Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Free] Tenchi Fukei - dyskusje

Polecane posty

Tak namyślałem się na koncepcją postaci i chyba na coś wpadłem ^_^ Wiem, że głównie zależy to od samego wykonania karty, ale czy wstępnie plan stworzenia postaci złej po prostu, czyli mówiąc krótko demona... albo coś innego z strefy negacji. Po prostu dla odmiany od "chaotycznie neutralnych" bądź "dobrych" bohaterów chcę zagrać prawdziwym #%$#$%^#$ bez skrupułów, którego raduje zabijanie niewinnych. Niekoniecznie przewiduję element PvP. Pytanie czy pozwolilibyście na coś takiego? ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dracia

Podczepiać się możesz pod każdego, to też dobry pomysł, bo wspólnie można konstruować jakieś wątki i wkręcać w nie innych, a nie się bawić samemu ze sobą. Jakby co to moja postać chętnie pozna kogoś innego niż fajtłapowaci uczniowie ;] Grunt jednak to coś napisać i umieścić się w czasoprzestrzeni obok reszty, bo nawet jeśli ty nie wpadniesz na to jak podczepić się pod innych, to może inni podczepią się pod ciebie.

@Black

Tak jak Fel mówił, grając złym skazujesz się na samotność :D A pisanie postów tylko dla siebie szybko się nudzi, spójrz zresztą na OA, tam każdy kto pisze w oderwaniu od reszty prędzej czy później przestaje, bo to zwyczajnie zbyt wiele sensu nie ma. Już prościej własne opowiadanie napisać. Dla odmiany od "chaotycznych neutralnych" i "chaotycznych dobrych" stwórz praworządnego krzyżowca i paladyna w lśniącej zbroi :P Taka postać wbrew pozorom potrafi być ciekawa jeśli tylko potrafi myśleć (choć stopniowo wpadający w fanatyzm i tracący zdrowy rozsądek też mają swój urok) i dobrze się ją skonstruuje. Można choćby poruszyć temat konfliktu sumienia i obowiązku. Ale to twój wybór, zrobisz co będziesz chciał. Miło by było poczytać co takiego robią u siebie demony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też myślałem, żeby grać czystym demonem, ale uznałem że to mija się z celem. I tak wszyscy bedą mieli ciągoty do bycia "dobrymi strażnikami", aniżeli "złymi plugawymi demonami". Granie samemu z sobą jest bez sensu, bo za długo tak nie wytrzymasz. Można czasem zrobić solowego questa (tak jak Face się na FS #2 odłączył od "good teamu" i realizował jakiś fragment solowej historii), ale prędzej czy później chce się wrócić do reszty. Gdybyś znalazł jeszcze parę osób i razem z nimi machną uberzły team, to byłoby coś, ale grać samemu... To w końcu gra polegająca na interakcjach z innymi ;) Chociaż może znajdzie się któś chcący również grać demonem, któż to wie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja czekam na... eee... nic. Po napisaniu swojego posta pomyślałem, że teraz poczekam i popatrzę, jak dzięki postom innych uczestników rozwinie się sytuacja. Wygląda jednak na to, że nie ma co czekać, więc zabieram się za odpis. Najpierw jednak muszę omówić pewną rzecz z Dagarem.

@Black Shadow

Jak chcesz, to możesz sobie grać demonem, ale zgadzam się z innymi, nie licz na towarzystwo, a o to przecież tutaj chodzi. Jeśli koniecznie chcesz być zły, to ja tylko przypominam, że Strażnicy nie muszą być dobrzy. Walczymy o los galaktyk, kogo w Zakonie będzie obchodzić kilka dodatkowych trupów niewinnych, jeśli świat(y) zostanie uratowany? :icon_twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Shaker - popracuj nad interpunkcją, bo Twój ostatni post miejscami był trochę nieczytelny. Spójrz:

Znudziło mi się oglądanie treningu, więc pożegnałam się z Qualem i poszłam w kierunku świątyni, ponieważ chciałam się dowiedzieć, jakie zajęcia mi pójdzie w najbliższym czasie poprowadzić.

To zdanie spokojnie można podzielić na dwa i wówczas dużo wygodniej się czyta:

Znudziło mi się oglądanie treningu, więc pożegnałam się z Qualem i poszłam w kierunku świątyni. Chciałam się dowiedzieć, jakie zajęcia mi przyjdzie w najbliższym czasie poprowadzić.

Tutaj niepotrzebny przecinek:

Weszłam do pokoju, który był czymś w rodzaju pomieszczenia do odpoczynku,[Ten skubaniec mały!] po pełnej stresu i wysiłku czynności, jaką jest nauczanie.

I znów:

Spojrzałam na moją rozpiskę, lecz na szczęście zajęć nie było zbyt dużo, jednak pierwsze rozpoczynały się z samego rana, co jak zwykle zepsuje mi dalszą część dnia.

Lepiej byłoby:

Spojrzałam na moją rozpiskę, lecz na szczęście zajęć nie było zbyt dużo. Niestety pierwsze rozpoczynały się z samego rana, co jak zwykle zepsuje mi dalszą część dnia.

Tutaj znów niezrozumiałe zdanie:

Popatrzyłam skąd, to nadleciało i zobaczyłam zbroję wspomaganą z krzyczącą dziewczyną oraz Gerarda, który wpadł w biegu na jedną z dziewczyn, a do tego cały korytarz zalany wodą i ściany ociekające farbą.

Mogłeś je jakoś podzielić i napisać tak, by wszyscy wiedzieli o co chodzi.

Puściłam jego bluzkę i ruszyłam w kierunku zbroi szybkim biegiem i uderzyłam ją od tyłu w czułe miejsce, pozwalające na chwilę ją unieruchomić, co oczywiście nie tyczyło się jednak działek w niej zamontowanych, które w obecnej chwili były skierowane na Gerarda, więc siedząca w środku postać mogła go jeszcze wciąż zaatakować.

Puściłam jego bluzkę i ruszyłam biegiem w kierunku zbroi. Uderzyłam egzoszkielet w czułe miejsce pozwalające go unieruchomić. Niestety nie pomogło to na zamontowane na szkielecie działka, które były skierowane na Gerarda. Siedząca w środku osoba mogła łatwo zaatakować chłopaka.

