Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Brethil

Kolarstwo

Polecane posty

No i sprawa zwyciestwa chyba sie faktycznie rozstrzygnela, bo Ballan juz raczej poza zasiegiem. Brawo za walke dla Polakow, no ale (mozna niestety powiedziec - jak zwykle) sie nie udalo wywalczyc podium (jutro to juz chyba szans nie ma).

No a ja dzis bylem w Kroscienku na starcie i musze powiedziec, ze bylo jeszcze lepiej jak w Krynicy :) Kolega mlodszy na polecenie swojego brata chodzil wokol autobusow i zgarnal, uwaga, 25 autografow! I to same najlepsze ;) Ja to tylko wspolczulem kolarzom, jak ludzie sie do nich z tymi kartkami pchali. Samego startu za dobrze nie widzialem, bo nie dopchalem sie pod barierke, niemniej jednak nie zaluje, ze pojechalem.

Odnosnie komentarza to przyznaje, tragedia po prostu. Do tego denerwuje mnie taki gosc (nie wiem jak sie nazywa, Wlodek jakistam chyba) , ktory wczoraj na mecie w Krynicy chyba z 200 razy wypowiedzial slowa "Allesandro Ballan" i za kazdym razem robil to tak flegmatycznym glosem, ze mnie skrecalo w srodku. Jesli chodzi o komentarz na tvp 1 to jest niewiele lepiej. Az sie teski do TDF i komentarzem pana Jaronskiego i Wyrzykowskiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i sprawa zwyciestwa chyba sie faktycznie rozstrzygnela, bo Ballan juz raczej poza zasiegiem.

Czy ja wiem? Columbia będzie starała się rozprowadzać Boasson Hagena, który jest szybki i jeśli pozbiera trochę bonifikat na lotnych finiszach i na mecie, to może Ballana wyprzedzić. Ogólnie dziwię się, że goście z Columbii rozprowadzali Greipela. Hagen jest o niebo skuteczniejszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda ze temat nie cieszy sie duzym zainteresowaniem. Mysle ze znalazlo by sie kilka osob do rozmow. A co do dzisiejszego etapu TdF to szkoda mi Schlecka. Ten defekt roweru moze zupelnie posuc marzenia o wygraniu wyscigu ale mam nadzieje ze w najblizszych etapach postara sie zaatakowac i przegonic Contadora. Duze gratulacje dla zwyciescy dzisiejszego etapu Thomasa Voecklera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mnie ściska serce jak zjeżdżają z taką prędkością z tych gór :P

Dodać trzeba jeszcze, że jakby się przewrócili to rower ciągnie ich ze sobą, bo są przypięci do pedałów :D

Mnie byście musieli uśpić jakbym miał zjechać z takiej górki

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj na etapie Giro zginął Wouter Weylandt. Szkoda, był jeszcze młody jak na kolarza i cała kariera była przed nim. A tu niefortunny upadek podczas zjazdu, złamana podstawa czaszki i pa pa. Pamiętam go szczególnie z TdP, jechał w naszym wyścigu w koszulce lidera nawet. Wielka szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogląda ktoś TdF? Na razie jest dość ciekawie. Na początku było sporo kraks przez co w wyścigu nie jadą już Horner, Wiggins, Paulinho, Boonen... Do tego dzielny Thor Hushovd, który broni żółtej koszulki jak lew. Dzisiaj nawet górzysty etap mu nie przeszkodził w utrzymaniu liderowania w Tourze. Zadanie trudne, bo ma tylko sekundę przewagi nad Evansem... Allez Thor! ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, bo liderem Wielkiej Pętli został jeden z moich ulubionych kolarzy Thomas Voeckler. Pamiętam jak kilka lat temu wywalczył żółtą koszulkę i walczył aby utrzymać ją jak najdłużej. Trzeba mu przyznać, że potrafi zwrócić na siebie uwagę uczestnicząc w ucieczkach i wygrywając etapy. Historia trochę zatoczyła koło. W 2004 Voeckler został Mistrzem Francji, a swój sukces powtórzył w 2010. Teraz powróci jako lider TdF. Warto jeszcze wspomnieć o wygranych dwóch etapach wyścigu Paryż-Nicea. Może nie uważa się go za jednego z najlepszych kolarzy na świecie, ale serca do walki odmówić mu nie można. Jestem ciekaw czy uda mu się nas jeszcze czymś zaskoczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, bo liderem Wielkiej Pętli został jeden z moich ulubionych kolarzy Thomas Voeckler.

