Skocz do zawartości

Szkoła III


Turambar

FERIE  

237 użytkowników zagłosowało

  1. 1. W ferie będę...

    • Zakuwać
      33
    • Grać na kompie
      141
    • Sanki/narty/ślizgawka
      35
    • Bim Bam Bom
      19
    • Polować w tundrach na antylopy
      29
    • Grać w gałę na śniegu
      14
    • Coś innego (napisz, co)
      11
    • Jakie ferie...?
      21
    • Jestem studentem (studentką) i nie chcę czytać o żadnych feriach!
      25
    • Hejaho na dacho!
      47


Polecane posty

Black, pamiętaj, ze tu także gimnazjaliści są XD.

Mi poszło dobrze. Z polskiego tylko 63%, ale z chemii 77%, a z biologi - 73% ^^. A z reszty - matematyka i angielski na obu poziomach - over ninety percent KAŻDY ^^.

Teraz zostało mi jeno wpłacenie co trzeba, zuploadowanie zdjęć i to koszmarne, koszmarne CZEKANIE.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Cóż, może i ja opowiem o swoich wynikach... Powiem tak - trochę się zawiodłem i szału nie ma... Z polskiego zawsze byłem dość cienki i nie oczekiwałem kokosów, ale jednak trochę za mało dostałem... Matma - przyzwoity poziom, potknąłem się w zasadzie przez nieuwagę i na drobiazgach. Niemalże 100% z angielskiego, lecz nie mam pojęcia, na czym się bujnąłem.

WoS i historia - słabiutko... Ogólnie, cała szkoła dość na tym poległa...

Niesmak pozostał.

Mam nadzieję, że dostanę się tam, gdzie chciałem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mehehe, mnie podstawowy polski obrodził w jedynie 56 marnych %. Rozszerzenie na szczęście na nieomal 80 :)

Angielski we wszystkich formach i poziomach świetnie, matematyka na prawie 70% (przy czym byłem największą zagwozdką dla mojej matematyczki, pierwszym uczniem, którego nie rozumiała), więc plan wykonany z 40% nadwyżką :D Historia słabo, jeśli przyjąć, że przygotowania trwały całe 3 lata, ale nie trwały, z dwumiesięcznej nauki wyciągnąć więcej się nie dało :)Sayonara więc dziennikarstwu (no chyba, że poziom drastycznie spadnie, dalibuk), aloha (OBY, OBY!) kognitywistyko, lądzie tajemniczy. Pogawędka o tych sprawach nadaję się już chyba do tematu "Studia", prawda? :D

PS. Czekanie, rzeczywiście fuj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jest sie czym chwalić w szkole podstawowej, ale na 11 przedmiotów (bo liczy sie też technika z 4 klasy) mam 6 szóstek, co daje średnią 5,54. I tyle mi absolutnie wystarczy. A test szóśtkolasity na 39/40 pkt napisałem. Tylko się cykam trochę gimnazjum , 14 przedmiotów, z czego niektóre dość ciężko wyglądają (przeglądałem podręczniki od chemii i fizyki) - i powiedzcie , jest aż tak ciężko ? Jest czas żeby tą godzinę dziennie poużywać kompa czy konsoli , albo wyjść na dwór ? I czy chemia i fizyka są tak trudne na jakie wyglądają ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest aż tak źle :laugh: Ja miałem w podstawówce średnią ok. 5,2 i 40ptk z testu, a teraz jakoś idzie, tylko średnia 4,9 w pierwszej klasie. O chemii Ci nic nie powiem, bo jakoś nie trawię tego przedmiotu (chociaż mam 4). A pograsz i wyjdziesz na dwór sobie spokojnie, chyba, że zależy Ci na naprawdę wysokiej średniej (no i nie wiem jakich będziesz miał nauczycieli).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśliś łebski, to godzina-dwie dziennie wystarczą by utrzymać tak wysoką średnią ;)