Generalnie unikaj zbytniego składania zdań, bo to co wyrażasz szesnastoczęściowym zdaniem często można wyrazić w kilku oddzielnych. Poza tym powtórzenia trochę biją w oczy (zamiast "lecz" można użyć "ale", a zamiast pisać 8 razy "bluzka" można napisać "ubranie", "bluza", "koszulka" i kilka innych pewnie się też znajdzie). Przed wysłaniem czytaj post ze dwa razy, aby uniknąć takich błędów. Powodują one pewien dyskomfort w czytaniu.

Posta napiszę jutro ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja proponuję pilniej czytać posty poprzednich graczy bo... Mój post w 100% odnosił się do tego juroma. Nawet przekopiowałem "ratunku". No cóż, taki urok free sesji :D

EDIT: ARGH! To ja wpadłem na ciebie Shaker, a nie Felek.. chyba, czytam posta drugi raz i nadal mam problem z ogarnięciem całej akcji... :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki... Muszę, to wreszcie zapamiętać, żeby nie tworzyć wielkich zdań złożonych... Następny post postaram się napisać czytelniej i z większą ilością krótszych zdań. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :D

Dzięki za zwrócenie uwagi.

PS. Przyglądając się temu, co napisałem...Muszę się zgodzić, że rzeczywiście jest to ,,trochę" nieczytelne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki... Muszę, to wreszcie zapamiętać, żeby nie tworzyć wielkich zdań złożonych...

Musisz to wreszcie zapamiętać, że przed "to" raczej nie stawiamy przecinka ;)

Dzięki za zwrócenie uwagi.

Nie musicz dziękować. Czepialstwo do pojedynczych słówek jest na Free Sesjach normalne i tworzy ich urok. W końcu wszyscy chcemy doskonalić nasze posty, prawda? Ja też święty nie jestem, bo gdy wyrażam swoje myśli potrafię majstrować niezłe potworki, ale posty na sesjach to pewna całość i powinny być dopieszczone ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby sesja nie była jakaś taka "anonimowa" (w końcu to nie CSI: Ankh-Morpork ani The Survivors, wytrzyma dłużej niż kilka postów, nie?), postanowiłem zrobić wpis do Niezbędnika o niej. W sumie przesłałbym go od razu Turowi, ale najpierw chciałem dać Wam do oceny, bo zamieściłem w nim kilka rzeczy od siebie. A jak się zaakceptuje, to po prostu któryś z moderatorów wklei, gdzie trzeba, i po kłopocie. :)

Tenchi Fukei - Free Sesja

Mistrz Gry: brak

Gracze: Cruadin (Rircanatai), Dagar11 (Tryto 170 593), Shaker (Alice), P_aul (Shin Tao), Aiden (Quel; poprawki 1 & 2), Felessan (Gerard Meier; poprawki), Dracia (Issa), Turambar (Richard), jurom925 (Aki ?The Phoenix? Nightfall; poprawki)

Miejsca wolne: zawsze są - aby się dołączyć, należy w temacie dyskusyjnym zapostować kartę postaci, a potem poczekać na opinie innych graczy - pisać na sesji można po otrzymaniu przynajmniej trzech głosów na "tak"

Tematy: Dyskusje o Tenchi Fukei - Free Sesji, Tenchi Fukei - Free Sesja

Opis: "Tenchi Fukei" jest to uniwersum utrzymane w klimatach fantastyczno-mangowych, powstałe jako konsensus między wszelkimi sesjami w realiach mang z gatunku shounen. Historia opowiadana w tej rozgrywce dotyczy demonów, które za cel obrały sobie zniszczenie całego Wszechświata, i Strażników, którzy zostali powołani do walki z nimi. Wielką zaletą sesji jest elastyczność zarówno jej samej, jak i tworzenia postaci - system został tak opracowany, że w zasadzie każdy pomysł jest tu możliwy do wprowadzenia, bez względu na rodowód.

System prowadzenia rozgrywki jest taki sam jak w przypadku oryginalnej Free Sesji - nie ma tutaj Mistrza Gry. Wszyscy jednocześnie prowadzą rozgrywkę i sami w niej uczestniczą, odgrywając swoje postacie. Sama sesja jest reaktywacją starszego RPG osadzonego w tych realiach, prowadzonego przez Kagexa na zasadach sesjowania z Mistrzem Gry - możecie je znaleźć w archiwum Sesji RPG.

Regulamin:

1. Przede wszystkim trzeba przestrzegać netykiety oraz regulaminów Forum Actionum i Sesji RPG.

2. Wszystkie punkty regulaminu oryginalnej Free Sesji (może poza 1.) dotyczą tej sesji w takim samym stopniu. Dalsze punkty stanowią tylko jego uzupełnienie.

3. Jeżeli któryś z graczy, który jest w grupie z kim innym, nagle "zniknie" (tj. przestanie odpisywać, nie dając ani słowa wyjaśnienia i nie reagując jak trzeba na ponaglenia od współgraczy) i tym samym blokuje możliwość grania innej osobie przez przynajmniej dwa tygodnie, to ma ona prawo do złożenia veta, w wyniku którego tymczasowo może przejąć kontrolę nad postacią tamtego gracza (a w skrajnym przypadku nawet zabić). Aby zostało ono przyjęte, potrzebna jest zgoda przynajmniej dwojga innych graczy.

4. Uczestnictwo na Tenchi Fukei - Free Sesji jest równoznaczne z tym, że akceptujesz zasady zawarte w tym regulaminie.

Wpis opracował: Knight Martius

Punkt 3. w regulaminie dałem dlatego, żeby uniknąć sytuacji, która na tamtej FS mnie irytowała, a która była głównym powodem mojej rezygnacji: gdy jakiś gracz nagle znika bez śladu, przy okazji blokując postać kolegi, który jest z nim w grupie. W sumie to zastanawiałem się, czy nie dać miesiąca po "zaginięciu" do możliwości złożenia veta, ale uznałem, że dwa tygodnie lepiej wpłynęłyby w takiej sytuacji na tempo sesji. W każdym razie - co sądzicie o tym i o wpisie ogólnie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę o ocenę czy jak to się mówi. :D

Tenchi Fukei

Imię: Arqueston

Rasa: Samalianie

Klasa: Strażnik Kartograf, głównie badający strefę cienia.

