Skocz do zawartości
Turambar

Stephen King - ogólnie

Polecane posty

Wspominana "Ręka mistrza" w ogóle nie wydała mi się rozciągnięta. Świetna powieść; bardzo klimatyczna, z dającą sobie radę fabułą (pewnego rodzaju nostalgia) no i Wireman ze swoimi spostrzeżeniami. Uwielbiam zakończenie "Reki":

King informuje tylko jednym zdaniem o śmierci Wiremana - robi to bardzo prosto i dobitnie; tak jakby musiało się to stać. Naprawdę zrobiło mi się smutno pod koniec...

. Bez wątpienia jedna z lepszych książek Kinga.

Wracając do "lania wody" przez autora. Bardzo zniechęciło mnie takie budowanie fabuły przy okazji "Cmętarza zwieżąt". Mnóstwo osób zachwyca się tą powieścią, lecz ja byłem w pewnym momencie nią zniechęcony. Połowa książki, a tam praktycznie nic. To samo miałem przy okazji "Historii Lisey".

Jednak, trzeba zaznaczyć, że są powieści czy też nowelki, w których tego typu "rozciąganie" tylko podwyższa ocenę. Weźmy chociażby minipowieść "Ciało" ze zbioru "Cztery pory roku". Tam praktycznie nic się nie dzieje. Czterech chłopaków (żeby nie powiedzieć dzieciaków) idzie zobaczyć zwłoki i w zasadzie tyle. King po prostu opisuje dwudniową podróż... nic więcej. Mimo to nowelka wciąga. Chyba każdy chciałby mieć takich przyjaciół...

Swoją drogą niekiedy odnosze wrażenie, iż "Ciało" zostało w pewnym sensie ustawione przez pierwszy akapit: "O najważniejszych sprawach najtrudniej opowiedzieć...". Przeczytajcie go sobie i zobaczcie ile ma w sobie magii... A potem to przejście (nagłe?) w słowa: "Miałem trzynaście lat, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ludzkie zwłoki"... :wub:

Wszystko zależy od rodzaju opowiedzianej historii.

ale sam klimat klubu...

Tylko ta atmosfera spodobała mi się w "Metodzie oddychania" :wink: reszta nie przypadła mi do gustu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu uzupełniam domową biblioteczkę również o książki Kinga. Moje podsumowanie ostatnich nabytków:

Ręka Mistrza - świetna książka, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Szczegółowe opisy i wykreowany świat naprawdę pobudził moją wyobraźnię.

Na drugim biegunie jest Pod Kopułą - ogólnie lubię książki ukazujące zachowanie społeczeństwa/społeczności w nietypowych sytuacjach (Głód Mastertona - czytałem jako dzieciak, a do dziś nie mogę wyrzucić niektórych scen z pamięci). Książka zaczynała się fajnie, ciekawe opisy, sytuacje, ale zakończenie - jak pisał m.in JediMati - zupełnie nie przypadło mi do gustu.

Pzdr

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Starzec
(Głód Mastertona - czytałem jako dzieciak, a do dziś nie mogę wyrzucić niektórych scen z pamięci).

Z Mastertona to polecam "Plagę", " Ikona" oraz "Ofiarę". Moim zdaniem Grahamowi lepiej wychodzą thillery niż horrory, tak przy okazji.

Wracając do Kinga to niedawno wypożyczyłem sobie chyba po raz siódmy "Smętarz dla zwierzaków"(Stary przekład) i " Stukostrachy" które uwielbiam. Ta druga jest dość nasycona czarnym humorem i ciekawi do ostatniej kartki. Warto przeczytać; sceny z Gardenerem zapadną wam w pamięć a przyjęcie w domu" Napakowanego Su......." zapamiętacie do śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę książek z tego typu jakie pisze King przeczytałem, i żadna nie wciąga mnie tak jak jego. Nawet średnia Desperacja mnie wciągneła, mimo że jest to dla mnie jedna z gorszych książek Kinga. Zacząłem czytanie książek Stephena K. od Zielonej Mili, następnie wspomniana Desperacja, Cujo i niedługo na "rozkład" wezme Carrie lub Lśnienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niedługo na "rozkład" wezme Carrie.

