Smugglerki - gala finałowa 2009

[Kathai_Nanjika]

Zwraca się do mężczyzny w garniturze:

- Nie wiem czy to Pana sprawka, ale się obudził. - słyszy za sobą głos SZWENIA.

A próbowałaś stosować doustnie?

- Doustnie, powiadasz? O tak, to by mogło pomóc. Niestety Nicek jest już wśród nas. Chyba trzeba będzie poszukać kolejnej ofia... kolejnego nieszczęśnika z problemami. - to mówiąc, Kathai otarła łzę.

[Kagex]

Ano, udało się Tur. Zobacz, wszyscy weseli, prócz Żenifer, która to jak zwykle coś odpindzielała w trakcie imprezy. Nic to, ważne jest to, żeby wszyscy się wybawili. A że nie jest białe rano? Jak nie? Przeca śnieg jest za oknem i jest biało!

[PanBronek]

PanBronek rozsierdzony wpadł przez główne wejście. Pod pachą dzierżył miotłę.

- A, wy psiejuchy! Cała podłoga zafajdana! Jakieś orgie se tutej urządzacie takie syny! Wą mi stą! - krzyknał, po czym przegonił wszystkich obecnych przy pomocy swej miotły.

[wies.niak]

Już zamykamy? No dobrze, dobrze, już się zbieram. Patrzę na Wiesniakową, która smacznie śpi, delikatnym ruchem przerzucam ją sobie przez ramię i miękkim krokiem zmierzam do drzwi.

[Pzkw VIb]

Ufff! Nareszcie można trochę odetchnąć i trochę poluźnić oficjalny strój.

Ściągam z siebie ohydną platynową perukę, w kąt odrzucam kozaczki w panterkę. Spod sukienki wyciągam sztuczne cycki. Z pierwotnej tuszy nic już nie zostało, zaszyte w sukience kieszenie na krówki są już puste. Ściągam... Nie, idę do toalety i dopiero tam ściągam sukienkę i zamieniam ją na dżinsy i bluzę. Wychodzę z wucetu i coś mi nie pasuje. Tak, ciągle mam torebkę. Wywracam ją na drugą stronę i przemienia się ona w burego kota o wrednym pysku. Idziemy do domu.