Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[FPS] Hala Walk FPS

Polecane posty

R1 W2 Obrona przed wymuszeniem poliformizmu i Atak

Serią zgrabnych skoków polegających na odbijaniu się od będących jeszcze w powietrzu kawałków skał, wydostałam się ze zniszczonej strefy.

Spoglądam z krzywym uśmiechem na Afrorzyńcę "Nie licz na moją przemianę - wiem, co kryje się w twoich intencjach i czuję, że tak naprawdę spodziewasz się Hiszpańskiej Inkwizycji! Chciałeś ją obezwładnić niespodziewanym spodziewaniem się, ale to tak nie działa, nie oszukasz mnie! A jak to mawiają - "ta zniewaga krwi wymaga..." - uśmiecham się do siebie w duchu czując, że właśnie minęła idealna chwila - bo jeśli mój przeciwnik ma prawo do tradycyjnego Ducha Mistrza Przypominajacego O Swojej Podstawowej Nauce w Momencie Załamania się Bohatera, to ja miałam prawo do dłuższej wypowiedzi, która nie mogła być przerwana, jak wszystkie wypowiedzi Złych Bohaterów! Na szczęście, nie musiałam nawet nic zdradzać w sprawie moich planów opanowania świata. W końcu to nie czas na wspominki!

Trzymając ciągle w rękach patelnię - teraz już jak miecz dwuręczny - kroczę w kierunku bohatera i używam Głosu: TWOJE WŁOSY JUŻ NIGDY NIE POWRÓCĄ DO DAWNEJ ŚWIETNOŚCI. A ponieważ w oczach przeciwnika od razu pojawia się nieskończony żal, moja patelnia zaczyna groźnie świecić - uaktywnia się jej bonus +5 na Emo, wysysając z niego na odległość życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W1 Obrona

Wyjmuję z kieszeni lustro i sprawdzam afro. Bez zmian. Czarne, pokryte lakierem cudo o średnicy 1,3m. Jak zawsze. Patrzę na szarżującą przeciwniczkę.

- Z jaką gracją szarżujesz! Jak leming...Jak syrjański bykołak...Jak bezgłowy kamikaze...- Otrząsam się z pięknych wspomnień moich wypraw z Samem.- Ale to nawet podobna jesteś...

To powinno ją rozwścieczyć i spowodować szybki bieg bez zahamowań. W tym przypadku tuż nim mnie walnie nadzieje się na płyty Michela Jacksona, które pojawią się znikąd. Jeśli nie, to po prostu wezmę rozpęd i zgrabnie nad nią przeskoczę...Fizyka anime, jak to mówią...I Al jest twoim wujem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W2 Obrona i Atak

W dalszym ciągu spokojnym krokiem, z silnie trzymaną w ręce patelnią zbliżam się do mojego przeciwnika. Powinien wiedzieć, że mnie Zniewagi i inne Obrazy<nawet pejzaże> nie są w stanie wyprowadzić z równowagi... Zwykle doprowadzają do śmiechu! No i ładują pasek dwóch moich zaklęć, Słów Mocy - na myśl o tym rzeczywiście zaśmiałam się Demonicznym Śmiechem. Dlatego też, kiedy znajduję się kilka metrów od przeciwnika, zaczynam wymachiwać patelnią... I okazuje się, że pomiędzy jej powierzchnią smażącą i rączką znajduje się łańcuch, który stopniowo rozwijam, kręcąc patelnią jak cepem, i stojąc w bezpiecznej odległości, broniona murem z łańcucha i tafli patelni, zataczam coraz szersze kręgi, które bardzo szybko zaczynają się znajdować coraz bliżej nosa mojego oponenta!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W1 Def-atk

Schylam głowę, unikając patelni, potem podskakuję w tym samym celu i wreszcie jednym palcem zatrzymuję patelnię w locie. Słychać donośny gong...Uśmiecham się, po czym jednym ruchem dłoni przerywam łańcuch. Teraz w ręce mam powierzchnię smażącą patelni. Obserwuę zdobycz. Niby niepozorne, a jednak niebezpieczne. Wystawiam ją na światło słoneczne, co powoduje jej wyparowanie. Po chwili pojawiam się obok przeciwniczki.

