Skocz do zawartości
Mariusz Saint

Manga & anime - ogólnie!

Anime!  

296 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kiedy zacząłeś oglądać anime?

    • 1-3 lata temu
      122
    • 4-6 lat temu
      69
    • 7-9 lat temu
      40
    • 10 i więcej lat temu
      67


Polecane posty

No tak. Szóstkę (przypominam że w moim systemie oceniania produkcje tego typu nie mogą uzyskać więcej niż 7) Queen's Blade dostało u mnie za muzykę, która mocno wykraczała poza średni poziom. Rozczarowałem się też moją ulubioną postacią z gry - Irmą, bowiem dali jej bardzo niewdzięczną rolę drugoplanową. Mam nadzieję, że nieobecne zawodniczki pojawią się w drugiej serii, jeżeli taka będzie.

Wielkie pozytywne zaskoczenie przyniósł mi za to Full Metal Panic, o którym założyłem już stosowny temat.

Jeszcze do końca muszę się uporać z Pani Poni Dash! - to istna droga przez mękę. Tysiące objaśnień, dopisków, rzeczy w tle, na które normalnie nie zwraca się uwagi, no i jeszcze te migawki, trwające ułamek sekundy (dopiero dzięki temu anime dowiedziałem się, że żeby odblokować tryb strzelania niskim Mario w Super Mario Bros. trzeba dotknąć Koopy i toporka jednocześnie o.O) sprawiają, że jeden odcinek ogląda się około 45 minut.

Satysfakcja - bezcenna.

>>To nawet lepiej, niż z Sayonara Zetsubou Sensei... Tam miąłem średnią jakichś 35-40 min na ep, ze wszysatkimi stopklatkami i rewindami. [k0n]

k0nrad, względem tego, w jakim stanie będę po obejrzeniu PPD, okaże się czy zachęciłeś mnie do SZS tym faktem czy zniechęciłeś :P

Edytowano przez pavlaq89
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emocje wypływają w ilości wprost proporcjonalnej do czasu ich ukrywania, więc nierozładowywane stopniowo, poprzez dyskusję, znajdują ujście w długiej wypowiedzi.

No ale zobacz - miałeś okazję do dyskusji, a odpowiedziałeś mi kilkuwyrazowymi, zbywającymi zdaniami. Nie dość, że hipokryzja, do na dodatek raczej niekulturalne zachowanie. Ale okej, jesteś świadom tego, co robisz.

Czekam, mam nadzieje że jazda próbna się uda i kierowca przeżyje.

Małe opóźnienie było, oj tam :icon_rolleyes: W międzyczasie Hitori przestał się tutaj udzielać :jezyk2:

Czyniąc podsumowanie, moim zdaniem Pandora Hearts to: klimat, zagęszczająca się (ale nie zbyt mocno) akcja i całkiem mocna fabuła, podane w wiarygodny sposób.

Mimo wszystkich elementów, które wymieniłeś (m.in. tych z openingu, o których obecności w anime powiadomiłeś ? swoją drogą szkoda, że dopiero teraz przeczytałem to, co pod spoilerami, rozwiązanie krzyżówki nie sprawiłoby takiego problemu :lol2: ), nadal jakoś nie mogę potraktować Pandora Hearts jako naprawdę mocnego zawodnika w kolejce do oglądania. Po prostu wydaje mi się czymś zwykłym z paroma wziętymi z różnych bajek elementami, w tym lepem na shotaconów, przez co jestem nieco sceptyczny.

I Needless ma więcej fanserwisu.

No ale tradycyjnie nie wykluczam, że wezmę się za to, szczególnie, gdy będzie już cała seria do obejrzenia (wtedy zawsze jakoś łatwiej się ogląda, zamiast wyczekiwać co tydzień).

No co, kolor jest w porządku :whistling: ... Mimo wszystko ciekawi mnie cóż to takiego.

Poprzedni sig i avat był z Elfen Lied, tak? Mam taką teorię, że to anime podoba się głównie osobom, które nie oglądały specjalnie wielu tytułów, a im więcej obejrzą, tym to wspomnienie blednie.

Wiadomy content nigdy do mnie nie przemawiał

Ale jednak przez Queen's Blade przebrnąłeś i to ci się chwali :ok: Choć to w sumie dziwne, bo ta tematyka wydaje się być dość mocno z m&a związana i anime, gdzie pewne akcenty nie są "podrasowane" (tzn. wygląd postaci, twarz i inne kształty bardziej odpowiadają rzeczywistemu), jest w wyraźnej miejszości. Poza tym przeczesując na potrzeby zagadek twoją listę widać sporo produkcji, które powstały na podstawie hentajowych gier, tylko w serii tv nie uwzględniono "momentów". Ale to zagadnienie już dyskutowaliśmy.

bez względu na ilość kończyn bohaterek

Ostatnio widziałem genialny obrazek z Katawa Shoujo, ale posłużyć on może do wyrażania dezaprobaty, więc go nie użyję, a przynajmniej nie w tym poście/nie w tym fragmencie posta :jezyk2:

Tetsuwan Birdy (Birdy the Mighty)

Starsze anime po prostu bardziej się podobają, tak to już jest :) W chwili, gdy to piszę, wałkuję Macross Seven - które samo w sobie jakoś nie rozwala, przynajmniej na razie, ale powstało w pierwszej połowie lat 90. i jest robione w stylu w sposób, do którego jestem najbardziej przyzwyczajony (czyli jeszcze w czasach, gdy studiom chciało się jeszcze animować :jezyk2: ). Birdy doczekało się kontynuacji, której nie oglądałem, ale zamierzam. Ciekawostka: to właśnie obrazka z Birdy 2008 użył Hut jako startowego do odkrywczego inaczej newsa, że Japończycy grają w zbereźne gry. I czy tylko ja odnoszę wrażenie, że "nowa" Birdy się zgurrenlaganniła? Kształt twarzy przywodzi na myśl FLCL/Diebuster (szczególnie to!)/GL, animacja też ponoć płynna i dobra, czym Birdy 2008 wyróźnia się spośród tłumu nowych produkcji.

Tengen Toppa Gurren Lagann: Kirameki Yoko Box ~Pieces of Sweet Stars~

W sumie trochę na potrzeby odpowiedzi się zapoznałem z tym. Gatunki na MAL: "ecchi, music" :jezyk2: No i bardzo fajna animacja, miałem jakieś dziwne skojarzenia z Lucky Star, tyle że ten klip był dużo bardziej obfity od LS. Zróbcie klipy z Yoko do wszystkich piosenek (np. "Bück dich" Rammsteina), a będę się cieszył. No i ciekawe szczegóły wrzucili, np. maskotka Darry czy Leeron w drużynie cheerleaderek D: Krótko mówiąc: bardzo fajne.

jego obecna kondycja jest permanentnym zawieszeniem między jedną a drugą płcią

Hmm, to brzmi ciekawie, możliwe, że przeczy...

autorka zasadniczo specjalizuje się w rozmaitych yaoi :confused:

:confused:

Takie cuś jak Sasameki Koto. Niedługo powinna wystartować wersja anime

Siódmego października? Niestety pobieżne spojrzenie na jesienne serie sugeruje, że będzie to anime "jedno z wielu" w swoim typie, przynajmniej sądząc po dostępnych danych - ale doświadczenie uczy, że często zdarzają się niespodzianki. W każdym razie powoli przymierzam się do tematu z zapowiedziami anime jesiennych, choć nie wiem, czy jest sens robić to już na dwa miesiące przed ich startem... Może też pojawi się jakiś mocarz, który mi pomoże z pisaniem zapowiedzi do poszczególnych tytułów? :jezyk2:

Jeśli o Queen's Blade chodzi, powiem tak: również nie tego się spodziewałem. Jednak w moim przypadku zaskoczenie było zdecydowanie pozytywne.

No właśnie - przede wszystkim anime w żadnym momencie nie ukrywa faktu, że jest fanserwisowe. Zresztą zgadzam się ze wszystkimi zaletami, które Kondzio wymienił, no i planuję zrobić wpis na blogu, gdzie będą nieco odważniejsze screeny (oczywiście nie będzie full nude), poza tym - co najweselsze - będzie druga seria! To jakże zacne anime ma w mojej postaci wiernego widza.

Dokończyłem Asura Cryin'. Wymieszanie mocnych pomysłów ze słabizną znakiem tego anime.

A tu z kolei nie jestem zadowolony z zapowiedzi drugiej serii. Nie widziałem w tym anime nic ciekawego, nawet wymienione zalety mnie nie przekonują, bo wszystko wygląda mi na sztampową historyjkę, przerabianą wiele razy, i parę motywów dorzuconych "aby było dziwniej". Jeśli wrócę do oglądania tego, to pewnie na zasadzie maratonu, aby mieć to za sobą możliwie najszybciej.

***

Dobre, co obejrzałem? Napiszę w swoim czasie w stosownych tematach, bo troszkę do powiedzenia mam i powolutku się odrabiam z zaległościami w pisaniu - niech ten post będzie tego dowodem. Ale coś trzeba dorzucić, żeby moderato... Hm. No dobra, chcę napisać o takim filmie, jak Windaria. Uwaga, będzie mocno subiektywnie. Obrazka też nie będzie, bo film na to nie zasługuje ;[

Fabuła: jest sobie radosny kraik gdzieś nad morzem, rządzony przez stateczną królową i jej cycatą córkę, a przed zalaniem chroni go system śluz i kanałów. Kraik znajduje się na świecie, gdzie dusze zmarłych przyjmują postać świetlistych czerwonych ptaków, które ulatują z człowieka i wsiadają na jakiś "kosmiczny sterowiec", który je wiezie cholera wie gdzie - tak po prostu jest i koniec (tu już delikatna sugestia niedopracowania fabuły). Za lasem zsyłającym na wędrowców koszmary i inne straszne widziadła znajduje się pasmo górskie, a tam kraik tyleż zaawansowany technologicznie, co zdemoralizowany. Król tego kraju pragnie zaatakować słoneczne, nadmorskie miasto, ale jego syn - przystojny i mężny młodzian, a jakże! - nieustannie studzi jego zapędy. Czyżby zakochał się w księżniczce? Ponownie, a jakże! Ale po kolei.

Źli wysyłają do Dobrych sabotażystę, żeby otworzył śluzy i spowodował zatopienie miasta - powstrzymuje go mężny juhas, który akurat przebywał w mieście ze swoją narzeczoną. Juhas pochodzi ze wsi mieszczącej się nieopodal gigantycznego drzewa (?), która leży pomiędzy obydwoma krajami. Dzielny młodzian dokonał bohaterskiego czynu, jednak został - delikatnie mówiąc - olany przez królową, a ludzie ze Złego królestwa z kolei kuszą go cennymi prezentami. W końcu nasz juhas postanawia udać się w góry, przedziera się przez las strachów pełen nadziei, że w tamtejszym wojsku ktoś go doceni. Niestety sprawy zmieniają się ze złych na gorsze, bo w królestwach następują zmiany - starszy władcy umierają, obarczając swoich potomków odpowiedzialnością za przygotowania i w końcu prowadzenie wojny. Para dawnych kochanków, czyli cycata, opalona księżniczka i mężny, szlachetny książę muszą się spotkać na polu bitwy, a juhas zostaje wysłany z misją przeciw miastu, które niegdyś uratował... Brzmi ciekawie? To co wy na to:

do bitwy ostatecznie dochodzi. Parka spotyka się wśród trupów, rozpoznają się, wędrują razem, rozmawiają, zastanawiają się nad przyszłością. Panna w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że nie ma przyszłości ani dla ich związku, ani ich krajów. Znienacka wyciąga paniczowi broń i zabija go, by po chwili romantycznie samej strzelić sobie w łeb. Idziemy dalej: przed bitwą juhas wdarł się do miasta i otworzył śluzy, po czym wrócił do górskiego kraju po spodziewaną nagrodę. Ci owszem, obsypali go złotem, jadłem, napitkiem i pannami, jednak juhas zaczął przesadzać z imprezowaniem i postanowiono go zlikwidować. Juhas unika śmierci, wraca na stare śmieci, szuka przyjaznych dusz w mieście Dobrych i co widzi...? Ano dusze, i tylko one. Pod postacią czerwonych ptaków, gromadnie lecące do Kosmicznego Sterowca. Zatopienie było tak niespodziewane, że nasz mężny juhas jednym aktem sabotażu utopił całą populację miasta, co zasadniczo nie było jego celem. Niezbyt tym faktem podbudowany wraca do swojej wioski, która mocno ucierpiała w wyniku działań wojennych. Chatka jego i jego narzeczonej też ucierpiała, ale oto jest! Narzeczona wychodzi cała i zdrowa z domku! Mówi mu: "dotrzymałeś swojej obietnicy, wróciłeś do mnie; ja dotrzymałam swojej, czekałam na ciebie". Super, tylko po chwili narzeczona również zmienia się w świetlistego ptaka i leci w kierunku Kosmicznego Sterowca

:icon_eek: W tym momencie to już nie było nawet kopanie leżącego. Oczywiście to nie koniec ;p Juhas drze się w kierunku Kosmicznego Sterowca, że chętnie przejmie obowiązki kapitana, byleby tylko mógł pozostać na wieczność z narzeczoną - ale w wyniku pewnego splotu wydarzeń będzie musiał czekać na tę szansę minimum kilkanaście lat, jeśli w ogóle będzie mu ta szansa dana. Juhas wspina się na korzenie gigantycznego drzewa i ryczy nad tym, jak totalnie spieprzył całe swoje życie. Mam pewne podejrzenia, że po napisach końcowych nawet to wielkie drzewo zwiędło, juhasowi na złość.

