Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[FPS] Hala Walk FPS

Polecane posty

D1 W1 Kontratak

-Wzywam Nekromantę! Nekromanta odbiór! Oczekuję natychmiastowego wsparcia!

Zerkam w boczny monitor i widzę R-102 unoszącego się gdzieś w przestrzeni.

- Komputer, namierzanie sygnału przychodzącego. ? W tym momencie, dziesięć metrów dalej z potężnym hukiem spada kilkutonowy głaz. Spoglądam w niebo i widzę ogromną ilość kawałków Marsa, zmierzających w stronę powierzchni Srebrnego Globu.

- Grawitacjo, ty nieczuła? - dalsza część tej niecenzuralnej wypowiedzi zostaje na szczęście zagłuszona przez ryk potężnych silników umieszczonych w nogach mojej zbroi. Zaczynam szybko wznosić się w górę, lawirując pomiędzy większymi i mniejszymi odłamkami i co pewien czas torując sobie drogę miotaczem zimna. Po chwili jestem już na miejscu.

- Komputer, skanowanie przestrzeni w poszukiwaniu przeciwnika.

Podczas gdy system pokładowy zbroi szuka Slim Ala, moja broń znowu zaczyna rozkładać się i ponownie łączyć w inne urządzenie. W momencie gdy na wyświetlaczu w kokpicie pojawia się komunikat Cel znaleziony oraz jego koordynaty, trzymam już w rękach coś wyglądającego jak szczerozłote skrzyżowanie lasera i pistoletu na wodę. To drugie przychodzi na myśl po zobaczeniu wielkiego pojemnika w kształcie klepsydry, w którym cały czas przesypuje się drobniutki i bardzo lekki błękitny pył. Przelatująca w pobliżu kamera zdążyła zarejestrować na zbliżeniu wyrytą dookoła zbiornika płaskorzeźbę, przedstawiającą kolejno kilkanaście postaci, od niemowlęcia po wesoło maszerujący szkielet.

Rozpoczynam zdalne namierzanie celu, po czym naciskam spust. Wiązka oślepiająco błękitnego promienia pojawiła się u wylotu i z prędkością światła pomknęła w kierunku celu. Po drodze musnęła kilka unoszących się w przestrzeni pozostałości planety, które natychmiast zaczęły przemieszczać się w drugą stronę. Co więcej, po chwili pokryły się trawą, a na jakiejś większej asteroidzie wyrosło nawet małe drzewko, jednak po kilku sekundach wszystko zniknęło, a same skały rozpadły się na kosmiczny pył. To dziwne. Promień postarzający nie powinien spowodować czegoś takiego... Spoglądam na panel sterujący i szybko odkrywam powód tego dziwnego zjawiska. Ktoś musiał się bawić kontrolkami. Zamiast postarzeć cel o pięćdziesiąt tysięcy lat, zostanie on cofnięty do wieku pięciu miesięcy! Kiedy wrócę do pałacu polecą czyjeś głowy... Teraz jest już jednak za późno aby cokolwiek zmienić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D2, W2, Zmiana

Patrzę leniwie na promień odmładzający, po czym mój wzrok spoczywa na towarzyszu. Uśmiecham się paskudnie, wiedząc, jak go naprawić. Z rozmów przed walką wywnioskowałem, że był już przygotowany do walki w wieku około 3 miesięcy. Ba,wrogi atak można wykorzystać na naszą korzyść. Promieńgo trafi i cofnie do stanu przed walką. Jeśli zachowa dane na oddzielnym nośniku, który potem wgra, będzie doskonale!

- Hej, Cudaku o Dziwnym Skrócie! Chodź tu i zasłoń mnie!! Pomoże Ci to!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drużyna 2, Wojownik 1, Obrona i Atak

Na szczęście nie byłem na powierzchni Księżyca, kiedy R-102 wysadził Marsa w powietrze (a raczej próżnię). Oddaliłem się trochę, by móc w spokoju naprawić broń. Udało mi się, karabin nanobotowy znowu działał jak należy. Usłyszałem wołanie swojego sojusznika. Istotnie, analiza działania promienia wskazywała, że cofnie mnie do wieku pięciu miesięcy, kiedy byłem już całkowicie ukończony, zaprogramowany i gotowy do walki. Przez chwilę się zawahałem, czy sędziowie nie uznają tego za polimorfizm, ale doszedłem do wniosku, że raczej nie. Zrobiłem kopię zapasową danych i umieściłem ją w niewielkiej kostce którą rzuciłem gdzieś w przestrzeń. Zasłoniłem swojego sojusznika przed promieniem.

...

System zrestartowany. Analiza sytuacji...

Lokacja: Przestrzeń kosmiczna nad Księżycem.

