Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TigerHellmaker

Doktor Who (1963-)

Polecane posty

Nie sądziłem że to powiem: Wciągnąłęm się w Doktora! Trafiłem na BBC na trzeci odcinek tego sezonu i oglądam po kolei. Zauważyłem, że nie trzeba być w temacie, bo i tak zwykle nie wiadomo o co chodzi :biggrin: No, jest niby

wątek Ciszy

, ale to nie za wiele... No ale serial jest genialny i polecam każdemu :cat2:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem parę odcinków, przyznam szczerze, że mi się nawet spodobało.

Tak jak kiedyś powiedział P_, to troszkę inny serial, niż reszta. Chociaż każdy serial jest inny. Ale do rzeczy:

Co mi się podoba (no oprócz Rose? :) w tym serialu?

Praktycznie wszystko i nic. Nie ma w sobie nic, co by mnie urzekło czy zachwyciło, ale całość tworzy tak fajną mieszankę, że chce się cały czas oglądać.

Chociaż jak jest jakiś nudny fragment...to z trudem kontynuuję oglądanie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niceeek, a powiedz no, które odcinki widziałeś? :>

Btw, od wczoraj zachwycam się trailerem 6-go sezonu Doca (River-niszczycielka kapeluszy Doca! D: ), który niespodziewanie pojawił się w Święta, zainteresowanych odsyłam

. ;] Aw, już nie mogę się doczekać...

Stetsons are cool.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się muszę przyznać, że ostatnio się rozdziewiczyłem w tematyce Doktora. Konkretnie pierwsze odcinki pierwszego sezonu (rzecz jasna nie tego całkiem pierwszego) i muszę przyznać, że najmocniejszym punktem jest specyficzny klimacik serialu. No i podoba mi się ta brytyjskość bijąca z ekranu. Nie jest to serial komediowy, a nie raz, nie dwa się na pysku niewymuszony banan pojawia i tak powinno właśnie być :)

Ostatnio widziałem dwuodcinkową historię o ataku kosmitów na Londyn. Kreacje obcych - dosłownie nieziemskie

:D

Na pewno na ile wolny czas pozwoli będę powoli kolejne epizody sobie przyswajał. Miła odskocznia dla amerykańskich produkcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kath->

Które odcinki?

Nie wiem. Ostatni, jaki oglądałem, to odcinek, w którym Rose, Mickey i Doktor (Tennant <3 :D) trafiają do równoległego świata, w którym było od metra sterowców.

Rose i Doktor (Teenant <3 :D) poszli na urodziny matki Rose i wtedy doszło mo małego incydentu.

Najgorsze jest to, że z napięciem czekałem na końcówkę, a tu niespodzianka...Ciąg dalszy w następnym odcinku. A następnego nie oglądałem.

Kto mi powie, co się stało? :)

BTW.

Kath-> Wspominałem, że niedaleko Wzgórza Partyzantów (notabene zjazdowicze kilka razy koło tej "górki" przechodzili), jest polska TARDIS? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem 4 sezony doktora who ( chodzi mi o te z Ecclestonem i Tennantem ), i uważam że to bardzo dobry serial. Bardzo dobra fabuła, świetny Matt Tennant i bardzo dobrze stworzony świat. Jednakże sezonu z Mattem Smithem jako doktorem zdzierżyć nie mogę - nie wiedzieć czemu, Smith mnie odrzuca. Chociaż może to dlatego, że za bardzo polubiłem tennanta ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, do Tennanta szybko się przyzwyczaja, bo jest taki śmiechowy ;] W drugiej serii brakowało mi bardzo uśmiechu Ecclestona, ale jakoś przyżyłem... Matt Smith jako Doc nie ma na razie jakichś szczególnych cech, może paluszki rybne w sosie waniliowym? :tongue: Ale mi się on podoba ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko, jak ja się do tego zbierałem to ludzkie słowa nie powiedzą, ale to jest tak, że najczęściej do czegoś się zabrać (jak z moim uczeniem na sesję :P) jednak gdy już się w to wejdzie to dotknął mnie syndrom jeszcze jednego odcinka. Na razie skończyłem na dwóch, bo jednak jutro wstać trza wcześnie, ale wrażenia są szalenie pozytywne wliczając w to oczywiście parę głównych bohaterów - Doc miał już kilka wstawek humorystycznych na dzień dobry :D (Nice to meet you Rose. Run for your live; czy chociażby wspomnieć "koło" o czym pisał zresztą P_aul). W ogóle pomysł na scenariusze są ciekawe i podejrzewam, że dalej również będą. Niemniej chyba już zaczynam łapać co masa fanów widzi w tym serialu :=)

Szczęśliwie skończę go oglądać do momentu wskrzeszenia

Time Agency ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze wszystkich doktorów, jakich widziałem, Tennant jest najlepszy. Rzeczywiście rozwala widza tym czymś. Zresztą, ma świetny akcent i jakoś tak fajnie się na niego patrz (ej, bez skojarzeń mi tu!)

