Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Sesja Exalted

Polecane posty

Oczy orła widzą wiele, a małe miasteczko nie ma dla nich tajemnic. Drewniane mury otaczające drewniane chaty i domy zabudowane na planie koła, z wąskimi uliczkami które ktoś nieudolnie próbował poprzecinać pod kątem prostym. Pośrodku znajduje się plac, wokół którego stoją jedyne kamienne budynki w osadzie: świątynia, nędzne koszary oraz spichrz. Kilka mil od miasta płynie Mniejsza Kamienna Rzeka*, nawet jest tam mała przystań. Ogółem miasto znajduje się na poprzecinanej polami i lasami równinie, ciągnącej się po horyzont. Na granicy zasięgu wzroku mogę zauważyć ogromną kurzawę, która w tej sytuacji może zwiastować kłopoty.

Wylądowałem w ustronnym miejscu niedaleko miasteczka i wróciłem do ludzkiej postaci. Udało mi się jakoś dostać w obręb murów, mijając straże i przerażonych mieszkańców szykujących się do ucieczki. Klucząc uliczkami zdałem sobie sprawę, że pomimo zniszczenia wielu domostw i pewnej ilości pożarów, linia zniszczeń zatrzymywała się na placu, osada od strony rzeki nie ucierpiała.

W końcu dotarłem na plac i ujrzałem z bliska mego pobratymca. Był wysokim, młodym mężczyzną o łysej głowie, z podejrzanie ostrymi zębami. Nosił lekki pancerz i był uzbrojony w długi miecz. Przemawiał do tłumu złożonego z mężczyzn w różnym wieku, uzbrojonych w to, co każdy miał pod ręką w chwili ataku. Były to głównie młoty, noże, kosy i jakieś włócznie, jedynie garstka miała miecze lub porządną zbroję, zaś nieliczna straż miejska była zajęta za murami.

- Przyszli zniszczyć nasze domy! Pohańbić nasze żony, a dzieci pognać w niewolę! Ja, Dwa Księżyce*, nie pozwolę na to i obronię was!

Tłum wrzasnął z entuzjazmem, chwytając się nadziei.

- Jak tego dokonasz?- zawołałem tak głośno jak mogłem.

---

oryg. Lesser Rock River

*Moon Moon

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne... W ruinach wyraźniej ktoś jest, ale nie cesarscy. Zignorowali je? Nie, to niemożliwe. Na pewno chcieliby położyć łapy na każdym skrawku dawnych imperiów, jaki tylko znajdą. Nawet jeśli byłby to tylko pozłacany wychodek jakiegoś starożytnego króla. Może po prostu się ociągają.

- Ok, panowie i panie, rozdzielamy się. Ty - wskazuję na oficera - wybierz najlepszych ludzi, pójdą ze mną. Reszta otacza ruiny, odcinając wszelkie drogi ucieczki, ubezpieczając tyły i zapewniając ewentualne wsparcie. Nynd, Elena, wy oczywiście też idziecie ze mną. Chyba, że macie inne propozycje. Jeśli tak, to się z nimi sprężajcie.

Czekając na ich odpowiedź wyciągam Szkarłat i wykonuję szybki młynek. Intruzi wyglądają na zwykłe najemne oprychy, nie powinni sprawiać problemów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie można tego załatwić w bardzie pokojowy sposób? Dowiedzieć się kim są, jakie mają zamiary... Nie ukrywam, że jestem zwolenniczką właśnie takich rozwiązań, a rozwiązania siłowe pozostawiam dopiero jako ostateczność, a i swój udział staram się w nich ograniczyć do minimum. Umiejętność walki nie jest moją najmocniejszą stroną, raczej jedną z wielu które posiadam, ale sięgam po nie tylko, gdy sytuacja nie pozostawia innych możliwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ona naprawdę lubi gadać.

- Damy im szansę na poddanie się. Nikt nie musi zginąć, jeśli tylko będą rozsądni. I możesz się trzymać z tyłu, jeśli chcesz. Nynd, ty chyba masz doświadczenie w takich sprawach. Przemów im do rozumu, jeśli prezentacja siły nie wystarczy.