Poprzednie miejsce pobytu: Laboratoria ******* (nazwa obiektu zakodowana w związku z procedurami bezpieczeństwa)

Powód i sposób przybycia: nieznany

Znaleziono formy życia:

-Nieidentyfikowany człowiek, mężczyna. Oddycha w próżni. Błąd krytyczny. Korygowanie w toku...

Inne obiekty:

-Robot. Rozpoznany jako model R-102.

-Pancerz wspomagany pilotowany przez trupa, który się rusza. Błąd krytyczny. Korygowanie w toku...

-Kostka danych.

Rozpoczynanie akcji: wchłanianie zapisanej pamięci.

...

System zrestartowany. Analiza sytuacji...

Promień odmładzający zmienił moją formę z powrotem na sześcian. Pozbawiło mnie to też wszystkiego, czego się nauczyłem od opuszczenia laboratoriów, ale wchłonięcie kostki danych naprawiło to i jeszcze przywróciło karabin. Jak dobrze znowu mieć osobowość... Czas na kontratak.

Z dotychczasowych obserwacji wynika, że lisz ma w swoim magiczno-mechanicznym pancerzu wspomaganym również elektronikę. Wskazywał na to monitor we wnętrzu kokpitu. Jeśli coś jest elektroniczne, to da się to zepsuć...

Lekko modyfikuję (co trwa tylko sekundę) karabin i strzelam. Chmurka nanobotów leci w kierunku nieumarłego unikając ewentualnego ostrzału. Pancerz jest zbyt mocny, aby go przebić, więc będą wyszukiwać w nim szpar. Nanoboty są niewiele większe od atomów, więc z łatwością wejdą do środka. A wtedy dotrą do elektroniki i ujawni się ich modyfikacja. Zamiast niszczyć, podłączą się do systemów i ustanowią połączenie między mną a nimi. Wtedy zapcham je masą bezużytecznych informacji, pamięciożernych równań, śmieci i wirusów uniemożliwiając dalsze działanie, na monitor wysypię trochę spamu, a potem spróbuję zhakować system. Sam mam bardzo zaawansowane zabezpieczenia, więc raczej mu się nie uda zrobić czegoś podobnego za mną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbuję przestawić broń na oryginalny tryb działania, jednak w tym momencie zaczyna migać kontrolka niebezpieczeństwa, a na ekranie pojawia się wielki czerwony napis ALERT! Szybki skan ujawnia chmurę nanobotów zmierzającą prosto w moja stronę. Nie mam już czasu na wyszukanie odpowiedniej broni, wiec włączam pełen ciąg silników mając nadzieję, że będę szybszy i zyskam czas na wymyślenie czegoś. Niestety moja masa robi swoje i zanim udaje mi się osiągnąć odpowiednią prędkość pierwsze nanoboty doganiają mnie. Nie są to jednak zbyt bystre urządzenia, wiec wlatują prosto w ogień wylotowy mojego napędu i natychmiast zostają spopielone. Zniszczenie wszystkich tych urządzeń w ten sposób zajmie mi zbyt wiele czasu. Może jednak uda mi się wykorzystać przeciwko nim ich własną głupotę... To pomyślawszy zmieniam kierunek lotu. Po chwili widzę już przed sobą rosnącą kulę ognia. Z duża szybkością zbliżam się do powierzchni Słońca, w ostatniej chwili przechodząc do lotu poziomego. Mój pancerz jest przystosowany do działania nawet w tak ekstremalnych temperaturach, tak więc poza rozgrzaniem się do czerwoności nic mu się nie stało. Ścigające mnie nanoboty nie miały jednak tyle szczęścia. Stopione w bezkształtną masę wpadły we wrzącą powierzchnię wywołując lokalną burze słoneczną. Kiedy sprawę pościgu mam już z głowy, zawracam w stronę centrum pola walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybaczcie małe spóźnienie - powiedział Kyoku wpadając na pole bitwy zapinając rozporek. - Małe ... problemy trawienne. Mam już wyniki.

- Proszę państwa! Z dawna ocze... - zaczął Wielogłowy.

- Zamknij się, nie ma czasu.

- Ok...

- No dobra, najpierw krótkie oceny od sędziów. Oto zdanie Felessana:

1 Runda. Szkielet był ciekawy, przyćmił go jednak kolega z drużyny (Dwa ognie i Choroby umysłowe... ^^). W drużynie przeciwnej Cruadin robił co mógł i pewnie punktów byłoby więcej, gdyby brylant postarał się o ciekawszą akcję.

2 Runda. Ciekawe akcje ze wspomaganą zbroją i znów zabawny Temrinator (Pistolet na wodę Mk32 "Dominator"...) kontra ciekawe akcje Cruadina z płynnymi mackami i trochę słabsze "Thunderstruck" brylanta. Co jak co, ale ACDC zasługuje na bardziej epickie akcje :D

3 Runda. Akurat ta runda niczym szczególnym mnie nie zachwyciła, o punkciku wyżej zadecydowała akcja z Marsem i kreatywne wykorzystanie promienia odmładzającego.