Płeć: M

Wiek: 27 lat

Nacechowanie: Magia 80%, Technika 20%

Żywioł główny: Ziemia- 8

Główna gałąź technologiczna: Maszyny zwykłe- 2. Obsługa swoistego systemu mapowania komputerowego celem zapisu i odtwarzania map przystosowanego do niecodziennej percepcji, a także syntezatora mowy.

Specjalizacja: Postrzeganie świata w sposób dokładny, nie zmylony tymi głupimi promieniami światła oraz mapowanie warstwy duchowej.

Znane techniki:

Does it hurt when I touch you here?(D): Promień leczniczej energii mobilizuje ciało celu do samoczynnej naprawy w niesamowicie przyspieszonym tempie(typu kule, postrzał z lasera i rany kłute, ale nie za ciężkie).

Oh really?©: Przy wykorzystaniu odpowiedniej ilości mocy i skupieniu zmysłów na falach mózgowych celu, można określić, kiedy kłamie.

Not these droids(B): Pozwala otoczyć siebie i dowolną liczbę osób przed spostrzeżeniem przez innych. To nie niewidzialność, nie wpadają po prostu w oko. Im potężniejsze umysły do wykiwania, tym działa na mniej osób(kilkudziesięciu ludzi omami, ale dwa silne demony to kłopot).

Ya know, light is bad!©- Specyficzna dla rasy umiejętność pasywna. Opisane niżej.

Knock, knock!©- Przed szarżującym( ścigającym) przeciwnikiem( pociskiem) wyrasta gruba na 2 metry lita kamienna ściana o wysokości ok. 15m. Bum!

Opis rasy: Niezwykła rasa, wybijająca się nietypowym fenotypem spośród innych. Nie są zależni od obecności tego światła. Nie potrzebują słuchu, węchu i wzroku. Korzystają z dotyku, smaku i co najważniejsze, pewnej części ciała, narządu, który służy jako wszechstronny czujnik: wykrywa energię i jej rodzaj. Elektryczną, kinetyczną, magnetyczną, przyciągania, magii? Komunikują się poprzez swoisty rodzaj telepatii oparty na falach mózgowych. Jeśli chcą rozmawiać, ?puszczają je w eter?, co pozwala innym Samalianom na odczytanie ich myśli. Czytanie działa na inne rasy. Są dwumetrowymi humanoidami o popielatym kolorze skóry. Wyróżnia ich brak oczu, zastąpionych naroślą kostną na płacie ciemieniowym, która osłania ich najważniejszy zmysł. Otworu gębowego używają tylko do jedzenia, nie wykształcili strun głosowych. Nos jest recesywny, używany tylko do wymiany gazowej(tlen). Brak uszu. Mieszkają na obrzeżach Galaktyki, są pokojowi, opierają się na badaniu innych planet. Stosują do tego statki o małej mocy(większa, np. reaktor, działa tak jak mocna latarka w oczy). Jeśli używają statków potężniejszych, to tylko odpowiednio ekranowanych, lecz do tego potrzeba rzadkiego metalu. Żyją dość długo, ok. 120 lat, mogą sobie pozwolić na dłuższe podróże. Hierarchicznie przypominają ludzkie demokracje.

Wygląd: Wysoki(2,2 metra), barczysty, wyglądający jak typowy Samalianin. Ubiera się w długą, błękitną szatę, związaną paskiem z wyposażeniem. Głowę skrywa pod kapturem. Do czoła ma przymocowany okrągły syntezator mowy. Na całej szacie występują glify energetyczne. Nosi miecz.

Zalety i wady:

Zalety:

- Bardzo dobrze zna negację.

- Wyśmienity nawigator.

- Nietypowa percepcja.

- nieźle walczy

Wady:

- nietypowa percepcja

- spore gabaryty

- nagła, duża emisja energii powoduje przytępienie zmysłów

- kiepski technik

Ekwipunek: Miecz(1,2m), komputer- mapa, syntezator mowy, zapasy jedzenia. Ma do tego swoją kwaterę w postaci domku w rolniczej części planety.

Charakter: Skryty, niezbyt towarzyski. Fascynuje go warstwa cienia, jej zmiany i wypaczanie. Jest wierny Zakonowi, służy dobru, spokojny, trzyma się zasad.

Historia: Istoty te zjawiły się nagle, pośrodku naszego miasta. Ciepłokrwiste i stosunkowo niskie. I niepokojąco silne. Zachowywali się, jakby czegoś szukali. Poznałem ich po falach mózgowych: ludzie. Zjawiają się od czasu do czasu, głównie kupcy i rzemieślnicy, choć czasem zdarzają się źli. Nie mamy dla takich litości. Nim wyciągnąłem więcej, założyli blokadę. Wyczułem ucieczkę kobiet i dzieci do domów, drgania ziemi wywołane nadejściem straży. Moi ziomkowie otoczyli ich, po chwili zjawił się Driano, przywódca miasta. Nie, nie nazywał się tak, to był tylko tytuł, jaki mu nadaliśmy. Podnieśli głowy, by spojrzeć mu w twarz.

Oczywiście, używają oczu. To musieli być telepaci, gdyż porozumieli się z łatwością z Driano. Ten wezwał mnie. Byłem wtedy jeszcze młody, miałem 19 lat. Podszedłem do nich.

? Nie bój się, to dobrzy ludzie. Akurat potrzebna im nasza pomoc. Szukają kogoś? groźnego. Kogoś, kto kryje się poza światłem, gdzie oni nie mogą go zobaczyć.?

Dopiero potem dowiedziałem się, że opętany zakłócał także noktowizory.

?Czemu ja?"

Puknął mnie pięścią w głowę.

?Wolę doświadczonych strażników mieć tutaj. Oni sobie poradzą z łatwością, tylko trzeba go znaleźć. Idź z nimi.?

Szliśmy powoli przez las. Z tego co się dowiedziałem, nasz ?ktoś? uciekł tu kilka miesięcy temu. Prawdopodobnie ukrywał się w dzień, a w nocy wychodził. Wyczuwali, że jest gdzieś tutaj. Wielki, zimny kawał skały, zwany księżycem, wisiał nad nami, pulsując swym przyciąganiem. Na razie nie było sukcesów. Trafiliśmy na kilka zwierząt(parę gadów też), lecz nigdzie go nie było. Zatrzymaliśmy się u wejścia do wąwozu. Gdy się posilaliśmy, wyczułem coś. Coś potężnego, płonącego wewnętrznym ogniem, próbującym się wydostać z tego marnego ciałka. Nad nami. Urwisko. Nie musiałem podnosić głowy. Wiedziałem, ze się wychyla.

