Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Free] Tenchi Fukei - dyskusje

Polecane posty

Nikt nie chciał rozpocząć walki na powierzchni, więc przejąłem inicjatywę. Mam nadzieję, że nic nie zepsułem. Przy okazji przepraszam za drobne błędy językowe typu ,,moją" zamiast ,,mogą" i ,,bliskiej" zamiast ,,bliższej".

Trzeba wreszcie się ruszyć i dopaść Black Shadowa ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uch, Shaker, trochę mi zepsułeś plany swoim odpisem :/ Nie żeby stało się coś poważnego, zwyczajnie sam robiłem posta, potem poszedłem grać w L4D2, wracam, patrzę, a tu ktoś mnie ubiegł. No i jak dla mnie wszystko opisałeś trochę zbyt bardzo jako rzeź, tak jakby Strażnicy rozbiegli się po okolicy i zaczęli mordować żołnierzy, a nie to w końcu jest ich zadaniem, powinni unikać spowalniającej walki i wykrycia :P jasne, twoja postać mogła się rzucić do walki, ale za to powinna dostać ochrzan od Ha'asany. Dobra, trudno, teraz wszystko pchnąłem jeszcze trochę dalej. Zakon wie o sytuacji i w razie porażki zareaguje anihilacją planety albo i systemu gwiezdnego, mamy też atak na pozycję wroga. Nie opisywałem dokładnie (ale od następnej osoby oczekuję dokładnego opisu wrogich fortyfikacji i dobrych walk ;]), bo post i tak był już dość długi, a kobył chyba nikt nie ma ochoty czytać. Poza tym jeszcze mała sprawa odnośnie ograniczników i poziomu mocy, ale to tak ogólnie. Mianowicie te technologiczne powinny chyba działać na nieco innej zasadzie niż magiczne. Magia to wiadomo, poziom odzwierciedla potencjał postaci i jej zapasy mocy, a ogranicznik tłumi jej przejawy. Jak to jest z technologią? O ile się orientuję to nie jest coś, czy można "promieniować" ;] Dlatego ograniczniki powinny chyba bardziej tłumic działanie sprzętu technologicznego Strażnika, a nie moc jego samego. Poziom mocy natomiast byłby wyliczany na podstawie właśnie sprzętu, ilorazu inteligencji i tytułów doktorskich. Ale to szczegóły, do tego może coś źle rozumiem i w tym świecie nacechowanie technologiczne, to coś więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Technologią się nie "promieniuje", ale nacechowaniem technologicznym/magicznym już tak, więc grzebanie przy ogranicznikach moim zdaniem nie jest konieczne. Ale rzeczywiście, zwróciłeś uwagę na ciekawy problem. Jak liczy się poziom mocy? Magowie wraz ze wzrostem sił miotają potężniejszymi zaklęciami, a co z technologami, którzy przecież bez swojego sprzętu są bezradni?

Moja propozycja jest taka: technolodzy wraz ze wzrostem power levelu lepiej rozumieją świat. Najpotężniejsi podświadomie czują pojedyncze atomy i mogą nimi manipulować. To pozwala im manipulować światem na poziomie niedostępnym dla zwykłych ludzi. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniają, ale daj takiemu pistolet i ulepszy go tak, że każdy naukowiec od razu uznałby to za niemożliwe. Tyle, że to jest możliwe, ale percepcja zwykłego śmiertelnika jest zbyt ograniczona, by to pojąć. Potężni technolodzy nie potrafią wytłumaczyć swoich dokonań w sposób zrozumiały dla "mugoli", dlatego zapiski archonta-inżyniera wyglądają jak niezrozumiałe bazgroły, ale on rozumie je doskonale i potrafi z ich pomocą skonstruować machinę niszczącą galaktyki. Krótko mówiąc, potężny technolog po pewnym czasie rozumie prawa Wszechświata tak bardzo, że zwyczajnie nie potrzebuje magii, bo jego twory są tak zaawansowane, że dla zwykłego człowieka wyglądają równie nie z tego świata, jak najdziwniejsze czary.

Oczywiście są skutki uboczne. Technolodzy zakłócają działanie magii samą swoją obecnością, bo wiedzą dokładnie, dlaczego jej twory nie mają prawa istnieć, a co dopiero działać. Magowie doświadczają wszystkiego na opak: widzą, czują i manipulują magią, ale prawa rządzące zwykłym światem są dla nich odległe i niezrozumiałe. Nie rozumieją najprostszych machin, bo nie potrafią ich zrozumieć.