Dobrze to ująłeś - na "rozkład"; tak trzeba postąpić z "Carrie". Przyjęło się mówić, iż jest to książka o dziewczynie posiadającej jakieś tam moce. Nieprawda. Owszem, posiada pewne zdolności telekinetyczne, ale (przynajmniej dla mnie) stanowi to dodatek (a może zasłonę dymną) do opowiedzenia historii o dziewczynie dręczonej w szkole. O nastolatce niechcianej, porzuconej, samotnej, nieszczęśliwej. Debiut Kinga należy do najsmutniejszych książek jakie miałem okazje czytać. To taki Kopciuszek osadzony w latach 70. XX w. Ta powieść jest mocna. Najdziwniejsze jest to, iż King uważa "Carrie" za swoje najsłabsze dzieło. Nie zna się :tongue:

Jeśli chodzi o (z braku lepszego słowa) "szkolne popychadła" warto także przeczytać "Christine" - dla wstępu i końcówki. King udowadnia (zwłaszcza wstępem), że naprawdę wie na czym polega problem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś nazywa rozciągnięciem, inni odpowiednim budowaniem świata/bohaterów/napięcia itd :P Po prostu może wkrada się moje zaślepienia wobec wad Kinga jako jego fana, ale po prostu lubię cegiełki i z tego faktu uważam, że zarówno Rękę mistrza jak i Pod kopułą nie dało się krócej napisać, szczególnie w tym drugim wypadku aby stworzyć małomiasteczkową atmosferę ^_^

Co innego budowanie atmosfery, jak np. w "Sklepiku z Marzeniami", gdzie gdy już się zżyło z ludźmi zaczyna się rzeź, a co innego opisywanie często zbyt wielu nieistotnych szczegółów z życia niepełnosprawnego faceta, zwłaszcza, że finał wcale nie jest jakiś wbijający w glebę i moim zdaniem zbyt długo trwa.

"Rękę Mistrza" ratuje zdecydowanie ratuje od nudy Wireman. Ten gość to najsympatyczniejsza postać jaką znam z książek! Ile ja bym oddał za takiego Wiremana za miedzą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Miasteczko Salem" jak najbardziej w porządku.

Nawet szybko się rozkręca, i co najważniejsze nie przynudza, tak jak to ma miejsce w przypadku "Stukostrachów".

"Oczy smoka" też dają radę. Mocno wciągają już od pierwszych stron, aczkolwiek w drugiej połowie książki czuć lekki brak oryginalności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim coś polecę, powiem, żebyś się nie zrażał po ewentualnej porażce. Swojej lub Kinga. Mam na myśli to, że różni ludzie różnie reagują na różne jego książki. ;) Warto przeczytać kilka, zanim się stwierdzi, że "to chyba nie dla mnie". A teraz do rzeczy: myślę, że na początek dość bezpiecznym wyborem będzie "Wielki marsz". Nie ma sensu się rozpisywać, odsyłam po prostu do odpowiedniego tematu. Tam już ludziska ładnie wyjaśniają, co i dlaczego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, moja matka na ten przykład uwielbia zbiory opowiadań Kinga, ale jak przeczytała pierwszy tom serii Mroczna Wieża - Roland, to uznała że to zupełnie nie dla niej (chociaż moim zdaniem dalej jest tylko lepiej). Wielki Marsz faktycznie jest świetną pozycją, ale nie jest moim zdaniem najlepszym przykładem typowo "kingowskiej" twórczości. Myślę, że fajnym pomysłem w sytuacji gdy się w ogóle Kinga nie czytało, byłoby zajrzenie sobie na wikipedię, które to z ekranizacji jego książek się widziało i spróbować zacząć od nich (a chyba każdy którąś obejrzał, chociażby "Zieloną Milę" czy "Skazani na Shawshank" - to z tych bardziej znanych, bo wszystkich ekranizacji jest od groma i więcej).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem trochę o Wielkim Marszu i praktycznie same pozytywne opinię, więc sądzę że jak na początek , zapoznanie się z twórczością tego autora będzie bardzo dobra. Zabiorę się za nią, jak przebrnę przez resztę rzeczy które chce przeczytać. Albo wcześniej ,zależy. Dzięki za poradę.

EDIT : No i Wielki Marsz zamówiony. Dojdzie w poniedziałek.

Edytowano przez Mazzakollo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1)

Mam nietypowe pytanie - związane z Kingiem i... konsolowym Alanem Wake'iem. Interesowałem się ostatnio tym tytułem i w różnych źródłach podawano, iż nawiązuje on do dzieł Mistrza Horroru. Ktoś kto miał styczność z grą Remedy mógłby napisać czy tyczy się to całej twórczości, czy też może konkretnych książek (a jeśli tak to jakich)?

2)

Kilka dni temu dorwałem się wreszcie do "Tego" ("To") i póki co jestem zachwycony. Powieść niesamowicie mnie wciągnęła, zauroczyła konstrukcją fabuły i bohaterami. Jeszcze długa droga przede mną (1100 stron to nie byle co), więc nie chcę pochopnie oceniać, ale mam wrażenie, że na tym się moja przygoda z Stephenem nie skończy. Stąd też kolejne pytanie - czy w dorobku Kinga znajdują się horrory bardziej "klasyczne"? Co przez to rozumiem: mniej rozbudowany wątek społeczny; klimaty typu straszny zamek, las, domek nad jeziorem, lochy itp.; obecność wilkołaków, wampirów czy innych zombie. Wydaję mi się, że tego typu książkom bliżej byłoby do Alana Wake'a (patrz punkt 1), którego pozwolę sobie kupić dopiero po przeczytaniu paru powieści grozy :happy: .

