Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

"Malazańska Księga Poległych" Stevena Eriksona

Ulubiony tom  

34 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Twój ulubiony tom Malazańskiej Księgi Poległych to:

    • Ogrody Księżyca
      3
    • Bramy Domu Umarłych
      6
    • Wspomnienie lodu
      14
    • Dom Łańcuchów
      2
    • Przypływ nocy
      1
    • Łowcy kości
      5
    • Wicher śmierci
      0
    • Myto ogarów
      1
    • Pył snów
      0
    • Okaleczony Bóg
      2


Polecane posty

Witam forumowicze, pozwolę sobie po przeczytaniu 9 części (aktualnie czytam ostatną, całość czytana tom po tomie) podzielić się swoimi przemyśleniami na temat cyklu.

1. Co jest dobre?

Rasy - czyste mistrzostwo! Jak dobrze czyta się fantastykę w której nie ma (znowu) orków, elfów i krasnoludów (absolutnie nic do nich nie mam ale, z pewnymi wyjątkami, my już z góry wiemy jakie cechy charakteryzują te rasy) a zamiast nich są interesujący i świetnie wykreowani Imassowie, Seguleh, Jaghuci czy Toblakai (gdybym miał wybrać ulubionych to padło by na tych drugich).

Świat, system magii - w kreacji świata nie mam się do czego przyczepić, może czasem przeszkadzało mi że nie do końca geograficznie orientowałem się w którym miejscu dzieje się akcja, ale po tym jak przyswoiłem sobie mapkę o nie były z tym problemu. A jeśli chodzi o magię to uważam, że groty są kolejną perełką autora, system jest inny, zdecydowanie intrygujący a autor potrafi świetnie się poruszać w jego obrębie (przypadł mi do gustu przykład Dzioba i "świeczek" oraz Szybkiego Bena - tutaj mały off top - kto jeszcze myśli, że skurczybyk jest jednopochwyconym? "Wąż pustyni" jak go nazywają może być dosłownym tytułem)

"Brutalność" - nie wiem jak was ale mnie kilkanaście razy naprawdę ruszyło podczas czytania tych tomów (ukrzyżowanie w drugim tomie, to co wyprawiają Tiste Edur - zwłaszcza taki jeden moment w wiosce z ludzmi, nie pamietam teraz dokladnie w ktorym tomie lub Barghastowie i historia Hetan) a nigdy wcześniej nie spotkałem się z tym na taką skalę.

Budowanie napięcia - oooo tak! Jak się całą książkę czyta jak najszybciej żeby w końcu tylko ten Karsa wyszedł na arenę biggrin_prosty.gif Ogólnie zauważyłem tendencję do świetnego prowadzenia zakończeń książek, generalnie są dobre początki, potem akcja często drastycznie zwalnia, dostajemy masę monologów, użalania się nad sobą i przydługawe wędrówki do celu wypełnione niczym a na koniec praktycznie każdy tom przyspiesza maksymalnie i te końcówki mocno trzymają w napięciu i czyta się je na jednym wddechu.

Humor - Milutek i Pryszcz, Ublala, Hellian a najbardziej Tehol i Bugg smile_prosty.gif) Specyficzny humor, mi bardzo spasował.

2. Co jest złe?

Balans sił - myślę że autor trochę przesadził momentami z opisem siły niektórych postaci i cieżko to było później zrównoważyć, no bo jak to jest ja się pytam, że mamy Karsę który sam w sobie potrafi otworzyć grotę, walczy z Icariumem (Icarium = badass) a patrząc na walkę Dassema z Anomaderem zdaje się być jak bezbronna dziewczynka? Takich przykładów jest sporo, tak samo jak nominacji do najlepszego wojownika świata Malazu, ja szczerze obstawiałbym (po przeczytaniu 9 częsci) Ruthana, po tym co odstawił.

