Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Polityka, gospodarka, społeczeństwo I

Polecane posty

Siedzimy na skrzyni skarbu i nic z tym nie robimy i nic z tego nie mamy.

Poprawka - BYĆ MOŻE siedzimy na skrzyni skarbu. Póki co nikt do końca nie wie, ile gazu łupkowego mamy, no i przede wszystkim, czy jego eksploatacja jest w ogóle opłacalna. Według niektórych danych potwierdzono obecność 346 do 768 miliardów m3 gazu łupkowego. Jednakże ciężko powiedzieć, ile tych łupków da się wydobyć i za jaką cenę. Wydobycie gazu z łupków to poważna inwestycja, którą trzeba spokojnie i cierpliwie prowadzić, inaczej grożą nam straty finansowe i dewastacja środowiska naturalnego (przeciwko któremu już poważnie protestuje się w Kanadzie, która wręcz rzuciła się na swoje łupki). Przekleństwa i szukanie spisków da niewiele - jeżeli łupki w Polsce faktycznie będą cholernie opłacalne, to ktoś je wydobędzie, bez względu na protesty Rosjan. Zwłaszcza, że Rosja to kolos na glinianych nogach, trawiony narkomanią, korupcją, AIDS i alkoholem. Ciężko go poważnie traktować, zwłaszcza w perspektywie dalszej przyszłości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce są także cenne surowce w postaci rzadkich metali. Problem w tym, że znajdują się na Mazurach i ich eksploatacja wiązałaby się z poważnymi ubytkami dla środowiska naturalnego. Można by je teoretycznie wydobywać, ale trzeba zadać sobie pytanie czy opłaca się Polsce zrobić Śląsk na Mazurach? Łupki są o tyle ryzykownym przedsięwzięciem, że wydobywa się je głównie metodą odkrywkową. Amerykanie mogą sobie pozwolić na rozkopywanie kilometrów pustyni czy stepu w Teksasie, ale wątpię, żeby opłacało się dewastować pół Polski, żeby u nas było tak samo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Czyli tak jak jest teraz jest dobrze tak? Mamy zostawić Mazury czy piękne pola lubelszczyzny bo MOŻEMY je zniszczyć. Krajobraz ma być ważniejszy od dobrobytu, rozwoju i niezależności Polski? Przecież można te surowce wydobywać w sposób łagodny dla środowiska. Tylko trzeba się na tym skupić a nie na tonach papierkologii która ma za zadanie maksymalnie utrudnić wydobycie (działania Gazpromu poprzez UE) a nie ochronić nasze środowisko. Bo te wszystkie kłody są rzucane przez naszych rywali którzy nie chcą by Polska bogaciła sie na gazie i ropie z łupków. A nasz rząd jeszcze dorzuca prawie że 75% podatek od kopalin by zadusić ogień zanim jeszcze zapłoną. Jak niekompetentny musi być minister środowiska skoro od 2 lat (co najmniej) nie potrafi napisać 2 ustaw - właśnie węglowodorowej i o odnawialnych źródłach energii. Jak można być tak niekompetentnym? Ale Policję śmieciową, to chce w 5 minut powołać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli tak jak jest teraz jest dobrze tak?

Nie jest. Mamy wystarczająco dużo problemów, by twierdzić, że nie jest.

Mamy zostawić Mazury czy piękne pola lubelszczyzny bo MOŻEMY je zniszczyć.

Mamy przeprowadzić odpowiednie badania, czy wydobywanie surowców w tym regionie w ogóle się opłacać będzie. Polski rząd jest tak nędznym partnerem do robienia interesów, że wielkie korporacje się wycofują z planowanych inwestycji.

Krajobraz ma być ważniejszy od dobrobytu, rozwoju i niezależności Polski?

Niezależność Polski można budować choćby poprzez dywersyfikacje dostaw ropy i gazu, oraz nie podpisywanie umów "na 100 lat" z Gazpromem. Przecież niedawno podpisano umowę tak absurdalnie niekorzystną dla nas, że UE musiała interweniować. Wcale nie potrzeba do tego dewastacji środowiska, tylko trzeźwe spojrzenie.