- Aiden tymczasem ocenił walkę następująco:

Jak widać po rozdanych przeze mnie punktach walka stopniowo się rozkręcała, a poziom był wyrównany. Podobały mi się ataki tsunami, Marsem, piekielną ciężarówką, spamem, czy odbicie śmiercionośnego promienia złotym zębem, gracze potrafili się też wczuć w swoje postaci. Ostatecznie jednak drużyna Cruadina i brylanta dostała ten jeden punkt więcej, choćby za pomysłową obronę przed promieniem odmładzającym.

- Ja sam muszę powiedzieć, że walka tylko momentami była porywająca. Z jednej strony kilka epickich akcji, z drugiej sporo nudy. Pierwsza runda była bardzo przeciętna po obu stronach, w drugiej MJanek i Dagar wyraźnie się rozkręcili. Cruadin nieźle dotrzymywał im kroku, ale partner nieco zawiódł. Szczególnie dobre były transormacje, zarówno MJanka jak i Cruadina. Brylant za to znacznie poprawił ogólne wrażenie w trzeciej rundzie, szczególnie atakiem Marsem. Drużynowa obrona przed promieniem to dla mnie kwintesencja TAGa, za to MJanek i Dagar zrobili w tej rundzie na mnie dużo gorsze wrażenie. A oto ostateczna punktacja:

od Felessana:
MJanek&Dagar: 7 7 5 = 19
Cruadin&brylant: 5 6 6 = 17
od Aidena:
MJanek&Dagar: 7 8 8 = 23
Cruadin&brylant: 7 8 9 = 24
od P_aula:
MJanek&Dagar: 7 8 5 = 20
Cruadin&brylant: 6 6 8 = 20
łącznie
MJanek&Dagar: 21 23 18 = 62
Cruadin&brylant: 18 20 23 = 61

- Jest mi niezmiernie miło ogłosić, że zwycięzcami walki, oraz pierwszymi mistrzami TAGa zostaje drużyna MJanek & Dagar. Gratulacje, bo jak widać walka była niezwykle wyrównana!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Panie i Panowie! Już za chwilę!

- Jedyny!

- Niepowtarzalny!

- Spektakularny!

- Przekraczający...

- CICHO, już i tak jesteśmy spóźnieni! - Nieumarły mag przerywa dalsze pokrzykiwania Wielogłowego i wpadając na ring w chmurze dymu. - Przepraszam zawodników, ale zasiedziałem się w karczmie obserwując drugą walkę. A teraz już nie przedłużając, pojedynek ULTRA!

Wszystkie światła zmieniają kolor na niebieski, a z rogów ringu zaczynają sypać się iskry.

- W prawym narożniku! Urwany prosto z Japonii! Kyoku!! - Wielki reflektor oświetla postać w narożniku, na widok której żeńska część widowni zaczyna piszczeć. Parę rozhisteryzowanych fanek próbujących wedrzeć się na ring zostało wyprowadzonych przez ochronę, a nieumarły mag kontynuuje.

- W lewym narożniku! Efekt tajemniczego projektu rządowego!? W pełni swego sześcianowatego jestestwa! RPW-O*E! ? Kolejny reflektor oświetla zielony sześcian. Tym razem to męska (o ile można tak nazwać tych geeków) cześć widowni piszczy z zachwytu, a z trybun słychać okrzyki ?Kocham Cię!?. Ochrona znowu ma pełne ręce roboty, a tymczasem MJanek kontynuuje.

- A teraz przypominam zasady. Wojownicy walczą na ringu, którego nie wolno im opuścić. Nie mogą otrzymać żadnej pomocy z zewnątrz, nie przysługują im też żadne przyzwania ani polimorfizmy. W czasie walki mogą skorzystać jedynie z czterech mocy specjalnych, a każde uszkodzenie hali albo widowni kończy się natychmiastowa przegraną przez knockout techniczny. Walkę jako wyzwany rozpoczyna RPW-O*E. Do boju!

Następnie Lich znika w kolejnej chmurze dymu by pojawić się na trybunie sędziowskiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reakcja części widowni trochę mnie zmieszała. Wiem, że niektórzy Homo Sapiens wykazują wykraczające poza zdrowy rozsądek zainteresowanie elektroniką, ale aż tak? Wyglądają, jakby mieli zeskoczyć na ring i... no właśnie, co? Chyba, że...

BŁĄD KRYTYCZNY! NASTĄPIŁO PRZECIĄŻENIE SYSTEMÓW LOGICZNYCH!

Wymazywanie pamięci w toku... zakończono.

Restart...

Co się stało? Przeciążenie? Ciekawe dlaczego? Pewnie musiałem pomyśleć o czymś tak niesamowicie niepokojącym i zboczonym, że nawet moje potężne oprogramowanie tego nie wytrzymało. Cóż, lepiej nie dochodzić, co to dokładnie było. Mimo wszystko jestem tutaj, aby walczyć.