Został liderem trochę przez te kraksy, które były wczoraj. A raczej przez tą wielką kraksę, w której połamali się Winkourow (złamana kość udowa), Vanden Broeck (łopatka), Willems (obojczyk) i Zabriskie (nadgarstek). Gdyby peleton nie czekał na kolarzy uczestniczących w kraksie, to pewnie by ich doszedł. Dotychczasowy lider Hushovd mimo, że sprinter na pewno zagiąłby się i dojechał w peletonie. Z drugiej strony żółtą koszulkę już trochę ponosił, więc nie jest mi żal ;)

Poza tym jeszcze dwóch kolarzy z ucieczki (J. A. Flecha i Johnny Hoogerland) wyeliminował kretyn powożący samochodem telewizji. Fecha dojechał do mety, ale Hoogerland nie dał rady :( W ogóle ucieczka miała silny skład: L. L. Sanchez (3 etapy wygrane na TdF licząc z wczorajszym), Sandy Casar, (3 etapy) Voeckler (2 etapy), Flecha (1 etap) i Hoogerland (0 etapów, ale był na TdF i Giro bardzo aktywny).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Pireneje, Pireneje, i po Pirenejach. I spory zawód jak dla mnie. Ślamazarność faworytów na 12 etapie mogłem, jeszcze zrozumieć, pierwszy górski, nikt nie chce się za bardzo wychylać itp. Na 13 etapie nie mieli po co atakować, bo po trudnym podjeździe bardzo długi zjazd i za wiele zdziałać się raczej nie dało. No ale dzisiaj już się troche zdenerwowałem. I tak nie popełniłem błędu z przedwczoraj i zamiast 100 km obejrzałem ostatnie 15. I co? I nic, jedna wielka kicha. żadnych zdecydowanych, mocnych ataków, same ataczki i czajniczkowanie, jak to określili panowie komentatorzy. I to na takim wymarzonym wręcz dla górali etapie, bardzo trudnym, zakończonym ciężkim podjazdem. Ja rozumiem oczywiście że na ostateczne roztrzygnięcia trzeba będzie poczekać do alp, ale żeby tak zupełnie nic się nie ruszyło w generalce...;/

Na wielki plus Thomas Voeckler. Gość przez wielu (w tym i mnie) był skazywany na pożarcie w górach, tym czasem pięknie sobie poradził, stracił jakieś tam pojedyncze sekundy, i ogólnie bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jak dla mnie można go teraz spokojnie zaliczyć jako kondydata do końcowego podium.

Jutrzejszy etap można sobie odpuścić, i tak wiadomo kto wygra. Teraz czekam na Alpy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak nie popełniłem błędu z przedwczoraj i zamiast 100 km obejrzałem ostatnie 15.

Ja obejrzałem ostatnie 8 kilometrów i żałuję, że aż tyle. Po etapie nawet nie poczekałem na kolarzy z dalszych pozycji tylko szybko wyłączyłem TV. Młody Belg wygrał i dobrze. Samu Sanchez jako jedyny z faworytów zaatakował i odrobił nieco strat. Za to Andy Schleck nadrobił nad resztą całe 2 sekundy. Normalnie szaleńczy atak!

Na plus oczywiście Voeckler. Nie musiał atakować, więc nie atakował, zgubić się też nie dał. Jeśli w Alpach "faworyci" będą jechać w tak zawrotnym tempie jak dzisiaj, to nie zdziwię się jeśli Francuz wygra cały wyścig... Żółty koszul uskrzydla.

Jak na razie poza Thorem i Voecklerem żenada na całego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, wczorajszy etap troche mnie zaskoczył. Nie oglądałem, bo myślałem że raczej nic ważnego się nie stanie, ot taki etap pagórkowaty, z jednym troche dłuższym podjazdem na końcu. Taki dla harcowników, ale nie faworytów. Włączyłem Eurosport dopiero gdy na tekstówce ukazały się wielkie litery "Contador atakuje". Ostatecznie do A. Schlecka odrobił ponad minute, zyskując przewage głównie na niebezpiecznym zjeździe. W sumie trudno się dziwić, bo strate miał sporą, teraz zaś traci do niego tylko kilkanaście sekund. Mam nadzieje że jednak wszystiego odrobić mu się nie uda, jednak teraz rywalizacja powinna się zaostrzyć, może jeszcze nie dzisiaj, chociaż po wczorajszym etapie nic nie jest pewne, ale na pewno jutro, na najcięższym i chyba najciekawiej zapowiadającym się etapie tegorocznego TdF-trzy premie górskie HC-będzie się działo.

