Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tosz

Metallica

Polecane posty

Zwolenników każdego zespołu można podzielić na "fanuf", "fanów" i "fanatyków" :wink:

Ci pierwsi wiedzą o kapeli tyle, że jest. Słyszeli w radio, albo MTV 3 kawałki na krzyż, za 10 zeta na bazarze kupili koszulkę z nazwą zespołu, mają na kompie mp trójki tychże trzech zasłyszanych kawałków (zwykle z błędnym tytułem), a zapytani o kapelę pieją, że to czad, full wypas i w ogóle the best.

Ci drudzy mają pełną dyskografię, regularnie pojawiają się na koncertach, szanują dokonania zespołu, ale nie podchodzą do nich bezkrytycznie. Znają na pamięć większość kawałków. Często należą również, do któregoś z fanklubów kapeli, udzielają się na forach, wiedzą co się w świecie zespołu dzieje.

Wreszcie Ci ostatni starają się mieć wszystko, co kiedykolwiek się ukazało i ma jakikolwiek związek z ich ukochaną kapelą. Tatuują sobie jej nazwę, albo logo na ciele, płacą fortunę za singiel, który wyszedł w Japonii, bo różni się od tego wydanego w Europie kolorem naklejki na folii, jeżdżą za kapelą po całym świecie, mają setki bootlegów z różnych koncertów, których nawet nie mają czasu przesłuchać, znają na pamięć i na wyrywki całą historię zespołu, imiona wszystkich krewnych i daty urodzin wszystkich członków rodziny, a także imiona ich zwierząt domowych.

O ile potrafię zrozumieć tych drugich i trzecich o tyle ekspansja tych pierwszych mnie przeraża. Dla przykładu koncert Mety w Chorzowie z 2004 roku. Na płycie przerażająca ilość ludzi, należących do pierwszej kategorii. Albo może to ja trafiłam akurat na takie miejsce? Słabo mi się robiło na widok lasek, które mdlały na pierwszy dźwięk NEM, ale nie miały pojęcia, co się dzieje przez pozostałą część koncertu. Ja dostawałam spazmów na pierwszy dźwięk Dyers Eve wiedząc jaki to rarytas i jaka rzadkość (jeszcze wówczas), że grają to live, a jakieś panienki wokół mnie oglądały się na mnie i pukały w czoło, czemu ja tak wrzeszczę, albo... pytały chłopaków, z którymi przyszły, co to właśnie grają. W takich momentach odpadam i mi się odechciewa. Przed kupieniem biletu na płytę, człowiek powinien przechodzić test z wiedzy o zespole. Wie o co chodzi, to włazi na płytę. Nie ma zielonego pojęcia, to ląduje na trybunach i pozwala się bawić tym, którzy wiedzą po co przyszli na koncert :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może niektóre takie osoby przychodzą na koncert właśnie po to, aby bliżej zapoznać się z daną kapelą. Jakiś czas temu poznali te kilka kawałków, bardzo się im spodobały więc postanawiają pójść na koncert, a że mają kasę to idą na płytę. Na pewno było tam wiele takich osób i o ile potrafię wyobrazić sobie te panienki, o których mówisz, i sam trochę tego nie lubię, to nie wszyscy fanofie przychodzą na koncerty, aby zająć niepotrzebnie bilety, tylko żeby stać się fanami lub fanatykami, co też uważam za niezbyt rozważne, zwłaszcza po twoim opisie, ale o gustach i kolorach się nie dyskutuje :wink:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm good point!

Zastanawiam się teraz, czy mnie zdarzyło się coś takiego. Tzn. sytuacja, w której pojawiłam się na koncercie, bo słyszałam parę kawałków danej kapeli i koncert sprawił, że zostałam jej fanem...

No i chyba nie, co nie znaczy, że takie sytuacje się nie zdarzają oczywiście. U mnie przygoda z kapelą, której zaczynam słuchać zaczyna się zawsze tak samo: jeden utwór, który słyszę w radio, albo koncert, który oglądam w jednej z muzycznych telewizji, potem płyta, jeśli jest dobra, to następne i potem koncert.