Z góry dziękuję za odpowiedzi!

Edytowano przez VeloX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kto miał styczność z grą Remedy mógłby napisać czy tyczy się to całej twórczości, czy też może konkretnych książek (a jeśli tak to jakich)?
Nie całej, ani nie konkretnych. :) No, może kilku. To raczej ogólna inspiracja (sama gra zaczyna się cytatem z jakiegoś artykułu Kinga). King często pisał o pisarzach (nierzadko takich, którzy stracili wenę, jak Alan), np. w powieści "Worek kości" albo "Tajemnicze okno, tajemniczy ogród" ze zbioru "4 po północy".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stąd też kolejne pytanie - czy w dorobku Kinga znajdują się horrory bardziej "klasyczne"?
Ciężko powiedzieć, bo IMO King bardzo rzadko pisze coś co można nazwać klasycznym horrorem a dosyć często dodaje do tego elementy SF, thriller, fantasy itp. ;) Zresztą w wielu książkach elementy paranormalne raczej nie służą do straszenia tylko spersonifikowania zła przykładowo np. Randall Flagg. W każdym razie jeżeli chodzi o książkę z wampirami polecam Miasteczko Salem :D Z kolei jeżeli nie chcesz wątku społecznego tylko jakieś opuszczone miejsce z niewielką liczbą postaci to Lśnienie, jedna z niewielu książek, której nie mogę doczytać do końca...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi, na pewno się tymi tytułami zainteresuję :happy: .

Z kolei jeżeli nie chcesz wątku społecznego tylko jakieś opuszczone miejsce z niewielką liczbą postaci to Lśnienie, jedna z niewielu książek, której nie mogę doczytać do końca...

Niemożność dobrnięcia do końca wynika z wiejącej od książki nudy, czy też może Lśnienie (na co liczę :tongue: ) za bardzo straszy i przytłacza klimatem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Ciężko powiedzieć, bo próbowałem się za nią zabrać już z trzy jak nie cztery lata temu, ale chyba rzeczywiście odepchnął mnie klimat, który zaczął się robić bardzo gęsty ;] Filmu zresztą też nie widziałem. Na pewno nie z nudów, bo z tej przyczyny nie przeczytałem Gry Gerelda - po prostu dla mnie tam nic się nie działo (poza fragmentami o

Jouberciku

;D) i nie jestem specjalnym fanem opowieści, które skupiają się na ludzkim wnętrzu itd. Zdecydowanie bardziej wolę książki gdzie jest walnie to jest z przytupem - vide finał w Sklepiku z marzeniami albo Pod kopułą ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ostatnich książkach Kinga - a które nie mają swojego własnego tematu - przeczytałem Rose Madder i o ile nie jestem specjalnym fanem gatunku jaki tutaj zaprezentował Stephen tak jedna rzecz była naprawdę pierwszorzędna (pomijając fakt, że potem przekonałem się zarówno do bohaterki jak i jej historii ;]) -

Norman Daniels

*. Dawno w książkach nie widziałem takiego psychola... nie gościa, która ma nadnaturalne moce i może rozczłonkować zwykłego śmiertelnika na kawałeczki w sekundę, ale delikwenta, który ma po prostu narąbane we łbie i sprawia strach jako "człowiek" popadający w objęcia szaleństwa. Większość scen z jego udziałem przyprawiała IMO o pewien dreszczyk emocji nie mówiąc o tym, że kibicowałem

znajomym Rose aby sprali dziada na kwaśne jabłko

(i po części

Norman dostał solidne cęgi aczkolwiek zdołał jeszcze nabruździć

... ale scena

jego spotkania z tą drugą Rose

- miodzio ;]). Poza tym samą książkę czytało się całkiem dobrze, ale to akurat typowe u Kinga ;)

*Musimy porozmawiać w cztery oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero od niedawna czytam książki Kinga, pierwszą przeczytaną była "Pod Kopułą", którą uznałem za świetną. Potem było tylko lepiej - dorwałem się za "Bezsseność", którą pochłonąłem w tydzień. Potem w moje ręce wpadł "Talizman" Stephena Kinga i Petera Strauba. Utknąłem gdzieś w okolicach 150 strony i uznałem, że dalej nie dam rady czytać - książka po prostu była nudna i bardzo mało interesująca. Następne były "Cztery pory roku" (z których "Skazani na Shawshank" uważam za najlepsze dzieło Kinga, które dotychczas przeczytałem - bardzo fajne i podbudowujące) i "Zielona Mila". W tej chwili czytam "Rękę Mistrza" i również bardzo mi się podoba. Ogólnie twórczość Kinga bardzo mi się podoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lśnienie wogóle mi się niepodoba ;p

Nie zrobią, bo nie jesteś jedyny :happy: Również nie przebrnąłem przez Lśnienie i

Mnie także "Lśnienie" jakoś szczególnie nie zachwyciło. Dobrze wiedziec, że nie jestem jedyny, bo myślałem, że mam jakiś spaczony gust jesli chodzi o Kinga :P. W "Lśnieniu" prawdę mówiąc, podobały mi się jedynie opisy dotyczące picia Jacka. Zresztą nie ma się co dziwić - Mistrz oparł je na swoim doświadczeniu. Pozostała część - nic niezwykłego.

