was i oczekuję stanowczej, najlepiej jednogłośnej odpowedzi- Czy idziemy do ich miasta, czy też zamierzamy ulotnić się tymi kanałami z drugiej strony miasta, na powierchnię? z tym pytaniem zatrzymuję się w oczekiwaniu na odpowiedź. W pewnej chwili paciorek z żyletek zgrabnie związanych nitką oplątuje się wokół mojej szyi... A więc- już nie ma odwrotu...

-Spokojnie, Grabo, to tylko ja- mówię najspokojniej jak mogę, i staram się utrzymać głowę i szyję na tej samej wysokości, na której zastały ją żyletki- Eve... Robiłam dla was... kto wam załatwił ten cały plusz do obicia rur? Chciałam się zobaczyć z Quik'wehem, jeśli oczywiście ma czas...

-Przyszłaś znowu po jakąś robotę? Nie ma, skończyła się, hehe- zachrypiał garbaty człowiek, po czym zdejmując mi gustowny, aczkolwiek dość ostry naszyjnik- teraz jesteśmy samowystarczalni... hehehehh...-właśnie zobaczył uciekinierów, i mina mu dość zrzedła-a ci to co?

-Moi towarzysze niedoli- właśnie w związku z nimi muszę widzieć się z Quik'wehem. Ściga nas jakaś sekta... Zaraz jak oni się nazywali... Mniejsza o to, mam na karku Mafię. A jak mnie złapią, to na pewno zeskanują moje wspomnienia i DOWIEDZĄ się.-Ostatnie słowa zabrzmiały dość mocno- To jak będzie?

-Idziemy-mrugnął Graba-ale stary kwik nie będzie zadowolony, oj nie będzie, nie będzie...

Graba prowadził nas prosto, czasem, ale rzadko skręcał, w miarę jak posuwaliśmy się do przodu, tunele stawały się coraz wyższe i szersze, na rurach pojawiał się wspomniany przeze mnie plusz, a Graba poznawał całą historię, co chwilę przerywając mi pytaniami o stare dzieje. W końcu stanęliśmy przed drzwiami dużej podziemnej budowli, znajdującej się w samym centrum miasta. Graba kazał nam czekać, wszedł do środka, ale po chwili wrócił z niesiekawą miną.

-Quik'weh gdzieś wybił, wróci za trzy godziny. Mace tu przepustki, idźcie, rozejrzyjcie się po mieście-to mówiąc wręczył każdemu zaskakująco ładny kawałek plastiku.-Ja idę spać. Bądźcie punktualni. Stary kwik nie lubi, kiedy ktoś się spóźnia...

-To co robimy?-pytam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ekhm... nie chce sie narzucac, a tym bardziej nadwerezac wasze minimum zaufania, ale sadze ze jeslibysmy sie wydostali na powierzchnie, moglbym skontaktowac sie z kilkoma starymi znajomymi i dowiedziec sie kim dokladnie jest ta sekta i dlaczego zaatakowali ten pociag. Szczeze mowiac mialem zadzwonic do kogos kto moglby mi wiele wyjasnic gdy wkroczyla policja...

Patrze na twarze otaczajacej mnie grupy. Widze mieszanine nieufnosci, strachu i wrogosci ze znaczna przewaga tego pierwszego.

- Z drugiej strony moge najpierw wyjasnic wam kilka spraw zwiazanych z moja osoba - usmiecham sie - Pytajcie o co chcecie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyraźnie zdenerwowanemu facetowi kartki wypadają z trzęsących się rąk i rozsypują się po podłodze. Nieco zmieszany zaczynam zbierac kartki z podłogi. Gdy mam już wszystkie, podchodze do popioła "mamy to co chcieliśmy. . . wynośmy się z tąd". Powoli kieruję się w stronę wyjscia z biura przywódcy sekty. Zatrzymuje się tóż przy drzwiach i oczekuję na na towarzysza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Lubisz dużo mówić koleś, wiesz? - zwracam się do naszego nowego towarzysza. - Lubisz dużo mówić, choć przebywasz z nami dopiero od paru minut. Mimo tego zachowujesz się tak, jakbyś wiedział o nas wszystko. Ja natomiast nie usłyszałem do tej pory nawet Twojego imienia...

Rozglądam się po okolicy. Zdziwienie odmalowuje się na mojej twarzy, choć niemal natychmiast znów przybieram maskę obojętności. Trudno mi uwierzyć w to, że w kanałach pod miastem mogły powstać takie struktury. Frapuje mnie zaradność i zorganizowanie tych ludzi - sama obecność identyfikatorów świadczy o tym, ze nie jest to zwykła banda obdartusów. Ponadto te budowle... Jasne, są brudne, ale jak mogłyby takie nie być w takim środowisku. Jeden rzut oka wystarczy jednak, by każdy przekonał się, że ludzie którzy je wybudowali cały czas dbają o to, by zachować je s dobrym stanie.