Jeśli tylko oprychy zrobią się agresywne, to odpowiem tym samym. Od pewnego czasu jestem nieco poirytowana z różnych powodów i nie mam siły użerać się z jakimiś barachłem, któremu się wydaje, że są mocni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Farlan -> Twe pytanie natychmiast stawia się w celowniku wielu podejrzliwych oraz zaskoczonych spojrzeń. Nikt nie robi jednak nic więcej. Sam Dwa Księżyce przypatrzył ci się przez chwilę i trochę rozluźniał, może podświadomie wyczuwając potencjalnego sojusznika:

- Tymi rękoma. - odpowiedział nadal pewny siebie. Uderzył pięścią w pierś: - Tym ciałem, sercem i wolą walki. - wyciągnął rękę w twoją stronę: - Czy los zesłał cię tutaj abyś wspomógł niewinnych i uciskanych?

- Spójrz na nich. - wskazujesz na otaczających cię ludzi. - Są przerażeni.

- Co w takim razie proponujesz? - rzucił głośniejszym tonem, który zdawał się odbijać echem w najdalszych zakamarkach wioski: - Ucieczkę? Porzucenie ludzi gotowych na bronienie swych domostw... na bronienie tego na co pracowali od pokoleń? Część z nich może i jest przerażona, inni jednak są gotowi stanąć naprzeciw nieprzyjacielowi i splunąć śmierci w twarz. Ci tutaj zostaną do samego końca. Tak długo jak ich wola się nie zmieni zamierzam im pomóc... (*1)

- Zatem zwyciężymy. - ogłosiłeś. Na te słowa zgromadzeni wydobyli z siebie okrzyki bojowe. Na twarzach niektórych nadal widać było strach, ale miałeś pewność, że nieważne co się stanie będą bronić swych domostw do samego końca.

Zważywszy na to co widziałeś wcześniej nie traciłeś ani chwili i zabrałeś się za przygotowanie planu nadchodzącej bitwy jednocześnie słuchając reszty informacji podanych ci przez Dwa Księżyce oraz urywków rozmów między wieśniakami. Sytuacja w Stu Królestwach nie przedstawiała się dobrze - gdzieś tam pojawił się ktoś namawiający watażków, liderów pomniejszych królestw do zawiązania sojuszu obiecując bogactwo, sławę i Greyfalls na srebrnej tacy - sami Smoczy zamknęli się w jego murach jakieś dwa tygodnie temu. Podobno ci, którzy nie byli zainteresowani przepadali bądź byli mordowani w brutalny sposób, czasami przez swoich poddanych.

Im dłużej tego słuchałeś tym bardziej byłeś pewien dwóch rzeczy. Po pierwsze, ktoś tam zatruł umysły tysiącom ludzi. Po drugie, nawet z twoim strategicznym geniuszem, wobec przeważająco liczebnie sił, nie masz szans obronić tej wioski tylko z dostępnymi zasobami i bez żadnego wsparcia (*2). Zapewne z Dwoma Księżycami będziecie w stanie mocno wykrwawić przeciwnika, lecz ostateczny wynik pozostanie niezmieniony. Oczywiście obecni zdawali sobie z tego sprawę i wysłali kilku posłańców niemalże zaraz po pierwszym szturmie licząc na uformowanie się jakiegoś sojuszu w ramach Stu Królestw gotowego na powstrzymanie zagrożenia... Jednakże pierwszych odpowiedzi, jeżeli jakieś w ogóle będą, należało spodziewać się dopiero rankiem następnego dnia.

Chyba, że... czy istnieje jeszcze ktoś kto mógłby ci pomóc i akurat znajdowałby się w okolicy?

* * *

Tymczasem reszta z was po przedyskutowaniu planu działania oraz rozdzieleniu sił ruszyła w stronę wykopalisk. Już z oddali zauważacie kilkunastu strażników rozstawionych w linii i pilnujących głównego wejścia. Gdy podchodzicie bliżej możecie z pewnością stwierdzić, że wasi możliwi pierwsi oponenci to najemnicy. Większość z nich ma różnorakie opancerzenie i uzbrojenie nie wspominającym o jakimkolwiek braku insygniów a także o niemalże bandyckich chustach bądź maskach zakrywających ich twarze. Oczywiście również was widzą. Ze spokojem, choć z bronią w ręku, oczekują na rozwój wypadków i nie rzucają się do ataku. Oprócz tego, za nimi, dostrzegacie jeszcze niesprecyzowaną liczbę nieuzbrojonych ludzi pracujących w pocie czoła przy wykopaliskach oraz (*3)...