Monologi, wędrówki do celu, sianie defetyzmu, komletnie nieudane wątki - niestety z przykrością stwierdzam, że kiedy tworzy się coś o takiej objętości to musi być sporo wpadek i tak dla mnie w książkach była masa wątków które uważam za kompletnie zaśmiecające (to opinia czysto subiektywna ale za takowe wątki, które naprawdę męczyłem czytając, uważam na przykład ten z karetą kupiecką Trygalle, jedynie bracia Pień byli tam coś warci, chociaż jeszcze się to nie skończyło więc zobaczę, może zmienię zdanie, kolejny wątek to np. mhaybe - gdyby ta armia była pokazana z innego punktu widzenia byłaby dziesięc razy ciekawsza)

No i to tyle żeby to nie było za długie, inaczej nikomu nie będzie się chciało tego czytać smile_prosty.gif

Off topic 2 : A zwracacie uwagę na te rozpoczynające rozdziały wstępy?

Ja zawsze to cholerstwo czytam i tak jak w innych książkach najczęściej nic tam w tym nie ma tak tutaj zawierają tonę informacji! Żeby daleko nie szukać, Ogrody księżyca, "Call to shadow" niejakiej Felsin :

The Emperor is dead.

So too his master?d companion, the rope cut clean.

But mark this burgeoning return ?

faltering dark, the tattered shroud ?

embracing children in Empire?s dying light.

Hear now the dirge faint reprised,

before the sun?s fall, this day spills red

on buckled earth, and in obsidian eyes

vengeance chimes seven times . . .

No i jak tu go nie uwielbiać kiedy już w prologu dla każdego kto się wczyta zdradza jedną z wiekszych zagadek cześci pierwszej i już zapowiada co się będzie działo w drugiej smile_prosty.gif)

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć mam pytanko do ludzi którzy skończyli Malazańską Księgę Poległych. Jestem w trakcie czytania V tomu Przypływy Nocy, i pytanie jest następujące. W którym tomie zaczynaliście ogarniać kto jest kim? Kiedy w końcu zaczęło się coś dziać? Narazie rozumuje to tak, że I tom wprowadza bohaterów na jednym kontynencie, II na drugim. Tom III wracał do I tomu, a IV wraca częściowo do II, a tom V to znowu inny kontynent i powrót w czasie. Bo akcja dzieje się przed wydarzeniami w Ogrodach Księżycach, dobrze rozumuje? Tylko trochę nie ogarniam dat w MKP i całej tej chronologii. Pewnie też umyka mi wiele rzeczy ale staram się czytać powoli i bardzo dokładnie. Ogólnie to jestem pod ogromnym wrażeniem, Erikson ma rozmach niesamowity smile_prosty.gif Fantastyczna lektura, chodź do najłatwiejszych nie należy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JediMati: Malazańską czytałem już jakiś czas temu, ale tutaj w każdym tomie są dodawani nowi bohaterowie, głównych bohaterów w okolicach 3 tomu zacząłem kojarzyć (podobno Erikson stwierdził że jest to historia rodu Paranów). Na wszelki wypadek całość w spoilerze umieszczę

Z tego co pamiętam:

Podpalacze mostów z T1 rozdzielili się, kontynuację ich przygód opisano w T2 (Kalam), inne w T3 - Sójeczka (chyba 2 i 3 tom działy się równolegle).

Następnie tom 4 jest kontynuacją wydarzeń z tomu drugiego, młodsza siostra Paran, która w końcówce tomu drugiego stanęła na czele Tornada ma zostać powstrzymana przez Tavore - starszą siostrę Paran. Tavore otrzymuje armie aby stłamsić rebelie na czele której stoi jej młodsza siostra jako Sha?ik.

I teraz tom 5, przenosimy się na inny kontynent, nie znamy żadnego bohatera, chronologicznie wydarzenia tam opisane dzieją się CHYBA przed tomem 1, ale tego nie jestem pewny. Tom 5 jest w zasadzie nową historią która będzie kontynuowana w przyszłych tomach.

Tom 6, 7, 9 i 10 jest kontynuacją przygód Tavore i jej armii. Tom 8 opisuje wydarzenia po tym co wydarzyło się w t7, ale na innym kontynencie.

Nie wiem czy dokładnie przedstawiłem chronologię, nie pamiętam szczegółów, ale jeżeli coś jest niejasne mogę spróbować jeszcze raz to wyjaśnić.

Mogę też jakiś wątek/historię dokładnie opisać jeżeli coś cię szczególnie interesuje :)

pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie bardzo polubiłem ten świat, bohaterów, rasy itd, sporo czytałem o tym np na wikipedii i większych problemów z tym nie miałem.