No ale dobra, może wśród szaleńców, którzy przeczytali powyższe, znajdzie się ktoś, kto zapragnie ten film obejrzeć. No to wady, przy sileniu się na obiektywizm: fabuła jest naprawdę niedorobiona. Podobno na podstawie książki, przypuszczam, że poobcinano to i owo, żeby się zmieściło i nie przekroczyło budżetu, dlatego też Kosmiczny Sterowiec dziwi niepomiernie. W scenerii na początku przypominającej średniowiecze (oprócz Sterowca) znienacka pojawiają się czołgi, a nawet pojazdy antygrawitacyjne, co przeszkadza. Jest też mnóstwo dłużyzn, typu bohater idzie sobie przez kadr dobre dwie minuty, a w tle gra muzyka, w dodatku niezbyt interesująca (choć piosenki są nawet dobre). Historia drastycznie zmienia swoją wymowę w trakcie trwania, coś, co było na początku radosne, szybko zmienia się w poważne, potem tragiczne, a potem dobijające i nie pozostawiające żadnych wątpliwości co do marności tego świata (bo nawet w End of Evangelion można sobie spekulować). No właśnie.

Windaria trafiła do Polski, nieco okrojona - pod tytułem "Dawno, dawno temu". Ja to oglądałem, dawno dawno temu właśnie. To dzięki tej wesołej produkcji serdecznie znienawidziłem wszelką mangę i anime aż do roku 1999, kiedy mi się odmieniło za sprawą FF7 (ale to już inna historia i do innego tematu). O co chodzi: ile ja mogłem mieć wtedy lat? Nie wiem, przypuszczam, że około dziesięciu. A ówczesny dziesięciolatek różni się mocno od dziesięciolatka obecnego, który jest znudzony pornografią i gore w necie, który da ci wycisk w najnowszego Street Fightera i wciąga "Hellsinga" na śniadanie. Ówczesny dziesięciolatek nawet nie miał możliwości zapoznania się z takimi treściami, w związku z czym widziadła pojawiające się podczas przechodzenia przez las, które nawet dla dzisiejszego 25-latka oblatanego, jak sądzę, z różnymi zakamarkami sieci, wydają się nieco nie na miejscu, straszą dużo bardziej. Ale nie to jest najgorsze - chodzi mi o tę nieszczęsną zmianę powagi opowieści. Film zaczyna się jak kolejna bajka dla dzieci - dobre/złe królestwo, księżniczka/królewicz, dzielny, heteroseksualny bohater i czekająca nań skromna i pracowita dziewczyna oraz pocieszne, pokemonowate stworzonko (wabi się "Polipoli" :icon_eek: ). Kiedy ci weseli, bajkowi ludzie wyruszają na wojnę i zaczynają się zabijać, sprawia to wrażenie podobne do widoku tłuczenia na śmierć młotkiem szczeniaczków. Do dzisiaj pamiętam swoje wzburzenie sceną, gdy

cycata księżniczka znienacka zabija ukochanego, a potem siebie

. Dalsze wydarzenia - piszę chyba po raz trzeci - to co najmniej kopanie leżącego, destrukcja kompletna. Nigdy bym tego filmu ówczesnemu sobie nie pokazał, bo współczesnemu dziesięciolatkowi raczej ta cała historia będzie zwisać i powiewać. Windaria ma pewne zalety - niezłą animację, niektóre elementy fabuły, fajne piosenki - i ze względu na to oraz zaskakujące wzruszenie sceną, gdy

juhas spotyka się ponownie z narzeczoną

, nie dostało to na mojej MAL 4 albo niżej. Czyli nie było jednak tak do końca subiektywnie, ale jednak.

Obecnie wałkuję Macross 7 i pełną opinię napiszę, gdy skończę, ale już teraz powinniście mieć pewne pojęcie o moim zdaniu na temat tego tytułu, o ile śledzicie moje update'y na MAL - pamiętacie, żeby MSaint oglądał średnio trzy epy dziennie jakiegoś anime? Bo ja mogę wskazać tylko GaoGaiGar sprzed dwóch lat ;p I parafrazując styl wypowiedzi Kurowskiego:

Mylene <3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio męczę soundtrack TTGL.
tu jeszcze
polecam więcej jego utworów sobie przesłuchać.

Interstella5555

Interstella to fajna sprawa i jeżeli podoba ci się ten utwór i w ogóle Daft Punk to warto sobie przy okazji obejrzeć (przesłuchać?).

Dobre, co obejrzałem? Napiszę w swoim czasie w stosownych tematach, bo troszkę do powiedzenia mam i powolutku się odrabiam
(

specjalnie uciąłem fragment "zaległości w pisaniu", by sam siebie nie pogrążać

) Wracając do cytatu no właśnie gdzie twoje epickie przemyślenia o całej serii GitS!? Jestem bardzo ich ciekaw, tak samo Felessan (od ciebie jeszcze chcę Nausice i 5CPS)! No przynajmniej z tym tematem jestem teraz na bieżąco jak sobie myślę o tych 30 wcześniejszych stronach to jakoś automatycznie zaczynam zapuszczać animca. Parę kolejnych anime które oglądałem (niektóre nawet trochę czasu temu) i o których wrażeniami chce się podzielić (większość), a nie warto o nich tworzyć tematu (a może się mylę?).

- Samurai Seven

Jak już kiedyś wspominałem jest to anime na podstawie bardzo starego genialnego filmu Akiry Kurosawy sprzed 55 lat o tym samym tytule. Polecam każdemu go obejrzeć. Niesamowity i od razu widać skąd się parę stereotypów samurajów wzięło. Anime jest interesującym doświadczeniem i nieźle tu przy nim pokombinowali, choć raczej ci, co nie tknęli oryginału nie powinni się za nie zabierać.

snapshot20090505081509.th.jpg

Już po pięciu minutach oglądania można zobaczyć podobieństwo. Mamy tutaj 40 bandytów atakujących okoliczną wioskę (tylko, że co ciekawe są to roboty) w czasie żniw, mamy młyn w którym zbiera się rada wioski w poszukiwaniu rady najstarszego mędrca, oraz mamy sceny bezpośrednio wyjęte z filmu pełnometrażowego. Część imion bohaterów też identyczna i bez zmian.

Naturalnie nie mogło się obyć bez paru typowo animowych zmian (roboty raz), kolejna rzecz to dodanie do wieśniakiów poszukujących samuraiów postaci kobiecej. Zamiast czterech chłopów mamy jednego faceta, kapłankę z świątyni i dziecko. Naturalnie również wszyscy są odmłodzeni i upiększeni jak się da, nie mogło być inaczej.

Fabuła generalnie jest bardzo podobna. Wieśniacy biorą ze sobą ryż i poszukują głodnych samurajów, spoilerem raczej nie będzie to, że powiem iż jest ich siedmiu (jak to!?). Natomiast potem gdy wracają planują obronę wioski i jest naturalnie przedstawiona dłuższa walka (świetnie przedstawione w starszej edycji). W wersji animowanej dodano trochę jak np. wątek dworski (średnio mi się z początku podobał ten pomysł, ale koniec końców było to rozwiązane stosunkowo udanie wraz z postępem fabuły).

Niestety względem filmu w anime mamy zbanalizowane postacie. Jedynie udało się tutaj przenieść Kikujiyo, reszta jest mniej ciekawa niż w pierwowzorze (choć i tak nadal są to dobre postacie). Problem jest w tym, że w wersji animowanej czuć ich sztuczność, czego nie doświadczymy w oryginalnym dziele Kurosawy. Muzyka jakoś szczególnie nie urzeka, ale nic złego też w niej nie ma. Pasuje do tego, co się dzieje na ekranie. Graficznie również ciężko stwierdzić jednoznacznie, co o tym anime myśleć zdarzają się ciekawsze walki z jednej strony, z drugiej zwykły design miejscami kuleje, chociaż również znajdą się interesujące pomysły (jakby nie patrzeć rój mechów to fajna sprawa).

snapshot20090505073956.th.jpg

Anime w (prawie) jednym zdaniu: Wystarczająco ciekawe bym obejrzał do końca, ale nic by nie zabolało, gdybym ten czas spożytkował na coś innego (lepszego)

Ocena: 7

- Naruto Shippuuden - The Movie

O tym anime nie mam dla odmiany wiele do powiedzenia. Miałem nadzieję, że to będzie coś dobrego. Myślałem, że chociaż w kinówce nie będzie nudy i dłużenia się historii, na nadziejach się skończyło. Cóż pecha miał ten tytuł, że go obejrzałem po Nausice. Najbardziej mnie dobiło parę elentów walki, które były (w wersji pełnometrażowej!) złożone z zapętlonych paru klatek animacji. Poza tym Naruto wydaje się głupszy niż zwykle, fabuła nudna (ratujemy świat od super demona? muszę to jeszcze raz zobaczyć!), postacie jakieś mniej ciekawe niż zwykle. Standardowe odcinanie kuponów od popularności Naruto. Przeciętniak i tyle.

Czas dać sobie z tym spokój raz na zawsze i trzymać się mangi dopóki się nie znudzi (chociaż i tak już od chyba roku nie tykałem i jakoś nie spieszy mi się poznać dalszą część przygód ninja, chęć tą między innymi zabił bezczelnie bez powodu rzucony spoiler

Sasuke zabija Itachiego w XX tomie

).

Anime w (prawie) jednym zdaniu: Zamiast oglądać coś znanego i przeciętnego, lepiej zaryzykować i spróbować coś nieznanego i nowego.

- Full Metal Alchemist - Conqueror of Shambala

fma2.th.jpg

Miły powrót do świata Full Metal Alchemist. Miałem pewne obawy względem tej kinówki, ale okazały się one bezpodstawne. Nie jest to żadna tam pojedyńcza historia wyrwana niewiadomo skąd, tylko bezpośrednia kontynuacja serii. W związku z tym mamy dwie rzeczywstości: Shambala i to co widzimy codziennie. Tak jak zakończyła się seria tak jest Ed w naszym świecie i Alphonse w Shamballi. Starszy z braci w "alternatywnym" świecie wszędzie spotyka znajome twarze oraz dawnych znajomych i próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Natiomast Alphonse z swoim zanikiem pamięci robi wszystko, by odnaleźć swojego zaginionego brata. Z początku średnio się to zapowiada, ale potem gdy dochodzi do otwarcia bram między oboma wymiarami zaczyna być coraz ciekawiej. Jest rozwiązane parę starych wątków oraz mamy pokazane, co się stało z konkretnymi starymi postaciami. Jeżeli chodzi o wrażenia audiowizualne to nic nie można zarzucić ani pochwalić jest po prostu tak samo jak wcześniej czyli w porządku. Zakończenie też nienajgorsze, więc anime w sam raz na jeden raz.

fma1.th.jpg

Anime w (prawie) jednym zdaniu: Jak oglądałeś serię warto sobie zobaczyć, przy jakiejś losowej okazji.

