Skocz do zawartości
niziołka

Studia

Polecane posty

@Hrabula - trochę się nie rozumiemy :)

Jestem świadomy że bazy danych nie da się uniknąć w prawie żadnym miejscu gdzie są dane. I nie traktuje tego po macoszemu, ale jestem świadom że wiedza którą aktualnie nabywam ułatwi mi dalsze zagłębienie sie w temat.

Odnośnie mojego zdania o tych bazach, tu faktycznie padł duży nieprzemyślany błąd z mojej strony.

Co do samej marketingowej papki odnośnie tych konsol.

Nie jest to wyznacznik, jest to raczej plus i wartość dodatnia na tej uczelni. I nie bedzie to główna atrakcja uczelni tylko coś wykorzystane raz na 5 lat.

Po za tym, na jakich studiach wykorzystujesz chociaż 50% możliwości udostępnionego sprzętu?

Jestem pewien że po skończeniu tych studiów nie będę w stanie zrobić dobrze działającego pasjansa do momentu kiedy sam nie przysiąde i nie będę sam pracował na podstawie tego co poznałem na uczelni.

Reasumując, sama uczelnia mi sie podoba, do tego zebrałem wystarczającą ilość opini o niej aby tam sie wybrać. :)

@Opti - w sumie moje pytanie było jaka jest różnica w materiale miedzy dziennymi a zaocznymi, ponieważ myślę które wybrać :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie pytałeś się o coś zupełnie innego, a ja tu chce na siłe zbawić świat :P Skoro wybrałeś to powodzenia :)

Ja ogólnie się zawsze cieszę jak ktos idzie na prywatne, bo w obliczu obecnego niżu demograficznego jest szansa ze na uczelni publiczenj bedzie jedna osoba mniej i ten hajs ktory miał na nią pójść, ktoś ukradnie i bedzie miał dzieki temu lepsze świeta czy wakacje :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanka odnośnie studiów, interesują mnie odpowiedzi od osób obeznanych w temacie, studentów, absolwentów, cokolwiek. Teraz klasa maturalna, zaraz matura i... przerwa. Roczna lub dwuletnia (bardziej prawdopodobne, że roczna). Z przyczyn częściowo niezależnych ode mnie (częściowo, bo maturę rozszerzoną z chemii planuję pisać za rok). Później chciałbym iść na studia, ale moim celem są tylko te dziedziny, które mnie interesują, czyli poniższe. Ew. jeszcze dietetyka, ale to raczej małe hobby.

Biotechnologia - ( tu raczej medyczna lub zwierzęca) czy faktycznie jest tak jak się mówi? Tzn. smród, brud, kiła i mogiła, przynajmniej w Polsce. Spotykam się z opiniami, że bez sensu, brak przyszłości, studia niby ciekawe, zero perspektyw poza wyjazdem za granicę. Problem w tym, że nigdy nie rozmawiałem z absolwentem.

Farmacja - przeludnienie, bez sensu, wszędzie chcą techników itd. Sytuacja jak wyżej, brak źródeł z pierwszej ręki.

Medycyna - tu wręcz przeciwnie, fajnie, inteligentni ludzie, dobra płaca i praca itd. Ale same przygotowania do studiów (matura/egzaminy wstępne) to naprawdę jest taki koszmar? Tak jak z utrzymaniem się na tych studiach? W tym przypadku spotkałem się z opinią, że nigdy nie uda mi się samemu przygotować w takim stopniu, żeby móc się tylko dostać, nie mówiąc o utrzymaniu się, że powinienem z miejsca zrezygnować. Oczywiście jak wyżej, nie były to informacje od osób, które studiują a od znajomych (nawet od pewnego nauczyciela) itd itd.