Co ciekawe 2 etap wygrał Thor który pokazuje się ze świetnej strony i widac że w górach jest coraz lepszy ;] Brawa ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ciekawe 2 etap wygrał Thor który pokazuje się ze świetnej strony i widac że w górach jest coraz lepszy ;] Brawa ;]

Wygrał z Hagenem, ale EBH dziś się odkuł i też zanotował zwycięstwo. Zabawne, że w peletonie jest tylko dwóch Norwegów, a mają oni już 4 etapowe zwycięstwa ;) Thor godnie nosi tęczową koszulkę ;)

Dzisiaj Voeckler wjechał komuś do ogródka i przez to stracił nieco do grupy liderów. Jutro raczej definitywnie pożegna się z żółtą koszulką. Szleki powinny bać się zjazdów. Andy nie lubi zjazdów i deszczu... Ciekawe, czy lubi śnieg, bo na Galibier leży całkiem ładna czapa ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj Voeckler wjechał komuś do ogródka i przez to stracił nieco do grupy liderów.

Nie on jeden. Zawitał tam także Hivert, który ogólnie mało się na tym zjeździe nie zabił, a gdyby nie to miałby realne szanse na podium dzisiejszego etapu. Za to Voeckler podobno złym zjazdowcem nie jest, więc musiał mocno ryzykować na tym zjeździe, co mnie troche dziwi, bo w sumie nie miał po co. Sam stwierdził że ma zerowe szanse na wygraną, więc po co to robił? Przewage jeszcze miał całkiem sporą, nawet jadąc zachowawczo koszulke by jeszcze jeden dzień ponosił. Zresztą zachowawczo czy nie, tym razem nikomu nawet pojedyńczych sekund urwać się nie udało, choć Sanchez i Contador bardzo się starali.

Dzisiaj brawa dla Maćka Paterskiego, dobre 7 miejsce i w końcu jakaś dłuższa ucieczka Polaka.

Jutro raczej definitywnie pożegna się z żółtą koszulką.

Ja będe okrutnie wręcz zawiedziony jeśli się tak nie stanie, bo przy dobrym tempie faworytów po prostu nie ma prawa utrzymać się na 3 tak wielkich wspinaczkach. Jeśli tak się stanie to będzie to oznaczało że tempo po raz kolejny było żenujące. Mam nadzieje że tak się nie stanie, mój czas (znowu mam zamiar oglądać większość etapu) tym razem nie zostanie zmarnowany i doczekamy się w końcu ataków faworytów przez duże "A", a nie takich popierdółek jak dotychczas. Jeśli zaś jutro wszystko się nie rozstrzygnie to zostaje etap piątkowy, bardzo krótki i też trudny na którym, mam nadzieje, poznamy już zwycięzce. Potem już tylko czasówka, a oglądanie czasówek jakoś nie sprawia mi wielkiej frajdy, więc z chęcią bym ją sobie odpuścił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i Voeckler jednak obronił żółtą koszulkę, choć jak powiedział Wyrzykowski, powinien po tym etapie wycałować Evansa. Dla mnie Cadel dzisiaj bohaterem etapu. Schleck skorzystał na nieumiejętności współpracy faworytów i zrobił sobie 4 i pół minuty przewagi. Na niecałe 20 kilometrów rękawicę podjął Australijczyk. Początkowo trochę nieśmiało, szukał jeszcze pomocy u innych, ale że w peletonie jeżdżą same sobki, to zirytowany sam wziął się do pracy. Udało mu się osiągnąć całkiem sporo, bo na mecie stracił do Andy'ego tylko 2:15 i w generalce ma 57 sekund straty, co daje mu realne szanse na walkę o żółtą koszulkę. Evans zdobył moje uznanie, bo dzisiaj praktycznie sam gonił i jeszcze pogubił wszystkich poza starszym Schleckiem, który mu przez cały czas siedział na kole i był mniej zmęczony. Jednak do tego ostatniego stracił tylko 4 sekundy. Contador się skompromitował, zapowiadał buńczuczne ataki, a jak zgasł na podjeździe to zaczął się usprawiedliwiać kolanem. Nigdy go nie lubiłem, więc cieszę się, że nie wygra Touru. Voeckler przez cały czas trzymał się czołówki. Imponował walecznością i poświęceniem. Piękną miał twarz jak wjeżdżał na metę. Oczywiście w głównej mierze powinien dziękować Evansowi. Można było pomóc Cadelowi, ale Thomas wstrzymał swojego totumfackiego Rollanda. Chyba mądrze zrobił, bo w końcówce zabrakło mu sił, a gdyby wcześniej więcej pracował, to mógłby nie dojechać do mety z mniej niż trzyminutową stratą. Jeszcze przed nami dwa etapy. Jutro 100 kilometrów w górach, różnice nie powinny być duże, ale np. taki Evans może spróbować urwać kilkanaście sekund Schleckom przed czasówką. W ogóle to Australijczyk wydaje się mocniejszy niż w ostatnich latach. Pamiętam jak kiedyś uciekał mu Sastre i był bezradny. Dzisiaj depnął na pedały i pogubił siedzących mu na kole faworytów. W przypadku walki z Andym może się okazać, że też będzie w stanie go zgubić. Największą zagadką będzie oczywiście czasówka. Jestem szczególnie ciekaw jak pojedzie Evans, bo często zawodził na tych etapach, w których ponoć się specjalizuje. Zobaczymy co pokaże też Voeckler. Wszyscy go skreślają, ale jeśli się okaże, że na czas jeździć potrafi, to może sprawić niezłego psikusa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CO by nie mówić - to był jeden z ciekawszych TdF w ostatnich latach (aczkolwiek PIreneje dość dziwne były). Do samego końca ważyły się losy wszystkich klasyfikacji, co jest naprawdę ewenementem - zwycięzca jechał w żółtej tylko na ostatnim etapie, Cavendish niby był pewny, ale przez odjęcie 40 punktów za przekroczenie regulaminowego czasu zrobiło się nerwowo, Sanchez zdobył grochy na ostatniej górce, na jakiej można było zdobyć jakieś punkty, Rolland jechał w białej 2 etapy, drużynówka na czasówce się rozstrzygnęła w zasadzie, czyli też później się nie dało.

