Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Snooker

Polecane posty

Ja wczorajszy mecz Davis'a z King'iem też obejrzałem z przyjemnością. Grali bardzo wyrównanego snookera o czym świadczy 19 freamów. Reakcja 52 latka po wbiciu trudnej czerwonej po długości stołu - bezcenne :smile:

Mam nadzieję, że uda mi się natknąć na mecz O'Sullivana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ebdon wyleciał - koniec koszmaru. Druga sesja meczu z Dottem przypominała sławetny finał. Małe brejki, asekuranctwo za wszelką cenę, nuda. Szczytem wszystkiego był frejm, w którym grali ponad pół godziny aż w końcu Ebdon zezwolił na jego powtórzenie. Dott był usposobiony trochę bardziej ofensywnie, częściej szukał szans na wbicie, ale pewnie z uwagi na dość spore prowadzenie. Uff! Teraz w MŚ może być już tylko lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No rzeczywiście potyczka Ebdona z Dottem to był koszmar - nawet wolałem iść się pouczyć niż to dalej oglądać. Ale ten 30 minutowy frejm był na życzenie Dotta, który prowadził chyba 30 punktami i chciał to na siłę wykorzystać.

ES wyłowił z transmisji meczu O'Sullivana takiż oto smaczek Ronnie :) Jak go nie lubić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gerard Greene ze stanu 1:8 doprowadził do stanu 7:9 i zdrowo nastraszył Merfiego. Jeszcze dwa frejmy i mielibyśmy sporą niespodziankę. Szczególnie uroczy był frejm, w którym Irlandczyk potrzebował snookera, a bez wbijania zrobił tak, że snookerów potrzebował Murphy :)

Davis za to wyszedł na prowadzenie 6:2 z Higginsem wbijając tak na oko jakieś 3 razy więcej bil niż Szkot. Chyba przeżywa drugą młodość, bo zaserwował nam nawet swoją pierwszą w tym sezonie setkę... IMO jednak im dalej w las, tym Szkot będzie grał lepiej, dziś wyglądał na zdrowo zaskoczonego dyspozycją sześciokrotnego mistrza świata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że Davis prowadzi póki, co nad lokajem ale on po prostu gra bardzo słabo - pudłował proste bile i był chyba mocno rozkojarzony. Forma, którą prezentuje nijak się ma do zeszłorocznej dyspozycji. Davis'a nigdy nie miałem okazji dłużej oglądać ale podoba mi się jego dostojna gra :smile: Ma problemy z kontrolą białej bili ale niektóre wbicia ma naprawdę ładne. Trzymam za niego kciuki, bo przy takiej grze Higginsa jest wstanie wygrać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to zanosi się na porządną niespodziankę, bo Martin "Krupier" Gould ogrywa mocno Robertsona i to bynajmniej nie w kartach! Wydawało mi się, że od stanu 7 - 4 to Australijczyk będzie odrabiał straty, ale to bohater Stargate Goa'uld :tongue: powiększył prowadzenie do aż 6 frejmów i nie widzę już powrotu dla Thundera w tym meczu. 11 - 5 w tej fazie rozgrywek prowadził tylko Mark Allen, który uporał się elegancko z innym Davisem. Na razie mamy fajne Mistrzostwa, bo formą błyszczą Gould i Allen. Faworyci tacy jak O'Sullivan, Williams i szczególnie Higgins jakoś bez błysku, ale Szkot już nieco się otrząsnął. Mało brakowało, a na koniec dnia schodziłby z remisem. Miał trochę pecha, bo przydarzył się potworny kik. Jednak wydaje mi się, że Steve'owi Davisowi nie uda się obronić tej przewagi. Rozegrał się też Dott, który pogonił Maguire'a. 7 - 1 to kompromitacja dla aktualnego numeru 2 rankingu, chociaż nie pamiętam, kiedy oglądałem dobry mecz w wykonaniu Maguire'a. Chyba jakieś starcie z Williamsem. I tak moim bohaterem dnia zostaje Gould. Oglądałem tylko kilka frejmów, ale wbijał praktycznie wszystko, niemal doprowadzając komentatorów do łez. Dostał też przydomek "kat". Podsumowując można tylko rzec:"biedny Neil Robertson" :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, trzeba powiedzieć, że Kangur daje ciała. Gould, który w tych okularkach wygląda jak urzędnik trzeciej klasy, daje mu nieźle popalić. Gra ładnie i bez kompleksów. Robertson wygląda zaś tak, jakby dalej świętował maksa ustrzelonego w poprzednim turnieju. Kwasi proste bile i mam wrażenie, że ręce mu się trzęsą. Higgins się trochę wygrzebał, choć nie wiadomo co się stanie w następnej sesji. Mam nadzieję jednak, że jednak wygra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i stało się, Davis jednak ograł Higginsa po dramatycznej końcówce. W ćwierćfinale z Gouldem nie będzie bez szans, bo może "Krupiera" rozpykać doświadczeniem i taktyką...