Obserwuję mojego przeciwnika. Już na początku swojego pobytu zauważyłem, że rzeczywistość tutaj jest uproszczona ("Rule of Cool"), więc sterczące na wszystkie strony bez pomocy żelu włosy nie zrobiły na mnie wrażenia. Przez chwilę myślę nad pierwszym ruchem. Wreszcie decyduję.

Na początek coś prostego. Wykształcam dwójkę długich rąk zakończonych szponami. Można nimi strzelać, ubytki są natychmiast zastępowane. Szybuję w kierunku Kyoku. Lewą dłonią prowadzę ostrzał szponami, a drugą przygotowuję do potężnego ciosu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kyoku Obrona & Kontra

W trakcie gdy sędzia kończy przemowę ja spokojnie obserwuję przeciwnika. Roboty. Zawsze muszą być gdzieś roboty, niepisana zasada wszystkich gier jRPG. Jako że byłem głównym bohaterem w kilku takich grach mam doświadczenie w walce z blachą. Rozciągam się spokojnie, strzelam stawami nie przejmując się poczynaniami przeciwnika, dopóki wystrzelone szpony niemal mnie nie dosięgnęły. Wtedy w mych dłoniach zawirował miecz, jednocześnie wykonałem płynny unik i zakończyłem sekwencję efektowną pozą. Szpony wbiły się za moimi plecami. Teraz drugi problem. Padam na ziemię tuż przed tym jak RPW-O*E wyprowadza swój atak i ślizgiem wpadam pod niego. Z tej dogodnej pozycji wyprowadzam potężny cios mieczem. Ciekawe jak się przed tym obroni!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1, W1, obrona i atak

Kiedy Kyoku wślizguje się pode mnie i wyprowadza cios, unoszę się lekko do góry, tak, że miecz mija mnie o milimetry. Wykorzystuję to, że stawy moich rąk mogą zginać się w obu kierunkach i wykonuję błyskawiczny kontratak.

To mi przypomina moje pierwsze walki testowe, jeszcze w laboratoriach C.R.U.A.D.I.N. Ciekawe, że nikt nie wie, co oznacza ten skrótowiec. Wiedział to jedynie ich założyciel, który niedawno zmarł. Złośliwi twierdzą, że to znaczy Chronicznie Rozwinięci Umysłowo Amoralni Dyletanci Imitujący Naukowców, ale nikt nie mówi tego głośno. Dyrektora nie bawią takie dowcipy. Co nie zmienia faktu, że niekiedy administratorzy poszczególnych projektów mają dziwne pomysły. Jak ten, który podrzucił Black Mesa pewien wysoce niebezpieczny kryształ, który był odpadem z jednego eksperymentu. "Chcę zobaczyć, co z nim zrobią". No i sobie zobaczył. Ile było potem z tym problemów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 Kyoku - niemal obrona i stanowczy atak!

Trzeba przyznać, że mój ostatni ruch nie był do końca przemyślany. Pierwszy cios odbiłem, jednak nim stanąłem na nogi kolejne dwa mnie dosięgnęły. Nad moją głową pojawiło się czerwone 127, a tuż pod nim 113. Cyferki po chwili rozwiały się. Na szczęście mam zmaksowane życie (9999), więc w ten sposób szybko mnie nie pokona. Odskakuję na bezpieczną odległość, wbijam miecz w ring, aby na chwilę mieć wolne ręce. Wykonuję dłońmi kilka szybkich gestów, po czym znów chwytam rękojeść mej broni. Ostrze, nasączone energią KI, zaczyna świecić niebieskim blaskiem. Zadaję całą serię ciosów tak szybkich, że widać tylko smugi błękitnego światła. Zobaczymy, jaki ta puszka ma czas reakcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1, W1, obrona

Widząc Kyoku zaklinającego swój miecz. Niedobrze, rozpoznaję to zaklęcie. Potrzebuję więcej kończyn do obrony. Kiedy przeciwnik zbiera się się do ataku, z górnej ściany mojej obudowy wyrastają trzy pary wielkich ostrzy, połączonych mechanicznymi stawami w taki sposób, że przypominają olbrzymie odnóża pająka. Ustawiam je przed sobą w samą porę, by wraz z pomocą poprzednio wytworzonych rąk zablokować większość ciosów mieczem. Kilka trafiło, ale nie wyrządziły większych uszkodzeń.

-Szybkość ataku nie ma znaczenia, jeśli obrona nie ma luk.

Wbijam ostrzonóża (nowy wpis w słowniku: ostrzonóża - odnóża zbudowane z ostrzy) w ziemię, by się odbić i szybko odskoczyć z dala od przeciwnika. Po wylądowaniu staję na dwóch wyprostowanych kończynach, trzecią trzymając przed sobą dla obrony przed ewentualnymi atakami. Szpony mam w gotowości do strzału. W sumie mam teraz jakieś pięć metrów wzrostu. Czekam na ruch Kyoku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 Kyoku pogaduszki & atak

Opuszczam miecz, lekko się przeciągam, wypluwam trawkę z zębów.