- IMMA FIRING MEDIOCRE EMPLOYER! TFU! IMMA FIRING MAH LAZOR!

Wiecie, co się po tym dzieje....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W2 Obrona

Gdy tylko zauważam, że Afrorzyńca odsyła mój dysk z Patelni, który znika pod wpływem światła, spoglądam w górę groźnie na słońce. Bardzo grzecznie postanowiło zasłonić się chmurami. Takimi bardzo światłoszzczelnymi i nagle zrobiło się baaardzo ciemno. Aby zdezorientować przeciwnika, przemieszczam się szybko na drugi koniec areny, gdzie odtwarzam powierzchnię smażącą mojej patelni - tym razem ze specjalnym dodatkiem, który uniemożliwi schwytanie jej - ostrzami na końcach. Tak, podoba mi się ten pomysł! Naciskam na jedną z run - ostrze zaczyna się obracać... A ponieważ jako Pani Ciemności nie mam problemu z widzeniem w ciemności, stąpam w kierunku przeciwnika, który w ciemności słyszy tylko brzęczenie zbliżających się, obracających się ostrzy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W1 DEf i atk+ transformacja= plot twist

Kurka, jak uniknęła Lazora? I co do jasnej? Jak ciemno...A ja nie mam latarki...Cholera. Tylko słyszę ten dziwny dźwięk. Jak Ostrza Chaosu. Wezwała Kratosa, czy jak?! Nagle wyczułem ruch powietrza 30 cm. ode mnie. Zbliza się. Robię kilka salt do tyłu, ale to nie wystarcza w wypadku Patelni. Czuję, jak coś mnie uderza w bok i lecę na mur. Co do jasnej ciasnej? Macam ziemię obok mnie...Czuję szczątki jakiegoś urządzenia. Cyba to nie... NIE!

Funiek(od Funk)!

Mój tresowany, wychowany od małej krzemowej płytki magnetofon. Widziałem ja jdorastał, jak zapoznawał się z nowymi aksetami, ajk przeszedł na odbiór CD. Poświęcił się...i odepchnął mnie spoza zasięgu ostrzy, samemu przyjmując ich cios. "Szkolenie dokończysz, gdy stratę poczujesz".

Kolejne motto mistrza. Pioruny zaczynają przecinać powietrze, z nieba pada deszcz. Nagle prąd przeszywa moje ciało, źrenice znikają, fryzura się rozbija wiązania lakieru i staje dęba, w okolicy słychać mój krzyk.

W Hali widzom zaparł się dech w piersiach na widok moich złotych włosów i poświaty tego samego koloru otaczającej me ciało. Wszystkie głowy Wielogłowego zakrzyknęły:

- Po raz pierwszy od 200 lat...Myślałem, że tego nie dozyję...Objawił się nam Super Tancerz!

Ciemności ustąpiły przed mą aurą, dzięki czemu odnalazłem moją przeciwniczkę.

- Wypadki się zdarzają. Nie żywię urazy. A teraz...

Nagła emisja energi powoduje oderwanie się placu od ziemi i jego uniesienie sie na wysokość chmur. W strugach deszczu...Jak w Matrixie. Łapię za tą bryłę skalną, na której kiedyś stał zamek, zabieram ją jej spod nóg i biorę zamach. Zaraz ją walnie...Heheh.

_ _ _ _ _ _ _ _

Jakby Sędzia lub Nzk nie rozumieli mego ataku, to wyłuszczę przez PW. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nekromanta odrywa w końcu wzrok od spoczywającego na kolanach laptopa. Następnie zdejmuje słuchawki, z których słychać opening do Bleacha, i z roztargnieniem spogląda na walczących.

- Co? Koniec walki? Jaki koniec walki? - Następnie rozpływa się w chmurze dymu by pojawić się na środku ringu.

- Cholera! Kto by pomyślał że te przeklęte japońskie kreskówki będą takie wciągające! Zaraz zaraz, mam wrażenie że o czymś zapomniałem... Sędziowie! Sędziowie pomocniczy! - to krzyknąwszy znowu znika. Na Hali zapada niezręczna cisza, przerywana jedynie nerwowym pokasływaniem kolejnych głów Komentatora. Po paru minutach Kościsty zjawia się ponownie, trzymając w dłoni kartkę.