Przybysze wyczuli moje zaniepokojenie. Jeden z nich wyciągnął powoli, ostrożnie wyciągnął broń. Elektryka. Zastanawiałem się, jak go trafi. Tymczasem on spojrzał na mnie. To był jeden krótki impuls. Złap, w górę i pociągnij za metal. Wyskoczyłem. Resztę zrobiła grawitacja.

Uznali, że mogę się przydać w Zakonie. Uzyskali zgodę mojej rodziny. Moją też. Wzięła we mnie górę natura odkrywcy. Odszedłem z nimi.

Przez pół roku budowano odpowiednie urządzenie, które umożliwiłoby mi komunikację. Potem rok uczyłem się języka i walki. Kontynuowałem naukę przez następne pięć lat. Gdy po raz pierwszy usłyszałem o Cieniu, wiedziałem, jaka będzie moja rola. Zostałem kartografem.

Do splotu wszedłem półtora roku temu. Nic nie czułem, przytłumiłem zmysły, bojąc się takiej ilości energii. Byłem jak niewidomy. Doprowadzono mnie. I się zaczęło. Mimo przytłumienia czułem to. Stapianie się w jedność i rozdzieranie naraz. Lot przez pustkę, przez pasma tego co było i będzie. Byłe wojownikiem, łotrem, naukowcem, tchórzem i bohaterem w tym samym momencie. Nagle się skończyło, a ja upadłem na posadzkę. Już inny, nie ten, co dawniej.

To moja historia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro nikt nie ocenia karty brylanta, to może ja zacznę. ;]

brylant - mam kilka uwag odnośnie Twojej karty postaci.

Knock, knock!?- Przed szarżującym( ścigającym) przeciwnikiem( pociskiem) wyrasta gruba na 2 metry lita kamienna ściana o wysokości ok. 15m. Bum!

Nie za mocna technika jak na rangę C? 2 metry grubości i 15 metrów wysokości to wbrew pozorom nie byle co.

Wady: (...)

- spore gabaryty

Te spore gabaryty wydają mi się być bardziej zaletą niż wadą. Mógłbyś mi to wyjaśnić?

I uwagi do historii.

Przybysze wyczuli moje zaniepokojenie. Jeden z nich wyciągnął powoli, ostrożnie wyciągnął broń. Elektryka. Zastanawiałem się, jak go trafi. Tymczasem on spojrzał na mnie. To był jeden krótki impuls. Złap, w górę i pociągnij za metal. Wyskoczyłem. Resztę zrobiła grawitacja.

Opis jak dla mnie zbyt enigmatyczny. Czytam to już po raz trzeci lub czwarty i wciąż ledwo rozumiem, jak ta walka wyglądała.

Uznali, że mogę się przydać w Zakonie. Uzyskali zgodę mojej rodziny. Moją też. Wzięła we mnie górę natura odkrywcy. Odszedłem z nimi.

Skąd wzięli się tutaj Strażnicy? Albo inaczej: co było takiego w tamtej walce, że zainteresowali się Arquestonem? Domyślam się bowiem, że to właśnie ze względu na nią chcieli go widzieć w Zakonie.

Ogólnie historię czytało mi się niekiedy dość ciężko, a to ze względu na IMO zbyt krótkie zdania. Jest ich za dużo, przez co opisy sprawiają wrażenie nie dynamicznych, lecz enigmatycznych - a po to je czytam, żeby się dowiedzieć, co tam się działo, prawda?

I z ciekawości, już nie jako wytknięcie błędu: skoro Samalianin nie posiada zmysłu słuchu, to jestem ciekaw, w jaki sposób może usłyszeć, co inni do niego mówią, o ile w ogóle może. ;] Chyba że wymagana jest komunikacja telepatyczna, wtedy zwracam honor.

Podsumowując, jestem na nie - oczywiście dla karty, a nie dla postaci. Sam bohater jest moim zdaniem bardzo fajnym pomysłem, szczególnie że nie widzę tutaj kogoś, kto posiada inny zestaw zmysłów niż typowe humanoidy. Jednakże ta idea jako całość (i pod pewnymi względami historia...) wymaga dopracowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie krótko... wszelkie uwagi wysoce wskazane i mile widziane.

---

demonj.jpg

Imię: Dantalion

Rasa: demon humanoidalny

Klasa: Demon Cienia

Płeć: mężczyzna [chyba demony nie są bezpłciowe...]

Wiek: ---

Nacechowanie: magia - 100%, technologia - 0%

Żywioł główny: ciemność/mrok (10/10) [obie nazwy pasują]

Główna gałąź technologiczna: --- [postać magiczna: brak]

Specjalizacja: infiltracja żyjących światów bądź tych zajętych przez Zakon i szerzenie chaosu korzystając z wszystkich możliwości

Znane techniki:*

- Cień wśród Mroku © - technika nocna polegająca na zlaniu się mirażu demona (rzadziej jego samego) z otaczającym go mrokiem a tym samym sprawić umożliwić szybsze poruszanie (niczym wiatr) się po terenie całkowicie niezauważonym... chyba, że natrafi się na źródło światła. Każde z nich powoduje różne zakłócenia w działaniu techniki (choć przy użyciu zwykłej zapalniczki trzeba by wielce wprawnego oka aby zauważyć, że coś jest nie tak), ale dopiero bezpośrednio nakierowany promień światła z silnej lampy przykładowo całkowicie niweluje jej działanie (w przypadku magii... zaklęcie rozbłysku chociażby)

- Opętanie (B) - jak sama nazwa wskazuje, demon bądź jego miraż jest w stanie przejąć kontrolę nad żywą i inteligentną istotą (choć Dantalion przysiągł sobie nie stosować tego na Strażnikach - nie ma zamiaru znaleźć się w skórze swojego najgorszego wroga). Może dokonać tego na kilka sposobów m.in poprzez cień, który rzuca ofiara; z wykorzystaniem wcześniej opisanej techniki (wtedy demon "wlatuje" w swoją ofiarę) albo po prostu się na nią rzucić ryzykując jednak tym, że potencjalny krzyk kogoś zaalarmuje. Dantalion, gdy znajduje się w czymś ciele, przestaje być demonem nocy. Może swobodnie poruszać się w świetle słońca nie wzbudzając podejrzeń szarych obywateli. Jednak, gdy znudzi mu się maskarada, jest w stanie zmutować ofiarę upodobniając ją do demona i zazwyczaj wtedy rzuca się do ataku.

