Skocz do zawartości
niziołka

Studia

Polecane posty

Całkiem niedawno spotkałem koleżankę, która studiuje we Wrocławiu na ASP i odniosłem pozytywne wrażenie na temat ichniej uczelni. To co mi się od razu w oczy rzuciło i od tej uczelni by mnie odrzuciło , to trzeba "niestety" mieć talent i pasje do tego typu rzeczy. Dostać się tam faktycznie nie jest łatwo, raz że matura z historii sztuki - jak ja przejrzałem to nie wiem czy bym 5 % zdobył, i tak wiem,że studiuję na uczelni technicznej, ale rozróżnić style czy kierunki malarskie jeszcze potrafie, pare malowideł w życiu też się widziało- druga sprawa to gratisowy (za jedyne 100 pare złotych) egzamin z rysunku który znaczenie miał decydujące z tego co skojarzyłem. :)

Niewątpliwe plusy to małe grupy - na roku koleżanka ma chyba 20 osób, oczywiście można zanleżć ciemne strony takiej sytuacji, ale generalnie nikt kto chce sie czegos na studiach nauczyc nie zaprzeczy ze latwiej w mniejszej grupie i z bezposrednim kontaktem z prowadzacym niz byc jednym z 300. No ale w ogole to wszystko info o naszej wroclawskiej wersji ASP, wiec sie moze w ogole nie pokrywac z innymi placowkami :)

A co do tematu wyboru studiow to nie bede ukrywal ze kierowalem sie pragmatyzmem :). W sumie idac do ogolniaka narodzilo sie pytanie matma czy human (z matematyka sobie zawsze nie najgorzej radzilem, do tego zamilowanie do kompow, z drugiej strony uwielbiam historie, literature i jakies proby tworczej samorealizacji tez podejmowalem), ostatecznie stwierdzilem ze dziennikarstwo jako studia mijaja sie z pozniejsza zawodowa przyszloscia, a deficyt na inzynierow w teorii mial caly czas byc :) Tak wiec los mnie rzucil w ramiona wrocławskiej politechniki na softwerowa odmiane informatyki i tak sie tutaj kolejny rok z rzedu mecze. Sporo rzeczy mnie tutaj zaskoczyło, z nauka calkiem nie najgorzej sprawa wyglada, gorzej wyglada informatyczny polswiatek ("kolegow" z kierunku jako smietanki polskiej inteligencji to bym w zdecydowanej wiekszosci nie polecal...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Morasko jest fajne, stawy meteorytowe rządzą. Choć może mówię tak dlatego, że nie musiałem jechać z jednego końca Poznania na drugi, żeby zdążyć na zajęcia, bo wszystko miałem na Morasku. Na innych wydziałach już nie zawsze mieli tak fajnie.

Ja na Morasku miałem tylko WF (z własnego wyboru) i szkolenie BHP na trzecim roku (tylko jeden dzień), więc w tym aspekcie nie mam co narzekać. Ale moja sympatia bierze się z tego, że przez dwa lata mieszkałem na osiedlu Sobieskiego, więc miałem bliziutko. Dużo spacerów do kraterów i na górkę, dużo rowerowego szwendania się i po prostu przesiadywania. Sporo ciekawych rzeczy można odnaleźć w tych okolicach :happy: Nie wspominam, że dość blisko do poligonu w Biedrusku...

Jeśli ma to jakiś związek z fonologią, to I hat? it! Nie mam bladego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi (jeżeli o coś faktycznie chodzi) i wraz z niemieckim stawiam ów przedmiot na szczycie rzeczy najmniej hejaho.

Ma jakiś związek z fonologią, ale związek praktyczny. Ja na pierwszym roku miałem dwa razy w tygodniu ćwiczenia z fonetyki segmentalnej, czyli mówiąc po ludzku - nauki wymowy. Segmentalna dlatego, że uczyło się każdego dźwięku (segmentu) po kolei. Jakie to było zaskoczenie, gdy okazało się, że e po polsku wymawia się inaczej niż po angielsku (dla uproszczenia nie wspominam o podziale na british/american). Ale mieliśmy też ćwiczenia oraz wykłady z przedmiotu o nazwie Fonetyka i Fonologia, ale i one nie były takie złe - nawet transkrypcję dało się przejść.

