Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Qbuś

Ziemiomorze (Cykl), Ursula K. Le Guin

Polecane posty

Hm... dla mnie czytałem tylko (pierwszą część ), była trochę nużąca. Nie wiem, jakoś tak, może teraz mnie najdzie, a nawet będzie musiało, jeśli chcę zarobić ocenkę dobrą, gdyż mam to jako lekturę; Ogólnie książka nie jest zła. Może za drugim razem, bardziej mi się spodoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei piszę trochę w innej sprawie, piszę pracę licencjacką pt. :Elementy popkultury w literaturze fantasy", w której omawiam między innymi właśnie "Ziemiomorze" Le Guin, niestety trochę ciężko z materiałami na ten temat, a o pozycji biograficznej na temat samej autorki to już nie wspomnę. Byłabym wdzięczna za namiary na książki, artykuły itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popkultura w sensie inspiracje światem zewnętrznym, wydarzeniami, innymi książkami jakie miały wpływ na treść tych powieści , zresztą zmienić nie mogę, bo mam temat już zatwierdzony u promotora, z resztą on sam mi ziemiomorze narzucił bo stwierdził, że obowiązkowe. Inne książki o których pisze, to "Władca Pierścieni" i "Wiedźmin". No i nie mogę zmienić tych książek bo też chodzi o to że były pisane w różnych latach i będę musiała porównać w jaki sposób treści tych książek wzajemnie na siebie wpływają

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://muse.jhu.edu/....comoletti.html

Tu masz całkiem sporo materiału. Jeżeli cierpisz na nadmiar wolnego czasu, to możesz też poszukać książek o samej autorce, tam będziesz miał mnóstwo przykładów z odniesieniami do konkretnych dzieł (z których Ziemiomorze jest zdecydowanie najbardziej popularnym).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przywołany do tablicy przez Tzara:

Może też momentami nieco zbijać z nóg "subtelnością" przesłania feministycznego
Byłbyś chętny na małą dyskusję w temacie? Jeśli tak, to zacznij tam, proszę, od rozwinięcia, co miałeś na myśli, a ja podejmę wątek.

rozwijam.

Nie oprę się pokusie rozpoczęcia od truizmu, jakim z pewnością jest spostrzeżenie, że nie istnieją autorzy bezideowi. Każdy ma jakiś pogląd na świat, swój punkt siedzenia. Ta wizja zawsze mniej lub bardziej jest widoczna w dziełach, przy czym samą skuteczność maskowania się rozpatruję w absolutnym oderwaniu od jej subtelności. Tu dochodzę powoli do meritum, bo taki Vonnegut na przykład mimo, że zupełnie nie próbuje grać bezideowego, to giczoły swojego światopoglądu podsuwa czytelnikowi pod nos w sposób nieprzeszkadzający w lekturze, czego niestety nie można powiedzieć o Le Guin. Nie będę się skupiał na jej z pewnością nie najłatwiejszym życiorysie, ale na tym, z czym mam możliwość obcować czyli z dziećmi jej pióra. W tej wspaniałej zaś serii z gracją wściekłego nosorożca w magazynie szklarskim miota się się przesłanie feministyczne. Zaznaczam jasno, żeby nie bić się później z chochołami - nie mam nic do niego samego, problemem dla mnie jest forma w jakiej mi je podano. Mam problem z przełknięciem okrutnego świata, gdzie jeden Ged dostrzega w kobiecie istotę ludzką, mimo, że wyraźnie występują tam matriarchaty; gdzie mistrzowie z Roke nie chcą nauczać Irian, mimo dostrzegania jej potencjału zestawione z pozwoleniem na pozostanie w szkole Geda po tym, jak uśmiercił arcymaga; gdzie synowie będący całe życie na morzu nie wiedzą, że pranie nie robi się samo. Ja bym naprawdę się nie czepiał ducha równouprawnienia płynącego z tej serii, gdyby tylko był on podany w postaci łatwiejszej do bezbolesnego strawienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słabo. smile_prosty.gif Myślałem, że ominął mnie jakoś ten cios feministycznym obuchem, bo za nic nie mogłem go sobie przypomnieć. A tam jednak tego obucha nie było, bo to, o czym piszesz, to nie był cios, tylko ledwie pomyzianie piórkiem. Wydaje mi się, że jako wstrętną agitkę traktujesz coś, co wg mnie czymś takim w ogóle nie jest.