Ocena: 7

- Gun X Sword

every.th.jpg

Bardzo ciekawe anime, ale musiało przeczekać swoje dwa lata zanim się za nie zabrałem. Widząc mało ambitny tytuł jak i takie sobie recenzje nie spodziewałem się wiele, a że dostałem to od kumpla, którego gust jest, cóż "niecodzienny" tylko odwlekał mnie od poznania zawartości. Skoro nie mam dostępu do niczego nowego to stwierdziłem. Czemu by tego nie zobaczyć? Opłaciło się. Akcja dzieje się na tzw. "karnej" planecie o nazwie Endless Illusion. Nie ma co się martwić szczegółami te anime to (prawie) czysta radość z oglądania. Mamy też tu sporo elementów "bizarre" np. w jednym miejscu "moustache soldiers" (tak walczą wąsami, jak mówiłem grunt to nie martwić się tu szczegółami) i inne wesołe niespodzianki.

http://img30.imageshack.us/img30/6919/dsdsdsds.jpg

http://img504.imageshack.us/img504/2928/dsdsdsdsdsd.jpg

http://img508.imageshack.us/img508/6892/dsdsdsdsdsdsdsd.jpg

http://img50.imageshack.us/img50/3072/dsds...sdsdsdsdsds.jpg

Są też tu naturalnie zabawne ciekawe postacie jak np. nasz główny bohater "Van", który mimo iż ma poważne problemy (jego głównym celem jest

dopadnięcie mordercy swojej żony

) to jednak ma całkiem luźne podejście do życia i często zdarza mu się dociąć najbliższej osobie przy nadażającej się okazji. Gdy nie przechodzi akurat z miasta do miasta śpi, albo jest przewożony (bo akurat zasłabł z głodu lub jakiegokolwiek innego powodu). Często też niektóre osoby zaczynają po prostu iść za nim ze sobie tylko znanych powodów, co niezbyt mu się podoba. Jedną z takich postaci jest Wendy dziewczynka poszukująca swojego brata (wesoło to wygląda gdy ciągnie chorego Vana na swoim malutkim wózeczku). Oprócz różnych poważniejszych momentów i wesołych uśmiechów do kamery znajdziemy tu inne rzeczy jak

mech.th.jpg

Mechy. Pomimo takiego, a nie innego tytułu mamy tu też mechy. Praktycznie w każdym odcinku znajdzie się ktoś kto ma swój "armoured suit", a Van jest posiadaczem jednej z najlepszych, limitowanej edycji siedmiu zbroi, która swoje miejsce ma na orbicie okołoplanetarnej i po krótkim przyzwaniu zlatuje na dół. Wielkie roboty są nieodłącznym elementem tej serii, więc warto to zapamiętać

(jest też seks w kokpicie! Fajnie! <ok>)

sadaaa.th.jpg

Fabuła jest stosunkowo ograna, czyli motyw zemsty. Faktem jest, że jednak osoby do niej dążące są faktycznie zdeterminowane (m.in wcześniejsze uśmieszki). W związku z tym mamy praktycznie, co odcinek to nowe miasto, a w związku tym, coraz bliższe spotkanie tego "głównego" złego (chociaż tu i tak też czeka nas niespodzianka). Niestety rozczarowała mnie końcówka. Po prostu cienko wypadła i dłużyła się niemiłosiernie na tle niesamowicie wesołej reszty (gdyby kumulacja byłaby bardzo udana bym się zastanawiał nawet nad 9). Lepiej, by wyszło anime, gdyby poprzestali na 24 odcinkach. Pomimo ogólnie poważnego wątku jest to tytuł wesoły, udany i naprawdę ciekawy (głównie dzięki pociesznym postaciom i elementom "bizzare"). Bardzo dobrze przy nim się bawiłem (chociaż design mechów nie przypadł mi do gustu).

sasasaak.th.jpg

Anime w (prawie) jednym zdaniu: Wesołe, ciekawe i pozytywnie zakręcone (chociaż lekko, biorąc pod uwagę chore pomysły japończyków [to plus]), polecam zobaczyć w wolnej chwili, gdy ma sie ochotę na coś luźniejszego (choć i tak nie do końca).

Ocena: 8

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jędrzeja przepraszam, do jego posta nawiążę już niebawem, na razie szybka odpowiedź Sefnirowi: tak, ma to być film, ponoć o ścieżce Unlimited Blade Works, news na ANN to potwierdza. Żadnych oficjalnych wieści, np. dotyczących studia animacyjnego, jeszcze nie ma według mojej wiedzy - pozostają spekulacje. Dużo spekulacji :jezyk2:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fuhuhu... zapowiada się ciekawie.... mam nadzieję, że pokaźny budżet zdoła wydobyć cały potencjał, drzemiący w tym tytule (nie ukrywajmy - seria tego nie dokonała). Plan-to-watch add!

Widzę, że temacik ogólnorozwojowy nam się ożywił nieco, więc dodam trzy grosze.

Ostatnio obejrzałem Outlaw Star - bardzo dobre anime sci-fi z czasów Cowboya Bebopa i Triguna (dokładniej to rok starszy od wymienionych), czym podzielę się później w odpowiednim temacie.

Cały czas nie mogę podjąć dalszej walki z Pani Poni Dash! - przeraża mnie perspektywa przebrnięcia przez to. Jeśli mi się uda to wreszcie będę mógł powiedzieć że "jestem hardkorem!" :D

Teraz słowo o Mobile Fighter G Gundam. Nanda kore wa!? What the check is it supposed to be?! Obejrzałem jeden odcinek i nie byłem w stanie pozbierać myśli przez tydzień. Gundam to czy nie Gundam - oto jest pytanie. IGLOO był pełnoprawnym Gundamem, chociaż gundama ani jednego tam nie uświadczymy. G z tematem łączy jedynie tytuł i same mechy inside. Pies or wydra? ImpulseM, help!

Dobra, a teraz coś z zupełnie innej beczki...

<ciach>

MSaint>>>nie pisz tutaj (tutaj = dział m&a) o hentajach, nawet tych komediowych...

Guminnasai T_T, zgorszenie wrogiem forum

Edytowano przez pavlaq89
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ImpulseM, help!

Po usłyszeniu wołania ImpulseM, jak każdy super bohater, zebrał swoje wszystkie moce i wyruszył w kolejną przygodę...

Twoje obecne zaskoczenie to wynik tego, że wpadłeś w pułapkę, która polega na tym, że po każdym Gundamie oczekiwać należy dosyć podobnych rzeczy. Niestety (lub na szczęście!) w G Gundamie tak łatwo nie ma i to anime całkowicie odchodzi od kanonu jakim raczyły nas raczyć inne Gundamy (ok, Turn A też trochę odstaje) i wchodzi na teren zarezerwowany dla klasycznych super robotowych serii, pełnych gorąco-krwistych pilotów i totalnie wykręconych akcji. I w tym momencie wszystko zależy od tego czy lubisz takie klimaty, bo G to taki miks gundamów, do których jesteś przyzwyczajony, anime pokroju TTGL czy GaoGaiGar (z tych bardziej znanych), shounenów koncentrujących się na walkach (jak Dragon Ball lub Hokuto no Ken), a na dodatek w drugiej połowie (od momentu rozpoczęcia się wielkiego turnieju, czyli podstawy każdego fighting-genre anime) wszystko przypomina filmy wuxia (wojownicy biegający po wodzie, pojedynki w naprawdę dziwnych miejscach, a w tle muzyka z chińskimi wokalami!). Podsumowując G Gundam to po prostu szalone anime opowiadające o sztukach walki z dodatkiem w postaci mechów, dlatego polecam Tobie obejrzenie jeszcze co najmniej kilku odcinków, przynajmniej do momentu, w którym pojawia się Master Asia, bo tak wyróżniające się serie naprawdę są tego warte (i moja 10-tka dla tego tytułu cały czas jest jak najbardziej aktualna :) )

Edytowano przez ImpulseM
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedłem za Twoją radą i dostrzegłem wyjątkowość G. O oldschoolowości świadczyć może to, że nieco przypomina mi Daimosa. Tak jak w panu Generale, bohater przyzywa robota praktycznie znikąd, a steruje swoimi własnymi ruchami. No i wielkie zniszczenia oraz tajemne super-duper techniki. Nie wiem czemu podoba mi się scena naciągania tego gumowego wdzianka ;D (złe skojarzenia, złe! a kysz!). Jak zwykle działa zasada: the louder you shout, the more powerfull your attack is - i jak tego nie lubić ^^

Fakt faktem, jest inny. Najcelniejsze porównanie, jakie przychodzi mi na myśl jest następujące - jeśli U.C. jest jak Unreal, to G to nic innego jak UT.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie ( nie za bardzo wiem gdzie je zadać, a tematu z pytaniami ani z anime o które się pytam nie znalazłem więc piszę tu) Słyszałem że w anime Air można zobaczyć bohaterki Kanonu, może mi ktoś podpowiedzieć w którym odcinku i mniej więcej miejscu.

ps: sorry jeżeli piszę w złym miejscu, ale to pytanie męczy mnie od bardzo dawna i jestem bardzo zdesperowany xd nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również mam zapytanie (przeszukałem forum ale nie znalazłem odpowiedniego tematu, wybaczcie jeżeli jakimś cudem go pominąłem), otóż od jakiegoś czasu poszukuje tytułu pewnego anime, jednego z pierwszych które oglądałem, ale niewiele moge o nim powiedzieć, otóż z tego co pamietam dzieje się ono podczas wojny w chinach/japoni i powiada o młodym chłopcym oraz jego malutkiej siostrzycce którzy odbywają jakąs podróż próbując przeżyć, pamiętam jeszcze tylko ,że to bardzo wzruszajace Anime. Jeżeli ktoś zna tytuł, byłbym bardzo wdzięczny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Terra e... / Towards the Terra...

I pomyśleć, że tym anime zainteresowałem się poprzez jeden z wielu

. Po prostu stwierdziłem, że tak dobry kawałek nie może należeć do słabego anime. (Tym razem) nie myliłem się.

Gatunki do jakich seria przynależy: Adventure, Drama, Sci-Fi, Space

snapshot20090802130936.th.png snapshot20090802090841.th.png

Fabuła: Jest ciekawa, zawiła, zmusza do przemyśleń i do końca otrzymamy odpowiedzi na wszystkie nużące nas pytania. Chociaż zapewne bardziej wam zależy na większej ilości szczegółów. Skracając. w przyszłości ludzkość w swej głupocie skaża Ziemię w wystarczająco wysokim stopniu, by dalsze zamieszkiwanie planety nie było już możliwe. W związku z tym wylatuje na podbój kosmosu poszukując systemów, które można skolonizować.

Przed wylotem powstał rząd pod nazwą Superior Domination (S.D), którego głównym celem jest niedopuszczenie kiedykolwiek do ponownej tragedii i ścisła kontrola ludzkości. Systemem tym sterują komputery. Czyszczenie pamięci osób i podmiana wspomnień nie jest tu niczym nadzwyczajnym. Po pewnym czasie wśród ludzi zaczęły się pojawiać osoby ze skłonnościami psionicznymi. Nowy gatunek nazwano Mu. System S.D. nie akceptując anomalii eksterminuje każdą osobę posiadającą nadprzyrodzone zdolności. Części z nich udaje się uciec z głównego ośrodka badawczego i pozostają w ukryciu, lecz ludzkość (a raczej S.D.) nadal ich tropi i eliminuje.

Początek anime pokazuje nam życie naszego głównego bohatera Jomiego, który właśnie niedłguo będzie przechodził swój test dojrzałości. Nie wie on jeszcze, że jego przyszłość będzie zupełnie inaczej wyglądała niż to co sobie wyobrażał.

snapshot20090802133401.th.png snapshot20090802171238.th.png

Świetna seria pod każdym względem. Największym plusem jest chyba fabuła i świat nam przedstawiony. Nie uświadczymy tutaj żadnych filerów (niesamowicie miło oglądać trzecie anime z rzędu w którym nic takiego nie ma), długaśnych odcinków, czegokolwiek w tym stylu. Jak teraz sobie przypominam historię jako całość to naprawdę sporo informacji jest umieszczonych na jeden epizod i nie ma czasu, by się nudzić. To co wypisałem wyżej to ledwo pierwszy odcinek (i tak nie cały), a anime ma ich 24.

Niesamowite jest też to, że anime dzieje się łącznie na przestrzeni parudziesięciu lat i zgrabnie przechodzi między jedną rzeczą, którą chce nam opowiedzieć, a drugą. W tym tytule, gdy zwalnia akcja i mogłoby być nudno to po prostu przechodzi parę lat do przodu i nadal pokazuje nam kolejny świetny kawałek historii jaki ma nam do przedstawienia. Bardzo bym się cieszył, gdyby inni też by z takiego sposobu zaczęli korzystać, a nie wciskali mi kiczowate fillery itp.

snapshot20090802091158.th.png snapshot20090802202931.th.png

Postacie to kolejny bardzo silny punkt anime. Przez te parędziesiąt lat możemy zaobserwować jak nasi główni bohaterowie dorośleją, walczą o przetrwanie i dążą z determinacją do swojego celu. Mamy tu poświęcenie, epickość i bardzo mało szczęśliwych zakończeń (ale samo zakończenie całego anime jest jednym z najlepszych jakie widziałem), naturalnie witam takie podejście z otwartymi ramionami. Ile razy można widzieć jak główny bohater po "śmiertelnej walce" wstaje i pokazuje się wesoły oraz zdrowy w następnym odcinku? Zdecydowanie wolę faktycznie odczuwać utratę kolejnej postaci niż wzruszać ramionami z uśmiechem na ustach (przecież mu nic się nie stało i tak go zaraz znowu spotkam :)).

snapshot20090802090551.th.png

Muzyka. Opening and Ending mi bardzo odpowiada. Nie, żebym słyszał najlepsze kawałki (chociaż ending bardzo sobie upodobałem) w swoim życiu, ale jak najbardziej pasują, podobają się i wzmagają nasze doznania z oglądania filmu. Czyli mamy to co oczekujemy od strony dźwiękowej.