A co do ASP: moja koleżanka próbowała tam się dostać, ale okazało się, że na tej uczelni rządzą tylko pieniądze - także mack00, jeżeli cię na to stać, to na ASP się dostaniesz. :>

Na każdej uczelni rządzą pieniądze :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak u was było? Co was skłoniło do wyboru studiów?:)

Właściwie to do ostatniej chwili nie miałem pojęcia, na co składać papierska. Wiedziałem, że na pewno na nic ścisłego, bo kompletna ze mnie lebioda w kwestiach matematycznych i temu podobnych, ale wszystko inne wchodziło w grę. Ostatecznie padło na filologię angielską, dziennikarstwo i animację społeczno-kulturalną (!) na cieszyńskiej filii UŚ, albowiem tam biorą zasadniczo wszystkich. ;] Z dziennikarstwem był taki problem, że zabrakło mi około miliona punktów, pewno z powodu zdawania trzech przedmiotów na podstawie, natomiast do Cieszyna i tutaj, na ATH, wzięli mnie bez problemu i na zasadzie "czemu by nie" wybrałem bielski angielski. Na razie nie jest źle, jak się wezmę do roboty, to może nawet pociągnę dłużej niż semestr, ludzie są fantastyczni, przedmioty ujdą (poza fonologią), a język zawsze się przyda. Jednak nigdy nie czułem jakiegoś specjalnego ciągu do jakiejś uczelni czy kierunku, stąd owe dylematy i nikt nie wie, gdzie zakończę edukację i kim zostanę. Pewnie jak wszyscy, na zmywaku w Irlandii. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak u was było? Co was skłoniło do wyboru studiów?smile_prosty.gif

U mnie było tak samo jak u POLIPOLIKA. A mianowicie nie wiedziałem gdzie pójść, przez cały okres nauki w liceum zastanawiałem się co by tu studiować. Z przedmiotów najłatwiej szło mi z WOS-u, dlatego zdecydowałem się zdawać go na maturze. Później przeglądałem oferty uczelni w poszukiwaniu kierunku, który mniej więcej pokrywałby się z moimi zainteresowaniami. Wybrałem administrację i stosunki międzynarodowe. Nadszedł czas składania wniosków, a że jestem skąpcem i żal mi było płacić podwójną opłatę rekrutacyjną, toteż zrezygnowałem z administracji. :wink: W sumie dobrze postąpiłem, bo na administrację było dużo chętnych na jedno miejsce. A tak to studiują jedną z nauk politycznych i staram się zrozumieć te wszystkie schematy. :wink:

Edytowano przez Diacon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak u was było? Co was skłoniło do wyboru studiów?:)

Przez całe liceum i sporą część podstawówki sądziłem, że będę studiował informatykę, ale w czwartej klasie liceum po zapoznaniu się z informatorami i po wizycie na targach edukacyjnych stwierdziłem, że jednak wolę matematykę. Wbrew pozorom po niej można robić wiele fajnych rzeczy. Papiery złożyłem na matematykę na WMiI UAM, informatykę na wydziale fizyki UAM, mechatronikę (to miało być wyjście awaryjne) na Politechnice Poznańskiej oraz na informatykę i matematykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Nie dostałem się tylko na mechatronikę, gdzie był konkurs świadectw, a na egzamin już mi się nie chciało jechać, bo wtedy już miałem wyniki z Wrocławia. Po namowach znajomych wybrałem matematykę w Poznaniu i w sumie trochę tego wyboru żałuję, bo Wrocek jest fajniejszy. Rok później zacząłem jeszcze studiować informatykę i tak mi zostało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja studiuję Zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim. Jestem dopiero na pierwszym roku;) W sumie nie ma aż tyle zajęć - jednego dnia są wykłady a w dwa inne ćwiczenia. Wtorek i czwartek każdy może sobie sam ustawić na wf i lektoraty. NA WF chodzę na aerobic w barakach... To oficjalna nazwa tych budynków, obok nas jest szkołą tańca Augurolli, nowoczesny basen a ja mam w starych barakach wf :laugh:

Jedyne czego żałuję to mój wybór języka - niemieckiego. A dokładniej poziomu - mocno przeholowałam z B2 i teraz muszę ostro wziąć się za naukę bo już nie zaliczyłam pierwszego kolokwium - miałam 72 pkt a zaliczenie było od 80;/

Problematyczna jest jeszcze dla mnie matma z tego powodu że prawie nie uczyłam się jej w liceum, nawet nie miałam tego w profilu mojej klasy.