- Muszę pogratulować obu walczącym, gdyż był to bardzo wyrównany pojedynek! Oto co na jego temat powiedział Lukasss:

- Walka z rundy na rundę stawała się coraz ciekawsza. O ile pierwsza była tylko rozgrzewką, to w dwóch następnych obaj zawodnicy pokazali co naprawdę potrafią. Cały pojedynek był wyrównany, obaj dokładali wszelkich starań żeby uczynić walkę jak najbardziej ciekawą i efektywną. Wczuwali się doskonale w swoje postacie. Jednak to P_aul zrobił na mnie minimalnie większe wrażenie, co widać po punktach.

- A teraz wypowiedź drugiego sędziego pomocniczego, Felessana:

Runda 1 - 6:6 - Punktowy remis, runda była wyrównana acz niezbyt zachwycająca. Taki średniaczek.

Runda 2 - Cruadin 7:6 P_aul - O punkcie wyżej zadecydowała ciekawa akcja z hologramem. Po P_odłodze spodziewałem się mocniejszych akcji w rundzie drugiej, wiec tutaj delikatny zawód.

Runda 3 - 7:7 - Tutaj znów wyrównanie, P_aul w końcu zrobił coś więcej niż tylko ciosy mieczem co wyszło zdecydowanie na plus. Cruadin odwdzięczył się za to ładną akcją ze skokami po pociskach. Ostatni atak i obrona ani mnie grzeje ani ziębi - uszedł, ale mogło być lepiej.

- Dziękuję wam bardzo! Jeśli chodzi o moją ocenę, to pierwsza runda była wyrównana. P_aul miał fajny pomysł z wykorzystaniem zasad wszystkich jRPG (cyferki). U Cruadina spodobały mi się jego monologi i ostatnia obrona.

W drugiej rundzie Kyoku wykonał ciekawą obronę przed atakiem Cruadina i animcową zasada z dymem?

? która została w świetny sposób wykorzystana przez tego drugiego w ataku z hologramem. Jednakże charakterystyczna dla japońskich produkcji obrona (o ile można to tak nazwać) poprzez przyjęcie wszystkich ciosów na klatę (Rule of Cool) ostatecznie decyduje o zwycięstwie P_aula

W ostatniej rundzie na uznanie zasługuje pomysł P_odłogi z naładowaniem kul energią KI, oraz następnie sprytna próba zwycięstwa przez knock-out techniczny przeciwnika. Jednak nie mogło się to równać z epickim i doskonale animcowym skakaniem po kulach w wykonaniu Cruadina. Zaś jego ostatnia obrona z wykorzystaniem Flashbacka i typowo japońskim ładunkiem dramatyzmu i emocji zadecydowała o jego zwycięstwie.

od Felessana:
P_aul: 6 6 7 = 19
Cruadin: 6 7 7 = 20
od Lukasssa:
P_aul: 6 8 9 = 23
Cruadin: 5 8 8 = 21
od MJanka:
P_aul: 7 9 8 = 24
Cruadin: 7 8 10 = 25
łącznie
P_aul: 19 23 24 = 66
Cruadin: 20 21 25 = 66

- Tak wiec, po podliczeniu punktacji ogłaszam REMIS! - Tłumy na widowni zaczynają szaleć, zaś fanki Kyoku i fani RPW-O*E po raz kolejny próbują wedrzeć się na ring, tak iż ochronie z trudem udaje się ich powstrzymać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W2 Obrona

"No nie, kolejny ze złotymi włosami na żelu. Ilu ich jeszcze muszę pokonać w mojej karierze SuperAntybohaterskiej?! Przynajmniej pamiętam, co działało na poprzedniego, może i tym razem zadziała.." - po silnym odbiciu się od ziemi unoszę się w powietrze, aby znaleźć się mniej więcej na wysokości wzroku przeciwnika i pokazuję mu strzykawkę. Niezależnie od tego, czy jest w stanie paniki, czy w szoku związanym z tą abstrakcyjną czynnością, uderzam go z całej siły w głowię <uderzając poniżej linii włosów, żeby nie zarysować Patelni>, z wiarą, że nie dość, iż z impetem uderzy w ziemię*, to jeszcze zdąży przegonić trzymany przez siebie kawał ziemi i zostanie nim przygnieciony.