Do kibicowania zostali mi Ali Carter, Hendryk, MJ Williams i Butters... Któryś z nich musi dojść do finału.

Kropek jest już jeden frejm od pokonania Furiata i od awansu do trzeciej rundy. Tu dla odmiany nie ma większej historii - On Fire zbiera baty i zaprzecza swojej ksywce.

Oglądanie snookera na dwóch kanałach na raz to dość ciekawe doświadczenie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I po meczu Higgins-Davis. Zaraz po zakończeniu meczu Davisa z Kingiem, dawałem weteranowi jakieś 5 frame'ów w meczu z mistrzem świata...a tu 11:13 i po raz kolejny tytuł nie zostanie obroniony. Mecz całkiem ciekawy - bez jakichś oszałamiających brake'ów, ale za to z masą irracjonalnych błędów, których kulminacją była beznadziejna próba wbicia łatwej czerwonej do prawego środka przez Higginsa. Potem miał jeszcze jedną szansę, którą również zmarnował a Davis...wbił pięknego dubla na brązowej i pozostałe dwie bile były formalnością.

Najciekawsze jest to, że dziadziuś najprawdopodobniej w ćwierćfinale trafi na Goulda i jakby się ten mecz nie skończył, będziemy mieli jednego bardzo zaskakującego półfinalistę.

A poza tym meczem - pięknie gra Allen, któremu wciąż po głowie chodzi max i mam wrażenie, że w trakcie tego turnieju wreszcie może mu się tak sztuka udać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż za piękny mecz. Bardzo jestem zadowolony z awansu Davis`a. I to już druga taka dramatyczna końcówka. Ależ byłoby pięknie gdyby w finale spotkał się z Osą. Chyba sam Higgins nie wierzył, że mógł nie trafić prostej czerwonej do prawego środka. A na koniec ten dubelek.

Brawo Davis.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie partie były naprawdę emocjonujące - presja była tak ogromna, że mistrzowie potrafili chybić najbardziej banalne zagranie. Cieszę się z awansu Davisa, bo mu naprawdę mocno kibicowałem - wbicia ma często bardzo ładne, gorzej z prowadzeniem białej. Lokaj się pożegnał z turniejem i chyba dla niego lepiej, bo z taką grą nie wróżyłbym mu sukcesów w kolejnych rundach.

Co do ostatniego breaka to wszystkie bile pod takim ciśnieniem był potwornie trudne. A trafienie dubla i idealne wystawienie do niebieskiej, a potem do różowej były czymś świetnym. Go on Legend! :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się cieszę ze zwycięstwa Davisa :) Lubię takie niespodzianki. Dlatego w innym meczu bardzo kibicuję Gouldowi, choć nie mogę powiedzieć, żebym nie darzył sympatią Robertsona. Po prostu ten półamator (bo chyba można tak o nim mówić, skoro gra 4 raz przed kamerami) imponuje mi swoją grą. Odważne wbicia, czasem przez cały stół z niemożliwego kąta. Jestem raczej laikiem jeśli chodzi o snookera, ale na moje oko jest to duży talent.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni dubel Davisa był niesamowity. Higgins musiał się kiepsko poczuć jak to zobaczył. Dziadek gra dalej, natomiast Kangur jednak się sprężył i przeskoczył Krupiera. Za to Kropek stanął i Furiat odrobił już dwa frejmy. Dottowi brakuje jednego, więc jednak obstawiam jego zwycięstwo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gould okazał się jednak wynalazkiem jednodniowym. Nie widziałem końcówki meczu, ale nie spodziewałem się, że przegra spotkanie z Kangurem, ale widocznie spuchł zupełnie.

Ciekawą parę utworzyli Butters z Kropkiem - obaj grają ofensywnie, więc może być dość efektownie i przyjemnie dla oka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W meczu O'Sullivan vs Williams mamy remis 8-8 przed 3 sesją. Mark mógł prowadzić nawet 4 frejmami ale O'Sa w przedostatnim szybko sczyścił, a w ostatnim wykorzystał błąd przeciwnika przy cięciu czerwonej. Znowu jestem zadowolony, bo tempo gry i jakość tego meczu są naprawdę świetne. Takie spotkania z otwartą walką warto oglądać.

