Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Brando

JoJo's Bizarre Adventure

Polecane posty

Dorfy w tle uwijają się, pora coś napisać :). Jestem w trakcie starcia z Grateful Dead.

Part 4:

Uczucia cokolwiek mieszane, w sumie pozytywne. Największym IMO minusem było zbytnie przeciąganie niektórych rzeczy (np. gra Josuke vs. Rohan, aczkolwiek na swój sposób fajna, strasznie mi się dłużyła). Bywały przynajmniej całkiem niezłe momenty, jak np. Rohan i Cheap Trick (drzewo pełne kotów xD) czy kosmita. Do walki z big badem mam stosunek raczej neutralny - Kira po prostu do mnie nie trafił, a trzecia wersja jego standu nosiła ślady przegięcia (nawet jeśli pokonał ją dzieciak);

Okuyasu dość niespodziewanie zasłużył na manly tears i dobrze że wrócił. Zresztą po zakończeniu poprzedniej części aż dziwne że prawie nikt nie zginął

Krótko:

Ulubione postacie: kosmita, Koichi, Rohan

Ulubione standy: Echoes 3 (podobno cytujący Willisa? o_O)... I tyle. Chociaż nie, stand-manekin też był ciekawy.

[edit]

Ach tak, Joseph. Najprościej mówiąc :C, chociaż akcje z Achtung Baby były niezłe (zresztą Achtung Baby sama była niezła, wiecznie wyglądająca nie-całkiem-normalnie)

Part 5:

Fabularnie IMO dobry, dość wciągający. Postacie OK (lol taniec Narancii), ale wszystkie standy wyglądają przepaskudnie. Jak na razie najbardziej podobają mi się Sex Pistols, i to bardziej ze względu na charakter/umiejętności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie starcia z Grateful Dead.

Nie uważam part 5 za najlepszą z JoJo, delikatnie mówiąc, ale akcja w pociągu była jak dla mnie świetna. Szczególnie, że pan używający Grateful Dead to raczej twardziel, który śmierci się nie lęka, czego o jego koledze już powiedzieć nie można.

gra Josuke vs. Rohan, aczkolwiek na swój sposób fajna, strasznie mi się dłużyła

Gra z Rohanem to jeden z moich ulubionych fragmentów part 4 :) Gra w kości kojarzy mi się z rozrywką na werandzie domku nad jeziorem, a nie z SERIOUS BUSINESS, jak potraktował to Rohan D: Rzekomo ten i podobne fragmenty zainspirował twórcę mangi Yu-Gi-Oh...

trzecia wersja jego standu nosiła ślady przegięcia

Końcowi bossowie w JoJo będą teraz tacy przegięci. King Crimson w part 5, Pucci w part 6, Funny Valentine w part 7. Ja osobiście zaliczam to na plus, a finałowa walka w part 5 to jeden z moich ulubionych fragmentów JoJo w ogóle, uważam go za genialny (choć w stosunku do całej part 5 nie mam tak pozytywnego podejścia).

***

SBR chapter 43!

To nie był Higashikata D: byłem bardzo mocno przekonany, wręcz pewny, że to on, a to Sandman. Nie wiem, czy Higashikata zginął, szkoda, gdyby tak było - trochę kojarzył mi się ze starym Josephem z part 4, "Higashikata" też mogłoby wskazywać na to powiązanie.

Golden Rule wyłożona przez Gyro nie jest aż tak straszna, jak się spodziewałem, właściwie to jest całkiem logiczna i prosta do zrozumienia. Tradycyjnie nie mogę się doczekać, co dalej - najbliższy rozdział przyniesie zakończenie wątku, a najbliższy, sądząc po tytule, zawierać będzie Sugar Mountain :*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Part 5 ukończony.

O ile jeszcze koło Grateful Dead był "dość wciągający", potem "średniawo", to chyba gdzieś od pierwszego wejścia Diavolo, na wyspie, leciałem praktycznie non-stop i rzucając wszelką inną rozrywkę. Diablo satysfakcjonujące.

Pośród postaci - polubiłem Mistę i Narancię (

;_;

), ale standy nie były jakoś satysfakcjonujące, może poza Aerosmithem - podejrzewam że to wynik przekomplikowania, zarówno od strony mechanicznej (GER), ale też wizualnej - pełno na nich śrubek, rurek, dodatków, bajerów, łusek, pancerzy... Niezbyt to do mnie trafia. Szczególnie że pod koniec ciężko było dojrzeć co się na danym panelu stało.

Zresztą Giorno jako "dowódca" i main character też niezbyt mi się spodobał, a na pewno był chyba dotąd najgorszy - nawet ultradobry Jonathan był bardziej znośny. Jedyne plusy zaliczył za swoje MUDAMUDAMUDAMUDAMUDAMUDAMUDA WRYYYYYYY (to czyje on geny ma i jak to zadziałało? o_O)

Co jeszcze z moich obserwacji... O ile w poprzednich dwóch częściach poza okazyjnymi wypadkami w stylu Geila ludzie wyglądali normalnie, to tu jest dość sporo osobników mocno zdeformowanych - choćby pierwszy z brzegu Polpo, czy właściciel Notoriousa, źrenice Diavolo też były dziwne (pomijając nawet resztę jego postaci).

Fajnie było znów zobaczyć

Polnareffa

, chociaż osobiście dużo nie zdziałał to był bardzo ważny dla fabuły.

A to że zamieszkał w żółwiu? Czyżby miał wracać jako doradca w późniejszym czasie? Strażnik strzały? Zresztą, na początku - przed wypadkiem - nie skontaktował się z Jotaro bo mafia nie pozwoliła. A potem? Nie chciał przypadkiem zwrócić na siebie uwagi czy co?

Ostatnie rozdziały zresztą trochę mi w głowie namieszały, chociaż mogły też tłumaczyć

jakim cudem Bruno - wybaczcie, nie napiszę tego nazwiska - mógł być żywym trupem. A może to raczej miało służyć za wytłumaczenie ostatnich słów Bruna, o "śpiących niewolnikach"?

Jak sądzicie?