Chemię i fizykę warto na bieżąco łapać, i unikać zaległości (tak samo zresztą, jak z innych przedmiotów skoligaconych z matematyką). Gimnazjum dla łebskich gości to pestka, czas dobrej zabawy, warto także szukać swojej niszy, co ułatwi znacząco wybór szkoły średniej ;) Ale to za 100 lat, więc się nie przejmuj i ciesz się wakacjami :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, to dobrze. No na pewno będzie mi zależeć na pasku , ale ostatecznie jak nie będzie też tam radę :P To fajnie że jest troszkę luzu... Bądź co bądź , denerwują mnie te samy tematy podręczników w histori.. W 4 , 5, 6 klasie miałem podręczniki , które zawierają praktycznie TO SAMO co gimnazjalny. No bo ile można się uczyć o starożytynym rzymie , grecji etc...

@UP Ja sie tak dużo nie uczę , na lekcji sporo załapię, trochę poczytam w domu i umiem. Np. kiedyś jak byłem nieobecny , w sobote dowiedzialem sie o sprawdzianie w poniedziałek , a był zapowiedziany tydzień wcześniej a kumple nie powiedzieli . I co ? Dostałem 5. A mój kumpel , na poprawkę z ptaków i z ssaków twierdził, że uczył się 2 tygodnie , a dostał dwóję. Takze chyba jednak jakiś dar szybkiej nauki mam xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 4 , 5, 6 klasie miałem podręczniki , które zawierają praktycznie TO SAMO co gimnazjalny. No bo ile można się uczyć o starożytynym rzymie , grecji etc...

Poziom obecnych podręczników jest tragiczny. Tragedią są zwłaszcza podręczniki do języka polskiego. Informacje o autorach po łebkach ("notki encyklopedyczne" - pewno i tak brane z Internetu) i bardzo mało tekstów. Zarówno tych samych autorów podręcznika jak i źródeł. Sam, często porzucam podręcznik i po prostu zaglądam do sieci (co, oczywiście, nie zawsze jest dobre) albo do innych źródeł (nauczyciel coś skseruje z dawnych, lepszych podręczników itd.).

Problem jest chyba w tym, ze dzisiaj podręczników do każdego przedmiotu jest zdecydowanie zbyt dużo. wydawnictwa się po prostu ścigają, a przekazanie wiedzy schodzi już na dalszy plan. Szkoda, ze Ministerstwo akceptuje tyle tych podręczników.... Powinni sami zatrudniać osoby do ich tworzenia, a nie polegać na wydawnictwach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 przedmiotów, z czego niektóre dość ciężko wyglądają (przeglądałem podręczniki od chemii i fizyki) - i powiedzcie , jest aż tak ciężko ?

Nie, nie jest. Gimnazjum to najbardziej obijaczny czas mojego życia. Zresztą, gimnazjum to przedłużenie podstawówki (podobnie szkoła ponadgimnazjalna - gimnazjum) i poziom wcale nie jest szczególnie wyższy.

Zresztą, trudno zdefiniowiać "ciężko" w odniesieniu do nauki, bo przecież wszystko zależy od wieku i naturalnych preferencji. Ułamki, dziś banalne (chociaż...), kiedyś wydawały się ciężką przeszkodą.

Fizyka w gimnazjum owszem, jest ciężka, chyba mój najbardziej znienawidzony przedmiot. Chemia w pierwszej klasie jest gładka, 2 i 3 znacznie odbiegają poziomem trudności. Ale całościowo - da się przeżyć. Trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie gimnazjum to czas luzu i nic nierobienia. Nie jestem jakoś szczególnie ambitny, więc średnią w II gimnazjum mam na poziomie 4,86. Poległem na matematyce, co niezbyt mnie dziwi i o dziwo na WOS'ie. Zawsze interesowałem się polityką i strasznie mnie to zdziwiło. Ale jak już mówiłem, nie jestem specjalnie ambitny, więc podania do dyrektora nie pisałem.

