Skocz do zawartości

Sonda!  

529 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ile książek czytasz średnio w ciągu roku?

    • wogule nieczytam xD
      10
    • 1-2
      9
    • 3-5
      42
    • 6-10
      86
    • 11-20
      96
    • 21-30
      77
    • 31-50
      46
    • 51-100
      40
    • ponad 100
      25
    • Och, ależ nie liczę przeczytanych książek.
      106


Polecane posty

...O, widzę, że ktoś wspomniał o streszczeniach lektur.

Nie używam, ale pewnie nie jest to chwilami taka zła rzecz. Ale wiem, co jest koszmarem...

Lektury z przypisami.

One obrażają po prostu inteligencję czytelnika, wskazując tak obrzydliwie oczywiste rzeczy,że nawet nie chce się śmiać z tego, tylko walić głową w mur...

Czy oni naprawdę sądzą, że jesteśmy tacy tępi?

A może (sądząc po statystykach czytelnictwa...) naprawdę jesteśmy w większości?

Co złego w przypisach? Osobiście czytałam bardzo dużo książek. Hobbystycznie- głównie fantastykę, z wykształcenia- o tematyce filologicznej. I przypadki, gdy przypis był banalny zdarzały się sporadycznie. Można policzyć na palcach (gdybym przywiązywała wagę do ich ilości). Czasem to właśnie brak przypisu może drażnić. Albo przypisy tylko na samym końcu książki. Pamiętam jak namęczyłam się za pierwszym czytaniem Quo Vadis (właśnie miałam wydanie z przypisami na końcu). Przez pierwszych kilka rozdziałów moje czytanie polegało na ciągłym przeskakiwaniu z początku na koniec. tomu.

Ja gdybym nie wypożyczął książek z bibliotek i nie pożyczał ich do znajomych, to bym przeczytał z 75% książek mniej. O ile nie więcej. Dla mnie liczą się słowa, a nie własność, że tak z patosem napiszę.

U mnie siostry zaczęły czytać Władcę Pierścieni, gdy zaczęło się przedfilmowe szaleństwo. I chyba przeczytały go więcej razy ode mnie. Nie wspominam o Potterze - przy wychodzeniu każdej nowej części czytały cały cykl od zera. Chciałbym móc sobie pozwolić tak czytać Martina albo Eriksona :happy:

Zdecydowanie- większość tego, co czytałam to były właśnie książki biblioteczne. Ale o wiele większą satysfakcję czerpię z czytania własnej książki :) Ale nigdy nie kupuję tytułów w ciemno. W bibliotece mogę sobie pozwolić na losowy wybór. To jest główna zaleta wypożyczania. Ale powtarzam- ten zapach świeżego druku, brak zagięć, nawet wygląd na półce... Ma swoje zalety :> Nie mówiąc już o tym, że z bibliotecznymi książkami niemogę sobie pozwolić na swoje ilustracje ;)

Pytanie: Czy macie jakieś książki dla Was naprawdę ważne? Takie, które zmieniły choć nieco Wasz sposób patrzenia na świat. Wzbogaciły o coś więcej niż nieco czytelniczego spełnienia i wrażeń estetycznych.

Każda książka w jakiś sposób wpływa na czytelnika. Ale najbardziej zapamiętałam chyba Pasożyty umysłu

Colina Wilsona. Nie należy do moich ulubionych, ale przez długi czas pozostawałam pod jej wrażeniem.

Jak większość przeczytałem taką książkę i do dość całkiem niedawno. Oczywiście jest do ''Mały Książę'' - Antoine de Saint Exupery'ego. Książka jest właściwie jednym wielkim przemyśleniem i każde zdanie w niej chce nam coś ważnego przekazać. Nie będę tu rozpisywał o fabule, głównych postaciach itp., bo nie wierzę, że jest tu taka osoba, która tej książki nie czytała. A nawet jeśli jest, to niech szybko nadrabia zaległości.

Pamiętam jak polonistka wezwała rodziców, bo "nie wie co się ze mną dzieje, jak można nie przeczytać tak cieniutkiego Małego Księcia?" ;) Oczywiście zanim dotarli do szkoły szybko nadrobiłam zaległości by móc zgrywać cwaniaka, że "przecież przeczytałam". Może dlatego niezbyt pozytywnie zapamiętałam samą lekturę. Wydała mi się... taka oczywista. Coś jak Paulo Coelho :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez pierwszych kilka rozdziałów moje czytanie polegało na ciągłym przeskakiwaniu z początku na koniec. tomu.

