Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Nauki wszelakie II

Polecane posty

Ej, pardon, umieściłem mój poprzedni post w temacie o religiach nie bez powodu - moim celem było popchnięcie tamtego wątku do nieco bardziej fundamentalnych rozważań, aniżeli 'IS CHURCH EEEVIL IF IT HAS MONEY?', oraz rozpatrzenie pewnych zagadnień religijnych pod kątem tego, jak radzą sobie z odkryciami współczesnej fizyki. Takiego powiązania można było się domyślić z tego, że post znajdował się w temacie 'Religie'.

No cóż, najwidoczniej moderator lepiej wiedział, gdzie chciałem umieścić post i co chciałem osiągnąć. Dziękuję za wskazywanie mi blaskiem swojego moderatorskiego nimbu prawidłowej drogi.

Ten człowiek jest największym geniuszem od czasów Einsteina. A co sądzę o tym konkretnym zdaniu? Wypowiem się gdy przeczytam jego ostatnią książkę.

Też mam ją na półce i czekam, aż znajdę czas, by przeczytać (do tej pory przejrzałem jedynie). Cytat przy tym starałem się przetłumaczyć na tyle wiernie, na ile mogłem (nie znalazłem jedynie zgrabnego polskiego odpowiednika idiomu 'to light the blue touch paper') - bo w mediach pojawia się ostatnio głównie zniekształcone 'Hawking mówi, że Boga nie ma', lub nawet 'Hawking udowadnia nieistnienie Boga'.

Gość jednak wie, jak być kontrowersyjnym ;]

Kiedyś gdzieś czytałem o takiej teorii, że gdy wszechświat się rozszerza, to cały czas na jego skraju z niczego powstają nowe cząstki elementarne. Właściwie, to biorąc pod uwagę to, że nie mamy pojęcia jak powstał nasz wszechświat, co było przed i skąd w ogóle się wziął, to jest to nawet prawdopodobna teoria. Tzn. wbrew pozorom trudno ją odrzucić argumentem innym niż "bo tak nie może być".

Source, please?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak tylko na chwilę, powiedzieć co było przed wielkim wybuchem. :)

Nie da się tego stwierdzić. Nie mamy żadnych informacji co do stanu wszechświata przed WW i nie można powiedzieć, że "nie było nic". Nas interesuje jedynie to co było w trakcie i po WW, bo informacji sprzed nie mamy i mieć nie będziemy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Source, please?

Żebym to ja jeszcze pamiętał gdzie o tym czytałem. To było ~10 lat temu. Tak, czy owak bez problemu znalazłem zarys tej (lub bardzo podobnej) teorii na angielskiej wiki. O tu. Big Bang to tylko jedna z wielu istniejących teorii na powstanie i późniejszy rozwój wszechświata. Przyjmuje się ją za najbardziej prawdopodobną, ale to też jest na zasadzie, że zdaniem naukowców nikt nie wymyślił niczego lepszego. Dowodów na to, że WW miał miejsce tak naprawdę nie ma, są tylko poszlaki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, z takich łatwo przyswajalnych, popularnonaukowych rzeczy polecam ten epizod SGU, gdzie jest mowa o alternatywnych hipotezach i gdzie jest względnie sensowny komentarz do tego.

Generalnie rzecz biorąc Big Bang jest teorią, co do której istnieje silny konsensus i predykcje której sprawdzają się całkiem nieźle. Alternatywy zaś mają raczej więcej problemów, niż BB.

Also, może ty wiesz, dlaczego przeniesiono mój post tu, zamiast zostawić go, gdzie był? Bo nie wiem kto i dlaczego to zrobił, oprócz tego, że zrobił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów temat zdechł. Może go ożywię takim oto newsem: odkryto bakterię, która nie wykorzystuje w swojej strukturze typowych zdawałoby się dla ziemskich istot pierwiastków. Zamiast tlenu, węgla czy fosforu wbudowuje np. arsen. Owy ekstremofil nosi nazwę GFAJ-1 i odkryto go w wyjątkowo zasolonym jeziorze Mono Lake. Ta wiadomość ma gigantyczne znaczenie, gdyż okazuje się, że życie może powstać z zupełnie innych pierwiastków niż t na naszej planecie. Moim zdaniem to przełom, zdecydowanie za mało nagłośniony przez media.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, przełom. Jeżeli w lokalnych warunkach odnaleziono bakterię, która wykorzystuje arsen w taki sposób, to pojawia się pytanie, czego możemy oczekiwać po sąsiednim układzie planetarnym... A może co po naszym własnym?

Chociaż warto też dodać, że i w Bajkale żyje pewna bakteria (o ile Hugo-Bader nie zmyślał), która nie jest co prawda tak wytrzymała jak ww. "panienka" i nie może wystąpić w innych warunkach, ale w znakomity sposób przetwarza zanieczyszczenia.