Nynd -> Zdajesz sobie sprawę, że ci przed tobą stanowią pierwszą linię obrony, gdy wśród pracujących mas dostrzegasz patrolujący kolejny oddział najemników. Masz też wrażenie, że pojedynczy "cywile" mogą nosić przy sobie jakąś broń białą...

Teyo -> Mogłaś z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że najemnicy stojący naprzeciw ciebie wykonują swoje zadanie tylko i wyłącznie dla pieniędzy. Jednakże dla części ludzi znajdując się w głębi wykopaliska sytuacja wyglądała inaczej. Oczywiście, podobnie jak Nynd, dostrzegasz kolejnych uzbrojonych przeciwników, ale poza tym twe oczy wychwytują coś jeszcze... Coś co bez wątpienia rozpoznajesz jako, najwidoczniej słabo "schowany", znak kultu. Jak wygląda i czy budzi w tobie jakieś skojarzenia?

...w końcu jednak, po paru chwilach dość intensywnej obserwacji, jeden z najemników - może ichniejszy oficer - odchrząknął i zwrócił się do was w miarę neutralnym tonem:

- Cóż, nie wiem po co tutaj przyszliście i czego dokładnie szukacie albo na co liczycie, ale mój pracodawca przybył tutaj wcześniej niż wy... więc jeżeli chcecie uniknąć problemów proponuję wam zawrócić. Jeśli nie... cóż... - westchnął niezbyt zachwycony. Najemnicy byli gotowi do walki w każdej chwili.

---

1 - jego monolog do Farlana a przy okazji słyszany przez wieśniaków daje mu sukces +2, dzięki czemu mają drobnego boosta do morale biggrin_prosty.gif

2 - strategiczny plan obrony wioski wyszedł z sukcesem +1 (przy poziomie trudności trzy, więc imo zacnie ;])

3 - percepcja Nynda dała na kościach 10, 5 czyli sukces a z kolei Teyo - 4, 10, 10 co dało sukces +2 i pozwoliło dojrzeć pewną konkretną rzecz

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pochylałem się nad rozłożoną na stole mapą pobliskiej okolicy, przesuwając powoli palcem po pergaminie. Obok, wyglądając przez okno, stał Dwa Księżyce. Byliśmy w stojącym obok rynku domostwie, które zajęliśmy jako tymczasową siedzibę.

- Mamy za mało sił, by ich odeprzeć- stwierdziłem ze zrezygnowaniem po raz kolejny. Sytuacja była beznadziejna i jedyne, co mogłoby ją poprawić, to cesarski legion albo grupa potężnych Namaszczonych... No tak.

- Chłopcze, powiedz, kiedy Luna naznaczyła cię na swego reprezentanta?

- To było kilka nocy temu. Zabiłem wtedy ich zwiadowców, którzy chcieli porwać moją przyjaciółkę.

Skinąłem głową, uśmiechając się. Podszedłem blisko do pobratymca i zacząłem cicho opowiadać.

- Gdy pojawia się nowy Lunar... Zdarza się, że nasi wróżbici to przewidzą. Wtedy aby uratować tego nowicjusza przed Dzikim Gonem wysyłana jest ekipa ratunkowa. Biorąc pod uwagę sytuację w Stu Królestwach, na pewno oprócz Księżycowych będą jakieś oddziały pomocnicze, małe, lecz silne: zwierzoludzie, barbarzyńcy. Ta siła nie będzie aż tak znaczna, ale przyłożona w odpowiednim punkcie przeważy szalę.

- Skąd wiesz, że przybędą?

- Oczy Orła widzą wiele i daleko, ponadto są inne znaki, niewidoczne dla kogoś, kto nie był szkolonym do wygrywania wojen, bez urazy. Zresztą, Luna namaszcza nas najczęściej, gdy wykazujemy wolę ochrony słabych. To nas nie opuszcza. Aha, musimy zabrać cię do Dziczy i wytatuować, abyś uniknął pojmania przez Cesarstwo oraz mutacji w przerażającą, zdeformowaną bestię, ale to na marginesie.

Zapadła cisza. W końcu Dwa Księżyce odezwał się drżącym głosem:

- Ale jak... Coś gorszego niż ten w-w-wilkoczłek?

- Będzie dobrze- powiedziałem, klepiąc go po ramieniu. Wyciągnąłem sztylet i zacząłem wskazywać na mapę.- Tu, tu i tu wilcze doły, w przerwach wylej smołę. Najmłodsze dzieci i ciężarne na przystań, niech szykują się do ucieczki, resztę do świątyni. Podziel ludzi tak jak mówiłem, kontynuuj naprawę umocnień. Lecę na zwiad, może nawet spotkam ich dowódcę.