Za to wspomniany już chorzowski koncert Mety zdecydowanie sprawił, że niebezpiecznie zbliżyłam się do kategorii "fanatyk" :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze Evillady, troche za ostro skrytykowalas "fanuw". Otoz ja sam tak mialem, ze przed koncertem Iron Maiden (wiem, ze temat o Mecie, ale jej wielkim fanem sie nie mienie) nie uwielbialem i kochalem ich. Ot fajna kapela, na ktorej koncert postanowilem sie wybrac. Tymczasem tak mnie zachwycili, ze teraz chyba, sadzac po Twoich definicjach, bylbym zyms pomiedzy fanem a fanatykiem. Dlatego mysle, ze ten pomysl sprawdzianu z wiedzy o zespole przed wejsciem na plyte niezbyt dobry by byl ;) Moze te laski, ktore mdlaly na NEM (co madrzejsze), po koncercie, a nuz zainteresowaly sie tworczoscia zesolu troszke bardziej i moze choc w ulamku zblizyly sie do bycia fanami :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam podobnie jak zizou666, ponieważ każdemu trzeba dać szansę :wink: ,ale z drugiej strony idąc na koncert Mety jak się zna tylko NEM to chyba taka osoba myli trochę miejsce... To tak jakby ktoś poszedł na koncert wspomnianych Maiden'ów znając tylko Fear of The Dark. Trochę chyba głupio tak stanąć (jeszcze na płycie :blink: ) wśród ludzi którzy przychodzą na koncert się pobawić i zachwycać się jednym kawałkiem, a na reszcie stać jak ten przyłowiowy słup soli. Jeśli ktoś już chciał iść tak na ten koncert to niech się zadowoli miejscem na trybunie, wtedy ma możliwość zapoznać z kapelą, ale jednocześnie nie przeszkadzając ludziom w zabawie.

może fani będą źli na mnie i gniewać się będą ale ja w tej metalice nic nadzwyczajnego nie widzę nawet fajny zespół ale wolę nightwisha lub michaela jacksona ewentualnie the shadows metalicki też słucham ale tak mnie nie pasjonuje.

Może twoja nauczycielka od polskiego będzie się gniewać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zizou666

A widzisz ja na koncert Maidenów wybrałam się mimo tego, że nigdy zwolennikiem tej kapeli nie byłam. ALE to jedna z kapel, na koncercie której po prostu wypada być przynajmniej raz w życiu, z uwagi na ich dokonania dla świata muzycznego w ogólności, a heavy metalowego w szczególności. Z tym, że... odczucia z tego koncertu miałam odwrotne do Twoich. Show kompletnie mnie nie porwał. Drażniło mnie to, że Bruce przebiera się 6 razy w ciągu występu, jak nie przymierzając, jakaś gwiazdeczka pop. Drażniły mnie te wszystkie dekoracje, udziwnienia i wreszcie Eddie. Ja wiem, że to taka stylistyka, ja wiem, że wielu fanów m.in. za to tę kapelę kocha, ale to po prostu nie mój klimat. Za dużo show i wygłupów, za mało muzyki. Moje zdanie.

@VladDracula

Dokładnie! Chyba lepiej niż mnie udało Ci się przekazać to, o co mi chodziło. Jasne, że nie zabraniam nikomu obecności na jakimkolwiek koncercie, ale jak ktoś o kapeli wie niewiele, to po jakiego grzyba pcha się na płytę? W takiej sytuacji zajmuje się miejsce na trybunach, obserwuje całe show, słucha poszczególnych kawałków w spokoju i komforcie, a nie stęka się na płycie, że ścisk, że gorąco, że ktoś mnie popchnął, albo nadepnął i kiedy oni w końcu zagrają NEM?! :wink:

@CobraComander

Ależ Fuel genialnie sprawdza się na koncercie! Jasne, że nie jest to Disposable Heroes (nota bene jeden z moich ukochanych kawałków), czy inny Harvester, ale kawałek ma bardzo fajny, motoryczny riff, całkiem przyjemną przerwę na Larsowe bębnienie i wcale niezłe solo. Generalnie to, o czym mówisz potwierdza starą zasadę. Wielu kawałkom/płytom/artystom trzeba dać drugą szansę i nie skreślać ich po pierwszym przesłuchaniu, a inne, nie znaczy gorsze :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaden ich album nie byl dla mnie 100% trafieniem w gusta ,zawsze bylo kilka/nascie utworow ktore lubilem,tak samo jest z nowym Death magnetic,3 utwory wpadly mi w ucho,przyznaje,ze to mnie niz z Reload,Kill'em'all etc.,ale jednak nie dali klapy po calosci jak w st. anger,wiec jestem zadowolony z kontynuacji kariery.