Co jeszcze kryje się w naszej planecie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, mimo że żadnych zacinek na naukowca nie mam to informacja zrobiła na mnie pewne wrażenie :) Niby chodzi tutaj tylko o bakterię, ale fakt pozostaje faktem, że powstało życie z czegoś co - jak się wydawało - nie jest do tego zdolne. Może idę za daleko, ale IMO to jest pewna poszlaka do tego, że poza Ziemią mogło rozwinąć się życie, bo jest szansa, że istnieje więcej pierwiastków zdolnych do stworzenia form życia ;] Jednakże jeśli się mylę to wyprowadźcie mnie natychmiast z błędu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie tego, co rozwinęło się w religiach, a co dotyczyło pojęć wiary, faktu, teorii, hipotezy etc (trochę skopiowałem z własnych notatek). Bardziej pasuje do tego działu niźli do religii, zwłaszcza, że dotyczy nauki organizacji i zarządzania oraz filozofii:

Wiara:

- Wiara opierająca się na przekonaniach słuszności twierdzeń dogmatycznych odnośnie świata duchowego/mistycznego i przyjęciu ich. Opiera się na własnym odczuciu, można dowodzić zasadności jej twierdzeń na gruncie filozofii, nauce nie podlega, gdyż faktycznego, obiektywnego stanu całkowitego udowodnienia nie zdoła osiągnąć.

- Wiara we własne możliwości, opierająca się na poczuciu dobrze rozwiniętych własnych umiejętności. Nazwana wiarą z powodu tego, iż pewni być nie możemy, nawet pomimo dużego doświadczenia i rozwiniętych umiejętności, czy ustalony cel uda nam się osiągnąć.

- Wiara w ideę, instytucję - opiera się na zaufaniu do danej instytucji czy koncepcji (jak chociażby zaufanie do szczęścia czy instytucji państwa lub małżeństwa). Oparta na przeczuciu lub doświadczeniach własnych, wobec których mamy przekonanie, iż się sprawdzają. Udowodnić też zbytnio się nie da.

- Wiara w człowieka - opierająca się na przekonaniu co do możliwości własnych jako istoty ludzkiej lub kogoś innego w przekonaniu słuszności jego działania.

- Wiara w swoje przekonania lub racje - łączy wiarę w idee i zawierzenie we własne poglądy w sferze światopoglądowej, nienaukowej. Nauka podlega dowodzeniu. Można wierzyć, że słuszne czy prawidłowe jest to, co właśnie jako naukowiec odkryliśmy, ale czy jest to faktem czy nie, to inna sprawa.

Nie są to w żadnym wypadku takie same rodzaje wiary, tak samo jak miłość do żony i miłość do matki nie jest tym samym rodzajem miłości. Łączy je to, że nie są ogólnie przyjętymi tezami tylko poglądami i/lub przeczuciami.

Fakt a przyjmowanie za fakt.

Fakt - dany, rzeczywisty stan rzeczy, zachodzący w określonym miejscu i czasie (lub ich przedziałach); trwająca sytuacja (pomijam już sceptycyzm w filozofii oraz nazywanie przez nas faktami stanów, które wcale nimi nie muszą być, a wynikają z naszego przyzwyczajenia i oczekiwanych rezultatów).

Przyjęcia za fakt - przyjęcie do wiadomości ogółu istnienia danego, faktycznego stanu rzeczy. Teoria czy hipoteza jak najbardziej może opisywać faktyczny stan rzeczy, trwający nawet od początku, jednakże musi zostać udowodniona, by zaczęła funkcjonować w naszych umysłach i mogła zostać badana. Takie zabezpieczenie przed całkowicie absurdalnymi teoriami.

Dla przykładu: faktem jest, że "kanały na Marsie" musiały istnieć przed tym, jak je odkryto i udowodniono ich istnienie w zamkniętym zbiorze zwanym ludzkością. Wtedy wówczas, po tym, jak odkryto ten fakt, a faktem nazwać jeszcze całość nie mogła, przyjęto to twierdzenie/zdanie za prawidłowe, przedstawiający faktyczny stan rzeczy, co nie oznacza, że kanały na Marsie pojawiły się po tym, jak udowodniono (przyjęto) ich faktyczność.

Ówcześnie, co do nowych hipotez (a co to jest opisałem niżej) i teorii, musimy podchodzić do nich ostrożnie i patrzeć przede wszystkim na możliwości ich weryfikowalnego sprawdzenia. Mogą się okazać faktem (czyli są faktem już teraz), natomiast przyjęcie tego stanu rzeczy do ogólnego postrzegania przez nas rzeczywistości nastąpi wówczas, gdy taką teorię/hipotezę się udowodni.

Wiedza ? odzwierciedlenie w naszym umyśle zjawisk występujących w rzeczywistości. Zespół informacji i umiejętności odnoszących się do poznawalnej i możliwej do zbadania rzeczywistości oraz relacji między wydarzeniami. Subiektywne odzwierciedlenie (w naszym umyśle) obiektywnej rzeczywistości.

