Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Star Wars i... II

Polecane posty

chyba się poddam:)

Zgodzę się, że można używać lancy tak samo jak zwykłego sabra.. odbijać strzały z blastera, walczyć w duelu, eliminować zagrożenie..

jednakże ta broń jest wprost stworzona do eliminacji dużych grup przeciwników. to jest typowe narzędzie rzeźnika.

czyli jak ulał pasuje na broń dla Mrocznego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasuje jak ulał bo dali podwójny tylko postaciom złym(wyjątek - Bastilia). Sam nawet jako dobry NIE WYOBRAŻAM sobie mojej postaci w KOTOR z jednym mieczem.

jednakże ta broń jest wprost stworzona do eliminacji dużych grup przeciwników. to jest typowe narzędzie rzeźnika.

Ależ ktoś utalentowany może takiego rzeźnika łatwo zabić jednym mieczem. Walka dwoma wymaga ogromnej finezji - przecież łatwiej się pochalstać samemu podwójnym niż jednym.

Any proof? Jeśli chcesz dawać takie aksjomaty bez czegoś na poparcie to od razu daj sobie spokój. Walka dwiema mieczami jest stylem stworzonym do zabijania? Bo to trochę jak walka człowieka z kijem z człowiekiem z mieczem - czy to, że kijem inaczej się walczy od razu czyni go "bronią ciemnej strony"?

Zgadzam się całkowicie. Inne style po prostu... A odnośnie tego "proofa" - nie ma go, poza tym że jakoś chyba WSZYSCY autorzy dzieł ze Star Wars uparli się na udemonicznienie miecza podwójnego i dawanie go tylko Zuym. This is madness!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podwójny miecz zadaje więcej obrażeń i łatwiej nim atakować, niż się bronić. W przypadku zwykłych, obrona to po prostu szermierka, czego podwójnym nie da się wykonać, jeśli ma tylko jeden kryształ i jedną baterię zasilającą. Poza tym, niejeden raz Jedi wspominali, że lightsaber is subtle, elegant, full of finesse weapon. Jeśli Jedi miał kogoś zabijać w ostateczności, starać się rozbroić, lub przeciągnąć na Jasną Stronę, wallcząc takim narzędziem zniszczenia, minimalizował te szanse. Poza tym, czytałem, że była sytuacja, gdy osoba nie chciała mieć (nie pomnę imienia) miecza, tylko szkolić się w Mocy, ale Mistrz Jedi przekonał, że miecz to znacznie więcej niż broń, ale także droga ku polepszeniu więzi z Mocą, i stania się lepszym Jedi. Myślę, że, i jest to, tak jak

3m2oo5, moja prywatna opinia, że podwójny jednak kusiłby a'la "chodź, zabijmy coś teraz"

przez 10000 lat padawanów szkolono w tradycyjnych, jednoostrzowych, dlaczego waszym zdaniem ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, niejeden raz Jedi wspominali, że lightsaber is subtle, elegant, full of finesse weapon.

Oczywiście. Podejrzewam jednak, że odnosi się to do samej konstrukcji, techologii wykorzystanej przy stworzeniu miecza świetlnego, który de facto jest potężną kolumną światła emitującą wprost z latarkopodobnego urządzenia, przy czym można szybko je wydobyć i aktywować. Nie to co nasze dawne miecze. Poza tym mam wrażenie, że "ligthsaber" odnosi się do mieczy świetlnych ogółem, bo podwójny miecz świetlny to także jest "lightsaber".

Myślę, że, i jest to, tak jak 3m2oo5, moja prywatna opinia, że podwójny jednak kusiłby a'la "chodź, zabijmy coś teraz" przez 10000 lat padawanów szkolono w tradycyjnych, jednoostrzowych, dlaczego waszym zdaniem ?

Ależ to są prywatnie zdanie nas wszystkich - nawet przytoczone wcześniej zdanie Jedi, że jest to broń skłaniająca do przejścia na Ciemną Stronę Mocy to tylko zdanie pewniej grupy użytkowników Mocy, którzy wcale nie muszą mieć racji i faktyczną odpowiedź na to pytane mógłby udzielić tylko użytkownik podwójnego ostrza, a takiego świadectwa nie udało mi się znaleźć. Dlaczego szkoli się padawanów tradycyjnie? Być może dlatego, że jest to najprostsza technika, a o ile dobrze pamiętam to żeby przejść na wyższe poziomy w czymkolwiek trzeba opanować poziomy niższe, a zatem najpierw opanować miecz jednoręczny, żeby sobie krzywdy nie zrobić, a potem - w zależności od chęci - dwa miecze i miecz podwójny. Niektórym może wystarczać podstawowa znajomość walki mieczem świetlnym, np. niektórzy uważają, że wpływa to negatywnie na korzystanie z Mocy w walce, a inni dochodzą do wniosku, że nie odpowiada im miecz jednoręczny lub lepiej czują się w walce z dwoma mieczami, bo np. tak ich uczą na ich planecie. Czynników może być sporo, ale prostota tej techniki zdaje się być najważniejszym powodem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna Strona zawsze mnie pociągała.. Pasja, namiętność, gniew.. a jednak grając w Kotory czy Jedi Knight zawsze grałem na maksa dobrą postacia..