- Sprytny jesteś jak na kłębek kabli obity blachą. Ale ze mną nie wygrasz! Sztuczna inteligencja nigdy nie wygra z ludzką głupotą! ... Czy jakoś tak. Nieważne! Może skończymy rozgrzewkę i zaczniemy walczyć?

Najwyraźniej mój przeciwnik źle ocenił możliwości nasączonego ostrza. Ostatni atak przyjął na siebie, co może oznaczać, że popełni ten błąd po raz kolejny. Tymczasem duża szybkość to moja własna, zupełnie naturalna zdolność, a energia KI wciąż buzująca w mieczu zwiększa jego potencję! Atakuję podobnie jak przed chwilą, kolejną serią szybkich ciosów aby zwieść przeciwnika, po czym, w najdogodniejszym momencie uwalniam zgromadzoną moc w pojedynczym ciosie, który powinien przeciąć drania na pół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna tym razem trzecia twarz wielogłowego komentatora zwróciła się do trzeciej ekipy w studiu.

-Witam! Witam wszystkich na kolejnej walce FPS, tym razem w kategorii DEMOLITION. Szczegóły dzisiejszego starcia przedstawi wszystkim sędzia główny, który znajduje się już z zawodnikami na miejscu pojedynku. Lena oddaje Ci głos.

Na miejscu pojedynku panują ciemności. Po paru sekundach zostaje włączony jeden reflektor w którego świetle pojawia się kobieca postać.

- Witam i żeby już nie przedłużać przedstawiam pierwsza zawodniczkę. - Zapalają się czerwone reflektory z głośników słychać diaboliczny śmiech a z obłoków dymu wychyla się się niepozorna postać. Ubrana jest w gotycką suknię i płaszcz z kapturem, który akurat w tej chwili nie dostał zadania osłaniania jej twarzy. - Oto znana i kochana przez wszystkich jedyna i prawowita Posępna Pani Mrocznego Tronu. Znana również pod wieloma innymi tytułami, których liczba oscyluje w granicach liczby ludności Chin. Teraz przedstawiam drugiego bohatera tego wieczoru. - Tym razem różnokolorowe reflektory zaczynają świecić w przeciwnym rogu miejsca gdzie ma stoczyć się walka,

. Po chwili oczekiwania tanecznym krokiem wkracza zadowolony i kompletnie wyluzowany człowiek z ogromnym afro na głowie.

- Oto uczestnik wielu pojedynków, roztańczony i wiecznie wyluzowany wojownik Slim Al.

- Teraz czas przedstawić naszym widzom jak i samym uczestnikom miejsce ich dzisiejszej potyczki. - W jednej chwili zapalają się wszystkie światła i okazuje się że zawodnicy razem z sędzia stoją wewnątrz najwyższej wieży średniowiecznego zamku.

- Wiem że znacie zasady FPS ale dla pewności je przypomnę, a więc.

Można tylko jeden raz użyć w trakcie bitwy mocy transformacyjnych/polimorfizmu itp. Kiedy raz zmieni się formę nie można powrócić do poprzedniej.

Tylko raz można też wykonać summon dowolnego typu.

W czasie jednej walki można korzystać jedynie z sześciu mocy specjalnych - trzech przed i trzech po przemianie.

Skoro wszystko zostało już wyjaśnione zaczynajmy. RUNDA 1!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W1 Atak

Kłaniam się mej dostojnej przeciwniczce, po czym wykonuję ruch nadgarskiem. W mojej ręce pojawia się płyta CD. Bee Gees. Robię to samo z lewą. Village People. Podrzucam je w górę i te zaczynają wirować w miejscu tuż nad moimi dłońmi.. Lekko koryguję ich obroty, po czym uśmiecham się. Czas przerwać złą passę. Przypominam sobie pierwsze zabawy, czasy, gdy nie było mego afro, a ja sam dopiero zaczynałem walczyć. To dzięki temu dziś stoję. Robię zamach dłońmi(za którymi cofają się wirujące już w niemożliwym tempie płyty), po czym "rzucam" nimi w kierunku wroga. Jako, iż zagiąłęm lekko ich tor lotu, te przecięły ściany wieży, poleciały daleko za moją nemesis, po czym zawróciły w jej stronę. Catch this.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2, W1, obrona i atak

Bez problemu blokuję kolejne kombo szybkich ataków za pomocą rąk i ostrzonóża. Nie tracę jednak czujności. Mój przeciwnik nie jest idiotą, więc nie użyje bezużytecznego ruchu dwa razy pod rząd. Pewnie coś szykuje.