Jedyna taka rzecz to wątek Azath, jak się okazało przez 10 tomów źle to rozumiałem i dopiero Kuźnia Ciemności wyjaśniła sprawę.

Największy problem to spowolnienie akcji, wrzucenie "przemyśleń" bohaterów, nawet zwykłych żołnierzy, które do niczego nie prowadzą a są niesłychanie nudne. Do tego Erikson ma tendencje do rozwijania jednego wątku przez cały tom, który później szybko kończy i jego zakończenie nie odgrywa specjalnie dużej roli dla pozostałych wydarzeń, takie typowe zapychacze które do niczego nie prowadzą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narazie mi wystarczy, dzięki bardzo smile_prosty.gif Jak będę miał jakieś problemy to napewno napiszę. Ja mam jedynie problem, że nie raz nie wiem co czytam... Tracę czasami wątek, nie wiem czy to przez chaos. Ogólnie to wszystko powoli nabiera kształtu, rozwija się fajnie. Zobaczymy co Erikson wymyśli dalej, bo po przeczytaniu Dom Łańcuchów jestem mega zadowolony wink_prosty.gif Wiadomo, że bywają momenty kiedy chce rzucić książkę w ścianę i przeczytać coś innego. Ale świat w Malazańskiej ma w sobie to coś, które cały czas trzyma mnie i nie pozwala puścić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jedynie problem, że nie raz nie wiem co czytam... Tracę czasami wątek

Mialem tak samo, dlatego I tom skonczyłem w 3/4. Na pewno zrobie jeszcze jedno podejście, gdzie skupię się maksymalnie, ale najpierw muszę skończyć Harry'ego Pottera - odświeżam sobie cały cykl, nawet po tylu latach czyta się to przyjemnie :)

Mi jeszcze średnio w I tomie MKP przypadło, że jesteśmy rzucani w sam środek akcji, za bardzo nie wiemy co, dlaczego.. Ale nie będę go oceniać, przecież nawet go nie przeczytałem. Ogólnie tyle osób chwali ten cykl, że na bank spróbuje przeczytać jeszcze raz, a jak się spodoba to kupie kolene części i będzie co położyć obok Pieśni Lodu i Ognia :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczekiwanie na The Winds of Winter postanowiłem, nie zraziwszy się opiniami na temat zawiłości i niektórych imion bohaterów (Młotek? Płot? Serio?!), uprzyjemnić sobie dziełem Eriksona. W Ogrodach dzieje się zwyczajne za dużo, przez co wątki, które można by z pożytkiem dla fabuły ładnie rozwinąć (np.

rozbudzenie jaghuckiego tyrana

kończą się zanim się na dobre rozpoczną, przez całą lekturę towarzyszyło mi odczucie, że Ogrody to tylko taka przekąska. Oczywiście Kruppe (mistrz!) i Kalam (postać, która - podejrzewam- sporo namiesza) rekompensują wszystkie zastrzeżenia.

Natomiast Bramy Domu Umarłych to prawdziwe mistrzostwo. Znów bardzo mocne postaci. Zwłaszcza Heboric (jak umrze to rzucam Malazan w kąt) i Iskaral Krost i te jego potyczki z bhok?aral (tak się nazywały te zwierzątka ze świątyni, prawda?). Bardzo ciekawe wątki Skrzypka, Crokusa (trochę denerwujący) i Żal (kolejna bardzo ciekawa postać). Właściwie to nie ma słabszych wątków ale warto wymienić jeszcze arcyciekawą historię Mappo i Icariuma i wędrówki Sznura Psów Coltaine'a.