* - z nieznanych mi powodów bohaterowie jarzący się jasną łuną i mający wysokie blond włosy na żelu uderzeni, zawsze uderzają z impetem, robiąc po drodze zniszczenia w warstwie skalnej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3 W1 Atk

Widząc strzykawkę uśmiecham się. To ma mi coś zrobić? Nie no, niezły kawał...Kurka, tak się stara. Dobra, cios kamieniem jej odpuszczę. Ale nie odpuszczę jej tego. Odrzucam skałę daleko, hen za siebie, po czym podnoszę ręce w górę. W kilka sekund zbieram całą ziemską potęgę muzyki...Metallica, ACDC, Fatboyslim, Greenday, Linkin Park, Rammmstein, Village People, Bee Gees i wiele więcej. Wielka kula energii nade mną zamienia się teraz w mały granacik z nutką na górze. Przekrącam nutkę(odbezpieczam) i rzucam w jej stronę. Za sekundę wybuchnie.

- Łap Święty Granat Muzyczny!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3 W2 Obrona, Transformacja, Atak

Skupiam swoją aurę na rzuconym przez Afrorzyńcę granacie - wraz z przekraczaniem kolejnych barier dookoła mnie, rzucona przez niego muzyka zniekształca się... po chwili zamiast funku i innych dziwnych rzeczy słychać ciężkie dźwięki organ, kobiece gotyckie hurki i rytm tak posępne doomowy, że aż by się zawinął w pentelkę dookoła lampy, gdyby była jakaś blisko... Jednak pocisk dalej leci, by zatrzymać się wreszcie na ostatnim wersie mojej Aury. Ku zdziwieniu Afrorzyńcy, muzyka nagle zmienia się w folk irlandzki, budząc w nim nieodpartą chęć do tańca z wyprostowanymi plecami i wymachiwania nogami w rajstopach, i to z pewnością zielonych!

"Ha! Nie spodziewałeś się, że moja aura dostraja się do tygodnia z obchodami święta Patryka!" - Duch Folku Irlandzkiego pozwala mi się przemienić w tancerkę Morris. Czarną tancerkę, oczywiście, bez dzwonków. Moja patelnia przemienia się w kij, do tańca, a także - aby uzupełnić brak pozostałych tancerzy - dostaję możliwość poruszania się 6-krotnie szybciej! Szybkim, niespodziewanym krokiem po powietrzu pojawiam się przy Afrorzyńcy, aby wykonać na nim część tańca polegającą na uderzaniu kijem w kij przeciwnika. Jeśli nie odbije go swoim - cóż, pech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3, W2, Obrona i atak

Ah, Morris Dance...Pamiętam jak się tego uczyłem. Widzę, że przeciwniczka podlatuje z kijem. Ok. Nim mnie zacznie bić, musi trzykrotnie uderzyć w ziemię. Tak też robi. W tym czasie czekam. Po chwili zaczyna uderzać. Paruję wszystkie ciosy jedną dłonią, okazjonalnie dodając do tego nogę. Drugą ręką, trzymaną z tyłu, zbieram energię. Czas jakby zwalnia, kij zatrzymuje się na mojej dłoni, ja wykorzystując taki bullet time prostuję rękę w kierunku przeciwniczki.

- FINAL SHINE ATTACK!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3 W2 Obrona i Atak

Z uśmiechem przyjmuję na siebie atak przeciwnika. Jak widać postanowił wykorzystać atak, który polega na rozpływaniu się dookoła przeciwnika, zostawiając tylko opary dymu dookoła nienaruszonego przeciwnika i oślepiając postronnych! Jako na Złą z prawdziwego zdarzenia, nie mogą na mnie działać najsilniejsze ataki oponenta. Dlatego też uśmiecham się, słysząc chrupnięcie dłoni przeciwnika, której nie wycofał, skupiony na ataku. Korzystając także ze swojej szybkości i tego, że jako Dobry Wróg musi teraz przez pół odcinka wyrażać zdziwienie i zakrzyknąć coś w stylu "Jak to? Mój najsilniejszy atak nie podziałał?!", podcinam go kijem, przechodząc płynnie w nieznany mu taniec - Krwawy Morris - do którego wykorzystuje się kij z ostrzem, w który z prawie wyczuwalną radością zmienia się Patelnia. Czy podcięcie okaże się dosłowne?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3 W1 Obrona