Part 6 zostawię sobie na bliżej nieokreślone "później".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wynik przekomplikowania, zarówno od strony mechanicznej (GER)

Dlaczego uważasz GER za zbyt skomplikowany? Efekt działania GER był pokazany dosyć oszczędnie, to prawda, ale na podstawie efektu i krótkiego opisu można wywnioskować jak to działa, a przynajmniej mieć solidne podstawy do snucia ciekawych domysłów :)

Poza tym stand z własną niezależną wolą działający poza czasoprzestrzenią i zdolny zredukować absolutnie wszystko, nawet czyjąś śmierć, do zera, czyni z Giorno najpotężniejszego wymiatacza ze wszystkich fikcyjnych uniwersów, a inni mogą z nim co najwyżej zremisować.

Chyba że miałeś na myśli King Crimsona, bo z tym się absolutnie zgodzę.

ale też wizualnej - pełno na nich śrubek, rurek, dodatków, bajerów, łusek, pancerzy... Niezbyt to do mnie trafia.

W part 6 też jest parę takich standów, ale zróżnicowanie chyba większe - ale nie podejmę się próby przewidzenia czy ci się to spodoba. Natomiast w part 7 prawie wszystkie standy są "robotowe", co nawet mnie, dość bezkrytycznie nastawionemu do ich projektów (czy też całemu JoJo :jezyk2: ), nieco wadziło w kontekście Stanów Zjednoczonych z początków XX wieku, np. stand Johnny'ego

wyglądał na początku jak spasiony kurczak, ale po odkryciu Złotego Podziału nawet i to ewoluowało do "robotowej" postaci, jak gdyby się do niego potwory z Quake'a 2 dobrały

.

Zresztą Giorno jako "dowódca" i main character też niezbyt mi się spodobał, a na pewno był chyba dotąd najgorszy

Też się z tym zgadzam, nawet Josuke wydał mi się ciekawszy od Giorno, choć czasem był mięczakowaty i żałosny - ale w ogóle był jakiś :jezyk2: Trudno mi nawet określić, jaki Giorno jest, owszem, miał kilka popisów, ale to Bruno powinien być głównym bohaterem part 5. Albo Mista :) Choć przyznać muszę, że dwa moje ulubione cytaty z tej części wypowiedział właśnie Giorno:

"I turned your gun into banana!"

"Females have more fats in their bodies compared to males."

to czyje on geny ma i jak to zadziałało? o_O

Myślę, że obydwu "ojców". W szczegóły nie chcę wnikać x_X

jest dość sporo osobników mocno zdeformowanych

Ten trend będzie kontynuowany w part 6, np. w postaci prawnika z odstającymi uszami, równie urodziwego jak Quark z DS9. W SBR jest generalnie powrót do normalnie wyglądających postaci, ale wyjątki w postaci zdeformowanych karłów też się pojawią (Pork Pie Hat Kid) ^________^

Czyżby miał wracać jako doradca w późniejszym czasie? Strażnik strzały?

:no:

Ostatnie rozdziały zresztą trochę mi w głowie namieszały, chociaż mogły też tłumaczyć

jakim cudem Bruno - wybaczcie, nie napiszę tego nazwiska - mógł być żywym trupem. A może to raczej miało służyć za wytłumaczenie ostatnich słów Bruna, o "śpiących niewolnikach"?

Jak sądzicie?

Wiesz co? Sam nie wiem dokładnie, z końcówki part 5 pamiętam głównie ostatnią walkę, sam epilog przekosiłem bardzo szybko, żeby zobaczyć co będzie dalej. Może miał w tym udział zarówno stand Giorno, jak i postawa Bruna (swoją drogą prawidłowo jego nazwisko powinno być "Buccellati" bodajże).

Part 6 zostawię sobie na bliżej nieokreślone "później".

Już na pierwszych stronach part 6 Jolyne mówi o masturbacji :ok:

***

SBR 44&45 :klaszcze:

Pojedynek, który stoczył Johnny w SBR44, nawiązuje do najlepszych tradycji JoJo. Musi takim być starcie między człowiekiem strzelającym własnymi paznokciami wywołującymi ruchome dziury w płaszczyznach a osobnikiem zmieniającym własne onomatopeje w rzeczywiste, namacalne obiekty.

Szkoda mi Sandmana - to pierwszy uczestnik wyścigu, którego się widzi w SBR i jego motywacja jest raczej słuszna, tylko metoda dojścia do celu okazała się błędna. W ramach pewnego pocieszenia Higashikata żyje - to chyba rzeczywiście jakaś wersja starego Josepha

:)

I gdyby Hot Pants był kobietą, mógłbym rzucić jakimś złośliwym komentarzem o fałszywości, ale nie jest aż tak źle, w końcu Hot Pants na końcu nawet dość ładnie się zachował.

SBR45 - Sugar Mountain! Araki raczej nie słynie z rysowania atrakcyjnych fizycznie postaci kobiecych, ale Sugar Mountain uważam za moe - i to nie tylko "jak na SBR", ale w ogóle. Samo jej zachowanie też nie przeczy wyglądowi, choć tradycyjnie w JoJo nawet pod tak uroczą powierzchnią czai się groza :) Lud domaga się więcej Sugar Mountain w SBR! Chciałbym, żeby pojawiła się również w dalszych przygodach Gyro i Johnny'ego, ale tak się chyba nie stanie, a szkoda. Jak dla mnie ta postać przyćmiła nawet heteroseksualne przygody z czasów młodości Gyro. Może dlatego Gyro potrafi się w stosunku do Sugar Mountain zachować niemile?

Podsumowując: zbliżają się nowi wrogowie, intryga się zacieśnia, jest super.

PS Ciekawe, ile fizycznie Sugar Mountain ma lat, skoro Lucy Steel może wyglądać tak jak wygląda i mieć 14...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i w końcu wróciłem do domu. Co widzę? Double release!

SBR 46-7

Poradzenie sobie z

Sugar Moutain

i walkę z

Tatoo

zapamiętam na długo. Zwłaszcza walkę, po której zastanawiałem sie, co się właściwie stało D: . Jak widzę następny tytuł chaptera, to ogarnia mnie radość- Tubular Bells! No, ze standów jeszcze mi tylko Tenacious D brakuje, chociaż wolałbym, żeby Araki dał go protagoniście/antagoniście z part 8.