Przecież można te surowce wydobywać w sposób łagodny dla środowiska.

Jaki? Przy okazji chciałbym, byś wziął pod uwagę topografię terenu oraz głębokość położenia złóż. I ich wielkość, gdy będzie wiadomo, ile ich tam naprawdę jest. Oraz opłacalność. Bo metoda bezpieczna i możliwie najmniej inwazyjna (a co jak złoża się skończą?) niekoniecznie musi być na tyle opłacalna, by podjąć się wydobycia.

Tylko trzeba się na tym skupić a nie na tonach papierkologii która ma za zadanie maksymalnie utrudnić wydobycie (działania Gazpromu poprzez UE) a nie ochronić nasze środowisko.

Niestety, ale jesteśmy dość mocno w wielu kwestiach uzależnieni od UE, więc tej "papierkologii" nie unikniemy, czy się to nam podoba, czy nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Chodzi o to by podjąć realne i skuteczne działania na forum unijnym i zmontować koalicję przeciwko złym przepisom unijnym które chcą maksymalnie utrudnić i uczynić nieopłacalnymi POSZUKIWANIE i wydobycie gazu łupkowego. Wiadomo kto na czymś takim by zyskał. Ja w głowe zachodzę na podstawie jakich przepisów Komisja Europejska może tak głęboko ingerować w naszą gospodarkę i de facto zakazywać nam produkcji czy eksploatacji wielu dochodowych gałęzi przemysłu (tytoń, gaz itp.) Zna ktoś konkretne przepisy traktatów?

A łupki wg mnie trzeba znaleźć i wydobywać. Im szybciej tym lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla Rosjan liczy się tylko prawo silniejszego i taka jest ich filozofia. Małe państwa mają się podporządkować interesom rosyjskim, albo pożałują. Sama Rosja gnije od środka (korupcja, przestępczość, bezprawie, brak poszanowania praw człowieka i wolności słowa, konflikty etniczne, gospodarka dalej postawiona na głowie).

Zamień "Rosja" na "USA" i zobacz czy tak bardzo się różnią od siebie? :)

Siedzimy na skrzyni skarbu i nic z tym nie robimy i nic z tego nie mamy.

Gadasz jak polityk opozycji chcący uzyskać poklask społeczeństwa.

Jak jest to nie zginie... jak nie teraz to kiedyś. Chyb że zimną fuzje wcześniej w CERNie opracują :) Ale to jeszcze raz trzeba podkreślić - jak jest! Nawet jeśli jest pozostaje kwestia opłacalności wydobycia uwzględniająca również koszty społeczne i środowiskowe.

Mamy zostawić Mazury czy piękne pola lubelszczyzny bo MOŻEMY je zniszczyć. Krajobraz ma być ważniejszy od dobrobytu, rozwoju i niezależności Polski?

Zapytaj ludzi którzy tam mieszkają... ale co tam te kilka milionów Polaków. Przecież ich zdanie nie może być ważniejsze od dobrobytu rozwoju i niezależności Polski? Jak Ci ktoś zaproponuje że w Twoim ogródku zrobi składowisko odpadów chemicznych to się zgodzisz tylko dlatego e dostaniesz kup kasy? Na dobrobyt składa się również jakość środowiska w którym żyjemy.. niektórych rzeczy nie da się kupić za kasę.

Przecież można te surowce wydobywać w sposób łagodny dla środowiska.

Owszem, ale to jest kosztowne. W przypadku łupków oddziaływanie na środowisko nie jest do końca zbadane, stąd ostrożność w UE ich wydobycia. I nie jest tak że to KE stoi okoniem, a cała reszta jest za. Z tego co pamiętam we Francji ogłoszono memorandum zakazujące poszukiwań nawet.

Łupki są o tyle ryzykownym przedsięwzięciem, że wydobywa się je głównie metodą odkrywkową.

Łupki roponośne to i owszem odkrywkowo.

http://earthobservatory.nasa.gov/IOTD/view.php?id=76559

Natomiast łupki gazonośne są wydobywane metodą szczelinowania ciśnieniowego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwłaszcza, że Rosja to kolos na glinianych nogach, trawiony narkomanią, korupcją, AIDS i alkoholem. Ciężko go poważnie traktować, zwłaszcza w perspektywie dalszej przyszłości.