Należy mieć nadzieję, że to wszystko dzięki temu, że ten TdF był czysty jak mało który.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie do pełni szczęścia zabrakło Voecklera na trzecim stopniu podium. No i jeszcze przydałby się tragiczny Tour w wykonaniu Cavendisha, którego po prostu nie cierpię. Evans zasłużenie wywalczył żółtą koszulkę. Gdzieś już o tym pisałem, że w tej edycji TdF jest mocny jak nigdy. Udowodnił to na czasówce, gdzie mógł spokojnie ograć specjalistę w tym zakresie Tony'ego Martina. Australijczyk chyba trochę odpuścił ostatnie kilka kilometrów nie chcąc ryzykować jakiegoś upadku i kontuzji, która mogłaby odebrać zwycięstwo w całym Tourze. Koszulka górala dla Samuela Sancheza też mnie cieszy. W końcu nie wygrywa jej jakiś marny ciułacz, który przed każdym pagórkiem wyjeżdża przed peleton, ale facet umiejący jeździć w górach, zajmujący szóste miejsce w generalce i potrafiący wygrać ciężkie etapy. Wreszcie Evans wygrywający po wielu nieudanych próbach, który po zakończeniu etapu zalał się łzami. Zaczęło się kiedy w pojedynkę ciągnął cały peleton podczas ucieczki Schlecka. Z czterech i pół minuty Luksemburczykowi zostało tylko 2:15, co przełożyło się na niecałą minutę straty Australijczyka przed czasówką. Później jeszcze Contador i Andy chcieli wykorzystać fakt, że Evansowi zepsuł się rower i odjechali. Schleckowi chyba poczuli się zbyt pewnie i przez to przegrali. Po zdobyciu żółtej koszulki liczyli, że dalej powiezie ich motywacja. Niestety Andy nie ma chyba takiego serca jak Voeckler, który za każdym razem wzbijał się na wyżyny. Wreszcie pojawiło się kilku młodych, obiecujących kolarzy. Takich jak Rolland, Taaramae, czy Coppel, którzy w przyszłości mogą coś osiągnąć. Wszyscy uplasowali się w pierwszej piętnastce klasyfikacji generalnej. Warto też wspomnieć o walecznych Norwegach Thorze Hushovdzie i Emilu Hagenie, którzy wygrali po 2 etapy i na pewno byli jednymi z pozytywnych bohaterów wyścigu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Brethil - TdF był ciekawy jeśli wyjąć i na zapomnienie rzucić Pireneje, bo to co się tam działo ze ściganiem miało niewiele wspólnego. Z drugiej story oglądanie Thora cisnącego pod górę było ciekawym doświadczeniem ;) GGeneralnie wyścig mi się podobał, a to przede wszystkim dzięki dobrej postawie moich ulubionych zawodników. Thor, Hagen, L. L. Sanchez... Thor godnie dzierżył tęczową koszulkę. No i ten biedny Evans w końcu wygrał i przestał być "tym biednym Evansem" ;P

