Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rankin

Werona - scena

Polecane posty

DEKALOG zabawy "Roman i Julian":

0. Piszemy to w formie połączonego dramatu z opowiadaniem (bierzemy dialogi i narrację).

1. Każdy kieruje naraz jedną postacią (żeby nie było bałaganu). Co do postaci - pełna dowolność, choć wolałbym by występowały tylko ludzie, elfy, krasnoludy itp. Trolle, orkowie, mutanci (poza wiedźminami) itp. niewskazani.

2. @up Wyjątkiem narrator, który może być "Narratorem" i "Kimś innym".

3. Jeśli komuś znudzi się jego/jej postać, albo nie będzie mógł/mogła się w nią wczuć, można ją "skasować" (np. przez wyjazd na wieczne wakacje na Karaiby, trafienie do więzienia, śmierć, cokolwiek).

3,5. Po "skasowaniu" postaci można naturalnie stworzyć nową.

4. Narrator - zmieniany co miesiąc - wymyśla zadania/historie i sprytnie je podsuwa uczestnikom zabawy.

5. Po zakończeniu kadencji narrator może przepisać swój urząd w testamencie konkretnej osobie lub pierwszemu chętnemu (długie zdanie wyszło bez przecinków... )

6. Akcja zaczyna się w Weronie (Wenecja, Włochy), potem może przenieść się w inne miejsca.

7. Uczestnicy wymyślają świat na zasadzie: "Markos popatrzył przez okno na główny plac Werony. Ucieszył go widok dzieci wspinających się na Statuę Wolności. Obok zaś widział Krzywą Wieżę w Pizie..." i takie tam...

8. Jeśli ktoś jest bardzo ważny w danym "kłeście", a nie może tymczasowo pisać, może poinformować pod postem o swojej nieobecności i poprosić o zastąpienie o tak:

______________________________

Sorry, ale będę odsypiać Sylwestra przez najbliższe 24h. "Ty taki owaki" zastąp mnie.

Albo w osobnym temacie do dyskusji, żeby nie śmiecić w temacie głównym.

9. Wspominałem o rymowaniu? No to rymować nie trzeba... Choć jak ktoś bardzo chce - droga wolna.

I jeszcze program o nazwie "Słowa rymowane", którego przeznaczenia tłumaczyć nie muszę...

(by MarkossBoss)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Roman i Julian"
Autorzy: Forumowicze Forum Actionum

Niedawno temu w niedalekiej przyszłości istniało miasto Werona. Miasto bardzo prężne i inne niż wszystkie, można tam było spotkać wszystkich i nikogo, położone niedaleko na trzeciej półkuli ziemskiej. Tam zaczyna się historia postaci różnorakich i takich samych zarazem, historii innej niż wszystkie, historii której nikt nie zna i nikt nie pozna. W mieście w okolicach godzin wieczornych nigdzie nie paliło się światło. Mieszkańcy już dawno poszli spać, lecz nie wszyscy. Kilku odmieńców i ludzi nadzwyczaj zwyczajnych nie spało. W kilku domach, na kilku ulicach, w kilku barach można było zobaczyć światło, także na jednym jeziorze był widoczny blask, płynął tam swoim napakowanym kajakiem Anonim. W jednym z najbrudniejszych, najstraszniejszych i najbardziej niebezpiecznych spelunach siedział Artur L.(l. 20), człowiek który za pieniądze zrobi wszystko i nic, czeka na zlecenie, w tej samej karczmie siedział Pango, także czekając na zlecenie. Obaj patrzyli na siebie spod łba, wiedzieli że tylko jeden z nich dostanie zlecenie. W Werońskim parku siedział pół elf Markos, podziwiał piękno przyrody i pisał wiersz.

---------------
Mam nadzieję że takie wprowadzenie może być =]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akt I, scena I

Anonim stał na swojej motorówce i patrzył w niebo. Po chwili schylił się, by zawiązać buta. W tym samym momencie przeleciał nad jego plecami shuriken. A. odwrócił się i w ciemnościach dojrzał Ninja, gotującego się do ataku!

O tym, diable wcielony!!

W#@$^% mi z Werony!!