Z wiedzy można wysnuć:

Teoria (w naukach społecznych) ? zbiór zdań, które:

- Dotyczą precyzyjnego i określonego fragmentu rzeczywistości (przedmiot teorii).

- Dotyczą istotnych i powtarzalnych zjawisk prawdziwych LUB hipotetycznych, które są przyjmowane za prawdopodobne.

- Muszą być sprawdzalne.

- Są sformułowane na określonym stopniu ogólności (danego zakresu).

- Są spójne i zgodne.

- Służą opisowi lub wyjaśnieniu rzeczywistości.

Czyli teoria może okazać się bublem, bo prawdopodobny nie oznacza pewny.

Z teorii wiedzie droga (choć nie zawsze) do:

Nauka ? usystematyzowany zbiór wyników wszystkich teorii i badań (z opisem przedmiotu i wyjaśniającym ?dlaczego??). Podział nauki jest zmienny.

A nauka prowadzi nas do:

Dyscyplina naukowa (jednostka nauki) ? wyodrębnione części nauki, którą w określonym miejscu i czasie jest w stanie opanować jeden człowiek, by prowadzić działalność badawczą i wykładową (kryterium naukowe).

Nauki mogą być teoretyczne lub praktyczne ? ze względu na stosowane metody.

Teorie mogą zawierać:

- Różnice terminologiczne w wielu teoriach (zgodne, sprzeczne lub uzupełniające się) -> spory werbalne.

- Różne punkty widzenia.

- Różne założenia.

- Różne metody badawcze.

- Różne stopnie ogólności.

Czy dana teoria jest prawdziwa decydują sądy logiczne.

Teoria a praktyka

Opanowanie teorii (język, terminologia, zakres przedmiotowy i zagadnienia) prowadzi do zastosowania i fachowego spojrzenia na zagadnienie ze strony praktycznej.

Poszukiwania w materii teoretycznej winny dotyczyć tylko teorii (sugestie, porady).

Działania teorii mają prowadzić nas do weryfikowania w sferze praktycznej. Mogą funkcjonować samoistnie, ale wówczas nie mamy pewności czy opisują faktyczny stan rzeczy.

Niedowiedziona faktami lub dowodem matematycznym teoria to hipoteza. Dotyczy ona przypuszczeń i spodziewanego stanu rzeczy. Jest to początkowo jedynie osąd, wiec aby mógł stać się teorią, musi mieć dowody (i to dużo). Twierdzenie jest pojęcie szerszym i zawiera tezę poprzedzoną założeniem lub przypuszczeniem (czyli przejście hipoteza => teza). To, czy to jest teza czy jeszcze nie sprawdzą dowody. Jeśli jest weryfikowalne i posiada dowody, to nie jest hipotezą. Teza jest zawsze prawdziwa, bo zawiera dowody jej faktyczności. Hipoteza może przekształcić się w tezę. Do twierdzeń zalicza się także aksjomaty. Mamy tutaj też do czynienia z przyjmowaniem "na wiarę". Nie opiera się one jednak tylko na przeczuciu badaczy, lecz także na tym, że otrzymane badawczo lub matematycznie wyniki sprawdzają się (jak dotąd) z przyjętym twierdzeniem, które jeszcze nie może być uznane za tezę. Na "dobrą sprawę" nie możemy być niczego pewni, ale społecznie i umownie przyjmowana rzeczywistość jest traktowana jako obiektywna, byśmy mogli żyć w stabilnym stanie, w którym mamy możliwość odkrywania prawideł zgodnie z naszym postrzeganiem.

To, czy dane twierdzenie jest tezą czy hipotezą, a może już faktycznym stanem rzeczy zajmują się sądy (logiczne) nad prawdziwością twierdzeń. Teza wymaga też, osobnego od założeń, dowodu.

Problematykę ciężar dowodu dobrze przedstawił ...AAA...

Problematyka z nazewnictwem jest też historyczna i utrwalona społecznie - jeśli danej hipotezy nie można było przez długi czas udowodnić, to zostawała hipotezą nawet po tym, jak udało się to uczynić - utrwalone nazewnictwo. Działa to też w drugą stronę - po rzekomym udowodnieniu, a późniejszym znalezieniu luk, nadal są nazywane twierdzeniami, w znaczeniu określającym sprawdzony stan rzeczy.

Dość zagmatwane, ale ówcześnie pojęcia tezy, hipotezy, twierdzenia itp. są nam przedstawiane jako synonimy, na co musimy uważać.

Teraz coś bardziej odnośnie poruszonych wcześniej wątków:

"Człowiek używa 7% mózgu." Brak kilku słów, a jaki chaos... Te słowa to "w jednym momencie" lub "w jednej czynności". Podejmując jakąś akcję nie wykorzystujemy całego mózgu, bo podnosząc rzecz nie skupiamy na niej wszystkich zmysłów, całej percepcji etc. - taki najbardziej prozaiczny przykład.