- Ciekawe czy mają tu jakieś zakłady produkcyjne, czy może całkowicie zdani są na łaskę odpadków spadających z góry? - nie rzucam tego pytania do nikogo konkmretnego, ale raczej głośno myślę - Ja tam chętnie rozejrzał bym się po okolicy, ale raczej wolałbym nie podróżować sam. Wam również tego nie radzę - nie powinniśmy ufać tym ludziom, nie znamy ich, nie rozumiemy ich kultury i zwyczajów. Kto wie co sądzą o przybyszach z góry?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-To przecież oczywiste Willie, że nie będziemy poruszać się sami po tym mieście. To może być naprawdę niebezpieczne. Ja jestem jak najbardziej 'za', aby nieco się pokręcić, jednak w jednoosobowej "grupie" to niezaciekawie... Mozesz liczyć na mój udział.- mówię, po czym spoglądam na tajemniczego mężczyznę. - My chyba nie mieliśmy okazji się poznać... nazywam się Jessica.- wyciągam rękę do nieznajomego i czekam na jego odpowiedź.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak dotad nie bylo za wiele czasu zeby sie przedstawiac. Nazywam sie Edward. Jak uznacie mnie za przyjaciela to wam powiem jak sie do mnie zwracac.

Jestem zdany na ich laske i nie laske. Sadzilem ze sytuacja inaczej sie rozwinie. Teraz nalezaloby wypracowac jakis plan dzialania. Niestety nie wiem nic o tym miejscu, oni chyba tez nie. Nie sadze tez aby ktokolwiek tutaj uszanowal moj stopien wojskowy lub repuacje w Gildii... Jedno co dobre to ze jestem blisko celu. Moze uda mi sie zdobyc jej zaufanie. Podchodze do dziewczyny.

- Chcialem podziekowac ci za wstawienie sie za mna.

Przygladam sie jej uwaznie.

- Uznasz ze to brzmi dziwnie ale chyba skads sie znamy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj - odpowiadam dziewczynie czując się nieco zmieszany. Nigdy nie mogłem zrozumiec ludzi, którzy są tacy bezpośredni. - Ehm, bardzo mi miło... Jeżeli nie masz nic przeciwko, to może wyruszymy od razu? Wszak to tylko 3 godziny... Ktoś idzie z nami?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To jeszcze nie wszystko - mówię do Ramireza, mijając go w drzwiach. - Jest jeszcze jedno miejsce, gdzie muszę zajżeć... - spokojnym krokiem, mijając wiele ludzi w habitach, idę wraz z Ramirezem przez paredziesiąt sekund. Po upływie tego czasu staję przez zamkniętymi drzwiami z zamkiem kodowym. Wstukuję kod, drzwi otwierają się. Wbiegam do środka, siadam przy komputerze i odszukuję interesujący mnie katalod. Wypalam jego zawartość na płycie, chowam ją do wewnętrznej kieszeni kurtki. Z biórka biore laptop, wręczam go Ramirezowi. - Schowaj go do torby, nawet ja nie mogę przywłaszczac sobie sprzętu. Teraz idź i czekaj na mnie przed bydunkiem... Z tym cię przepuszczą. - Daję mężczyźnie przepustkę, mały plastikowy blankiecik. - A teraz idź! - mówię, rozglądając się po pomieszczeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak powiedział tak zrobiłem. Chowam laptopa do torby, wychodze z pomieszczenia i kieruję sie w stronę wyjscia. Po drodze spotykam kilku facetów w habitach, dziwnie na mnie patrzą może coś podejrzewają? Gdy jestem przy wysjciu pokazuje strażnikom przedmiot, który wręczył mi popiół. Strażnik patrzy na mnie krzywo, po czym spogląda na fioletowy blankiet. Po chwili oddaje mi go i gestem reki oznajmia Mi, ze moge opuścić budynek. Gdy wycodze z budynu dyskretnie odwracam głowę, widze jak strażnik który przed chwilą mnie legitymował kontaktuje isę z kimś przez radio. "Może być gorąco" mówię sobie w myślach. Ide w jakiś ciemny zaułek, wyciągam z torby shotguna i sprawdzam stan amunicji. W magazynku jest 10 sztuk amunicji, przeładowuje broń i oczekuje na rozwój wydarzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i]"Zachowałam się po prostu...po ludzku"-mówię, starając się przy okazji przejrzeć całą moją pamięć, przeszukując ją pod kątem znajomości tego mężczyzny...jednak nic nie znajduję...to znaczy, że on oszukuje. Jednak nie chcę mu dać znać, że wiem o tym.może się znamy... nie możemy przecież niczego wykluczać, prawda?[/i[

Z pewną obawą podaję mu rękę... A później zwracam się do wszystkich: nazywam się Etain MacEtar;cieszę się, że mogłam was poznać, nawet w tak nieciekawych okolicznościach...