Powiecie "ale to wszystko już było, gdzieś tam w internecie są informacje". Tak. Ale interesują mnie opinie forumowiczów smile_prosty.gif

Edytowano przez Immi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Medycyna - tu wręcz przeciwnie, fajnie, inteligentni ludzie, dobra płaca i praca itd. Ale same przygotowania do studiów (matura/egzaminy wstępne) to naprawdę jest taki koszmar? Tak jak z utrzymaniem się na tych studiach? W tym przypadku spotkałem się z opinią, że nigdy nie uda mi się samemu przygotować w takim stopniu, żeby móc się tylko dostać, nie mówiąc o utrzymaniu się, że powinienem z miejsca zrezygnować. Oczywiście jak wyżej, nie były to informacje od osób, które studiują a od znajomych (nawet od pewnego nauczyciela) itd itd.

Jeśli dajesz sobie wmawiać osobom trzecim, że nie dasz rady, to faktycznie nie dasz rady. Raczej trudniej jest się dostać niż utrzymać, bo z reguły osoby, które się już dostały, są odpowiednio zmotywowane i predysponowane, ale w praktyce to różnie bywa. Oczywiście najlepiej jest mieć kogoś, kto poprowadzi Cię w trakcie przygotowań do matury, ale absolutnie nie jest to koniecznością. Znam osoby, które przygotowywały się same i bez większych problemów dostały się na te studia.

Farmacja - przeludnienie, bez sensu, wszędzie chcą techników itd. Sytuacja jak wyżej, brak źródeł z pierwszej ręki.

Bez sensu, już sama chemia lepsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zainteresowania leżą niezwykle daleko od tak smrodliwych nauk jak biologia, chemia, czy medycyna, ale mój brat skończył stomatologię. Nie wymieniłeś tego w liście swoich zainteresowań, ale jest to dość blisko spokrewnione z medycyną, więc trochę napiszę, najwyżej się nie przyda.

Wspomnę tylko, że studiował w stolicy (Krakowiakom przypominam, że stolicą jest Warszawa wink_prosty.gif).

Ze studiów nie był zadowolony - musiał uczyć się wielu niepotrzebnych stomatologowi zagadnień, w dodatku egzaminy z tych przedmiotów były bardzo szczegółowe, więc uczyć się trzeba było dużo (i później już nigdy nie użyć tej wiedzy).

Przedmioty bardziej praktyczne były na nierównym poziomie - czasem mówił, że obowiązujące ich wiadomości są już przeterminowane, że tak się już tego nie robi, tamtego środka nie stosuje itd. (żeby nie było - nie jest to marudzenie studenta któremu nie chce się uczyć, w mojej rodzinie jest wielu lekarzy/stomatologów/techników stomatologicznych. To oni często krytykowali materiał mówiąc, że jest nieaktualny).

Z drugiej jednak strony - jeśli chcesz być lekarzem/stomatologiem, to nie ma innej drogi niż takie studia.

Jeśli zdecydujesz się na medycynę, to możesz zastanowić się też nad wyjazdem z Polski. W kwestii aplikowania i potem odrzucania ofert z UK mam doświadczenie, więc jeśli bierzesz to pod uwagę, to i o tym mogę to i owo napisać.

Edytowano przez Hakken
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze studiów nie był zadowolony - musiał uczyć się wielu niepotrzebnych stomatologowi zagadnień, w dodatku egzaminy z tych przedmiotów były bardzo szczegółowe, więc uczyć się trzeba było dużo (i później już nigdy nie użyć tej wiedzy).

A to już chyba jest czymś normalnym dla zdecydowanej większości kierunków na uczelniach wyższych. W sensie, że trzeba uczyć się mnóstwa niepotrzebnych w praktyce rzeczy, które przydadzą się tylko na egzaminie. I nie mówię tu tylko o przedmiotach typu historia medycyny, socjologia czy filozofia medycyny, które są chyba tylko po to, aby student się nie wyspał. Jest mnóstwo specjalizacji, dla jednej dany materiał może okazać się znaczący w praktyce zawodowej, dla innej nie mieć znaczenia. Ale specjalizację wybiera się po 6 latach i trudno by było, aby już na początku studiów określać się co do dalszej drogi, którą chce się podążać.

