Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Snooker

Polecane posty

Finał rzeczywiście godny jednego z najważniejszych turniejów w snookerowym kalendarzu. praktycznie w każdym frejmie był break powyżej 50. punktów.

Ja bardzo żałuje, że Ronnie nie wykorzystał szansy przy prowadzeniu 9:6. I ta 18. partia gdzie już wydawało się jest na najlepszej drodze do tytułu. Teraz można gdybać czy lepiej było się od tej zielonej odstawiać niż robić takie cięcie.

Mam nadzieje, że mistrzostwa świata padną łupem Osy i zdobędzie swój 4. tytuł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowity finał Mastersa. Tym razem "Jester from Leicester" czyli Mark Selby okazał się lepszy i po 19 frejmach walki pokonał Ronniego O'Sullivana. Niestety nie było tego jak obejrzeć, bo co chwila pokazywano na antenie Eurosportu Dakar czy PNA, ale na szczęście udało się zobaczyć ostatnie cztery frejmy. Wystarczyło, żeby Osa wygrał chociaż jednego, bo prowadził bezpiecznie 9 - 6, ale Selby rozpoczął pościg. Jednego frejma przypieczętował brejkiem powyżej stu punktów, a był on bardzo trudny do rozegrania. Najciekawsze rzeczy działy się jednak we frejmie 18 - tym. Najpierw młodszy z Anglików zbudował sobie całkiem sporą przewagę i kiedy wydawało się, że ma już tę partię w kieszenii, to spudłował prostą czerwoną. Później kilka wbić "Rakiety" i świetnie ustawiony snooker i na prowadzenie wyszedł 3 - krotny Mistrz Świata. Kiedy jednak miał już na stole wszystko poukładane skusił prostą bilę żółta, a po kilku kolejnych zagraniach taktycznych zdecydował się wbijać zieloną, którą wystawił Selby'emu. Ten szczyścił już do końca i doprowadził do remisu. Ostatnia partia to wbicia Selby'ego, który budował brejki, po czym nieźle się odstawiał oraz coraz częstsze pudła O'Sullivana, któr chyba nie wytrzymał presji. Zwycięstwo przypieczętował pięknym dublem, ale mecz zakończył się dopiero chwilę później, kiedy to Osa chyba już tylko z obowiązku podszedł do stołu i przestrzelił czerwoną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciał efektownym cięciem przypieczętować sprawę zwycięstwa po prostu. Szkoda, że nie wyszło, bo takie coś by się pamiętało długo:) Brawa dla Ronniego za to, że w ogóle odważył się w ten sposób zagrać na decydującej o losach frejma bili:)

Mecz niezwykle ciekawy, ale Eurosport rzeczywiście sobie w kulki poleciał. Nie tylko z tym meczem a z transmisją całego turnieju, który był pokazywany w bardzo krótkich fragmentach :dry: Z tego co mówili komentatorzy to poziom turnieju nie stał na zbyt wysokim poziomie. Do pewnego czasu żadnemu zawodnikowi nie udało się wbić setki (Selby przecież pierwszą setę wbił dopiero w finale). Finał zdecydowanie wynagrodził wszystko :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że na siłę to Ronni mógłby wygrać ten finał z palcem w nosie ale on taki już jest, że nie liczy się z tym, że czasami lepiej się odstawiać itp. zamiast bić praktycznie niemożliwą bilę, ale to w końcu za to ma tak liczne grono fanów. Przeważnie takie zagrania mu wychodzą, tym razem było inaczej i stracił tytuł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że wcześniej zapomniałem napisać, więc teraz krótko - finał turnieju Masters był genialny! Właśnie się zakończył pojedynek Ronnie O?Suillivan vs Stuart Bingham, wynikiem 5-1, chociaż było sporo niewykorzystanych sytuacji przez Binghama i ostateczny rezultat mógł wyglądać korzystniej dla niego. W ostatnim frejmie Osa fenomenalnie sczyścił stół, nie było setki ale przepięknie to wyglądało. :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakże pięknie kończy się turniej Welsh Open w Newport. John Higgins znacznie poprawił swoją grę i ograł O'Sullivana 6-4. Początek był trochę nerwowy dla kibiców Higginsa, bo to Anglik uzyskiwał prowadzenie, a Wizard of Wishaw cały czas gonił. Szkotowi udało się nawet w jednej partii uzyskać najwyższego brejka turnieju w wysokości 138 punktów. Remisowo utrzymywało się aż do stanu po cztery. Końcówka to już absolutna dominacja Higginsa, który wygrał trzy ostatnie frejmy. Mistrz Świata prezentował się dużo solidniej od swojego rywala, choć czasem przytrafiały mu się błędy. Osa praktycznie w ostatnich frejmach nie istniał, wyglądało jakby zapomniał jak się gra w Snookera. Pudłował najprostsze bile i już do końca meczu nie wrócił do gry. W drugim półfinale górą był Ali Carter, który dość gładko ograł Maguire'a. Na początku turnieju Captain grał dość słabo, ale z meczu na mecz poprawia swoją grę i po raz pierwszy od 2005 roku możemy być świadkiem obrony tytułu przez zawodnika, bo Carter w zeszłym sezonie zdobył właśnie Newport i jest obrońcą tytułu. Finał dla mnie idealny ponieważ bardzo lubię obydwu zawodników, ale bardziej będę życzył zwycięstwa Carterowi, bo John jest już i tak dość wysoko w rankingu, a Alisterowi bardziej potrzeba punktów do utrzymania się w czołówce. Tym nie mnie, kto by nie wygrał i tak będę zadowolony :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem wkurzony, że Higgins jest w finale kosztem O`Sullivana. I pewnie wygra finał. Jakoś go nie lubię, ale widać, że ma jakiś sposób na Osę, to już trzeci ich mecz i zawsze był górą Higgins.