I gdyby Hot Pants był kobietą

Szkoda, że nie jest, prawda? kruemelmonsteryn0.gif

Ciekawe, ile fizycznie Sugar Mountain ma lat, skoro Lucy Steel może wyglądać tak jak wygląda i mieć 14...

Znając Arakiego, pewnie ma ze 300, tylko z powodu drzewa jej wygląd fizyczny się zatrzymał

jakim cudem Bruno - wybaczcie, nie napiszę tego nazwiska - mógł być żywym trupem.

Wg. mnie, nie mógł umrzeć wcześniej- moc The Rolling Stone nie pozwoliła mu opuścić tego świata przed zaplanowaną śmiercią

To ode mnie tyle, może napiszę coś mądrzejszego następnym razem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poradzenie sobie z

Sugar Moutain

i walkę z

Tatoo

zapamiętam na długo. Zwłaszcza walkę, po której zastanawiałem sie, co się właściwie stało D: .

Ja też nie wiem za dokładnie, co się działo, ale tak prułem ze stronami, jak już dawno mi się nie zdarzyło - to chyba jedne z najciekawszych rozdziałów w JoJo w ogóle. Walka z dwoma różnymi standami na raz, gonitwa z czasem, rzeź niesamowita!

Takiej góry trupów to w JoJo dawno nie było.

Nawet się nie zatrzymałem, by przemyśleć, jak w ogóle ten

Tatoo

działa. Wątpliwości może wzbudzić tylko, że "drzewo" nie zaliczyło

wydania 60 mln $ na ochroniarzy jako wyrzucanie kasy w błoto, ale biorąc pod uwagę bezpośrednie zagrożenie życia, zapłacenie nawet takiej sumy wydaje się logicznym kierunkiem działań. Zakończenie arca też całkiem epickie, bo nie spodziewałem się, że Johnny przehandluje części ciała wrogowi

. Co do chaptera 48: po raz pierwszy w JoJo pojawił się określony wprost homoseksualizm (strona zawiera pewne spoilery) i to warto przytoczyć. Druga sprawa - Mike O. i jego stand. Dziwienie się standom po ok. tysiącu przeczytanych chapterów JoJo nie powinno mieć miejsca, ale facet

skręcający pieski z baloników i wykorzystujący je do wywęszenia konkretnego zapachu, a potem zmieniający te pieski w gwoździe wykonujące "wyrok"

zmusił mnie jak rzadko który do zadania sobie pytania "co natchnęło Arakiego do wymyślenia tak dziwnej rzeczy". Nie mogę się doczekać, aż zobaczę te "Tubular Bells" w akcji, a jakiś dokładniejszy opis działania tego standu również nie zaszkodzi.

Szkoda, że nie jest, prawda? kruemelmonsteryn0.gif

Gdyby Hot Pants był kobietą, to można by go podejrzewać o wywinięcie jakiegoś kolejnego numeru dwójce naszych bohaterów, mam nadzieję, że do tego nie dojdzie :)

Znając Arakiego, pewnie ma ze 300, tylko z powodu drzewa jej wygląd fizyczny się zatrzymał

Teraz już wiemy, w chapterze kończącym wątek zostało to wyjaśnione:

Sugar Mountain ma 66 lat, a zatrzymała się na ok. 16, IMO jej wygląd odpowiada temu wiekowi, a na pewno bardziej niż wygląd Lucy Steel. No i zakończenie sugeruje, że Sugar Mountain raczej się w kolejnych chapterach nie pokaże - trochę szkoda, ale żadnej niezwykłej umiejętności już nie posiada, z wyścigiem również nie ma nic wspólnego

.

No dobra, trzeba napisać o SBR 50. Czy tylko ja mam wrażenie, że walki stają się coraz bardziej krwawe? I to nie w groteskowym stylu typu zdzieranie skóry przez wiewiórkę w part 2, a gore dużo "poważniejsze". Po rzezi, jaka miała miejsce podczas ostatniej walki Johnny'ego i Gyro, nie spodziewałem się tak szybko powtórki. Samo wprowadzenie

Lucy na miejsce żony prezydenta

to zabieg moim zdaniem bardzo ciekawy, "uruchamia" tę postać, stawiając ją w roli, której jest w stanie podołać - bo widać, że do walk żadnych się nie za bardzo nadaje. Jak na razie SBR jest dla mnie jedną z najlepszych części JoJo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niedawno skończyłem czytać pierwszą część. I cóż mogę powiedzieć, podobało się i to nawet bardzo. Początek jest taki jakiś niemrawy, wiele się nie dzieje, ale potem zaczyna się akcja. Porównania za bardzo nie mam, bo to w sumie jedyna jak dotąd manga, którą przeczytałem w całości, ale walki przypadły mi do gustu (atak

Kuby [mój imiennik

:happy: ] Rozpruwacza polegający na strzelaniu nożami bardzo mi się spodobał, tak samo jak Dio walczący i mówiący będąc równocześnie przeciętym wzdłuż na pół

), szkoda tylko, że Speedwagon służył tylko do pocenia się i krzyczenia (nie przepadam za zupełnie bezużytecznymi postaciami). W każdym razie za część drugą biorę się za jakiś (niedługi) czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kolejny czytelnik JoJo zwerbowany :) IMO najmniej ciekawą część masz już za sobą, oczywiście nawet w momentach słabości JoJo zostawia podobne mangi akcji daleko w tyle. W dodatku kolejne dwie części, 2 i 3, których jesteś teraz najbliżej uważam za najlepsze w całym cyklu, dopiero part 7 dobija w mojej opinii do ich poziomu. Sam Speedwagon to, jak już pisałem, synonim bezużyteczności postaci w mandze, gorszy nawet niż Sakura z Naruto. Natomiast w późniejszych częściach, poczynając od drugiej, będzie już dużo bardziej pomocny, choć nie w bezpośredni sposób.

Mistrzem w drugiej serii jest oczywiście Joseph Joestar, prawdopodobnie najlepsza postać w JoJo, jaka kiedykolwiek zagościła na kartach tej mangi - a to dobrze, bo jest on głównym bohaterem. Po raz pierwszy też w part 2 włączają się naprawdę duże porcje czynnika "bizarre", choćby podczas strzelania makaronem.