Czasem ciężko to wypośrodkować. Niektóre książki (nie tylko beletrystyka) mają taką ilość przepisów, że zajmują większość strony. W takim przypadku warto je przerzucić na koniec - czytelnik jeśli chce, to skoczy na koniec, a treść właściwą milej będzie się czytało. Ale rzeczywiście, takie skakanie może wkurzać.

Pamiętam jak polonistka wezwała rodziców, bo "nie wie co się ze mną dzieje, jak można nie przeczytać tak cieniutkiego Małego Księcia?" ;) Oczywiście zanim dotarli do szkoły szybko nadrobiłam zaległości by móc zgrywać cwaniaka, że "przecież przeczytałam". Może dlatego niezbyt pozytywnie zapamiętałam samą lekturę. Wydała mi się... taka oczywista. Coś jak Paulo Coelho :>

O ile Coelho zupełnie nie trawię, to uważam, że akurat 'oczywistości' z Małego Księcia warto sobie co jakiś czas przypomnieć. Zresztą mamy tu pewne różnice w formie - dziełu Exupery'ego ma formę skierowaną raczej do młodszego czytelnika, a Coehlo jest nakierowany raczej na osobniki nieco starsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile Coelho zupełnie nie trawię

Same here. Coelho pisze językiem prostym do bólu, a jego opowieści są bardzo banalne. Nie przeszkadza to oczywiście, że zarabia na tych opowiastkach grube miliony. Po stokroć wolę już książki Carlosa Zafona choć także nie posiadają jakiejś najwyszukańszej fabuły. Obecnie zamówiłem sobie Rękę Mistrza Stephena Kinga. Kiedyś bardzo lubiłem jego twórczość i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiecie co? Przyznam się, że nie przeczytałam ani jednej książki Coelho. Nie wiem, czy to wstyd, czy niekoniecznie, ale cóż... po pierwsze jego twórczość to, o ile się orientuję, rodzaj literatury, który zupełnie mnie nie pociąga, a po drugie - słyszałam mnóstwo negatywnych opinii na jego temat. W każdej zaś pojawiały się dokładnie te same zarzuty, o których tu piszecie (i maleństwo moje też ;*), czyli błahość, banalność, płytkość i pejoratywnie rozumiana prostota. Jedyny mój kontakt z tym autorem - chociaż nie wiem, czy to się liczy - to film, "Weronika postanawia umrzeć", który... hmm... odebrałam jako niekonwencjonalną i dosyć smętną bajkę. Nie wiem, jak ma się ekranizacja do oryginału, ale zdecydowanie nie była to poruszająca opowieść o prawdziwym życiu.

Co do "Ręki mistrza" - książka całkiem przyzwoita, niemniej brakowało mi tego starego, dobrego Kinga z jego bezpardonowością i charakterystycznym humorkiem. Z pewnością też nie nazwałabym "Ręki..." horrorem - strachu w niej tyle, co we mnie Latynoski. I zupełnie nie wiem, dlaczego, ale główny bohater mimowolnie kojarzył mi się z Pezetem. :D

I nie zauważyłam oczywiście kluczowego pytania...

Pytanie: Czy macie jakieś książki dla Was naprawdę ważne? Takie, które zmieniły choć nieco Wasz sposób patrzenia na świat. Wzbogaciły o coś więcej niż nieco czytelniczego spełnienia i wrażeń estetycznych.

Owszem. "Ostatni Lord Smok" Joanne Bertin - teoretycznie niszowa (? otrzymała istotną nagrodę w '98) fantastyka, niemniej jednak była to moja pierwsza powieść z tego gatunku i... cóż, rozpoczęła kształtowanie mojego postrzegania miłości. Wtedy, będąc jeszcze małym dzieckiem, oczywiście niewiele rozumiałam i cieszyłam się głównie z obecnych w czytadle smoków, ale koncept "duszobliźniactwa" gdzieś we mnie został. Zawsze chętnie wracam do tej pozycji, zwłaszcza kiedy mi smutno, bo chociaż treść znam już niemal na pamięć, to magiczna realizacja mitu dwóch połówek zawsze podnosi mnie na duchu... a przy okazji przypomina dzieciństwo. :)

Edytowano przez Yennefer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile Coelho zupełnie nie trawię

Ja również. Czytałem tylko "Alchemika" i po wielkich nadziejach przyszło wielkie rozczarowanie. Sam klimat jest fajny, ale ta książka to taka... hmm... "Narnia" dla starszych? Bądź co bądź dla mnie Coelho będzie już do końca kojarzony jako ulubiony pisarz średnio-zaawansowanych licealistek, nie obrażając nikogo.