Prawie nigdy się nie uczę, no chyba, że zbliża się jakiś sprawdzian z całego półrocza. Zresztą po co się uczyć z tego materiału, skoro i tak nigdy w życiu nie będzie mi potrzebne obliczanie np. energii wewnętrznej? Nie mam zamiaru w życiu zajmować się fizyką, więc po co mi coś takiego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black, pamiętaj, ze tu także gimnazjaliści są XD.
Oj, nie moja wina, że zatkane zatoki robią mi backblast w głowie a James nigdzie nie wyszczególnił, że chodzi mu o maturę czy egzamin gimnazjalny :P

Gimnazjum? Ciężkie? To słowa do siebie nie pasują :) Jeśli ktokolwiek uważa ten okres szkolnictwa za ciężki niech przetrwa do liceum a potem już na studiach... wtedy pogadamy, bo spektrum doświadczeń na pewno będzie szersze & da większe pole do dyskusji :happy: A czy przenieść się do 'Studiów'? Nie wiem... dla mnie teraz absolwenci liceów są w takiej szarej strefie, bo całkowicie do jednego z tych działów się nie zaliczają, IMO.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gimnazjum do którego chodzę nauczyciele są wymagający . W podstawówce moja śr. 4.6 na zakończenie roku i 37 punktów z testu . W gimn. troche słabiej bo 4.4 , ale mi ona pasuje . W mojej klasie tylko 3 osoby (w tym ja ) miały średnią powyżej 4.0 . Jednak wystarczy 1 godz. maxymalnie 2 aby dostać czwóreczkę :).

Jednak większość osób w gimnazjum to niedorozwoje , którzy nie uczą się "bo to jest dla frajerów".

Za parę lat ci "frajerzy" będą się z nich śmiali , bo nie znaleźli innej pracy niż kopanie rowów . :):chytry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za parę lat ci "frajerzy" będą się z nich śmiali , bo nie znaleźli innej pracy niż kopanie rowów . smile_prosty.gif chytry.gif

A to zła praca jest? Lepsza taka niż żadna. Zmartwię cię - po LO / technikum (ba, po studiach też) nie będziesz miał zapewnione praktycznie nic. Szkoła zawodowa, pod tym względem, wyprzedza konkurencję masakrycznie.

Mój kumpel, po zawodówce, nigdy nic się nie uczący (chociaż akurat mianem "niedorozwoja" bym go nie nazwał), po zrobieniu kursu między innymi na koparkę, zarabia miesięcznie więcej niż styrany życiem / studiami / pracą nauczyciel. W wieku 22 lat. :)

Fakt faktem jednak, praca nudna i niezbyt ciekawa. Ale kto w obecnych czasach by się tym przejmował?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótkofalowo taka praca nie jest zła, ale po dłuższym czasie na przykładzie mojego starszego mogę stwierdzić, że to człowieka wykańcza i możesz obudzić się z ręką w sedesie gdy inni będą mieć swój biznesik, papierek, pracę którą lubią, a ty jak wół będziesz tyrał bez dalszych perspektyw, bo na co możesz awansować jako obsługa koparki? Na nic, a jeżeli ktoś Ci obiecuje w tej pracy gruszki na wierzbie to możesz być pewny tego, że ta osoba liczy na to, że jesteś statystycznym głupim polakiem który za dobrobyt tu i teraz będzie latał z łopatą.

Naprawdę, już wielu się przejechało na swoim "szczęściu" bez wykształcenia, na takie "szczęście" nie warto liczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hurr, a co mi tam, tez sie pochwale. Wbrew przewidywaniom zdalem wszystko, lacznie z rozszerzona geografia (cale 52%, kurna!)... Angielski podstawowy - 2x po 100%, rozszerzony - 95% ustny i 83% pisemny, niemiecki podstawowy- 93% na pisemnym i 90 na ustnym, matma i historia - 60%, polski... 67%. Chyba calkiem niezle. W kazdym razie jestem zadowolony. Pozostaje dokonac wplat rekrutacyjnych do Szczecina, Torunia, Wroclawia i Poznania. Cholernie duzo z tym roboty...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to zła praca jest? Lepsza taka niż żadna. Zmartwię cię - po LO / technikum (ba, po studiach też) nie będziesz miał zapewnione praktycznie nic. Szkoła zawodowa, pod tym względem, wyprzedza konkurencję masakrycznie.