Po chwili seria z miniguna rozszarpała wroga. Anonim schował broń pod bluzę i spojrzał na zegarek. No tak, musi wynająć zabójców. Odpalił silnik motorówki.

Scena II

Do niebezpiecznej speluny wchodzi Anonim. Rozgląda się, po czym woła.

Szlachetni asasyni i asasynki!!

Zrobi ktoś za kasę złe uczynki?

A konkretniej komuś kuku?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzielnicy szlachciców i snobów był piękny szpital. Szpital był w pięknej dzielnicy, otoczony pięknymi domami. W jednym domu do snu przygotowywał się Tytok, ambitny stażysta ze szpitala. Kiedy już miał zamiar odpłynąć do krainy Morfeusza usłyszał jakieś hałasy za domem, a chwilę później łomotanie do drzwi i wołanie o pomoc. Po chwili myślenia co zrobić w zaistniałej sytuacji postanowił...

W drugiej części miasta, do restauracji "Pod prostą strzenkom", wszedł dziwny osobnik oferujący dużo miedzi za zły uczynek, po uniknięciu lecącej siekiery z pozdrowieniami od barmana, zauważył dwóch osobników z tabliczkami "Morderstwa, złe uczynki i inne takie w dobrej cenie" i słysząc rymowankę Kreta postanowił podejść do...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwrócił wzrok w stronę człeka, który wpadł do speluny. Szybko wstał zawołał tak, aby konkurent go nie wyprzedził.

Jam Artur, jam dobrze znany,

Kto ma otrzymać ciężkie rany?

Powiedz panie komu, co

A ja uczynię szybko to!

Niskie mam ceny i dokładne wykonanie!

Podszedł do nieznanego mężczyzny szybkim krokiem. Kładąc rękę na ramieniu nieznajomego, mówił szybko i cicho.

Konkurencja nie zrobi tego tak dobrze jak ja.

Potwierdzi to każdy kto tylko mnie zna.

Ceny niewygórowane, do negocjacji,

Bo klient ma zawsze 100% racji.

Uśmiechnął się delikatnie do potencjalnego pracodawcę. Zwrócił wzrok ku konkurentowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pango patrzy gniewnie na Artura:

Panie! Pan mi klientów nie zabiera!

Ja wiem, żeś pan wredna hiena,

Lecz to klient się wypowie,

Kto zwycięzca, a kto w rowie,

Więc odejdź pan od niego,

Daj mu miejsca koniecznego,

By odetchnął piersią pełną,

Dał ofertę drogocenną!

Słyszy ofertę.

Van Damm? Nie znam, lecz się dowiem.

On się szybko spotka z Bogiem,

Gdy już kwotę waszmość wymieni,

Czym me podejście do sprawy zmieni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwrócił się twarzą ku gniewnemu Pango. Szybko rzucił swą prostą ofertą.

Mam dobry pomysł mocium panie!

Pan usiądzie tu spokojnie

I nie pędzi na karku złamanie,

Myśmy nie na wojnie.

Pan szanowny nam zapłaci ile zechce,

My razem zlecenie wykonamy.

Ja mierzyć z Panem się nie chce.

Czy na współprace się zgadzamy?

Uśmiechnął się do konkurenta i wyciągnął swą rękę ku niemu. Czekał na odpowiedź.

Mam bardzo cenne informacje

O zacnym Panie Van Dammie,

Mój informator zawsze ma racje,

Gdyż mieszkał przy Jego Damie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas całej sceny odbywającej się w barze, postać siedząca w najciemniejszym koncie, z twarzą ukrytą kapturem, podniosła się i ruszyła w stronę drzwi, postać zdawała się lewitować, lecz przechodząc przez próg potknęła się o leżącą butelkę, kaptur zsunął się z jej twarzy, a zleceniodawca rozpoznał w nim Van Damma, ten błyskawicznie wstał i rozpoczął ucieczkę, zaczął wdrapywać się na najwyższy budynek w okolicy, z nadzieją w sercu że uda mu się uciec.

Wracając do dzielnicy snobów i szlachciców, można było zaobserwować małego jegomościa sunącego ulicą, który prowadził dwa konie ciągnące kupiecki wóz. Zauważył kilka osób walących w piękne drzwi jednego z mieszkań

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliża się do bijących w drzwi.