Zamysł na przyszłość: gdy przeczytam cały SBR, przeczytam całe JoJo od samego początku, jeszcze raz, i zrobię top10 najbardziej epickich walk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zrobię top10 najbardziej epickich walk.

IM(H)O na pewno powinny tam się pojawić walki Joseph vs. Wham, Josuke na motorze, Rohan kontra Boy 2 Man, Jotaro kontra D'Arby (ten pierwszy bo przecież z drugim

walczył kto inny

;)

), no i oczywiście Jotaro versus Dio. Zresztą - własnie ponownie czytam Part 2 - patrząc z dalszej perspektywy moja ocena partów 2-4 jeszcze się polepsza (a 1 i 5 minimalnie obniżyła), a to właśnie ze względu na to co tamtejsi bohaterowie wyprawiali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SBR 48-9-50

Lesbians in mah JJBA?! D: Całe Tubular Bells zaliczam do jednych z najdzi- wróć. Cały SBR sprawia, że ostatnio czytam go z miną w stylu ocb? . Całe szczęście, że Araki porzucił rysowanie dziwnych śmierci przeciwników, prawda? kruemelmonsteryn0.gif

Ja niedawno skończyłem czytać pierwszą część.

:ok:

szkoda tylko, że Speedwagon służył tylko do pocenia się i krzyczenia

Ot, oldskul w czystej postaci. Pokaż mi mangę z tych czasów, w której nie było takiej postaci (no, może w City Hunter nie było, ale nie pamiętam dokładnie)

oczywiście nawet w momentach słabości JoJo zostawia podobne mangi akcji daleko w tyle.

Oprócz OP :<

Top 10 Walki (bez żadnego porządkowania)

1.Walka z Kubą Rozpruwaczem

2. Joseph x Cars (obydwie)

3. Joseph x Wham

4. Jotaro x Darby

5. Jotaro x Dio

6. Jousuke x Highway Star

7. Walka w pociągu (part V)

8. Finale de Stone Ocean

9. Wyczyny Johnego i Gyro (Scary Monsters)

10. Wyczyny Gyro i Johnego (Tatoo + Sugar Mountain)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jotaro kontra D'Arby

To na pewno. Ten pojedynek jest tak ciekawy, że nawet w anime nie udało się go zepsuć. Właśnie wróciłem z "Bękartów wojny" i zastanawiam się, jak Tarantino by to pokazał, to niespodziewane łamanie palców jest jak najbardziej w jego stylu. I w ogóle po krótkim zaledwie namyśle spowodowanym propozycjami twoimi i Brando doszedłem do wniosku, że i top25 najbardziej epickich walk może być za mało, bo tyle fragmentów mi żal jest nie włączyć do listy :) Z part 6 na pewno znalazłaby się walka Jolyne z Rykielem, z tym Undergroundem za podziemną katastrofę lotniczą również.

Cały SBR sprawia, że ostatnio czytam go z miną w stylu ocb? . Całe szczęście, że Araki porzucił rysowanie dziwnych śmierci przeciwników, prawda?

Z części na część JoJo robi się coraz bardziej "bizarre". "Przykrywka" w postaci w miarę normalnego wyścigu kowbojów przez Stany Zjednoczone jest czymś znajomym i tym większe jest zaskoczenie facetem dmuchającym

obdarzone szczątkową świadomością balonikowe pieski z metalowych części

. Co do dziwnych śmierci... czy ja wiem, do tej pory było to raczej w równowadze (normalne "zabicie na śmierć" i coś dziwnego), tyle że ostatnio jest większa ilość rzezi. Ale ja lubię fikcyjną i choćby minimalnie uzasadnioną przemoc, dlatego ostrożnie zaliczam to na plus. Zresztą przemocy w JoJo zawsze było sporo, szczególnie w postaci odrywanych znienacka kończyn.

oczywiście nawet w momentach słabości JoJo zostawia podobne mangi akcji daleko w tyle.

Oprócz OP :<

One Piece nie podoba mi się zbytnio i nie zaciekawiło mnie do tej pory na tyle, żebym po nie sięgnął, dlatego w mojej opinii również OP.

8. Finale de Stone Ocean

9. Wyczyny Johnego i Gyro (Scary Monsters)

10. Wyczyny Gyro i Johnego (Tatoo + Sugar Mountain)

8 - ale czy mówisz o walce

Jotaro, Hermes, Annasui i Jolyne vs. Pucci

czy finisherze

Emporio vs. Pucci

? Bo obydwa momenty zaliczam do epickich.

9 - Scary Monsters to jedne z najlepszych rozdziałów JoJo w ogóle, a scena, gdy Diego pije kawę i zaczyna mu ściekać po szyi... Moc nieprawdopodobna.

10 - jak pisałem niedawno w poście, jedna z największych rzezi do tej pory w JoJo.

PS Odnośnie ostatniego chaptera, dlaczego Hot Pants kazał Lucy opisać go jako kobietę? :O

No dobra, nie odmówię sobie przyjemności napisania o nowym rozdziale. A pojawiły się w nim nowe postacie, które

widziałem nawet w chapterach sprzed paru miesięcy, stąd wniosek, że zagoszczą na dłużej

. Kto czytał rozdział, ten pewnie przeczytał też wyjaśnienie, dlaczego nazywają się Wekapipo ("wake up people" @_@ ) i Magenta Magenta, ale część z tego pozwolę sobie powtórzyć: to tytuły piosenek japońskiego zespołu Soul'd Out, a zespół ten lubi JoJo - a Araki lubi ten zespół.