Eccleston też jest fajny, ale sprawa wrażenie...bandyty. Sam nie wiem czemu, może to jakieś dziwne uprzedzenia, ale tak jest. Niemniej polubiłem go prawie tak samo, jak Tennanta. Szkoda, że nie mogą powrócić ;(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jak dla mnie Tennant był "pierwszym" Doktorem - "You will never forget your first Doctor" jak mawiają Brytyjczycy. Niemniej do Smitha jakoś natychmiast się przyzwyczaiłem, pisałem już o tym. Po kilkunastu minutach pierwszego odcinka nie był "jakimś tam kolesiem grającym Doktora", był Doktorem. Pewnie głównie dlatego, że oglądałem sporo klasycznych odcinków i Jedenasty jest bardzo podobny do starszych Doców. Na pewno bliżej mu do Trzeciego i Czwartego niż Dziewiątego czy Dziesiątego. Taki zresztą był zamysł Grand Moffa. Imo ma on cechy charakterystyczne - poza tymi oczywistymi jak catchphrase'y ("Geronimo!", "xxx are cool") jest stanowczo mniej człowiekiem niż dwaj poprzednicy. Tamci rozumieli ziemskie zwyczaje i ludzi ogólnie, ten niby też, ale czasem ma gigantyczne problemy, co szczególnie widoczne jest w odcinkach 2 i 3, gdzie (jak też już pisałem) to Ami ratuje sytuację, właśnie przez braki Doca, albo końcówka piątego, to TRZEBA zobaczyć:

- I'm nine hundred years old, do you know what that means?

- It's been a while?

Z innych wieści - All glory to the hypnoto... ten, znaczy Steven Moffat! Wreszcie mamy odcinek świąteczny, a nie "wielką inwazję w święta". Nie napiszę absolutnie nic więcej o tym odcinku bo

1) nie mam czasu

2) trzeba go obejrzeć samemu, najlepiej z kimś bliskim. Jak macie przyjaciółkę (lub przyjaciela) i chcecie ich wciągnąć w Doktora i przy okazji się potulić... wybór odcinka jest prosty, "The Christmas Carol" jest genialne. Ale to można powiedzieć o każdym odcinku napisanym przez Moffata. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy sezon wystartował... i to wystartował z grubej rury! Nowy odcinek naprawdę zapiera dech w piersiach i kontynuuje wątki z poprzedniego sezonu przedstawiając nam (wreszcie!) Tego Złego - The Silence.

Choć jeśli ktoś oglądał odcinek może mieć problemy ze skapowaniem, że "to oni" - Obcy z tego odcinka nigdy nie byli nazwani... poza creditsami gdzie występują jako "Silent". Ale tak, to właśnie o tą Ciszę chodzi! To oni wysadzili TARDIS sezon temu

:D

Zacznę od wymienienia rzeczy, które mi się nie podobały... eee... I to chyba tyle. Cała reszta była świetna :D Szczególnie zaś podobało mi się:

- relacja między River i Dociem jest coraz zabawniejsza

- mimo, że odcinek był przerażający, nadal kipiał najlepszym, Doktorowym, humorem

- śmierć Doca, tym razem nieodwracalna i ostateczna... taa jasne, do końca następnego odcinka okaże się, że wszystko było częścią PLANU

I, przede wszystkim, nowy przeciwnik. Jeśli ktoś uważa, że Empty Child, albo Aniołki są przerażające, to jeszcze nic nie widział. The Silent wykasowują się z pamięci każdego kto ich akurat nie widzi. Każdy z nas mógł spotkać ich setki razy... i nie pamięta. No i nie kamienieją gdy się na nich gapisz, zamiast tego, nawet dla zabawy, mogą cię zabić serią błyskawic. No i wyglądają... strasznie. Wow. Pierwszy raz bałem się oglądając odcinek.