I jeszcze ta zielona... to już druga w turnieju Masters przyczyniła się do przegranej finału z Selby`m teraz w takim momencie mógł być samodzielnym liderem w maksymalnych breakach mając ich 10, a tak to tylko 9 razem z Hendry`m.

Mam nadzieje, że odbije sobie to wszystko na MŚ. :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem w pierwszej sesji finału John Higgins dał prawdziwy koncert gry i prowadzi z Carterem aż 6 - 2. Wbił już dwie setki, w tym jedną bardzo wysoką 138 pkt. Do tego brejki 95 i 71 także robią wrażenie. Ali praktycznie nie istniał i tego się obawiałem, że to będą dla niego jednak za wysokie progi. Dobrze, że Szkot trochę frajersko przegrał ostatnią partię, bo wynik 7-1 to by już była absolutna deklasacja. Już wkrótcę Wizard wróci na zasłużone pierwsze miejsce w rankingu, bo póki co jego przewaga w prowizorycznym jest miażdżąca. Zastanawiając się nad mistrzostwami świata to można powiedzieć, że jest dwóch faworytów - Higgins i O'Sullivan. Do tego dochodzi kilku snookerzystów, którzy mogą stawić im czoła - Selby, Ding, Allen, MJ Williams, może Robertson, oby nie Murphy :tongue:

Mam nadzieje, że odbije sobie to wszystko na MŚ.

Przykro mi, ale w tym sezonie MŚ jest zarezerwowane dla Marka Williamsa. W końcu musi podgonić w liczbie tytułów Higginsa i O'Sullivana :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończyły się eliminacje do Mistrzostw Świata, więc znamy już pary pierwszej rundy. Oto one (w boldzie zawodnicy, którzy moim zdaniem przejdą dalej):

John Higgins - Barry Hawkins

Oczywiście moim zdaniem faworytem jest Higgins, obrońca tytułu. Hawkins to dobry zawodnik, ale raczej przegra z jednym z najlepszych graczy w historii tej gry. Choć oczywiście snooker jest diablo nieprzewidywalny, więc kto wie?

Mark King - Steve Davis

Davis jest już raczej w odwrocie, więc faworytem będzie IMO King. Davis ma co prawda tonę doświadczenia, ale przecież King też mleka pod nosem nie ma, poza tym w tym sezonie grał nieźle.

Neil Robertson - Fergal O'Brien

Fergal lata świetności ma już dawno za sobą, a Robertson jest jednym z najmocniejszych graczy obecnie, więc wybór może być tylko jeden, prawda?

Marco Fu - Martin Gould

Goulda raczej rzadko oglądałem, więc...

Ali Carter - Jamie Cope

Para strzelb, nie mam pojęcia, który przejdzie dalej. Jedno jest pewne - obejrzymy niezłą strzelaninę :)

Joe Perry - Michael Holt

Perry to stary wyjadacz, a Holt jest chimeryczny, więc raczej wskazuję na Fen Pottera, choć Hitman potrafi czasem dobrze zagrać.

Ding Junhui - Stuart Pettman

Oczywiście Ding, poukładana bestia z niego, a Pettman raczej mało pokazuje.

Shaun Murphy - Gerard Greene

Niestety, nawet w kiepskiej formie "Wieśniak" powinien odesłać Greene'a do domu. Choć trzeba pamiętać, że Murphy ostatnimi czasy męczy straszliwie.