Czego walicie w te głupie drzwi!?

Bardzo działacie tym na nerwy mi!

Dlatego dobrze radzę Wam,

Bo popalić Wam dam:

Przestańcie bić w te przeklęte wrota,

Inaczej wsadzę Was wszystkich do błota!!!

Grupa zaczyna się śmiać. Luciano zaczepia żebraków proszących o datki.

Hej obdartusy, pieniądze Wam dam,

Ale pierw zbić musicie stojących o tam.

Ja nie dam rady, bo jestem sam.

Dlatego żebracy, na Was się zdam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybiegł za Pango na ulicę. Pobiegł za V. Dammem, wyciągając z kieszeni bardzo małą broń.

Ty go wnet goń, ja mam plan,

Wprost do jego domu gnam.

Niedługo ma on ważne spotkanie,

Obaj jesteśmy potrzebni w tym planie.

Ja wywołam pożar jego domostwa,

Ty Go zabij choć to sprawa nie prosta.

Podczas pożaru on uciekać pocznie,

Tak jak to robił od zawsze rok rocznie.

Posiadłość Jego słabo chroniona,

Ale za to bogato zdobiona.

Biegł dalej ładując broń specjalnymi pociskami zapalającymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi ze szpitala, widzi gonitwę i nawołuje.

O moi przyjaciele mili!

Kogoście wy tu pogonili!

Toż to mój mentor ze szpitala,

muszę zatrzymać to co się tu odwala!

Rezygnuje z pogoni za łowcami, bo wie, że sprawa i tak jest przesądzona. Idzie do karczmy.

To przecie zbrodnia, zbirów wynajmować,

szczególnie, że musiałeś się pan wykosztować!

Wiadomo, praca żadna hańbić nie może,

ale kto zabija innego ten straszne nieboże!

Siada i wyjmuje ze swojej torby medyka buteleczkę z eliksirem.

Bo widzicie, ja tu na medyka chcę się szkolić

a wy tu mego mentora chcecie roz^@^@#$!

Zrobić teraz już chyba nic nie mogę,

lecz przy ciężkich ranach wam nie pomogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem w pobliskiej szkole sztuk walki, już dawno zamkniętej na klucz dalej pali się światło, przez rozświetlone okno widać kilka poruszających się postaci które zauważyła przechodząca tamtędy elfka Selena szukając nowych ofiar...

Również w tamtych okolicach przechadzała się Sara, szukając nowych przestępców i zauważając zakapturzoną postać wbiegającą na budynek i szaleńca z jetpakiem goniącego go. Całą akcje obserwował tajemniczy Paolo. Stał i patrzył, patrzył i stał. Nie zważając na nic ruszył dalej nie przejmując się tym co zobaczył.

------------------------

Przynajmniej teraz jesteście mniej więcej w tym samym miejscu, co daje więcej możliwości :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przechadza się ulicą w milczeniu. W pewnym momencie przystaje i obserwuje lecącego niczym ptak szaleńca, który niebezpiecznie blisko zbliża się ku latarni.

Co za noc, co za świat!

Czy to debil, czy to ptak?

Odchodzi nie bacząc na rozwój wydarzeń

Co za noc, co za świat

Czy ja błazen, czy ja kat?

Leczyć dane moim dłoniom

Mądrze radzić moim skroniom

Lecz ja czuje, żem nie godzien

Urywa wywód i spostrzega śliczną damę w luksusowym aucie.

Co za dziewka w tym samochodzie?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z góry chciałbym zaznaczyć że moje teksty NIE będą rymowane.

----------------------------------------------------------------

Oszołomy znowu próbują sprzątnąć kogoś na mojej zmianie. Niema mowy!

W tym właśnie momencie spod kurki wyciąga dwie 45(które zarekwirowała od pewnego łysego zabójcy

któremu kod kreskowy proszku do prania odbił się na tylnej części głowy)i ruszyła za podejrzanymi w pościg. Po chwili doszła do wniosku że potrzebuje wsparcia. Schowała jeden z pistoletów i wyciągnęła radio.