I na koniec - Moff zwiódł nas strasznie z tekstem "Silence will fall". Nie chodzi o to, że cisza zapadnie. Jeśli miałbym zgadywać na podstawie trailera, to Silent rządzą Ziemią od setek albo i tysięcy lat, a Doc musi tym razem ludzkość nie uratować przed inwazją, a wyzwolić po setkach lat nieświadomej niewoli. "Fall" znaczy więc "Upadnie", a samo "Silence" to nazwa Obcych. Dranie wyglądają na dość zaawansowanych by przewidzieć przyszłe wydarzenia (interwencję Doktora) i najpierw spróbować zniszczyć mu TARDIS, a teraz zabić jego samego. Dranie wyglądają na dość zaawansowanych, by być na równi z Time Lordami - wyraźnie przybyli z przyszłości, ich okręty (a widzimy taki już drugi raz) mają układ kameleona (poprzedni udawał drugie piętro domu) oraz w środku do złudzenia przypominają console room TARDISA.

Dobrze, że tylko tydzień trzeba czekać na następny odcinek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rany, ten sezon zaskakiwał mnie co odcinek. Poważnie. Dalej czuję się skołowana po obejrzeniu tej części serii...

Uwaga, major spoilers, niech czytają tylko ci, którzy widzieli wszystkie odcinki. ;]

Hmm, taak. Astronauta, dziewczynka, która potrafi się regenerować, śmierć Doca. Masakra.

Canton! Borze, kocham jego głos.

Cisze faktycznie są dosyć przerażające, nie sądzicie, że w jednej scenie Silent wyglądał jak Dementor przy składaniu Pocałunku? Och, i to cudowne "kill us all on sight".

Amy jest w końcu w ciąży czy nie jest? :>

Pojawiająca się nie wiadomo skąd kobieta z opaską na oku przerażała mnie... Nigdy bym nie pomyślała, że taka z niej wiedźma. Znaczy się, no, jej wygląd już na to wskazywał, bo wygląda nieprzyjemnie, ech.

Odcinek "The Doctor's Wife" był taki awww. Będę tęsknić za TARDIS z krwi i kości; Idris była urocza~

I House! W Doktorze pojawił się House!

"The only water in the forest is the river", hm, taaa. Natychmiastowe skojarzenie z River. ;]

Mieliśmy trzech Doców, dwie Amy, to pora na dwóch Jedenastych! Odcinki z Ciałami rządzą. Fajnie by było mieć takie własne...

Ale Amy, która nie jest Amy, tylko Ciałem? Bardziej się namieszać nie dało? :P

Rory. Rory, w stroju Rzymianina, stawia czoła Cybermenom. To była piękna scena.

Doktor w końcu dowiedział się całej prawdy o River Song.

I wiecie co... Przeczuwałam, że River ostatecznie okaże się dzieckiem Amy i Rory'ego. To musiało być dziwne doświadczenie. I ciekawe, co dzieje się teraz z małą Melody Pond. Zostanie wychowana w strachu przed Docem i w przyszłości go zabije?

Moffat jak zwykle wprowadza sporo zamieszania. Zapowiedział ponoć jeszcze 14 epów z Jedenastym, lecz jakiś rzecznik BBC dodał coś o 4 specialach w 2012 i czymś naprawdę wielkim na 2013. Oj, już nie mogę się doczekać.

Póki co trzeba teraz jakoś wytrzymać do jesieni. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wy tutaj sobie dyskutujcie o szóstym (i jakże za nic w swej głupocie miałem spoilery i przeczytałem wszystko ;P) a ja dopiero się zebrałem i dokończyłem sezon drugi. W tym miejscu powinny zabrzmieć fanfary, ale obejdę się bez takich przyjemności ^_^ Cóż, oba sezony dały mi wybitnie do zrozumienia w czym tkwi sukces przygód Doktora i spółki a drugi z kolei sprawił, że przestałem tęsknić za Ecclestonem (blah, ta pisownia nazwisk...) - choć i ten IMHO niezwykle dobrze wpasował się w rolę Doca - ale jakby miał wybierać z poznanych do tej pory to Tennant zwycięża. Na całej linii. Mimika, tonacja, zachowanie w ogóle. Najlepiej będzie jak powiem, że Dziewiąty był zabawny, ale za to Dziesiąty mógłby w tej roli grać profesjonalnego komika ;D Nie znaczy to, że nie stać go było na poważne momenty, w których krew się gotowała (The Idiots Lantern) albo "mroziła" ze smutku jak w Doomsday. Scenarzyści nie zawiedli także w drugim sezonie i choć były epizody lepsze (Girl in the Fireplace Moffata jeśli mnie pamięć nie myli ^_^) bądź gorsze (School Reunion było dla mnie takie nijakie -

mózgi uczniów wykorzystane do odkrycia kodu do budowy wszechświata?