Wychodzi, że byłbym Szarym Jedi :)

A propos, w Kotorze moim ulubionym zestawem było dwa Białe miecze, jeden długi, drugi krótki.

Lanca była spoko, ale dwa miecze oferują więcej, można je lepiej przypakować :)

Ciekawe, czy kiedyś zagramy w Kotora numer 3.. byłoby przefajnie.

Czy ktoś coś wie na ten temat..?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kotory i gry z serii Jedi Knight, były dla mnie po prostu za krótkie. Nawet jeśli Kotora 1 i 2 przechodziłem po kilka razy, jako dobry, zły i kobieta (wszelkie podobieństwo do tytułu westernu niezamierzone =) ) Niestety, moim zdaniem, 3 szybko się nie doczekamy. MMO zajmie studio na dłuuugo, bo o popularność TOR-a jestem spokojny.

Samo The Old Republic pewnie będzie pierwszym MMORPG jakie mnie wessie w świat (bardzo żałuję słabej adaptacji świata Warhammera ) Byle tylko klasy były zbalansowane.

Gigantycznym plusem tej produkcji, jest moim zdaniem taka oto prosta rzecz - Imperium Sith się ujawniło, a w galaktyce jest niestabilny rozejm. Czyli, obojętnie czy chcemy być Jedi czy Sithem, motywacja do skopania tyłków przeciwnej stronie jest taka sama.

Ogółem lubię bardziej Jedi (choć często mnie wkurzają, i przydałoby się im czasem kogoś poddusić Mocą, jak Vader ) ale gdy w Galaktyce prawie Sith-ów nie ma, od razu mnie kusi na Ciemną Stronę, by walczyć "przeciw wszystkim", podobnie, jeśli przewagę osiąga Mroczna Strona, wolę Jedi. Jest wtedy więcej zabawy, większa adrenalina i właśnie ta "równowaga stron" jest moim zdaniem największym atutem Old Republic

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czytałem że SW:Battlefront 3 jak na razie nie powstanie bo brak środków.

Teraz na TVP1 leci część 3 ale jakoś cz.2 i 3 mi się nie podobają ja polubiłem bardziej części 4,5 i 6 takie są dla mnie lepsze ta stara technologia nagrywania i te części mają klimaty więc muszę jeszcze poczekać jeszcze tydzień by sobie obejrzeć IV czyli "Nowa Nadzieja" :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SilentBob ---> chyba nie. Na telemagazynie jest inny program na kolejne wtorki, również bastion o niczym nie mówi.

Ostatnio udało mi się ukończyć trylogię Dartha Bane'a i jestem bardzo usatysfakcjonowany. Cała trylogia jest sprawnie napisana, wciąga i przede wszystkim posiada ten specyficzny klimat SW.

Mam jednak małe spostrzeżenia. Po pierwsze, znacznie bardziej podobała mi się postać Darth Zannah niż Bane'a. Od drugiego tomu Bane wydał mi się taki bardziej obcy, mniej realny, nieinteresujący. O wiele mocniej ciekawiło mnie co się stanie z uczennicą niż mistrzem. Bane był już później jakby nieco za mocno zepchnięty na dalszy plan...

Po drugie: bardziej podobał mi się pojedynek na zakończenie "Zasady dwóch" niż "Dynastii zła". W tej pierwszej był on opisany naprawdę super i po prostu toczył się na moich oczach. Poza tym trzecia część była już zbyt udziwniona: te wątki z tą księżniczką, uczniem Zannah wydały mi się zwyczajnie niepotrzebne.

Ale tak jak pisałem wyżej: został zachowany klimat GW i to z pewnością przesądza o dobrym odbiorze trylogii. Dwie pierwsze części wspaniałe, ostatnia nieco słabsza (za bardzo przekombinowana)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam czy ktos gra w moda SQON RC 2 do republic comando ? Chcial bym sie dowiedzieć co za zmiany on wprowadza do rozgrywki, czytałem na stronie tego moda coś nie coś o nim ale nie zrozumiałem o co chodzi jeśli ktoś coś wie proszę o pomoc :wink::tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może trochę na powrót ożywię temat, bo widzę, że coś się przestał kręcić...