Just let yourself feel epic

Czemu więc 9, a nie 10? Ponieważ jest niestety w tym anime parę głupotek, które ogólnie psują wrażenia z oglądania, ale nie zmienia to faktu, że dla samej zawartej w tym dziele fabuły warto się z nim zapoznać.

Edytowano przez j3drz3j
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeglądając jakieś fora obcokrajowe w poszukiwaniu zdjęć Tomoyo (:P) natknąłem się na pewien obrazek (zamieszczam poniżej) który mocno mnie zaciekawił, jestem ciekaw czy ktoś kojarzy z jakiego Anime on pochodzi?(o ile jest on z jakiegoś, ale mam nadzieję ,że jednak tak)

977506f26668f0_full.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taką teorię, że to anime podoba się głównie osobom, które nie oglądały specjalnie wielu tytułów, a im więcej obejrzą, tym to wspomnienie blednie.

W sumie to chyba się z tym zgadzam. Są też oczywiście osoby, którym podoba się i już, bez względu na to co oglądały później/wcześniej, ale to na pewno mniejszość. Jeśli o mnie chodzi, Elfen Lied było początkiem powrotu do 'zawodowego' oglądania anime, jakieś dwa lata temu i na mój odbiór serii mógł wpłynąć sentyment. Później oglądałem jeszcze trzy razy i moja ocena się nie zmieniła, należę zatem do tej mniejszości, a tytuł pozostaje w czołówce, choć już nie na pierwszym miejscu.

Ostatnio widziałem genialny obrazek z Katawa Shoujo, ale posłużyć on może do wyrażania dezaprobaty, więc go nie użyję, a przynajmniej nie w tym poście/nie w tym fragmencie posta :jezyk2:

A, ten obrazek! Sam widziałem jeszcze parę innych, równie ciekawych i... tyle mam do powiedzenia :ermm:

Starsze anime po prostu bardziej się podobają, tak to już jest :)

Może też pojawi się jakiś mocarz, który mi pomoże z pisaniem zapowiedzi do poszczególnych tytułów? :jezyk2:

I na sali zapanowała taka niezręczna cisza...

Gdyby ktoś mnie pytał o zdanie, temat najlepiej założyć w pierwszej połowie września. A że pisanie zapowiedzi nie jest jakieś strasznie skomplikowane, chętnie pomogę;)

Część oficjalną mamy za sobą, teraz co ostatnio oglądałem.

Vampire Knight i kontynuacja Vampire Knight Guilty. W dzieciństwie, Yuuki zaatakował wampir. Natomiast życie uratował jej wtedy drugi wampir - Kaname Kuran. Obowiązkowo, dziewczyna nie pamięta niczego sprzed tego wydarzenia. Ostatecznie zostaje adoptowana przez

byłego łowcę wampirów

, sprawiającego wrażenie bardziej dziecinnego od niej Kaien'a Cross. 10 lat później Yuuki jako uczennica Cross Academy (tak, to MA coś wspólnego z jej przybranym ojcem) codziennie musi pilnować koleżanek z Dziennej Klasy, które zawsze zaczynają wariować na widok bishowatych uczniów Klasy Nocnej. Przy tym ponad przypuszczenia trudnym zadaniu pomaga jej Zero Kiryuu, również z Klasy Dziennej. Uzbrojony w budzącą powszechną grozę osobowość, o wielkim pistolecie nie wspominając, póki co panuje nad sytuacją.

O co chodzi? Otóż wspomniany Kaien Cross zapragnął doprowadzić do spokojnej koegzystencji ludzi i wampirów. W tym właśnie celu powstała szkoła, gdzie do Klasy Dziennej uczęszczają zwykli, nieświadomi całego przedsięwzięcia ludzie, a Klasa Nocna... nie muszę chyba tłumaczyć. Postęp techniki zapobiegł konieczności wbijania się krwiopijców w dziewicze karki, a Yuuki i Zero dbają o to, żeby nikomu nie przyszło do głowy wracać do "tradycji". I tak się przy okazji złożyło, że w Klasie Nocnej znajduje się ten sam Kaname Kuran, niezmiennie będąc podejrzanie miłym dla głównej bohaterki.

Pierwsze co mi przychodzi na myśl to "Hellsing w wersji shoujo". Równie interesujące, tylko na inny sposób, rzecz jasna. Walki (mało i krótkie) robią za tło przemyśleń i rozterek bohaterów oraz zawirowań fabularnych. Nawet z jakiejś poważnej rozmowy można błyskawicznie przejść do scenki humorystycznej, których jest tu całkiem sporo (to mi się nawet podobało). Obie serie mają te same zalety i powtarzają ten sam fail. Fabuła się ładnie rozwija, wciągające to się się robi, brak zastrzeżeń do wykreowania postaci, ogólne wrażenie to seria na wyższym poziomie, a przy samym wyjściu, widz się potyka i spada z wysokiego klifu, czy też cliffu. W pierwszej serii jest to jeszcze do przełknięcia, Guilty natomiast... nie wiem czy to oryginalny pomysł z mangi był, czy inwencja studia, żeby się w razie czego dało dalej dokręcić, jak wyjdą nowe rozdziały. Niby wszystko się wyjaśniło, ale kompletnie nie wiadomo co (i jak) dalej :dry:

Co jeszcze... Kreska mi się spodobała, zwłaszcza wygląd Yuuki; muzyka bardzo pasuje do ogólnego klimatu, endżojment z oglądania jest (do końcówki ostatniego epizodu) naprawdę spory. I będzie 16 - po 8 na każdą serię.

Iketeru Futari "Koizumi, my love!" :laugh:

Krótka seria, 16 odcinków, gdzie każdy trwa niewiele ponad 5 minut. Większość z nich to luźno powiązane ze sobą epizody, mimo wszystko ma to jakąś fabułę. Keisuke Saji to niewątpliwie jeden z tych 'perwersów'. Pożyczając sobie telefon ojca (jest rok 1997 i własna komórka to prawdziwy szpan) trafia na wiadomość od niewiasty w swoim wieku, zdecydowaną, jak to się mówi, wymienić dobra materialne na naturalne. Saji bez większego namysłu udaje się w umówione miejsce. Wszystko okazuje się być żartem, który dla zabawy zwykła powtarzać Akira Koizumi - szkolna koleżanka bohatera, dziewczyna marzeń (i fantazji) wielu rówieśników. W taki sposób obje nawiązują znajomość i zaczyna się ich... związek?

Modelowa tsundere i ślepo zakochany w niej zboczeniec, tak to wygląda. Oglądając wszystko za jednym razem, uraczyłem się gigantyczną dawką absurdalnego humoru oraz innych zakręconych akcji (no i fanserwisu, nie można o tym zapominać); anime pobiło nawet Dokuro-chan. Zastrzeżenia budzą tylko ostatnie odcinki: z jednej strony dorzucają się do fabuły, co trzeba pochwalić, z drugiej, podnoszą serii poprzeczkę o którą się niestety z lekka wyrżnęła. W tym miejscu, zaciekawiony dalszym rozwojem akcji, sięgnąłem po mangę. Przeżyłem szok mniejszy. To dopiero się nazywa "momenty"! Kiedyś dokończę czytać.

Na specjalną pochwałę zasługuje postać Koizumi. W tak krótkiej i epizodycznej serii udało się stworzyć postać która widza bawi, potrafi oczarować, jak i wywołać współczucie.

Na to, że seria jest zbyt krótka nie narzekam prawie nigdy. Tym razem szczerze tego żałuję. Według mnie długość była tutaj jedynym poważnym problemem (może jeszcze przydałoby się więcej szczegółów paru wątków). To szaleństwo z nutką powagi zasłużyło na 9 z mojej strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze
polecam

Ten utwór skomponował(a?) dai do gry Higurashi, a ta osoba według MAL dba też o muzykę w anime Umineko. Czyli, według moich domysłów, osoba pracująca przy produkcjach niezależnych została zwerbowana do produkcji profesjonalnej ? czyli raczej dobrze, przynajmniej dla dai.

Interstella to fajna sprawa i jeżeli podoba ci się ten utwór i w ogóle Daft Punk to warto sobie przy okazji obejrzeć (przesłuchać?)

Z utworów Daft Punk, do których nie ma anime?owych teledysków, bardzo podoba mi się ?Around the world?, ale to chyba już na rejony offtopu wkraczamy.

gdzie twoje epickie przemyślenia o całej serii GitS!?

Na pewno będą (podobnie jak i opinia o Toradora, nie zapomniałem o tym), choć nie da się ukryć, że spadły na boczny tor i jakoś tak miesiące zaległości same się zrobiły. Natomiast mam zapisane na karteczce żeby to zrobić i po prostu będą, wkrótce zresztą pewnie skrobnę posta o GitS2 w odpowiednim temacie, mam plan założyć też temat (jeden) o obu seriach tv i filmie SSS. A że wszystkim tym produkcjom dałem 9 na MAL, więc opinia jest generalnie pozytywna, bez strachu :)

Samurai Seven

Nawet zdarzyło mi się kiedyś obejrzeć pierwszy odcinek tego, kawałek czasu temu. Początek: ?no fajnie, ale czy to na pewno o samurajach?? A dalej było podobnie, tylko że bardziej. To znaczy wtedy wydało mi się to potężnie przekombinowane, że aż mnie odrzuciło. Skoro to ma być odświeżona przez Japończyków wersja ?Siedmiu samurajów? (tak to wtedy odbierałem), to dlaczego dowalono tyle cudów? Choć chyba obecnie by ten misz-masz mi nie przeszkadzał i nie wiem, czy to jest akurat pozytywna konkluzja.

Gun X Sword

W sumie słyszałem raczej negatywne opinie o tym anime, a tu proszę: całkiem pozytywna. W sumie najbardziej zainteresował mnie fragment o seksie w kokpicie tych różnych bizarre zagrywkach, bo takie bardzo sobie cenię, i w sumie to nawet aż jestem trochę ciekaw.

Po usłyszeniu wołania ImpulseM, jak każdy super bohater, zebrał swoje wszystkie moce i wyruszył w kolejną przygodę...

Ten człowiek nie chce wziąć w żadnej forumowej sesji RPG, nawet tej gundamowej ;)

Terra e... / Towards the Terra...

Chciałbym skomentować jakoś to anime, ale prawie nic o nim nie wiem, jedynie po obrazkach kojarzę z naszych forumowych zagadek :) Czyżby kolejne świetne anime z szufladki ?nikt tego nie oglądał??

I na sali zapanowała taka niezręczna cisza...

Gdyby ktoś mnie pytał o zdanie, temat najlepiej założyć w pierwszej połowie września. A że pisanie zapowiedzi nie jest jakieś strasznie skomplikowane, chętnie pomogę;)

Zadania odnośnie pisania zapowiedzi nowych jesiennych anime są rozdysponowane wszystkim

jednemu

chętnym, ale oczywiście każda sensowna pomoc jest zawsze mile widziana. Zgłoś się proszę do mnie na gg, obgadamy sprawę.

Przy okazji: macie jakieś nowe pomysły na ankietę? Wyniki obecnej się gdzieś zarchiwizuje, swoją drogą wzięło w niej udział tak trzy razy więcej osób, niż się spodziewałem :ok: (szkoda że nie można podpatrzeć, kto na co głosował)

Vampire Knight i kontynuacja Vampire Knight Guilty

Anime ponoć w niektórych tajemniczych kręgach bardzo popularne, ale ja nie interesuję się yaoi. W sumie jakoś design postaci mnie odrzuca, słowo ?vampire? w tytule również, szczególnie, że to chyba jest traktowane tam serio. Zdecydowane ?raczej nie? ode mnie.

Iketeru Futari

Usłyszałem o tym tytule chyba po raz pierwszy, gdy zobaczyłem je na twojej liście ? to z kolei są klimaty, które mogą mi się spodobać, a że jest krótkie, to całkiem spora szansa, że sobie obejrzę przy jakiejś luźniejszej okazji.

***

Nowa (stara?), świecka tradycja nakazuje napisać coś od siebie, żeby się wredni moderatorzy działu nie przyczepili. A co będzie? Ano Macross 7 będzie.

basarawantsyoutolistent.th.jpg

Najpierw był SDF Macross ? niby nie super robot show, ale i tak miejscami mocno niepoważne, a akcje typu tuna in space czy pin-point barrier obsługiwana z wdziękiem japońskich, nieśmiałych urzędniczek nie sprawiały, że anime odbierało się jako specjalnie serio. I to mimo dość ciężkich elementów fabuły, jak

zagłada prawie całej ludzkości

. Potem przyszedł film Macross: Do You Remember Love? (w skrócie DYRL), który jakością animacji nawet dzisiaj nie ma się czego wstydzić (przypuszczam, że podobnie jak Nausicaa) i generalnie czyni niezłą fabułę SDF Macross czymś epickim. Sam DYRL funkcjonuje w uniwersum Macrossa jako film propagandowy historyczny, choć niektóre elementy z niego, jak wygląd doradcy (kalafiorowa głowa o_O ) czy możliwość powiększania się ludzi do rozmiarów Zentraedi weszły do kanonu. Potem był Macross II Macross Plus, który jednak był w całości serious business, jak również miał za zadanie pokazać możliwości grafiki komputerowej, a to w pierwszej połowie lat 90. było. Ale powstała też pierwsza od czasu SDF Macross seria telewizyjna, Macross 7 ? i nie mam wątpliwości, że to jest super robot show.

