Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

Berserk

Polecane posty

Ja mam lepsze pytanie. Czy autor wreszcie się ogarnął i rysuje kolejne chaptery? tongue_prosty.gif

Coś tam narysował, ale ludzie obstawiają, że za chwilę wróci do grania w IM@Sa czy co on tam robił. A mógł zatopić ten statek i byłby spokój.

>meeeeeeeeeeeeeeeeeh

Wolałbym Mushishi, którego nie idzie obecnie kupić albo w ogóle, albo za normalne pieniądze bo Kodansha USA nie chce zrobić dodruków i któryś z tomów osiąga zwykle horrendalne ceny na ebaju. Czas zacząć się uczyć run albo francuskiego i przestać liczyć, że w tym kraju wyjdzie jakiś tytuł, który się mi spodoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tłumaczenie to jedno, treść drugie. Berserk to nie jest jakiś tam shounen pokroju Bleacha czy Naruto. To pełnokrwisty, dorosły i bardzo brutalny seinen gdzie język jest ostry, trup się ściele gęsto, a gwałty i wymachiwanie przyrodzeniem są na porządku dziennym (nawet główny bohater został zgwałcony i to bynajmniej nie przez piękną dziewoję), a to wszystko przedstawione w jak najbardziej "graficzny" sposób. Cholera, nawet chapter otwierający mangę zaczyna się od sceny, w której Guts kocha się ze zmieniającym postać potworem tylko po to by go później zabić. Ocenzurowanie tego wszystkiego będzie oznaczało dużą stratę, a jakoś mi się nie chce wierzyć, że taki tytuł przejdzie w naszym państwie bez nawet najmniejszego śladu cenzury.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy oznaczenie 18+.

O ile pamiętam to wydawane przez Waneko Welcome to the NHK jest 18+, a i tak zostało ocenzurowane (dlatego też moje cebulany prawdopodobnie dostanie Tokyopop, a nie Waneko). Gdyby było tak fajnie, że można oznaczyć mangę 18+ i wszystkie chwyty dozwolone, to może nawet byśmy się doczekali loli nad Wisłą.

>Implying

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy tom "Berserka" trafił już do Empików i na moją półkę. Z serią nie miałam dotychczas żadnego kontaktu - dowiedziałam się od niej od Wilczka, który regularnie truł mi o nawiązaniach do mangi w cyklu Dark Souls i Dragon's Dogma, tudzież z zapałem spoilerował niektóre fragmenty - podchodziłam więc do lektury z minimalnym bagażem wiedzy.

Beware! Spoilers ahead! [18+]

Wydanie JPF-u jest całkiem przyzwoite. Format jest na tyle duży, by całość była czytelna, a zarazem na tyle mały, by manga zmieściła się w torbie czy plecaku. Miękką okładkę obłożono dodatkową obwolutą. Wydruk również wygląda bez zarzutu - czcionka w dymkach jest czytelna (z jednym może wyjątkiem, gdzie była tak mała, że zaczynała się lekko rozmazywać), kontrast i jasność są w porządku (czytaj: czerń jest odpowiednio czarna), papier jest gładki i nie powinien się "mechacić" (jak dzieje się z moją kopią mangi Devil May Cry 3 od TokyoPop).

Czerwony znaczek 18+ z tyłu okładki jest w pełni zasłużony - manga nie została w najmniejszym stopniu ocenzurowana. Krew się leje, rozrąbane w pół kadłubki i odcięte członki radośnie latają na wszystkie strony, malutkie dzieci są nabijane na piki, głowy zaszlachtowanych mężczyzn zostają zmiażdżone przez końskie kopyta, obleśne demony odrzucają i zachwycają równocześnie (kreatywnością projektu, ma się rozumieć), postaci częstują od czasu do czasu zdrową "kurtyzaną" i jej krewnymi, a na pierwszej stronie znajduje się to, co autor przykazał. Czyli nagi Guts uprawiający seks ze zmiennokształtnym demonem. Jedyne, co może zastanawiać, to całkowity brak genitaliów (np. w scenie snu Gutsa, gdzie zostały po prostu chamsko pominięte przez celowe "niedociągnięcie" kreski, specyficzne kadrowanie czy choćby rysowanie postaci w pozie zasłaniającej krocze) - o ile mi jednak wiadomo, jest to zabieg samego autora, nie polskiego wydawcy. Trochę to dla mnie dziwne, w końcu "Berserk" to seria, w której gwałci się dzieci i morduje kobiety, głowy spadają z karków jak jesienne liście z drzew, a okazjonalne damskie piersi bez mała pływają we wszechobecnym morzu flaków, więc dlaczego nie można pokazać jednego choćby prącia - ale cóż, najwyraźniej po raz kolejny wkraczamy na grunt różnic prawno-kulturowych i skomplikowanych relacji Japonii z pewnymi treściami.

Kreska. Manga trzyma poziom już od okładki - umieszczona kolorowa ilustracja naprawdę przypadła mi do gustu. W środku jest równie dobrze, a nawet nieco lepiej - poszczególne kadry kipią od szczegółów, projekty postaci - od anty-bohatera po epizodycznych zbójów - wykonane są w naprawdę sensowny sposób, dynamiczne sceny walki cieszą oko, a rozpoczynające każdy rozdział "wstawki" w odcieniach szarości to mały majstersztyk. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to niektóre scenki z Puckiem - komiczne animu-deformacje gryzą się z realistyczno-groteskowym stylem całej mangi i sprawiają wrażenie wepchniętych na siłę, nawet biorąc pod uwagę komediowy charakter postaci małego elfa.

Fabuła, narracja, dialogi, postacie.