Teraz tak na to patrzę i widzę, że z mojego opisu Strażnicy wychodzą na jakiś nadludzi. Tyle, że... oni nimi są. Strażnicy to nie zwykłe istoty. Kto wie, czym staje się Strażnik, kiedy zyskuje dość mocy? Może mity o bogach nie wzięły się znikąd...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o i jak dla mnie wszystko opisałeś trochę zbyt bardzo jako rzeź, tak jakby Strażnicy rozbiegli się po okolicy i zaczęli mordować żołnierzy, a nie to w końcu jest ich zadaniem, powinni unikać spowalniającej walki i wykrycia

Wiesz... jak można unikać wykrycia stając się widzialnym na środku pola walki. Strażnicy się wyróżniają i tu mały problem.

jasne, twoja postać mogła się rzucić do walki, ale za to powinna dostać ochrzan od Ha'asany

Nie rzuciłem jej od razu!!! xD Opisałem, co i jak. Po drugie taka wojna jest jak prawdziwa rzeź!!! Chyba, że macie inne spojrzenie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Shaker

Dobra, tylko to nie jest bitwa w średniowiecznym stylu, gdzie dwie wielkie armie ścierają się w jednym miejscu. To jest desant na planetę z orbity. Oddziały desantowe lądują, zbierają się i wykonują swoje cele, obrońcy siedzą okopani w bazach. Zmaterializować mogliśmy się gdzieś, gdzie wroga nie ma, a potem przejść do celu nie zwracając na siebie uwagi (jakieś systemy maskujące, odcinanie wroga od komunikacji i eliminowanie pojedynczych oddziałów zanim zdążyłyby powiadomić resztę). A tutaj pojawiamy się i od razu mordujemy wszystkich dookoła, nic dziwnego, że nikt nie lubi Zakonu... Poza tym to więcej bałaganu do czyszczenia :P

@Cruadin

Dobra, taka koncepcja to mi się podoba :D Nie wiem, może to przez późną porę kiedy to pisałem, ale zapomniałem właśnie o tym, że tu bardziej o nacechowanie chodzi, które jak najbardziej da się emitować do otoczenia. No i w takim razie technologia Strażników ładnie by się uzupełniała z magią, bo odpowiednio zaawansowana byłaby od niej nieodróżnialna (może to jest właśnie klucz do ich łączenia, co w końcu Zakon robi w kilku miejscach, choćby przy portalach). I nie przesadzałbym z bogami ;] Jednak Strażnicy jednostkowo aż tak potężni zazwyczaj nie są, a te jednostki które są, to rzadkość. Poza tym zostawiłem w historii stworzenia świata (niektóre osoby ją mają) miejsce na bogów, czy też bardziej jakieś potężne istoty (duchy, smoki itd.) nie będące Strażnikami ani Demonami, gdyby ktoś chciał je wprowadzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cruadin - powiem szczerze, że sam miałem wątpliwości jak wyjaśnić nacechowanie technologiczne, które samo z siebie zaburza magię i powiem, że to co podałeś jest... genialne. Od razu pomyślałem o Doctorze (niemożliwe xD), który w kilku odcinkach, walcząc z istotami używającymi "magii" wyjaśnia im technologiczną zasadę stojącą za magią i potrafi dzięki temu ją unieszkodliwić :D Przeniesienie zrozumienia na poziom podświadomy idealnie współgra moim zdaniem z magią, która ostatecznie zależy od naturalnego, wewnętrznego poziomu mocy. Innymi słowy mag ma naturalną zdolność zaprzeczania fizyce, którą może rozwijać, oraz konkretne zaklęcia (techniki), które uczy się opanowywać poprzez trening. Podobnie technolog ma naturalną zdolność wykorzystywania praw fizyki, którą może rozwijać, oraz konkretne usprawnienia do sprzętu (techniki).

Co daje technikowi zdjęcie ogranicznika? Cóż, podejrzewam, że większość "zaklęć" mocno obciąż broń czy inny sprzęt, którego technik używa. Bez ogranicznika lepiej wyczuwa on i rozumie gdzie jest kres możliwości danego urządzenia, jak przedłużyć jego żywotność, a nawet nieco wzmocnić normalne efekty. Albo zrobić akcję w stylu Drużyny A i błyskawicznie złożyć coś z niczego (z ogranicznikiem zresztą też tak może, ale zajmie mu to więcej czasu/będzie bardziej zawodne).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony miło, że Shaker wziął na siebie wreszcie popchnięcie akcji do przodu a z drugiej miałem na początku lekkie wrażenie, że przeprawa przez Astral poszła ot tak, ale w końcu zwykłe zwierzęce szans by nie miały... OK, pasuje [w końcu i tak