- Powodzenia, Strategu. Dziękuję.

----

Te "lecę" to dosłownie ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta sytuacja się nie klei. Cesarscy na pewno wiedzą o tych ruinach i chcą się do nich dobrać. Dlaczego więc ich tu nie ma? Wątpię, że to właśnie oni zatrudnili najemników - nie ma mowy, by powierzyli im całe wykopaliska bez żadnego nadzoru. Dlaczego więc ich stąd nie przegonili i zajęli ruin siłą? Czy ich pracodawca jest tak potężny, że nie ważą się go rozgniewać? I dlaczego niektórzy z "robotników" są uzbrojeni?

Upewniam się, że oficer najemników nie może mnie usłyszeć i zwracam się do moich towarzyszy:

- Powiem szczerze: wątpię, by udało się to rozwiązać pokojowo. Nie wydaje mi się, byśmy mogli im zaoferować więcej, niż daje im ich pracodawca, kimkolwiek on jest, ale być może uda nam się ich zastraszyć. Tak czy inaczej, postaram się wyciągnąć z nich jakieś informacje. Elena, twoja pomoc byłaby przydatna. Zabawmy się w dobrego glinę i złego glinę.* Ja będę dosadny i groźny, ty bądź łagodna i wyrozumiała. Chyba, że masz lepszy pomysł?

Jeśli nie ma żadnych obiekcji, zwracam się do oficera. Wyprostowany, z twardym spojrzeniem i posępnym wyrazem twarzy, patrzę mu prosto w oczy i grobowym głosem obwieszczam:

- Jedynym problemem, jakiego chciałbym tutaj uniknąć, to problem wyczyszczenia moich rękawic z fragmentów twojego upośledzonego mózgu po tym, jak skończyłem go wydłubywać z twojej czaszki. Nie będę musiał szukać rozwiązania tego problemu, jeśli tylko odpowiesz na nasze pytania. Pytanie numer jeden: kim jest twój pracodawca i dlaczego myśli, że jest w stanie ochronić was przed Cesarskimi albo dowolną inną siłą zbrojną, która w przeciwieństwie do was nie składa się z uzbrojonych w zaostrzone koziki obślinione produkty kazirodztwa?

Harmonia i pokój to godny cel, ale od czasu do czasu mogę się zabawić, czyż nie?

----------------------------

Wzmacniam rzut za pomocą First Presence Excellency (4 motki).

*Wiem, że słowo "gliniarz" nie pasuje do settingu, ale nie mam pojęcia, jakiego innego użyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcą odstawiać takie teatrzyki, to proszę bardzo. Staram się tylko wyglądać dość groźnie, a jeśli tylko jeden z nich będzie wyglądał, jakby sięgał po broń, to utnę mu łapę i tyle. Bardziej zastanawia mnie ten symbol... W Wielkim Rozwidleniu nic takiego nie widziałam. Ale to chyba coś związanego z kultem przodków albo zaświatami? Musiałabym się przyjrzeć i zapytać Nynda albo Elenę o zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekkim skinieniem głowy daję znać, że zgadzam się na zaproponowany plan. Przynajmniej dopóki nie wpadnę na coś w ciągu kilku najbliższych minut. Następnie oczekuję na rozwój sytuacji, by w razie potrzeby natychmiast dojść do głosu.

- Panowie. Zachowajmy odrobinę rozsądku. Nie dajmy się ponieść emocjom. Nikomu nie powinno zależeć na rozlewie krwi. Myślę, że napotkaną sytuację możemy rozwiązać prostą rozmową. - zareagowałam patrząc na nieco za ostre zachowanie Nynda i żołnierza, którzy wyraźnie nie mieli zamiaru podchodzić do tego w rozsądny sposób. - Najpierw chciałabym się dowiedzieć, czy rozmawiamy z najwłaściwszą do tego osobą, czyli tutejszym dowódcą. Jeśli ty nim jesteś - kieruję słowa do zbrojnego, który rozpoczął całą dyskusję - chętnie z tobą porozmawiam, ale w nieco lżejszym tonie. Jeśli nim nie jesteś, zaprowadź mnie do niego lub sprowadź go do nas, proszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...