Pamiętam jak polonistka wezwała rodziców, bo "nie wie co się ze mną dzieje, jak można nie przeczytać tak cieniutkiego Małego Księcia?" wink_prosty.gif Oczywiście zanim dotarli do szkoły szybko nadrobiłam zaległości by móc zgrywać cwaniaka, że "przecież przeczytałam". Może dlatego niezbyt pozytywnie zapamiętałam samą lekturę. Wydała mi się... taka oczywista. Coś jak Paulo Coelho chytry_prosty.gif

Akurat do "Małego Księcia" mam wielki sentyment, bo czytałem go chyba w pierwszej klasie podstawówki i zrobił w tamtym czasie na mnie wielkie wrażenie. Jasne, sama książka jest troszkę infantylna i niezbyt "dzisiejsza", ale za to jest jedną z tych powieści jakie z czystym sercem i zadowoleniem na twarzy dałbym swojemu dziecku.

Pytanie: Czy macie jakieś książki dla Was naprawdę ważne? Takie, które zmieniły choć nieco Wasz sposób patrzenia na świat. Wzbogaciły o coś więcej niż nieco czytelniczego spełnienia i wrażeń estetycznych.

Niestety nie. Ciągle oczekuje, że taka książka się w moim życiu pojawi, chociaż raczej na to nie liczę - trochę trudno mnie zwalić z platformy mojej światopoglądowości. Szczególnie fikcyjną opowieścią.

Ale, ale... Zadałeś pytanie, a sam się nie pochwaliłeś. A jestem ciekawy odpowiedzi trochę starszego i bardziej doświadczonego czytelnika. : )

Ja gdybym nie wypożyczął książek z bibliotek i nie pożyczał ich do znajomych, to bym przeczytał z 75% książek mniej. O ile nie więcej. Dla mnie liczą się słowa, a nie własność, że tak z patosem napiszę.

Tutaj akurat jest u mnie problem, bo biblioteka miejska jest uboga (a przynajmniej jak na moje standardy). Kumple pożyczają, chociaż nie ukrywam, że są to książki różne i naprawdę wielkich pasjonatów czytelnictwa nie znam za wielu.

Tak więc niby pozostaje mi kupno. Nie narzekam, bo czytelnictwo to również pewna forma kolekcjonerstwa. Kto raz zachwycił się zapachem świeżego druku, ten zostanie z nim do końca. <3

Ogólnie panie Qbusiu, nawiasem mówiąc, całkiem niezłym pomysłem jest twój boockcrossing i jeżeli tylko będzie więcej książek z polskim tłumaczeniem (bo choć niby znam angielski, to źle mi się tak czyta) to z pewnością się nim zainteresuję!

Aha i co do streszczenia lektur - ratują życie. Szczególnie, jeżeli książka jest nudna jak flaki z olejem, albo czytało się ją w przeszłości a teraz chce się ją tylko przypomnieć. Z "Quo Vadis" niedawno miałem taki przypadek. W życiu bym tej pustej cegły drugi raz nie ruszył.

(Mimo, że scena objawienia jest jedną z najbardziej zapadających w pamięć jakie znam <3)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując: bardzo ciekawa akcja, warta przeżycia. Szkoda tylko, zż tytuły były takie, a nie inne... Ale mimo wszystko chciabym przezyć to jeszcze raz (klimat!)

No to teraz bierz to książki i wskakuj to mojego tematu książko-wymiennego :happy: Jeśli nie interesują Cię książki po angielsku, to na pewno znajdziesz dobre książki po polsku u innych użytkowników... Link w mej sygnaturce :happy:

Przeczytam je najpierw, a później się zobaczy :tongue: One są zresztą dosyć mocno zniszczono więc może nawet nie być wielu chętnych...