zgodnie z tradycją ma wygrać dobro czyli Zakon

;P]. Proszę mnie jednak nie opierdzielać, że już odpaliłem drugą pieczęć, bo w końcu nie chcemy, żeby zabawa zakończyła się za szybko (poza tym i tak nie wiadomo ile czasu upływa między "postami"... chyba :=)) a i dramaturgii trochę się przyda ;] Patent z chmurami miał być po prostu czymś dodającym klimat, ale jak wam nie pasuje to możemy uznać, że tego elementu nie było.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak Strażnicy jednostkowo aż tak potężni zazwyczaj nie są, a te jednostki które są, to rzadkość. Poza tym zostawiłem w historii stworzenia świata (niektóre osoby ją mają) miejsce na bogów, czy też bardziej jakieś potężne istoty (duchy, smoki itd.) nie będące Strażnikami ani Demonami, gdyby ktoś chciał je wprowadzić.

Tyle, że mi nie chodziło dosłownie o bogów, a przejście na wyższy plan egzystencji i takie rzeczy. Strażnik przestaje być [wstaw nazwę rasy tutaj], a staje się... czymś? Nikt nie wie, bo jeśli Strażnik pożyje wystarczająco długo, by dorównać mocą mistrzom zakonu i najpotężniejszym archontom, to zakładają mu specjalne ograniczniki, gdyż istoty sfery materialnej po prostu nie są przystosowane do takiej mocy i ostatni śmiałek, który spróbował podbić swój power level jeszcze wyżej, po prostu zginął. Or did he...?

Tak czy inaczej, Zakon uznał, że nie opłaca się tracić Archontów, by spróbować osiągnąć coś, co może wcale nie istnieć albo być poza zasięgiem śmiertelnika, nawet Strażnika.

Inna sprawa: muszę w końcu napisać posta, bo na planecie akcja się rozkręca, a bitwy w Astralu jeszcze nikt nie opisał. No i cieszy mnie, że moja propozycja mocy technologów się podoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeprawa przez Astral poszła ot tak

Taka miała być :D Po to w końcu podzieliliśmy się na grupy. Jedna oczyszcza drogę i osłania drugą, która schodzi na planetę i nie przejmuje się zbytnio wrogami. Nie martw się jednak, zanim do ciebie dojdziemy, to pewnie otworzysz 4 pieczęć albo coś koło tego. Swoją drogą to chciałbym zauważyć, że pewne osoby zostały nieco z tyłu i w ich interesie będzie odpisanie szybciej niż później, bo trochę się rozłazimy w czasoprzestrzeni ;][/niesubtelne_poganianie]

zgodnie z tradycją ma wygrać dobro czyli Zakon ;P

Szczerze, to sam wolałbym zakończenie słodko-kwaśne (niby zwyciężyliśmy, a nikt się jakoś nie cieszy...). O ile oczywiście sesja dożyje swojego końca :P No i mogę zostać przegłosowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aiden

Teoretycznie im więcej pieczęci tym lepiej dla mnie, ale spokojnie ;] - nie zamierzam przeginać i dodawać sobie za dużo mocy potrzebnej do odpalania kolejnych faz jedna za drugą a przynajmniej nie w momencie gdy dojdę do trzeciej, bo wtedy już przejście będzie ustabilizowane i mogę liczyć na niewielkie/średnie (zależy jak na to patrzycie) wsparcie demonów z negacji w pełnej formie. Po prostu wiem, że ze swoim tempem taśmociągu w pisaniu postów mógłbym przypadkowo za bardzo wyrwać przed wami do przodu jednak dzielnie zachowuję proporcję a przynajmniej sądzę, że to mi się udaje :=)

Przy okazji zastanowiłem się nad jedną sprawą i doszedłem do smutnego wniosku, że albo mam słabą pamięć albo wzrok :P, bo za nic nie mogę przypomnieć sobie czegoś co opisywało by, choćby szkicowo, proces etapów ewolucji demonów, bo ile proces u Strażników wiadomo jak wygląda tak u Demonów... nie czaję za bardzo z jakiej mańki ma skakać mi power level, bo zapewne wpierdzielanie tysięcy dusz umarłych czasochłonnym procesem by było :) a nic innego do głowy mi nie przychodzi. Ktoś ma jakieś dobry pomysły na fazy ewolucji demonów czy też po prostu efektywne sposoby do pobijania power levelu? Z góry wielkie dzięki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie, jeżeli chodzi o power level demonów, to mnie najbardziej podoba się rozwiązanie a la Bleach. Czyli tak: moc zyskujesz przez konsumpcję dusz. Im silniejszy jest dany byt, tym więcej uzyskasz z niego macy. O ile w wypadku zwykłej ludzkiej duszy ta ilość będzie niemal niezauważalna dla humanoida, o tyle pożarcie Strażnika dałoby ci już jako takiego kopa. Kolejną możliwością byłoby zjadanie... innych demonów, co dawałoby również sporą dawkę mocy, z tym że taki proceder skazywał by cię na imfamię wśród demonów, a co za tym idzie, nie byłoby dla takiego delikwenta bezpiecznego miejsca. W Negacji wystawiony na atak demonów, w świecie materialnym Strażników, a w Astralu obu wymienionych.