Budynek wydziału zarządzania jest bardzo ładny, są 3 kawiarenki różne i dobra biblioteka. Brakuje mi tylko tego że nie ma tu wf-ów w stylu aerobic albo body shape - nie musiałabym na Banacha jeździć co nie jest mi po drodze.

Chodzę na 2 wykłady z czterech (mikroekonomię i podstawy zarządzania) ponieważ podstawy informatyki w biznesie to porażka a na podstawy prawa w gospodarce które są strasznie nudne nie mam zamiaru czekać;) O dziwo jak na razie laptopy nie przynosi wcale aż tak dużo osób - ale już zdążyłam zaobserwować że ktoś oglądał Zmierz, inna osoba grała w Tony'ego Hawka a jeszcze ktoś inny w Raymana prawdopodobnie;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do ASP: moja koleżanka próbowała tam się dostać, ale okazało się, że na tej uczelni rządzą tylko pieniądze - także mack00, jeżeli cię na to stać, to na ASP się dostaniesz. chytry_prosty.gif

Na każdej uczelni rządzą pieniądze happy.gif

Chyba nie wyraziłem się jasno - chodziło mi o to, że na tej uczelni rządzi KORUPCJA!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O dziwo jak na razie laptopy nie przynosi wcale aż tak dużo osób - ale już zdążyłam zaobserwować że ktoś oglądał Zmierz, inna osoba grała w Tony'ego Hawka a jeszcze ktoś inny w Raymana prawdopodobnie;)

Sam na początku byłem sceptyczny do pomysłu noszenia laptopów na zajęcia, ale od kiedy dostałem netbooka na urodziny, to praktycznie się z nim nie rozstaję :). Na klawiaturze piszę zdecydowanie szybciej niż na papierze, łatwiej poprawia się błędy, można potem notatki komuś dać, nigdy nie skończy się zeszyt, długopis się nie wypisze itd. Sam netbook jest maleńki i bez trudu mieści mi się w torbie, zajmuje też mniej miejsca niż zeszyty A4. No i najważniejsze - na całym instytucie jest wi-fi, więc się nie nudzę :laugh:. Czasami można pograć w Sapera, Pasjansa, zdarzało mi się też łowić rybki w WoW. Taki mały komputerek można mieć już za 1000 zł (a porządny za 1500 zł), więc to nie jakiś wielki majątek, a naprawdę się przydaje.

Na WF już drugi rok chodzę na wspinaczkę i jestem bardzo zadowolony. Wczoraj pierwszy raz udało mi się zrobić pełne kółko na bulderze (tj. podejść pod górę, przejść po suficie do góry nogami i zejść po przeciwległej ścianie) i przejść kolejne przewieszenie (czyli ściana idzie w górę, potem fragment poziomo, a dalej znowu do góry) :D. Wszystkim studiującym na UW polecam wspinaczkę, bo to bardziej zabawa niż wyczerpujący sport. Jak widzę tych koszykarzy biegających drugą godzinę z wywieszonymi jęzorami za piłką, to aż mi ich żal :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja studiuję Zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim.

Jest! Pokrewna dusza! ;)

Jutro mam 1 w życiu kolosa i to jeszcze z "ukochanej matmy". Tak się zastanawiam czy nie będzie to ostatni kolos z matmy :laugh: Czemu ma służyć taka matematyka na studiach, skoro nikt jej już nie zastosuje - chyba tylko jeśli dojdzie do zniszczenia systemu bankowego i trzeba będzie wszystko obliczać na kartkach papieru. Lekki żal.

Sam na nowym bialutki Lenovo gram w Guild Wars tak dla zabicia nudy na wykładach z Mikro, lub Podst. Ustr. Prawnych ;)

Edytowano przez alexiej
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja studiuję Zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim.