Co do reszty chyba wypowiadac sie nie trzeba.

Here i am.

There i go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evillady-->

Tak masz racje, w Maidenach cale show jest inne niz w Mecie. Mi sie to podobalo (Eddy rowniez). Widze jednak, ze masz szacunek do tej kapeli, nawet pomimo tego, iz jej nie sluchasz. Wielu ludzi denerwuje mnie strasznie, ze sluchaja roznych SOAD-ow, Nightwishow, a jesli zapytac ich o Maidenow, to mowia "a to stare dziadki". A ja sie pytam, i co z tego, ze starzy, jak daja czadu na scenie milion razy bardziej niz te inne kapelki.

Nie zgodze sie jednak z Toba, ze jest za duzo show, a za malo muzyki. U nich jest wlasnie wszystko wywazone, a klimat takiego show wrecz idealnie pasuje do muzyki jakiej graja (ktora jest inna niz w Mecie). Mimo wszystko koncze juz, bo to temat o Mecie, a ja pisze o calkiem innym zespole ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No fakt, jak ja słyszę, że argumentem, dla którego ktoś nie słucha danego zespołu, jest to, że "to stare dziadki", to trochę mi ręce opadają. Idąc tym tropem Mety też już nie powinien nikt słuchać, bo to panowie po 40-ce przecież, a dla młodzieży w wieku lat kilkunastu ktoś w tym wieku, to staruszek. Podobnie byłoby z Black Sabbath, Heaven & Hell, Deep Purple, że o Stonesach już nie wspomnę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja mogłem przegapić temat o Metallice!!! ;)

Cóż zacznę od ulubionego albumu, dla mnie jest nim "Metallica" z 1991 gdzie są moje trzy ulubione kawałki: "Enter Sandman", "The Unforgiven" i oczywiście "Nothing Else Matters"

a gdy do ostatniego dodać to intro i ogólnie filmik z YT

to już czuje się totalny odjazd ;)

Drugi na mojej liście jest (i tu wielu się wkurzy) najnowszy Death Magnetic, ja wiem, że jest to najprawdopodobniej najsłabszy album Metallici, ale jak dla mnie jest ok i tu żeby nie być gołosłownym wymienię ze dwa utwory: przede wszystkim "The Day that never comes" oraz "The Judas Kiss"...

Kolejny dla mnie również ważny album to oczywiście "Ride the Lightning" i wspaniały "Fade to Black".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie akurat najmniej podobają się Load i ReLoad, potem wszystkie garaże, co nie zmienia faktu, że wszystkie te płyty mają wiele fajnych momentów.

Z St. Anger lubię wszystko prócz Purify, ale nie patrzę na to jak na stare dzieła Mety, tylko na ich naturalną muzykę, jaka mogła wtedy powstać. Z każdej ich płyty do St. Anger włącznie można było czuć taki szczery feeling, którego mi niestety na DM brakło:/

Co nie zmienia faktu, że DM też jest całkiem dobre;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)ale nie patrzę na to jak na stare dzieła Mety, tylko na ich naturalną muzykę, jaka mogła wtedy powstać.

I bingo i brawo dla tego Pana! Jedna z rozsądniejszych opinii na temat St. Anger, jaką pierwszy raz od dawna udało mi usłyszeć i, którą w pełni podzielam!

A tak swoją drogą, to ciekawi mnie bardzo ile osób z tych, które tu się wypowiadają miało okazję być na koncercie Mety? A może ktoś miał to szczęście i widział chłopaków live jeszcze w latach '80-tych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem na Metallice dwa razy, kiedy tu ostatnio byli i będę jeszcze raz, kiedy tylko się zjawią;] Chłopaki dają nieziemskiego czadu na żywo i choć Machine Head pokazał niezłą charyzmę, to wystarczyło 15 sekund pierwszego utworu Mety (zaczęli od Creeping Death o_O masakra...), żeby cała publiczność zamieniła się w jeden wielki, ludzki wir.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No trudno się dziwić. Przecież gro ludzi było tam dla Mety, a nie dla MH, przy całym dla tej kapeli szacunku. A co do ponownej wizyty chłopaków w Polsce, to na razie nie ma żadnych konkretów poza nie potwierdzonymi informacjami, że zawitają do nas w 2010.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie zabiorą w support, tych kapel, które będą towarzyszyć im w zbliżającej się trasie po amerykach. Fajny byłby koncert w Chorzowie (nie oszukujmy się, nigdzie indziej w polsce się nie da) z supportem Lamb of God i Gojira.