Jeśli zdecydujesz się na medycynę, to możesz zastanowić się też nad wyjazdem z Polski.

Ale nie na wschód, jakby co.

W kwestii aplikowania i potem odrzucania moich ofert z UK mam doświadczenie

Fix'd cool_prosty.gif

Edytowano przez Murezor
  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hakken

Stomatologia wydaje mi się... nudna :D jakoś nie kręci mnie wiercenie w zębach.

O studiach zagranicznych myślałem i na myśleniu się skończyło, nie wgłębiałem się (jeszcze) w temat (z wyjątkiem projektu Erasmus, ale inna bajka). Interesuje mnie w sumie tylko UK, więc z chęcią poczytam, co planujesz napisać :)

@Murezor

Interesuje mnie Twój pogląd dotyczący farmacji. Rozwiniesz się? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej mało kto idzie na farmację z własnej woli, większość to odrzuty z medycyny. Also, te trudności z dostaniem się to trochę przesada, bo ja nie pisałem biologii ani chemii i na luzie przyjęliby mnie np. na UM do Łodzi :D. A te wszystkie biotechnologie, czy inżynierie biomedyczne na rozmaitych polibudach polecam odpuścić, bo poza całkiem przyzwoitymi dziewczynami niewiele ciekawego tam znajdziesz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A te wszystkie biotechnologie, czy inżynierie biomedyczne na rozmaitych polibudach polecam odpuścić, bo poza całkiem przyzwoitymi dziewczynami niewiele ciekawego tam znajdziesz.

Ooo, panie orgu, przesadzasz Waść!

Pierwsze primo to: dziewczyny na biotechnologii i inżynierii biomedycznej nie są "całkiem przyzwoite", a co najmniej stopień lepsze.

Drugie primo: faktycznie, na tle zachodu to trochę bije u nas biedą, ale nie jest też tak, że nic absolutnie po tych studiach nie znajdziesz. Laboratoria są, więc i miejsca pracy są. Inna sprawa, że płacą niewspółmiernie do trudu studiowania.

Trzecie primo (ultimo!): biotechnologie na polibudach < biotechnologie na uniwerkach. Rzekłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesuje mnie Twój pogląd dotyczący farmacji. Rozwiniesz się? wink_prosty.gif

Nie ma tutaj za bardzo czego rozwijać. Farmacja to praktycznie martwa gałąź, która poza trudnymi (chociaż bez wątpienia ciekawymi) studiami nie daje dużych perspektyw, po części również dlatego, że w aptekach zatrudniani są masowo technicy farmacji, spada więc liczba miejsc pracy dla magistrów. Obecnie IIRC jest tak, że w aptece na jedną zmianę ma przypadać jeden magister farmacji.

Raczej mało kto idzie na farmację z własnej woli, większość to odrzuty z medycyny.

Podobnie jak z analityką medyczną, biotechnologią, ratownictwem medycznym...

Also, te trudności z dostaniem się to trochę przesada, bo ja nie pisałem biologii ani chemii i na luzie przyjęliby mnie np. na UM do Łodzi

Wrodzona skromność nie pozwoliła orgowi dodać, że miał prawie 100% z rozszerzonej matematyki i fizyki, także zrobię to za niego. Miał prawie 100% z rozszerzonej matematyki i fizyki, co jest ekwiwalentem biologii i chemii na pewnych uczelniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Murezor

Ale z ciebie śmieszek tongue_prosty.gif.

Doświadczenie mam i w byciu odrzucanym i w odrzucaniu, full service wink_prosty.gif.

Jest mnóstwo specjalizacji, dla jednej dany materiał może okazać się znaczący w praktyce zawodowej, dla innej nie mieć znaczenia.