Stephen Maguire - Stephen Lee

He he. Pojedynek "bukmacherów" :) Furiat powinien sobie jednak poradzić z Babyface'm, bo tamten ostatnio miał problemy z panami w niebieskich mundurach, więc pewnie jest trochę rozbity.

Peter Ebdon - Graeme Dott

Ahoj, piraci! Pamiętacie tamten mecz? ;) Psycho ostatnio wraca do dobrej formy, więc powinien sobie poradzić z Pot a Lot Dottem ku uciesze gawiedzi i przekleństwom Pezeta.

Mark Allen - Tom Ford

Serce i rozum podpowiadają wygraną Marka Allena, przyszłego mistrza świata!

Kiedyś na pewno zdobędzie ten tytuł.

Ryan Day - Mark Davis

Obu dawno nie widziałem, więc nie będę strzelał, który awansuje.

Mark Selby - Ken Doherty

Ken-Do!

Stephen Hendry - Zhang Anda

Zhang spali się psychicznie, to pewne, a Hendry to Hendry. Bezlitosny killer.

Mark Williams - Marcus Campbell

Walijska Maszyna Do Wbijania Bil powinna sobie poradzić ze Szkotem.

Ronnie O'Sullivan - Liang Wenbo

Ronnie powinien sobie poradzić, choć Wenbo to niełatwy orzech do zgryzienia, poza tym musimy pamiętać że O'Sullivanowi w każdej chwili może odbić, albo może strzelić focha z przytupem.

Szkoda, że w Eliminacjach odpadło kilku fajnych graczy: Bingham, Walden, Swail (1:10 z Ken-Do!), McCulloch, Trump, Matthew Stevens (z Campbellem :( ) i Anthony "Szeryf z Pottingham" Hamilton ( :( ).

Nie mogę się doczekać połowy kwietnia i uczty dla każdego fana snookera :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Wiem jakiego meczu nie będę oglądać, choćbym musiał zamiast niego gapić się na "M Jak Miłość". Ebdon - Dott. Do dziś nie mogę się otrząsnąć po tamtym "fascynującym" finale. Pozytywne jest tylko to, że jeden odpadnie już na początku. I liczę, że Dott powie Żółwiowi "Tuptusiu w drogę". Z innych par najciekawiej zapowiada się pojedynek Carter - Cope. Jednak chyba "Kapitan" będzie górą, "Shotgun" ostatnio nie błyszczał. Ronnie - Wengbo, też ciekawie. Tu wszystko zależy od nastawienia Anglika. IMO albo przejedzie się gładko po młodym Chińczyku, albo będzie się męczył i może dojść do niespodzianki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO albo przejedzie się gładko po młodym Chińczyku, albo będzie się męczył i może dojść do niespodzianki.

W MŚ Ron jchyba najrzadziej dostaje tej swojej głupawki, więc chyba będzie grał na serio. Tym bardziej, że chyba jego ojciec ma wyjść z paki (czy może wyszedł w tamtym roku?).

I liczę, że Dott powie Żółwiowi "Tuptusiu w drogę".

Czempionat bez Ebdona byłby jednak trochę nie ten teges. Ebbo dodaje swoją osobą i grą nieco kolorytu, poza tym czasem wychodzą mu całkiem fajne zagrania. Gorzej, gdy trzeba jego grę oglądać zbyt długo, ale w małych dawkach jest znośny ;)

Mam tylko nadzieję, że Merfi nie odbudował formy i dalej będzie grał bryndzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uch! Ronnie odstawił kaszanę, że hej! Przegrać z jakimś Pfengheiem, czy jak mu tam. Oj, nie lubi O'Sa China Open, nie lubi. Drugą, choć mniejszą niespodzianką była porażka Merfiego z Nigelem Bondem. Szkoda, że jeszcze Judd Trump nie zdołał wyeliminować Ebdona i "Żółw" przeczołgał się do następnej rundy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spuśćmy zasłonę milczenia na styl w jakim odpadł O'Sullivan... Williams wyprosił kelnera Higginsa, co mnie dość pozytywnie zadziwiło. Jutro w końcu będzie mi dane oglądanie turnieju na tv więc mam nadzieje na jakieś porządne pojedynki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwak, kwak, kwak, jak mawiają kaczki. Kangur ustrzelił maksa, a akurat nie było relacji z tego meczu. Niestety był to jedyny frejm, który wygrał w meczu z Ebdonem. Przynajmniej teraz "Żółw" przegrywa 0-3 z Dingiem. I nawet mu to jego żółwienie nie wychodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby ktoś nie zauważył - zaczęło się :)