- Brama Siedmiu Pieczęci Chaosu (S) - najpotężniejsza technika w zasobie Dantaliona, która w ostateczności może nawet spowodować zagładę całego świata. Jest to - mówiąc najogólniej - wyrwa w strefie materialnej prowadząca bezpośrednio do sfery negacji a tym samym otwierająca drogę armii demonów w tym najpotężniejszych do szerzenia chaosu i zniszczenia. Technika, aby osiągnąć całkowity sukces, wymaga ogromnych zasobów mocy, czasu i spokoju dlatego demon powinien upewnić się czy nie przeszkodzi mu Zakon albo pozyskać pomoc "pobratymców", którzy mogą służyć jako osłona. Ze względu na to pełne otwarcie bramy to proces kilkufazowy. Pierwsza pieczęć tworzy wyrwę, druga ją rozszerza i przywołuje słabsze demony, trzecia stabilizuje przejście (i sprawia, że inne demony mogą użyczyć swojej mocy a nawet zastąpić Dantaliona w dalszej fazie), czwarta przyzywa potężniejszych mieszkańców sfery negacji, piąta sprawia, że trzeba najpotężniejszych zaklęć Zakonu aby myśleć o zamknięciu bramy, szósta zwiększa ilość przyzwanych demonów (ilości idące w setki). Siódma pieczęć nie jest wymagana do zakończenia techniki, ale jej otwarcie powoduje całkowitą niemożliwość zamknięcia wyrwy oraz z wysokim prawdopodobieństwem może przyzwać demony gigantoidalne. Gdy tak się stanie los świata jest przesądzony...

Opis rasy: Demony... Wzbudzające lęk istoty z sfery negacji dążące jedynie do unicestwienia wszystkiego co żywe w wiecznym konflikcie z Zakonem. Niewiele o nich wiadomo, ale i tak obecna wiedza wystarczy aby pytania o sens istnienia Strażników uciąć machnięciem ręki. Istoty złe do szpiku kości i wypełnione nienawiścią do wszystkiego wbrew wszelkiej logice. Najlepiej z nimi walczyć. Jeśli nie masz jak... uciekaj albo szykuj się na męki.

Wygląd: forma demona (jak na załączonym "obrazku"); ulega zmianie w sferze materialnej przy użyciu 'Opętania'

Zalety i wady:

+ przy użyciu mirażu może przenikać do żywych światów

+ przez jakiś czas potrafi przytemperować rządzę zemsty i chęć zniszczenia

+ inteligentniejszy od przeciętnego demona

+ noc jego królestwem...

- ...dzień jego przekleństwem (słońce może zniszczyć formę demona)

- odpowiednio silne źródło światła, szczególnie o pochodzeniu magicznym, może "zranić" esencję demona

- nawet w formie opętania trzyma się z dala od ludzi, w innej sytuacji rządzą śmierci zwycięża

- nie jest w stanie całkowicie zamaskować swojej obecności przed Strażnikami (pojawienie się jakiegoś w jego okolicy na pewno go ujawni)

Ekwipunek: --- (to chyba nie dotyczy demonów)

Charakter: Czymże ja mogę różnić się od reszty swoich pobratymców? Chyba tylko zasobem słów, którymi mogę wyrazić to żrące uczucie nienawiści do wszystkiego co żywe a przede wszystkim do Zakonu... Za każdym razem gdy wspominam tą nazwę czuję jakby furia miała rozsadzić mnie od środka. Jestem w stanie przytępić swój charakter... wyciszyć swą prawdziwą naturę... ale nie na długo i zawsze w imię naszej sprawy. Nie patrzę na ten godny pożałowania Wszechświat jak interesujący okaz wirusa, ale jak na robaka, którego należy zgnieść, rozerwać tak aby nigdy choroba życia się nie powtórzyła.

Historia:

- Wszechświat obserwowany z góry zdaje się jeszcze bardziej plugawym miejscem. - doszedł do mnie głos Maledictusa.

- Owszem... - syknąłem w duszy błądząc świadomością po bezgranicznej sferze chaosu. - Wszystko przez tą chorobę... i Zakon. - ledwie zmusiłem się do znienawidzonego, jak wszystko co żywe, przeze mnie słowa. - Chcę coś rozerwać...

- Jak każdy demon... jak każdy demon - odparł ktoś kogo inne istoty określają mianem mentora.

Aby choć chwilowo zwalczyć swój instynkt przeniosłem myśli na bardziej "przyziemną" rzecz.

- Ale nie każdy demon jest taki jak ja... albo ty. - głos odbił się echem od pustki sfery.

- Tak... jesteśmy demonami, ale nie krwiożerczym mięsem armatnim jak nasi bracia. Nadal pragniemy śmierci, zniszczenia, chaosu mimo tego, że zachowujemy się tutaj jak rozumne istoty, które zwalczamy. Mimo to nie widzę w tym paradoksu.

- Ja również...

- Taki jest cel naszego istnienia. Tak jak te istoty wiedzą kiedy jest dzień a kiedy noc, co jest dobrem a co złem tak my wiemy, że naszym celem jest zniszczenie życia. I mało mnie obchodzi czy ta zaraza twierdzi, że to złe... - po chwili dodał jakby do siebie. - Równowaga musi zostać zachowana.

- Moim celem istnienia jest zemsta na Zakonie. - rzuciłem w przestrzeń od dawna znaną prawdę.

- Wyśmienicie się składa - zaśmiał się zimno Maledictus. - Twój cel jest wybitnie na rękę reszcie braci...

Tak, byłem tego doskonale świadom. I ani trochę mi to nie przeszkadzało...