Przez chwileczkę odczuwam zdziwienie, lecz jestem na to przygotowany. Wyjmuję z kieszeni magnetofon, rzucam go w górę i w odpowiednim momencie naciskam ">>". Zaczynam poruszać się dziesięć razy szybciej, mój głos zaś osiąga tembr głosu pewnej wiewiórki. Po chwili oddalam się od przeciwniczki, mrucząc "Bonk".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3 W2 Atak

Mój przeciwnik nawet nie wie, jakie siły uwolnił! Ponieważ jeśli on jest przyspieszony 10x względem normalnej osoby, to znaczy, że ja jestem wolniejsza 10x od niego teraz... A wiadomo, co oznacza baaaardzooooo woooolnaaaa muuuuuzyyyyykaaaaaaa.... DOOM METAL! A więc, ciesząc się z panującego #42 prawa Doom Metalu, który uaktywnia moje specjalne moce - znajomość Czasu(specjalna zdolność od klasy prestiżowej Mniszka Historii), zaginam go tak, aby dwie fale czasowe - 10xkrotnie przyśpieszona w wypadku Afrorzyńcy i 10x zwolniona z mojej perspektywy, pokryły się akurat w miejscu, gdzie stoi mój przeciwnik, dokonując nieprzewidywalnej zmiany! A jakiej, to przekonamy się, gdy już opadnie kolejna chmura pyłu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pole pojedynku dziarsko wkracza Lena.

- Oto drodzy państwo mamy za sobą kolejna emocjonującą walkę. Jednak nim ogłoszę wyniki chciałabym przedstawić naszego eksperta. Speca od wyburzeń, pana Johna Rozpierduchę, z firmy TNT INC

- Witam wszystkich.

- Patrzą teraz na pana miliony widzów co chce pan im powiedzieć na temat pojedynku?

- No cóż, tłukli się podobnie jak moi chłopcy w barze po skończonej robocie. Jednak ich "zabawy" nie są tak destrukcyjne. Więc jeżeli tan nadpobudliwy tancerzyna, lub wasza koleżanka z piaskownicy stracą robotę w tej pseudo federacji. mają załatwiony wakat w mojej firmie.

- Dziękuje za komentarz. Przejdźmy teraz do ocen naszych sędziów. Oto zdanie jednego z nich.

Cruadin.

-W pierwszej rundzie nie było żadnych szczególne imponujących akcji. Niziołka robiła użytek ze swoich Mhrocznych umiejętności, Slim Al tańczył, nic emocjonującego. Wybiło się jedynie przyzwanie Hiszpańskiej Inkwizycji, które zostało ciekawie odparte przez Niziołkę oraz aluzje do Serious Sama. Równy wynik dla obu zawodników.

W drugiej rundzie zaczęli się rozkręcać. Pani Ciemności zawstydza słońce, zachowuje się jeszcze bardziej Demonicznie (co wykorzystuje Brylant, niszcząc powierzchnię patelni) i wyczynia cuda z patelnią, ale przewagę ma Slim Al ze swoją przemianą w Super Sayanina

W rundzie trzeciej jednak Slim Al nie wpadł na nic szczególnie ciekawego. Punkty dla Pani Mhroku za taniec, obronę przed granatem i kpiny z Final Shine.

Obaj zawodnicy się starali, obaj wykonali kilka ciekawych akcji i ostatecznie mają remis.

- A oto sądzi Czesław, znaczy Dagar11.