Pasuje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, widzisz Black, trzeba było wziąć rasę standardową, a nie cudować :P Z założenia moc Demonów była statyczna i się nie zmieniała, nie miało być żadnej ewolucji. Jedne były mięsem armatnim i nim zostawały, inne były niewiarygodnie potężne, bo takimi powstały, a nie zostały przez trening czy coś innego. Poza tym już jesteś potężniejszy od nas ;] Teraz nie wiem zresztą, czy wymyślę coś, co nie gryzłoby się z resztą ustaleń. Zwyczajnie (nieobeznani z historią Demonów nie powinni zaglądać pod spoiler)

każdy Demon to fragment Samotnika i ma stały udział w jego mocach. Najwięcej Wysokie i gigantoidalne, bo to mieszanka czystej Jego Mocy i Jego Umysłu w przypadku pierwszym oraz Jego Mocy i Jego Gniewu w drugim.

Z drugiej strony... teoretycznie mógłbyś robić to, o czym napisał Dagar, to znaczy pożerać inne Demony i zagarniać sobie ich siły, ale to sprowadza ci na głowę więcej problemów niż potrzebujesz :P Pożeranie dusz zwykłych ludzi jest bardzo mało wydajne, a Strażnicy to spore ryzyko, w dodatku czasami bardziej opłaca się ich przekształcić w Akumy nawet jeśli tylko ułamek ułamka procenta na to przystanie. Logiczne jednak, że Demony kuszą dusze z potencjałem nie przejmując się słabymi.

Poza tym im potężniejszy Demon, tym większy fragmentem Samotnika jest, co sprawia, że mocniej oddziałują na niego kajdany narzucone przez Istotę. Zwyczajnie ciężej mu opuścić negację. To ładnie nawiązuje do tego, że gigantoidalne pokazują się dopiero przy największych wyrwach :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem łagodnie przeciwny pożeraniu dusz śmiertelników. Jasne, mogą istnieć pojedyncze demony które tak robią, ale w moich pierwotnych planach żywiły się one silnymi emocjami, głównie negatywnymi. Z drugiej strony nie wykluczam walki z Kupidem, który rozkochuje w sobie ludzi, by żywić się ich miłością, a potem bólem z rozstania gdy pożre już całą miłość (i tak właśnie spaliłem jedną bardzo dobrą fabułę :D). Sytuacja w Aidzie nie jest typowa. Zwykle demony powinny wykorzystywać podstęp i zdolności manipulowania istotami żywymi, żeby wywoływać w nich intensywne emocje... Żeby jednak nie było, wyeliminowanie emocji nie jest rozwiązaniem, bo to przyciąga inne stworki, o których z kimśtam kiedyśtam rozmawiałem na GG :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, wszystko fajnie z tą statyczną mocą demonów, ale jeśli sesja tego dożyje to nastąpi moment, w którym wszyscy gracze po stronie Strażników osiągną wyższy stopień rozwoju a ja będę miał swoją osiągniętą, sztywną, nienaruszalną granicę... Powiem tak, nie cuduję tylko chcę, żeby ta sprawa była jasna aby mnie potem nikt o przeginanie nie posądził. Wedle tego co napisałeś mój demon ma moc koło 7000, ale ogólnie dałeś górną granicę na poziomie 10000. Jestem i chętnie przyjmę to jako maksymalny pułap tego co mogę osiągnąć przy czym w sposób taki, że z racji tego iż jestem Akumą czyli stałem się demonem a nie byłem nim od początku to jakby z czasem moja demoniczna esencja zaczyna w pełni się rozwijać bez jakiś specjalnych treningów albo surowców w postaci ludzkich dusz. Pasuje wam coś takiego? Dojdziemy do kompromisu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak P_aul, ale to było w twoich ustaleniach :P W tym co ja wymyśliłem, a z czym Martius i Black się zgodzili, Demony raczej nie mają dużego związku z emocjami, ani w ogóle ze światem (tzn. mają, ale w nieco inny sposób). Z drugiej strony... cóż, to dość atrakcyjny motyw, więc można go jakoś połączyć z moim ;] Zgadzam się też, że demony powinny manipulować otoczeniem, przynajmniej te humanoidalne. Ten Blacka jest raczej mało subtelny, tylko by rozszarpywał i zastraszał, ale zawsze to jakaś forma manipulacji. W każdym razie wracając do emocji... hmm, mam chyba pomysł. Demony żywią się uczuciami. Dlaczego? Bo... no dobra, tutaj już musiałbym się zagłębiać w ich genezę i tutaj pytanie - ujawnić ją? Tak byłoby chyba prościej, ale z drugiej strony zawsze to jakiś plot twist na przyszłość.