I rzeczywiście, w pewnym momencie, kiedy jest dokładnie pode mną, widzę jak jego miecz rozbłyska szczególnie mocno. Wykorzystując mój nadludzki czas reakcji podskakuję, w powietrzu ustawiając wszystkie nogi pod sobą, aby sparować cios.

Miecz uderza o nogi. Skrzyżowane ostrza, moje i jego, krzeszą iskry i wydają efektowny dźwięk. Ostrzonóża zaczynają jednak powoli pękać, jest jasne, że po kilku sekundach dalszej konfrontacji nie wytrzymają. Składam ręce do strzału. Kyoku musi przerwać atak, albo zostanie podziurawiony szponami. Chyba, że stanie się coś nieprzewidzianego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2 W2, suspens, oraz obrona i atak z odtworzenia

Niewielki i bardzo skupiony wybuch ogłuszył siedzących najbliżej widzów. Muszę bardzo uważać na ograniczanie swojego KI, jeśli nie chcę być zdyskwalifikowany. Przez chwilę dym (nie pytajcie skąd się wziął, fizyka animców mówi, że potężne ataki zawsze wzniecają dym i kurz, aby spotęgować napięcie) zasłania całą scenę. Potem rozwiewa się na tyle, aby kamery wyszukały mnie, lekko dyszącego i opartego na mieczu. Dostrzegam też kontur przeciwnika.

Tymczasem ekrany w Hali pokazały na zwolnionym tempie co się stało. Kyoku dotąd pewnie trzymający miecz oburącz powoli przełamywał obronę przeciwnika. W tym momencie RPW-O*E wystrzelił swoje szpony. Kyoku wyrzucił jedną dłoń w górę, znacznie osłabiając cios mieczem, i wystrzeliwując serię niewielkich pocisków KI, które zniszczyły pociski przeciwnika. Dorzucił kilka dodatkowych, aby zadać nieco obrażeń. W tym momencie energia z miecza uwolniła się w gwałtownym rozbłysku uszkadzając najbliższą kamerę.

Dym powoli się rozwiewa. Nie jestem pewien, czy robot zdążył się obronić i jakie efekty miał mój atak. Tymczasem w pomieszczeniu realizatorów trwa nerwowe przeglądanie nagrań z innych kamer, by z jak najlepszej perspektywy pokazać ciąg dalszy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pociski Ki, które mnie trafiły, nie zadały większych obrażeń. Trochę naruszyły pancerz, to wszystko. Jednakże miałem świadomość, że energia zgromadzona w mieczu musi w końcu się uwolnić, więc byłem gotowy w każdej chwili odpalić swój napęd, którego zazwyczaj używam do unoszenia się nad ziemią i poruszania. Po wykształceniu ostrzonóż go jednak nie potrzebowałem. Aż do tej chwili.

Kiedy miecz rozbłysł, wyskoczyłem w górę, w samą porę, by uniknąć rozerwania przez wybuch światła. Jednakże fala uderzeniowa wyrzuciła mnie dość wysoko. Użyłem swojego napędu, by zawisnąć w powietrzu i nie wylecieć poza ring. Spojrzałem w dół, zauważając gęsty obłok dymu. Postanowiłem wykorzystać sytuację dopóki Kyoku nie może nic zobaczyć.

Wykształciłem niewielki dysk, który rzuciłem na ziemię, kilka metrów przed przeciwnikiem. Wytworzył on mój hologram, który mogłem zdalnie kontrolować. Ja sam cicho opadłem za plecami wroga. Dym zaczynał się rozwiewać i Kyoku widział zarysy mojej imitacji. Hologram przybrał postawę bojową. Kyoku przygotował się na przyjęcie ataku...

Który nie nadszedł od frontu. Stojąc za jego plecami, wyprowadziłem szybką kombinację ataków wszystkimi kończynami, jakie posiadam. Tego się chyba nie spodziewał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R2, Kyoku, obrona(???)

Atak był całkowicie niespodziewany i nie miałem najmniejszych szans się obronić. Pierwszy cios rzucił mnie na ziemię, kolejne przedarły się przez rozpaczliwą obronę, wreszcie jeden z nich odrzucił mnie na liny, od których odbiłem się by wylądować bez ruchu na podłodze. Na widowni dało się słyszeć okrzyki przerażenia, gdy na ringu powoli rośnie kałuża krwi. Poruszyłem się lekko, uniosłem na jednej dłoni, wreszcie wykorzystałem miecz, by stanąć na nogi. Uśmiecham się krzywo patrząc na przeciwnika. Zrzucam z ramion podartą kamizelkę i odrzucam ją za ring. Cały tors poznaczony jest śladami po ciosach. Rany są dość poważne by zabić zwykłego człowieka. Dla bohatera anime to zaledwie lekkie obrażenia. Góra 1500 damage'a.

- Teraz, puszko, dałeś mi powód by walczyć na serio.