To, czy kawa jest szkodliwa czy nie sprowadza się do połączenia dwóch twierdzeń, które można uznać za tezy, ale nie w pełnym tego słowa znaczeniu; w bardzo uszczuplonym zakresie, więc lepiej posługiwać się po prostu szerokim pojęciem twierdzenia, skoro nie mamy pewności. Tezą byłoby - kawa jest szkodliwa tu, a nieszkodliwa, a wręcz pomocna tam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontynuacja z tego wątku.

Oczywiście chodzi o prędkość światła czyli ponad 300tyś m/s, da? Tzn. kiedy o tym słyszałem... człowiek poruszający się np. w pojeździe o takiej prędkości przez stosunkowo krótki czas wrócił by na Ziemię, na której w tym czasie minęło X lat. Naturalnie teraz to już są bardziej naukowe teorie niż paranormalne dywagacje ;]

Oczywiście, to wszystko wynika ze szczególnej teorii względności. Ciało znajdujące się w układzie inercjalnym starzeje się szybciej niż inne, poruszające się względem niego z wielką prędkością.

Tylko szkoda, że człowiek nie może poruszać się z prędkością światła. Z przybliżoną, ale nie równą. Nie pamiętam dlaczego, ale to niemożliwe.

E=mc2, czym większa masa, tym więcej trzeba energii aby rozpędzić ciało. Foton nie ma masy, więc nic co tę masę ma go nie "dogoni".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasowałoby pogadać o podróżach w czasie. Czy może jednak nie?? :P

Pisałem w innym wątku, że człowiek nie potrafi poruszać się z prędkością światła. Według Stephena Howkinga można to robić z przybliżoną prędkością Przedstawiony był przykład pociągu, który porusza się po obwodzie ziemi z prędkością bliską prędkości światła, okrąża ziemię ponad 7 razy na sekundę. Pasażerowie w pociągu podróżują tydzień czasu, a poza nim na ziemi mija 100lat. Dla pasażerów czas za oknami leci bardzo szybko, wszystko szybko się porusza. W trakcie podróży wykonają ponad 4000000 okrążeń ziemi.

Jednym z problemów w czasie są paradoksy.

Rozmyślanie o paradoksach to niezła zabawa. Najbardziej znany to tzw. paradoks dziadka. Mam jego nową, prostszą wersję, którą nazwałem paradoksem szalonego naukowca.

Nie podoba mi się, że w filmach naukowców często przedstawia się jako szaleńców, ale w tym wypadku faktycznie chodzi o kogoś takiego. Ten facet za wszelką cenę chce stworzyć paradoks, nawet za cenę własnego życia. Wyobraźcie sobie, że jakoś udało mu się zbudować tunel czasoprzestrzenny, sięgający minutę w przeszłość. Przez tunel naukowiec może widzieć siebie sprzed minuty. Ale co by było, gdyby nasz naukowiec wykorzystał tunel, żeby zastrzelić swoje wcześniejsze ja? Teraz jest już martwy. No więc kto oddał strzał? Oto paradoks. To po prostu nie ma sensu. Takie właśnie sytuacje śnią się kosmologom po nocach jako koszmary.

Taki rodzaj wehikułu czasu naruszałby fundamentalną zasadę rządzącą całym wszechświatem, według której przyczyny występują przed skutkami, nigdy odwrotnie. Uważam, że zdarzenia nie mogą same czynić siebie niemożliwymi. Gdyby mogły, nic nie powstrzymałoby całego wszechświata przed pogrążeniem się w chaosie. Myślę więc, że zawsze dzieje się coś, co zapobiega paradoksowi. Musi być jakiś powód, dla którego nasz naukowiec nigdy nie znajdzie się w sytuacji, w której sam siebie mógłby zastrzelić. I w tym wypadku, z przykrością muszę stwierdzić, problem tkwi w samym tunelu czasoprzestrzennym.

Ostatecznie uważam, że tunel tego rodzaju nie może istnieć. Przyczyną jest sprzężenie zwrotne. Jeśli byliście kiedyś na koncercie rockowym, pewnie pamiętacie ten świdrujący uszy wizg ? to sprzężenie zwrotne. Jego przyczyna jest prosta. Dźwięk dostaje się do mikrofonu. Przewody przenoszą go do wzmacniacza i już głośniejszy wydostaje się z głośników. Ale jeżeli zbyt dużo dźwięku z głośników trafia z powrotem do mikrofonu, to dźwięk ten krąży w kółko, z każdym okrążeniem coraz głośniejszy. Jeśli nikt tego nie przerwie, sprzężenie zwrotne może zniszczyć system nagłośnienia.

To samo stanie się z tunelem czasoprzestrzennym, z tym że tutaj miejsce dźwięku zajmie promieniowanie. Kiedy tunel się rozszerza, wnika w niego naturalne promieniowanie, które też się zapętla. Sprzężenie zwrotne staje się w końcu tak silne, że niszczy tunel. Choć więc maleńkie tunele czasoprzestrzenne rzeczywiście istnieją i może kiedyś uda się je powiększyć, to nie będą one trwały dość długo, by ich użyć jako wehikułu czasu.