Proszę...już prędzej podobał mi się patent

Bestii

w The Satan's Pit choć pewnie zagorzali wyznawcy paru religii musieli zgrzytnąć zębami ;P), ale pomysły zawsze czymś zaskakiwały i nawet jeśli z początku wydawało się, że Doc i Rose trafili tam gdzie trzeba to sielanka mijała jak z bicza strzelił (chociażby Fear Her - raz jeszcze świetny pomysł). A już finał mnie rozwalił totalnie i owszem, zgadzam się, że odkurzacz nie był hintowany wcześniej, ale

alternatywny świat już tak w co wlicza się skąd przybyli Cybermeni

(a także Micky ;]) więc jak dla mnie jest to w połowie usprawiedliwione. Co tam, ważne, że

wojna Daleki vs Cybermeni

(taaaak...zjazdowa dyskusja ^^, teraz w pełni rozumiem co było w tym śmiesznego xP) była epicka choćby jakby zatrudnili paru gości albo zwiększyli budżet na fajerwerki to impact dla widza byłby ogromny. Niemniej i tak było świetnie a

rozstanie na plaży

...ach. Wzruszyłem się :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doktora Who oglądam od niedawna i już mnie wciągnął, a że zawsze robię wszystko od samego początku, to mógłby mi ktoś podać link do strony na której można oglądnąć wszystkie odcinki Dr. Who (od 1 sezonu)... najlepiej jakby były z tłumaczeniem polskim, ale Jak będzie n BBC po angielsku też może być.

Z góry dziękuje i pozdrawiam fanów :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz obejrzeć odcinki na stronie BBC, o ile mieszkasz na terenie, gdzie jest to udostępnione. Tyle że w Polsce najprawdopodobniej nie jest, a wszelkie polskie strony oferujące oglądanie online Doctora Who czynią to nie mając praw do tego serialu, więc dla własnego dobra lepiej powstrzymaj się od zadawania tego typu pytań i odśwież sobie regulamin działu, tak na wszelki wypadek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dobrze rozumiem, to w regulaminie nie ma punktu którego mogłem złamać pisząc poprzedni post... Chciałem powiedzieć, że są strony które mają prawo udostępniać takie seriale oczywiście są płatne, ale jednak istnieją ...

A żebyście nie myśleli że nadal łamie regulamin, to zapytam tak... są dostępne DVD z tymże serialem w Polsce ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dragon191: Jedynie przez Allegro. Wszystkie sezony i odcinki specjalne można kupić za pomocą amazon.com. Telewizja AXN emitowała do tej pory odcinki 4 sezonów (Eccleston i Tennant), od poniedziałku do piątku o godz. 6.00, 11.00 i 16.00. Jakiś czas temu wszystkie te odcinki można było obejrzeć również na ich oficjalnej stronie WWW. Nie wiem czy nadal istnieje taka możliwość.

Mówiąc "pierwszy" masz na myśli sezon pierwszy klasycznego Doctora (rozpoczynający się odcinkiem "An Unearthly Child" z W. Hartnellem w roli pierwszego Doctora, rok 1963;

) czy pierwszy sezon "nowego" Doctora (Christopher Eccleston jako Dziewiąty, rok 2005, rozpoczyna się odcinkiem "Rose")? W końcu Doctor Who to najdłużej emitowany serial SF wszech czasów ;]

I jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji obejrzeć:

- You know your house?

- Yeah.

- Is it bigger on the inside?

- Be quiet.

- Did you park the TARDIS on the meter?

@Down:

That which holds the image of an angel becomes itself an angel.