- Jak widać po tym, jak rozdałem punkty, pojedynek niczym specjalnym mnie nie zachwycił. Właściwie o przewadze zadecydował tylko nieco gorszy występ Niziołki w pierwszej rundzie. Mógłbym się też doczepić do czyjegoś <patrzy na Niziołkę> braku... <jeszcze raz patrzy na Niziołkę> Jak się dostałaś do mojego pokoju?!! Nie zbliżaj się! Nie!! NIEEEE!!! <plama czarnej krwi>

- Mamy widać jakieś problemy techniczne. Przepraszam czy ktoś widział niziołkę? A, pewnie poszła przypudrować nos po walce. Co ja mogę powiedzieć. Doszło w niej do pojedynku miedzy starym wyjadaczem w federacji, a młodą niedoświadczoną nowicjuszką. I tak więc. Starego dopadło reumatyzm, a nowicjuszowi dał się we znaki brak doświadczeniu. Ale Starczy gadania, oto końcowa punktacja.

         od Dagara11:
         Niziołka: 6   7   7 =  20
         Slim Al:  7   7   7 =  21
        
         od Cruadina
         Niziołka: 6   7   7 =  20
         Slim Al:  6   8   6 =  20
        
         od Lukasssa:
         Niziołka: 5   7   5  =  17
         Slim Al:  5   6   6  =  17
        
         Łącznie:
         Niziołka: 20   20   17 =  57
         Slim Al:  21   20   17 =  58

Tak więc zwycięzcą pojedynku, z zaledwie jednopunktową przewagą zostaje brylant! Gratuluje!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Proszę państwa!!! Witam, a raczej witamy, bo jest nas wielu- zawołał Wielogłowy, spoglądając na tysiące ludzi znajdujących się na obiekcie, oglądających wielki ekran, na którym pojawiła się 2,5 metrowa postać Predatora bez maski. Jego wielka, ohydna twarz odyńca sprawiłą, że wiele fanek Slim Al'a zemdlało.

- Droga zwierzyno łowna! Znaczy się, w przyszłości, nieważne. Drodzy widzowie, mam zaszczyt sędziować walkę między dwoma wspaniałymi wojownikami. Jednym z nich jest Prestigitator Geronimo Magnifico, drugim zaś satanista zawołany, Corruptus. Walka odbędzie się dzięki wehikułowi czasu 6 VI 1944 roku na plaży na normandzkiej plaży o kryptonimie Gold.

Widok na pole bitwy(puście sobie teraz fragment "Szeregowca Ryan'a") obaj zawodnicy podpływają do znajdującej się pod ostrzałem plaży w dwóch oddzielnych łodziach. Zaraz się zacznie.

- Przypominam zasady!

>Sędzia główny wybiera pole bitwy.

>Można tylko jeden raz użyć w trakcie bitwy mocy transformacyjnych/polimorfizmu itp. Kiedy raz zmieni się formę nie można powrócić do poprzedniej.

>Tylko raz można też wykonać summon dowolnego typu (przyzwać pomoc, wyczarować jakiegoś potwora, wyciągnąć z kapelusza imperialnych szturmowców, albo hiszpańską inkwizycję z szafy...)

>W czasie jednej walki można korzystać jedynie z sześciu mocy specjalnych - trzech przed i trzech po przemianie.

Jako wyzwany zaczyna pan Prestigitator!! Niech to będzie walka na jak najwyższym poziomie!

FIGHT!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W1 atak

A więc walka. Ciekawa okolica! Kule świstają mi nad głową. Rozglądam się... Gdzieś tu miał być przeciwnik! Oprócz mojej, na plaży znajduje się kilka łodzi. Zaglądam do pierwszej... Nic. Same trupy. W kolejnej to samo. W trzeciej jest przeciwnik. Co to jest? Szlafrok? Niepoważne ubranie. Ale trzeba przyznać, że chłop jak dąb. Nie szkodzi, i tak wygram. Chyba najwyższa pora zacząć walkę.

Kłaniam się nisko, uchylając cylindra, po czym wyjmuję rewolwer. Dość staromodny, towarzyszył mi jednak przy wielu pokazach. Celuję w przeciwnika, i sześć razy pociągam za spust. Wylatuje sześć pocisków. Sześć dziwnych pocisków.

Wylatuje długa, czerwona wstęga, która jednak zaraz opadła na ziemię.

Wylatuje bukiet róż, który uderzając we wroga nie będzie miał chyba zbytniego impetu.