A więc, wracając do tematu mieczy świetlnych... (ten temat chyba nie może się wyczerpać ;))

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że miecz jest tylko narzędziem - sam z siebie nie może być po czyjejś stronie. Jednakże...

Może dobrym posunięciem w tym sporze (czy raczej dyspucie) byłoby przyrównanie broni do konkretnych styli i form walki?

Form, jak każdy fan gwiezdnowojennej szermierki wie (lub wiedzieć powinien) mamy siedem (nie licząc formy "zerowej", gdzie walki jako takiej nie ma). Jednym z dwóch styli pozwalających na walkę podwójnym mieczem świetlnym był Jar'Kai - styl stworzony z myślą o agresywnej i dość efektownej walce dwoma mieczami świetlnymi. Często wojownicy łączyli swe dwa miecze w jeden, podwójny miecz - zapewne aby zaskoczyć przeciwnika i móc stosować nowe ataki (jeżeli przeciwnik bronił się skutecznie przed dwoma mieczami). W ten sposób technika była jeszcze bardziej zabójcza.

Bez wątpienia jednak formą pozwalającą na opanowanie mistrzostwa w walce podwójnym mieczem jest Teräs Käsi w odmianie z tą właśnie bronią. Podstawowa odmiana tego stylu zakłada walkę wręcz i wszyscy Jedi musieli znać podstawy tego stylu, jednak bardzo niewielu decydowało się szkolić w tej sztuce dalej. Teräs Käsi z mieczem zakłada bowiem bardzo dużą zażartość, która w wielu wypadkach doprowadza (prędzej czy później) do gniewu, złości i generalnie natłoku negatywnych emocji. Ciemna Strona wyraźnie więc w tym stylu dominuje.

Zresztą, cała Forma VII, do której należą m. in. Jar'Kai i Teräs Käsi jest formą, gdzie użytkownik balansuje na granicy Ciemnej i Jasnej Strony. Nielicznym (z zasady bardzo dobrym) Jedi udaje się pozostać po tej dobrej stronie. Przykładem jest Mace Windu, jeden z najlepszych szermierzy swego czasu, który opracował Vaapad - bezprecedensowy i niesamowicie potężny styl, jeżeli nie najpotężniejszy ze wszystkich. Fakt, iż mówiono, że Mace'owi może dorównać jedynie Yoda (znający niemal wszystkie style) i Hrabia Dooku (absolutny mistrz Makashi, stylu stworzonego z myślą o pojedynkach) coś oznacza, czyż nie?

Tak czy inaczej, podwójny miecz świetlny skłania do Ciemnej Strony dlatego, iż nie można nim walczyć zapobiegliwie i z umiarem. Trzeba się zaangażować, trzeba wiązać w walkę emocję, trzeba być agresywnym. Sam miecz nie jest więc zły, ale sposób walki jak najbardziej.

EDIT: A teraz coraz bardziej narasta we mnie ciekawość co do jednej, zasadniczej kwestii... Kiedy ktoś na to odpisze? I czy w ogóle...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie odpowiada, bo tak naprawdę nie dałeś na co odpowiedzieć. Czy sam podwójny miecz może doprowadzić do CSM? Raczej nie... Styl miał znaczenie, ale chyba nie oznaczał całkowitego przejścia na CSM. Wszystko zależało od charakteru, mistrza i wielu innych zdarzeń(czyli np styl walki). Z tego co pamiętam to Anakin podczas walki z wielmożnym hrabią używał, może mocno nie opanowanego, stylu Niman.

Tak więc forma VII tylko przybliża kogoś do CSM ale go automatycznie Ciemnego Jedi z niego nie robi. To tak jak z mocą, można być Jedi i używać piorunów. Jak to powiedział Katarn ,,Mocy nie można podzielić na jasne i ciemne. Zależy jak je wykorzystujesz"(cytowane z pamięci).

Zmieniam temat.

