Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Raju

"Wielki Marsz" - Stephen King

Polecane posty

Kilka godzin temu skończyłem czytać i, jak w przypadku wszystkich czytanych do tej pory tytułów Kinga, oczywiście mi się podobało. Z pozoru jest to lekka, przyjemna opowiastka na wieczór, ale jak się głębiej "wsiąknie" w uczucia bohaterów, staje się ich autentycznie żal.

Szczególnie nieswojo czułem się przy śmierci Bakera, jak wypowiadał słowa "Teraz umrę, Ray", albo podczas śmierci McVriesa - "Czas usiąść"... Zresztą, nawet ludzki odruch Barkovitch'a wypadł nieźle

. Ogólnie rzecz biorąc, świetna powieść - Król po raz kolejny udowadnia, że potrafi znakomicie oddawać emocje bohaterów i pisać o rzecach prostych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki Marsz przeczytałem dwa razy. Pierwszy raz - jakieś cztery lata temu. Drugi - dzisiaj. Mimo, że już wiedziałem o co chodzi w tej historii, znałem mniej więcej jej przebieg oraz koniec, to i tak znów wywarła na mnie duże wrażenie. W żadnej innej książce tak bardzo nie przeżywałem śmierci bohaterów. Z góry wiadomo, że 99% procent uczestników nie ukończy Marszu, więc czytanie o ich marzeniach, o tym co zrobią jak wygrają, było naprawdę sugestywne. Podobnie jak śledzenie ich hmm... przemiany? Z rześkich, pewnych siebie zawodników, poprzez pełnych wątpliwości zmęczonych buntowników aż po szaleńców/wypalonych ludzi pogodzonych z własnym losem/chodzące trupy/whatever... Mocna książka. Dla mnie najlepsze dzieło Kinga, do którego będę jeszcze wracał.

PS Wzięlibyście udział w Wielkim Marszu? Ja bym pewnie się nie odważył, ale przyznacie, że dotarcie na szczyt własnych możliwości fizycznych i psychicznych, to niezwykle kuszące wyzwanie, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS Wzięlibyście udział w Wielkim Marszu? Ja bym pewnie się nie odważył, ale przyznacie, że dotarcie na szczyt własnych możliwości fizycznych i psychicznych, to niezwykle kuszące wyzwanie, prawda?

Mam raczej umysł matematyczny, więc dla mnie 99% szans na śmierć i wcześniejszą katorgę oraz 1% na wygraną jest niezbyt zachęcający :teehee:

A teraz tak bardziej poważnie, masz racje, że sprawdzenie się fizycznie i psychicznie jest zachęcające, ale nie aż w tak drastyczny sposób, gdy jedyną szansą na poddanie się jest pocisk z karabinu. Fakt, że wtedy byłoby to faktycznie 100% tego, na co nas stać, ale za taką cenę to ja wolę nie wiedzieć jak bardzo jestem wytrzymały :rolleyes:

Zresztą, w tej grze nawet wygrany jest przegranym...

Nawet jeśli ten chłopak, który wygrał przeżył (imienia nie pamiętam, jakiś czas temu czytałem), to nie wierzę, żeby był w pełni zdrowy psychicznie widząc jak kilkudziesięciu innych zawodników umiera, z czego niektórzy byli jego przyjaciółmi/kolegami, a jeden z nich rozerwał sobie na jego oczach gardło paznokciami (dobrze pamiętam?).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wielki Marsz" ukończony ! Na prawdę zacna książka. Nie będę się już rozpisywał o jakże znakomitej fabule. Podobało mi się to, że książka nie nudziła, co niestety często się u Kinga zdarza. Choćby w "CUJO", gdzie połowa książki to straszne flaki z olejem. Tutaj natomiast wciąż się coś działo, każdy rozdział był ciekawy.

No i zakończenie, które zapada w pamięci...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książkę czyta się ekspresowo, choć najlepsza powieść Kinga to dla mnie nie jest. Zakończenie lekko mówiąc dziwne, za to klimat aż bije z tej książki. Dialogi całkiem fajnie skonstruowane. Dla mnie to solidny średniak w zbiorach Króla.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem 2 dni temu i muszę stwierdzić, że była to niewątpliwie dziwna, ale również mocno prawdziwa i naturalistyczna powieść Kinga. Fabuła nie jest z górnej półki, ale profile psychologiczne i te wszystkie wariactwa i patologie, które rodziły się u uczestników tej imprezy, stworzyły niepowtarzalny i genialny klimat. Szkoda mi McVriesa i Garraty'ego, których naprawdę polubiłem a skończyli w okropny sposób :/

Jeszcze nasuwa mi się jedno pytanie:

Jak myślicie - Stebbins mówił prawdę,

iż Major to jego ojciec? A może blefował?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem dzisiaj czytać Wielki Marsz i jestem naprawdę zadowolony. Czyta się szybko i przyjemnie. Cały czas występował u mnie syndrom jeszcze jednego rozdziału, naprawdę momentami ciężko było mi się oderwać. Świetnie zostało pokazane, jak ludzie się zmieniają w tak ciężkiej sytuacji. Zakończenie do końca nie wyjaśnia wszystkiego, ale podoba mi się. Szkoda tylko, że tak się to wszystko musiało skończyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bodajże druga książka Mistrza, która nie była typowym horrorem z jego warsztatu (pierwszą, którą przeczytałem, była chyba "Bezsenność"), ale zapada w pamięć na długo. Kapitalny a zarazem prosty pomysł, mocne wczucie się w bohaterów + poczucie koszmarnego absurdu i odrealnienia, połączone z myślami w stylu "Ciekawe, czy w rzeczywistości ktoś będzie na tyle chory, żeby takie coś wymyślić".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I po lekturze. Historia faktycznie może wciągnąć - bardzo sprytne dawkowanie wiedzy o świecie przedstawionym - z dosłownie dwóch zdań w całej powieści można spekulować, że to alternatywna wersja II Wojny Światowej gdzie III Rzesza zaatakowała Stany, przez chwilę okupowała być może Meksyk [albo weszła w sojusz "Zimmermanna"] i prawdopodobnie wycofała się z powrotem do Europy zostawiając Amerykę ze swoim ówczesnym kiczem i raczkującym szoł-biznesem skalanym tym razem wojną i przemocą.

Autor wrzuca nas na głęboką wodę by śledzić tytułowy marsz. Nic nie tłumaczy, sami musimy sobie poskładać fakty z dialogów i wspomnianych króciutkich nawiązań. Lubię taki sposób "wkręcania" czytelnika. Historia prosta ale ujmująca, nie będę powtarzać piszących już tu forumowiczów. Dobra lektura, warto sprawdzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...