Oby kolejne części były choć w połowie tak ciekawe. Jedno jest pewne: na jednej przygodzie z Malazańską Księgą Poległych się nie skończy bo pewnie dwie trzecie (skromnie licząc) treści mi ucieknie. Hmm... Warto by było zaopatrzyć się w jakąś rozpiskę postaci, ras i najważniejszych wydarzeń jakie rozgrywają się w poszczególnych tomach... gdyby nie to lenistwo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie czytania a w sumie to kończenia VI tomu Łowcy Kości, i powiem szczerze, że coraz bardziej podoba mi się Erikson i cały jego cykl. Owszem dalej jest chaos, mnóstwo pojęć i otrzymujemy więcej pytań niż samych odpowiedzi. Ale powoli zaczynam widzieć w jakim kierunku wszystko podąża. Erikson to dla mnie mistrz, napisać taką ogromną sagę i mieć wszystko pod kontrolą budzi podziw. Jeśli chodzi o pojedyncze tomy to jest coraz lepiej, chodź nie wiem od którego tomu zacznie się tendencja spadkowa smile_prosty.gif Ale w skrócie:

III Tom Wspomnienie Lodu

Może nie uwielbiam tego tomu tak jak większość fanów Malazu, ale muszę przyznać, że Wspomnienie jest bardzo klimatyczne. Szare Miecze broniące Capustanu, wszędzie krew i brud i wszystko co związane z brutalną wojną. Powracające znane postacie z I tomu, Szybki Ben czy Kruppe i reszta ekipy Podpalaczy Mostów. Do tego w tle tajemnicze imperium Pannion Domin, no po prostu bomba.

Najbardziej to miałem ochotę udusić Eriksona za zabójstwo Sójeczki sad_prosty.gif

IV Tom Dom Łańcuchów

Teraz smakowity kąsek czyli powrót do najlepszego dotychczas tomu Bram Domu Umarłych. IV tom może nie jest tak dobry jak II, ale czytało mi się bardzo dobrze. Poznajemy jedną z najlepszych postaci jaką stworzył Erikson, czyli Karsa Orlong. Jego przygody w VI tomie tylko mnie w tym utwierdzają, każdy jego wątek czyta mi się jednym tchem.

Do tego rozwalające zakończenie, czyli zabójstwo Shaik przez własną siostrę... Trochę szkoda mi jej było, bo bardzo ją lubiłem. Tutaj nasuwa mi się jedno pytania, o co chodzi z jej adoptowaną córką i jaka jest jej rola.

V Tom Przypływy Nocy

Nie jest to tak dobry tom jak III, ale w dalszym ciągu jest dobrze. Na sam początek wysuwają się mega

ciekawi bracia Benedict, a Tehol i Bug to już w ogóle masakra biggrin_prosty.gif Najbardziej zaskoczyła mnie końcówka, głównie chodzi mi o Bugga smile_prosty.gif

Zastanawia mnie też jedno, kto i dlaczego potrzebuje Rhulada. Gość jest nie do zabicia, za każdym razem jak ktoś go zamorduje, to ten i tak wstaje...co.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie też jedno, kto i dlaczego potrzebuje Rhulada. Gość jest nie do zabicia, za każdym razem jak ktoś go zamorduje, to ten i tak wstaje...co.gif

A to nie zostało wyjaśnione? W liście postaci pojawia się Withal (płatnerz) i chyba jest powiedziane czego oczekuje się od Rhulada, w zasadzie to jest już w jednym z wcześniejszych tomów powinna być sprawa wyjaśniona podczas jednej rozmowy Parana z Zrzędą.

Jak chcesz mogę opisać o co chodzi.

Spoiler z tomu 4 też mogę opisać smile_prosty.gif o tym z tomu 3 wolę nie rozmawiać z kimś kto nie przeczytał wszystkich 10 książek MKP :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Evil Duo

Wiesz możesz mi napisać tą rozmowę odnośnie Rhulada, może po prostu gdzieś ten wątek mi umknął. Odnośnie córki Shaik to było napisane, ale tak mało to możesz wyjaśnić bezspoilerowo. Na resztę poczekam aż skończę Malazańską. Ja się tylko zapytam skąd ty to wszystko pamiętasz? Przy takiej ilości stron, jest to bardzo ciężkie :-) Widzisz mi co chwila coś umyka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie narzekaj smile_prosty.gif Tego posta napisałem impulsywnie, wszak wiadomo iż od poczęcia tak działam biggrin_prosty.gif

Jeden twój post z Poszukuję książki już polecał. Pisz posty dłuższe i mające jakiś sens, dobrze radzę. - Yoshi

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Evil Duo

Wiesz możesz mi napisać tą rozmowę odnośnie Rhulada, może po prostu gdzieś ten wątek mi umknął. Odnośnie córki Shaik to było napisane, ale tak mało to możesz wyjaśnić bezspoilerowo. Na resztę poczekam aż skończę Malazańską. Ja się tylko zapytam skąd ty to wszystko pamiętasz? Przy takiej ilości stron, jest to bardzo ciężkie smile_prosty2.gif Widzisz mi co chwila coś umyka...