Z racji, że mamy do czynienia z tomem pierwszym (z około 37), lekturę kończy się z długą listą pytań: kim jest Guts? czego szuka? co uczyniło go takim sku*wielem? dlaczego ścigają go demony? skąd wziął się znak na jego karku? kim lub czym są Apostołowie i "Ręka Boga"? czym jest tajemniczy kamień z ostatniego kadru "Aniołów Strzegących Pragnień"? Fabuła ma na razie luźną, epizodyczną formę, choć powoli zaczynają się formować pierwsze, mam wrażenie, ważniejsze wątki - czekam więc na kolejne tomy.

Narracja... cóż, jest w porządku. Trzyma równe tempo, buduje napięcie, każe czytelnikowi zadawać pytania i ostrożnie dawkuje informacje. Innymi słowy - trzyma się przysłowiowej kupy, choć nie jest też w jakiś sposób wyjątkowa czy nowatorska (nawet biorąc poprawkę na datę wydania japońskiego oryginału).

Podobnie rzecz ma się z dialogami. Nie ma tu błyskotliwych przemyśleń czy głębokich cytatów, ale i nie bije po oczach literackie drewno. Są funkcjonalne - tak po prostu.

Postacie - liczących się bohaterów jest obecnie dwóch. Pomijając bohaterów epizodycznych (a imię ich Legion, gdyż jest ich wielu... i żyją tyle, co jętka jednodniówka, zwłaszcza w pobliżu naszego, khy-khy, protagonisty)...

...przyznam szczerze, gdybym miała przyznać nagrodę najbardziej antypatycznej i ogólnie znielubianej postaci, Guts wykopałby wiedźmińską Ciri z niechlubnego pierwszego miejsca. Jest sadystyczną machiną do zabijania, egoistą dbającym wyłącznie o swój interes i przetrwanie, słowem: pokaźnym kawałem s... ukinkota. I choć znając kilka podstawowych informacji na temat jego przeszłości oraz biorąc pod uwagę szeroko pojętą kreację świata przedstawionego (wszechobecne brud, przemoc i mrok) jestem w stanie zrozumieć Berserkowego anty-bohatera, to jednak nigdy nie zapałam do niego sympatią. Nie jest to zresztą postać, którą czytelnik ma polubić i takie jej przedstawienie było - po raz kolejny - świadomą decyzją autora. W sumie jedyne, do czego mogę naprawdę się przyczepić, to ewidentny OverPower - Guts to zasadniczo jednoosobowa armia, zdolna pokonać bez mała każdego i przetrwać z każdą raną - biorę tu jednak pod uwagę fakt, że jest to tom pierwszy całej serii i takiego "przepakowania" wymaga konwencja całej historii, bo gdyby Czarny Szermierz skapiał w jakimś rowie, walcząc z pierwszym lepszym zbirem, nie byłoby pozostałych trzydziestu paru tomów. Zresztą nie przybiera to takich rozmiarów, jak w JJBA: Stardust Crusaders, gdzie Jotaro sprawiał momentami wrażenie chodzącej deus ex machiny oraz gotowego rozwiązania większości problemów (Yellow Temperance, Justice, Wheel of Fortune, High Priestess...).

A, miecz Gutsa nie ma prawa działać, o ile prawa fizyki w świecie "Berserk" są takie same, jak w naszym świecie.

Drugą, mniej lub bardziej istotną postacią jest elf Puck. Nie pełni on żadnej większej roli w samej opowieści, nie licząc okazjonalnych wstawek komediowych (chociaż mówienie o komedii w tej serii jest mocno naciągane) i nielicznych scen, gdy w jakiś sposób pomaga Gutsowi (np. oślepiając kuszników mierzących do najemnika czy lecząc jego rany w więziennej celi) - z pewnością jednak ratuje czytelnika (i autora) przed utonięciem w morzu depresji. Puck to taka malutka iskierka nadziei w morzu syfu, kiły i mogiły. Niektórych może drażnić, mi był zasadniczo obojętny (choć nie będę ukrywać, że parokrotnie uśmiechnęłam się pod nosem, obserwując niektóre interakcje między najemnikiem i elfem).

Tłumaczenie wykonano sprawnie - jest poprawne tak gramatycznie, jak i interpunkcyjnie, w trakcie lektury nie nacięłam się na żadnego pokracznego łamańca rodem z translatora. Jedyne, czego mogę się czepiać to mały kwiatek w jednej z wypowiedzi Pucka - Chiny i chińska kuchnia w pseudośredniowiecznej Nibylandii? Auć, auć, auć.

Porzekadło mówi, żeby nie oceniać książki po okładce - nie oceniam zbytnio więc całej serii po pierwszym tomie. Na razie jest mrocznie, brutalnie i naprawdę przygnębiająco - to nie jest manga dla wrażliwych ludzi. Parafrazując wieszcza: ciemno wszędzie, krwawo wszędzie, cóż to będzie, cóż to będzie... i do następnego tomu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie stałem się szczęśliwym posiadaczem pierwszego tomu mangi "Berserk" i przed chwilą dowiedziałem się, że istnieje również anime. Czy wpierw powinienem udać się w szczęśliwą i kosztowną podróż po mandze, czy też mogę też obejrzeć anime bez strachu przed spoilerami?

(kryć nie będę, iż chcę zobaczyć animowaną walkę w wykonaniu Gutsa)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anime (serial oraz filmy) są adaptacją jedynie prequelowego fragmentu mangi (tzw. Golden Age arc - chaptery od 10 do 94). Zmieniono całkiem sporo szczegółów, ale ogólny zarys pozostał bez zmian. Ogólnie uważam, że najlepiej abyś jako pierwszą przeczytał mangę (w końcu to kanon), ale jak zaczniesz od anime to świat też się nie posypie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...