To prawda, ale mówię tutaj np. o anatomii. Całego ciała. Czaszkę i okolice całkowicie rozumiem, ale ręce, nogi bądź też inne zakamarki ciała można chyba stomatologom odpuścić wink_prosty.gif.

specjalizację wybiera się po 6 latach

Można wcześniej można później - studia jako takie trwają 5 lat, później są praktyki i tyle. Specjalizacja jest przydatna, ale nie konieczna (a na niektóre trudno się dostać, więc czasami trochę się bez specjalizacji przepracuje).

O studiowaniu w UK. Mówił będę głównie z perspektywy osoby aplikującej na informatykę/matematykę, bo tylko takie mam doświadczenia, o innych przedmiotach mam pojęcia tyle, co słyszałem od kilku osób. Różnice więc mogą się pojawić, ale nie będą wielkie.

Zacznę od tego jak wygląda aplikowanie, bo nie jest to prosta sprawa. W naszym kraju pisze się maturę, rejestruje na stronie uczelni i tyle.

W UK trzeba założyć konto w systemie UCAS przez który będzie się aplikowało. Następnie trzeba uzupełnić dane - jakie szkoły ukończyliśmy (od gimnazjum do chwili obecnej), personalia itp. Potrzebny jest także esej, który piszemy sami o sobie. Jest on niezwykle ważny, podobnie jak drugi, list napisany o nas przez inną osobę, najlepiej, żeby to był twój wychowawca/nauczyciel ze szkoły średniej. Te dwa eseje mają duży wpływ na szansę dostania się.

Dalej wszystko zależy od uczelni - a mają one przeróżne wymagania. Przykładowo aplikując na matematykę na cambridge poproszeni zostaniemy o przesłanie listy wszystkich zagadnień poruszanych w szkole średniej na lekcjach matematyki. Niektóre uczelnie (oxford, cambridge, manchester) zapraszają na interview. Interview znowu może mieć różne formy - na oxfordzie zapraszają na krótką pogadankę a potem dają zadania, które (z pomocą egzaminatorów) rozwiązujesz. Może to też być luźna pogadanka, w której opowiadasz czym się interesujesz, jak widzisz swoją przyszłość itp. (tak jest chociażby w manchesterze).

Czasami uczelnie chcą, żeby napisać jakiś ich wewnętrzny test (tak jest np. w oxford, cambridge, warwick).

Po tym wszystkim dostajemy upragnioną ofertę. Jest to taka umowa - jeśli spełnimy warunki, to jesteśmy przyjęci. Jeśli nie, to... zależy. Czasem można się jakoś dogadać i mimo to nas przyjmą, czasem nie.

Najczęściej wymagają zdania matury na ileśtam procent i egzaminu/certyfikatu językowego.

Po przejściu całej tej procedury odnajdujemy się w momencie, gdy przyjęli nas na studia... które kosztują grube miliony (dokładniej to ~9 tysięcy funtów za rok). Do tego trzeba doliczyć koszty akademika/mieszkania, wyżywienia, transportu z Polski do UK i z UK do Polski raz na jakiś czas... no i jakieś standardowe koszty typu zeszyty, imprezy, kino, opera... co kto lubi wink_prosty.gif.

Można wziąć kredyt studencki - taki oficjalny, powszechny w Anglii. Jest on o tyle fajny, że spłaca się go tylko gdy zarobki przekroczą określony próg, do tego jest nisko oprocentowany.

Powyższy akapit nie odnosi się do Szkocji - tam koszt studiowania pokrywa państwo, samemu trzeba płacić tylko za mieszkanie, jedzenie itp.

Przebrnęliśmy przez aplikowanie (to jest proces męczący, długi i stresujący). Co do samego studiowania, to jest inaczej niż w Polsce.

W UK oprócz ćwiczeń i laboratoriów w niewielkich grupach funkcjonują tutorzy. Każdy student jest przypisany do jednego tutora, i ten tutor ma danemu studentowi pomagać. We wszystkim. W najlepszych uczelniach (oxford, cambridge) tutorzy są personalni (to znaczy, że jeden tutor ma tylko kilku studentów), zajęcia z nimi są jednoosobowe i taki tutor wie kiedy byłeś na co chory, jaki egzamin zawaliłeś, dlaczego itd.

