Skocz do zawartości

Sonda!  

529 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ile książek czytasz średnio w ciągu roku?

    • wogule nieczytam xD
      10
    • 1-2
      9
    • 3-5
      42
    • 6-10
      86
    • 11-20
      96
    • 21-30
      77
    • 31-50
      46
    • 51-100
      40
    • ponad 100
      25
    • Och, ależ nie liczę przeczytanych książek.
      106


Polecane posty

http://kwejk.pl/obra...75/ksiazki.html - tu link

W niektórych miejscach na świecie, sam fakt czytania może być czymś wyjątkowym, bo analfabetyzm w społeczeństwie wynosi np. 90%, w zachodnim świecie już jednak moim zdaniem nie. Naturalnie, że ważne jest co się czyta, wszak nie można też wrzucić pojęcia "książka" do jednego worka, bo mamy przecież beletrystykę i literaturę faktu.

Bardzo cieszy mnie wasze niesnobistyczne podejście do tego tematu.

Edytowano przez EricSonicson
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przewaga książek jest dość naturalna, jeżeli weźmie się pod uwagę, że literatura ma 5000 lat z hakiem zachowanego rozwoju.
No, nie przesadzałabym. Wynalezienie pisma nie jest równe powstaniu literatury, bo wiele wskazuje na to, że na Bliskim Wschodzie początkowo to były teksty o znaczeniu raczej administracyjno-gospodarczym. No i jeśli pierwsze teksty pisane uznać za literaturę, to pierwsze pierwsze opowiadania przy ognisku można uznać za teatr ;)
Dramat antyczny też był pisany na jedno kopyto' date=' a mimo to dziś rozpatruje się go bardziej jako bezcenny materiał badawczy dla znawców epoki niż typową rozrywkę dla mas, jaką w założeniach stanowił.[/quote']

Typową rozrywką dla mas można raczej nazwać komedie, chyba, że po "rozrywkę dla mas" podciągnęlibyśmy współcześnie np. oglądanie w kinie "Pasji" ;)

Bardzo cieszy mnie wasze niesnobistyczne podejście do tego tematu.
W końcu jesteśmy ludźmi oczytanymi, więc po nas można spodziewać się tego, co najlepsze cheesy.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, nie przesadzałabym. Wynalezienie pisma nie jest równe powstaniu literatury, bo wiele wskazuje na to, że na Bliskim Wschodzie początkowo to były teksty o znaczeniu raczej administracyjno-gospodarczym.

Nieprzypadkowo wybrałem ten właśnie wiek, bowiem pierwsze zapiski "Eposu o Gilgameszu" datuje się na ok. 3000 lat p.n.e., o ile mogę wierzyć internetowym źródłom. W razie gdybym błądził - będę wdzięczny za naprostowanie ;]

Nawet jeżeli odłożyć na bok niezbadane dokładnie dzieła, to dalej teatr jest o dobre 500 lat młodszy od literatury i nie nazwałbym tej liczby pomijalną.

Typową rozrywką dla mas można raczej nazwać komedie, chyba, że po "rozrywkę dla mas" podciągnęlibyśmy współcześnie np. oglądanie w kinie "Pasji" wink_prosty.gif

Ależ nie chciałem zupełnie nadać frazie "rozrywka dla mas" wydźwięku pejoratywnego - miałem zamiar jedynie podkreślić łatwość odbioru. Tak to rozpatrując skłonny jestem jak najbardziej podciągnąć tam i "Pasję".

Ogólnie chciałem dążyć do uklepania sobie pola pod tezę, że wiek nobilituje. I że rzecz ma się tak nie tylko w stosunku do dóbr materialnych, pokroju garnków namiętnie wykopywanych przez archeologów, ale i do wszelkiego rodzaju wymiernych przejawów ludzkiej myśli twórczej. Abstrahując zupełnie od tego jak pospolite (znów bez ukrytych szpilek) by nie były w chwili premiery.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@t3tris - aby nie przesadziłeś z muzyką liczoną w setkach lat? Przecież muzyka towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów, była obecna na długo przed pismem :-).

No i z tą masowością rzecz trzeba chyba rozumieć tak, że była ona inaczej rozpatrywana w każdej epoce - rzeczywiście w czasach antycznych sztuki były rozrywką masową, a zarazem doświadczeniem duchowym, bo rozgraniczenie tych dwóch sfer nie było tak wyraźne jak dzisiaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quetz