Rhulad:

Paran został władcą talii. W rozmowie z nim Zrzęda (3 tom chyba) sugeruje żeby jako władca talii utworzył Dom Łańcuchów, ponieważ wtedy okaleczony bóg będzie grał w tą samą grę i nie będzie kopał planszy na której stoją czyjeś pionki bo będzie musiał przestrzegać tych samych zasad co pozostali bogowie.

Każdy Dom ma swoje "figury" a Rhulad jest królem - Król Domu Łańcuchów, Przykuty zmusił Withala do wykucia miecza dla króla swojego domu. Pozostali członkowie domu łańcuchów są opisani w 6 tomie w tym słowniczku, Kallor (mój ulubiony bohater swoją drogą) - łupieżca, Poliel królowa itd.

Shaik i tom 4

Wątek adoptowanej córki nie jest za bardzo rozwinięty i dokładnie go nie pamiętam.

Ogólnie, jeżeli pamięć mnie nie zawodzi, Paran chciał stworzyć dla niej nową kartę, Odkupienie, Zbawienie czy coś takiego, obawiał się, że nowa shaik odrodzona stojąca na czele kultu mogłaby stać się zbyt potężna ponieważ wszyscy niedoskonali/okaleczeni zostaliby jej wyznawcami (wyznawcy = moc). Jeżeli ktoś oferuje odkupienie (wybawienie? nadzieję?) każdemu to jest wyjątkowo niebezpieczna sytuacja. I podkreślę jeszcze raz, że tutaj nie jestem pewny i mogłem coś pomieszać i przypadkowo wprowadzić w błąd.

A pamiętam bo bardzo polubiłem MKP smile_prosty.gif

I taki mały bonus, takie wydanie: http://zapodaj.net/images/136aee06d2d78.jpg

http://zapodaj.net/images/dece40e85bfc5.jpg z np. takimi obrazkami: http://zapodaj.net/images/b13efb72ec698.jpg

(zdjęcia znalazłem w 2009 roku i chyba nie są fanartami tylko oficjalnymi obrazkami ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Evil Duo

Dzięki bardzo za przypomnienie smile_prosty.gif Bo to, że Paran został władcą talii pamiętam, tylko cała ta rozmowa gdzieś mi umknęła. Nie rozumiem też tych kart talii i w ogóle, jeśli mógłbyś mi wyjaśnić o co w tym wszystkich chodzi.

Ja karty talii rozumuje, że to coś jak szachy a pionkami są ludzie. Bogowie grają nimi czyli ludzie są w ich rękach? Tak samo nie wiem kto do licha ciężkiego jest do końca zły wink_prosty.gif Okaleczony Bóg napewno a reszta jest zagadką. To co mi napisałeś pamiętam ale tak mniej więcej, szczegóły gdzieś uleciały mi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JediMati: Talia Smoków ogólnie funkcjonuje tak jak ją opisujesz. To raczej taki rodzaj przynależności żeby wiedzieć kto komu służy itd, władca oferuje pewne moce w zamian za służbę.

Dassem był rycerzem Kaptura, Kallor został w 3 tomie uratowany przez Przykutego.

Bycie Władcą Talii daje pewne dodatkowe umiejętności

głównie to tworzenie nowych kart, ułatwione podróże przez groty (tak jak w 3 tomie stworzył przejście dla dwójki Jaghutów)

Tak samo nie wiem kto do licha ciężkiego jest do końca zły wink_prosty.gif Okaleczony Bóg napewno a reszta jest zagadką.