Na gorszych uczelniach oczywiście tutorzy są mniej personalni, ale wciąż mają za zadanie pomagać studentom.

Najczęściej zajęć jest mniej niż w Polsce, a większy nacisk kładziony jest na samodzielną pracę niż na ćwiczenia/laboratoria, dużo jednak zależy od konkretnej uczelni.

Dużo więcej na temat studiowania nie powiem, bo zbyt duży jest rozrzut między studiowaniem jednego kierunku na uczelni A i tego samego kierunku na uczelni B. Jeżeli miałbyś jakieś pytania o konkretne uczelnie, to może będę mógł powiedzieć więcej.

Różna też jest długość studiowania, w Anglii licencjat robi się 3 lata, a magisterkę rok. Nie wiem jak w przypadku medycyny.

W Szkocji długość studiowania jest taka sama jak w Polsce.

Różne są też okresy studiowania - czasami są trymestry z przerwami pomiędzy nimi, czasami dwa semestry. Zależy od uczelni.

biotechnologie na polibudach < biotechnologie na uniwerkach

Uniwerki > polibudy. Nuff Said.

Wrodzona skromność nie pozwoliła orgowi dodać, że miał prawie 100% z rozszerzonej matematyki i fizyki, także zrobię to za niego. Miał prawie 100% z rozszerzonej matematyki

Równie skromnie dodam, że miałem więcej niż org tongue_prosty.gif.

  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też myślałem nad farmacją, ale pomyślałem sobie, że w sumie po tym kierunku to bym sobie stał w aptece. W moich okolicach zakładów farmaceutycznych brak i sama farmacja raczkuje u nas w Polsce tak jak i biotechnologia. stanie i podawanie leków to chyba nie jest praca dla mnie. Także teraz stawiam na medycynę, no ale jak sam wiesz, wszystko zależy od matury. Na drugie miejsce postawiłem analitykę medyczną. Też wydaje się ciekawa, ale słyszałem, że w pracy jest możliwy wyzysk nas przez pracodawcę. Nie mniej zawsze to jakaś robota i zawsze można założyć własne laboratorium :)

Gadałem kiedyś ze znajomą studentką i mówiła, że najważniejsze to złożyć papiery do w miarę dużej ilości uczelnie (co kosztuje). Wracając do medycyny to na dobrych uczelniach przydałoby się co najmniej po 90% z biologii i chemii rozszerzonej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega jest na medycynie "wojskowej". Dostał się w dużej mierze dzięki testom sprawnościowym, bo ile mnie pamięć nie myli to matury rewelacyjnie nie napisał, na pewno nie tak jak Panowie wyżej. Bardzo się cieszę, bo warto mieć znajomych lekarzy. Piszę o tym, bo może niektórym, sprawnym fizycznie osobom pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawie wszystko opisujecie. A byłem najbardziej napalony na farmację wink_prosty.gif

Co do medycyny wojskowej... Wojsko wcale mnie nie kręci, choć to chyba najlepsza opcja w Polsce. Nie dość, że studia kończy się ze stopniem podoficera, to do tego zostaje się lekarzem. Kilka lat służby, awanse, możliwość wcześniejszej emerytury (która jest niemała), trzepanie dalej kasy jako lekarz. Oczywiście jak czyimś celem jest zdobywanie pieniędzy. Moja dziewczyna wybiera się na medycynę lekarską do Łodzi, mam nadzieję, że jej się uda.

Co do studiowania w UK, to trzyma mnie to, że mam siostrę i kuzynkę tam mieszkające od kilku lat + możliwość wzięcia kredytu studenckiego, który opisał Hakken. Mimo kosmicznych kosztów wydaje się to niezwykle ciekawe doświadczenie.