Wekapipo od razu dostał backstory, całkiem ciekawą zresztą - i wydaje się być godnym rywalem dla Gyro, jeśli chodzi o rzucanie kulami. Jeśli chodzi o Magentę, to również może być rywalem dla Gyro, ale w dziedzinie poczucia humoru :) Poza tym wyjaśnienie dotyczące jego głosu było ciekawe, "imagine male Fran Drescher" :icon_eek:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz OP :<

...I dlatego, gdy tylko wyjdę na prostą z One Piece właśnie (co potrwa pewnie jeszcze trochę, choć staram się parę razy w tygodniu przysiąść i te 10 chapterów 'popchnąć') biorę się na serio za JJBA. Będzie to podejście drugie, już kiedyś napocząłem i Phantom Blood i Battle Tendency (tak, chciałem cheatersko przeskoczyć Part 1) ale zrezygnowałem po paru, parunastu chapterach. Na usprawiedliwienie - wówczas miałem wysoki ogólny drop-rate mang (bo np. Vagabond i Hikaru no Go też odłożyłem, choć po większej ilości rozdziałów).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu można coś nowego napisać o Steel Ball Run, bo rozdział 54 przedstawił zakończenie walki Gyro i Johnny vs. Wekapipo i Magenta Magenta. Samo zakończenie wydało się całkiem epickie i po raz kolejny udowadnia, że choć na pierwszy rzut oka SBR może nie wydawać się ciekawe ("kowboje? wyścig konny przez USA?"), to jest jedną z najlepszych części, przynajmniej według mnie. Bardzo pomaga dalsza transformacja stylu rysowania, ale kto widział, ten wie. Tak się spodziewałem, że

Magenta przeżył i będzie się gniewał na resztę, natomiast nie wiem, co z Wekapipo. Prawdopodobnie stał się jako takim sojusznikiem i rzeczywiście spróbuje ochronić Lucy Steel, bo widać, że to człowiek honorowy (a przynajmniej stara się takim być). Magenta po tym, jak stracił oko i został porzucony w śniegu postanowił się gniewać na Wekapipo, choć nie wiem, co w chwili obecnej może zrobić - poza tym jego stand jest wybitnie defensywny.

W każdym razie zakończenie chaptera dość jednoznacznie wskazuje, że obydwu panów zobaczymy ponownie.

W chapterze 55 wreszcie utarto nosa Pocoloco. W sposób, hm, bizarre, bo

skakanie końmi nad przepaścią po naciągniętych lianach

zdecydowanie należy nazwać "dziwnym", ale dzięki temu widać też, że

"standowe" szczęście można "zwalczyć" działaniem własnego standu, a to bardzo dobra wiadomość dla Gyro w perspektywie kolejnych etapów wyścigu.

Z innych wieści: na MAL pisze, że tom 19 SBR sprzedaje się na tyle dobrze, że jest chyba dwa tygodnie w zestawieniu top20 najlepiej sprzedających się mang w Japonii, TUTAJ jest mowa aż o szóstym miejscu. Nie muszę dodawać, że ta informacja bardzo mnie cieszy, bo skoro dalej się sprzedaje, to Araki powinien to kontynuować - part 8, coming soon?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Part 6 ukończony jakiś czas temu...

Podobnie jak Part 5 zaliczyłbym go raczej do słabszych części JJBA. Ma swoje dobre strony, jak chociażby akcja z zatrutymi żabami, ucieczka z samolotu pod ziemią czy sam finał, ale też przez inne fragmenty (Goo Goo Dolls, strażnik Westwood) brnąłem praktycznie bez zapału. Jolyne poza twistem zwanym "I'm a gurl!" jest równie nijaka co Giorno (że niby ma siłę woli? Pfft, to JoJo mają w zestawie podstawowym).

Postacie poboczne też raczej takie sobie. Było wesoło patrzeć jak F.F. dostosowuje się do życia, czy obserwować zaloty Annasuiego; przemiana charakteru Domenico Pucci zaskoczyła (zresztą motyw ze ślimakami i tym jak skończył Kenzo są chyba odniesieniami do Uzumaki, brr), ale to w sumie tyle. O, Emporio. Może mi się zdawało, ale charakterem był bardzo podobny do Koichiego Hirose - pomijając różnicę wieku, zresztą w wiek Koichiego chyba nikt od razu nie uwierzy :) - jego też polubiłem i obok F.F. to jedyny bohater (a na pewno jedyny człowiek) tej części, jakiego lubię. Kto go uczył latać? I prowadzić? :)

A teraz... Chap 46 SBR i cały czas udowadnia że zasługuje na 10/10. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak Part 5 zaliczyłbym go raczej do słabszych części JJBA.

Swoją dość rozbudowaną, że tak ją nieskromnie określę, opinię o Stone Ocean napisałem TUTAJ (trzeba zjechać trochę na dół :icon_rolleyes: ), uważam ją za kompletną - odniosłem się tam chyba do wszystkiego, o czym napisałeś :)

A teraz... Chap 46 SBR i cały czas udowadnia że zasługuje na 10/10. :)

SBR rozwala regularnie i zaskakuje coraz dziwniejszymi pomysłami. Uważam, że to godne uwagi szczególnie w świetle faktu, że tom dwudziesty SBR (niedawno ukazał się #19, przypominam) będzie równocześnie setnym tomem JoJo w ogóle. Chapter 56, rozpoczynający tom 15 oraz nowy wątek, zaczyna się od zapoznania się z treścią katalogu, jeden przedmiot szczególnie zainteresował Gyro (swoją drogą, od początku SBR tego

miśka

chyba nie widzieliśmy). Niebawem przez bohaterów zostaje dostrzeżony Hot Pants, który jedzie do miasteczka w nieznanym celu. Gyro czuje pewną urazę do Hot Pants i nasz duet postanawia śledzić tego siewcę zamieszania. W podejrzanym budynku, do którego wtargnęli, znajdują tylko siostrę zakonną, dlatego Gyro wyrusza w dalszy pościg, a Johnny zostaje na miejscu. Tam jest też świadkiem działania standu wroga (obrazek spoilerowy), a zasada, na jakich to wszystko funkcjonuje, zostanie wyjawiona chyba w najbliższym chapterze. Ale przyznać trzeba, że było to bardzo, ale to bardzo groteskowe @_@