O co w anime chodzi: ludzkość, aby poczuć się pewniej, rozsyła po kosmosie floty, aby znajdowały i zasiedlały nowe planety. Nawiasem mówiąc uwielbiam ten motyw w Macrossie i uważam go za piękny, choć ?nieco? utopijny ? ale na pewno mniej utopijny, niż w ?Star Treku? (nie, to nie anime, choć manga ponoć jest). Oczywiście na flotę składającą się głównie ze statku City 7 (gdzie ludziska mieszkają), oraz Battle 7 (potężny statek wojenny przyczepiony - nie na stałe - do City 7, który jak się zmieni w postać robota, to potrafi zrobić niezłe zamieszanie w szeregach wroga) co i rusz ktoś napada.

Postacie: Nekki Basara, można go lubić albo nie, ale to on jest nieodzowną postacią tego anime, bez którego nie byłoby nic. Grymaśny rockman, chadzający wyłącznie własnymi ścieżkami. Jego serce płonie pasją śpiewania, Basara uważa, że śpiewem może załatwić każdy problem, nawet jeśli tym problemem jest inwazja floty przepotężnych kosmitów. Taka sytuacja: jest koncert zespołu ?Fire Bomber? (w skład którego wchodzi Basara, Mylene, Ray oraz Veffidas), aż tu nagle ? alarm, atakuje wróg! Publiczność i reszta zespołu chowa się do schronu, a co robi Basara? Cieszy się chłopak, wskakuje do swojej bajerancko pomalowanej Valkyrie ze sterami przerobionymi na kształt gitary i rusza na pole bitwy, by wroga pokonać... śpiewem (dźwięk nie rozchodzi się w próżni, dlatego Basara podczepia wrogom odpowiednie transmitery). Tak, Basara to pacyfista, który czuje się źle, jeśli przypadkowo wystrzeli pociski w kierunku pojazdu wroga. Chce, zamiast stosowania przemocy, zaszczepić swoją pieśń w sercu słuchaczy, zazwyczaj kompletnie olewając to, o co toczy się bitwa i kto walczy z kim. Później śpiewanie wrogom staje się stałym elementem występów scenicznych ?Fire Bombera?, potem wojsko znajduje naukowe uzasadnienie i zastosowanie piosenki, a na samym końcu...

okazuje się, że Basara przekonał do swojego śpiewu nawet agresywne istoty z obcego wymiaru, dążące do zagłady całego wszechświata

:huh: Wola śpiewania u Basary jest żelazna, śpiewanie to jego życie. Facet wierzy, że śpiewaniem jest w stanie poruszyć góry, w przenośni i dosłownie. W zespole Basara śpiewa, komponuje, wymiata na gitarze.

Mylene Jenius ? Max Jenius dokonał w swym życiu wielu spektakularnych czynów, ale Mylene Jenius to najlepsza rzecz, jaką w życiu zrobił. Mylene to najmłodsza z Jeniusów, mieszaniec rasy ludzkiej i Zentraedi. Do ?Fire Bombera? dołączyła dlatego, bo wszystkie poprzednie wokalistki miały serdecznie dosyć grymaszenia Basary, natomiast Mylene z wielką radością bezustannie mu się odgryza, więc naturalne jest, że zostanie ? ?kto się czubi...? Mylene dodatkowo potrafi grać na gitarze i sama śpiewa solo parę piosenek, z czego najlepsze jest chyba ?My Friends?, które jest przy okazji pierwszym endingiem. Jeszcze w OVA, Macross 7 Dynamite, ma bardzo fajną piosenkę, ale nie zwróciłem uwagi na jej tytuł. Mylene generalnie jest urocza i żywo reaguje na wszystko, a jej emocje potwierdza stworek, Guvava ? puchata kulka z oczami, która przez prawie cały czas towarzyszy Mylene i stroi te same miny, co ona. Speciale po niektórych odcinkach ukazują, że Guvava miał praktycznie najtragiczniejszą przeszłość ze wszystkich bohaterów ;p Mylene jest też częścią tradycyjnego dla Macrossów trójkąta miłosnego, który wyraźnie rysuje się między nią, Basarą i Gamlinem. Aha, czy ja podczas poszukiwań piosenki na YT zauważyłem filmiki z Mylene w Super Robot Wars? D:

Gamlin ? bardzo obowiązkowy pilot eskadry ochraniającej flotę Macross 7. Dość powiedzieć, że polubiłem gościa ? szczególnie, że nie jest specjalnie tępogłowy, jak można by się spodziewać po tym stereotypie postaci, potrafi zrozumieć sytuację i się do niej dostosować. Jest też głównym uczestnikiem jednego z running gagów w serii, który bawił mnie niesamowicie, bo możliwe, że był niezamierzony ? otóż Gamlin rozwalał mecha wrogiego stwora... tak ze siedem razy. Kiedy się włączała dana animacja, wiadomo było, że Gamlin przebije wrogiego mecha strzałem z potężnej spluwy. Do czasu.

Kiedy ten pajac od ?piękności? rozwalił jego Valkyrie, mocno się obawiałem o los Gamlina ? na szczęście M7 to pacyfistyczna i dość łagodna seria i Gamlin wyszedł z tego bez większych obrażeń.

Max Jenius ? facet, który w SDF Macross był bez wątpienia najlepszym pilotem, stąd dość oczywisty nick ? ?genius?. Tam nie dość, że rozwalał przeważające siły wroga nie wysilając się zbytnio, to na dodatek uwiódł, ucywilizował i spłodził chyba siódemkę dzieci z najstraszliwszą wojowniczką Zentraedi, Mirią ? a biorąc pod uwagę niezbyt efektowny wygląd Jeniusa, jest on idealną ilustracją powiedzenia ?cicha woda brzegi rwie?. Obecnie awansował na kapitana floty Macross 7, gdzie mimowolnie został harem leaderem, nawet nie mając świadomości tego ? wszystkie jego podwładne na mostku skrycie się w nim podkochują. Niestety dla nich Max jest nadal żonaty, a przynajmniej oficjalnie...

Miria Farina Jenius ? obecna burmistrz City 7. Zmiana charakteru tej postaci z ujarzmionej amazonki w lękającą się starości mamuśkę jest według mnie rewelacyjna. Miria całą energię poświęca sprawom miasta, przez co niestety oddaliła się od Maxa, co doprowadziło do ich rozwodu. Oczywiście potajemnego, żeby nie wpłynęło to negatywnie na wizerunek publiczny. Miria i Max, choć są asami pilotażu, niezbyt sobie radzą z wychowywaniem buntującej się nastolatki, tak więc próby aranżowania przez Mirię małżeństwa Mylene z np. takim Gamlinem czy też jakiekolwiek próby ujarzmienia zadziornego charakteru tej młodej osóbki wyglądają w ich wykonaniu dość komicznie.

Ray ? były pilot, który po dramatycznych wydarzeniach na polu bitwy zrezygnował z wojaczki i poświęcił się muzyce. Ostoja rozsądku w zespole ?Fire Bomber?. Jeśli ktoś jest najbliżej poskromienia humorów Basary, to jest to właśnie Ray. Dobry klawiszowiec, można mu nawet wybaczyć jego dziwne upodobanie do koloru różowego.

Veffidas ? kobieta Zentraedi, która w zespole stoi ?przy garach?. Przez całą serię mówi może ze trzy zdania, a swoje emocje komunikuje światu zewnętrznemu za pomocą szybkości rytmu, który wybija wszędzie i zawsze. Też bardzo polubiłem tę postać.

Sivil ? kosmiczna wampirzyca z wielkimi cyckami, świat anime potrzebuje zdecydowanie więcej takich postaci. Zostało w serii podane, że ?śpiew Basary sprawia jej ból?, ale sądząc po rumieńcach, grymasie twarzy i faktem, że wracała po więcej, powiedziałbym, że ból nie był jedynym doznaniem, jakie Sivil wtedy czuła :jezyk2:

Flower Girl ? running joke z osobowością. W każdym odcinku jest pokazana, choć nie wypowiada ani jednego zdania w żadnym z nich, jej imię również nie jest podane. Olbrzymia fanka zespołu ?Fire Bomber?, spotykana zazwyczaj wtedy, kiedy próbuje wręczyć Basarze kwiaty, co jej się z różnych przyczyn nie udaje.

Dopiero w ostatnim epie udało jej się rzucić Basarze bukiet i ten go złapał, na tym rola Flower Girl się skończyła ? smutne trochę.

O ?tych złych? nie piszę, bo by były za duże spoilery ? generalnie są to bardzo złe istoty wysysające z ludzi energię, potrafiące kontrolować umysły i sterować ich ciałami. Źle reagują na muzykę Basary. Przyznać też złym należy, że nie są idiotami, a przynajmniej nie jest nim ich boss, Lord Gepelnitch ? bo bardzo często udaje mu się najzwyczajniej w świecie przechytrzyć bohaterów, a oni są w stanie wyrwać z jego potrzasku tylko dzięki ?nadzwyczajnemu wysiłkowi woli?, który w Macross 7 oznacza piosenkę.

Właśnie, piosenki ? podzielam zdanie ImpulseM, Macross 7 dostarczył najlepsze macrossowe utwory i w największych ilościach. Tylko jedna piosenka mi się ewidentnie nie podobała, były to jakieś smęty śpiewane przez Mylene ? nie mam nic przeciwko wolniejszym utworom w M7, ale tych zawodzeń naprawdę ciężko się słuchało, za to przy każdym innym utworze chciało się rytmicznie tupać nogą do taktu. Nie mam najmniejszych problemów ze wskazaniem ulubionych utworów: pierwszy to oczywiście... HOLY LONELY NIGHT! Kiedy ekipa wyrusza do boju i słyszysz pierwsze dźwięki Holy Lonely Night, to aż lepiej się sadowiłem przed telewizorem, bo tak pełen energii jest to utwór. Tunajt, tunajt! Drugi faworyt jest nieco spokojniejszy i jest grany zdecydowanie rzadziej (np. w porównaniu do takiego Planet Dance, który mi się podobał, ale nie aż tak jak te, które tu wymieniam jako ulubione), a jest nim Submarine Street. Chyba nawet nie był grany podczas walki w kosmosie, tylko wyłącznie na koncertach ?Fire Bombera?, ale wystarczyło, żebym go zapamiętał. Trzeci utwór... Epicki. To Heart & Soul. Piosenka nie pochodzi z serii tv, tylko z ?filmu? (piszę w cudzysłowie, bo ?film? ten trwa tylko 30 minut i powstał chyba tylko dla pokazania tej piosenki i zaspokojenia

giantess fetish

u widzów), ale dzielnie wkradła się do mojego top3 ulubionych.

Skoro muzyka, to i animacja ? naczytałem się sporo o niskiej jakości animacji w M7, ale nie jest to prawdą, przynajmniej nie w całości. Postacie są dobrze animowane, dość często mają żywą mimikę, a nie stanowią slajdów z animowaną szczęką, przynajmniej jak na 49-odcinkową serię. Powtarzane animacje występują bardzo często, z IMO przesadą w postaci Gamlina rozwalającego w identyczny sposób wrogiego bossa. Ale podobnie jak w GaoGaiGar, są to animacje dobre ? byłem przygotowany na ten tnący koszty zabieg i nie denerwowało mnie to zbytnio.

Fabuła ? jest całkiem prosta, ale, hm, skuteczna. Zazwyczaj jest tak ? Gepelnitch albo Gigil (ten drugi zdecydowanie rzadziej) mają jakiś plan, wrogie mechy ruszają na flotę Macross 7. Basara wtedy ma jakiś koncert albo są jakieś problemy osobiste, zazwyczaj Mylene; rozlega się alarm, Basara wskakuje do swojej czerwonej Valkyrie, śpiewa wszystkim, utrudniając walkę pozostałym jednostkom po obu stronach, dowódca wroga decyduje, że to za dużo zamieszania, wycofują się. Zapętlić, podmienić tło i tak przez większość z pierwszej połowy epizodów. Czyli ? tak! ? jak z pierwszą połową GaoGaiGar, a taki schemat odcinka po pierwsze nie męczy, po drugie cieszy, po trzecie tego typu produkcje mogę oglądać hurtowo, jak na mnie: bo kto śledził moją MAL, ten wie, że oglądałem średnio po trzy odcinki dziennie. Potem następuje zwrot akcji i dość epicka akcja z

ratowaniem City 7 przed wpadnięciem w gwiazdę

, a potem schemat wygląda mniej więcej tak: ?zwykłe? odcinki robione według jednego schematu, czyli wypad na pole walki, odparcie wroga, w tle jakieś problemy bohaterów, a potem następuje epizod z epickimi wydarzeniami. Podobnie jak w GGG następują też power-upy postaci ? najpierw wynalezione zostaje urządzenie do przetwarzania muzyki w ?namacalną? energię, którą można walić we wrażliwego na nią wroga, powstaje też Sound Force, czyli Mylene dostaje różowego mecha z głośnikami :D Ray i Veffidas też nie zostają bez sprzętu, a Sound Force wspierające energią muzyki walczące Valkyries to czasem naprawdę epicki widok. W samej końcówce

Basara śpiewem powstrzymuje Gepelnitcha od pożarcia wszechświata i sprawia, że to wcielenie zła samo zaczyna śpiewać

. Brzmi to (i wygląda) dosyć naiwnie, ale osobiście uważam, że w tej prostej opowieści kryje się pewne piękno :) Gorzej, że sporo wątków pozostało niedokończonych, w tym trójkąt miłosny, i miałem nadzieję, że pozostałe epizody mi coś wyjaśnią; od razu powiem, że tak nie jest i lekko się rozczarowałem.