Na sąsiednim stole Kapitan kontroluję walkę z Perrym. Przy wyniku 10-6 myślę, że wystarczy mu z 5-6 partii na wygranie meczu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O'Sullivan wygrał 13-10 pod koniec grał bardzo dobrze a Williams zlamił strasznie czarnej w jednym z frame'ów nie dotoczył....natomiast Perry mocno podgonił Cartera ale nie wiem jaki wynik...już jest 1/4 jest kilka ciekawych pojedynków Robertson z Dziadkiem :) Ronnie też ciężki rywal bodaj Selby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Perry nieźle podgonił, a nawet przegonił Cartera, ale Captain szybko odpowiedział wygrywając trzy frejmy z rzędu i kończąc mecz. Gdyby mu się nie powiodło, to miałbym całkowicie zepsuty dzień, bo awansowali zarówno Murphy, jak i O'Sullivan. Póki, co w większości pojedynków sytuacja remisowa. Bardzo efektownie prezentuje się spotkanie Dotta z Allenem, ale niestety jesteśmy "raczeni" mękami Davisa. Choć trzeba oddać respekt Anglikowi za tego brejka 128 - punktowego. Niestety następny frejm przegrał, mimo że Robertson robił wszystko żeby mu go podarować. Póki co, jest 10 do 2 i nie ma cudu, żeby Legend jakoś uratował ten mecz. Powinien lepiej wziąć się w garść i zrobić wszystko, żeby trzecia sesja mogła się odbyć. Całkiem nieźle grał Selby, ale mimo to Ronnie potrafił wywalczyć remis. To może się zemścić na młodszym z Anglików w dalszej fazie meczu. Na tych mistrzostwach mocni wydają się być Allen, Dott oraz Selby. Dwaj pierwsi już walczą ze sobą w ćwierćfinale. Jeśli jeszcze odpadną O'Sullivan i Murphy to będzie ciekawie. Liczę na czwórkę Carter, Dott, Selby i Robertson.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzecia sesja meczu Robertson - Davis się odbędzie. Steve wygrał ostatniego frejma w sesji i jest 12-4. Po prawdzie to już wolałbym, żeby skończyło się to dzisiaj. Steve bardziej chce niż może, a Kangur zaczyna być zbytnio wyluzowany. To skutkuje długimi frejmami, w których jest mnóstwo błędów a mało wysokich brejków.

Co do meczu Kropka z Buttersem, to początek zapowiadał pogrom mniej więcej taki jaki jest w meczu Davisa z Robertsonem. Jednak Szkot szybko się otrząsnął. Z tej pary trudno mi wybrać ulubieńca, ale chyba jednak będę za Allenem. Natomiast w pojedynku Ronniego z Selbym jestem zdecydowanie za Rakietą. Selby jest zwyczajnie nudny. Ma tendencję do zwalniania gry i zbytniego asekurowania się. Ronnie może i jest chimeryczny, ale mecze z jego udziałem raczej nie są nudne. Jak dla mnie to w półfinałach powinni się znaleźć Ronnie, Butters, Kapitan i Kangur.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj Rakieta odleciała z turnieju... Do dzisiaj nie mogę zrozumieć jak można przy stanie 11-9 przegrać mecz 11-13. Szkoda, bo wszystkie mecze z Ronnim są ciekawe, a Selby gra by wyłącznie wygrać niezależnie w jakim stylu. Jeden faworyt odpadł to teraz mam nadzieję, że Kapitan dobrnie do finału. Wczoraj z kłopotami ale uporał się z grubaskiem i powalczy z Kagurem, który po meczu z Legendą może być zbyt rozluźniony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo niestety pojawił się Ronnie "Dłubię w Nosie i Skubię Sobie Kijaszka" O'Sullivan. Jak siedział z boku widać było te jego zachowania. Nie podszedł też do stołu potrzebując jedynie dwóch snookerów. Tak można robić na początku meczu, nie w samej końcówce. Miał szanse, Selby nie grał bezbłędnie, ale Ronnie psuł jeszcze więcej. I wydaje mi się, że był to właśnie efekt znudzenia się zbyt długo przeciągającą się grą.

A w drugim meczu już żegnałem Kangura gdy podstawił żółtą pod kieszeń, a tu Wieśniak jej nie wbił! He, wydarłem się tak, jakby nasi strzelili bramkę Brazylijczykom na Mundialu. Nieprawdopodobne, a jednak się stało.

@down

Oczywiście, że Kapitana. Tak to bywa jak się korzysta z autouzupełniania oferowanego przez edytor tekstu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w drugim meczu już żegnałem Kangura gdy podstawił żółtą pod kieszeń, a tu Wieśniak jej nie wbił! He, wydarłem się tak, jakby nasi strzelili bramkę Brazylijczykom na Mundialu. Nieprawdopodobne, a jednak się stało.