Tak, ten temat trza ożywić. Macie trochę lektury :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze paradoks bliźniąt - jeden z braci wyrusza w podróż, drugi zostaje na Ziemi. I teraz pytanie - który brat będzie starszy, a który młodszy? Problemem jest, gdzie jest ten układ inercjalny? Z fizyki pamiętam, że dokładnie to nikt nie wie, co w rzeczywistości się porusza, a co jest w spoczynku, więc nie wiadomo, który podróżował szybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co zapamiętałem z zajęć, to w opisanym przypadku młodszy będzie (po powrocie na Ziemię) ten brat bliźniak, który wyruszył w kosmos. Gdy związane z Ziemią i statkiem kosmicznym układy odniesienia są inercjalne, to oczywiście niemożliwe jest określenie, który z nich się porusza, a który pozostaje w spoczynku - jednak w sytuacji, gdy brat bliźniak będzie powracał na Ziemię, to statek kosmiczny będzie musiał zmienić kierunek prędkości (ponieważ początkowo się od niej oddalał), co wiąże się z chwilowym zatrzymaniem rzeczonego pojazdu, który będzie zatem poruszał się najpierw ruchem opóźnionym, a następnie przyspieszonym. W związku z tym możemy stwierdzić, który z układów odniesienia porusza się...

Paradoks bliźniąt można przedstawić przy pomocy zamieszczonego niżej wzoru:

07cf44b2ec06b8f10b26094ce268e3ee.png

Jeśli przyjmiemy np. takie wartości: v = 0,6c i t' (prim) = 20 lat, to podstawieniu danych do wzoru i wykonaniu obliczeń otrzymamy wynik: t = 25, co w tym przypadku będzie oznaczać, że gdy na statku kosmicznym minie 20 lat, to na Ziemi upłynie 25 lat.

Jest to zjawisko tzw. dylatacji czasu.

PS: Jeśli coś pomieszałem, to proszę mnie poprawić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę z Tobą dyskutował, bo sam dokładnie nie wiem - opieram się na wspomnieniach :) Tylko tak sam sobie myślę, że przecież wszystko we Wszechświecie kręci się dzięki działaniu siły grawitacji - galaktyki wokół środka Wszechświata, planety wokół gwiazd itd. Więc zsumowanie WSZYSTKICH ruchów ciała jest bardzo skomplikowane i sprawiać może niespodzianki - załóżmy, że statek kosmiczny podróżuje z prędkością o takiej samej wartości, kierunku ale przeciwnym zwrocie, jak planeta wokół swojej gwiazdy - to czy on pozostanie wtedy nieruchomy względem niej? Albo jeżeli statek porusza się ruchem okrężnym? Wtedy w każdym momencie zmienia swoją prędkość - konkretnie kierunek. IMO istnieje wiele możliwości, ale ja jestem tylko licealistą :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasowałoby pogadać o podróżach w czasie. Czy może jednak nie?? :P
Mam nadzieję, że ludzkość nigdy nie dojdzie do takiego poziomu technologicznego aby odkryć podróże w czasie. Nie wiem, może to budzi się mój defetyzm, ale mam wrażenie, że mocarstwa próbowały by to wykorzystać przeciwko sobie zamieniając podróże w czasie w kolejną broń. Zabić ważnego dla pewnych czasów przywódcę politycznego? Przesłać współczesną technologię w czasy IIWŚ albo jakiegokolwiek innego konfliktu mającego ogromny wpływ na historię ludzkości? Nie ma sprawy. Oj, z naszym pociągiem do autodestrukcji takie podróżowanie obróciło by się w złą stronę IMO.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS: Jeśli coś pomieszałem, to proszę mnie poprawić.

Na pierwszy rzut oka wszystko poprawnie.

Tylko tak sam sobie myślę, że przecież wszystko we Wszechświecie kręci się dzięki działaniu siły grawitacji - galaktyki wokół środka Wszechświata,

Wszechświat nie ma jako takiego środka. To jest jedna z większych zagadek astronomii - promieniowanie tła jest rozłożone niemal idealnie równomiernie. Poza tym, wszechświat jako całość się nie kręci. Nie stwierdzono niczego takiego.