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłem czytać Part 2 i cóż mogę powiedzieć, naprawdę świetnie się czytało. Całość trzyma bardzo wysoki poziom, od kreski po fabułę (ta może troszeczkę mniej, ale i tak dobra) no i przede wszystkim sceny walki. Właśnie, walki są tu wyśmienite. Nie ma nagłych power leveli, uberhealerów itd. Polegają na tym aby maksymalnie wykorzystać swoje możliwości, otoczenie i wykołować przeciwnika bezlitośnie korzystając z jego słabych stron i luk w obronie w jak najmniejszej liczbie prób (wiadomo, po pierwszym razie wróg się orientuje, że jest odsłonięty, ale z drugiej strony Joseph często przeprowadzał pozorowane ataki, które nie miały się udać, a jedynie zastawić pułapkę). Zresztą tutaj różnica między bohaterem, a tymi złymi jest naprawdę duża. Trzech (właściwie to czterech, ale Santana szybko odpada) facetów, każdy przewyższa zwykłego człowieka i wampira pod wszystkimi względami. Do tego mają specjalne umiejętności, nie wspominam już o głównym bossie,

który nawet zabity nie zostaje (trzeba się jednak zastanowić, czy przypadkiem jego los nie był gorsz od śmierci

). A Joseph i tak jakoś sobie z nimi radzi. Nie ma jednak w tym sztuczności, widać, że każdy ruch jest zaplanowany, że mrówka może pokonać słonia jeśli ugryzie we właściwe miejsce. Bohater nie jest też nietykalny, często odnosi rany i to poważne,

traci nawet rękę

. Odnośnie Josepha, to bardzo fajny bohater, na tyle fajny, że trafił do Favourites :) . Było trochę zabawnych sytuacji ("fanserwis" w Meksyku...), były sceny kiedy pokazywał przebiegłość i determinację, widać było, że ma charakter. Nie da się też zapomnieć o dziwnych atakach i akacjach typu wbijanie we wroga własnych żył, kostna piła maszynowa, tnące wszystko bąbelki, strzelanie makaronem, czy nawet gołąb w ustach, załapał się też nazistowski cyborg. Wszystko jest lepiej lub gorzej wyjaśnione, nawet Ripple ma jakieś tam uzasadnienie, ale oczywiście wszystko i tak należy traktować w kategoriach shounenowo-przygodowej mangi. W każdym razie 10 na MAL-u wystawiłem bez większego wahania i każdemu miłośnikowi tego typu mang mogę BT polecić. No chyba, że nie przepada za miejscami dziwnym stylem (nie wspominając o pozach w jakich czasami ustawiają się postacie), ale mi to zupełnie nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, nawet się podobało :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nagłych power leveli, uberhealerów itd.

Właśnie to wyróżnia JoJo na tle innych popularnych serii akcji (cholera, wyszło tak, jakby JoJo było jakoś szczególnie popularne), albo najczęściej pojawiające się w tego typu produkcjach wady tu nie występują albo są łatwe do przełknięcia. Bo np. w part 5 jest nagły wzrost power levela, ale konkretnie wynikający z pewnego zdarzenia i występuje dopiero

na samym końcu, o GER mówię

, poza tym jest maksymalnie przegięty :P Powszechne überhealerstwo niestety się pojawia od part 4 i trochę może nawet drażnić (Josuke, Giorno, Jolyne i Foo Fighters), na szczęście w part 7 rozwiązano przynajmniej częściowo ten problem (

tzn. überhealing występuje, ale nie jest dostępne tak na zawołanie

).

nie wspominam już o głównym bossie,

który nawet zabity nie zostaje (trzeba się jednak zastanowić, czy przypadkiem jego los nie był gorsz od śmierci

)

Główni bossowie w JoJo kończą bardzo marnie, a ten z part 2 moim zdaniem i tak nie miał najgorzej - według mnie to

Diavolo

z part 5 spotkał najgorszy los. Nie wiem, jak z bossem part 7, staram się unikać spoilerów z tej części, która powoli zbliża się do końca.

każdy ruch jest zaplanowany

16_7.jpg

Szkoda, że później nie pojawił się taki wymiatacz jak Joseph. Owszem, Gyro lubi pluszowe misie, ale nikt potem nie strzelał makaronem i generalnie seria stała się bardziej poważna z okazjonalnymi przejawami głupkowato-absurdalnego humoru, którego jest tak dużo w part 2 :) Choć gdy jednak występuje, to nadal bawi.

Nie da się też zapomnieć o dziwnych atakach i akacjach typu wbijanie we wroga własnych żył, kostna piła maszynowa, tnące wszystko bąbelki, strzelanie makaronem, czy nawet gołąb w ustach, załapał się też nazistowski cyborg.

Myślę, że każdy kto doczytał do Steel Ball Run to potwierdzi: manga z czasem robi się coraz dziwniejsza i to, co wymieniłeś, jest po prostu normalne. Przecież w SBR niedawno atakowały żywe onomatopeje.

No chyba, że nie przepada za miejscami dziwnym stylem (nie wspominając o pozach w jakich czasami ustawiają się postacie)

Jeśli komuś pozy z part 2 nie przypadły do gustu, to niech szerokim łukiem omija jakiekolwiek arty czy fragmenty part 5, która na razie jest "najbardziej". Niestety sporo osób, które JoJo nie czytało, patrzy na nią przez yaoi googles, choć bohaterowie JoJo napłodzili więcej dzieci niż niektóre mangi mają bohaterów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Part 3 skończyłem jakiś czas temu i, tak samo jak Part 2, bardzo mi się podobało. Owszem, nastąpiła zmiana stylu walk, Ripple czy też Hamon, jak kto woli, zeszło na duuuużo dalszy plan (ile razy Joseph go użył, 3?), ale w zamian pojawiły się standy. Kiedyś oglądałem serię, w której pojawiło się coś podobnego, Shaman King się nazywała, ale tutaj podano to lepiej. Walki trzymały wysoki poziom, przeciwnicy byli mocno zróżnicowani (od np. takich niezbyt poważnych Oingo&Boingo po Vanilla Ice) tylko szkoda, że Joseph zszedł na nieco dalszy plan. Jotaro też jest ok, choć to inny typ postaci. Za to ma świetny stand, może niezbyt wyrafinowany, ale i tak stoczył kilka dobrych walk, ta ostatnia z Dio koronnym przykładem. Tak jeszcze odnośnie postaci to Polnareff był fajny, najbardziej "komediowy" ze wszystkich bohaterów, z wielkim pechem do toalet ;] , ale wbrew pozorom potrafił sobie sam poradzić. Abdul i Kakyoin też mogli być choć niczym specjalnym się raczej nie wyróżniali. Dio jako główny wróg dobrze wypadł, śmiał się złowieszczo jak trzeba, moc miał silną, Jotaro musiał pokombinować i pod koniec wyjąć asa z rękawa, bo inaczej marnie by skończył ("Steamroller!"). Już nie rozpisując się za bardzo powiem tylko, że było świetnie, wystawiłem 10, a Part 4 czeka na swoją kolej, która nadejdzie już za niedługo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie sypiałem pisałem!