Potem jest wspomniany już film ?Galaxy is calling me?, który trwa niewiele ponad pół godziny. Jest umiejscowiony w trakcie trwania samej serii i jakoś tak kłóci się z macrossowym kanonem: rozgrywa się na skutej lodem planecie, o której ludzie mówią, że ?coś działo się 100 lat wcześniej? ? tyle że 100 lat wcześniej to ludzie w uniwersum macrossowym na inne planety się jeszcze nie wyprawiali. Ale to tylko takie moje marudzenie, bo sensem tego filmu jest piosenka Heart & Soul grana i śpiewana przez Emirię, kobietę Zentraedi, prywatnie

starszą siostrę Mylene, więc Emiria też jest mieszańcem

. Emiria cały czas chodzi w postaci gigantki i po przegranym pojedynku na granie na gitarach czuje wyraźny pociąg do Basary, co zasila spoilerowany wcześniej giantess fetish, za powstanie którego seria Macross jest bardzo mocno odpowiedzialna. Ładnie to wygląda, ładnie brzmi - jest okej, poziom serii tv został IMO zachowany.

Dalej jest Macross 7 Encore ? trzy odcinki mieszczące się w historii serii tv. Oglądałem chyba nie tak jak trzeba, bo najpierw te dwa odcinki, w których żadnych walk nie ma. Pierwszy to program telewizyjny emitowany w City 7 i opowiadający o historii powstania ?Fire Bombera?, a opowieść ta była niesamowicie sztampowa i melodramatyczna. Wyobraźcie sobie mój banan na twarzy, gdy szybko okazuje się, że wszystko powstało na potrzeby programu, a prawdziwe spotkanie członków zespołu wyglądało inaczej. W międzyczasie ?Fire Bomber? zbiera się na dachu wieżowca na spontanicznej jamming session. Kolejny odcinek opowiada o Mirii, która źle się czuje i uważa, że umiera (choroba spowodowana ciągłą mikronizacją) i postanawia w ostatnim zrywie śpiewem dodać otuchy ukochanemu miastu i mieszkańcom, niesamowicie zawstydzając tym Mylene. Lekarz na końcu odcinka diagnozuje u Mirii

zwykłe przeziębienie

:)

:( Ostatni obejrzany przeze mnie odcinek miał być teoretycznie pierwszym, bo zawiera mnóstwo akcji ? flota M7 spotyka inną, potężną flotę zbuntowanych Meltrandi. Do tej pory stosowano w takich przypadkach piosenki Lynn Minmay, by wywołać szok kulturowy ? jednak tutaj puszczono piosenki Basary. Gigantki zareagowały... hm.

Kto jedną piosenką jest w stanie doprowadzić do miłosnego szału całą flotę kobiet nie znających innego życia niż wojna?

Tylko Basara! :ok:

Na koniec zostaje Macross 7 Dynamite, czteroodcinkowa OVA, co do której miałem nadzieję, że wyjaśni niedokończone wątki z serii tv. Niestety tak nie jest, nawet Flower Girl nie ma. W ogóle historia jest zupełnie inna, jakby na siłę dołożona do Macrossa 7. Basara opuszcza City 7 w poszukiwaniu Czegoś. Natyka się na planetę (kto ją zamieszkuje? Zentraedi? Czy to jakaś inna rasa? Nie mam pewności), gdzie mieszka stary łowca ze swoją

loli

córką, Elmą. Elma jest według mnie najlepszym elementem tej OVA, nie tylko dlatego, że

W DRUGIM EPIZODZIE WIDZIMY FULL FRONTAL NUDITY W JEJ WYKONANIU

, ale również dlatego, że jest po prostu sympatyczna, żywa. Szkoda, że jej dalsze losy również zostały olane przez fabułę. No ale tatuś, stary łowca, łowi... kosmiczne wieloryby i chce upolować wielkiego, białego wieloryba ? to bardzo oryginalne! Kiedyś podczas takiego polowania zginęła jego żona i łowca żywi do białego kosmicznego wieloryba osobistą urazę. Niby dobrze, ale nijak ma się to do serii tv. Basara zachowuje się jeszcze bardziej idiotycznie, niż zwykle ? opuszcza zespół?! ?Fire Bomber? koncertuje bez niego, zastępując swojego lidera... kartonową wycinką, a gdy potem Mylene wyrusza na poszukiwania Basary ? Ray jawnie daje kartonowe sylwetki obydwojga i puszcza wokal z magnetofonu zgromadzonej publiczności. Według mnie wyglądało to absolutnie idiotycznie. Sama Mylene też o mało co nie zostaje

zgwałcona przez agresywną lesbijkę, która zaprasza naszą wokalistkę na kolację i potajemnie podaje jej pigułkę gwałtu, a tuż przed samą ?akcją? Mylene ratuje Ray i Veffidas dzięki alarmowi Guvavy

. Teoretycznie powinienem czerpać radość z tego zdarzenia, ale IMO pasuje on do reszty Macrossa 7 jak pięść do nosa. Krótko: wątki się nie wyjaśniają, historia jest zbyt mocno oderwana od reszty, nie ma żadnej piosenki aż tak kopiącej jak Heart & Soul i jedynie Elma ratuje w moich oczach tę OVA przed jeszcze niższą oceną. Oczywiście kto obejrzał serię tv, Dynamite też obejrzy, ale nie będą to najlepsze wrażenia.

Uff, troszkę tego wyszło. Obejrzałem jeszcze Training with Hinako, ale to po prostu parę minut fanserwisu, gdzie skąpo ubrana niewiasta prezentuje ćwiczenia fizyczne typu pompki czy przysiady, namawiając do tego samego widza. Zsuwające się powoli ubranie Hinako wskazuje, że OVA zachęci do wykonywania ćwiczeń fizycznych, ale prawdopodobnie nie z rodzaju tych, które są prezentowane w OVA i które są dla Hinako najprawdopodobniej (bo to nigdy nie wiadomo na pewno) niemożliwe do wykonania ze względów anatomicznych.

Co zamierzam obejrzeć w najbliższej przyszłości: nadgonić z seriami, które mam w ?watching? (np. Guin Saga, Mazinger, Basquash), a potem... Black Lagoon!

See you next deculture, bo i długość posta, jak i jego tematyka (Macross 7) mocno usprawiedliwiają użycie tego zwrotu :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vampire Knight (...) codziennie musi pilnować koleżanek z Dziennej Klasy, które zawsze zaczynają wariować na widok bishowatych uczniów Klasy Nocnej
O samym anime wiele nie wiem, ale może zainteresuje się nim bardziej, gdy jeszcze parę osób zarzuci tu swoje pozytywne opinie na temat tej serii. W każdym razie wspomnienie o klasach dziennych i nocnych jakoś mi się skojarzyło z filmem (żeby tego było mało rosyjskim) Night Watch (Nochnoy dozor), ale to już nie na temat.

Iketeru Futari "Koizumi, my love!

Krótka seria, 16 odcinków, gdzie każdy trwa niewiele ponad 5 minut. (...) Oglądając wszystko za jednym razem, uraczyłem się gigantyczną dawką absurdalnego humoru oraz innych zakręconych akcji (no i fanserwisu, nie można o tym zapominać); anime pobiło nawet Dokuro-chan.

No to wlatuje to do listy plan to watch, skoro coś jest podobne do Dokuro-chan, które sobie upodobałem, a że da się to obejrzeć w jeden wieczór to na pewno nie zaszkodzi spróbować. Nawet ciekawy rocznik widzę (1999).

Z utworów Daft Punk, do których nie ma anime?owych teledysków, bardzo podoba mi się ?Around the world?, ale to chyba już na rejony offtopu wkraczamy.
Oglądałem pierwszy raz na MTV i dziwny był, bardzo, ale nie zmienia to faktu, że właśnie z tego powodu się podobał.

Chciałem dać jeden z nielicznych animkowych teledysków zawierający w sobie jedno z moich ulubionych anime i piosenkę zaczynającą się od "King of...", ale gdy przypomniałem sobie ile jest tam zbliżeń na sutki, stwierdziłem że nasz strażnik porządku i moralności nie dopuści do pojawienia się takich sprośności w tekście tego forum :D Dziwne, że na youtubie się to trzyma.

Na pewno będą (podobnie jak i opinia o Toradora, nie zapomniałem o tym), choć nie da się ukryć, że spadły na boczny tor i jakoś tak miesiące zaległości same się zrobiły.
Cóż sam nie jestem lepszy i o Toradora też trochę tekstu mi się nazbierało, będę musiał go zremasterować i dać do odpowiedniego tematu.

Samurai Seven

Może dlatego, że to anime? Nie ma co robić burzy mózgów nad tym tytułem tylko weź się za oryginał, bo to zobaczyć zdecydowanie warto i trzeba.

Gun X Sword

W sumie słyszałem raczej negatywne opinie o tym anime

Mi się podobało bardzo. Naprawdę miło szybko i przyjemnie przy nim czas schodził, niedługo też Impulsem z tego co słyszałem za to się zabiera, więc bardzo prawdopodobne, że kolejną dobrą opinię usłyszysz (zobaczysz).

W sumie najbardziej zainteresował mnie fragment o seksie w kokpicie tych różnych bizarre zagrywkach, bo takie bardzo sobie cenię, i w sumie to nawet aż jestem trochę ciekaw.
Fanserwisu i bizzare tam pod dostatkiem i to naprawdę w dobrym wykonaniu. Wcześniejsza pani, która zabawia się z pewnym bohaterem w kokpicie na dodatek ma jakiś fetysz podczas pilotowania (warto wspomnieć, że steruje ona swoim mechem za pomocą pewnej pałki, która dziwnie jest podobna do rury w klubach na których tańczą panie lekkich obyczajów), no patrz nawet youtube mi pomógł

Naturalnie znajduje się tu parę spoilerów, ale raczej nic zabójczego.

Ten człowiek (Impulsem) nie chce wziąć w żadnej forumowej sesji RPG, nawet tej gundamowej ;)
Cóż on na wszystko spogląda z góry i dumnym wzrokiem pilnuje, by nikt z nas nie zszedł na złą ścieżkę Zeonu.

Chciałbym skomentować jakoś to anime, ale prawie nic o nim nie wiem (...) Czyżby kolejne świetne anime z szufladki ?nikt tego nie oglądał??
Świetne jak najbardziej, dawno nie obejrzałem już 24 odcinkowego animca w 1 dzień, a seria nie jest całkowicie nieznana, bo ma ją też zaliczoną ImpulseM (na 9), więc nie jestem sam z takim zdaniem. Zdecydowanie polecam, bo anime ma genialną fabułę, brak fillerów i świetne zakończenie. Satysfakcja gwarantowana.

Gdyby ktoś mnie pytał o zdanie, temat najlepiej założyć w pierwszej połowie września. A że pisanie zapowiedzi nie jest jakieś strasznie skomplikowane, chętnie pomogę;)
Ciekawe jak to wypali, bo ja na pewno wraz z początkiem października tracę prawie cały swój wolny czas, bo będą studia i praca naraz, ale jeżeli ktoś się znajdzie to na pewno z rozkoszą będę czytać.

Przy okazji: macie jakieś nowe pomysły na ankietę?
Kiedy zacząłeś oglądać anime: Nigdy/1-3 lata temu/4-6 lat temu/7-9 lat temu/10 i więcej lat temu.

Macross
Po Gundamie(aktualnej serii) i Seirei no Moribito prawdopodobnie właśnie się zabiorę za "all Macross", czyli muszę się trochę pospieszyć póki temat jest jeszcze świeży, wtedy jeszcze raz przewertuję tego posta i odpowiem na wszystko tak jak pozwolą mi na to moje umiejętności intelektualne.