Wybacz ale po za szkołą kucharską zawodową to niestety jest daleko.. z tyłu.

Zależy po jakich studiach. I jeżeli uważasz, że nauczyciel jest styrany to sie grubo mylisz...

Jednak większość osób w gimnazjum to niedorozwoje , którzy nie uczą się "bo to jest dla frajerów".

Tylko, że w gimnazjum to nauki szukać jak igły w stogu siana: ) Z resztą w LO tez za wyjątkiem kwietnia i maja w 3 klasie.

Za parę lat ci "frajerzy" będą się z nich śmiali , bo nie znaleźli innej pracy niż kopanie rowów

Edukacja nie gwarantuje niczego a pomaga w dojściu do celu jakiego pewnie większośc z nas dąży. Niestety skzoły nie uczą jednego ekonomii, tego jak pieniądze pracują. W szkołach uczy się głupot dobrze wiem, że cżłowiek powinien mieć wiedze ogólna na dobrym poziomie nie jak amerykanie. Tylko kto jest szczęśliwszy, osoba która wie jaki wiatr wieje teraz w Australii czy osoba która wraca z pracy(z np; własnej firmy) dostaje porzadna kase i nie martwi się o byt. Nie uczy się nas tego jak pracuje pieniądz a jak my mamy pracować dla pieniądza.. A sam jestem zwolennikiem nauki tego co nam potrzebne. Żeby nie tracić młodości na właśnie nauke w gimnazjum/liceum. Lepiej pograć w piłe - uczyć się bedziesz na studiach :)

Poziom obecnych podręczników jest tragiczny. Tragedią są zwłaszcza podręczniki do języka polskiego. Informacje o autorach po łebkach ("notki encyklopedyczne" - pewno i tak brane z Internetu) i bardzo mało tekstów. Zarówno tych samych autorów podręcznika jak i źródeł. Sam, często porzucam podręcznik i po prostu zaglądam do sieci (co, oczywiście, nie zawsze jest dobre) albo do innych źródeł (nauczyciel coś skseruje z dawnych, lepszych podręczników itd.).

Lepiej żeby tych tekstów mało było niż smuty typu poezja barokowa. Nikt tego nie czyta, a lepiej dać Asnyka który pisze fajnie, śmiesznie i nie owija w bawełne. U mnie każdy czytał z przyjemnością "W dupie mam małe miasteczka" Bursy a już Byrona to nikt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można powiedzieć, że w gimnazjum jest leżenie. Jak komuś zależy, to będzie się uczył niezależnie od środowiska. No nie oszukujmy się - nie można mieć dobrych ocen nic nie robiąc (pomijając już fakt, że w wielu przypadkach i tak nie odzwierciedlają wiedzy). Uczyłem się dużo przez okres gimnazjum i muszę przyznać, że było ciężko. Gimnazjum po prostu tym różni się od innych szkół, że tutaj dokonują się zmiany w człowieku - obiera ścieżkę życiową. A to, że większość woli nic nie robienie... - ich wielki, wręcz przeogromny problem.

Zreszta tak jak powiedział Wojtyła: "Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali" :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można powiedzieć, że w gimnazjum jest leżenie. Jak komuś zależy, to będzie się uczył niezależnie od środowiska. No nie oszukujmy się - nie można mieć dobrych ocen nic nie robiąc (pomijając już fakt, że w wielu przypadkach i tak nie odzwierciedlają wiedzy). Uczyłem się dużo przez okres gimnazjum i muszę przyznać, że było ciężko. Gimnazjum po prostu tym różni się od innych szkół, że tutaj dokonują się zmiany w człowieku - obiera ścieżkę życiową. A to, że większość woli nic nie robienie... - ich wielki, wręcz przeogromny problem.
Najśmieszniejsze jest to, że: poświęcając czas w gimnazjum znacznie bardziej na zabawę, niż na naukę, odbierają sobie możliwość spędzenia go potem tak, jakby chcieli w liceum :) Umiejętność zmuszenia się do nauki nawet wtedy, kiedy się nie chce, albo uczenie więcej, niż jest wymagane, pozwala szybciej rozumieć różne rzeczy w późniejszych szkołach, dzięki czemu mają więcej czasu do spędzenia jak chcą. Na przykład na rozrywce, w czasie kiedy ich koledzy z ledwością zaliczają przedmioty (i to pewnie w ostatnich chwilach). Albo na nauce, żeby sobie pomagać na przyszłość ;)