Edytowano przez Immi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tutaj za bardzo czego rozwijać. Farmacja to praktycznie martwa gałąź, która poza trudnymi (chociaż bez wątpienia ciekawymi) studiami nie daje dużych perspektyw, po części również dlatego, że w aptekach zatrudniani są masowo technicy farmacji, spada więc liczba miejsc pracy dla magistrów. Obecnie IIRC jest tak, że w aptece na jedną zmianę ma przypadać jeden magister farmacji.

Wystarczy jeden magister, ale ten magister być musi. Technika być nie musi. Wiadomo, że w większych aptekach zawsze potrzebnych będzie więcej osób, ale w mniejszych już niekoniecznie. Inna sprawa to spora różnica w wynagrodzeniu oraz możliwość zostania kierownikiem apteki. I nie bardzo też rozumiem nazywania farmacji martwą gałęzią, gdy przemysł farmaceutyczny jest tak potężny. W Polsce może niekoniecznie, ale daleko farmacji do martwoty.

Na drugie miejsce postawiłem analitykę medyczną. Też wydaje się ciekawa, ale słyszałem, że w pracy jest możliwy wyzysk nas przez pracodawcę. Nie mniej zawsze to jakaś robota i zawsze można założyć własne laboratorium :)

Nie ma pracy... Nie ma pracy... Nie ma pracy... I pracuje się za śmieszne pieniądze, o ile jakimś cudem nie trafi się do jakiejś renomowanej firmy. We wszystkich laboratoriach szpitalnych, przychodniowych i tym podobnych na start dostaje się niewiele ponad najniższą krajową i trzeba jeszcze z własnej kieszeni robić specjalizację. Nie wiem, jak w innych miastach, ale w Bydgoszczy jest nadprodukcja - ze względu na malutką liczbę etatów względem liczby absolwentów ciężko znaleźć pracę bez znajomości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, ale mówię tutaj np. o anatomii. Całego ciała. Czaszkę i okolice całkowicie rozumiem, ale ręce, nogi bądź też inne zakamarki ciała można chyba stomatologom odpuścić wink_prosty.gif.

I tak w sumie jest. Stomatologia nie ma całorocznej anatomii prawidłowej, o ile dobrze wiem, to oni skończyli już ją w sesji zimowej egzaminem, podczas gdy my mamy ją całe dwa semestry. Poza tym, od kiedy stomatolog to lekarz (oczywiście żartuje, no offence)? wink_prosty2.gif

Można wcześniej można później - studia jako takie trwają 5 lat, później są praktyki i tyle. Specjalizacja jest przydatna, ale nie konieczna (a na niektóre trudno się dostać, więc czasami trochę się bez specjalizacji przepracuje).

Jesteś lepiej poinformowany, niż wszyscy asystenci i profesorowie na naszej uczelni, bo od kiedy zaczął obowiązywać ten eksperymentalny 5 letni tok studiów, nikt nie wie, kiedy będzie można zacząć specjalizację.

Wystarczy jeden magister, ale ten magister być musi. Technika być nie musi.

Tak, ale co z tego, skoro wykształcenie się na magistra farmacji jest nieporównywalnie trudniejsze, niż w przypadku technika? I skoro pracodawcy nie zatrudnią więcej niż jednego farmaceuty na stanowisku, bo musieliby płacić mu więcej niż technikowi? OK, fajnie, że są małe apteki, ale pytanie brzmi, dla ilu spośród nowych magistrów farmacji znajdzie się tam praca? Podejrzewam, że jeśli dla 1/10, to już będzie dobrze. Bardzo dobrze.

I nie bardzo też rozumiem nazywania farmacji martwą gałęzią, gdy przemysł farmaceutyczny jest tak potężny. W Polsce może niekoniecznie, ale daleko farmacji do martwoty.