Tyle o Twoim profilu :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukzało się niedawno, ale stworzone było z okazji odejścia Russela, Julii, no i Davida. No i Catherine.:

Poza tym: macie jakieś przemyślenia na temat szóstej serii nuWho? Jedna z najbardziej zakręconych, zwłaszcza ostatni odcinek

cała historia wydarzająca się w tej samej chwili i brak czasu? tylko Moff mógł na to wpaść... Jedenasty jeszcze się nie skończył! Ale mamy P_aulowe Deus Ex Machina - zamknąć samego siebie w maszynie? Może nie było to tak niespodziewane jak międzyplanetarny odkurzacz (kopirajts - P_), ale jednak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądam "Wiadomości". Pod koniec prezenterka zapowiada materiał o nowym serialu BBC i TVP. Myślę pół-żartem, pół-serio "Hm, BBC, może wezmą kogoś z DW". Zaraz opadła mi szczęka i zaszkliły się oczy z radości.

Dawid "Dziesiąty" Tennant ma zagrać w najnowszej koprodukcji BBC i TVP:

"Szpiedzy w Warszawie". :D

Zdjęcia zaczynają się za tydzień, emisja ma być na jesieni.

Czyżby kolejna wspaniała rola serialowa po Doktorze? Zobaczymy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh, chyba naprawdę muszę podgonić z oglądaniem odcinków, bo dopiero przed chwilą skończyłem sezon trzeci i gdybym miał w skrócie powiedzieć co najbardziej z niego zapamiętam (niekoniecznie to co najbardziej mi się podobało, ale w większości lista się pokrywa ^_^) to będzie:

Human Nature/Family of Blood, Blink, DRUMS!, w ogóle cały patent z Masterem oraz kolejna Deus Ex Machina do listy

. Dwa pierwsze ze względu na pokazanie bardzo, bardzo

ludzkiej twarzy Doc'a

a jednocześnie w finale tego co znaczy go wkurzyć i jak niemiło można skończyć. Odcinek z

Aniołami

rozumie się sam przez się dla tych, którzy go widzieli - powiem tylko tyle, że nie ujmując nic Russelowi, ale Moffat to zupełnie inna liga, sam pomysł na historię, jej klimat i to przejście kiedy skubańce zaczęły być naprawdę straszne (

Wiesz, że żadne z nas się teraz na niego nie patrzy? i gęba Anioła chwilę potem

- naprawdę ciary przeszły mi po plecach ;p) to po prostu coś fantastycznego :] Co do kolejnych elementów to jednocześnie nie mogę odmówić, że postać Mastera była "dziwna" tak jak należy (końcówka przedostatniego odcinka i

cała muzyczka w tle... i taniec

;D) tak niestety sposób rozwiązania całej sprawy nie da się obronić od stwierdzenia

DEM

, może nawet zwyczajnej sztampy i pojechania po najmniejszej linii oporu...

Jack wywalający cały magazynek z typowej, ludzkiej broni w Paradox Machine zrobionej przez Mastera kiedy wcześniej Doc mówi, żeby reszta nawet nie myślała o tym aby to dotknąć

. What? :| Znów całość podobała mi się bardzo, jak przysiadłem to całość padła w dwa dni, ale ponownie zawodzi fabularna strona finału (nie mówię tutaj o

ręce Doca

, bo to się akurat ładnie łączy z odcinkiem świątecznym a to co działo się z

Jackiem

po pierwszym sezonie sobie zespoilowałem na wiki) takim... dosyć nieprzemyślanym posunięciem. Trudno, jeszcze jeden sezon i chyba dalej powinno już być lepiej :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko Black, czwarty sezon jest najlepszym RTD pod BARDZO wieloma względami - najlepsza kompanka, kilka naprawdę świetnych historii, druga część sezonu nawet mocniejsza niż w przypadku drugiej części trzeciego - tak, czekają na ciebie odcinki co najmniej równie dobre jak Human Nature i Blink! Nikt mi nie wmówi, że Midnight jest słabsze. Co więcej nie mam problemu z przyznaniem się, że jest taki fragment Turn Left przy którym wilgotnieją mi oczy, ile razy bym nie oglądał... (

Niesamowicie zrealizowana scena z wywożeniem Wesołego Włocha do "obozu pracy" i słowa Willfreda "It's happening again"... Nawet nie wiem czemu, ale nigdy spokojnie tej sceny wysiedzieć nie mogę...

). Wreszcie najlepszy finał ze wszystkich RTD z najmniejszym DEM i kilkoma epickimi scenami (i cliffhangerem, który wywołał pianę na ustach wszystkich starych fanów :D)

No i właśnie się zorientowałem, że nigdy nie skomentowałem 6 sezonu poza pierwszym odcinkiem. Jest ku temu dobry powód... uwaga uwaga... Nie podobał mi się. Spokojnie, spokojnie, nie panikujcie, świat się nie kończy... Może wyjaśnię co było nie tak:

- Drugi odcinek strasznie mnie zawiódł. Po dobrze zrealizowanym pierwszym (zobaczcie mój ostatni post, piałem z zachwytu...) drugi był... meh. Największym problemem był fakt, że nie był drugą częścią pierwszego odcinka. Na to musieliśmy czekać aż do midseason finale.