@Black

To też jest rozwiązanie. Stopniowe nabieranie mocy można uznać za przyzwyczajanie się do swojej formy, aż w końcu osiągniesz ten sztywny poziom mocy, który miałbyś, gdybyś od zawsze był Demonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy mogę bardzo o coś poprosić. Nie róbcie ustaleń na gadu za plecami innych graczy. NEVER! Już kiedyś przez to zepsułem jedno FS do tego stopnia, że restart był w zupełnie innym świecie. Inna sprawa, że potem w nagrodę zostałem moderatorem, więc... Ale na serio, albo się ujawnicie ze wszystkimi pomysłami i dacie do omówienia wszystkim (a już widzę, że będę głośno przeciwny kilku pomysłom ;]) albo jeszcze dziś robię kontrklikę i napiszemy NA SESJI (więc do kanonu :D) nasze własne wizje skonstruowane tak, żeby jak najbardziej sprawę wam popsuć. Z góry ostrzegam ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż tak źle nie będzie, tak mi się w każdym razie wydaje :P Nie ustalałem wszystkiego sam, przedstawiłem głównym zainteresowanym, którzy to zaakceptowali. Ale dobra, w skrócie, bo dłuższej wersji pewnie nikomu by się nie chciało czytać:

Na początku było Wszystko, tzn. taka tam sobie pierwotna zupa, coś w rodzaju greckiego Chaosu. Z tego wszystkiego wyłoniły się dwa podstawowe koncepty: być i nie być. Bycie sobie tworzyło co chciało wydobywając konkretne rzeczy z Chaosu, niebycie to wszystko niszczyło (bardziej "zakańczało") i jakoś sobie żyli. W końcu jednak każdy zechciał mieć większy kawałek ciasta, więc zaczęli ze sobą walczyć. Skończyło się na tym, że bycie umarło, ale zdążyło uwięzić niebycie. Umarło to jednak trochę za duże słowo, bo było zbyt duże żeby tak zwyczajnie umrzeć, więc z jego "zwłok" powstał Wszechświat, z Umysłu prawa, z Wyobraźni magia, a z Duszy czy też Krwi życie. Było to tylko nędzne odbicie tego, co tworzyło bycie kiedyś, pleśń, która obrosła dawną doskonałość, ale trudno. Dalej to wiadomo, powstały pierwsze istoty itd. Niebycie w tym czasie kombinowało jakby tu uciec i postanowiło rozbić się na mniejsze fragmenty zostawiając tylko to, co najważniejsze. I tak z jego Gniewu i Goryczy, które urosły przez lata więzienia, powstały demony zwierzęce, a z jego Umysłu zrodziły się humanoidalne. Została jeszcze jego Moc, którą podzielił na pół. Jedną połówkę zmieszał z resztką Gniewu tworząc giganty, a drugą z umysłem rodząc Wysokie Demony. Każdy z demonów otrzymał własną świadomość, ale ich głównym zadaniem było zakończenie istnienia jako takiego. Niestety, część z nich porzuciła ten cel, choć reszta ciągle stara się go wypełnić. Aha, trzeba jeszcze wspomnieć o Chaotycznych, o których pisał Black. No więc jak wiadomo czasy się rozgałęziają. Pierwsze takie rozgałęzienie nastąpiło na samym początku wszystkiego. W jednej wersji wszechświata z chaosu wyłoniło się bycie i niebycie, a w drugiej nie. Wszystko zostało pokręcone i wymieszane. W końcu tam też pojawiły się istoty, do tego potężne, Chaotyczni właśnie. Starają się oni rozwalić Splot, który wykorzystuje Zakon (przypominam, to, co scala wersje danej osoby), bo każde jego użycie zubaża chaos w którym żyją, zabiera im możliwości i prawdopodobieństwa, a jak łatwo się domyślić to dla nich wielka szkoda i bluźnierstwo. Póki co jednak powstrzymują je walki z Demonami, które stanowią bardziej bezpośrednie zagrożenie (chcą wymazać wszystko, odnogę Chaotycznych też). Aha, jeszcze co do żywienia się uczuciami o którym mówiłem. Zwierzęce mogłyby tak robić na prostych emocjach, w końcu same z nich powstały. Humanoidy to twory umysłu, więc w ich przypadku pożywieniem są bardziej skomplikowane odczucia. Dobra, to by było na tyle. Jakieś uwagi? Jeśli tak, to jutro (właściwie później dzisiaj), teraz idę spać :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałeś tylko jeszcze wspomnieć, że Astral to miejsce, któremu trafiło się po odrobinie krwi zarówno Bytu jak i Niebytu po ich walce. Niby szczegół, ale jednak.