A na 100% jesteś o tym przekonany? :)

Mnie zaskoczyło kto był "tym złym".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Evil Duo

Skończyłem czytać wczoraj VI tom Łowcy Kości i powiem ci, że jest bardzo dobrze smile_prosty.gif Jest to według mnie jeden z najlepszych tomów, Erikson rozwija wszystkie wątki z poprzednich części, wracają znane nam postacie. Senny klimat w książce hipnotyzuje, i nie pozwala czytelnikowi oderwać się od książki która jest bardzo blisko ideału wink_prosty.gif Teraz zaczynam czytać Wichry Śmierci i zostały mi 3 tomy do końca. Chodź czytałem wiele opinii, że od 7 tomu do 10 Erikson ma spadek formy.

Nawet nie wiem jak zacząć, może od samego początku. Pościg Leomana od Cepów, który ukrył się w mistycznym mieście Yghtan. Swoją drogą to całe miasto zostało zrobione bardzo ciekawie, a samo oblężenie to najbardziej epicka rzecz jaką kiedykolwiek czytałem. Później śmierć tylu ludzi, i ucieczka Podpalaczy Mostów pod ziemią którzy wcześniej jakimś dziwnym losem zebrali się ponownie. Następnie moment gdy Podpalacze zostali awansowani i otrzymali nowy tytuł Łowcy Kości, przyprawił mnie o opad szczęki biggrin_prosty.gif Bardzo mnie poruszyła śmierć Heborica, Dake'a i Kalama, chodź ten trzeci jest w rękach Pana Cienia i znajduje się w Domu Umarłych cokolwiek to znaczy. Awans Parana i ponowne spotkanie Przybocznej z Cesarzową ufff, trochę się działo tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JediMati: tom 6 jest chyba moim ulubionym, dobrze przemyślany, epickie sceny i nagłe zwroty akcji.

To co wyczynia Apsalara w końcówce, historia Łowców, którzy teraz w 7, 9 i 10 tomie będą grać pierwsze skrzypce.

Swoją drogą Podpalacze Mostów są tylko jedni, a w 3 tomie zostali w Darudżystanie smile_prosty.gif

Kalam, tutaj trzeba wrócić do odczytu Talii, kochanka Tavore i Kalam dostali Oponn, jedna osoba pchniecie pana, druga pociągniecie pani (czy jakoś tak, nie pamiętam wróżby dokładnie) co oznaczało pomoc dla jednej osoby i przeszkodę dla drugiej.

Kochanka umarła a Kalam został przeniesiony przez Cesarza do Domu Umarłych (Dom Łańcuchów to Przykuty). Dom Umarłych to Azath, Azath to moc, dzięki niemu twórcy imperium dostali pewne zdolności o których wspomina admirał Nok, jak odporność na choroby. Kalam został tam przeniesiony żeby trucizna z jego żył przestała być śmiertelna.

swoją drogą, po przeczytaniu 7 tomu polecam Powrót Karmazynowej Gwardii przeczytać smile_prosty.gif

Jego akcja dzieje się mniej więcej po 7 przed 8 tomem a są tam istotne wydarzenia opisane, nawet jakieś epickie sceny się znajdą, choć ICE brakuje rozmachu Eriksona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Evil Duo

Wiem o co chodzi smile_prosty.gif Podpalacze zostali w Darudżystanie a Łowcy Kości, zostali stworzeni z resztek Podpalaczy którzy rzekomo polegli podczas oblężenia Yghtanu. Chyba, że znowu coś pokręciłem ale nie wydaje mi się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazwa serii już wcześniej obijała mi się o uszy, ale przyznam - nazwa ta jakoś mnie nie nakręcała i wydawała się dziwna. Pewnego dnia wszedłem do tego tematu - tak niby od niechcenia - trochę poczytałem i postanowiłem dać książce szansę.

I cholera, to była jedna z lepszych decyzji jakie mogłem podjąć, chyba nawet lepsza niż wejście w świat Pieśni Lodu i Ognia. Na razie jestem tylko po przeczytaniu Ogrodów Księżyca, ale już się zakochałem w dziele Stevena Eriksona.

Trzeba się zgodzić z tym, że początkowo nie wiadomo co się dzieje, pojawia się dużo postaci, wątki się mnożą zatrważająco szybko i... to mnie kupiło. Uwielbiam, kiedy czytelnik jest wrzucany od razu na głęboką wodę, gdzie dopiero wszystko zaczyna się rozumieć w połowie książki. Oczywiście nie miałoby to takiego efektu, gdyby nie świat (choć na razie nie wiadomo o nim przesadnie dużo, to jednak robi wrażenie) i fabuła, o której nie chcę nic pisać, bo raz za wcześnie, a dwa, że mój słownik nie posiada takiej ilości komplementów.