Nie nazywam przemysłu farmaceutycznego martwym. Prawda jest natomiast taka, że sama farmacja (szczególnie w kontekście, który interesuje przyszłych studentów) to bardzo mało dynamiczny i niezbyt perspektywiczny kierunek. Firmy zajmujące się syntezą leków wolą chemików organicznych, bo na studiach chemicznych jest dużo więcej praktycznych rzeczy, które później przydają się w właśnie w takiej pracy. Farmacja to więcej teorii, co czyni jej absolwentów mniej atrakcyjnymi na rynku. Dlatego też odradzam ten kierunek.

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wcale nie znaczy, że materiału jest mniej.

A co innego niby? blink_prosty.gif Mają mniej, na stomatologii np. OUN omawia się na jednych zajęciach, na lekarskim - przez miesiąc. U nich większy nacisk kładzie się na rzeczy praktycznie przydatne w zawodzie, czyli jak pisałeś czaszka, zęby itp., ale to jest wciąż dużo mniej materiału.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co innego niby? blink_prosty.gif Mają mniej, na stomatologii np. OUN omawia się na jednych zajęciach, na lekarskim - przez miesiąc. U nich większy nacisk kładzie się na rzeczy praktycznie przydatne w zawodzie, czyli jak pisałeś czaszka, zęby itp., ale to jest wciąż dużo mniej materiału.
To znaczy tylko tyle, że nie wiesz, jak przebiegają zajęcia na stomie. Anatomia jest cięższa od tej na leku z trzech powodów. Po pierwsze, mniej ćwiczeń oznacza, że muszą więcej na nie przygotowywać, by zdążyć z materiałem. Po drugiego, mniej ćwiczeń oznacza mniej pracy na preparatach. Po trzecie: teoretycznie bardziej ich cisną z głowy. btw na studiach nie operuje się w materiale, a w widzimisie asystenta i podręcznika, z którego każe korzystać. Możesz nauczyć się człowieka ze Skawiny, możesz z Bochna.
Poza tym, od kiedy stomatolog to lekarz
Tu masz rację.
Prawda jest natomiast taka, że sama farmacja (szczególnie w kontekście, który interesuje przyszłych studentów) to bardzo mało dynamiczny i niezbyt perspektywiczny kierunek
Jaki kontekst interesuje studentów? Edytowano przez Paguł
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy tylko tyle, że nie wiesz, jak przebiegają zajęcia na stomie. Anatomia jest cięższa od tej na leku z trzech powodów. Po pierwsze, mniej ćwiczeń oznacza, że muszą więcej na nie przygotowywać, by zdążyć z materiałem. Po drugiego, mniej ćwiczeń oznacza mniej pracy na preparatach. Po trzecie: teoretycznie bardziej ich cisną z głowy.

To wszystko prawda, tylko... jak to się odnosi do tego, co napisałem, sir? Ja nigdzie nie dowodzę, że stoma ma lżej niż lekarski. Stwierdziłem tylko, że mają mniej materiału ogólnego (za to nieco więcej tego związanego stricte z ich pracą zawodową), bo mają mniej i nikt mi nie wmówi, że w pół roku realizują go tyle, co lekarski przez cały rok - widziałem ich wykaz. Prawdą natomiast jest, że na początku mają względnie ciężej; większe "zagęszczenie" materiału w krótszym czasie, mniej ćwiczeń na preparatach. Tyle tylko, że poza szczegółowym GiSem i czaszką, praktycznie z całą resztę realizują układami (jeden układ - jedne ćwiczenia).

Po trzecie: teoretycznie bardziej ich cisną z głowy. btw na studiach nie operuje się w materiale, a w widzimisie asystenta i podręcznika, z którego każe korzystać. Możesz nauczyć się człowieka ze Skawiny, możesz z Bochna.

U nas jest wykaz zagadnień do opracowania przed ćwiczeniami i wykłady, czyli nie do końca widzimisie. Nawet jeśli asystent odgrażał się, że bez Bochenka się daleko nie zajdzie, to kolokwia są układane przez osobę prowadzącą wykłady.