Poza tym mam jeszcze taką nieśmiałą propozycję: czy po zakończeniu bitwy Strażnicy mogliby dostać "level up"? Chodzi mi o to, że po bitwie Strażnicy będą mieli chwile spokoju, którą będą mogli poświęcić na przemyślenie zdobytego w walce doświadczenia, trening i w efekcie podniesienie jakiejś techniki z D do C albo z C do B (na B-->A albo A-->S jest chyba jeszcze trochę za wcześnie) i może jeszcze podniesienie power level'u o jakąś setkę. Wiem, że to trochę wcześnie, ale mimo wszystko to dla naszych postaci pierwsza poważna bitwa, no i w sumie po co mamy zwlekać? Nie wiadomo, kiedy pojawi się następna rzecz, którą będzie można sensownie uznać za okazję do przyznania "ikspeków". Oczywiście demonom też by się coś dostało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli zwierzęce żywią się najprostszymi emocjami to uzasadniony byłyby u nich wyjątkowo duży, w porównaniu do potrzebujących bardziej skomplikowanych uczuć humanoidów i Wysokich, sadyzm. Ból, strach przed śmiercią to przecież najbardziej prymitywne, ale też podstawowe uczucia jakie odczuwamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko pięknie, ale dopiero teraz zorientowałem się, że jednocześnie geneza Demonów oraz Chaotycznych przygotowana przez ciebie Aiden zawiera również źródło jedzenia albo surowca na wzrost mocy bestii a czego ja nie zauważyłem i właściwie zgadzałem się w tym sensie, że pasuje mi twoja wizja tych arcy wrogów, o których Zakon nic nie wie ;] Tak więc już co się stało - ujawnienie genezy - to się stało ^^ Poza tym doszedłem do wniosku, że sprawiedliwiej będzie jeśli właśnie Demony będą miały sztywną ramę rozwoju związaną z tym, że są takim rodzajem a nie innym czyli humanoidalny nie może przeskoczyć mocy na poziomie 10tyś, bo inaczej musiałby być gingantoidalnym itd. a Strażnicy takich ram nie mają. Z drugiej strony, najpotężniejszy w sensie mocy by (choć właściwie niebyt) czyli Wysoki Demon jest po stronie złych a osobowo (co innego jakieś potężne urządzenie anihilujące całą materię) nie posiada kontry w Zakonie, bo - jeżeli nic się nie zmieniło - to pamiętam, że już nawet przy gingantoidalnych Mistrzowie Zakonu musieli by wspólnie na niego hulnąć a i tak nie mieli by pewności wygranej ;]

Co do sprawy 'level upu' to jestem za, bo nic tak nie wspomaga własnego rozwoju jak solidna zadyma z Demonami ;) Co do ilości to nie chcę się narzucać, ale setka brzmi tak jakoś słabo w porównaniu do skali działań, w której biorą udział Strażnicy ;] Pół tysiąca? Albo inaczej... jak bitwa się skończy to nad tym pomyślimy, co wy na to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wizja tych arcy wrogów, o których Zakon nic nie wie

Hah, Chaotyczni to niekoniecznie arcywrogowie. To zwyczajnie jedno z zagrożeń. Ogółem mamy trókąt Strażnicy-Demony-Chaotyczni. Strażnicy walczą z Demonami, a o Chaotycznych nie wiedzą (można niby badać odnogi, ale ta Chaotycznych jest nieprawdopodobnie stara, nie widać jej spod gąszczu pozostałych), choć jak już się dowiedzą, to będą musieli z nimi walczyć. Demony walczą ze Strażnikami i Chaotycznymi, bo chcą zakończyć istnienie. Chaotyczni walczą z Demonami z tego samego powodu co Strażnicy, ale ze Strażnikami również. Czyli każdy na każdego, choć teoretycznie choćby Chaotyczni i Strażnicy mogliby się sprzymierzyć. Swoją drogą żadna ze stron nie może zniszczyć Demonów zupełnie. Nie da się pokonać końca. Wszystko się kończy: ludzie, chwile, galaktyki. Bez Niebytu (aha, oficjalna nazwa to Samotnik, chodzi o to, że wszystko wokół niego zamienia się w niebyt, więc jest samotny), źródła zakończeń i entropii, wszystko stałoby się nieskończone. Nawet jeśli zniszczyć wszystkie zastępy wroga, to okaleczone jądro Samotnika pozostanie gdzieś w samym środku negacji. W końcu po milionie albo miliardzie lat odrodzi swój umysł, zregeneruje moc. Ogółem nie walczymy z jakimś Złym Lordem czy wielkim Balrogiem, kimś osobowym. Walczymy ze zjawiskiem, antropomorficzną personifikacją. Choć niekoniecznie antropomorficzną. Swoją drogą to właśnie rdzeń Samotnika, mimo że pół przytomny, to musi odczuwać niezłą irytację z powodu niesubordynacji części swoich dzieci. Odciął sobie ręce, żeby zadusiły jego wroga, a te mówią, że nie, nie chcą :D