Spójrzmy na Ziemiomorze nieco innym okiem. Mamy tam dwa rodzaje magii: tę dobrą, którą parają się wyłącznie mężczyźni, i tę złą, mroczną magię wyzwolonych kobiet z dalekiej krainy (Grobowce Atuanu). Cóż więc się dzieje z Tenar, dziewczyną o niemałym potencjale magicznym, tak niecnie potraktowaną przez wysoko postawione kobiety? Przybywa Ged i raduje biedaczkę ze szponów złych mocy. Tenar traci moc i zostaje szczęśliwą... kurą domową (tu jest twoje miejsce, kobieto, sama przecież wybrałaś). Ged przemierza świat i rozmawia ze smokami, a Tenar rodzi i podciera tyłki dzieciakom, ceruje skarpety i doi kozy (zaprawdę, nie mniej bohaterskie to czyny). W ogóle brak w tych książkach postaci kobiecej, która byłaby niezależna - istnieją po to, aby umilić Krogulcowi życie. Tenar po latach dane jest w końcu dołączyć do Geda, ale jako kto, partnerka czy niańka niedołężnego starca? Tehanu, w której podobno drzemie wielka moc, nie wychodzi z roli ofiary, biednej sierotki. I co się przytrafia tym dwóm postaciom? Dopiero w opowiadaniach, napisanych wiele lat później, kobiety zaczynają odgrywać większą rolę, ale chcę zwrócić uwagę na ostatnie z nich, Ważkę. Kim okazuje się Irian, która pokonała nieumarłego maga z Roke? Dlaczego kobieta mogła dokonać czegoś tak niebywałego? Ano, panie, bo to właściwie był smok - z ludzkiej czarodziejki zostałaby najwyżej mokra plama. Smoki zabijają złych magów, a Tenar cierpi i pozostaje w cieniu, bo to robią "prawdziwe" kobiety. Zaiste, feminizm w czystej postaci.

PS Dzięki za chęć do dyskutowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tzar

Ja odbiłbym w tym miejscu piłeczkę, bo przecież to wszystko o czym piszesz, to akurat całkiem zgrabny zabieg mając zagrać emocjami czytelnika. Taki nieprzesadnie inwazyjny, a jednak osiągający swój cel - odbiorca książki siłą rzeczy w jakiś sposób dostrzega niesprawiedliwość dotykającą czy to Tehanu czy Tenar. Gdyby przy tym pozostała pani Le Guin - złego słowa bym nie powiedział, bo zamierzenia byłyby zrealizowane tak, bym nawet nie poczuł cudzego światopoglądu podtykanego mi pod nos. Niestety, w kilku miejscach (tych przytoczonych i paru innych) nie sposób nie dostrzec pewnych nielogiczności co zasadniczo utrudnia mi bezbolesną lekturę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stwierdziłeś, że Ziemiomorze miejscami razi ostentacyjnym feminizmem, na co ja odparłem, że w przedstawionych przykładach tej ostentacji nie dostrzegam, za to dostrzegam ją w czymś zgoła przeciwnym: swoistym antyfeminizmie - gdzie tu duch równouprawnienia? Według Ciebie sytuacja, w której jedyna istotniejsza postać kobieca, zamiast "robić karierę", wybiera harówkę na farmie, jest zgrabnym zabiegiem, po którym nie odczuwasz cudzego światopoglądu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmiej się, ale tak. Dla mnie jeżeli odłożyć na bok całą formę, to, że Ziemiomorze jest wspaniale napisanym cyklem fantasy ze zgrabnie odmalowanym światem, seria ta niesie właśnie dwa przesłania: że w każdym jest zło, ale od człowieka zależy co się z tym faktem zrobi i właśnie jakiś taki duch nierównego traktowania kobiet i mężczyzn. Obrazowany głównie wymienionymi przez Ciebie antagonizmami - Ged rozmawia ze smokami, Tenar pierze koszule i dogląda kur, ale też momentami wyłażący spod ładnej poszewki brzydkimi kłakami. Nie zgadzasz się z moją tezą, że zabieg jest zgrabny - w moim mniemaniu jest o tyle zdatny do zaakceptowania, o ile jest paskudnie prawdziwy. Świat odmalowany w serii jest w pewnym stopniu odbiciem mentalności, jaka rzeczywiście była obecna w dziejach. Być może jestem jedyną osobą, której ten sposób odwzorowywania niesprawiedliwości wydał się uzasadniony i bezbolesny w odbiorze, ale subiektywnie stwierdzam, że właśnie taki lubię - nieco podobny do przedstawionego w "Zabić drozda".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...