---

Strzępki wizji z poprzedniego życia fruwające po mojej świadomości jak g%$^$, którego nie dało się usunąć... ale jednocześnie przez to cholerstwo płomień zemsty bucha niczym supernova dając mi sens dalszego istnienia. Bardziej niż wewnętrzne pragnienie demonicznej formy. W tamtym życiu byłem zwykłym człowiekiem, którego los rzucił na zapomnianą planetę na krańcu galaktyki Illnoris zamieszkaną przez rasę, która najbardziej przypomina skrzyżowanie człowieka z niedźwiedziem. Może byłem nawet lekarzem, który jako jeden z wielu miał się zająć tajemniczą chorobą na planecie... Może nawet odkryłem jej źródło. Nie pamiętam. Za to obrazy po przybyciu Zakonu jawią się doskonale, niczym świeżo namalowany fresk. Pacyfikacja planety. Nie jestem pewien czy chodziło o spaczenie czy zbytnią chęć demonów do dobierania się do żeńskich okazów tej rasy, ale obecność Strażników nie zostawiła mi wątpliwości... Skończy się rzeźnią. Wtedy nie byłem pewien wielu rzeczy poza jedną - oni nie mają prawa. Krzyczałem głośno nim poczułem jak kula wystrzelona z karabinu Strażnika trafiła mnie w serce a ja krztusiłem się krwią... Możliwe, że wtedy wybuchł zbrojny opór przeciw Zakonowi, ale nie chciałem przypisywać sobie tak chwalebnego dla ludzi jak poświęcenie. Już nie. Leżąc na nasiąkającej krwią ziemi, z gasnącym wzrokiem szeptałem tylko jedno z całą mocą jaka została mi w duszy.

- Przeklinam was...

---

- Choć trochę dziwi mnie fakt, że chcesz zemsty za zupełnie nieznaną ci rasę... - rzekł zaintrygowany Maledictus.

- Nie powinien mentorze. Zostałem zdradzony... przez tych s%$^&%$ z Zakonu. W imię walki z demonami nie cofnęli się przed niczym choć twierdzą, że walczą dla dobra Wszechświata. O nie... Nie są w niczym lepsi od nas tyle, że my działamy zgodnie z naszym powołaniem. - gdybym mógł dyszałbym ze złości.

Po chwili dodałem.

- Zginąłem z ich ręki. Nie z waszej mimo, że pewnie planeta roiła się od demonów... tylko od kuli Strażnika. Zamierzam się odpłacić.

- Piękna zemsta zza grobu... - zaśmiał się Maledictus.

- Można tak powiedzieć... - choć ja nie umarłem.

Przeszedłem ewolucję. Stałem się czymś lepszym prowadząc swą duszę przez pandemonium cierpienia wykrzykując swoją ostatnią wolę. Zostałem usłyszany. Stałem się demonem i teraz zamierzam ją spełnić.

*przyznaję... tutaj założyłem, że demon taki jak mój zna technikę mirażu i specjalnie tego wyszczególniać nie muszę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black, wszystko pięknie, ale wiesz co mi się nie podoba? To, że demony opisałeś jako stworzenia czystego chaosu pragnące tylko destrukcji bez jakiegoś większego celu. To zwyczajnie do mnie nie przemawia :P Jasne, post wprowadzający sugerował coś takiego, ale ja to odebrałem bardziej jako przedstawienie demonów ze strony istot żywych z warstwy materialnej. Lepie by było, gdyby demony dążyły do anihilacji wszystkiego nie "bo tak", ale dla jakiegoś celu. Żeby miały jakąś swoją etykę, moralność, może nawet poczucie sprawiedliwości zupełnie różne od naszego. W sumie to setting zakłada je chyba jako ucieleśnienie negacji, nieistnienia, takie antyistoty. To już daje jakieś pole do popisu w przedstawianiu demonów jako miłosierne istoty zakańczające błąd istnienia i herezję materii :D Nie muszą być też permanentnie wkurzone i bez przerwy kipiące z trudem powstrzymywaną nienawiścią, to zarezerwowałbym dla jakiegoś mięsa armatniego. Demony wyższe powinny mieć klasę :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że demony opisałeś jako stworzenia czystego chaosu pragnące tylko destrukcji bez jakiegoś większego celu.
Ależ czy chaos nie jest celem samym w sobie? Czy nie pasuje do demonów to, że pragną śmierci i zniszczenia bez nadrzędnej przyczyny, ale wychodzę z trzewi ich powołania? ^^ Powiem wprost... nie bawiłem się w specjalną filozofię ani nie przyszło mi to do głowy po części z tego faktu, że może Mart miał własny pogląd na to a może nawet plot twista w związku z tym szykował ;P Z drugiej strony przyznaję, że wyższym demonom przyda się odrobina luzu, ale chyba przyznasz, że rozmowa Maledictusa (a mam jeszcze kilka pomysłów na potężniejsze demony - jeśli Mart mi pozwoli i postać się dostanie to będę źródłem waszych kłopotów ;]) z Dantalionem (ciekawostka) nie ogranicza się do "zabijać palić gwałcić ŚMIERĆ zniszczenie chaos!". Mam też kolejny usprawiedliwienie do swojej postaci. Swojej śmierci się łatwo nie zapomina. Szczególnie takiej, która przyszła z ręki kogoś kto teoretycznie jest obrońcą istot w sferze materialnej. Nie ustaliłem ile minęło czasu od feralnego zdarzenia (nie brałem też pod uwagę o ile szybciej czas płynie w sferze negacji), ale zdrada... "BOLI" ;P i zostawia dosyć głęboką bliznę nie uważasz? Goi się z czasem, ale stwierdziłem, że ciekawiej będzie jak moja postać nagle straci nad sobą panowanie zamiast grać naprawdę zimnego i profesjonalnego demona. Dla mnie byłoby to pójście na łatwiznę. Ogólnie to nie wiem... Dostałem od ciebie tak czy nie? ;P

MART! Wbijaj na to gg częściej, bo jest jedna pilna sprawa do obgadania ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi też koncept demonów przedstawiony przez Blacka niezbyt się spodobał. Ot, kolejna banda chcąca wszystko rozwalić. Równie dobrze mogliby to być orkowie lub wielkie robale. Ale... może Dantalionowi tylko tak się wydaje? Mimo wszystko on nie jest demonem "z urodzenia". On się nim stał. Kto wie, może Maledictus i inne wysokie demony wykorzystują go jako zaślepione nienawiścią, nieświadome szerszej sytuacji i większego celu narzędzie do wypełnienia ich planu (jakikolwiek by on nie był)? Utrzymują go w fałszywym przekonaniu, że jest czymś więcej niż kolejnym pionkiem, bezmyślną wściekła bestią jak demony zwierzęce i reszta mięcha armatniego, tylko potężniejszy? Tak czy inaczej, TAK. Ale naprawdę, zastanów się jeszcze co do demonów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Black