Jest! Pokrewna dusza! ;)

Jutro mam 1 w życiu kolosa i to jeszcze z "ukochanej matmy". Tak się zastanawiam czy nie będzie to ostatni kolos z matmy :laugh: Czemu ma służyć taka matematyka na studiach, skoro nikt jej już nie zastosuje - chyba tylko jeśli dojdzie do zniszczenia systemu bankowego i trzeba będzie wszystko obliczać na kartkach papieru. Lekki żal.

Sam na nowym bialutki Lenovo gram w Guild Wars tak dla zabicia nudy na wykładach z Mikro, lub Podst. Ustr. Prawnych ;)

:wink: A z kim masz matmę? Ja mam kolosa z matmy za dwa tygodnie, właśnie zamierzam usiąść nad pochodnymi i exponentami. Jeszcze nie byłam przy tablicy więc zapewne jutro nie będę już mieć szczęścia;) Jak na razie dwa kolosy mam zaliczone, tylko ten niemiecki musze poprawić :dry:

To dziwne że dopiero będziesz mieć pierwszego kolosa. U mnie co tydzień jest jakiś :ohmy:

Jak będę mieć laptopa to będe grać w różnego rodzaju tycoonyxD Jesteś na tym samym wydziale czy kierunku?:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mówicie o graniu na wykładach, to od razu mi się przypomina monograf jeden, z trzeciego semestru. Babka miała tam zwyczaj puszczać nam slajdy, więc w sali gaszono światła i zasłaniano zasłony. Ona nie mówiła prosto do nas, wolała siąść bokiem i nawijać, co w sumie wychodziło jej całkiem do rzeczy. Ale, że sala była pełna, pusta, cieplutka a kobieta też nie zawsze mówiła ciekawie, to po jakiś czasie Morfeusz przychodził i tykał tego, tamtego... I tak na przykład siedzę sobie z przodu, a za sobą, nagle, słyszę "Hrrrrrr". Odwracam się, a tam kawałek spory wcześniejszych dwóch rzędów śpi. Hał słit!

Ale u mnie lapcoków niet. Jak wykładowca nudzi, to się bierze grube tomiszcze i czyta, rozwiązuje sudoku czy krzyżówkę, ewentualnie rysuje. Komputerowców to jest dużo na wydziale informatyki zaraz naprzeciw ( mają najtańsze ksero w kampusie, więc i odwiedzających sporo ) - tam to przejść korytarzem nie można, bo wszędzie widać długowłosych, stukających w klawisze twórców wirusów... znaczy przyszłych informatyków.

Swoją drogą wiecie, dlaczego koło Politechniki Gdańskiej jest Akademia Medyczna? By studenci PG mogli chociaż czasami popatrzeć na kobiety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tiaa, laptopy na wykładach ciekawa sprawa. Sam jestem od niedawna posiadaczem netbooka i przyznam ze czasem zdarza mi sie to to zabrac na uczelnie, ale raczej na labki, zeby sie nie trzeba bylo mulic z uczelnianymi kompami niz z okazji wykladow. Chociaż jako, ze jestem na infie to mozna tam zaobserwowac na wykładach ciekawe zjawisko niebieskiej poswiatny w zaciemnionej sali.

Patrzac jednak na ten problem z boku to nie rozumiem po co to taszcyc lapsa na wyklady (no chyba ze jak tu wyzej kolega wymienil w celu notowania, albo jeśli wykład ma się gdzieś i okienko zostaje). Przyklad - wyklad, nie dosc ze w poniedzialek to jeszcze o nieludzkiej porze(7.30). Bylem na nim raz zeby wiedziec kto to prowadzi i bylo conajmniej kilku gosci ktorzy przytachali laptopy i odpalili sobie film tudziez jakas gre. Jaki to ma sens? Nie lepiej sobie film obejrzec w kulturalnych warunkach na chacie? Pomijam juz fakt ze najlepiej byloby sobie o tej godzinie jeszcze spac, ale taki jeden z drugim woleli sie zwlec z lozka i wbic na uczelnie tylko po to zeby film tam obejrzec... W sumie ni mnie to ziebi ni grzeje, nie moj problem, jednak glupota w tym ukryta drzemie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tiaa, laptopy na wykładach ciekawa sprawa. Sam jestem od niedawna posiadaczem netbooka i przyznam ze czasem zdarza mi sie to to zabrac na uczelnie, ale raczej na labki, zeby sie nie trzeba bylo mulic z uczelnianymi kompami niz z okazji wykladow. Chociaż jako, ze jestem na infie to mozna tam zaobserwowac na wykładach ciekawe zjawisko niebieskiej poswiatny w zaciemnionej sali.