Poza tym - poza samym faktem nauczenia się czegoś, regularna nauka pozwala także wyrobić sobie silną wolę. A to pomoże przetrwać i na studiach, bo człowiek nie zostawi sobie tego, co najważniejsze na ostatni tydzień, i w pracy, kiedy trzeba będzie robić, kiedy się nie chce - a usprawiedliwienia od mamy już na nikim nie robią wrażenia ;]

Poziom obecnych podręczników jest tragiczny. Tragedią są zwłaszcza podręczniki do języka polskiego. Informacje o autorach po łebkach ("notki encyklopedyczne" - pewno i tak brane z Internetu) i bardzo mało tekstów. Zarówno tych samych autorów podręcznika jak i źródeł. Sam, często porzucam podręcznik i po prostu zaglądam do sieci (co, oczywiście, nie zawsze jest dobre) albo do innych źródeł (nauczyciel coś skseruje z dawnych, lepszych podręczników itd.).
Od polskiego są lepsze od tych z historii. Jest w nich coraz mniej informacji, do tego koszmarnie uproszczonych. A szczytem szczytów są podręczniki dla klasy podstawówki - widziałam jeden i mnie przeraził, chociaż jest zgodny z nowym pomysłem na reformę - tematy poukładane tematycznie, a nie chronologicznie. "A dzisiaj, drogie dzieci, pouczymy się, jak zmieniał się ubiór poprzez wieki" :/

Z kolei tym, którzy się będą uczyli w przyszłości historii, polecam szczególnie stare podręczniki - takie grube, szare cegły. Wydają się odstraszające, ale po pierwsze - tłumaczą znacznie więcej i dokładniej, poza tym - mają o wiele więcej obrazków. A z historią jednak jest tak, że im więcej dodatkowych informacji się łapie, tym lepiej później przypomina się sobie te podstawowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie można mieć dobrych ocen nic nie robiąc

Nie pomyliło Ci sie gimnazjum z liceum?

3 gimnazjum skończyłem (z ta rzez wielu ubóstwianą ) średnią jejku coś 4.3 albo 4.5 nawet. Nie robiąc w zasadzie nic po za nauką matematyki w grudniu bo miałem zagrożenie na semestr. Do gimnazjum złego nie chodziłem, pod względem nauczania wymagano tyle ile chyba w gimnazjum wymagać - nie oszukujmy się przecież do przedłużenie podstawówki a pod względem jakiś ekscesów to uważam, że moje jest jednym z lepszych w Krakowie. Po za 1 wybiciem szyby na tym się kończyło. Dostałem się potem i do 7 i do 10 a to, że wybrałem głupio i polazłem do LO tam gdzie chodziłem do gim... To już inny temat. Ale dla mnie to jest wykładnikiem poziomu szkoły.

Gimnazjum musi skończyć każdy, z reszta w LO też przepychają ludzi ile sie da. Z tym, że w LO jak już mówiłem nauka w kwietniu jest.

A jak patrze na moje leniuchowanie w gimnazjum i liceum przez pryzmat studiów? Z jednej strony szok, w 2 sesji tej takiej prawdziwej juz przez 1 tydzień uczyłem się więcej niż przez te 6 błogich leniwych lat. Tak jest to szok i dla osoby kującej w LO i gim bezie to pewnie o wiele mniejsza trauma. Ale po tygodniu się przyzwyczaiłem.

Niby na początku sądziłem, że przez swoje podejście do nauki w LO z analizą będzie krucho tak teraz twierdze, że i tak ta majca szkolna się nie przydaje. Na studiach jest inna matematyka niż myślałem.