Ani trochę nie przesadziłem, a to dlatego, że napisałem

muzyka z udokumentowaną historią liczoną nie w tysiącach, ale setkach lat

O istnieniu takiej czy innej formy muzyki sprzed średniowiecza wiadomo tyle, że... istniała. Notacja cheironomiczna to pierwszy jako tako logiczny sposób zapisu, a pojawiła się w średniowieczu. Neumy jednak nie wytrzymują porównania nawet z hieroglifami, te bowiem były formą jednoznaczną, zaś neumy... cóż, określały z grubsza w jakim kierunku będzie się kształtowała melodia, ale nie dawały jasnych wskazówek odnośnie tego ile będzie trwał dźwięk ani na jakiej dokładnie wysokości się znajdzie. Zapis distematyczny pozwalał na w miarę jasne określenie wysokości, ale dalej nijak nie regulował rytmu - a jesteśmy już w X wieku! Notacja, którą stosujemy dziś, czyli pięciolinia, klucze, metrum, nuty i przyległości to wynalazek stosunkowo świeży, liczący bowiem niecałe 500 lat. Do dziś nie udało się części z dawnych form zapisu odszyfrować, czego dobrym przykładem jest jedyne szerzej znane dzieło Carla Orffa - "Carmina Burana". Neum, w jakich jest zapisana oryginalna linia melodyczna nie odczytano do końca przez co Orff zdecydował się na napisanie od zera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@t3tris - zgoda, ale rozgraniczmy dwie kwestie. Zgadzam się, że udokumentowanie muzyki to kwestia ostatnich -set lat, ale z Twojego posta wynika wątpliwość, czy można uznać muzykę za twór starszy od literatury, podczas gdy nie można tego kwestionować - choćby znaleziska archeologiczne w postaci instrumentów z epoki neolitu nie mówią niczego innego, jak to, że jakaś forma muzyki była zawsze obecna, od zarania.

Zresztą, kierunek rozwoju komunikacji też zawsze był taki, że najpierw niewerbalna, potem werbalna i dopiero na końcu pismo. I tylko o to mi chodziło :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieprzypadkowo wybrałem ten właśnie wiek' date=' bowiem pierwsze zapiski "Eposu o Gilgameszu" datuje się na ok. 3000 lat p.n.e., o ile mogę wierzyć internetowym źródłom. W razie gdybym błądził - będę wdzięczny za naprostowanie ;']
Ale kto tak datuje? Bo w moim podręczniku od starożytności (tzw. Trojaczki: Jaczynowska-Musiał-Stępień), jest napisane, że pierwsze źródła literackie zaczęto zapewne spisywać już w połowie III tysiąclecia p.n.e. Poza tym, o ile Gilgamesz jest traktowany jako postać historyczna, to czas jego rządów określa się na okolice 2500 lat p.n.e. Mimo wszystko to jest 500 lat różnicy. 500 lat to liczba, której jak sam piszesz - nie nazwałbyś liczbą pomijalną :)
Ogólnie chciałem dążyć do uklepania sobie pola pod tezę' date=' że wiek nobilituje. I że rzecz ma się tak nie tylko w stosunku do dóbr materialnych, pokroju garnków namiętnie wykopywanych przez archeologów, ale i do wszelkiego rodzaju wymiernych przejawów ludzkiej myśli twórczej. Abstrahując zupełnie od tego jak pospolite (znów bez ukrytych szpilek) by nie były w chwili premiery.[/quote']Zgodzę się z tym :) Tyle, że wiek nie nobilituje sam przez siebie. Raczej przez to, że współtworzy przyszłą kulturę, współtworzy wspólną przestrzeń myślową i łączy się z innymi tekstami literackimi, muzyką, sztuką wizualną. No ale już chyba w FoSie o tym rozmawialiśmy w temacie wplatania w swoją listę "do przeczytania" książek, które mocno odcisnęły się na kulturze :)
muzyka z udokumentowaną historią liczoną nie w tysiącach' date=' ale setkach lat[/quote']A jednak - pamiętam, że odkryto (w jakimś grobowcu muzyka, czy coś) zapis melodii, który udało się zrekonstruować - nie wiem tylko gdzie, z którego okresu i w jaki sposób :D Pamiętam natomiast, w której książce może być ta informacja, więc prędzej czy później - zajrzę i napiszę o tym :)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzę z pytaniem. Sytuacja przedstawia się tak: nabyłem Dzikiego Mesjasza Rafała W. Orkana. Robiłem większe zakupy, książka była tania, dobrze oceniana, przyciągała wzrok tytułem (no, przede wszystkim tytułem) i okładką. Przeszukałem Internety, dowiedziałem się, że książka jest drugą z cyklu. Ponieważ poprzednia część jest zbiorem opowiadań, to mimo wszytko się na Dzikiego Mesjasza zdecydowałem. Teraz zapowiedziane pytanie: dobrze postąpiłem, czy nie? Jest sens czytać tę książkę bez zaznajomienia się z poprzedniczką, czy muszę polować na "Głową w mur"?

@MrYoshi - dzięki.