Na szczególną uwagę zasługują również J. Roy i Hoogerland, którzy starali się załapać do każdej ucieczki :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tour de Pologne jakieś takie nudne. Trzy etapy wygrał Kittel (świetny sprinter), a dwa Peter Sagan. No i zwycięzca wyścigu jest już chyba znany, bo Sagana będzie ciężko zgubić na tych górkach, jakie mamy w Polsce. Chyba, że jutro Marek Rutkiewicz coś na zjazdach wykombinuje, bo dla górali te wszystkie pagórki są za proste.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, temat sobie pare miesięcy poleżał, może warto odświeżyć.

Giro d'Italia 2012 w pełni. Jak zwykle czekałem na wysokie góry, takie jak wczoraj czy dzisiaj, lecz muszę przyznać że pagórkowate etapy w tym roku były dosyć ciekawe, dużo się działo a trasy były wytyczone tak by dać wykazać się ucieczkom, a nie aby się wszyscy pomećzyli, a na końcu wygrywał Cavendish, przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Fajnie że pokazywali się polscy zawodnicy, i to nie tylko w ucieczkach typu "pomęczymy się 150 kilometrów a na końcu i tak nas dogonicie", tylko zajmując całkiem wysokie miejsca (2 razy Gołaś i 2 razy Huzarski).

Szkoda że Gołaś nie wykorzystał szansy na różową koszulke, wiadomo że to o wiele większy prestiż niż 2 miejsce, no ale zabrakło pary. Przynajmniej ma koszulke najlepszego górala, choć na dzisiejszym etapie może być ciężko z jej utrzymaniem, szczególnie że próbował atakować przed pierwszą premią i kompletnie nic z tego nie wyszło.

Standardowo, jak na każdym wyścigu, szkoda mi Sylwka, bo widać że jest w formie i mógłby powalczyć z najlepszymi, jednak rala w drużynie ponad wszystko. Może przynajmniej będzie pierwsza 20. Ciekawi mnie tylko czy wygrzebie się jeszcze kiedyś z tej swojej roli i pojedzie dla siebie na jakimś wielkim tourze, choćby w słabszej drużynie.

Co do dzisiejszego etapu to jeszcze nie zacząłem oglądać, ale z tego co wyczytałem z tekstówki to selekcja juz na pierwszym podjeździe była bardzo duża i jeśli się to nie zjedzie na płaskich odcinkach, a i może uda się kogoś jeszcze urwać na 2 nastepnych premiach, to końcówka, mimo znacznie mniej wymagającego podjazdu może być znacznie ciekawsza niż wczoraj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż od Giro minęło już pare dni, wyścig krótko mówiąc, zawiódł mnie, na szczęście sama osoba zwycięzcy nie najgorsza, przede wszystkim ciesze się z niepowodzenia Basso, bo mnie po prostu szlag trafia kiedy widze jak ten zawodnik notorycznie marnuje ciężką prace Szmyda. A co do samej osoby sylwka to bardzo ciekawie wypowiedział się po przedostatnim etapie.

- Znów powiem, że ten etap był nieludzki. 5900 m przewyższenia po wczorajszych 5200, spałem siedem godzin by przejechać siedem godzin piętnaście minut etapu? a ludzie narzekają, że nie ma spektaklu i nikt nie atakuje. Najpierw wielka walka z dopingiem a potem? chyba się tu wkrada trochę hipokryzji - zauważył Szmyd.

No i tutaj z jednej strony można przyznać polskiemu kolarzowi racje, bo te 2 etapy były naprawde mordercze i zawodnicy byli wykończeni, a walka i tak była mało ciekawa. Przynajmniej dla mnie, bo nie ma się co podniecać że coś się ruszyło na ostatnich 5 km jak etap ma ich 200. Z drugiej strony wiadomo że etapy górskie to główny punkt programu takich wyścigów i ta na nie się czeka, więc wiecej takich etapów-większe zainteresowanie wyścigiem. Co z kolei rzeczywiście może prowadzić do tego że kolarze, chcąc sprostać oczekiwaniom kibiców sięgają po niedozwolone środki.