A jakie widze plusy leniuchowania? Spore, przede wszystkim mam ochote jako tako na nauke bo nigdy tego nie robilem więc teraz nic mi nie szkodzi się pouczyc. W pewnym sensie już jestem troche wyszumiany, więc i te rozrywki mnie tak nie przyciągają jak co poniektórych którzy super lata swojego życia siedzieli na podręcznikiem w lic i gim. I do tego dochodzi ważna sprawa, pewien komfort psychiczny, że skoro przez 1 semestr nie ucząc sie systematycznie przebrnąłem przez 2 semestr - no jako tako ta sesja idzie, a jak pisałem dla mnie taka ilośc nauki była szokiem totalnym. Więc widze, że mam spore zapasy potencjału i jeżeli się przyłożę to przez studia też przejde. Oczywiście już w 3 semestrze (daj bóg jak nie uwalą człowieka na powtórce) będę się uczył systematycznie bo takiej traumy jak w tej sesji nie chce przeżywać.

Oczywiście są osoby które twierdzą, że w gimnazjum i lo nad podręcznikami to po pare godzin dziennie siedzieli. Jednak są to 2 grupy. Osoby które przymuszane do nauki "no weź sie ***** poucz w końcu" przez rodzicieli, siedzieli i owszem pareee godzin, ale w tym czasie nauki było... Ile 30 minut a reszta to rysowanie durnot w zeszytach myślenie o wszystkim innym a nie o nauce. Ale jeżeli dla kogoś gimnazjum i LO było cięzkie i nie starczało mu godzin na nauke to ze studiów przynajmniej technicznych zrezygnować dla własnego zdrowia powinien.

Podsumowując:

Gimnazjum - nic nie trzeba robić a oceny będą dobre - wystarczy logicznie w miare myśleć.

Liceum - jak chcesz dobre oceny to sie troche potrzeba pouczyć a jak chcesz po prostu przechodzić to nic nie musisz robić, no może po za przychodzeniem do szkoły.

Studia - łohhohohh :D Hardkor :D

Najśmieszniejsze jest to, że: poświęcając czas w gimnazjum znacznie bardziej na zabawę, niż na naukę, odbierają sobie możliwość spędzenia go potem tak, jakby chcieli w liceum

Na studiach nie w liceum. Choć przyznam, że moja ambicja licealna polegała na zdaniu matury i dostaniu się tam gdzie chce an studia. Oceny nie były dla mnie ważne - bo powiedzmy szczerze nikt na nie nie patrzy. W liceum jesteście oceniani przez pryzmat własnej osobowości, wystarczy nie podpisywać sprawdzianów i kartkówek (ale nie za często) i z niektórych przedmiotów magicznie zamiast 3 będzie 4-.

Prawie nigdy się nie uczę, no chyba, że zbliża się jakiś sprawdzian z całego półrocza. Zresztą po co się uczyć z tego materiału, skoro i tak nigdy w życiu nie będzie mi potrzebne obliczanie np. energii wewnętrznej? Nie mam zamiaru w życiu zajmować się fizyką, więc po co mi coś takiego?

Odniose się do tego bo to dośc ważne zdanie jest;P Z 1 strony usłyszycie czlowiek musi miec dobra widze ogólną a z 2... Niech on się uczy tego czego chce żeby był z tego dobry. Bo potem mamy fachowców co tupolewa nie umieją naprawić ale wiedzą, że stolicą Burkina Faso jest Wagadugu. Oczywiście widzy ogólnej nie zaniedbujmy, żebyśmy mogli mieć jakis pogląd na świat ale jezeli mialbym sprawdzian z polaka i majcy to bym tylko majcy sie pouczył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym - poza samym faktem nauczenia się czegoś, regularna nauka pozwala także wyrobić sobie silną wolę.