Kapitana, chiba ;) Smerfi nie trafił, bo musiał robić rogala, choć to w zasadzie było niemożliwe, by bila tak blisko kieszeni stojąca nie wpadła. No ale sprawiedliwości stało się za dość, bo Merfi grał w tym sezonie niebywałą padakę, więc półfinał MŚ byłby przysłowiowym ziarnem, które trafiło się ślepej kurze. Poza tym istniałaby realna możliwość finału Murphy - Ślimak Selby, a tego bym nie przeżył... Niestety, ale Ślimak Selby wyrasta chyba teraz na faworyta Mistrzostw... Chociaż... Dott zawsze może mu zagrozić powrotem Starego Dobrego Kropka, a wtedy nie będzie co zbierać :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snookera oglądam od roku, ale dopiero teraz całkowicie się uzależniłem. Oglądam wszystkie mecze (?), jakie tylko się da. Da się z tego wyleczyć?

Osobiście kibicowałem O'Sullivanowi, no ale niestety odpadł. Jak sam mówił, nie lubi takich długich pojedynków, bo nie jest systematyczny. Co zresztą było widać. Pierwszy post w tym temacie, krótki i bezsensu. :) I muszę się sporo na "googlować" żeby rozszyfrować Wasze posty (nie znam jeszcze wszystkich po przydomkach :D).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, proszę jednak coś mi się w życiu udało i trafiłem z całą czwórką półfinalistów :tongue: Ćwierćfinały bardzo emocjonujące. Dwa zakończyły się dopiero w ostatniej, a jeden w przedostatniej partii. Niestety dla Ronniego, to Selby gra dużo bardziej rozsądnego/nudnego/systematycznego snookera. Widać było niemoc O'Sullivana w ostatniej partii, gdzie próbował wbijać z każdej pozycji i wychodziło mu to z miernym skutkiem. Za to widać, że z Pezetem przeżywaliśmy podobne chwile. Ja miałem momenty euforii przerywane nagłymi palpitacjami, gdyż Murphy z Carterem wyczyniali cuda, aby gentlemańsko oddać rywalowi mecz. Powiedziałem "znowu to samo" jak Carter skusił żółtą, ale po chwili był okrzyk tryumfu jak Smerf nie trafił prostej żółtej i zostawił ją wraz z białą pod kieszenią. Przynajmniej będzie ciekawie, bo faworyci poodpadali. Chociaż wcale nie musimy mieć nowego mistrza świata. Dott nim był już kiedyś wymęczając się z Ebdonem. Teraz gra dużo bardziej widowiskowo i to jemu życzę zwycięstwa. Chciałbym finału Carter - Dott, bo wtedy Captain obroniłby stan posiadania w punktach, gdyż po tych mistrzostwach odejmują mu wynik sprzed dwóch lat, gdzie zaliczył wicemistrzostwo. Póki co wysoko prowadzi Aussie Ace, ale Carter pokazał już, że potrafi wygrywać seryjnie frejmy zarówno z Perrym, jak i Murphym. Potrafi także je seryjnie tracić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PO pierwszym dniu półfinałów wykrystalizowało się dwóch faworytów - Robertson i Dott. Carter przez cały czas musi gonić wynik, ale jeśli uda mu się wygrać ostatniego frejma w sesji i dojść na 14 - 10 to jakieś szanse ma. Jeśli przegra to nie ma żadnej nadziei od stanu 15-9. Oglądając poprzednie mecze Kapitana widać, że potrafi seryjnie przegrywać frejmy, ale umie też mnóstwo z rzędu wygrywać. W drugim półfinale lepiej prezentuje się Dott. W sumie mecz dość ciekawy. Sporo wysokich brejków z obu stron, szczególnie 146 Szkota i 140 Anglika. Oaj poprawili najlepsze osiągnięcia z Crucible, a Dott powinien się wstydzić. Allen tak miło się wobec niego zachowywał, a ten nie dość, że go wyeliminował z turnieju, to jeszcze okradł z 5 tys. funtów nagrody za najwyższego brejka :tongue: Wydaje się, że będziemy mieli szkocko - australijski finał z dość wyrównanymi szansami. Z całej czwórki najlepiej wygląda dla mnie gra Graeme'a. Spodobało mi się określenie Jewtucha, że Dott wyleciał z szesnastki w wielkim hukiem, ale natychmiast mocnym kopniakiem otworzył sobie drzwi z powrotem :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...