Jeżeli zwierzęce żywią się najprostszymi emocjami to uzasadniony byłyby u nich wyjątkowo duży, w porównaniu do potrzebujących bardziej skomplikowanych uczuć humanoidów i Wysokich, sadyzm.

Dokładnie tak. Dlatego też zwierzęce zawsze zbierają się przy polach bitew. Przyciąga je strach, nienawiść i ból, te wszystkie pierwotne lęki i odruchy, które się wtedy w człowieku przebudzają. Wzmacnia je to i raduje, bo z tego właśnie powstały, choć nieporównanie potężniejszego i starszego.

setka brzmi tak jakoś słabo w porównaniu do skali działań

Setka plus mocny wymiatacz :P Do tego zawsze mogą dostać posiłki. Jasne, sam zastanawiałem się, czy to nie jest trochę mało, ale uznałem, że może być. Jak podawałem liczebność dywizji, to nikt nie narzekał. No i teraz to nie ma znaczenia, jak się nie uda, to Zakon zwyczajnie zanihiluje cały system w nadziei, że zamknie to bramę.

Aha, jeszcze jedna sprawa, choć to w zasadzie szczegół. Mianowicie im silniejszy Demon, tym trudniej mu opuścić negację. Większa potęga oznacza większy udział w mocy Samotnika, bycie jego większym fragmentem, a przez to kajdany narzucone przez Byt mocniej oddziałują.

PS P_aul coś pisał, że będzie mocno przeciwny, a teraz milczy. Nieładnie to tak ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się w obowiązku dodać coś od siebie. Kiedy Aiden dawał mi ten pomysł, bym się z nim zapoznał, to widziałem w nim tylko jedno "ale" - jest to z lekka sprzeczne z tym, co wymyślił Shadow odnośnie celów demonów. Ja tam to jednak z nim obgadałem (Aidenem, nie Shadowem :)) i dałem swoje propozycje, jak można by to rozwiązać. Wkleję tę rozmowę, bo nie chce mi się tego pisać. ;]

Knight Martius (11-09-2010 13:51)

Otóż demonom z początku może faktycznie zależało przede wszystkim na zniszczeniu Wszechświata i wszelkich istnień go zamieszkujących, lecz gdy dowiedziały się o istnieniu Chaotycznych, to postanowiły zmienić priorytety.

Knight Martius (11-09-2010 13:51)

No, przynajmniej te inteligentniejsze. ;]

Knight Martius (11-09-2010 13:52)

Można by założyć, że domyśliły się, iż gdyby cały Wszechświat zamienił się w pustkę, to tak naprawdę ich egzystencja w tym momencie straciłaby sens.

Knight Martius (11-09-2010 13:53)

Niemniej spora ich część nadal może do tego dążyć, a to pod wpływem dawnych priorytetów, a to pod wpływem wojny z Chaotycznymi, która co poniektórym zryła psychikę. ;)

Knight Martius (11-09-2010 13:53)

Ja tak to widzę. Co sądzisz?

Aiden (11-09-2010 13:55)

Można tak dać. Niby są częścią Samotnego, ale mają też własną wolę i świadomość, mogły im się z czasem zmienić priorytety, a w każdym razie części. Część może dążyć do starego celu, część nie. Oczywiście resztki esencji Samotnika mogą być wkurzone takim obrotem spraw :D

Aiden (11-09-2010 13:56)

To o tyle dobre rozwiązanie, że daje pole na wewnętrzne konflikty między Demonami.

Knight Martius (11-09-2010 13:57)

No też prawda. Aczkolwiek IMO trzeba również wziąć pod uwagę, że teraz priorytetem tych głównych demonów jest właśnie walka z Chaotycznymi, żeby nie przedostali się do warstwy fizycznej. Nie wszystkie demony jednak muszą za tym podążyć - i to by się nawet kleiło.