Na razie mieliśmy parę spacerków, jeden mecz w miarę wyrównany, ale bez większej historii oraz jedną walkę na noże. Zhang Anda omal nie zadziabał Hendryka - prowadził już 9:7, ale w 17 frejmie zamarzył mu się max zamiast spokojnej wygranej partii i dokumentnie sknocił sprawę, co było wodą na młyn dla Złotego Chłopca. W każdym razie z Zhanga będą ludzie i może drugi Dings. Hendry mógłby być jego tatusiem :ohmy:

Higgins już w drugiej rundzie, ale coś czuję, że w tym roku kolej Borsuka, bo John i Ronnie mu nieco uciekli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz Zhanga z Hendrym zacząłem oglądać od stanu 7 - 5 dla Szkota. Wydawało mi się, że Golden Boy spokojnie dowiezie przewagę, może powiększy prowadzenie do 3 frejmów. Jednak Chińczyk grał ambitnie, dobrze taktycznie, bezbłędnie trafiał bile przez cały stół. Do tego, gdy tylko za wbijanie zabierał się Hendry to knocił uderzenie po uderzeniu, nawet w bardzo prostyc sytuacjach. Zhang wygrał cztery partie z rzędu i brakowało mu tylko jednej od sprawienia olbrzymiej niespodzianki. Wtedy doszło do kluczowego momentu, który miał miejsce w feralnym 17 - tym frejmie. Chyba Jewtuch zaryzykował stwierdzenie, że pudło Chińczyka, który pokusił się o maksa, mogło być zwrotnym punktem. Oczywiście z taką formą Stephena było to niemożliwe, ale nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystko się odmieniło. Szkot zaczął seryjnie trafiać, tak, że pod koniec spotkania wbijał bile przez cały stół, na pełnej sile i to środkiem kieszeni. Oczywiście nie zabrakło także "rantów Hendry'ego" :tongue:

Wszyscy faworyci wygrali swoje mecze. Szkoda, że nie udało się więcej osiągnąć Doherty'emu, ale Selby postawił twarde warunki. W tym roku głównym faworytem jest według mnie Jay Williams. Na początku sezonu śmiałem się, że to jego kolej, bo musi podgonić w liczbie tytułów MŚ Osę i Higga, ale teraz już się nie śmieję. Triumf w China Open i dobra gra w przekroju całego sezonu każą upatrywać w nim przyszłego mistrza. Do tego jeszcze popisy w pokazówce poprzedzającej Mistrzostwa, gdzie udało mu się wbić brejka maksymalnego. Niby pokazówka, ale robi wrażenie. Zaraz... Jay Williams i setka, coś nie tak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na razie wygrywają faworyci, tylko Fu odpadł. Oglądałem mecz Ronniego z Wengbo i trzeba powiedzieć, że Chińczyk ma ikrę. Gdy wydawało się, że jest już posprzątane zdołał wygrać cztery frejmy z rzędu. Wprawdzie Anglik trochę mu w tym dopomógł, ale przy stanie 9-7 zaczynało już być interesująco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj King z Davisem zafundowali nam dramatyczny mecz. Może nie było za dużo wsokich brejków, ale obaj są dobrymi taktykami więc zafundowali nam w końcówce kawał solidnej gry na odstawne. Takie "szachy" też potrafią być pasjonujące. Szkoda mi Kinga, bo teoretycznie to on był faworytem, ale stary mistrz tak łatwo się nie dał. Teraz jednak nie ma zbyt wielkich szans w starciu z Higginsem... Chociaż może lepiej nie mówić "hop"... :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, że jak zobaczyłem, iż w wieczornej sesji mamy starcie czterech żółwi, to szpetnie zakląłem. I pozwoliłem rodzinie oglądać co innego. Załapałem się na końcówkę meczu i z tego co widziałem nie żałuję tej decyzji. Obejrzałem dwa frejmy i prawie usnąłem. Potrafię docenić taktyczną grę, ale bez przesady. Przy 9-9 nie wytrzymałem i poszedłem spać. Swoją drogą ciekaw jestem jak przebiegał pojedynek Ebdona z Dottem. Na razie jest 7-2 dla Kropka, co może świadczyć jednak o bardziej otwartej grze. Pewnie jednak Eurosport obawiał się powtórki ze sławetnego finału i postawił na drugi mecz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja oglądałem wczorajszy mecz prawie z zapartym tchem... To już chyba objaw mojego skrajnego zapatrzenia się na snookera, bo nawet dosyć słabe spotkania oglądam z przyjemnością...

Co do Kropka - po sławetnym finale sporo przyspieszył swoją grę, a Ebbo też potrafi grać ładnego, otwartego snookera gdy mu się zachce. Nie na darmo uzyskał w młodości ksywkę "Psycho" :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...