Patrzac jednak na ten problem z boku to nie rozumiem po co to taszcyc lapsa na wyklady (no chyba ze jak tu wyzej kolega wymienil w celu notowania, albo jeśli wykład ma się gdzieś i okienko zostaje). Przyklad - wyklad, nie dosc ze w poniedzialek to jeszcze o nieludzkiej porze(7.30). Bylem na nim raz zeby wiedziec kto to prowadzi i bylo conajmniej kilku gosci ktorzy przytachali laptopy i odpalili sobie film tudziez jakas gre. Jaki to ma sens?

Podzielam twoje zdanie - również wolałabym się wyspać, nawet kosztem nieobecności, niż bawić się w oglądanie filmu, granie itd na zajęciach - po pierwsze, to jest po prostu straszliwy brak szacunku dla wykładowcy. Po drugie - jeśli już się zwlekłam na zajęcia, albo jeśli jestem na nich tylko dlatego, że muszę być - to i tak, nawet jeśli to straszne nudy, warto posłuchać - zawsze będzie trochę mniej materiału później do powtarzania, ew. uczenie się z notatek. Gdybym już brała swojego laptopa na zajęcia, to tylko na okienka, gdybym nie miała nic do nauki na następne dni. A, że patrząc na plan[dostajemy zawsze wykazy, co mamy mieć przygotowane na następne zajęcia] widzę, że ilość materiału rośnie prawie w postępie geometrycznym, nawet na to nie liczę ;]

Np: od tego czwartku do następnego piątku miałam mieć w sumie 6 kolosów. Dwa ze starożytnej już zaliczyłam(5 i 5 :happy: ), w poniedziałek z lektoratu angielskiego, w czwartek ze 141 stron ze starożytności.. w piątek miał być jeszcze z 96 stron ze starożytnej, ale został odwołany, żebyśmy mieli więcej czasu na naukę, bo za 1,5 tygodnia będzie większy kolos - z mapy Rzymu. No ale w zamian za to będzie kolokwium ze wszystkiego, co do tej pory było na łacinie(wraz z wyjątkami III deklinacji, ACI i NCI). Ale taki z bonusem - jeśli ktoś do tej pory z Łaciny miał tylko czwórki i piątki, to jeśli tego kolosa napisze na 5, będzie zwolniony z ostatniego kolosa w semestrze @_@ Coś czuję, że kiepsko grupie pójdzie kolos ze starożytnej w tym tygodniu xD

No, a teraz jeszcze siedzę nad resztą prezentacji z Muzeów na VND, a potem nad tekstami do przeczytania na nie :/

Na studia zamierzam się po liceum jak najbardziej wybrać, ale co rozumiecie pod stwierdzeniem, iż na uczelniach panuje kasa & pieniądz?
Nie zauważyłam czegoś takiego... chyba, że chodzi ci o kasę na kserówki i pieniądze na jedzenie, wtedy jak najbardziej ;) Tym bardziej, że połowa mojej grupy żyje ze stypendiów(socjalne, na akademik, dla niepełnosprawnych), więc tak na dobrą sprawę to uczelnia nam daje o wiele więcej pieniędzy, niż my wykorzystujemy do nauki(w tym licząc także takie rzeczy jak np. bilety miesięczne itd), a od II roku będą stypendia motywacyjne dla 15% najlepszych studentów :)

Czemu ma służyć taka matematyka na studiach, skoro nikt jej już nie zastosuje - chyba tylko jeśli dojdzie do zniszczenia systemu bankowego i trzeba będzie wszystko obliczać na kartkach papieru. Lekki żal.
Hmmm... żeby móc zauważać błędy komputera?