Samą akcję książko-wymienna juz widziałem, bardzo ciekawy pomysł, tylko, że ja strasznie nie lubię oddawać swoich książek (sentyment?) :wink: Tak czy siak jak będę miał jakieś powtórki albo coś co mnie kompletnie nie będzie interesowało - skorzystam :happy:

Pytanie: Czy macie jakieś książki dla Was naprawdę ważne? Takie, które zmieniły choć nieco Wasz sposób patrzenia na świat. Wzbogaciły o coś więcej niż nieco czytelniczego spełnienia i wrażeń estetycznych.

"Rok 1984", "Trzej towarzysze", "Na zachodzie bez zmian" za to, że pokazały jak zły, okrutny jest i może być świat. Zawierały straszliwą prawdę, ale takie książki są niezwykle potrzebne. Jeszcze długo po ich przeczytaniu je rozpamiętywałem. Ba, ostatni rozdział (co, prawda, krótki, ale...) "Na zachodzie bez zmian" znam właściwie na pamięć. Tak, myślę, że powieści te zmieniły chociaż troszkę moje spojrzenie na świat.

Oczywiście, na pewno są jeszcze inne, które w jakiś sposób zmieniły mój sposób myślenia, ale te trzy wymieniam na początku.

Mogę dodać jeszcze pewien cykl... Chociaż może to wzbudzić nieco, nie tyle co kontrowersji, a zniesmaczenia :happy: Chodzi mi tu oczywiście o "Harry'ego Potter'a". Mówcie co chcecie, ale gdy zaczyna się te powieści czytać mając po 7-8 lat, a kończy w wieku 14-15 , to naprawdę mogą wpłynąć na sposób myślenia. W końcu, jakby nie patrzeć, powieście te we wspaniały sposób pokazują przyjaźń (znane i lubiane trio), miłość, miłość matki (Lili), poświęcenie, czy ogromne znaczenie mądrości (Dumbledore). Ukazują również zło, nienawiść, wrogość, pragenienie zemsty itd. Takie kontrasty, czy w ogóle pojedyncze walory, czytane w wieku 7-8 lat, kiedy wyobraźnia działo o wiele lepiej niż później (tak mi się przynajmniej wydaje) mogą naprawdę wpłynąć na późniejszy odbiór rzeczywistości. U mnie wpłynęły. Zresztą siedmioksiąg ten ma mnóstwo naprawdę dobrych złotych myśli. Na przykład ta: "co ma być to będzie, a jak już będzie to trzeba się z tym zmierzyć" (Hagrid o powrocie Voldemorta)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale, ale... Zadałeś pytanie, a sam się nie pochwaliłeś. A jestem ciekawy odpowiedzi trochę starszego i bardziej doświadczonego czytelnika. : )

Ciężkie pytanie. Nie ma chyba jednej konkretnej książki, która by mocno wpłynęła na mój światopogląd. Ważny był prezent od wujka i cioci, który otrzymałem na wakacje między pierwszą a drugą klasą LO - dostałem wtedy furę książek, które pożerałem przez całe wakacje. I wtedy zaczęło się moje poważniejsze czytelnictwo. Na pewno spore wrażenie zrobiły na mnie niektóre książki związane z drugą wojną światową - Inny Świat, Zdążyć przed Panem Bogiem czy opowiadania Borowskiego. Jedną z książek, która bardziej mnie poruszyła była uważana przez wielu za kicz i obciach Samotność w Sieci, a niektóre z opowiadań z Zespołów Napięć rozrywały mnie na kawałki. Jedną z ważniejszych książek z początkowych okresów czytelnictwa, która została ze mną do dziś i do której często wracam jest Czarnoksiężnik z Archipelagu Ursuli le Guin. Było to chyba pierwsze fantasy czytane ze świadomością, że to fantasy, a na dodatek mądra i bogata książka. Do ważnych książek mogę na pewno też zaliczyć Idiotę Dostojewskiego, który też poważnie za duszę mnie złapał.

Było trochę książek ważnych gatunkowo, było trochę ważnych stylistycznie, ale to już inna bajka.

Ogólnie panie Qbusiu, nawiasem mówiąc, całkiem niezłym pomysłem jest twój boockcrossing i jeżeli tylko będzie więcej książek z polskim tłumaczeniem (bo choć niby znam angielski, to źle mi się tak czyta) to z pewnością się nim zainteresuję!