Przeczytałem Rozkaz 66(książkę) i coraz bardziej zadziwia mnie geniusz Palpiego. Już pod koniec wojny kazał ,,emerytowanym" żołnierzom ARC ,,ochraniać" Mistrzów Jedi, bitwa o stolicę Republiki była zaplanowana już pewnie od początku(na stworzenie posiłków potrzebował aż roku). Geniusz. Dlatego lubię sithów, tak naprawdę jedna osoba zniszczyła cały Zakon i sprawiła, że Wybraniec przeszedł na CSM. I przywrócił równowagę Mocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda książki nie czytałem, ale już dla mnie z samego filmu wynikł geniusz Sitha ^^ I również, a może przede wszystkim, jego umiejętności. Przecież na nic misterny plan skoro nie zdołał by ukryć - co zresztą zrobił świetnie - swojej mocy a zbyt wczesne zdemaskowanie uwaliło by domek z kart... składany od kto wie, ilu lat. Inwazja na Naboo, dojście do pozycji kanclerza, sama wojna & ostateczne przejęcie władzy przy pomocy Anakina. Hmm, może ktoś z komiksów/książek zna podobne geniusze zbrodni? :=)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SW interesowałem się zawsze, już od dzieciaka, pamiętam jak z wypiekami na twarzy walkę Luke'a z Vaderem. Czasami miałem większe, lub mniejsze "napady" - chłonąłem wtedy filmy, serial, gry. Teraz po dłuuugaśnej przerwie znów mnie naszło. Zdążyłem przejść KoToR'a, JK:JA, teraz przygotowywuje się psychicznie do KoToR'a 2 i szukam kogoś kto pożyczyłby mi filmy. Niestety każdy ma z dubbingiem (Arghhh! Coście zrobili! Darth Vader brzmi jak.... brak mi słów na dobór aktorów). Teraz szukam czegoś czym jeszcze zaspokoję rządzę chłonienia Mocy. Co polecacie do grania/ogladania/czytania/czegokolwiek?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro Academy Ci się spodobała, to skombinuj sobie poprzednią część, czyli Jedi Outcasta - fabularnie (klimatycznie chyba też) pożera Akademię na śniadanie, chociaż mechanika machania latarami nie jest aż tak wykopana w kosmos (choć i tak walczy się fantastycznie). Z gierek, to jeszcze Star Wars Racer, mimo lat wielu na karku, nadal daje radę i zachował niesamowity efekt mknięcia po pustyniach, bezdrożach i gdzie tam jeszcze. Książek jest całe mnóstwo, tradycyjnie już na początek polecam zaznajomić się z Trylogią Zahna, czymś z NEJ tudzież "Ja, Jedi" (moja osobista perełka), a najlepiej po dorwaniu już jakiegoś tytułu (a o to nie jest tak łatwo), a przed przeczytaniem/kupieniem, zapytaj o wrażenia tutaj, bo wśród całej masy średniaków i wielu godnych polecenia ksiąg, wśród całej masy literatury SW jest także sporo badziewia totalnego - typu "Spotkania na Mimban". Co tam jeszcze? Z ciekawostek można sobie zarzucić Clone Warsami (obiema wersjami), soundtrackami (jak powiem, że wymiatają, to by był truizm), no a przede wszystkim filmami w nieskończoność i tak aż do skutku, aż żądze zostaną zaspokojone. Jeśli wrócą - powtarzasz cykl, i tak w kółko. =]

Przy okazji dubbingu pozwolę sobie postawić wirtualną świeczółkę - [*] - i na tym zakończyć temat, bo raz, że szkoda słów, a dwa - przynajmniej kilkukrotnie toczyły się tutaj krucjaty przeciwko temu szkaradztwu, polecam przejrzeć wcześniejsze strony tematu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, może ktoś z komiksów/książek zna podobne geniusze zbrodni? :=)

W komiksie Więzy Krwi Mistrz Jedi miał sposób na znalezienie Sitha w Senacie. Poprosił Kanclerza(:D) by ten zaaprobował badania krwi na obecność midichlorianów. Lord Sith powinien mieć ich podobną ilość co Yoda... Ale Kanclerz się nie zgodził mówiąc, że nie chce siać paniki w Senacie. Powiedział żeby na razie owy Jedi nie konsultował się z Radą a po powrocie z misji na jakiejś tam planecie przedyskutują to dokładnie. Oczywiście z misji nie wrócił bo Palpi kazał Dooku zrobić tam na niego zasadzkę i siły Republiki spotkały się tam z przeważającymi wojskami Separatystów. No i tak świetny plan poszedł się...

Ach ten Palpi :P

W skrócie, "Szturmowcy śmierci" nie są klapą totalną, ale też nie żadnym szałem w majtkach, ani nawet wciągającą opowieścią - ot, pretendująca do miana horroru historia w realiach Sagi, którą można połknąć w jeden czy dwa wieczory, ale pod warunkiem, że nie ma się pod ręką niczego innego oraz jest się fanem SW. W innym wypadku lepiej pójść na grzyby i wydać trzy dychy na coś ambitniejszego.