Gdy słyszę słowa mężczyzny, nazwanego przed chwilą przez jedną kobietę "Willie'm", zgłaszam się do pójścia z nim i z tą kobietą-jeśli tylko zgłosi się ktoś jeszcze, bo wiem, że w czwórkę będzie znacznie bezpieczniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wiecie co?-mówię, widząc, powstającą grupkę tych, co to chcą chodzić razem-Wydaje mi się, że jednak powinniśmy iść wszyscy razem. Nie chodzi tylk o bezpieczeństwo, bo dostaliście przepustki honorowych gości. Nie mogą nas tknąć. zawieście ja na szyjach, to wam znacznie ułatwi życie.- To mówiąc wyciągam z kieszeni złotą plakietkę z moim zdjęciem i zawieszam ją sobie na szyi- Ja mam troszkę... większe możliwości. Wasze są srebrne, bo jesteście tu po raz pierwszy. Nie róbcie głupstw, a będziecie tu mile widziani. Ja mam złoty, bo już mnie tu znają. I ufają. I wy jesteście tu na moje konto. Ale do rzeczy. To miasto to istny labirynt, łatwo się tu zgubić... A jeśli nie będziemy tu wszyscy za dwie godziny i-patrzę na zegarek- pięćdziesiąt minut. chcecie wycieczkę krajoznawczą, czy troszkę wypocząć przy kuflu? Na każdym identyfikatorze macie pięćset kredytów. Za to można tu mieszkać przez tydzień. Na więcej trzeba zarobić. To dokąd idziemy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chętnie skoczyłbym do jakiegoś sklepu, a potem do jakiejś knajpki, żebyśmy w końcu parę rzeczy sobie wyjaśnili i może czegos dowiedzieli. Domyślam się, że ci ludzie wiedzą niejedno o mieszkańcach góry...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten skok najwyraźniej wykończył moją nogę. Łapię się za nią szukając nadwyrężenia , przewidujejednak nawet złamanie... nei tak jak zwykle nic się nie stało. Ten płyn znów uratował mi życie , a mogłem po prostu lepiej wylądować. Dochodzę do reszty w czasie gdy zaczynają wybierać drogę. Na razie się przysłuchuję , ale gdy wszyscy nagle przycichają na propozycję Willi'ego ...

- Tak kanapki , jedzenie , picie to dobra sprawa... ale jeśli wejdą do domu to znajdą tą dziurę i wyślą oddział do zbadania sytuacji. Nawet nie wiem o co tak naprawdę tutaj chodzi , ale sadze , ze uważajanas za winnych wybuchu pociągu. W koncu my jako jedni uciekliśmy. Co gorsza mogą obstawić wyjścia z całych tych cholernych kanałów... Ja nie chcę iść do tego miasta, ale jednak propozycja rozpoznania terenu jest najlepsza. Może znajdziemy jakieś bezpieczne zapomniane miejsce.-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie przesadzaj. Nic nie wiesz o tym mieście, wśród tych kanałów nie jesteś w stanie nawet znaleźć drogi tam, skąd przyszliśmy. Jesteśmy tu gośćmi, ale policjanci, którzy wiedzą o Undercity, nigdy się tu nie zapuszczają. Boją się. Pomyślą, że nas wypatroszyli, albo coś. Nawet, jeśli obstawią wyloty, to są tu setki, o których nikt nic nie wie, zresztą, nie możemy wyjść stąd dzisiaj. Stan zdrowia wielu z was na to nie zezwala. ja też nie jestem w pełni zdrowa. Więc, jeśli postoją tu przez trzy, cztery dni, w końcu pomyślą, że umarliśmy z głodu, albo udusiliśmy sią jakimś gazem w arterii T-4. Poza tym, to miasto ma system obronny na miarę wieku, można się tu bronić przez tydzień, nawet przed całą gildią Łowców. Proponuję iść do najlepszej knajpy w okolicy, to TeeTown. Tam się nieco pokrzepimy i odświeżymy, później wrócimy do Starego Kwika na posiedzenie. To jak będzie?- Mówię, trochę do gościa, który chyba nieco się boi, ale bardziej do Williego, wyraźnie zafascynowanego miejscem. Mimo, że ciągle twarz ma obojętną, jego głos nabrał jakiegoś entuzjazmu, czegoś w tym stylu. Uśmiecham się więc do niego, po czym przejeżdżam wzrokiem po milczącej grupie. Jakoś nie miałam okazji wcześniej dokładnie się im przyjżeć. Tutaj czuję się rozluźniona, jak wśród swoich. Mam nadzieję, że reszta poczuje się tu za jakiś czas równie dobrze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...