Ta samo można powiedzieć o dużej większości państw świata, także tych Zachodnich.

A tak btw, jakby ta Rosja była taka jak ją malują, to już dawno USA czy Chiny siedziałyby na Syberii. Nie ma co przesadzać w żadną stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o jakieś prawo międzynarodowe? Rosja jako mocarstwo atomowe może sobie akurat nie zwracać na nie uwagi. I kto im coś zrobi?

Ty naprawdę nie umiesz czytać ze zrozumieniem... Rosja, Chiny, USA - między nimi nie ma różnicy, jeżeli chodzi o osiąganie celów. Dlatego nikogo nie powinno dziwić szpiegostwo, łamanie praw człowieka (mniej bądź bardziej jawne), stosowanie tortur przez USA, ani kłamstwa na ten temat.

Drony, które rzekomo są tak precyzyjne, że nie powodują strat wśród ludności cywilnej? Ostatnim razem słyszałem o nich, gdy wysadziły w powietrze zebranie starszyzny wioski, która miała zdecydować o jakimś gruncie. Straty wśród ludności cywilnej w krajach okupowanych? Morderstwa dokonywane przez żołnierzy USA na miejscowych? Nie tak dawno temu odbył się proces człowieka, który te nieprawidłowości ujawnił. Robiono też wielki problem z WikiLeaks. Był nawet ładny filmik jak żołnierze w śmigłowcu dobrze się bawią, strzelając do cywili.

Czyli tak jak jest teraz jest dobrze tak?

Niby gdzie Face tak napisał?

Mamy zostawić Mazury czy piękne pola lubelszczyzny bo MOŻEMY je zniszczyć. Krajobraz ma być ważniejszy od dobrobytu, rozwoju i niezależności Polski? Przecież można te surowce wydobywać w sposób łagodny dla środowiska.

Jest jeszcze inna opcja - surowców jest na tyle mało, że zwyczajnie może się nie opłacać ich wydobywanie. Szczególnie, gdyby miało się to odbyć kosztem środowiska naturalnego, które jest wizytówką Mazur. Zagraniczne koncerny wycofują się z całego przedsięwzięcia i może się okazać, że te rzekome olbrzymie pokłady gazu ziemnego to po prostu przedmuchany balon, który już zaczyna pękać.

Zamień "Rosja" na "USA" i zobacz czy tak bardzo się różnią od siebie?

Cały czas o tym mówię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta samo można powiedzieć o dużej większości państw świata, także tych Zachodnich.

Sprawdź sobie liczby - przyrost naturalny, średnia życia, odsetek alkoholików. Ba, w kwestii AIDS poziom opieki w Rosji jest uważany za gorszy niż w Afryce subsaharyjskiej! W dodatku jest to jeden z ostatnich krajów na świecie, któremu nie udało się unormować poziomu nowych zakażeń i liczby chorych, a rząd ciągle udaje, że problem nie istnieje i na AIDS umierają tylko prostytutki i narkomani. O narkomanii nawet nie warto wspominać - brak sensownych projektów pomocowych, brak wiedzy i wsparcia otoczenia no i przede wszystkim brak leczenia. Zresztą, tylko tam ktoś mógł wymyślić i ćpać Krokodyla, który nawet pod względem "wrażeń" jest po prostu tanim i śmieciowatym substytutem heroiny. Rosja jest chorym człowiekiem, w dodatku żyjącym ciągłymi iluzjami swej rzekomej obecnej i przyszłej wielkości. Osobiście na Rosję nie daję złamanego centa, przynajmniej dopóki nie zmieni się mentalność władzy, która obecnie próbuje pielęgnować geopolityczne ambicje Putina, a przeciętnego mieszkańca i jego problemy (w rodzaju braku dobrych i przejezdnych dróg na wschodzie kraju) ma zwyczajnie gdzieś. Nie mówiąc już o tym, że to kraj nie do rządzenia normalnymi metodami - rozbity na dziewięć stref czasowych, o gęstości zaludnienia 8os/km2.