Aiden (11-09-2010 13:59)

Te wysokie demony, którym służy postać Blacka byłby w takim razie przywódcami tej mniej destrukcyjnej frakcji, a w końcu nawet oni nie są do końca zgodni :D

Knight Martius (11-09-2010 13:59)

To też pomysł. ;]

To tyle. Co sądzicie?

A co do postu, bo już dwa tygodnie mijają, odkąd napisałem ostatni - mam teraz 4-dniowy weekend, więc powinien się pojawić niedługo (pewnie nawet dzisiaj, bo większość mam już napisane). W końcu liczę na to, że prędzej czy później Shan'ten'ran zawalczy z Issą, ale ćśśś... :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, pamiętam tamtą rozmowę. Uwzględniłem to we wcześniejszych opisach, tzn. podział Demonów na te, którym służy Black (głównie walka z Chaotycznymi i porzucenie swojego przeznaczenia jako zagłady świata) i na resztę, a właściwie większość (gdzieś tak 2/3 albo 3/4 Demonicznych sił), która została przy starych priorytetach. Nie toczą ze sobą otwartych walk (jeszcze...), ale bardzo chłodno traktują ;] Aha, i Demony nie mają problemu "i co ja będę robił jak zniszczę świat"? Dla nich nieistnienie to stan naturalny, coś właściwego, a Wszechświat to właśnie "pleśń i robaki toczące truchło Bytu" (BTW, Samotnik już wygrał, może nie zabił Bytu, ale osłabił go tak, że zostały nędzne resztki i teraz je sprząta :P). Poza tym akurat w tym aspekcie należy je traktować bardziej jak żywioł, siłę natury. Fale nie potrzebują powodu, aby ścierać skały na piach, one są po prostu falami. Tym są, tak mają, nie powinno się mieć do nich pretensji, choć falochrony budować już można.

W końcu liczę na to, że prędzej czy później Shan'ten'ran zawalczy z Issą

Dracia coś z odpisem zwleka ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Setka plus mocny wymiatacz :P
Nie o tym pisałem. Co prawda na początku byłem zdziwiony tym, bo u nas dywizja to jest notabene dziesięć tysięcy chłopa jak nic, ale mnie pasuje ;] Pisałem konkretnie o planowanym wzroście mocy i tym, że skok "power levelu" tylko o sto w porównaniu do skali działań jest co najmniej średni dla mnie ;p W końcu to wojna totalna a nie jakaś mniejsza potyczka. Takie jest moje zdanie, z którym możecie się nie zgadzać.

To tyle. Co sądzicie?
Mogłem dowiedzieć się o tym wcześniej :P

Powiedzmy, że nawet mi to nie zgrzyta, ale nie wyobrażam sobie wojen między demonami - najwyżej polowanie na jednego bądź dwóch degeneratów, którzy ewidentnie przeginają choć jeszcze nie mam pomysłu z kim, bo może i reszta nie wykonuje woli Samotnika do końca, ale wszystkie demony z niego powstały więc... po prostu średnio to widzę. Zawsze też można zrobić walne zgromadzenie Wysokich Demonów i innych gdzie jasno sobie powiedzą do kogo co należy z lekką uwagą, żeby nie próbowali wchodzić sobie w drogę ;] Ew. można w przyszłości założyć na tyle wybudzenie się Samotnika (całkowitego nie zakładam, bo wtedy nastąpił by koniec gry ;]), żeby ten przekazem mentalnym przypomniał wszystkim co mają robić. Na razie jednak to dywagacje i można by się skupić na trwającej właśnie inwazji.

No i wobec tej broni Zakonu anihilującej wszystko to zastanawiam się jak to powinno zadziałać na moją Bramę. W końcu to jest wyrwa do niebytu, antymaterii a ja sobie tłumaczyłem to tak gdy jeszcze zakładałem odpalenie bramy na Aqua Dominius, że nie ma co przejmować się tsunami, bo te w zetknięciu z wyrwą zamieniałby się w nicość... tak więc nicość niszcząca nicość? Oczywiście nie mam przeciwwskazań, bo jakieś metody zwycięstwa Zakon mieć musi, ale zastanawia mnie jak to powinno zadziałać :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, Dracia ma WoWa. Uczcijmy jej pamięć minutą ciszy...

Po drugie nie czepiam się, bo w sumie mi "pasuje" taki pomysł. Bałem się jakichś bardziej skomplikowanych knowań z bogami... Ale powiem szczerze, jeśli chodzi o kreację wszechświata i demonów to jestem jak Joker - wolę mieć kilka opcji przeszłości :D Podobnie jak w przypadku zaświatów ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...