Powiedzmy, że dostałeś tak. A dla mnie zwyczajnie takie wrzucenie do świata bandy demonów chcących tylko palić i gwałcić to pójście na łatwiznę i tanie zapewnienie graczom wspólnego wroga :P Jasne, chaos może być celem, ale wolałbym, żeby taki demonicznych przywódca po usłyszeniu pytania "dlaczego?" miał na swoją obronę coś więcej niż "bo tak, taka nasza natura, GIŃ CZŁOWIEKU". Choć w sumie... chyba błędnie przyjąłem, że wszystkie inteligentniejsze (czyli humanoidalne) demony są takie przepełnione nienawiścią i ledwo się kontrolujące jak twój :P Zwyczajnie na wysokich demonicznych stanowiskach wolę Xellosy i Lucyfery w garniturach od Balrogów, a nad "For ze Kaos!!!!!111" preferuję jakieś bardziej wyrafinowane motywy.

@Cruadin

Black zrobi jak będzie chciał, to jego postać. Twoja koncepcja mi się podoba, ale co z nią zrobi Czarny Cień, to jego wybór :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale naprawdę, zastanów się jeszcze co do demonów.
Ależ naturalnie zamierzam ;] Ba, nawet teraz wpadły mi z dwa pomysły dlaczego demony zachowują się tak a nie inaczej, ale z racji tego, że jest to dosyć mocna ingerencja a właściwie dodanie nowego elementu to muszę przedyskutować z obecnym gdzieś twórcą systemu czyli Martiusem. Taki wątek mogę zacząć od pierwszego postu nawet stopniowo zmieniając swoją postać i odkrywając nowe karty. W każdym razie, pomysł "dlaczego tak" już mam ^^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Arqueston

Rasa: Samalianie

Klasa: Strażnik Kartograf, głównie badający strefę cienia.

Płeć: M

Wiek: 27 lat

Nacechowanie: Magia 80%, Technika 20%

Żywioł główny: Ziemia- 8

Główna gałąź technologiczna: Maszyny zwykłe- 2. Obsługa swoistego systemu mapowania komputerowego celem zapisu i odtwarzania map przystosowanego do niecodziennej percepcji, a także syntezatora mowy.

Specjalizacja: Postrzeganie świata w sposób dokładny, nie zmylony tymi głupimi promieniami światła oraz mapowanie warstwy duchowej.

Znane techniki:

Does it hurt when I touch you here?(D): Promień leczniczej energii mobilizuje ciało celu do samoczynnej naprawy w niesamowicie przyspieszonym tempie(typu kule, postrzał z lasera i rany kłute, ale nie za ciężkie).

Oh really?(D): Przy wykorzystaniu odpowiedniej ilości mocy i skupieniu zmysłów na falach mózgowych celu, można określić, kiedy kłamie(Nieprzydatna w walce).

Not these droids(B): Pozwala otoczyć siebie i dowolną liczbę osób przed spostrzeżeniem przez innych. To nie niewidzialność, nie wpadają po prostu w oko. Im potężniejsze umysły do wykiwania, tym działa na mniej osób(kilkudziesięciu ludzi omami, ale dwa silne demony to kłopot).

Ya know, light is bad!©- Specyficzna dla rasy umiejętność pasywna. Opisane niżej.

Knock! Knock!(B): Przed szarżującym( ścigającym) przeciwnikiem( pociskiem) wyrasta gruba na 2 metry lita kamienna ściana o wysokości ok. 12m. Bum!

Opis rasy: Niezwykła rasa, wybijająca się nietypowym fenotypem spośród innych. Nie są zależni od obecności tego światła. Nie potrzebują słuchu, węchu i wzroku. Korzystają z dotyku, smaku i co najważniejsze, pewnej części ciała, narządu, który służy jako wszechstronny czujnik: wykrywa energię i jej rodzaj. Elektryczną, kinetyczną, magnetyczną, przyciągania, magii? Komunikują się poprzez swoisty rodzaj telepatii oparty na falach mózgowych. Jeśli chcą rozmawiać, ?puszczają je w eter?, co pozwala innym Samalianom na odczytanie ich myśli. Czytanie działa na inne rasy. Są dwumetrowymi humanoidami o popielatym kolorze skóry. Wyróżnia ich brak oczu, zastąpionych naroślą kostną na płacie ciemieniowym, która osłania ich najważniejszy zmysł. Otworu gębowego używają tylko do jedzenia, nie wykształcili strun głosowych. Nos jest recesywny, używany tylko do wymiany gazowej(tlen). Brak uszu. Mieszkają na obrzeżach Galaktyki, są pokojowi, opierają się na badaniu innych planet. Stosują do tego statki o małej mocy(większa, np. reaktor, działa tak jak mocna latarka w oczy). Jeśli używają statków potężniejszych, to tylko odpowiednio ekranowanych, lecz do tego potrzeba rzadkiego metalu. Żyją dość długo, ok. 120 lat, mogą sobie pozwolić na dłuższe podróże. Hierarchicznie przypominają ludzkie demokracje.

Wygląd: Wysoki(2,2 metra), barczysty, wyglądający jak typowy Samalianin. Ubiera się w długą, sięgającą kolan błękitną szatę(kilkuwarstwową: materiał, kolczuga na wysokości torsu, materiał), związaną paskiem z wyposażeniem. Głowę skrywa pod kapturem. Pod szatą nosi spodnie. Do czoła ma przymocowany okrągły syntezator mowy. Na całej szacie występują glify energetyczne. Nosi miecz.

Zalety i wady:

Zalety:

- Bardzo dobrze zna negację.

- Wyśmienity nawigator.

- Nietypowa percepcja.

- nieźle walczy

Wady:

- nietypowa percepcja

- stosunkowo słaby pancerz

- nagła, duża emisja energii powoduje przytępienie zmysłów

- kiepski technik

Ekwipunek: Miecz(1,2m), komputer- mapa, syntezator mowy, zapasy jedzenia. Ma do tego swoją kwaterę w postaci domku w rolniczej części planety.