Chyba nie wyraziłem się jasno - chodziło mi o to, że na tej uczelni rządzi KORUPCJA!
Tego nie zauważyłam - jakoś do tej pory mam zaliczone wszystko, co było, [/skromość]i to glównie na 5[skromność], a nikomu za nic nie płaciłam... Nie zdarza mi się też przychodzić na uczelnię w mini ani w bardzo wydekoltowanych bluzkach, więc dochodzę do wniosku, że albo trafiłam szczęśliwie z uczelnią, albo jednak w większości liczy się zdobyta wiedza(i trochę szczęścia :) ). <oczywiście, wymaga to bycia trochę no-lifem, ale czegóż się nie robi dla wiedzy :) >
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie starsi, doroślejsi i mądrzejsi ludzie. Mam pytanie.

Mianowicie - jakie studia ze szeroko pojętej "sztuki" polecacie? Szalenie mnie interesują, ale słyszałem, że są bardzo nieprzyszłościowe. Myślałem nad historią sztuki na Ujocie (na który najpewniej się wybiorę) ale mi odradzali. Plus brat twierdzi, że żeby iść na takie studia trzeba zdawać maturę z wiedzy o kulturze / historii sztuki (której trzeba się uczyć samemu, przynajmniej ja nie mam takiego przedmiotu). Wie ktoś jak to naprawdę jest?

Dodatkowo myślałem nad dziennikarstwem, ale sam nie wiem... Ciekawa praca (chociaż tu akurat zależy, gdzie się trafi), ale potrzeba w niej raczej samozaparcia i wyczucia czasu. Ja ani tego, ani tego nie posiadam w swoich duchowym kieszeniach. :/

Myśleliśmy również z kolegą coby iść na filozofię ale tata, który aktualnie studiuje zaocznie i ma zajęcia z filozofii mówi, że szalenie trudne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mianowicie - jakie studia ze szeroko pojętej "sztuki" polecacie? Szalenie mnie interesują, ale słyszałem, że są bardzo nieprzyszłościowe. Myślałem nad historią sztuki na Ujocie (na który najpewniej się wybiorę) ale mi odradzali. Plus brat twierdzi, że żeby iść na takie studia trzeba zdawać maturę z wiedzy o kulturze / historii sztuki (której trzeba się uczyć samemu, przynajmniej ja nie mam takiego przedmiotu). Wie ktoś jak to naprawdę jest?
Tak, trzeba zdawać Historię Sztuki i to rozszerzoną, aby zdać na takie studia. I to bardzo dobrze zdać - miałam z rozszerzonej 76% i dostałam się dopiero w 2. rzucie na dzienne(n a UWRze) ;) Wiesz, jakbyś naprawdę bardzo się uparł, jestem gotowa podesłać ci trochę materiałów, np. zdjęcia tych ~1000 dzieł sztuki, które trzeba znać, jakieś 300+ definicji itd, odesłać do stosownych podręczników, jak dokonywać krok po kroku analizy dzieła(np. rozróżniać kompozycje - centralne, horyzontalne, wertykalne, otwarte, zamknięte i tak dalej) itd... Ale naprawdę musiałoby ci zależeć, no i jeśli zamierzasz w tym roku zdawać maturę, to jednak jest już raczej 'po ptokach' ;)

A rozbudowana wiedza z historii sztuki może się też przydać na rozmowie wstępnej na ASP, gdzie mogą zapytać padać pytania dotyczące kultury ;)

Jeśli zaś chodzi o pracę po historii sztuki - to jest głównie muzeum albo nauczanie w plastykach. Jeśli dalej będziesz zainteresowany, mogę podpytać znajomego, który studiuje Historię Sztuki :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przeciągu 10 sekund zniszczyłaś całe moje plany na przyszłość, brawo.

No ale cóż - żalu oczywiście do ciebie nie mam. Znaczy mam, ale w sumie nie wiem za co.

Czyli jednak Historia Sztuki odpada... Chociaż pewnie może i dałbym radę jako-tako zdać (1LO) ale jestem na to za bardzo leniwy. Tym bardziej, że "specjalizuje" się bardziej w modern arcie, stare dzieła często mnie nużą (chociaż średniowiecznymi przedstawieniami Jezusa nie pogardzę <3).