Ścieram strużkę krwi z kącika ust. Wyprostowuję się i przyjmuję pozycję obronną.

- Chodź tu i pokaż na co cię stać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W2 Obrona i Atak

Spoglądam na lecące płyty ciężkim jak katakumby spojrzeniem, starając się je zawstydzić i doprowadzić do mentalnego poziomu grzebania stopą w ziemi - powinno je to co najmniej zatrzymać, w najlepszym wypadku zachęcić do powrotu do bezpieczeństwa - czyli do mojego przeciwnika. I to z impetem. Mimo wszystko wyciągam patelnię i łapię ją jak baseballa, gotowa w razie czego odbić lecące płyty. Przy okazji - uruchamiam* swoją aurę Niepewności ze sfery magii głowologicznej. Czy na pewno chcesz mnie zaatakować? Przecież wiesz, czym to może grozić...

* - chociaż może 'uruchamiam' to złe słowo, ponieważ sugeruje aktywną czynność... A dla mnie to jest przecież umiejętność bierna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R1 W1 Atk, obrona i "wymuszenie polimorfizmu":)

"Czy na pewno chcesz mnie zaatakować? Przecież wiesz, czym to może grozić... "Kurka, ona może mieć rację...Kucam i akurat w tym momencie moje płyty, które zawróciły, przeleciały tuż nad afro. Jakbym się nie schylił, załatwiłyby mnie. Ale o tym jeszcze nie wiedziałem, gdyż zajęty byłem zbieraniem myśli..."Może ma rację? Tyle razy walczyłem w tym nowym FPS, nic nie wychodziło...A jeśli znowu się nie uda?" Co prawda byłem jednym z najlepszych wojowników świata, ale naszła mnie jakaś deprecha... W tym momencie poczułem potężny plask na twarzy. Co do licha? Spojrzałem w górę. Mistrz...Mistrz Afro. Mój mentor(a raczej jego duch, poniważ zginął dawno temu), prekursor stylu, którego używam. Odszedł w połowie mojej nauki, twierdząc, że muszę sam zgłębić w pełni jego zasady. A pierwszą było "Nie poddawaj się". Kiwnąłem głową i zjawa zniknęła.

Czas na breakdance.

Natychiast staję na głowię i zaczynam robić setki obrotów, zginając ciało i wykonując fantazyjne figury. Nagle uniosłem się na jednej ręce. Fryzuro, wybacz. Zabrałem rękę i z siłą kilkuset megaton walnąłem w podłogę. Wieża zaczęł się rozpadać, podłoga zaś zmieniła się w kupę odłamków. Gdy moja przeciwniczka zacznie spadać zacznę łapać kamienie i rzucać nimi w nią. Na dodatek, żeby ją zdekoncentrować zawołam:

- Nie spodziewałem się Hiszpańskiej Inkwizycji!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3, W1, atak

Zgrywa twardziela, tak? To źle. Postawa badassa, rany na torsie, strużka krwi z ust... Zgodnie z panującą tutaj Rule of Cool szanse Kyoku na pomyślne obronienie następnego ataku właśnie wzrosły dramatycznie. Na szczęście w FPS nie liczy się skuteczność, tylko efektowność. Szanse ciągle są wyrównane. Lecę w stronę Kyoku z coraz większą szybkością. Przygotowuję wszystkie swoje kończyny do zadania ciosów. Kiedy jestem tuż przed nim, uderzam w ziemię ostrzonóżami, które rozpadają się na chmarę ostrych odłamków. Specjalnie osłabiłem ich strukturę do tego celu, ale mój przeciwnik o tym nie wiedział. Teraz, nawet jeśli zablokuje atak szponami, zostanie posiekany szczątkami ostrzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3, W2, Kontra

Przez chwilę zastanawiałem się jakim cudem mój przeciwnik znalazł się za mną pod koniec drugiej rundy. Na szczęście wielkie ekrany przyszły z pomocą i wyjaśniły tą tajemnicę. Wychodzi na to, że "nad" ringiem to wciąż na ringu. To świetnie, bo otwiera nowe możliwości. Robot rusza na mnie, ale ja nie zamierzam czekać, aż się zbliży, zwłaszcza, że pewnie ma więcej sztuczek w zanadrzu. Skaczę w tył i saltem ląduję na linach, po czym wykorzystuję ich elastyczność, by wybić się wysoko w górę. Sięgam po moje pistolety. Dotąd nie chciałem ich używać, bo obawiałem się, że zbłąkany pocisk trafi kogoś na widowni. Jeśli jednak będę strzelał w dół, nic mi nie grozi (poza rykoszetami, ale kto widział rykoszety w anime?) Wciąż się wznosząc strzelam do RPW-O*E. Gdy osiągnąłem niemal szczyt lotu wyrzucam oba pistolety nad siebie.