A tak btw, jakby ta Rosja była taka jak ją malują, to już dawno USA czy Chiny siedziałyby na Syberii. Nie ma co przesadzać w żadną stronę.

Odstraszanie nuklearne. Gdyby Chiny miały czelność postawić stopę na rosyjskiej ziemi, to gwarantuję ci - po Pekinie zostałaby wypalona ziemia.

EDIT

Ach, prawie bym zapomniał o jeszcze jednym wielkim problemie Rosji - panujących tam ciągłych napięciach etnicznych. Na tak wielkim terenie zamieszkują dziesiątki różnych grup, a koncentracja kapitału w europejskiej aglomeracji Moskiewskiej i Petersburskiej wcale nie pomaga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uuuuuu. Ostro było w tym Karpaczu. wreszcie po kilku latach Tuskowi udało się wyciąć także Schetynę. Premier dzieli i rządzi w PO. Mina mu zrzednie, jak Platforma zacznie po kolei przegrywać te wszystkie 4 wybory. To może być jego łabędzi śpiew i może nie doczekać końca kadencji partyjnej w 2017 roku. Ja przewiduję mimo wszystko jakiś zamach w strukturach i próbę przedwczesnego obalenia Tuska który ciągnie partię w dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wydobycia łupków to moim zdaniem najważniejsza jest opłacalność ekonomiczna. I nie chodzi mi tutaj o politykę opartą na maksymalnej eksploatacji bez brania pod uwagę skutków ubocznych. Jak wspomniał Holy.Death Mazury, czy Lubelszczyzna to obszary z unikatowym na skalę europejską ekosystemem. Wydobycie surowców zawsze niesie skutki uboczne w postaci budowy infrastruktury, jakiś zanieczyszczeń, nawet minimalnych, zniszczeniem krajobrazu. Właśnie- krajobraz. To jest jeden z najważniejszych atutów tamtych terenów. To właśnie z krajobrazu powinniśmy czerpać zyski. Zrównoważony rozwój usług hotelowych, promocja międzynarodowa, szczególnie ważni mogą być goście ze wschodu, którzy się bogacą i chcą wydawać pieniądze na usługi turystyczne. Obecnie Mazury cierpią na brak odpowiedniej bazy hotelowej, szczególnie wśród hoteli ekskluzywnych oraz obiektów średniej klasy. Jest to spowodowane, że sezon jest krótki. Akcja promocyjna, która pokazywała, że Mazury i inne takie rejony w Polsce są atrakcyjne cały rok mogłaby spowodować ich napływ, rozbudowę infrastruktury hotelowej i usług dodatkowych, pokroju kawiarnie, restauracje, bary, wypożyczalnie rowerów, sprzętu wodnego i dużą liczbę nowych miejsc pracy. inwestycja pokroju przekopania kanału łączącego Szlak Wielkich Jezior Mazurskich z jeziorami okolic Augustowa, tworząc jeden z największych szlaków żeglugi śródlądowej w Europie, co pomogłoby rozwojowi żeglugi turystycznej. Można byłoby przyciągać turystów żeglarzy np.ze skrajów Skandynawskich, oferując wysoką jakość szlaku i marin, jednocześnie zachowując bardzo atrakcyjne ceny. Poza tym rejony są bazami wypadowymi dla mieszkańców dużych miast. Jeśli zniszczymy przyrodę, czy krajobraz to ci ludzie znajdą sobie inne miejsce. Dlatego potencjalne wydobycie musi być poparte naprawdę dokładnymi badaniami, aby nie okazało się po kilku latach, że wydobycie jest nieopłacalne, a interes trzeba będzie zwinąć. Gorzej jak po takim ciosie branża turystyczna się już nie podniesie, a wskazniki bezrobocia w tamtych rejonach zamiast spadać, gwałtownie wzrosną. Nie mówię jednocześnie, że nie warto rozważyć rozwoju wydobycia gazu łupkowego, ale trzeba patrzeć na wszystkie gałęzie rozwoju ekonomicznego, nie tylko na jedną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że wniosek o referendum upadł. O ile pierwsze dwa pytania były dość dobrą materią na referendum i o ile wniosek by zawierał tylko je, to byłbym za takim referendum. Niestety, pozostałe pytania były tak ogólne i niedoprecyzowane, że wydawanie kasy na referendum w tych sprawach byłoby bez sensu. Bo o ile sama sprawa sześciolatków w szkołach jest prosta, odpowiedź tak/nie, to już to pytanie o pełny kurs historii, czy blokadę likwidacji szkół ma wiele odpowiedzi. Po prostu wymaga ustalenia zbyt wielu szczegółów, kto ma za te puste szkoły płacić, jak ma wyglądać ten "pełny kurs historii" i tak dalej. Potem by środowisko "referendystów" krzyczało, że rząd coś źle robi i domagało się kolejnego referendum... czy czegoś w tym stylu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Przecież nie tyle chodzi o posłanie sześciolatków do szkoły. Bo sam pomysł moim zdaniem jest słuszny. Idea referendum jest zaś głosem sprzeciwu wobec sposobu wprowadzania tego prawa. Jest to robione na wariata. Tak jak z wieloma innymi sprawami rząd coś sobie wymyślił, zrzucił to na samorządy i nie dał ani grosza na modernizację szkół i wprowadzenie tej reformy. Tak jak z wieloma innymi sprawami - obowiązki mają wykonać inni, a prawa i kasa jest zagarnięte do centrali. No to nie jest poważne prowadzenie polityki, rząd nie powinien tak robić. A robi. W końcu próbowano powiedzieć temu dość, ale niestety się nie udało. Co więcej - dalej jest za mało miejsc w przedszkolach i samych przedszkoli w ogóle. O żłobkach nie wspominając. Uparto się przy przesunięciu tego wieku na siłę, bez naprawdę rozsądnego i szerszego planu. Reszta zagadnienia leży i kwiczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprościej by było, gdyby to rodzice decydowali, kiedy posłać dziecko do szkoły. Jedno będzie gotowe w wieku pięciu lat, drugie siedmiu. Można by ustalić jakąś górną granicę wieku (bo pewnie niektórzy nie posłaliby dziecka do szkoły w ogóle, a na to państwo oczywiście nie pozwoli) i tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co więcej - dalej jest za mało miejsc w przedszkolach i samych przedszkoli w ogóle. O żłobkach nie wspominając.