No i jeżeli nie zdałbym i wszystkie trzy lata nauki poszłyby na marne pewnie ziściłoby się moje prywatne marzenie. Tylko musiałbym załatwić pistolet.

A rozbudowana wiedza z historii sztuki może się też przydać na rozmowie wstępnej na ASP, gdzie mogą zapytać padać pytania dotyczące kultury wink_prosty.gif

Myślałem nad ASP ale jednak za wysokie tam progi. Rysuję ponad przeciętnie nieskromnie mówiąc, ale gdy widzę niektóre prace moich rówieśników, to... ;]

Jeśli zaś chodzi o pracę po historii sztuki - to jest głównie muzeum albo nauczanie w plastykach. Jeśli dalej będziesz zainteresowany, mogę podpytać znajomego, który studiuje Historię Sztuki smile_prosty.gif

Nie, dziękuje moja droga oczyszczalnio wzroku. Oczywiście dziękuję za wszystko i... pomyślę nad innymi studiami. T_T

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przeciągu 10 sekund zniszczyłaś całe moje plany na przyszłość, brawo.
Nieprawda! Napisanie tego posta zajęło mi więcej czasu :P Powiem tak: lepiej, żebyś się o tym dowiedział teraz, kiedy możesz zdecydować, czy chcesz się przyłożyć do tego czy nie, a nie za 2 lata w kwietniu, kiedy będziesz już miał zapisane, że zdajesz Historię Sztuki rozszerzoną i nagle z ciekawości otworzysz próbny arkusz i zobaczysz coś takiego:

Próbna Matura styczeń 2009

Czyli jednak Historia Sztuki odpada... Chociaż pewnie może i dałbym radę jako-tako zdać (1LO) ale jestem na to za bardzo leniwy. Tym bardziej, że "specjalizuje" się bardziej w modern arcie, stare dzieła często mnie nużą (chociaż średniowiecznymi przedstawieniami Jezusa nie pogardzę <3).
Zaraz... czujesz się zbyt leniwy, żeby nauczyć się najbardziej podstawowych informacji z Historii Sztuki, a chciałbyś jej poświęcić co najmniej 3 lata studiów i resztę życia? Tym bardziej, że w sumie sztuce średniowiecznej i sztuce nowoczesnej nie poświęciłbyś nawet połowy studiów...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie łam się Qrowsky. Ja jeszcze będąc w gimnazjum marzyłem o karierze programisty. Jednakże oceny dopuszczające z matematyki szybko pokazały, że godziny spędzone przed monitorem to za mało. I nie łudź się, że znajdziesz kierunek prosty (no może poza dwoma, trzema wyjątkami) - wszędzie czeka Cię harówka. Jeżeli nie chcesz przejrzeć 1000 obrazów na historii sztuki, to Cię czeka 10 tomów grubości Biblii, myśli Tomasza z Akwinu na filozofie ^^ . Także, idź tam gdzie zagwarantują Ci przyszłość, lub tam gdzie naprawdę zainteresuje Cię nauka.

Edit: Bo bym zapomniał! Możesz się przenieść do zawodówki. Kilka lat, zrobisz sobie licencje spawacza i fach jak ta lala! I to nie żart. Obsługa spawarki, czy koparki daje bez większego główkowania gwarancję 2-3 tys. na miesiąc.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie trzeba mieć nawet dyplomu spawacza, jak jesteś młody i komunikatywny i lubisz się nabiegać żeby zarobić, to 2-3 klocki idzie ukręcić. Jeżeli jesteś pewien, że masz talent do rysowania/malowania to dla mnie wybór jest prosty. Choćbyś miał uczyć w podstawówce plastyki, a robiłbyś to z pasją to rób to. Jak masz na siłę iść na polibudę, bo wszyscy mówią że to "przyszłościowe", a potem się tylko ślizgać z semestru na semestr, to byłaby to głupota jakbyś się na to zdecydował. Przyszłość zawodowa ma wiele wspólnego ze szczęściem, pokusiłbym się nawet na stwierdzeniem, że robienie tego co lubimy ma tak duży wpływ na nasze szczęście jak miłość czy przyjaźń. Więc maluj, graj, śpiewaj jak tylko jest to twoją pasją i oczaruj i zaraź tym innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to nie żart. Obsługa spawarki, czy koparki daje bez większego główkowania gwarancję 2-3 tys. na miesiąc.