W każdym razie przygoda z Ogrodami Księżyca zajęła mi tydzień, z czego początkowo szło mi dosyć wolno, ale już od połowy książki trudno mi się było oderwać. Bramy Domu Umarłych już są do mnie w drodze, a przy najbliższym przypływie gotówki zamierzam sobie zrobić prezent w postaci kolejnych kilku części.

W sumie wspomnę jeszcze o jednej rzeczy - o tłumaczeniu. Decyzja o tłumaczeniu imion wydaje się dziwna, ale w ostatecznym rozrachunku nie przeszkadza. Prawda - przy pierwszym zetknięciu cała kompania Podpalaczy Mostów brzmią jak uciekinierzy z cyrku (Płot i Młotek, o Sójeczce nie wspominając), ale nie przeszkadzały mi one aż tak bardzo. Jednocześnie jednak dziękowałem wyższym siłom, które odwiodły tłumaczy od polonizacji nazwisk jak Tattersail. Aż boję się pomyśleć, co mogłoby z tego wyjść.

Trochę głupio mi być swego rodzaju fanboyem po przeczytaniu dopiero pierwszej części, no ale z drugiej strony naprawdę mnie ten świat wciągnął i chcę go więcej. W internecie też czytałem wiele pochlebnych opinii, także tutaj, więc cieszę się, że powoli dołączam do grona ludzi zaznajomionych z Malazańską Księgą Poległych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie jakoś kupić nie może. Kończę pierwszy tom Wspomnienia Lodu i wciąż czytam raczej bez zbytniej ekscytacji. Co prawda Bramy Domu Umarłych były sporym, przyjemnym orzeźwieniem, ale we Wspomnieniu znów nie dość, że wątków sporo, to tak naprawdę dla mnie nic wybitnie ciekawego się nie dzieje. Skończę to dzisiaj, wezmę się za drugi tom i jak mnie to to dalej nie ruszy, to dalsze części chyba sobie odpuszczę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Decyzja o tłumaczeniu imion wydaje się dziwna, ale w ostatecznym rozrachunku nie przeszkadza. Prawda - przy pierwszym zetknięciu cała kompania Podpalaczy Mostów brzmią jak uciekinierzy z cyrku (Płot i Młotek, o Sójeczce nie wspominając), ale nie przeszkadzały mi one aż tak bardzo. Jednocześnie jednak dziękowałem wyższym siłom, które odwiodły tłumaczy od polonizacji nazwisk jak Tattersail. Aż boję się pomyśleć, co mogłoby z tego wyjść.

Odpowiem na to z dwóch perspektyw. Jako czytelnik, który od początku miał do czynienia wyłącznie z oryginałem, nie wyobrażam sobie obcowania z Sójeczką i innymi mu podobnymi. To jest Whiskeyjack do jasnej anieli! Patrząc jednak nieco bardziej obiektywnie i jednocześnie z perspektywy tłumacza... To przypuszczam, że takie narzekanie jest trochę na siłę. Bo czy dla czytelnika z Anglii Bottle brzmi lepiej niż dla nas Flaszka (czy jak go tam zwali)? Nie przypuszczam. Tu pojawia się jednak pewien problem... Jeśli się tłumaczy już te tzw. telling names, to powinno tłumaczyć się wszystkie, jak leci - poza nazwiskami i typowymi "zmyślonymi" nazwami nie do tłumaczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie tłumaczenia, najpierw czytając serię o Czarnej Kompanii (a jednak CK ma sporo wspólnego z Eriskonem, jak 7 tom wskazuje ;p) nie wyobrażam sobie aby te imiona zostały w oryginale biggrin_prosty.gif Szczególnie że Ogrydy i pierwszy tom CK tłumaczył pan Jakuszewski.

Tu pojawia się jednak pewien problem... Jeśli się tłumaczy już te tzw. telling names, to powinno tłumaczyć się wszystkie, jak leci - poza nazwiskami i typowymi "zmyślonymi" nazwami nie do tłumaczenia.