Jaki kontekst interesuje studentów?

Możliwości podjęcia sensownej pracy w zawodzie jak mniemam, nie tylko pozostanie na uczelni i poświęcenie się pracy naukowej.

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że jeśli dla 1/10, to już będzie dobrze. Bardzo dobrze.

Pozwolę sobie się nie zgodzić. Pomimo tego, że apteki dostały mocno po nosie ostatnimi reformami, to i tak trzymają się całkiem nieźle i pewnie stopniowo będzie ich przybywać. Nie będzie to taki szał, jak jeszcze do niedawna, ale to nadal dość stabilny biznes. Żona pracuje w aptece, jako technik i sam widzę, że magistrom nie jest wcale aż tak trudno znaleźć pracę. Co innego technikom. Zresztą wystarczy popatrzeć, ile uczelni w kraju kształci magistrów farmacji, a ile techników. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że tych drugich potrzeba więcej, to i tak nadprodukcja jest kolosalna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwierdziłem tylko, że mają mniej materiału ogólnego (za to nieco więcej tego związanego stricte z ich pracą zawodową), bo mają mniej i nikt mi nie wmówi, że w pół roku realizują go tyle, co lekarski przez cały rok - widziałem ich wykaz.
Wtedy, kiedy ja miałem anatomię, stoma miała więcej od leku. Rozpiska była taka sama jak moja + dołożyli im trochę rzeczy z zębów.
Tyle tylko, że poza szczegółowym GiSem i czaszką, praktycznie z całą resztę realizują układami (jeden układ - jedne ćwiczenia).
Ciekawe. Kiedyś układami robiły anatę takie zabawne kierunki, jak analityka medyczna czy inna dietetyka.
Nawet jeśli asystent odgrażał się, że bez Bochenka się daleko nie zajdzie, to kolokwia są układane przez osobę prowadzącą wykłady.
Ja miałem kolokwia ustne u mojego asystenta. W jakieś 7 miesięcy miałem w małym palcu całego Bochenka.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z mojego podwórka - wszystko to kwestia miasta w przypadku farmacji (acz nie tylko). W Poznaniu jest dobra farmacja, ludzi tłum, aptek przybywa, a pracę i tak trudno znaleźć. Poza miastem natomiast hulaj dusza. Jeśli ktoś jest w stanie dojeżdżać i nie przeszkadzają mu na starcie nieco gorsze warunki, to da sobie radę. Kwestia przycięcia oczekiwań do realiów, bo z postawą "mnie się należy robota" (która niestety, zdaje się nagminnie występować) niczego się nie ugra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że i zamierzchłych czasach moich studiów było podobnie. Miałem znajomą, która była technikiem, a której mama była właścicielką apteki w Szamotułach. Miały bardzo duży problem ze znalezieniem pracowników i to pomimo tego, że oferowały niezłe warunki, a chyba nawet i lokum. Z relacji żony wiem, że w okolicach bydgoskich też tak jest - można nawet wynegocjować lepszą kasę niż w "mieście".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera, wchodzę na to forum i myślę "medycznych tu nie znajdę, nie mają czasu na granie, więc studiując farmację nie mam tu co robić" No pięknie. Temat już nieco wymarły, ale wypowiem się również odnośnie aptek - problem z pracą w mieście jest i to nie taki, żeby pracę dostać, ale żeby pracować za niezłe pieniądze. Natomiast już przedmieścia albo wsie to niemal złoty interes, w moim miasteczku bardzo łatwo dostać fajną pracę tuż po magisterce. Wręcz polecam kierunek, bo daje dużo możliwości jak się komuś chce, przez 5 lat jest dużo możliwości wyjazdów, praktyk w laboratoriach (również zagranicznych) a przynajmniej tak wynika z doświadczenia nienarzekających ludzi który ukończyli ten kierunek, ale z głową - a nie po zdaniu na 3 z radosną buzią i pustką w głowie i CV.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...