Zgadza się. Jak wspominałem w gimnazjum musiałem się uczyć, żeby coś osiągnąć. Kiedy przyszedłem do LO byłem przygotowany do ciężkiej pracy. Co ważniejsze, miało to efekty. Kiedy np. osoby z innych gimnazjów plotły coś tam, że trzy klasówki to łohoho - łamanie ich praw dla mnie była to norma. Gdy inni mówili jak dużo jest materiału, dla mnie, tak jak wyżej, nic nowego. Umiałem sobie rozłozyć materiałem i, co ważniejsze, nie panikowałem, iż na następny tydzień jest tyle i tyle. Innymi słowy: gimnazjum do którego uczęszczało, które wymagało uodporniło mnie i przygotowało. A inni? - kilka osób autentycznie zastanawia się nad opuszczeniem tejże szkoły, gdyż mówią, że się "nie wyrabiają".

nie można mieć dobrych ocen nic nie robiąc

Nie pomyliło Ci sie gimnazjum z liceum?

3 gimnazjum skończyłem (z ta rzez wielu ubóstwianą ) średnią jejku coś 4.3 albo 4.5 nawet. Nie robiąc w zasadzie nic po za nauką matematyki w grudniu bo miałem zagrożenie na semestr. Do gimnazjum złego nie chodziłem, pod względem nauczania wymagano tyle ile chyba w gimnazjum wymagać - nie oszukujmy się przecież do przedłużenie podstawówki

W takim razie jesteś albo niesamowicie uzdolniony, albo przeceniasz swoje gimnazjum :) Nawet jak się jest uzdolnionym w danym kierunku, to jednak coś do tych książek trzeba zajrzeć; samo to z siebie nie przyjdzie :wink:

Gimnazjum musi skończyć każdy, z reszta w LO też przepychają ludzi ile sie da. Z tym, że w LO jak już mówiłem nauka w kwietniu jest.

Z przepychaniem na siłę oczywiście się zgadzam (wczoraj pisałem nawet o tym na swoim blogu). Nauka w kwietniu? Chyba naprawdę chodzę do zupełnie innej szkoły. Skończyłem pierwszą klasę i tak od połowy września musiałem się uczyć bardzo dużo. W liceum nawet na dwójkę coś trzeba umieć i to sporo, tak przynajmniej jest u mnie.

Oczywiście są osoby które twierdzą, że w gimnazjum i lo nad podręcznikami to po pare godzin dziennie siedzieli. Jednak są to 2 grupy. Osoby które przymuszane do nauki "no weź sie ***** poucz w końcu" przez rodzicieli, siedzieli i owszem pareee godzin, ale w tym czasie nauki było... Ile 30 minut a reszta to rysowanie durnot w zeszytach myślenie o wszystkim innym a nie o nauce. Ale jeżeli dla kogoś gimnazjum i LO było cięzkie i nie starczało mu godzin na nauke to ze studiów przynajmniej technicznych zrezygnować dla własnego zdrowia powinien.

W takim razie, tak jak wyżej, chodziłeś do zupełnie innych szkół niż ja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie jesteś albo niesamowicie uzdolniony, albo przeceniasz swoje gimnazjum smile_prosty.gif Nawet jak się jest uzdolnionym w danym kierunku, to jednak coś do tych książek trzeba zajrzeć; samo to z siebie nie przyjdzie wink.gif