Napisałeś to pół roku temu a ja dopiero teraz mogę na to odpowiedzieć. Kupiłem ostatnio sobie cztery książki więc staram się te braki nadrabiać.

Co do książki byłem bardzo ciekawy, czy SŚ będą horrorem, którego będę bał się czytać. To mój pierwszy książkowy horror, więc obawy były uzasadnione. Pierwsze co rzuciło się w oczy to mała objętość owej powieści(tak naprawdę nie 250 tylko 220, bo musimy odjąć streszczenie historii EU Gwiezdnych Wojen). Zaskoczyły mnie też rozdziały, mające swoje tytuły. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Rozdziałów jest AŻ 44, co także powoduję sztuczne powiększenie malutkiej objętości powieści.

Co do samej książki... Jest naprawdę bardzo dobra. Czyta się lekko i przyjemnie. Wprawdzie nie straszy jak przeciętny horror na ekranie, ale nie jest aż tak źle. Na pewno złym pomysłem było wrzucenie do książki Hana i Chewiego, bo wiadomo że przeżyją. Pisarz według mnie mógł ocalić z tej początkowej rzezi więcej postaci co dałoby mu jakieś pole manewru.

Mało osób zginęło w drugiej połowie książki

co jest chyba dużą wadą. Wyjaśnienie tego czemu pojawił się wirus jest sensowne a opisy są bardzo dobre. Szkoda, że przed przeczytaniem SŚ wiedzieliśmy o zombi (ach te reklamy itp), bo taki element niepewności był najlepszą częścią książki.

W internecie można tę książkę kupić za 20 zł. Cena jak najbardziej sensowna. Polecam każdemu fanowi SW a nawet nie fanom, bo tu GW są tylko tłem dla bohaterów, którzy chcą przeżyć i uciec z "statku widmo". W moim osobistym rankingu książek SW jest raczej nad kreską niż pod ;P

Ogólna ocena: 7,5/10

Klimat: 8,5/10

Rozmowy: 7/10

Opis świata SW: 9/10

Niedługo napiszę coś o Rozkaz 66 ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10-12 września 2010 r. wszyscy fani rozumiem, że wyruszają do Bydgoszczy :)

Szczegółowe informacje znajdują się na tej stronie.

http://starforce.eu/

Program wygląda na niezwykle bogaty i myślę, że warto zarezerwować czas na tą imprezę.

W końcu to 30-lecie pojawienia się na ekranach kin V części sagi.

Będzie się działo!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że topic wziął i zdechł, a od jakieś czasu możemy śledzić trzeci sezon The Clone Wars, pozwolę sobie wyprodukować kilka linijek krytyki. Zapowiadało się super: więcej wszystkiego, mrok, akcja jak szlag i inne ficzery i pierwszy (podwójny) odcinek naprawdę był fajowy. Klony, dużo strzelania, pojedynki na latary i kosmiczna bitwa - Star Wars pełną gębą! Ale później wróciła bolączka poprzednich sezonów, czyli misje dyplomatyczne w wykonaniu Padme, Baila Organy, a nawet Jar Jar Binksa (nie trzeba komentować...), przygody dzielnej Ahsoki, która np. tropi zabójczynię Padme (jakim cudem Anakin nie wyczuł niebezpieczeństwa grożącego ukochanej, a?) tudzież szkoli kadetów (!) na Mandalorze (!!!) - i tak dalej. Pytam więc: po co to komu? Skoro ludziskom nie podobały się takie odcinki w poprzednich sezonach, nie lepiej byłoby skupić się na akcji i rozpierdusze? W końcu to wojna! W najbliższym czasie ma niby powrócić Cad Bane, ale potencjał serialu niestety zdecydowanie zmarnowano.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Phi... Ja tego nie ruszam, niektórzy mówią, że trzyma klimat, ale Ashoka to już przesada... Prawie jak Jar Jar Binks... Jestem gwiezdnowojennym hardkorem, wychowałem się na Starej Trylogii i to są jedyne słuszne SW... Expanded Universe jest nawet dobre, ale bez przesady...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to jest kierowane do dzieci! Kurczę nie porównujcie TCW do Starej Trylogii. Wyobrażacie sobie, że 8-10 letnie dziecko wytrzyma teraz i obejrzy 30 letni film? TCW ma rozpalić miłość do SW a dojrzalszy fan potem może obejrzeć ST i się nie nudzić. EU jest bardzo potrzebne, bo dzięki temu świat Gwiezdnych Wojen jest wciąż żywy. Pomimo tylu lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...