Wszystkie? A to już wyjątkowo odważne stwierdzenie. Na forum MAGa była o tym dyskusja, przy pierwszym tomie szczególnie widać pewną niepewność, dlatego mamy Tattersail czy Crokusa Younghand, zamiast Młodorękiego.

Podano tam też przykład z Martina, nie wiem czy AM albo sam tłumacz go nie przytoczył, w którym:

John Snow wyrusza na The Wall, albo Jan Śnieg wyrusza na Mur. Obie wersje, dla mnie, brzmią dziwnie.

Według mnie tłumacz sam powinien zadecydować co tłumaczyć a czego nie, kierowanie się zasadą wszystko albo nic jest kiepskim pomysłem.

Bo czy dla czytelnika z Anglii Bottle brzmi lepiej niż dla nas Flaszka (czy jak go tam zwali)? Nie przypuszczam.

A nie jest to kwestia mentalności? Wystarczy spojrzeć na nazwy zachodnich firm, Apple czy WIndows (w Polsce nikt by nie nazwał poważnej firmy, np Krzesło). I czy Potter nie oznacza garncarz? smile_prosty.gif A u nas sławę zaczynają zdobywać Brajany i Dżesiki, bo przecież nazwy, imiona są takie ważne i tyle od nich zależy :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jan Śnieg

Janek Śniegowski. ;) Ale to i tak śliski grunt. Porównajcie na przykład: Jerzy Waszyngton i George Bush. A przecież w swojej ojczyźnie obaj są George'ami. Nie zazdroszczę Jakuszewskiemu dylematów. :) A dziwnie będzie brzmieć nam to, co brzmi inaczej od formy, którą poznaliśmy najpierw. Q. czytał po angielsku i nie toleruje żadnego Sójeczki. Janek Śniegowski brzmi dziwnie, bo nie takim go poznaliśmy, a poza tym nie pasuje do wzorowanego na średniowiecznej Anglii świata. Na księcia Karola nikt się nie krzywi, ale spróbujcie jego synową nazwać księżną Katarzyną. Mentalność i oswojenie. Śmiejemy się z nazwy Osram, ale żarówki kupujemy, nie zrażając się niepoważną nazwą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie? A to już wyjątkowo odważne stwierdzenie. Na forum MAGa była o tym dyskusja, przy pierwszym tomie szczególnie widać pewną niepewność, dlatego mamy Tattersail czy Crokusa Younghand, zamiast Młodorękiego.

Dobrze... Tylko dlaczego wtedy mamy Tron Cienia? I jak to się ma właśnie do Younghand? Ja bym zostawił właśnie Shadowthrone, a przetłumaczył drugiego. I dla mnie tak byłoby lepiej. I tu właśnie leży jaghut pogrzebany - bardzo trudno tu o sądy odstępujące od osobistych preferencji. Między innymi dlatego uważam, że jednomyślność byłaby lepsza. Choć sam nie wiem, czy jako tłumacz byłbym tak zasadniczy.

A nie jest to kwestia mentalności? Wystarczy spojrzeć na nazwy zachodnich firm, Apple czy WIndows (w Polsce nikt by nie nazwał poważnej firmy, np Krzesło). I czy Potter nie oznacza garncarz? smile_prosty.gif A u nas sławę zaczynają zdobywać Brajany i Dżesiki, bo przecież nazwy, imiona są takie ważne i tyle od nich zależy :)

Jakoś nie wydaje mi się, żeby mentalność "brajańsko-dżesikowa" dotykała czytelników Eriksona, nawet tych potencjalnych. Poza tym pokaż mi sławnego Brajana czy Dżessikę - imiona, wbrew pozorą, mają duże znaczenie. Mogę się zgodzić nieco z firmami, ale przecież i my mamy Żabkę, Biedronkę czy Prosiaczka.

Z tym, że z przykładem Flaszki/Bottle'a chodziło mi bardziej o wytknięcie własnych uprzedzeń i o wskazanie, że polski czytelnik nieznający oryginału będzie oceniał tę ksywkę tak samo neutralnie, jak native speaker mający do czynienia z oryginałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...