No to ładnie proszę zajrzeć teraz :happy:ogami, z którego bardzo polecam, właśnie dorzucił sporą listę książek w języku polskim. Niech ten temat posłuży jako platforma wymiany, a nie platforma wymiany z Qbusiem :tongue: Dorzuć swoją listę, a na pewno chętni się na coś znajdą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa... Coelho jest raczej lipny. Czytałem tylko "alchemika" jako lekturę i powiem szczerze, że miałem odczucie jakby Coelho chciał napisać Biblię. Poziom mierny, nadęty, pompatyczny straszliwie. Dla ludzi z wyrobionym poglądem nawet obraźliwy dla inteligencji. Jedyny plus tej książki to faktycznie wciągający klimat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do "Ręki mistrza" - książka całkiem przyzwoita, niemniej brakowało mi tego starego, dobrego Kinga z jego bezpardonowością i charakterystycznym humorkiem. Z pewnością też nie nazwałabym "Ręki..." horrorem - strachu w niej tyle, co we mnie Latynoski. I zupełnie nie wiem, dlaczego, ale główny bohater mimowolnie kojarzył mi się z Pezetem. :D

Jestem mniej więcej w połowie i rzeczywiście nie jest to książka, która powoduje bezsenność. ;] Acz kilka momentów wywołujących lekki dreszcz można by wyłowić... W każdym razie czeka na mnie jeszcze Rzeźnik drzew, więc może będę miał jeszcze okazję trochę się postraszyć.

Widzę, że większość osób wypowiadających się na temat PC, pisze, że Alchemik ma niezły klimat. To ciekawe, bo Zahir (jedyna książka PC, którą czytałem) miał co najwyżej śladowe ilości klimatu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyliście, że pisząc o prozie Paulo Coelho niemal każdy zaczyna od słów "czytałem/am tylko..." lub "nie czytałem/am, ale...". Ja przyznaję- zanim się wzięłam za jego książkę, już dosyć poważnie do całej twórczości uprzedził mnie wykładowca. I faktycznie- znajdywałam w książce wszystkie dowody na prawdziwość zarzutów. Może właśnie dlatego, ze ktoś wcześniej zwrócił uwagę? Hm... Chyba na temat twórczości Coelho powinna wypowiedzieć się osoba, która zna więcej niż jedno dzieło. ;) Bo tak to tworzymy kółeczko smęcących laików, którzy opierają swe teorie głównie na "bo słyszałem" ;)

Mogę dodać jeszcze pewien cykl... Chociaż może to wzbudzić nieco, nie tyle co kontrowersji, a zniesmaczenia :happy: Chodzi mi tu oczywiście o "Harry'ego Potter'a".

Zdecydowanie sie zgadzam. Jak dotąd spotkałam osobiście tylko jednego osobnika, który faktycznie czytał HP i twierdził, ze to badziew. Cała reszta jadu wypływała z ust tych, którzy nawet nie czytali wstępu. Ja zaczęłam czytać cykl mając 11 lat i skończyłam mając chyba 18-19. Nie sądzę by jakoś mi wypaczył umysł, a wspomnienia przynosi bardzo miłe. Jak dla mnie- to idealna książka na Święta (magiczny klimat przydaje się jak nigdy ;) )

W tym momencie wspomniałabym też Pana Kleksa ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio nawiedziła mnie taka myśl, że nigdzie nie widziałem plebiscytu na polską książkę roku 2009.

Jak wiemy w poprzednim roku wydano dość dużo dobrych książek od znanych, polskich autorów i sądzę, że było by z czego wybierać.

Tu taka prośba do modów, by zrobili taki temat i podali nominowane w tym temacie książki wydane tylko i wyłącznie w 2009 roku.

Moje nominację (proszę dawać także swoje):

- Andrzej Sapkowski - "Żmija",

- Andrzej Pilipiuk - "Homo Bimbrownikus",

- Jacek Piekara ? "Charakternik",

- Andrzej Pilipiuk ? "Oko Jelenia: Pan Wilków",

- Paweł Paliński - "4 Pory Mroku",

- Jacek Komuda - "Samozwaniec t.1".