Więc ktoś wpadł na pomysł - wyślijmy maluchy do szkół! Ich i tak jest za dużo (szkół, bo dzieci zdecydowanie za mało), więc zawsze się je jakoś choć trochę dopełni. Oczywiście, gdybam tutaj sobie.

Co do ograniczenia lekcji historii w szkołach, to też nie rozumiem tego posunięcia. Czy budowanie tożsamości narodowej (wiem, że obecnie to brzmi passe) jest czymś złym? I dlaczego odnoszę wrażenie, że głównie tak w Polsce się dzieje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ograniczenia lekcji historii w szkołach, to też nie rozumiem tego posunięcia. Czy budowanie tożsamości narodowej (wiem, że obecnie to brzmi passe) jest czymś złym? I dlaczego odnoszę wrażenie, że głównie tak w Polsce się dzieje?

Jestem z rocznika '96 i jako królik doświadczalny jeśli chodzi o nową historię mogę się wypowiedzieć na jej temat. Jeżeli dobrze się orientuję historia w liceum przed reformą miała taką formę, że po raz trzeci leciało się od starożytności aż do (przy dobrych wiatrach) dwudziestolecia międzywojennego, a IIWŚ i historię najnowszą (czyli to, co do budowania tożsamości narodowej jest najistotniejsze, bo ludziom najbliższe) robiło się na szybko, po łebkach, przed maturą, kiedy nikt kto historii nie rozszerza nie ma do tego ani czasu, ani ochoty.