Co do koncertów, to byłem dwa razy. Raz świadomie i raz nieświadomie. Świadomie w 2008 roku w Chorzowie, a nieświadomie, to nawet nie wiem, który był rok, ale z wujem byłem (nawet nie pamiętam ile lat wtedy miałem :laugh: ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)ale nie patrzę na to jak na stare dzieła Mety, tylko na ich naturalną muzykę, jaka mogła wtedy powstać.

I bingo i brawo dla tego Pana! Jedna z rozsądniejszych opinii na temat St. Anger, jaką pierwszy raz od dawna udało mi usłyszeć i, którą w pełni podzielam!

A tak swoją drogą, to ciekawi mnie bardzo ile osób z tych, które tu się wypowiadają miało okazję być na koncercie Mety? A może ktoś miał to szczęście i widział chłopaków live jeszcze w latach '80-tych?

Ja raczej nie miałem szans- jam rocznik '93 xD

PS: Wszyscy podwalają się do brzmienia S(hi)t. Anger (srry ale nawet rozpatrywanie tej płyty jako osobny rozdział Mety nic nie daje- ta płyta ssie jak dobry odkurzacz ;D), a perka na DM też jest daleka od ideału ze starszych albumów.

Fajny byłby koncert w Chorzowie (nie oszukujmy się, nigdzie indziej w polsce się nie da) z supportem Lamb of God i Gojira

Ja na jednej scenie z Metallicą (i Lamb of God) chciałbym zobaczyć Mastodona i z polskich Virgin Snatch albo None

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raczej nie miałem szans- jam rocznik '93 xD

PS: Wszyscy podwalają się do brzmienia S(hi)t. Anger (srry ale nawet rozpatrywanie tej płyty jako osobny rozdział Mety nic nie daje- ta płyta ssie jak dobry odkurzacz ;D), a perka na DM też jest daleka od ideału ze starszych albumów.

A ja z kolei nie wiem czemu się wszyscy tego St. Angera czepiają. Owszem, to ich najgorsza płyta, ale mimo tego jest naprawdę niezła. Oczywiście brzmienie i brak solówek denerwuje, ale nie uważam, żeby zasługiwała na baty, które dostaje...

Fajny byłby koncert w Chorzowie (nie oszukujmy się, nigdzie indziej w polsce się nie da) z supportem Lamb of God i Gojira

A może Meshuggah? Rob ich lubi, więc mają szansę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Accoun - naprawdę zasługuje. Zobacz choćby Żelazną Dziewicę - ci jak zechcieli zagrać coś nowego, i nagrali AMoLaD to się okazało, że są dobrzy w tak dziwnych kompozycjach. Zaś Meta nagrywając St. Kupę ukazała, że tak naprawdę, to powinni zostać przy czymś co robią dobrze. Bo tu zdecydowanie przesadzili. Load, Reload - proszę bardzo, przejście na hard rocka było fajne. Garage? Super, niektóre coverki wpadają w ucho. S&M? Yup! Ale Anger to był zdecydowanie zły pomysł. Zresztą akurat tu jestem osamotniony, ale mi wydaje się, że DM było niewiele lepsze od SA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie Metallica jest najważniejszym zespołem muzycznym ever. Tego nie da się opisać. Szanuję ich przede wszystkim za to, że nie dali się komercji i zawsze tworzyli dla fanów a nie dla $$$. Wystarczy spojrzeć na Black Album i najlepiej obejrzeć dokument o nich na BBC Knowledge. Ta płyta jest idealna, tworzenie po kilkanaście godzin dziennie, gitary nakładane na siebie w celu uwydatnienia dźwięku ( ściana gitar w Enter Sandman). Ale zupełnym odjazdem są koncerty. Niestety nie byłem na żadnym ( rocznik 93.) ale youtube służy uprzejmie. Wystarczy spojrzeć na trasę Live Shit Binge&Purge, Seattle '89. Dla mnie Metallica się nigdy nie skończy, może się najwyżej zmienić, ale mnie nic do tego. Zawsze można wrócić do starych nagrań. Nie za bardzo podoba mi się St. Anger, ale Death Magnetic jest całkiem całkiem. Może to przez odejście Jasona?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...