Edytowano przez Hilundor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Chciałbym przeczytać książkę Toma Clancego ale nie mam pojęcia od której zacząć... Jakieś propozycje? Dodam, że nigdy jeszcze nie czytałem powieści tego autora,a ma on ich w swoim dorobku naprawdę sporo. Słyszałem dużo pochlebnych opinii , stąd moje zainteresowanie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytał ktoś Przebudzenie Lewiatana, którego autorem jest James S.A. Corey (a właściwie Daniel Abraham i Ty Franck)? Przymierzam się do kupna i choć podobno książka jest świetna, chętnie przeczytałbym opinię kogoś z forum.

Edytowano przez Daedroth
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kostek941

Bierz pierwszą z cyklu o Jacku Ryanie, czyli Bez skrupułów. Po pierwsze, jest pierwsza, po drugie, napisał ją Clancy (a nie jakiś pracujący dla niego noname), po trzecie, jest bardzo dobra. Potem możesz czytać dalsze przygody Jacka, po kolei lub nie - to są osobne i zamknięte fabuły.

@Daedroth

Nie czytałem, ale mam zamiar. :) Czytałem za to ich opowiadanie nawiązujące do tego cyklu i ono było całkiem niezłe. Jeszcze bardziej mnie zachęciło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To można sygnować nie swoje książki swoim nazwiskiem ?

Chyba są sygnowane oboma, tylko nazwisko Clancy'ego jest napisane większą czcionką. Zresztą on do nich palca nie przykłada, po prostu wykorzystuje swoją markę do zarabiania szeleszczących banknotów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

O piłkarzach i celebrytach to wiedziałem, ale to jest inna sprawa (przynajmniej tak mi się wydawało). Oni po prostu gdyby sami to napisali mogłoby wyjść gorzej niż wyszło ( a już pisane przez kogoś innego słabo wyszło :P ), ale taki tuza jak Tom Clancy? Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyny fajny blog w internecie kiedyś mądrze napisał o czytaniu. Przytoczę tylko fragment, bo reszta jest bardzo +18.

Czytanie książek stało się społecznym obowiązkiem świadczącym o kulturze, klasie i poziomie inteligencji. Jak Żyć w swoim zawsze merytorycznym hejcie sprzeciwia się temu zjawisku. Czytanie to fajne hobby, ale oglądanie meczu w telewizji to też fajne hobby. Czytanie uszlachetnia, ale malowanie ściany też uszlachetnia.

Taka jest wiara kościoła. Znaczy się moje zdanie. Mam na myśli, że zgadzam się z blogaskiem. Zapycham przy tym teraz posta, by nie wyglądało to jak zwykłe przytoczenie cytatu i dwa zdania (czyt. spam).

Amen.

PS. Kupujcie drugi Bookrage, bo dają bonusy po przekroczeniu ilości sprzedanych egzemplarzy. Fajna inicjatywa, a szkoda by było, jakby została zamknięta po dwóch edycjach.

Edytowano przez fearon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem krótko: no weź (się puknij). Wersja dłuższa będzie zaś cytatem:

(...) bohaterowie czasem "mówią" w sposób zupełnie nieprzystający do realiów kreowanego świata, raczej używają języka dresiarza z Wojny polsko-ruskiej Masłowskiej niż, powiedzmy, rycerzy z Trylogii Sienkiewicza. Pierwszy z brzegu przykład: "Cicha woda! No to jak już się tak sobie zwierzamy, to weź powiedz coś więcej. No nie wykręcaj się teraz, pochwal się! No nie daj się prosić, ja tu mówię o moich najosobistszych problemach, a ty nie chcesz powiedzieć, kogo tam puknąłeś? No powiedz chłopie, tutaj sami swoi, co nie Horrim?" ("Najemnicy", s. 209). To mówi wprawdzie pospolity rzezimieszek z oddziału Czerwonych Nóg, milicji Torgradu, ale przecież używa zwrotów ("no weź", "puknąć") jakby kłócił się z kimś na boisku szkolnym, a nie mówił do schwytanego jeńca, którym jest Izzair, jeden z najemników
Żeby było jasne: nie czytałem, zasnąłem przy prologu. IMO są lepsze książki, na które można wydać te pieniądze (by daleko nie szukać, Czarna Kompania, też o najemnikach, albo Zemsta...), choć niewykluczone, że ty akurat będziesz Najemnikami wniebowzięty. Co nie, Horrim? Edytowano przez Tzar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą skończyłem Carmillę i muszę przyznać, że jestem zachwycony. Le Fanu miał świetny styl, potrafił zbudować taki nastrój, że współcześni mogliby się schować. Wynikało to zapewne z tego, że gość miał niesamowitą wyobraźnię, która doprowadziła go w końcu do śmierci na skutek ataku serca (wszędzie widział duchy i zjawy). Dobrze, że zostawił po sobie tak fantastyczne opowiadanie (innych nie czytałem, więc nie oceniam, choć przypuszczam, że pewnie są równie dobre)...Szczerze? Od dziś mój number one w literaturze grozy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...