SBR 58

Wow. SBR stanie się niedługo najbardziej bizarre ze wszystkich części

Jezus nakłaniający Johnnego do samobójstwa jest jedną z dziwniejszych rzeczy jakie się wydarzyły. Civil War też nie jest takim sobie standem- zwalanie winy na innych nabrało całkiem nowego znaczenia

kruemelmonsteryn0f.gif Jeśli chodzi o postać Axl'a- damn, kiedy przeczytałem 1863 myślałem, że jest Polakiem :( . A co z Hot Pants? Wiedziałem, że coś jest nie tak, kiedy zobaczyłem go przebranego za zakonnicę. Coś tu jest nie tak! Czyżby był tam jeszcze jeden stand user sprawiający, że bohaterowie będą się przebierać za kobiety?

BTW U Arakiego nawet Jezus jest badass, choć szkoda, że nie pokazuje się cały

SBR 59 już niedługo!

Nie ma nagłych power leveli

Od part 4 trochę ich już będzie, ale będą to raczej inne moce/ inne sposoby wykorzystania standów (np. Echoes)

generalnie seria stała się bardziej poważna z okazjonalnymi przejawami głupkowato-absurdalnego humoru

http://img11.imageshack.us/img11/5565/053081468.jpg

Shaman King się nazywała

A jej autor wzorował się na Arakim

Dio jako główny wróg dobrze wypadł, śmiał się złowieszczo jak trzeba, moc miał silną

Następny antagonista jest równie awesome (jeśli nie bardziej)- jego moc także.

Part 4 czeka na swoją kolej, która nadejdzie już za niedługo.

Fear not the bad translation!

Damn napisałbym więcej, ale mam mało cza-ZA WARUDO!

...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chap 58! Patrząc na rozkład starć w poprzednich, Civil Warowi pozostaje jeszcze ostateczne rozwiązanie sprawy,

w co zresztą łatwo uwierzyć biorąc pod uwagę sposób w jaki kończy się 58.

Johnny znów daje znać że z niego badass Joestar jak każdy inny, tyle że o jeszcze bogatszym wnętrzu (

scena z "ojcem"!

)

Jezus nakłaniający Johnnego do samobójstwa jest jedną z dziwniejszych rzeczy jakie się wydarzyły.

Nawet jeśli

to że chodziło akurat o samobójstwo to załapać można było dopiero po wiadomej scenie to i tak sytuacja była ciekawa. Ciekawym czy Dżej Si doradzać będzie i później, no i czy w razie czego doradzi również tym "złym" (powtórka z Feng Shui, anyone?)

A co z Hot Pants?

Jak to co?

Zastosował taktykę którą pierwszy wymyślił i wprowadził w życie Joseph

;). No i skuteczność jak widać taka sama ;)

a Part 4 czeka na swoją kolej, która nadejdzie już za niedługo.

Mej de Engrish be with ju! Aczkolwiek po przeczytaniu już nigdy nie spojrzysz na pewną zabawę tak samo :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ile razy Joseph go użył, 3?

Ripple zostało znerfione niesamowicie, by właściwie już nigdy nie powrócić w pełni chwały. SBR powraca do tradycji pokazywania nie-standowych sposobów walki i łączy je ze standami, ale ripple nie wraca. Powiedziane jest natomiast, że używanie technik typu ripple czy spinu Gyro znacznie przybliża śmiałka do wykształcenia własnego, osobistego standu.

Jotaro też jest ok, choć to inny typ postaci. Za to ma świetny stand

W part 6 Star Platinum zostaje wręcz określone najsilniejszym standem na świecie. Moim zdaniem jest to na wyrost, bo Jotaro nie mierzył się z innymi bossami typu King Crimson z part 5, a niektórymi przeciwnikami (nie będę spoilerował z którymi konkretnie) wcale takiej wielkiej potęgi nie okazał. Natomiast w świetny sposób swój stand wykorzystuje, choć i tak według mnie większym sprytem wykazywali się Giorno i Jolyne, zresztą musieli - standy tych dwojga w porównaniu do Jotaro miały znacznie mniejszego pałera.

SBR stanie się niedługo najbardziej bizarre ze wszystkich części

Według mnie taka po prostu jest. Uważam, że każda kolejna część staje się coraz bardziej bizarre od poprzedniej, jeśli nie w ujęciu ogólnym, to przynajmniej pojedyncze akcje zmuszają do pomyślenia sobie: "koniec, nic dziwniejszego się już nie zdarzy". Będzie to oczywiście przypuszczenie błędne :)

Jezus nakłaniający Johnnego do samobójstwa

Wychowany w takim a nie innym społeczeństwie siłą rzeczy zobaczysz wiele wizerunków

Jezusa

. Ale takim stylem narysowanego jeszcze nie widziałem :wacko:

Czyżby był tam jeszcze jeden stand user sprawiający, że bohaterowie będą się przebierać za kobiety?

Też jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe, genderbender stand też byłby chyba po raz pierwszy (nie licząc tej dość przypadkowej zamiany pod koniec part 5), podobnie jak lesbijskie zabawy

pani prezydent, swoją drogą Valentine jakoś nie rozpaczał po niej

.

Ciekawym czy Dżej Si doradzać będzie i później, no i czy w razie czego doradzi również tym "złym" (powtórka z Feng Shui, anyone?)

Trudno cokolwiek przesądzać, może chodzi o poddanie uczestników próbie, przetestowanie kto jest "godzien"? Zresztą dlaczego nie odzywał się wcześniej, tylko w sytuacji, gdzie praktycznie nie było innego ratunku? Obydwie strony konfliktu były w kryzysowej sytuacji, ale wiemy, że doradził tylko jednej z nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

60&61!