Więc zsumowanie WSZYSTKICH ruchów ciała jest bardzo skomplikowane i sprawiać może niespodzianki - załóżmy, że statek kosmiczny podróżuje z prędkością o takiej samej wartości, kierunku ale przeciwnym zwrocie, jak planeta wokół swojej gwiazdy - to czy on pozostanie wtedy nieruchomy względem niej? Albo jeżeli statek porusza się ruchem okrężnym? Wtedy w każdym momencie zmienia swoją prędkość - konkretnie kierunek. IMO istnieje wiele możliwości, ale ja jestem tylko licealistą :)

Mogę Cię tylko zapewnić, że ludzki umysł jest w stanie sobie z tego typu problemami poradzić i niespodzianek nie będzie (przynajmniej w tej kwestii). Dylatacja czasu jest uwzględniana chociażby przy GPS. Dokładność wystrzelenia rakiety w kierunku Marsa jest porównywalna z trafieniem w nieduży ruchomy cel piłką golfową z odległości kilku tysięcy kilometrów. Trzeba przy tym uwzględnić nie tylko ruch wszystkich ciał niebieskich, ale także pływy grawitacyjne pobliskich ciał (które zresztą człowiek zręcznie wykorzystuje do zwiększenia prędkości). Jak widać da się to zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tym, że Wszechświat nie ma środka to przyznam się bez bicia, nie wiedziałem. Cóż, dzięki za wyjaśnienie :) Dalej jednak nie mogę ogarnąć, CZEMU to działa tak, że za układ inercjalny, czyli (wg. wikipedii)

układ odniesienia, względem którego każde ciało, niepodlegające zewnętrznemu oddziaływaniu z innymi ciałami, porusza się bez przyspieszenia (tzn. ruchem jednostajnym prostoliniowym lub pozostaje w spoczynku). Istnienie takiego układu jest postulowane przez pierwszą zasadę dynamiki Newtona. Zgodnie z zasadą względności Galileusza wszystkie inercjalne układy odniesienia są równouprawnione i wszystkie prawa mechaniki i fizyki są w nich identyczne.

Inercjalny układ odniesienia można również zdefiniować jako taki układ, w którym nie pojawiają się pozorne siły bezwładności.

można uznać Ziemię i np. statek kosmiczny, z którymi oddziaływania ma wiele innych ciał.

@Black Shadow, oglądałem program, w którym naukowcy uspokajali tego rodzaju strach - najprawdopodobniej, jeśli jakimś cudem uda się odbyć podróż w przeszłość, to będzie ona do równoległej kopii naszego wszechświata, co wykluczy paradoksy bliźniąt i inne takie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to będzie ona do równoległej kopii naszego wszechświata, co wykluczy paradoksy bliźniąt i inne takie.
Mimo wszystko to teoria, ale chyba kiedyś o niej słyszałem :) Nie pamiętam profesjonalnej nazwy, ale chodziło o to, że nasza linia czasowa za każdym wyborem rozszczepia się prezentując inną przyszłość a tym samym inną wersję wszechświata z drobną zmianą jaką wprowadzamy. Chyba, możliwe, że coś pomieszałem ^^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tym, że Wszechświat nie ma środka to przyznam się bez bicia, nie wiedziałem. Cóż, dzięki za wyjaśnienie :) Dalej jednak nie mogę ogarnąć, CZEMU to działa tak, że za układ inercjalny, czyli (wg. wikipedii)

O tak, układy inercjalne potrafią namieszać w głowie. Prawdziwie spoczywającego w miejscu ciała we wszechświecie nie znajdziemy. Planety kręcą się wokół gwiazd, gwiazdy obracają się wraz z całą galaktyką, a galaktyki oddalają się od siebie. Za układ inercjalny można jednak uznać obiekt poruszający się ze stałą prędkością. W całym tym układzie czas płynie tak samo. Jeśli wystrzelimy z Ziemi rakietę, której wektor przyśpieszenia będzie rósł to i czas będzie płynął wolniej.

Nie pamiętam profesjonalnej nazwy, ale chodziło o to, że nasza linia czasowa za każdym wyborem rozszczepia się prezentując inną przyszłość a tym samym inną wersję wszechświata z drobną zmianą jaką wprowadzamy. Chyba, możliwe, że coś pomieszałem ^^

Jest to część M-Teorii (a więc jednocześnie teorii strun). Ale jak słusznie napisałeś, to tylko teoria i co gorsza, nieweryfikowalna. Trzeba jednak przyznać, że tłumaczyłaby wiele i w logiczny sposób rozwiązałaby problemy paradoksów w czasoprzestrzeni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za układ inercjalny można jednak uznać obiekt poruszający się ze stałą prędkością.