Charakter: Skryty, niezbyt towarzyski. Fascynuje go warstwa cienia, jej zmiany i wypaczanie. Jest wierny Zakonowi, służy dobru, spokojny, trzyma się zasad.

Historia: Istoty te zjawiły się nagle, materializując się pośrodku naszego miasta. Były ciepłokrwiste i niskie(jak dla nas), a także, co nas zaniepokoiło, bardzo silne. Na razie jednak po prostu stali, czekając na naszą reakcję. Poznałem ich po falach mózgowych: ludzie. Zjawiają się od czasu do czasu, głównie kupcy i rzemieślnicy, choć czasem zdarzają się przestępcy, złodzieje i inne męty, dla których nie mamy litości. Nim wyciągnąłem więcej, założyli blokadę. Wyczułem ucieczkę kobiet i dzieci do domów, drgania ziemi wywołane nadejściem straży miejskiej. Moi ziomkowie otoczyli ich, po chwili zjawił się Driano, przywódca miasta. Nie, nie nazywał się tak, to był tylko tytuł, jaki mu nadaliśmy. Ma imię miał Filegeus. Przybysze podnieśli głowy, by spojrzeć mu w twarz.

Oczywiście, używają oczu. To musieli być telepaci, gdyż porozumieli się z łatwością z Driano. Po kilku minutach tej specyficznej rozmowy wezwano mnie. Ach? byłem wtedy jeszcze młokosem, miałem ledwo 19 lat. Podszedłem do nich. Po chwili wyczułem fale mózgowe Filegeusa.

? Nie bój się, to dobrzy ludzie. Akurat potrzebna im nasza pomoc. Szukają kogoś? groźnego. Kogoś, kto kryje się poza światłem, gdzie oni nie mogą go zobaczyć. Na dodatek zakłóca ich urządzenia. Pójdziesz z nimi i pomożesz im go znaleźć.?

Zdziwiłem się.

?Czemu ja??

Driano mnie pięścią w głowę.

?Wolę doświadczonych strażników mieć tutaj. Oni sobie poradzą z łatwością, tylko trzeba go znaleźć. Idź z nimi. Aha, weź włócznię, dobrze??

Szliśmy powoli przez las, w okolicy, gdzie wyczuwali jego obecność. Nie chcieli mi tego wtedy wytłumaczyć, ale później domyśliłem się, że po prostu czuli jego złą aurę. Z tego co się dowiedziałem, nasz ?ktoś? uciekł tu kilka miesięcy temu. Prawdopodobnie ukrywał się w dzień, a w nocy wychodził. Wielki, zimny kawał skały, zwany księżycem, wisiał nad nami, pulsując swym przyciąganiem. Jak dotąd trafiliśmy tylko na kilka zwierząt(parę gadów też), lecz poszukiwanego nigdzie nie było. Zatrzymaliśmy się u wejścia do wąwozu i zaczęliśmy się posilać. Nagle to poczułem. Coś potężnego, płonącego wewnętrznym ogniem, próbującym się wydostać ze swego marnego ciałka. Nad nami. Urwisko. Nie musiałem podnosić głowy, by wiedzieć, że nas obserwuje .

Przybysze wyczuli moje zaniepokojenie. W ciszy, jak nazwaliby to ludzie, toczyła się mentalna dyskusja. On jest wysoko, ale nie poza zasięgiem ich broni. Jednak nie trafią go w tych ciemnościach. Przedstawiłem im swój plan. Po chwili odszedłem w głusz. Między drzewami zrobiłem zwrot i pobiegłem równolegle do skał tworzących wąwóz. Pamięć mnie nie myliła: pustka energetyczna. Tą drogą(ścieżką w lesie) dostałem się na płaskowyż. Ustaliłem kierunek, w którym powinienem iść i ruszyłem. Cel nadal tam stał, był całkowicie pochłonięty obserwacją Strażników. Nie miał szans. Godzinę później przytargałem jego truchło z powrotem.

Uznali, że mogę się przydać w Zakonie. Uzyskali zgodę mojej rodziny. Moją też. Wzięła we mnie górę natura odkrywcy. Odszedłem z nimi.

Przez pół roku budowano odpowiednie urządzenie, które umożliwiłoby mi komunikację. Potem rok uczyłem się języka i walki. Kontynuowałem naukę przez następne pięć lat. Gdy po raz pierwszy usłyszałem o Cieniu, wiedziałem, jaka będzie moja rola. Zostałem kartografem.

Do splotu wszedłem półtora roku temu. Nic nie czułem, przytłumiłem zmysły, bojąc się takiej ilości energii. Byłem jak niewidomy. Trzeba było prowadzić mnie jak dziecko.

Mimo przytłumienia czułem to. Stapianie się w jedność i rozdzieranie naraz. Lot przez pustkę, przez pasma tego co było i będzie. Byłe wojownikiem, łotrem, naukowcem, tchórzem i bohaterem w tym samym momencie. Nagle się skończyło, a ja upadłem na posadzkę. Już inny, nie ten, co dawniej.

To moja historia.

Osłabiłem kategorię dla "Oh really", co pozwoliło mi podnieść "Knock" na B. Poprawiłem historię. Co do pytania Marta: wyczuwają fale mózgowe, to wystarczy. Resztę robi syntezator.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@brylant

TAK. Zmiany są sensowne, wątpliwości wyjaśnione, błędy poprawione. Masz moją akceptację.

@Black Shadow

Ależ naturalnie zamierzam ;] Ba, nawet teraz wpadły mi z dwa pomysły dlaczego demony zachowują się tak a nie inaczej,
Cieszy mnie to niezmiernie. :icon_wink:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@brylant

Tak również ode mnie. Jakiś poważniejszych błędów nie zauważyłem, rasa ciekawa i postać nieprzepakowana, IMO ;]

@Cruadin

A więc swój misterny plan, przy drobnym ustaleniu z Martem, wprowadzam właśnie w życie ^^ Istnienie Chaotycznych jest ustalone, ale w ostatniej chwili dodałem też dwie jakby inne teorie (Gwałtowni, Stabilni, Ostateczni anyone? ;P), żeby pokazać zróżnicowanie demonów. No i zapewnić szersze spektrum możliwości. Tak na ostatnią chwilę przypomniałem sobie o Aidzie wprowadzonej przez P_aula i stwierdziłem, że jest to świetna okazja na odpalenie Bramy ;] Szykują się kłopoty...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...