W jakim kraju żyjesz?

Myśleliśmy również z kolegą coby iść na filozofię ale tata, który aktualnie studiuje zaocznie i ma zajęcia z filozofii mówi, że szalenie trudne.

? :D

Mianowicie - jakie studia ze szeroko pojętej "sztuki" polecacie? Szalenie mnie interesują, ale słyszałem, że są bardzo nieprzyszłościowe. Myślałem nad historią sztuki na Ujocie

Dobrze słyszałeś. Obecnei znam 3 osoby po tego typu studiach, 2 Hist Sztuki, a 1 coś z literaturą. Jezeli lubisz muzea i biblioteki to kierunek dla Ciebie! A inaczej... będziesz pluł sobie w brodę.

Myślałem nad ASP ale jednak za wysokie tam progi. Rysuję ponad przeciętnie nieskromnie mówiąc, ale gdy widzę niektóre prace moich rówieśników, to... ;]

Wszystko jest do nauczenia.

Studia nie dadza ci pieniedzy, moga troszke w ich zdobyciu pomóc. Prawdziwe pieniądze da cie wiedza ekonomiczna (nie mowie o studiach) A jak bedziesz na czyms zarabial to polubisz to: )

Na studia zamierzam się po liceum jak najbardziej wybrać, ale co rozumiecie pod stwierdzeniem, iż na uczelniach panuje kasa & pieniądz?

Jezeli powtarzasz jakiś przedmiot to placisz około 10zł za godzine w tedy kasa sie przyda. Jak i na jedzenie.

Edytowano przez M@TH3V
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to nie żart. Obsługa spawarki, czy koparki daje bez większego główkowania gwarancję 2-3 tys. na miesiąc.

W jakim kraju żyjesz?

A w jakim Ty? Znajomy znalazł ofertę dla operatora koparki za ponad 2 tysiące. Niestety nie udało mu się wyrobić licencji, zawalił teorie (mechanika). A spawaczy ma mój ojciec na zakładzie i bardzo dobrze im się powodzi. Oczywiście mowa tu głównie o dość doświadczonych pracownikach z "fachem w ręku". Problemem jest gigantyczne narażanie wzroku. Z innej beczki. Stary kolega jeździ wózkiem widłowym za 2 tysiące. Myślę, że jak na zawody bez wielkich kwalifikacji to dobre pieniądze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 tysiące złotych na rękę to nie są jakieś ogromne pieniądze. Wynajem we Wrocławiu pokoju kosztuje około 600-1000 zł, zależy od lokalizacji, standardu etc. Załóżmy nawet, że za 1000 zł uda się wynająć jakąś kawalerkę na krańcu miasta. Do tego dochodzą rachunki (200zł), dojazd do pracy (benzyna tania nie jest), jedzenie, wydatki nieprzewidziane (lekarz, prezent) i oczywiscie jedzenie ciuchy etc. Jeżeli brać pod uwagę taki stan rzeczy 2 kafle to nie jest dużo pieniędzy, chodzenie po sklepach z kartką i długopisem staje się normalne, a wyjście ze znajomymi na piwo często niemal nieosiągalne. Taka kasa oczywiście (jak sam napisałeś) dlaa ludzi z fachem w ręku. W małych miastach może życie jest tańsze, ale automatycznie zarabiasz dużo mniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pisałem, że to wielkie pieniądze :happy: . Ale dla porównania w McDonaldzie średnio się zarabia o połowę mniej. Nie mówię o innych Stonkach. I te przykłady, które podałem dotyczą właśnie małego miasta. Akurat sporych zarobków spawaczy jestem pewien, bo nawet na jobpilot kiedyś przypadkiem trafiłem na spore oferty. Oczywiście, liczy się doświadczenie i różne tam papierki, ale możliwość istnieje.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...