--------------------------

EDIT: Spin-offy Haruhi zostały przeniesione do stosownego tematu, bo stwierdziłem, że tam im będzie lepiej :P W związku z tym w ramach wymiany tutaj wchodzi SRW

- Super Robot Wars

snapshot20090729132528.th.jpg

Podczas grania w Super Robot Wars Original Generation (GBA) tak sobie upodobałem tytuł, że wszędzie zacząłem szukać materiałów dodatkowych. Znalazłem anime ku mej radości i OAVkę. Niesamowicie miło spotkać lubianych bohaterów i tak już od pierwszych sekund

na mojej twarzy pojawił się uśmiech i nie chciał jakoś schodzić. Nieważne, że piosenka nie ma większego sensu (dobrze, że nie ma napisów ;P) liczy się, że jest wczuta i ma w sobie klimat Super Robot Wars.

snapshot20090729185635.th.jpg snapshot20090730093155.th.jpg

Fabuła bardzo skracając i uproszczając opowiada nam o epickich zmaganiach ludzkości i obcych. Pomimo, że już od dawna o niej wiadomo to ludność cywilna o niczym jeszcze nie ma pojęcia i tu właśnie poznajemy bohatera o wdzięcznym imieniu Ryuusei jest to zwykły maniak mechów, który zbiera plamosy (modele mechów z plastiku do składania) i właśnie wybiera się na turniej symulacji sterowania mechów. Naturalnie wraz ze swoją koleżanką, która dziwi się jak na punkcie robotów można mieć taką manię, w tym samym momencie otrzymuje odpowiednią odpowiedź, że : "Coś tak wspaniałego i męskiego jak mechy nie jest w stanie pojąć kobiecy umysł" (cytat z pamięci). No i tu już pierwsze plusy dla bohatera za słowa prawdy. Naturalnie potem w wyniku różnych zawirowań on zostaje pilotem mecha (nie mogło być przecież inaczej) i uczestniczy w wielkiej wojnie pomiędzy Aerogatersami i ludźmi.

snapshot20090730094949.th.jpg snapshot20090730151146.th.jpg

Tutaj miałem swój pierwszy zawód, ponieważ historia pokazana nam w anime jest "drogą Ryuusei" w grze, a że pojedyńcza ścieżka bohatera (było ich dwóch do wyboru na początku) trwa trochę ponad połowę gry (i anime) zanim obie ścieżki się zejdą w jedną to trochę trwa, więc jest czego się czepiać. Miałem cichą nadzieję na drugą ścieżkę, "drogę Kyosuke", ponieważ dla mnie jest on jednym z najlepszych profesjonalnych pilotów jakiego widziałem i postacie (drużyna ATX) znajdujące się w jego otoczeniu są po prostu znacznie ciekawsze (Excelenn i załoga Hiryu Custom ftw!). One zasługują sobie na oddzielny rozdział, bo niewątpliwie jest ich sporo i każda z nich się podoba i ma coś ciekawego do dodania w historii.

snapshot20090730151436.th.jpg

Niczego tu nie brakuje są ludzie, klony, obcy, loli, różne fetysze, męscy piloci, nerdy, wszystko. Dla każdego coś miłego. Tu właśnie kolejny malutki zawód dostałem, ponieważ historia jest tak wielka, obszerna, że nie było praktycznie czasu w tych 26 odcinkach na pokazanie dni z życia załogi statków Hiryu i Hagane, a szkoda bo jak coś się już trafiło to było zrealizowane świetnie. Cały czas trzeba było zasuwać do przodu i wygrywać kolejne bitwy. Naturalnie ciężko to nazwać minusem, bo główna oś fabularna musi się zmieścić, a brak jakichkolwiek fillerów powinien tylko cieszyć.

snapshot20090730181531.th.jpg snapshot20090730182651.th.jpg

screeny z OAV

Graficznie główna seria nie wychodzi dobrze, bo wszystko mamy niestety generowane komputerowo, ręcznie rysowane mechy mamy w OAVce, ale tam dla odmiany historia jest niestety gorsza i postacie trochę zbyt ogólnie zarysowane. Muzyka na pewno wszystkim co grali w serie się spodoba, bo są remixy starych kawałków z gry. Krótko mówiąc: Nie grałeś w Super Robot Wars OG? Zagraj, a potem obejrzyj anime i gra ci się na pewno spodoba jeśli darzysz mechy jakimkolwiek pozytywnym uczuciem (w pewnym momencie już przestałem grać dla samych walk mechów, bardziej mnie interesowała dalsza część fabuły i poczynania bohaterów).

Edytowano przez j3drz3j
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

See you next deculture

Jak już uporam się z Gundamami, zabiorę się za bezczeszczenie Macrossa (na razie odkryłem jeno czubek góry lodowej czyli Frontier i DYRL)

Ale z aktualnych rzeczy:

Kamui no ken

aka. Dagger of kamui

496.jpg

Film opowiada o Jiro - sierocie, którego już za młodu wkręcono w zabójstwo swoich opiekunów. Co dzieciak mógł poradzić, że zastał w domu swoją przybraną matkę i siostrę, leżące bez ducha na podłodze? Chwycił sztylet - pamiątkę po swoich prawdziwych rodzicach, którzy z niewiadomych przyczyn puścili swojego niemowlaka z prądem rzeki z wiadomością "to jest Jiro, opiekujcie się nim dobrze" - i uciekł w siną dal. Nasz maluch po ucieczce z wioski zostaje przygarnięty przez pewnego tajemniczego mnicha, który obiecuje mu złapanie zabójcy przybranej rodziny i informacje o ojcu naszego bohatera - w zamian Jiro ma szkolić się na nindżę.

Historia rysuje się standardowo, ale to tylko pozory, bo podróż i przygody, przed które przechodzi nasz protagonista w pogoni za zemstą są poskręcane niczym twarze jego wrogów w śmiertelnej agonii. Poszukując prawdy o swoim pochodzeniu, Jiro natrafia na poszlakę, prowadzącą do legendarnego skarbu, który znajduje się po drugiej stronie oceanu. Tak, trop prowadzi do Ameryki. Właśnie w tym momencie opowieść przestaje być standardową powiastką o ninja (typu "zwoju ninż") i przeradza się w rozbudowaną przygodę. Wiele wątków krzyżuje się w wielu momentach i prze niestrudzenie do samego końca. W tle zaś dzieją się rzeczy, które wpisały się na karty historii - głównie chodzi o wojny i upadek bakufu Tokugawów. Mamy więc żądnych krwi ninja, żeglarzy, Indian, kowbojów, żołnierzy i spiskowców, czarnoskórego niewolnika, a nawet polarnego wilka. Na monotonność narzekać nie można. Jednak można narzekać na zmęczenie, bowiem film trwa ponad 130 minut - musiałem zrobić sobie przerwę na posiłek, bo nie byłem w stanie wytrzymać tej kanonady. Moje zastrzeżenia budziła fabuła - owszem rewelacyjna, ale takie nagromadzenie wątków i przygód czyni ją niemal nierealną. Ile można dokonać podczas jednego kinowego żywota? Główna myśl przewodnia została świetnie ubrana w słowa pewnego wykształconego starca:

- (...)to co robię to nie ich złodziejski interes.

- Złodziejski?

- Rodzimy się nadzy i nadzy umieramy. W międzyczasie tylko pracujemy, jemy, sramy i śpimy. Czy jest się samurajem, wieśniakiem, czy rybakiem, bez względu czy jest się Japończykiem czy obcokrajowcem czy jakimkolwiek innym żywym stworzeniem na tym świecie, nie robi to żadnej różnicy. Za to ci idioci z szogunatu żrą, chociaż nie pracują - są więc parszywymi złodziejami. (...)

Mógłbym w tej chwili powiedzieć te same słowa...

Ale wracając do anime, wspomnę co nieco o technice. Powstało w 1985 roku z inicjatywy Kadokawy, a tworzyło je nie inne studio jak Madhouse. Mozna więc spodziewać się świetnego wykonania. I to nie tylko w standardach lat 80' - animacja stoi na bardzo wysokim poziomie, walki ogląda się z przyjemnością, a efekty specjalne, typu środka odurzającego wypadły naprawdę świetnie. Muzyka za to jest znikoma, a jak już zacznie przygrywać to budzi mięszane uczucia. Ścieżkę tworzą kawałki typu "fjużyn", czyli połączenie tradycyjnej muzyki i chórów z ówczesnymi rockowymi zagraniami. Powiem tylko, że bardziej podobało mi się to w wykonaniu pana Matsudy przy soundtracku do naruto.

Wielkim dziełem nie jest, ale mogę polecić Kamui no Ken jako poczciwe tradycyjne anime. Mocne 7/10.

Edytowano przez pavlaq89
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem dać jeden z nielicznych animkowych teledysków zawierający w sobie jedno z moich ulubionych anime i piosenkę zaczynającą się od "King of

Na YT jest wiele anime?owych gołych cycków, czy to pierwsze sceny JoJo OVA (co ciekawe, w mangowym pierwowzorze golizny nie było), czy opening Brain Powerd. Nikt tego nie zaraportował, oglądalność tych filmików jest mała (pierwsze wiąże się z drugim), no to wisi sobie spokojnie, nie nękane przez nikogo i dobrze, bo nie są to jakieś strasznie gorszące rzeczy. W GitS dodatkowo golizna jest pokazana chyba w jeden z najbardziej aseksualnych sposobów, jakie widziałem, a gdy porównać to do mangowego pierwowzoru czy wymion z serii telewizyjnej, to jeszcze bardziej można docenić estetykę pokazania tego. Klip, o którym mówisz, to Wamdue Project ? ?King of the Castle?, opinie o tym klipie są podzielone, mi w każdym razie wtedy (najlepszy rok ever 1999) bardzo się podobał. Wamdue Project miało jeszcze jeden klip do piosenki ?You?re the reason? a w teledysku pokazany był bodajże Patlabor.

Cóż sam nie jestem lepszy i o Toradora też trochę tekstu mi się nazbierało, będę musiał go zremasterować i dać do odpowiedniego tematu.

:icon_rolleyes:

W każdym razie tytuły, co do których zalegam z postami (GitS:SAC i 2nd GIG, Toradora i ostatnio Onani Master Kurosawa ? to akurat już zacząłem pisać, możliwe, że wyjdzie długi tekst, bo zacząłem się wywewnętrzniać :D ) mam zapisane na karteczce i pewnie się uda do nich wrócić, a gdy mnie wena najdzie, to mogą powstać takie, jak sobie zamierzam, czyli długie. Ostatnio Fel się dziwił, jak ja napiszę o Toradora, skoro oglądałem tyle miesięcy temu. Jasne, sporo tytułów i szczegółów ich dotyczących zapominam dość szybko, natomiast uważam, że łatwo mi sobie je przypomnieć, szybko mogę skojarzyć, co wtedy było. Wystarczy mi do przypomnienia sobie kilkuzdaniowy opis odcinka np. z Wikipedii (w ostateczności mogą być tematy na forum MAL, o obecnie emitowanych seriach jest potężny przyrost postów, jak zauważyłem), tak więc z opisaniem czy to Toradora, czy GitS:SAC nie powinno być problemu.

Gdyby ktoś mnie pytał o zdanie, temat najlepiej założyć w pierwszej połowie września. A że pisanie zapowiedzi nie jest jakieś strasznie skomplikowane, chętnie pomogę;)

Ciekawe jak to wypali, bo ja na pewno wraz z początkiem października tracę prawie cały swój wolny czas, bo będą studia i praca naraz, ale jeżeli ktoś się znajdzie to na pewno z rozkoszą będę czytać.

Po raz kolejny napiszę, że rozczarowała mnie znikoma ilość komentarzy pod zapowiedziami ? wprawdzie nawet gdyby nikt mi nie pomógł (a pomogli Felessan i Kondzio) i nikt nie komentował (jak to było na wiosnę) to i tak bym to napisał, ale jednak zawsze mogło być lepiej. To dobry moment, żeby wspomnieć, że wpadło kilka nowych tytułów na tę jesień, z których jeden czy dwa w mojej opinii mogą być nawet znaczące, postaram się to uzupełnić w najbliższych dniach.

Kiedy zacząłeś oglądać anime: Nigdy/1-3 lata temu/4-6 lat temu/7-9 lat temu/10 i więcej lat temu.

Z braku innych propozycji ? wrzucam. Wyniki poprzedniej ankiety:

Jak często oglądasz anime?

codziennie, to mój nałóg @_@ [ 28 ] [45.16%]

może raz-dwa razy na tydzień, luzik :) [ 23 ] [37.10%]

rzadko, tylko gdy zauważę coś wartościowego ;p [ 10 ] [16.13%]

nie oglądam anime bo nie jestem nerdem ;/ [ 1 ] [1.61%]

Super Robot Wars

W sumie trudno mi się wypowiedzieć o tym tytule, bo żadnego bezpośredniego kontaktu z SRW nie miałem ? nie grałem w żadną z gier, nie oglądałem też tego anime. Natomiast fragmenty gier, oglądane na YT, gdzie znani mi bohaterowie z mecha anime wykonują jakieś ataki, wydają mi się najweselszym aspektem gier SRW. No może za wyjątkiem Endless Frontier, gdzie jest dużo podskakujących cycków i zapewne parę innych atrakcji. W anime gościnnych występów postaci z innych anime zapewne nie ma, więc trudno mi do tego ?szkieletu? zapałać miłością, choćby ze względu na nieznajomość gier. Anime na podstawie gier rzadko kiedy bywają dobre, często jest to poziom przeciętny lub nieco wyżej, w skali ocen MAL ? góra 7/10.

