Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Polityka, gospodarka, społeczeństwo I

Polecane posty

Zgadzam się że dziś wiele programów studiów jest przestarzałych i czysto teoretycznych. Jest też w Polsce za dużo osób studiujących. Psiocząc jednak na uczelnie państwowe zapominacie o tym że ogromna część ludzi studiujących to ci którzy robią to zaocznie, w filiach bądź w prywatnych uczelniach.Absurdem jest że miasteczka mające po 20-30 tys mieszkańców mają po parę uczelni prywatnych z których wychodzą własnie masowo absolwenci takich kierunków jak marketing i zarządzanie.Mają papier a wiedzy w większości przypadków żadnej.Brak solidnej kontroli programowej i kadrowej uczelni prywatnych to ogromny problem.

Uczelnie państwowe też obniżyły poziom, sam widzę to po swoich studiach na UŁ i sytuacjach gdzie wykładowcy obniżali progi zaliczeniowe bo inaczej musieliby oblać 85% roku.

Mimo psioczenia na słaby rynek pracy i zalania go przez rzesze absolwentów uważam że da się już na studiach wypracować sobie zauważalnie lepszy start. Żeby tak jednak było trzeba aktywnie angażować się w podnoszenie swoich kwalifikacji. Jeśli studiujesz 2 kierunki , uczysz się języków, aktywnie działasz w kołach studenckich oraz zdobywasz ciekawe praktyki to masz spore szanse na znalezienie dobrej pracy. Nawet jeśli nie w Polsce, to na otwierającym się coraz bardziej międzynarodowym rynku pracy. No ale jeśli ktoś idąc na Zarządzanie i Marketing, znając ledwo co angielski o innych językach nie wspominając, przeimprezuje całe studia to trudno poważnie brać później żale takiej osoby że na polskim rynku pracy nie może znaleźć pracy mając wyższe wykształcenie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absurdem jest że miasteczka mające po 20-30 tys mieszkańców mają po parę uczelni prywatnych z których wychodzą własnie masowo absolwenci takich kierunków jak marketing i zarządzanie.Mają papier a wiedzy w większości przypadków żadnej.Brak solidnej kontroli programowej i kadrowej uczelni prywatnych to ogromny problem.

(...)

No ale jeśli ktoś idąc na Zarządzanie i Marketing, znając ledwo co angielski o innych językach nie wspominając, przeimprezuje całe studia to trudno poważnie brać później żale takiej osoby że na polskim rynku pracy nie może znaleźć pracy mając wyższe wykształcenie

Korzystając z okazji, muszę trochę obronić ten kierunek, jako przedstawiciel studiujących go (gwoli ścisłości - nie ma takiego kierunku, jak Zarządzanie i Marketing, od kilku lat jest to Zarządzanie), bo kilkakrotnie na tym forum pojawił się on w znaczeniu pejoratywnym jako synonim studiów, które nie dają wiedzy. Paradoksalnie niestety, muszę się zgodzić w pewnym stopniu z tymi zarzutami, bo strasznie zły PR robią nam uczelnie prywatne - tak jak piszesz, wypuszczają masowo ludzi bez wykształcenia. Ale z drugiej strony chciałbym zaprzeczyć stereotypowi, który wiąże się z tym kierunkiem - mam wrażenie, że większości ludzi wydaje się, że studenci zarządzania uczą się, jak kierować ludźmi, przez co nie mają konkretnego wykształcenia. Otóż, jest to mylna opinia, bo student, który kończy dobrą uczelnię ma jednak szeroką wiedzę z dziedzin takich, jak ekonomia, bankowość, rachunkowość, prawo (zwłaszcza pracy i handlowe), statystyka/prognozowanie, zarządzanie czy wreszcie marketing (choć tu raczej jako specjalizacja), która pozwala mu zająć stanowiska wymagające oceny sytuacji i podejmowania decyzji. Jest to, wbrew pozorom, wiedza dość konkretna, zwłaszcza ta dotycząca bardziej 'twardych' dziedzin - jasne, to nie studia inżynierskie, ale obok wiedzy na temat tego, jak stworzyć nowy procesor jest też potrzebna wiedza na temat tego, jaką ustalić cenę i ile procesorów wyprodukować. Choć fakt jest faktem, że samo zarządzanie to coś, czego nauczyć się trzeba dzięki praktyce, a nie teorii. Niemniej jednak, jeśli człowiek jest ogarnięty, to znalezienie pracy wcale nie jest tak trudne (no, ale tak to działa po każdym kierunku).

No dobra, mały offtop za mną, ale ponieważ to jednak temat o gospodarce, to warto przywołać świeżutką informację, na temat tego, że Bank Centralny Szwajcarii ustalił kurs franka na minimum 1,20 za euro. Bardzo ciekawi mnie ta decyzja, bo przy tych rozmiarach popytu, które były do tej pory obrona kursu będzie wymagała wrzucenia na rynek masy franków, zwłaszcza, że w wypowiedziach występowały stwierdzenia o najwyższej determinacji i skupowaniu zagranicznych walut w nieograniczonej ilości - tak duża interwencja będzie miała na pewno znaczny wpływ na gospodarkę (indeksy już się odbijają, choć to raczej emocje), ale jestem ciekawy, na ile Szwajcarom wystarczy sił, zwłaszcza, kiedy zacznie się testowanie ich determinacji przez rynek...