Wylatuje biały gołąb, który wykonuje szybkie, zgrabne kółko dookoła mojej głowy, po czym przymierza się chyba do zabrudzenia szlafroka przeciwnika.

Wylatuje nóż, który leci prosto w przeciwnika, skierowany ostrzem do przodu.

Wylatuje strzała z łuku, dłuższa od całego rewolweru.

Wylatuje chmura konfetti, która wypełnia przestrzeń między mną a przeciwnikiem, ograniczając widoczność.

I to chyba wszystko. Zmieniam magazynek, i patrzę na działanie pocisków. Strzepuję odrobinę konfetti z peleryny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed dopłynięciem, Corruptus już się rozglądał. Po dostrzeżeniu faceta w stroju niezbyt pasującym do żołnierza obserwował go przez chwilę, a kiedy upewnił się, że to jego cel, szybko obmyślił plan. Wyjął z torby,która nagle pojawiła mu się w ręce manekina i zapasowy szlafrok. Postawił go na środku łodzi i ukrył się w kącie. Kiedy cel wszedł do jego łodzi i wystrzelił swoje pociski, wyjął bezgłośnie swój sztylet i wyprowadził szybki cios w stronę gardła swego wroga. Tego nie mógł przewidzieć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W1 Obrona i atak

Sztylet... Sprytne posunięcie. Nieznacznym ruchem używam ukrytej w rękawie różdżki. Prawdziwy iluzjonista nie poradziłby sobie przecież bez okazyjnego użycia prawdziwej magii. A myśleliście, że co? Że to wszystko dym i lustra? W większości tak. W każdym razie sztylet, który dosięgnął mojego gardła nie jest tym samym, który zaczął atak. Czuję, jak w szyję uderza mnie broń teatralna. Ostrze chowa się w rękojeści, jednak dla obserwatora z boku wygląda to tak, jakby stal zatopiła się w mojej szyi. Rozsądnie zamieniłem sztylet na taki, który nie dozuje sztucznej krwi. Jeszcze bym się pobrudził. Uśmiecham się do przeciwnika.

- Powinienem coś powiedzieć? A! No tak... - Odkaszlnięcie, jak przed przemówieniem - Auć! - Chwila ciszy. - Dobrze mi wyszło? Zresztą... Mniejsza z tym, mam walkę do wygrania.

Szybki ruch różdżką, i przeciwnika otacza drewniana skrzynia wielkości człowieka. Jedyny otwór znajduje się na wysokości jego pasa. Wyjmuję piłę, i odwracam się do wyimaginowanej widowni.

- Proszę państwa! Nasz dzielny ochotnik zgodził się wziąć udział w niezwykle niebezpiecznym pokazie! Zaraz... przetnę go na pół!

Kłaniam się nisko, i zaczynam piłować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W2 Obrona i atak

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Corruptus zaczął się trochę denerwować, ale udało mu się skupić i szybko coś mu przyszło do głowy. Zaczerpnął trochę mocy i kiedy wyczuł piłę, posłał moc w stronę ostrza. Demoniczny ogień natychmiast przeżarł metal, sprawiając, że wróg jak głupek piłował samą rączką. Potem użył ognia na skrzynce, która także w mig została pochłonięta. Dokonał tego w zaledwie 2 sekundy. Corruptus wyprostował się, po czym wysłał strumień płomieni na przeciwnika. Jak będzie miał szczęście, może zostaną po nim jakieś kości, z których będzie niezłe trofeum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W1 Obrona

Nie takie sztuczki robiłem... Tuż przed uderzeniem ściany ognia zakrywam się peleryną, dla efektu upuszczając odrobinę specjalnego proszku. Oto co widać:

Ogień uderza w iluzjonistę, po czym cała okolica zasnuwa się dymem. Po kilku sekundach dym rozwiewa się, ukazując małą kupkę popiołu. Iluzjoniści potrafią znikać.