- Kolejne odcinki pokazywały wyraźnie, że Moffat wyraźnie przekombinował. Niby wiele wątków jest prędzej czy później wyjaśnione, ale w trakcie ich oglądania czułem się wyraźnie zagubiony. Zamiast czekać z podekscytowaniem na wyjaśnienia czułem się coraz bardziej zirytowany piętrzącymi się tajemnicami. Nadal winię za to głównie drugi odcinek który jednocześnie opowiadał włąsną historię walki z Silent i ustawiał scenę na całą resztę sezonu, żadnej z rzeczy nie robiąc dobrze.

- Środkowy finał i finalny finał były niezłe, Moffowi przynajmniej udało się wszystko w miarę dobrze wyjaśnić... no, prawie wszystko. Jest jeden sekret, którego nadal nie wyjaśniono, mimo że Moffat obiecał go wyjaśnić. Kto wysadził TARDIS pod koniec sezonu 5? Jak? Niby "wiemy", że Silence, ale do kogo należał ten głos, który słyszeliśmy tuż przed wybuchem?

- Drugi odcinek jak i ostatni wydawały mi się też bardzo przyspieszone. Działo się zwyczajnie za dużo, za wiele rzeczy było pokazane naraz i przez to wiele elementów pozostało niemal niewykorzystane. Choćby alternatywna rzeczywistość "bez czasu" nadawała się na cały jeden odcinek, a nie na ostatecznie nic nie znaczący fragment finału. Fajny setting, ale kompletnie nie użyty potencjał.

- Wreszcie odcinek świąteczny. To draństwo zasługuje na osobny akapit. Jest częścią sezonu, więc mogę sobie pozwolić na ocenianie go razem z resztą. Niemniej oceniał go będę tylko w porównaniu do innych świątecznych i powiem tyle - niemal Titanic stupid. Odcinek świąteczny 2010 był... wielki. Nie można tego określić inaczej. Był jednym z najlepszych odcinków EVER. Nic dziwnego że w święta 2011 liczyłem więc na przynajmniej porządny i klimatyczny spektakl. Zwłaszcza, że trailery obiecywały Narnię w stylu DW. Gdzie samo DW jest już w stylu Narni - magiczna szafa (czy tam pudełko) zabierająca nas w inny, magiczny świat (czy tam na inną planetę, gdzie gonią nas faszystowskie pieprzniczki, w/e). Co dostałem? Zawód. Ok, jeden fragment był świetny - Doc jako twórca magicznego domu? Perfect. Natychmiastowe skojarzenia z klasykami książek dla dzieci (dla mnie to było głównie jak Akademia Pana Kleksa...) I znowu, jak i w poprzedzającym ten odcinek sezonie, ciekawy setting został kompletnie nie wykorzystany, zapomniany po 10 minutach. Zamiast tego mamy "UUU MAGICZNY LAS! PATRZCIE JAKI MAGICZNY!!! A jak dużo kasy zaoszczędziliśmy na settingach!" Dostajemy trio dobrych brytyjskich komików, którzy maja w sumie może 5 linijek i gdyby sceny z nimi wyciąć to też nikt by nie zauważył. Mamy "zaskakujący happy ending" który widać było z tak daleka, że cicho liczyłem, że Moff pójdzie w bittersweet jak rok wcześniej i jednak dzielny pilot nie zostanie uratowany. Mamy idiotyczny komunikat ekologiczny - ludzie powodują zue kwaśne deszcze, a karczowanie lasów jest zue, bo lasy są żywe i inteligentne i jeśli spróbujemy je w całości wypalić, żeby przerobić na paliwo to uciekną i przejdą na wyższy poziom egzystencji... erm... to czemu konkretnie mamy nie karczować lasów? Ostatnim razem w podobnej sytuacji wkurwione słońce spaliło większość złodziei.