Moja historia w liceum wygląda jak na razie tak: pierwszy rok to właściwie 4 klasa gimnazjum, bo kontynuowaliśmy porzucony zaraz po IWŚ materiał i spokojnie przerobiliśmy cały dwudziesty wiek aż do roku '89. Dogłębnie, bez pośpiechu. Teraz, na Historii i Społeczeństwie robimy CAŁĄ historię Polski od 966 r. Nie wiem ile nam to zajmie, nie wiem co będziemy przerabiać potem, ale myślę, że tożsamość narodowa młodzieży, dla której ma ona znaczenie wcale nie jest zagrożona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprościej by było, gdyby to rodzice decydowali, kiedy posłać dziecko do szkoły. Jedno będzie gotowe w wieku pięciu lat, drugie siedmiu. Można by ustalić jakąś górną granicę wieku (bo pewnie niektórzy nie posłaliby dziecka do szkoły w ogóle, a na to państwo oczywiście nie pozwoli) i tyle.

Dobre, ale tego raka zwanego państwowym, przymusowym systemem edukacji trzeba wyciąć do końca. Jestem za tym żeby rodzice mieli prawo nie posłać dziecka do szkoły wcale tylko go uczyć w domu rzeczy, które uważają za słuszne i przydatne dziecku. Podejrzewam, że takich rodziców nie będzie zbyt wielu, ale liczy się zasada.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ograniczenia lekcji historii w szkołach, to też nie rozumiem tego posunięcia. Czy budowanie tożsamości narodowej (wiem, że obecnie to brzmi passe) jest czymś złym? I dlaczego odnoszę wrażenie, że głównie tak w Polsce się dzieje?

Budowanie tożsamości narodowej vel robienie z dzieci fanatyków gotowych oddać życie za swój kraj? Tak to przynajmniej wygląda z dalszej perspektywy. Polska atakowała jakieś państwo, to bardzo dobrze, bo się rozwijamy, zdobywamy nowe terytoria. Polska została podzielona przez zaborców - odbierają nam naszą niepodległość! Poza tym to mit, że tożsamość narodową buduje się na lekcjach historii.

Nie zgadzam się z rządem w sprawie tych sześciolatków. Uważam, że to rodzice powinni decydować czy posyłają dzieci do szkoły w wieku 6 bądź 7 lat. Jednak to co działo się w Sejmie to jakaś wieś (w końcu to Wiejska). Na galerię zostały zaproszone osoby reprezentujące rodziców i co robią? Wnoszą transparent, a po głosowaniu jakieś durne krzyki w stylu "hańba!". Przecież to cyrk. Nie podoba się głosowanie, to zróbmy raban, żeby o tym głośno było. Nie po to się wpuszcza ludzi do parlamentu, żeby potem skakali jak małpy w fabryce bananów. Kilka razy byłem w Sejmie i wypadałoby, żeby ludzie zachowywali się z troszkę większą godnością. Tym bardziej, że posyłanie sześciolatków do szkoły to nie sprawa życia i śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ograniczenia lekcji historii w szkołach, to też nie rozumiem tego posunięcia. Czy budowanie tożsamości narodowej (wiem, że obecnie to brzmi passe) jest czymś złym?

Owszem. Szczególnie w kraju, w którym jego obywatele są traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Nie bardzo widzę sens tożsamości narodowej jako takiej. Zwłaszcza, że sami Polacy nie bardzo umieją po polsku, a na rządzeniu się nie znają. Proponowałbym z czysto praktycznych względów uczyć ich angielskiego, a zarząd nad krajem powierzyć np. Niemcom.

Mnie ciekawi pewna sprawa, która jest całkiem akutalna - jak to jest z możliwością bezpłatnego dostępu do leczenia w tym chorym kraju? Teoretycznie każdy Polak ma do niego prawo, ale system eWUŚ stwierdza, że jednak nie i w przypadku braku ubezpieczenia (które z kolei jest wyliczane w chory sposób) szpital ma wysyłać rachunek za świadczone usługi. Szpital publiczny. W takiej sytuacji nie do końca rozumiem, jak to jest z tą rzekomo bezpłatną służbą zdrowia, ponieważ za leki i maści (nierefundowane) muszę płacić z własnej kieszeni, gdyż państwo przerzuca wydatki na obywatela. Dlaczego po prostu nie skasować publicznej służby zdrowia i nie leczyć się prywatnie, skoro w sumie i tak wychodzi na to samo i nikt nie robi problemów tak długo, jak długo masz pieniądze na leczenie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ciekawi pewna sprawa, która jest całkiem akutalna - jak to jest z możliwością bezpłatnego dostępu do leczenia w tym chorym kraju?

Nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady, nigdy nie istniało, nie istnieje i istnieć nie może coś takiego jak "bezpłatna służba zdrowia". Tak jest z nią jest. Zawsze ktoś musi zapłacić za leczenie. Albo jest ściepa, albo sam płacisz w ten czy inny sposób. Możesz po prostu wyjąć pieniądze z portfela i dać lekarzowi albo zapłacić jakimś podatku czy składce na ubezpieczenie. Nawet zakładając, że lekarz leczy cię charytatywnie to też nie jest to darmowe. Wtedy płaci ten lekarz - za sprzęt, za leki, swoim czasem czy siłami. Ale ktoś płaci zawsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce chyba mamy problem ze zrozumieniem, po co się konkretnych przedmiotów w szkole uczy(my). Przez całe moje (16-letnie) życie pogłębiałem swoją wiedzę historyczną nie, dlatego że pragnąłem zbudować sobie tożsamość narodową, ale po to, aby lepiej rozumieć nasz ludzki gatunek i mieć świadomość popełnionych wcześniej błędów (oraz osiągniętych sukcesów). Widać zmarnowałem ponad połowę życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Santus Faustus I - Czyżby? Zresztą nie w tym sęk. Otóż jeżeli każdy Polak jest objęty prawem do bezpłatnej opieki zdrowotnej, to system eWUŚ nie ma racji bytu w kontekście obywateli tego kraju. Jednak eWUŚ twierdzi co innego, do czego nie ma prawa. W tym momencie straszenie mnie rachunkiem za leczenie w sytuacji, w której to ja opłacam leki, leczenie nie wymaga praktycznie żadnych działań ze strony szpitala, a sam specjalnie przekładam zabieg, żeby być w porządku wobec szpitala - który w praktyce dobrze zarabia na całej sprawie, ponieważ tylko ja wykładam realne pieniądze akurat na tych zabiegach, i to podwójnie - jest dla mnie kamieniem obrazy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Santus Faustus I - Czyżby?

Zdanie podtrzymuję. Każdy prędzej czy później zapłaci za swoje leczenie. Albo ktoś inny za niego zapłaci. W ustawach może sobie być co chce i dowodzi to tylko jednej rzeczy - bezmyślności ustawodawcy. Nie może być tak, że leczenie jest za darmo s lekarze i pielęgniarki zarabiają przyzwoite pieniądze. W końcu z czegoś te pieniądze na pensje i całą resztę muszą się brać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Chodzi o to, że ludzie JUŻ płacą za leczenie - w składce zdrowotnej pobieranej co miesiąc z ich pensji. Problem jest w tym, że nie mogą się doczekać wizyt - u lekarza specjalisty, czy operacji której naprawdę potrzebują. Mimo, że płacą. Jakby można było samemu rozporządzać składką - tzn podpisać umowę z prywatną przychodnią o abonament medyczny to nie byłoby problemu (oczywiście tylko dla młodych i zdrowych). A na razie płacimy składkę, nic z tego nie mamy i musimy płacić jeszcze raz za usługi i leki które nam się należą z racji opłacania składki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to, że ludzie JUŻ płacą za leczenie - w składce zdrowotnej pobieranej co miesiąc z ich pensji. Problem jest w tym, że nie mogą się doczekać wizyt - u lekarza specjalisty, czy operacji której naprawdę potrzebują. Mimo, że płacą.

Skoro płacą to w którym miejscu jest ona bezpłatna? Jest bezpłatna tak jak chleb w sklepie po uiszczeniu opłaty w kasie. Wtedy tak - nie musimy płacić za niego drugi raz i możemy go sobie zabrać. Bezpłatny to może być najwyżej patyk leżący na ziemii - samo wyrosło, samo spadło i można to sobie podnieść. Bo już tego co leży w śmietniku nie nazwałbym bezpłatnym. Ktoś w końcu musiał kiedyś za to zapłacić. Ponieważ przestało mu być to potrzebne więc wyrzucił to coś do kosza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...