Tymczasem ja sam, w bezpiecznej odległości czekam, aż przeciwnik się zorientuje że mnie nie spalił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W1 atak

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Corruptus zawiedziony spojrzał na kupkę popiołu. Nie było wrzasków straszliwej agonii, czyli wróg jakoś zwiał. Sługa Hadesa wyszedł z łodzi i zaczął się rozglądać. Po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Szybko obmyślił plan. Ciął sztyletem najbliższego żołnierza. Załatwiony. Teraz włożył na swoje ubranie mundur (amerykański) swej ofiary. Podszedł do stojącego nieopodal oficera. Oświadczył, że jest agentem wywiadu, pokazał odznakę, po czym wręczył mu zdjęcie Iluzjonisty, mówiąc, że to jeden z generałów wrogiej armii w przebraniu. Ponadto zaoferował nagrodę w wysokości miliona dolarów za jego łeb. Następnie załatwił Niemca, nałożył jego strój i pogadał z niemieckim generałem. Dla pewności, po zdjęciu niemieckiego munduru znalazł moździerz, zabił jego właściciela i wystrzelił kilka salw w stronę swego przeciwnika.

BURN, BABY!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W2 (zmiana numerków?) Obrona i atak

Spojrzałem na lecące pociski od moździerzy. Mrugnąłem. Dookoła mnie spadło na ziemię kilka gumowych kaczek, które nawet nie pamiętały o swoim poprzednim wcieleniu. Teraz trzeba się zająć żołnierzykami. Dwie armie nadbiegają jednocześnie, i zatrzymują się w pewnej odległości od siebie. Generałowie zaczynają wrzeszczeć do siebie.

- Haha! Mamy waszego ważniaka! Myśleliście, że się nie skapniemy?!

- To wasz tajniak! I tak go dorwiemy! Nie przekonacie mnie, że facet jest od nas!

- Ale ja go pierwsze na oczy widzę! To musi być jeden z was, psy!

Postanawiam się wtrącić.

- Przepraszam? Przepraszam?! Mogę prosić o uwagę?!

Generałowie milkną i patrzą na mnie zdziwieni.

- Panowie, stoicie jakieś dziesięć kroków od siebie! A to jest bitwa! Walczcie! Dziękuję za uwagę - kłaniam się nisko, i teleportuję gdzie indziej. A dokładniej - tuż za przeciwnika. Wykonuję jedną z prostszych sztuczek. Jedna z łodzi (zrobionych w całości z metalu) podnosi się, i godnie płynie w powietrzy dokładnie nad głowę przeciwnika. Następnie, już nie tak godnie, zaczyna spadać mu na łeb.

- Prostackie, ale skuteczne - komentuję cicho.

-----

Goloman ucieka zanim ktokolwiek go zauważy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W2 Transformacja, obrona i atak

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Corruptus w porę dostrzegł łódź. Szybko zaczął mamrotać inkantacje. Ostatnie słowo wypowiedział dokładnie wtedy, kiedy łódź spadła mu na głowę. Wyglądało na to, że koniec walki, ale wtedy spod łodzi wygrzebał się... sam szlafrok. Po transformacji w formę ducha łódź po prostu przez niego przeleciała. Żaden materialny przedmiot nie mógł go dotknąć, chyba że Corruptus sam tego zechciał. Teraz kapłan odwrócił się w stronę wroga. Rozległ się ryk:

- THIS... IS... SPARTA!!!!

Rękawy szlafroka zaczęły błyszczeć żółtym kolorem. Niebo mocno się zachmurzyło i spadła ulewa. Po chwili zaczęły trzaskać pioruny. Wszystkie były skierowane w stronę Prestidigitatora. Władza nad błyskawicami to fajna rzecz. No, oprócz dla tego, przeciwko komu została skierowana. :icon_evil:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W1 (Czyli nie zmieniamy) Obrona i Atak

Oberwałem błyskawicą. Cylinder spalił się prawie całkowicie, a włosy stanęły mi dęba.

Zdjąłem cylinder i stuknąłem różdżką. Naprawił się natychmiast, więc założyłem go z powrotem. Włosy niestety zostały jak były. Zajmę się tym później.

- No cóż. Prąd trzeba zwalczać prądem...

Lekki wymach różdżką i w powietrzu pojawia się mała, choć niosąca ogromny ładunek iskierka. Zmierza prosto na, łatwopalny jak mniemam, szlafrok.

Za nią leci jeszcze kilka setek podobnych iskierek.

Dla pewności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...