Jest też 3 strona tej całej sytuacji. Jest nią problem który szkodzi tej dyscyplinie niemal tak samo jak problem dopingu. To przesadna taktyczność kolarstwa. Oglądam Giro 2 rok, niedługo bedzie 3 z rzędu oglądana Tour de France i już dzisiaj moge się powiedzieć jak będą wyglądały górskie etapy, szanse na to że trafie to jakieś 90%. Czyli: ucieczka zyskująca na pierwszych premiach do 15 minut-peleton od 2/3 odrabiający straty-peleton przyspieszający na ostatniej górze-Szmyd i jemu podobni rozrywają peleton nawet do 20 kolarzy-ucieczka zostaje doścignięta, faworyci atakują na 2 ostatnich kilometrach/ucieczka niedoścignięta, fowaryci atakują na 2 ostatnich kilometrach. No i jak ma sie zwiększać zainteresowanie kolarstwem skoro ktoś obejrzy jeden etap płaski (który wygląda podobnie, tylko że na końcu wygrywa Cavendish) i jeden górski i już jakby obejrzał cały 80% sezonu.

I to nie to że kolarze są wykończeni. Bo na pierwszym czy drugim etapie górskim było tak samo i nikt mi nie powie chyba że wtedy nie mieli siły na ataki (bo jeśli rzeczywiście nie mieli to co robią na miejscach liderów grup). Organizatorzy na pewną zdają sobie sprawe z trudności etapów i przypuszczam że etapy są specjalnie tak ustawione, aby dać nam, oglądającym, choć troche emocji "zastepczych", zamiast związanych z odrywaniem się od grupy, atakami, to chociaż z odpadaniem od niej faworytów. I dopóki dyrektorzy grup nie zrozumieją że taka a nie inna taktyka może pomóc im wygrać wyścig, ale w szerszym spojrzeniu zapędza ich dyscypline w kozi róg to będziemy oglądać takie najerzenie takich etapów.

Mam nadzieje że ktoś się odniesie do problemu i nie gadam sam ze sobą. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i zaczęła się zabawa pod tytułem Tour De Pologne. Jak na razie pierwszy etam i już całkiem sporo emocji. Przed ostatnim wjazdem na Orlinek kraksa przez co poeleton się podzielił i na metę przyjechała ok. 30 osobowa grupka. Michał Kwiatkowski był drugi na etapie, a Gołaś dziewiąty. W pierwszej grupce znaleźli się również Marek Rutkiewicz oraz Rafał Majka. Z faworytów... Coż kilku wypadło, jednak w pierwszej grupce przyjechali obaj Kolumbijczycy ze Skaju (jak to mawia Jaroński) - Uran i Henao. Inni faworyci z pierwszej grupy, poza wymienionymi wcześniej Polakami oraz Kolumbijczykami: Wegmann, Malori, Nocentini, Capecchi, Izagirre, Anton, Bruseghin, ewentualnie Kołobniew. Reszta albo straciła, albo są to kolarze którzy mogą odpaść na naszych polskich górkach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TdP z zasady nie ogladam. Mamy za małe góry żebym mógł się emocjonować, po za tym nie jara mnie jeżdżenie w kółko po małym wycinku kraju.

Tymczasem własciwie skończyło się TdF (są jeszcze 3 etapy, ale nie sądze żeby czasówka dużo dała, a 2 pozostałe są płaskie) W tym roku własciwie nie oglądałem, część etapów śledziłem na erosportowej tekstówce, dzisiaj tylko obejrzałem 11 ostatnich kilometrów. Chyba za bardzo zniechęciłem się tegorocznym Giro. Kilka spostrzeżeń.

-Pierre Rolland już w zeszłym roku pokazywał się ze świetnej strony jak pomocnik Voecklera, tym razem też mógł się podobać. Za rok lub dwa widze go na podium któregoś z wielkich Tourów. Znakomicie także pojechał Thibaut Pinot.

-Po raz kolejny świetnie pokazał się Voeckler, jak nie żółta koszulka to najlepszy góral.

-Dzisiejsza sytuacja kiedy Froome ewidentnie czekał na Wigginsa na ostatnich kilometrach, chociaż mógł odskoczyć i spokojnie nawet powalczyć o zwycięstwo nie wiem czy śmieszna czy straszna. Wiem że to ta sama ekipa, ale IMO takie coś powinno być zabronione, powinny być jakieś kary czy coś.

-Basso jako pomocnik. coś pięknego.

-Niestety tym razem Szmyd był, ale jakby go nie było. Przynajmniej na tych etapach które śledziłem. Szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...