A korzystając z okazji: kilku z nas uznało "Lśnienie" za niezbyt dobrą książkę. Jakie jeszcze powieści Mistrza uznalibyście za niezbyt dobre, mimo że są bardzo znane i przez znaczną część osób dobrze oceniane? Ja do tego grona dołączyłbym "Cmetarz zwieżąt". Mnóstwo osób jest zachwyconych tą historią, jaka to ona straszna, niesamowita itd., a ja czegoś takiego nie dostrzegłem. Ot, zwykły horror, w którym gdzieś po około 150 (!) stronach zaczęło się coś dziać...

Jak dla mnie to właśnie "Lśnienie" jest najlepszą książką S.Kinga.

W niej to właśnie w otoczce grozy i strachu autor pokazuje do czego zdolny jest człowiek walczący ze swoją niemocą. Jack zodtaje opętany ponieważ jest słaby i o mały włos nie doprowadza do smierci swojej rodziny. Faktem jest ,ze akcja rozwija się długo ale przecież na tym polega budowanie napięcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem "Lśnienie" i bardzo mi się spodobała. Co najważniejsze - czułem grozę, a to u mnie rzadkość. "Cujo" również mnie urzekła. Powoli zaczynam wyrastać na fana Kinga, bo od jego ksiażek nie potrafię się oderwać. Ale teraz zabieram się za Hobbita, więc czytadło z zupełnie innej beczki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno przeczytałem Pod kopułą, naprawdę warta polecenia książka. Może przeszkadzać nieco powoli rozkręcająca się akcja, a zakończenie może zdziwić, ale ja szczerze ją polecam. Miło mi się ją czytało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie Pod Kopułą to bardzo dobra książka, czyta się ją z zapartym tchem. Ale jak pisałem w temacie zakończenie jak dla mnie to niestety porażka i zaniża, według mnie ocenę aczkolwiek warto bo książka jest na dobrym poziomie jak to u Kinga i przy okazji ja odliczam już dni do Dallas 63 ;p a wy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przeczytałem "Komórkę'' i rzec muszę, że książka jest dobra, ale wstęp i zakończenie to porażka. Zaczynałem ją ze 4 razy, w koncu pociągnąłem dalej i się przekonałem, czytałem jak to się mówi z wypiekami na twarzy. Ale zakończenie jest po prostu perfidne, nie wiem jak autor mógł coś takiego szrajbnąć. Bardzo wielki zawód przeżyłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przeczytałem "Komórkę'' i rzec muszę, że książka jest dobra (...) Ale zakończenie jest po prostu perfidne, nie wiem jak autor mógł coś takiego szrajbnąć.

Również uważam (wbrew wielu czytelników) "Komórkę" za udane dzieło. Pomijając naciągany początek, otrzymujemy całkiem niezłą książkę, która trzyma w napięciu i nie pozwala o sobie zapomnieć.

Z Twoją opinią na temat zakończenia się nie zgodzę. Mimo iż uważam S. Kinga za mistrza od kiczowatych zakończeń, to w tym przypadku nie narzekałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[]

Kilka dni temu dorwałem się wreszcie do "Tego" ("To") i póki co jestem zachwycony. Powieść niesamowicie mnie wciągnęła, zauroczyła konstrukcją fabuły i bohaterami. Jeszcze długa droga przede mną (1100 stron to nie byle co)

Tak sobie z boczku wtrącę że jedna z głównych postaci występująca w "To", pojawia się na chwilę w "Stukostrachach" tegoż samego autora.Co zresztą jest cechą charakterystyczną dla książek Kinga.I co dziwne, nigdy mnie to nie irytowało :wink: .

Będąc niedawno w bibliotece, pozwoliłem sobie ponownie wypożyczyć "Nocną Zmianę".Opowiadania tam zawarte mają genialną atmosferę."Czarny Lud" to po prostu jakiś koszmar w pozytywnym znaczeniu słowa tegoż.Kiedy pierwszy raz zaliczyłem ten tom, najbardziej to opowiadanie utkwiło mi w pamięci.Albo popsute piwo w "Szarej Materii" - bleee!

Edytowano przez Starzec
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...