Tak jak napisałem, nie chodziłem do gimnazjum numer 1, w którym wszystko jest pozapinane na ostatni guzik. A do porządnego solidnego gimnazjum. Przez nic nierobienie( troche to źle ująłem) rozumiałem systematyczność. Był sprawdzian z matematyki? Dzień przed siadałem i się uczyłem. Nie powiem, moje oceny w 3 klasie są spowodowane tym jak materiał się układał, z historii były wojny światowe, temat który niesamowicie mnie interesuje. Chemia - jakoś w jej kierunku moze mam zdolności po ojcu, jej nauka przychodziła mi bardzo łatwo. Biologia - koniec nauki o człowieku której nie cierpiałem. Geografia, nauczycielkę miałem jaką miałem łatwo się ja wkręcało więc tu sobie pomogłem i ściąganiem i odpowiedziami, o ile kojarzę w 3 gim. miałem sporo geografii politycznej, tematy rolnictwa, że na wsi od 5 roku zycia mieszkam - 0 problemu. Z polskiego miałem 3 głownie ze względu na konfliktowość i niechęć do lektur. żeby nie było czytałem je, ale jak jakaś mi bardzo nie odpowiadała mówiłem nauczycielce to i czytałem inną książkę. Fizyka 4 dostałem tylko dlatego, że z gościem często gadałem też o fizyce ale mniej naukowo.Widział, że mnie interesuje to podniósł ocene (btw jestem właśnie za takim mobilizowaniem, wyzsza ocena a nie nizsza "i za rok postaraj sie"). Angielski jakoś styczność mam nie było problemu. Inne przedmioty to WOS'y, Sztuka, Muzyka ich nie licze.

Z pewnościa pomagało mi to, że lubie oglądać discovery, science i tego typu programy. Nie przecze, ale dalej uważam, że w gim. nie ma nauki jako takiej.

W takim razie, tak jak wyżej, chodziłeś do zupełnie innych szkół niż ja.

Widocznie tak ale mimo to co z tego? :) Jestem na uczelni na jakiej chciałem byc, studiuje w sumie to co chciałem. Nie wpadam w wyścig szczurów i Tobie też nie radze ;) Uważam, że na wszystko przyjdzie czas, rzeczy nie możliwych nie ma.

Co ważniejsze, miało to efekty. Kiedy np. osoby z innych gimnazjów plotły coś tam, że trzy klasówki to łohoho - łamanie ich praw dla mnie była to norma.

Z tego co wiem mogą być 2 max w tygodniu więc miały racje. Ale też jak pisąłem, jak miałem sprawdzian z polskiego i matematyki uczyłem się tylko na matematykę.

I żeby nie było, że jestem przeciwny nauce i książkom - nie, ale uważam, ze na wszystko jest pora:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@James - w00t? To już masz wyniki rekrutacji na IRK danego uniwerka? o_O Łódzki i warszawski nie mają nawet podanego terminu od kiedy wyniki będą znane. Wrocławski jedynie podaje, że pojawią się dokładnie 8 lipca. Kolejny tydzień nerwowego oczekiwania...

Blacku, przeceniasz mnie, ja dopiero do technikum się dostałem ;)

Co do gimnazjum, to że nie trzeba się uczyć to jest przesada, ale że trzeba zasuwać trzy lata to także przesada. Ja w sumie uczyłem się tylko dzień przed ważniejszym sprawdzianami(tzn. przeczytałem raz wszystkie tematy) i jakoś to szło i mi wyszła srednia 4.0(z której jestem niezadowolony). A tak to oceny nie odzwierciedlają tego co ludzie umieją, także nie odzwierciedla tego egzamin, tutaj trzeba logicznie myśleć i mieć szczęście aby wbić się w klucz.

Ogólnie w gimnazjum jest luz, ale raz na jakiś czas trzeba godzinkę poświęcić ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ M@TH3V : "

Z tego co wiem mogą być 2 max w tygodniu więc miały racje. Ale też jak pisąłem, jak miałem sprawdzian z polskiego i matematyki uczyłem się tylko na matematykę.

Zdarzają sie chamscy nauczyciele - sytuacja kuzynki w chyba technikum . Babka zadaje klasówkę, ktoś się odzywa "ale nie wolno więcej nić 2 w tygodniu" a nauczycielka "więc będzie to kartkówka" Także... :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zawsze pozwalano na 3 duże sprawdziany w tygodniu z tym, że teoretycznie nie mogły być w ten sam dzień, jak wiadomo to praktyce wyglądało zupełnie inaczej (zwłaszcza jak jeszcze jakiś zaległy się złapało). Przynajmniej pozwoliło mi się to przygotować do studiów bo teraz końcówki semestrów z mnóstwem zaliczeń mi nie straszne. W sumie trzy pierwsze lata już za mną, a dziś czeka mnie jeszcze tylko obrona :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...