-Przydało by mi się małe wsparcie, dwóch uzbrojonych podejrzanych kieruje się w stronę ulicy Ogórkowej. Ścigają zakapturzoną postać która też może być uzbrojona.

Gdy skończyła składać meldunek oddała strzał ostrzegawczy w powietrze, którym przy okazji ustrzeliła przelatującego gołębia. Wystrzał nie zrobił na uciekających najmniejszego wrażenia. Tak jak się spodziewałam. Nic teraz będę celować w głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzi przy barze, troszkę niezadowolony, bo po zgonie barmana musi sobie nalewać sam. Nagle słyszy telefon. Odbiera.

Cóż gadasz, mój informatorze?

Policja temu dziadowi Van Damm'owi pomoże?

I że agent wrogi

Jako karateka łamie nogi?

Lecę tam!!

Kończy pić, wybiega z baru, zatrzymując się przy medyku.

Głupcze naiwny, idioto parszywy!!

Nie wtrącaj się do tej intrygi,

Bo nie wyjdziesz z niej żywy!

Idzie do motorowki i po chwili odpływa w kierunku szkółki karate. Ukrywa ją i z bazooką wchodzi do środka.

Pozdrowienia dla Bednara, parszywego szpiega,

Niech nie próbuje zwiewać!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc strzał odwrócił głowę. Widząc celującą w niego kobietę zawołał jak najgłośniej potrafił.

Nie strzelaj Panno miła

W Nas dwóch króla siła!

Obaj ścigamy groźnego przestępce

Szybko oddamy Go w dobre ręce!

Jeśli chcesz pomóc, nie strze...

Urwał gdyż z impetem wbiegł w ścianę budynku. Łapiąc się jedną ręką za nos, złapał równowagę i trochę wolniej biegł dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna słucha słów wojownika i posłusznie macha drewnianym mieczem.

Kopnij w kolano i wywróć wroga

Jeśli taka jest twa wola.

Przebij brzuch drewnianym mieczem

Zakończ jego żywota bo jak nie inaczej.

Następnie okradnij czym prędzej

Aby nie żyć coraz nędzniej.

Posłusznie wykonuje polecenia atakując treningową lalkę

Czy mi się to udało

Niemożliwe wnet się stało!

Wreszcie mogę trzymać broń

Tylko żebym nie rozcięła sobie skroń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszy wystrzał.

Któż to raczy do mnie strzelać?

Ja ją zaraz sponiewieram!

Śladem przodka, prekursora,

Rycerzy terminatora,

Pozostawię bombę w tyle

I rozwalę wścibską glinę!

Rzuca za siebie kilka granatów sejsmicznych, i dalej goni Van Damm'a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybiega na plac i krzyczy.

Dość już strzelanin, bracie rodacy!

Czy chcecie zginąć jak biedny Bonifacy?

Jego historia nader okrutna,

powinna was nauczyć co robi młodzież butna.

Mówi dalej.

Wszakże, niekiedy kosz na głowie ląduje,

i ktoś kogoś kiedyś zamorduje,

czy życie bez ran ciężkie jest tak,

że musicie mieć ich jak ranny szpak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och mój miły Tytoku Torkodzie,
I Ciebie widzę w tym całym smrodzie?
Czyż to jest miejsce dla nas, lekarzy
Tam gdzie pospólstwo się bije i swarzy?
Nasze miejsce wśród białych fartuchów
Wspomnisz me słowa, mój stary druchu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ignoruje łowców. Podchodzi to Tytoka.

Miły panie, jam nie zbir.

Tylko wkurzał mnie ten świr,

Co bił ciągle w Pana drzwi.

Ja nie chciałem rozlewu krwi.

Podchodzi do swojego wozu. Wyciąga jakieś fiolki i sprzęt medyczny, zwraca się do Tytoka i Paola.

Widzę w Was potencjalnych klientów,

Nie żadnych tajnych agentów.

Otóż, mam propozycję taką

Co się, rzecz jasna, nie skończy draką:

Kupcie ode mnie lekarstw kilka,

Może też być do zszywania szpilka.

Zaręczam, że to porządny sprzęt.

Obiecuję, że to nie jest żaden wkręt.

Unosi ręce z towarem, żeby mogli lepiej widzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...