Sytuacja - w co ciężko uwierzyć - robi się coraz gorsza: Johnny i Gyro

znów tracą punkty, a na dodatek chcą odbić część ciała od Dio

- pomysł mocno chyba nie trafiony, nie pamiętam

czy Diego przypadkiem nie oddał oka prezydentowi?)

, Stephen "chustka na głowie" Steel

dwukrotnie postrzelony przez Magentę chwilę po tym jak załapał co się stało z Lucy

, zaś prezydent

połapał się w sprawie niezależnie od wysiłków M&W

. Przy tym dwie kompletne niespodzianki dotyczące prezydenta - Funny wcale nie jest taki, hm, pulchny, jak można by sądzić po twarzy i posturze (co prawda wolałbym nie dowiadywać się w takich okolicznościach - ale przynajmniej od razu można było zobaczyć gdzie ma wypisanego esemesa od wiadomo-kogo), no i wreszcie wiadomo coś-niecoś o jego standzie: pozwala mu

znikać na chwilę (przenosić się gdzieś?) i przetrwać brutalne dziabnięcie nożem

.

swoją drogą Valentine jakoś nie rozpaczał po niej.

Aczkolwiek

dotąd nie rozpaczał bo zaraz jej miejsce przecież zajęła na dobre Lucy

to teraz

przyjął brak żony bardzo lekko i zaraz zabrał się do robienia potomka - bardzo, err, praktyczne podejscie

o_O, przynajmniej dopóki nie dostał nożem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Johnny i Gyro

znów tracą punkty

Wiem, że Araki sobie wszystko dokładnie policzył i zaplanował (przy okazji: w Japonii wyszedł niedawno dwudziesty tom SBR, czyli setny JoJo w ogóle :ok: ), ale patrząc na obecne rezultaty na pierwszy rzut oka widać, że będzie bardzo ciężko. Oczywiście nie można być pewnym, że oczekiwany rezultat akurat nastąpi, bo już wiele różnych plot twistów się zdarzało w samej końcówce (part 5 i 6 chociażby), w każdym razie gdy

Dio wrócił do gry

, będzie jeszcze trudniej.

Funny wcale nie jest taki, hm, pulchny, jak można by sądzić po twarzy i posturze (co prawda wolałbym nie dowiadywać się w takich okolicznościach

Wytłumaczenia widzę dwa - albo bardziej pasował Arakiemu z posturą supermodela (możliwe, w końcu Speedwagonowi "zaleczyła się" rozwalona czaszka w part 2, postacie się kurczą w part 4, Jolyne piersi urosły w trakcie part 6, żeby bardziej odróżniała się od mężczyzn), albo to oddziaływanie corpse parts tak na niego wpłynęło. Choć do głowy przychodzą mi inne możliwości, np. w obecności świeżego ciałka Prezydent standowo wytworzył sobie "sześciopak"

:jezyk2:

wreszcie wiadomo coś-niecoś o jego standzie

To bardzo tajemnicza sprawa, myślałem, że jego stand powstanie po skompletowaniu wszystkich corpse parts, a tu się okazuje, że ma go mimo to. Jednak nawet bez corpse parts zapowiada się na megahax0rski, niestety nie mam zbyt wielkiego pojęcia, na jakich zasadach to funkcjonuje - spodziewam się czegoś bardziej zamotanego od "spiral" Johnny'ego

:wacko:

zaraz zabrał się do robienia potomka - bardzo, err, praktyczne podejscie

o_O

Takie, eee, amerykańskie :wacko:

Pokaż stronę z próbą gwałtu osobie nieprzygotowanej and post back results

:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pora się dopisać do klubu miłośników JoJo. W zasadzie to niewiele mogę dodać. Part 1 to porządny kawał akcji. Najbardziej spodobał mi się Will A. Zeppeli, ciekawe połączenie eleganta z wymiataczem. Co do Speedwagona, szkoda że z pierwszego deliquenta w Londynie został komentatorem/źródłem okazjonalnej pomocy, ale kiedy do akcji weszło Ripple, został daleko w tyle. Zastanawia mnie tylko co się stało z jego wesołym kapeluszem; miałem nadzieję, że użyje go więcej niż raz. Widać, że autor ma pomysły ciekawe a oryginalne i umie je wykorzystać. Skarpetki mi nie spadły i nie zatańczyły oberka, ale porządna manga (+ bardzo dobre zakończenie) zasługuje na porządną ocenę, 8/10.

Jak nieraz słyszałem, Battle Tendency to już inna jakość. Walka opierając się na (wielokrotnym) przewidywaniu następnego ruchu przeciwnika to jest coś. Czasem zastanawiałem się, czy Joseph czegokolwiek nie zaplanował... Fabuła złożona z samych plot-twistów też jest koncepcją mocarną. Ciekawa prawidłowość:

pod koniec zawsze ginie przyjaciel bohatera (a jeszcze jak się nazywa Zeppeli, to z pewnością nie dożyje końca opowieści)

. Jedyne co mogę wyrzucić to potraktowanie postaci Lisy po macoszemu, choć zasługiwała na więcej miejsca w historii. Średnio też wypada fragment, gdzie Joseph dziwi się, że Suzi Q nie poznaje go bez maski, a sami widzimy ją dopiero pierwszy raz. Sytuacja z nią poszła za szybko i zbyt umownie, a w moich oczach to poważny błąd, zwłaszcza że

później się pobrali (taak, Joseph robił różne dziwne rzeczy, ale ślub w wieku 19 lat przebił je wszystkie ;p )

. Czytało się bardzo przyjemnie, świadczy o tym fakt, że drugą połowę tej części przeczytałem w jeden dzień. Jednak Part 2 kończy "tylko" z 9/10.

Zacząłem już Part 3. Trudno jeszcze cokolwiek konkretnego powiedzieć. Cieszy mnie, że wreszcie pojawiają się słynne standy. Stopniową zmianę w kresce też dobrze odbieram; nie powiem żeby mi się nie wcześniejszy styl nie podobał, ale to co widziałem na kilku kawałkach z części 5. i 7. pasuje mi już bardzo bardzo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...