Czyli Ziemi NIE można uznać za układ inercjalny, ponieważ Ziemia cały czas zmienia swoją prędkość - przecież kierunek i zwrot ruchu ulegają zmianie dzięki działaniu siły grawitacji, działa na nią przyspieszenie dośrodkowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, Ziemi nie można uznać za układ inercjalny - I zasada dynamiki Newtona mówi, że inercjalnym układem odniesienia jest pozostające w spoczynku lub poruszające się ruchem jednostajnym (co istotne - po linii prostej!) ciało, na które nie oddziałuje żadna siła zewnętrzna. Wynika z tego, iż we Wszechświecie nie istnieje żaden inercjalny układ odniesienia, co jednak nie dotyczy tzw. lokalnych układów inercjalnych...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do paradoksów w czasie, to, zgodnie ze stanowiskiem profesora z mojego liceum, który niedawno wyjechał do Chile do obserwatorium (bardzo prestiżowe stanowisko, ale to nie o tym chciałem teraz pisać), iż jako takie paradoksy raczej nie będą (nie miałyby) miały miejsca, ponieważ każde przenoszenie się w czasie ustanawia nas w oddzielnym układzie, niezależnej czasoprzestrzeni i niezależnym od układu startowego w ciągu przyczynowo-skutkowym. Przykładowo paradoks dziadka nie zaistniałby, gdyż sami pochodzilibyśmy z układu startowego niezależnego od obecnego układu, a śmierć naszego odpowiednika w nowym układzie oznaczałaby tylko tyle, że nasz odpowiednik się nie urodzi, a nie my sami. Kwestią otwartą pozostaje powrót do układu startowego, który byłby raczej bardzo utrudniony. Jeszcze ciekawszą jest problematyka duszy w takim układzie, ale jesteśmy w temacie naukowym, toteż nie zajmujmy się tą kwestią - przynajmniej nie tutaj.

Również kwestią otwartą zostaje zagadnienie podróżników w czasie - dlaczego ich nie ma w masowej ilości w naszych czasach. A może są, tylko się nie ujawniają? A może działają od zawsze, a nie jesteśmy pierwotnym wszechświatem?

Zupełnie za to nie rozumiem zasadności hipotezy, że podróże wstecz od momentu wynalezienia metody/maszyny umożliwiającej podróże w czasie byłyby niemożliwe.

Jak na razie można bardzo spowolnić przepływ czasu, cofnąć jego biegu na razie nie można. Czy będzie można przechodząc przez czarną dziurę, czy nie, jest kwestią otwartą, ale co do tego jestem raczej sceptyczny.

Ruch okrężny jest wspaniałym ruchem - stałą prędkość, przyspieszenie do środka układu ruchu, który w odpowiednich warunkach zapewnia nam życie - ruch planet, gwiazd wokół najsilniejszych (siła przyciągania w stosunku do odległości) źródeł grawitacyjnych.

No i takie pytanie mam, bo w zasadzie różne hipotezy czy tezy słyszałem - wszechświat istnieje 13,75 ? 0,11 miliarda lat, a ma średnicę = 93 miliardów lat świetlnych... Słyszałem, iż było to spowodowane początkami kształtowania się oddziaływań i obszarami wzmocnionej siły oddziaływania czarnej materii/energii... Czy ktoś napisałby coś więcej?

A to, że nie ma środka jest zastanawiające, tak jak napisał ...AAA... - promieniowanie jest równo "rozłożone". Być może stanowi jakiś rodzaj zapełnienia przestrzeni, które zawsze rozkłada się równomiernie bądź jest elementem stałym, ale tutaj moje przypuszczenia nie mają większej wartości, bo w materii kosmologicznej nie jestem żadnym znawcą.

Co do inercjalności, to w zasadzie całkowita nie istnieje, bo grawitacja ma nieskończony zasięg oddziaływania. Z tym że, przynajmniej u mnie, fizyka polegała na tym, że wielkości o marginalnym się pomija. Układ może być inercjalny w stosunku do innego punktu - wewnętrzna inercjalność - zależność od punktu względu, obserwowalności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do paradoksów w czasie, to, zgodnie ze stanowiskiem profesora z mojego liceum, który niedawno wyjechał do Chile do obserwatorium (bardzo prestiżowe stanowisko, ale to nie o tym chciałem teraz pisać),

Szkoda. Czy to nie aby słynne obserwatorium La Silla?

Również kwestią otwartą zostaje zagadnienie podróżników w czasie - dlaczego ich nie ma w masowej ilości w naszych czasach. A może są, tylko się nie ujawniają? A może działają od zawsze, a nie jesteśmy pierwotnym wszechświatem?

IMO człowiek nigdy nie przeniesie się w czasie. Bardziej realistycznym scenariuszem jest to, że nauczymy się w przyszłości przesyłać do przeszłości informacje. Tego typu eksperymentu są już prowadzone, choć jak na razie z mizernym skutkiem.

A dlaczego nie otrzymujemy sygnałów z przyszłości? Nie jest tak, że jeśli posiądziemy odpowiednią wiedzę to będziemy mogli dowolnie przesuwać się po linii czasu. Prawdopodobnie człowiek nigdy nie nauczy się cofać o setki lat, lecz o godziny, może dni. Oczywiście, samo to również będzie niesamowitym przełomem.

Jak na razie można bardzo spowolnić przepływ czasu, cofnąć jego biegu na razie nie można. Czy będzie można przechodząc przez czarną dziurę, czy nie, jest kwestią otwartą, ale co do tego jestem raczej sceptyczny.

Hipoteza czarnej dziury jako tunelu czasoprzestrzennego niemal upadła. Sama w sobie, raczej nie pozwala na cofnięcie w czasie, a nawet gdyby tak było, to nic nie przetrwa panującego za horyzontem zdarzeń przyciągania.