I tu dochodzę do dwóch największych problemów. Po pierwsze bad guys nie zostają ukarani. Ba, są wręcz niepotrzebni. Odcinek byłby o poziom lepszy gdyby zamiast ZUEJ KOSMICZNEJ KORPORACJI była katastrofa naturalna. Czemu? Kiedy ostatni raz widzieliście Doca, który nie tylko nie próbuje powstrzymać masowego morderstwa, nie tylko decyduje się zamiast tego uciekać z podkulonym ogonem, ale na dodatek w żaden sposób nie rozwiązuje problemu? Ile lasów zostało spopielonych bez szans na ucieczkę bo Doc zapomniał kompletnie o "big badach" tego odcinka? I mamy tu drugi problem. Doc w tym odcinku nie robi NIC. Zero. Jego też mogłoby nie być i fabuła by na tym nie straciła. Powtórzę raz jeszcze - tytułowy bohater serialu, wokół którego zawsze kręci się fabuła i który z natury zawsze musi być w centrum uwagi jest w tym odcinku bezużyteczny. Czy naprawdę tak trudno było dać mu coś do roboty? Czy takim problemem było pozwolenie mu na wymyślenie planu ewakuacyjnego? Ja rozumiem, że są odcinki gdzie to kompani rozwiązują problem, ba nawet odcinki w których Doctora niemal nie ma i takie odcinki mogą i często są bardzo dobre (Blink, Turn Left...) Niemniej jeśli mamy Doca przez cały odcinek, od początku do końca, to dajmy mu coś do roboty innego niż spacer wzdłuż wygodnej autostrady fabularnej i wyjaśnianie widzom co się aktualnie dzieje.

Uh, trochę się rozpisałem, ale ten odcinek świąteczny irytuje mnie niemiłosiernie. Jest zwyczajnie słaby. Fajny pomysł pozostaje kompletnie niewykorzystany, złoczyńca nie tylko nie zostaje ukarany, ale też jest niemal niezauważalny, a jego czyny ostatecznie nie wyrządzają żadnej krzywdy i naprawdę mogłoby go nie być. Ciekawy setting zostaje zastąpiony nudnym i tanim, ciekawa fabuła - matka i dzieci radzące sobie ze śmiercią ojca - zostaje zastąpiona przez równie tanią, równie nudną i głupią historią, którą już w DW widzieliśmy i to więcej niż raz (nie lubię odcinka 42, a mimo to uważam, że jest o poziom lepszy).

Cóż, mimo mnóstwa narzekań, żeby nie przedłużać to tylko krótko dodam, że większość wyjaśnień była satysfakcjonująca, rozwiązania w finale NIE UWAŻAM za Deus ex Machinę - pojawia się ono kilka odcinków wcześniej i jest potem hintowane znowu w odcinku finałowym, ergo nie jest to klasyczny asspull po zapisaniu się w kozi róg, tylko wyraźnie przemyślane i zaplanowane zagranie. No i odcinek Gaimana dołącza do powoli rosnącej listy moich ulubionych ;) O ile po pierwszych 3 sezonach łatwo mogę wymienić 3 najlepsze imo odcinki i nawet ustawić je w kolejności - nie trudne, wszystkie trzy (cztery bo Empty Child jest w dwóch odcinkach...) były pisane przez Moffata, a dwuodcinkowiec Human Nature/Family of Blood zajmuje miejsce tuż za podium :D - to już teraz po 6 sezonach nie jestem w stanie takiej listy zrobić...

No właśnie, jakie są wasze ulubione odcinki? Żeby dyskusja była ciekawsza to wyłączam z zawodów Blink, Girl in the Fireplace i Empty Child/The Doctor Dances, bo inaczej wszyscy by po prostu podali te trzy :P

Dla mnie lista, w przypadkowej kolejności, to - The Doctor's Wife, Eleventh hour, A Christmas Carrol, Human Nature/Family of Blood, The Doctors Daughter (nie mam pojęcia czemu ludzie nie lubią tego odcinka, ok zwiódł wszystkich, ale imo był pod wieloma względami naprawdę dobry...), ... w sumie to mógłbym jeszcze długo wymieniać, więc może tu się zatrzymam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra! Zatem:

The Time of Angels/Flesh and Stone- to co zwykle serwują nasze ulubione potwory, ale w jeszcze straszniejszym wydaniu. I jeden z najwspanialszych cytatów Doc'a.

The Unquiet Dead- Dickens. Oh yeah.

The Unicorn and the Wasp- powieść detektywistyczna z udziałem Doctora i Agaty Christie.

No i dublet Sontarański.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...