Naturalnie wraz ze swoją koleżanką, która dziwi się jak na punkcie robotów można mieć taką manię

Women and mecha just don?t mix. Not in anime, neither in real life. No chyba że jako element fanserwisowy.

loli, różne fetysze

:ok:

***

natsu_no_arashi.jpg

Natsu no Arashi to anime dziwne. Uważam, że dziwne nawet jak na Shaft. Pisałem już (chyba nawet parę razy) o scenie, gdzie knajpa, gdzie rozgrywa się sporo akcji, zostaje ?artystycznie? zasypana ? w tym celu zbudowano jej makietę (z kartonu, plastiku i innych materiałów) i rozwalono sypiącą się lawiną jakiegoś gruboziarnistego proszku. Cała scena trwała może kilka sekund i nigdy później nie została powtórnie użyta w anime, ale ktoś wymyślił, że tak ma być i koniec, ludzie, którzy zajmują się zazwyczaj rysowaniem na płaskich powierzchniach musieli ustawić kamerę i filmować zasypywaną makietę.

Teraz przejdę do konkretniejszych konkretów, na początek ? opening. Jest to jeden z moich ulubionych openingów spośród anime w tym roku, nawet po poznaniu tłumaczenia tekstu i zrozumienia, z czym się to może kojarzyć :confused: (nazwa wykonawcy ?LUCKY HOLE? również nie pomaga) Opening oczywiście się zmienia co odcinek, w takim sensie, że te plansze z rysownikiem i ufokiem są zawsze inne (ich sens rzadko udaje mi się odgadnąć) i tekst piosenki też minimalnie zmieniony (jest tam fragment ?pierwszego lata...? i coś-tam-dalej, to później jest ?drugiego lata? itd.). No dobra, czytajcie dalej, jak już obejrzycie ten opening ? wszystkie te wesołe pozy to są nawiązania do

, zapewne z lat 80., popularnych (lub nie) wtedy w Japonii. Sami Japończycy mieli chyba problemy z odszyfrowaniem wszystkich, bo widziałem kilka wersji obrazka pokazującego wszystkie nawiązania z openingu. Całe anime jest zawalone nawiązaniami do rzeczy, z których większość publika niejapońska i tak nie zna.

Dalej: w prawie wszystkich odcinkach pojawiają się dwie tajemnicze dziewczyny, Yayoi i Kanako, w takiej oto scence:

?Jak się miewasz tego wieczora, Yayoi??

?Miewam się bardzo dobrze, Kanako.?

?Wielce mnie to cieszy.?

?Przeczytałam kolejną bardzo ciekawą książkę.?

?A jakiż był tytuł tej książki, która tak bardzo cię zainteresowała??

?To była... ojej, zapomniałam tytułu.?

?Opowiesz mi, o czym była ta książka??

?Tak, z chęcią.?

(tu następuje wypowiedź będąca dość zwodniczym opisem treści jakiegoś anime, zazwyczaj starszego i nieznanego/zapomnianego, z pewnymi wyjątkami, np. Hokuto no Ken)

?Cóż za opowieść! Ależ rozpala wyobraźnię!?

?(postać z opisu) miał/a swoje własne powiedzenie.?

?Jakie? Powiedz mi!?

I tu następuje powiedzonko (np. ?you are already dead!?), często jedyna wskazówka, po której można dane anime zidentyfikować.

Mało? No to z tej scenki-żartu później jest zrobiony kolejny żart. Yayoi opowiada o ?nauczycielu, który przybył do klasy pełnej indywidualności, ale pod jego czujnym okiem uczniowie o bardzo różnych charakterach zaczynają tworzyć zgrany zespół? (tu widz już wie, że chodzi o Sayonara Zetsubou Sensei ? its shaft referencing shaft jesus christ), ?miał swoje charakterystyczne powiedzenie, które często powtarzał? i tu widz jest wręcz gotów zakrzyknąć wesoło (bo zadowolony, że tak łatwo tym razem odgadł) ?

?

ale w tym momencie Yayoi się ?psuje?

:confused: co jest faktycznym wydarzeniem fabularnym i jej ratowanie zacznie kolejny i moim zdaniem najlepszy fragment opowieści, rozłożony na kilka następnych odcinków, podczas których inne postacie będą próbowały opowiadać o ?książkach? w ten sam sposób, ale Sayaka ? właścicielka knajpy ? będzie psuła scenkę, szybko odgadując bądź próbować zgadnąć o jakie anime chodzi

.

Mało? No to knajpę (no dobra, kafejkę) odwiedzają różni goście, każdy z nich pochodzi z jakiegoś anime. Wszystkich oczywiście nie poznaję, ale przynajmniej jest to dużo bardziej możliwe niż te okładki czy ?książki?, są np. bohaterowie z kilku Gundamów, ze School Rumble (bo to anime to adaptacja mangi tego samego autora, co School Rumble właśnie), z innych anime Shafta, np. Hidamari Sketch. Jeśli chodzi o gości, to jest też dwóch gdzieś z tyłu, z czego jeden cały czas prosi o sól i nigdy się nie może jej doprosić. O co w tym chodzi ? nie mam pojęcia. Aby zakończyć temat nawiązań ? ostatni, trzynasty odcinek.

To praktycznie odcinek pierwszy (fabuła kończy się w dwunastym), tyle że ?pozmieniany? ? postacie co i rusz mają jakieś inne ubiory nawiązujące do cholera wie czego, zazwyczaj skąpe ? stąd sporo ?fanserwisowych? ujęć w pierwszym epku, bo zostają one potem wykorzystane znacznie lepiej w trzynastym. No i zamiast wybuchowej truskawki jest wiśnia

:)

Mam nadzieję, że jakoś wam przybliżyłem klimat tego anime ? bo on potrafi przytłoczyć przez pierwsze epizody, dopiero kiedy Yayoi i Kanako wkraczają do akcji (druga połowa serii), fabuła rozwija IMO skrzydła. Tyle o nawiązaniach, stylu etc. musiałem napisać, bo mangowy pierwowzór jest ociosany z tego wszystkiego ? przeczytałem pierwszy rozdział, który wydał mi się kompletnie nieatrakcyjny. Tak, to jeden z tych przypadków, gdy adaptacja anime jest lepsza od mangowego pierwowzoru.

Anime to wspomnienia jakiegoś starszego pana, który przypomina sobie lato, w którym był trzynastoletnim szczeniakiem. W dość tajemniczych okolicznościach ten młody mężczyzna, Hajime, wplątuje się w pracę w pobliskiej kafejce, którą prowadzi Sayaka ? dość agresywna babka,

zawodowa oszustka zresztą

. Hajime ma dodatkową motywację, bo tam pracuje też Arashi, starsza od Hajime dziewczyna, w której ten zakochuje się na zabój.

Arashi to duch dziewczyny, która zginęła w bombardowaniach pod koniec drugiej wojny światowej. Może ona istnieć przebywając w towarzystwie osób żywych, również nawiązuje kontakt z Hajime ? poprzez dotknięcie dłoni mogą oboje cofać się w czasie, Arashi wykorzystuje tę możliwość do powrotu do czasów bombardowań i ratowania ludzi.

Inne osoby z knajpy to Kaja, urodziwa Niemka (ekhem)

która również jest duchem, była koleżanką szkolną Arashi. Również może podróżować wstecz w czasie.

Jest bardzo dobrze ułożona, o wysokim poczuciu przyzwoitości, to osoba o wielkich manierach i skromności. Z kolei Jun to chłopiec w wieku Hajime, jednak o mocno odmiennej osobowości od niego, czyli dość wstydliwy, skromny i niezbyt odważny.

O JEZU TO DZIEWCZYNA, która zdecydowała się opuścić żeńskie otoczenie ?psiapsiółek? ze względu na wstręt do samolubności i próżności rodu kobiecego ? od razu ją za to polubiłem.

Kręci się też po knajpie mięśniak, Hideo Murata, który jest prywatnym detektywem... Ale trudno coś więcej powiedzieć o jego prawdziwej misji bez spoilerów, choć sceny, gdzie musi kupić bieliznę, albo głoduje, są super. W ogóle pojedyncze odcinki potrafią nieźle powalić swoim humorem ? czy to odcinek pierwszy, czy ten, gdzie Hajime i Jun zamienili się osobowościami (osoby, które przeczytały spoilery, mają większe wyobrażenie, jak bardzo musi to być wesołe)... Ale niektóre odcinki są dużo poważniejsze, a tematy tam dotykane to II wojna światowa z punktu widzenia ludności cywilnej (co zazwyczaj nie jest wesołe), przemijanie, odpowiedzialność. Na początku ta nagła zmiana klimatu mocno mnie zaskoczyła ? dopiero po jakimś czasie zacząłem to wszystko ogarniać. Parę odcinków było też niemiłosiernie nudnych, głównie w pierwszej połowie serii ? dlatego doradzam cierpliwość. Najmocniejszy punkt to według mnie historia z Kanako i Yayoi, świetnie napisana, i poważna i smutna, bardzo dobrze wkomponowana w resztę serii. Gdyby całość prezentowała ten poziom, bez wahania dałbym 10/10 ? and I mean it. Niestety tak nie jest, w dodatku cały czas czułem się pogrzebany pod niezrozumiałymi dla mnie nawiązaniami, dlatego nie jest też 9/10. Mam zamiar być stałym, sumiennym i regularnym widzem drugiej serii Natsu no Arashi, o ile tylko okoliczności pozwolą, a wszystkich tym, którzy polubili tegoletnie Bakemonogatari i przypadł im do gustu styl Shafta, jak najbardziej zachęcam do zapoznania się z całością tej serii ? bo poziom odcinków bywa różny, ale w ogólnym rozrachunku uważam, że jak najbardziej warto to obejrzeć, możliwe, że będzie to jedna z najbardziej pamiętanych przeze mnie serii roku 2009. Jeszcze raz ostrzegam ? to nie jest anime komediowe, może połowa (może trochę więcej) to komedia, ale zdarzają się też poważniejsze motywy i należy być na to przygotowanym. Jeszcze raz osobom nastawionym proshaftowo polecam.

PS Shaft wydaje się być teraz w mojej opinii jedynym oprócz Gainaxu studiem, które jest godne stworzenia adaptacji anime JoJo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałbym takie małe pytanko. Czy ktoś wybiera się na tegoroczny Porytkon odbywający się w dniach 23-25 października w Sosnowcu?

edit:

Podobno w Polsce została wydana manga Tokyo Babylon przez JPF. Orientuje się ktoś czy to prawda?

Edytowano przez Sefnir
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać od ogłoszenia tego światu.>

Próbując na chybił-trafil wygooglać rozwiązanie zagadki Aidena, wrzuciłem w wyszukiwarkę 'Paratrooper watch anime'. Na drugim miejscu mój wzrok przykuła fraza goth loli robot paratrooper assassins. Uznałem to za bardzo intrygujące zestawienie, więc podążyłem za linkiem. I, o dziwo (no dobra, szanse uznawałem za fifty-fifty), nie zostałem w żaden sposób strollowany - gotyckie loli robospadochroniarki-zabójczynie rzeczywiście istnieją!

Anime to Coyote Ragtime Show - aż dziw, że anime z gotyckimi loli robospadochroniarkami-zabójczyniami ma na MAL średnią poniżej 7 :<

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@_@

Od razu mówię, że nie to jest rozwiązaniem zagadki. Aż takich dziwadeł nie wyszukuję. Swoją drogą pomysłowość Japończyków nie przestaje mnie zadziwiać. No ale jestem dumny, że prosta zagadka (bo ona jest prosta, wystarczy popatrzeć co robią ci spadochroniarze) mojego autorstwa przyczyniła się do odkrycia czegoś takiego. Może kiedyś sobie obejrzę? :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Back in the game! Mały przestój w oglądaniu, ale kryzys minął dzięki CB.

Zabieram się szczególnie za Gintama, które jest warte uwagi, nawet pomimo tysiąca aktualnych nowinek (a, zapomniałbym - jako tasiemiec cały czas ma status "ongoing"). Na widelcu mam też rzadko wspominane tutaj Kino no Tabi... i kilkadziesiąt innych...

konata_a_01.jpg

Czy taka figurka na mojej półce czyni mnie maniakiem?

Edytowano przez pavlaq89
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...