Co sądzicie o tym pomyśle? ^^

Edytowano przez Fanat1c
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc niby pozostaje mi kupno. Nie narzekam, bo czytelnictwo to również pewna forma kolekcjonerstwa. Kto raz zachwycił się zapachem świeżego druku, ten zostanie z nim do końca. <3

Pozwolę się zgodzić z Twoją tezą. Na przykład nie wyobrażam sobie, żeby w moim pokoju na półce nie leżała saga "Wiedźmina", "Rio Anaconda" Cejrowskiego (cud, miód i orzeszki!) czy chociażby "Piknik na skraju drogi" braci Strugackich. Wiadomym jest, że przynajmniej do części wrócę jeszcze raz, a może więcej, więc w gruncie rzeczy nawet jeśli nie przeczytam czegoś raz jeszcze to i tak uważam, że skromną w wielkości - ale jakże bogatą we wnętrzu - kolekcję warto mieć.

|EDIT|

Zapomniałbym - lepiej jest wydać pieniądze na dobrą książkę, niż kilka butelek złotego napoju / innych rzeczy nie przynoszących zbyt dużo korzyści.

Edytowano przez Vantage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

natomiast z polski nie widziałem
Z "polski"?

To chyba dlatego, że są mało nagłaśniane. Właściwie każdy internetowy magazyn/wortal poświęcony literaturze coś takiego ma (np. Esensja), ale wiedzą o tym tylko ci, którzy te wortale odwiedzają. Tak samo niektóre stacje radiowe (obok plebiscytów na najlepszą płytę roku itp.) i oczywiście papierowe magazyny literackie. O nagrodach takich jak Nike, Zajdel czy Sfinks już nie wspomnę, zresztą są one wręczane w środku roku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie braliby udział, gdyby między głosujących rozlosowane zostały nagrody - kilo kitu, worek pszenicy i dwie torby selera. A tak, niestety... Albo druga opcja jest taka, że mało nowości było czytanych - ja tam nic nowego nie przeczytałem, same starocie jakiegoś Kinga, Bułhakowa i innych ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki właśnie minus z zestawieniami ograniczonymi rocznie, zwłaszcza w przypadku książek. Mało kogo z nas stać na kupowanie książek swoich faworytów, a co dopiero po prostu kupowanie ciekawie wyglądających nowości. Decydujemy się raczej na biblioteki, znajomych i sprawdzonych autorów. Do tego na pewno każdy zapalony czytelnik ma odczucie, że ma taaaaakie zaległości, że aż strach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyłączając się do tematu,

odpowiadam na pytanie, 6 - 10 książek rocznie zdarza mi się przeczytać.

Niestety nie jest to regułą, z reguły czytam mniej, bo albo mało czasu albo mało pieniędzy.

Do tego wszystkiego, nowości nie są tanie :dry:

Na przykład nowa książka Trudi Canavan kosztuje prawie 45 zł,

faktem jest, że ostatnio w pieniądze nie opływam

ale jak mi sie jakaś książka podoba to muszę ją mieć.

Dlatego bibliotek raczej nie odwiedzam...

Pozostało mi tylko czekać na lepsze czasy,

ale myślę że 6 książek w tym roku dam radę przeczytac i postawić na półkę :)

To jest taka moja prywatna kolekcja książek fantasy.

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanko: co myślicie o książce "Atalaya" Jagi Rydzewskiej? Wiem, zaraz mi tu ktoś pewnie powie, że nie czytał, ale że to mało znany tytuł, to lepiej przeczytać coś od Lema, jednakowoż tak się składa, że książki tego autora nie przypadają mi do gustu. Krótko mówiąc, chcę wiedzieć, czy ta książka (bodaj 3 tomy) to kaszanka, zwykły średniak, czy coś więcej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, mojej opinii nie poznasz, bo zawierzyłem poniższym dwóm recenzjom i postanowiłem nie zawracać sobie głowy cyklem Rydzewskiej. Być może i tobie pomogą w podjęciu decyzji:

http://www.esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=2885

http://www.esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=4792

Chociaż o ile dobrze pamiętam, to ty w literaturze s-f jeszcze za bardzo oczytany nie jesteś, więc pewnie spodoba ci się Atalaya bardziej, niż recenzentom. Wszystko zależy od wymagań czytelnika.

Edytowano przez Tzar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...