Ekrany rozdzieliły się i pokazują jednocześnie wirującą broń i mnie. Na chwilę zawisłem w najwyższym punkcie lotu, wysoko nad ringiem (nadal, fizyka w anime), i po raz kolejny wykonałem serię szybkich ruchów dłońmi. W chwili gdy wykonałem ostatni ruch pistolety trafiły idealnie w moje dłonie. Wystrzeliwuję kolejną salwę, tym razem jednak pociski ciągną za sobą błękitne smugi energii KI. Mam tylko nadzieję, że nie karzą mi płacić za uszkodzenia ringu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3, W1, obrona i atak

W ostatniej chwili wstrzymuję się z uderzeniem osłabionymi ostrzonóżami o ziemię. Wzmacniam je z powrotem, abym mógł ich użyć do dalszej walki. Zwykłe kule z pistoletów nie są w stanie przebić mojego pancerza, więc się nimi nie przejmuję. Kyoku jednak zaczyna używać wzmocnionych energią Ki. Używam swojego refleksu, skaczę i odnóżem odbijam się od lecącego pocisku. Potem kolejnego i jeszcze następnego. Fizyka w anime ma to do siebie, że działa na obie strony.

Skacząc po pociskach wybijam się do coraz bardziej do góry, aż w końcu jestem nad moim przeciwnikiem. Robię użytek z wbudowanego napędu, aby szybko zaniżyć lot i spaść na Kyoku, przyszpilając go do podłogi ostrzonóżami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3, Kyoku, FINAL ATTACK!

Dotąd zasady zmuszały mnie do ograniczania swojej mocy. Teraz jednak mój przeciwnik zrobił dokładnie to czego od niego oczekiwałem. Już w locie zauważyłem okna w górnej części hali. Jedno z nich jest otwarte. Jest też na tyle duże, by RPW-O*E zmieścił się przez nie niczego nie uszkadzając. Nie lubię używać tego ataku, ale to jedyne co mogę odpalić tak szybko. Zbieram KI, ustawiam ręce tak by w momencie odpalenia utworzyły linię prostą z przeciwnikiem i otwartym oknem, składam nadgarstki dłoni razem i...

- Point blank! KAMECHAMECHA! Prosto w lufcik!

Potężna błękitna fala KI wystrzeliwuje z mych dłoni. Albo całkowicie zniszczy mojego przeciwnika, albo poniesie go ze sobą i wyrzuci daleko poza halę. Tak czy siak zwycięstwo będzie moje!

- Sayonara, frajerze!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R3, W1, smutny flashback & obrona

Widzę Kyoku przygotowującego potężny atak. Jest źle. Nie ma możliwości, bym mógł uniknąć pocisku. Nawet jeśli go sparuję, i tak wyrzuci mnie za Halę. Nie mogę nie przegrać. Szansa na wygraną wynosi okrągłe 0%.

Na ekranach kamer pojawia się napis: HAVE A NICE FLASHBACK.

Jestem tylko modelem eksperymentalnym. Niedoskonałym. Ułomnym. Moim stwórcom początkowo to nie przeszkadzało. Urządzali walki szkoleniowe, obserwowali, ulepszali. Bardziej opłacało się ulepszyć prototyp niż budować kolejnego robota. Ale zyskałem osobowość. Walczyłem nie dlatego, że mi kazali, ale żeby wprawić ich w podziw, tak jak dziecko chce zaimponować rodzicom. Wtedy mnie wyrzucili do tego miejsca. Chcieli machiny wojennej, osobowość była zbędnym obciążeniem, którego nie potrafili usunąć. Nie opierałem się, mimo wszystko po to zostałem stworzony, aby walczyć. Ale poczucie bycia potraktowanym jak odpad z eksperymentu pozostało.

Chwila...

Przecież energia Ki jest wszędzie, nawet w przedmiotach. Po prostu nie wszyscy potrafią się nią posługiwać w efektywny sposób. Dlaczego nie spróbować? Mam jeszcze jedną umiejętność specjalną do wykorzystania. Po prostu zrobię to, co wydaje się... naturalne.

Metal z którego jestem zbudowany nabiera nowych właściwości. Teraz oddycha jak żywa istota. Zaczerpuję głęboki oddech i składam ręce w podobny sposób, co Kyoku. Wytężam swój cybernetyczny umysł, całą swą osobowość, by wykroczyć poza zera i jedynki, poczuć życie, które teraz krąży wraz z powietrzem w moich obwodach. Koncentruję się...

-KAMEHAMEHA!!!

Moja własna, jasnozielona fala Ki wylatuje z moich dłoni i zderza się tą wystrzeloną przez Kyoku. Następuje eksplozja światła, które wbija przeciwnika w podłogę, a mnie wyrzuca gdzieś w górę. Udaje mi się jednak zahamować lot i zawisnąć w powietrzu. Zastanawiam się nad tym, co właśnie zrobiłem.

-To było najbardziej interesujące doświadczenie jakiego... cóż, doświadczyłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...