No i takie pytanie mam, bo w zasadzie różne hipotezy czy tezy słyszałem - wszechświat istnieje 13,75 ? 0,11 miliarda lat, a ma średnicę = 93 miliardów lat świetlnych... Słyszałem, iż było to spowodowane początkami kształtowania się oddziaływań i obszarami wzmocnionej siły oddziaływania czarnej materii/energii... Czy ktoś napisałby coś więcej?

Na twe pytania odpowie zapewne teoria inflacji. Wszechświat na samym początku poszerzał się z niewyobrażalną, nawet jak na standardy kosmosu, prędkością. Musimy też rozróżnić pojęcie wszechświata od wszechświata obserwowalnego. Jest to skończona część kosmosu, z której światło zdążyło dotrzeć do nas w czasie, jaki upłynął od początku wielkiej ekspansji. Jest to "kula" o promieniu 3x10^27 cm. Promień tego obszaru rósł wraz z inflacją, a energia proporcjonalnie spadała. Można więc obliczyć szacunkową wielkość wszechświata z obliczeń nad temperaturą

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda. Czy to nie aby słynne obserwatorium La Silla?

Możliwe, nie pamiętam.

A czy szkoda? Szkoda było, jak to zakomunikował, że wyjeżdża, bo facet był z niego świetny, miły, zabawny i niezwykle inteligentny, ale od początku było jasne, że to szansa jedna na milion i cieszyliśmy się z jego sukcesu. Zresztą regularnie słaliśmy listy i otrzymywaliśmy odpowiedzi.

A dlaczego nie otrzymujemy sygnałów z przyszłości? Nie jest tak, że jeśli posiądziemy odpowiednią wiedzę to będziemy mogli dowolnie przesuwać się po linii czasu. Prawdopodobnie człowiek nigdy nie nauczy się cofać o setki lat, lecz o godziny, może dni.

Dlaczego?

No i czym jest czas - wymiarem czy wielkością powiązaną z wymiarami, ale nie będącą nimi...?

Hipoteza czarnej dziury jako tunelu czasoprzestrzennego niemal upadła. Sama w sobie, raczej nie pozwala na cofnięcie w czasie, a nawet gdyby tak było, to nic nie przetrwa panującego za horyzontem zdarzeń przyciągania.

Swobodny spadek i jednoczesne przyspieszanie do ~prędkości światła mogłoby to umożliwić. Przynajmniej tyle pamiętam, pewno jak zwykle źle.

Na twe pytania odpowie zapewne teoria inflacji. Wszechświat na samym początku poszerzał się z niewyobrażalną, nawet jak na standardy kosmosu, prędkością. Musimy też rozróżnić pojęcie wszechświata od wszechświata obserwowalnego. Jest to skończona część kosmosu, z której światło zdążyło dotrzeć do nas w czasie, jaki upłynął od początku wielkiej ekspansji. Jest to "kula" o promieniu 3x10^27 cm. Promień tego obszaru rósł wraz z inflacją, a energia proporcjonalnie spadała. Można więc obliczyć szacunkową wielkość wszechświata z obliczeń nad temperaturą.

Jasne, z tym że obserwowalny wszechświat jest podzbiorem ogólnego wszechświata. Tylko jak to konfrontuje się z brakiem masy światła i jego ostateczną prędkością do czasu i obecnej średnicy wszechświata? Poszerzał się z większą niż światło prędkością... Tylko jak? Chciałbym jakiś prostszy język niźli z encyklopedii fizyków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam wasze posty i naszła mnie pewna głupia myśl. Teoretyzujecie tutaj o podróżach w czasie, środku wszechświata, układach inercyjnych... A prawda jest taka, że człowiek nie potrafi podać dokładnej wartości tak namacalnych rzeczy jak chociażby przekątna kwadratu. Według mnie potrzeba kogoś kto wreszcie obróci wszystko do góry nogami, tak żeby przestać opierać się na przybliżeniach, domysłach, teoriach... Przed nami jeszcze długa droga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47, przekątna kwadratu wychodzi z założeń nauk formalnych - gdzie doświadczenie nie jest potrzebne, a działania opierają się na regułach inferencyjnych (wnioskowaniach) z innych twierdzeń LOGICZNYCH, w tym aksjomatów i lematów - a przybliżenia z założeń nauk empirycznych - odwołujących się do doświadczenia w szerokim sensie. Są to dwie odmienne sprawy.

Ach i jeszcze jedno - liczby niewymierne też są dokładne, chociaż pozornie możnaby było uznać odmienne stanowisko.

Domysły (a konkretnie przypuszczenia uzasadnione) i teorie to podstawa wszelkich nauk. Co oznaczają teorię, pisałem tutaj, w oparciu o naukę organizacji i zarządzania (dziwne, wcześniej za nic bym tego nie wrzucił do takiego worka, ale prawdziwe).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...