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogórki straszne przed wyborami, ale dziś z tej mizerii udało mi się wyłowić prawdziwego kalafiora!

http://wybory.onet.pl/parlamentarne-2011/a...aktualnosc.html

Dostojny Grzegorz Napieralski, na temat którego intelektu mogę dywagować jedynie w oparciu o newsy, nie pozwala mi sklasyfikować się w rankingu myślicieli wyżej od przeciętnego ucznia gimnazjum. Tym razem błysnął nowatorskim podejściem do praw przyczynowości, której teorię rozwinął do tego stopnia, że się Spinoza, Kartezjusz, Hume & Co. w swoich licznych grobach przewracają. Wymyślił otóż mężny ten filozof, że ujemny przyrost naturalny jest spowodowany... brakiem edukacji seksualnej i brakiem informacji o środkach antykoncepcyjnych. Tak, to nie żart - on naprawdę w przeddzień wyborów tak powiedział. Sam nie wiem, czy w roku 2000, gdy nasz filozof kończył studia politologiczne na Uniwersytecie Szczecińskim nie było obowiązkowej logiki? Ciężko wyrokować, ale pan Grzegorz naprawdę wydaje się sądzić, że jakby było więcej informacji o środkach antykoncepcyjnych to rodziłoby się więcej dzieci...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up- No wiesz, w Afryce uważają, iż prezerwatywy są jednym z powodów rozprzestrzeniania się wirusa HIV (i da się taką teorię logicznie uzasadnić). Być może Napieralski swoją też potrafi. ;)

P.S. Trochę jednak zmanipulowałeś. W wiadomości z Onetu nigdzie nie ma napisane, że przewodniczący SLD twierdzi, iż ujemny przyrost to wina braku edukacji seksualnej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedział, cytuję:

Od sześciu lat odpowiedzialność za Polskę ponosi prawica pod znakiem Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Ich polityka prorodzinna to brak wychowania seksualnego w szkołach, brak dobrej informacji o środkach antykoncepcyjnych. Ta polityka zbankrutowała.

Jeżeli to nie jest jednoznaczne ze stwierdzeniem, że to właśnie taka polityka (a zatem brak informacji o środkach antykoncepcyjnych oraz brak edukacji seksualnej) doprowadziła do stanu rzeczy do jakiego się odnosił (a zatem ujemnego przyrostu naturalnego), to nie wiem co jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, a dalej:

Dziś najskuteczniejszym środkiem antykoncepcyjnym jest kredyt hipoteczny...
Hehe, teraz to zupełnie zmanipulowałeś (cytat wyrwany z kontekstu), ale nie ma o co się spierać.

Ja jego wypowiedź traktuję jako bezmyślne prezentowanie swojego programu wyborczego i wykorzystanie okazji do krytyki (demagogia) dwóch największych partii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemniej Mr. Grzegorz w jednym ma rację. Młode pary wolą nie mieć dzieci min. czy raczej głównie, z powodów finansowych. A te z kolei wiążą się z pracą, jej utrzymaniem czy ogólnym rozwojem kariery zawodowej. Nasze państwo, w przeciwieństwie do takiej Francji czy Niemiec nie zachęcą a wręcz odstrasza od posiadania dziecka. Oczywiście - wspomniane wyżej kraje również notują coraz mniejszą liczbę urodzeń, niemniej sytuacja młodego małżeństwa tam a u nas jest kolosalnie różna. Dodatkowo w Polsce utarł się mit, że posiadanie dziecka wiąże się z olbrzymimi, kolosalnymi wręcz, wydatkami. Moim zdaniem to bzdura, niepotrzebnie nadmuchiwany czarny scenariusz. Sam jestem ojcem 1,5 dzieciaka i jakoś tak się składa, że razem z żoną nie musimy, za przeproszeniem [beeep] pieniędzmi, żeby utrzymać potomka a przy okazji godnie żyć. Rzecz jasna to ostatnie jest pojęciem względnym. Niemniej nie potrzebuję mieć w chacie złotych klamek czy lecącego z kranu J. Walkera.

A z tymi przedszkolami? No cóż... kampania wyborcza, kontrowersyjny a jednocześnie chwytliwy temat i już - wszystkich starych pryków nagle zainteresowały przedszkolaki. Najlepszy był Prezes - dzisiaj stwierdził, że politycy powinni zmienić sytuację w związku w ujemnym przyrostem naturalnym... Dziwnie to zabrzmiało w ustach bezdzietnego kawalera...

Zresztą politycy mają takie fajne wejścia - Tusk swego czasu też palnął, że ludzie, społeczeństwo, zamiast gadać powinno brać się "do roboty". Podobnie wyraziła się minister Fedak: "trzeba robić dzieci". To skoro politycy są tacy mONdrzy, to niech zaczną od siebie i tym zarabiającym naprawdę małe pieniądze odpalą swoją "skromniutką" dietkę poselską... Szlag człowieka trafia jak słyszy takie "recepty".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, teraz to zupełnie zmanipulowałeś (cytat wyrwany z kontekstu), ale nie ma o co się spierać.

Więc utrzymujesz, że czcigodny Grzegorz nie miał tak naprawdę na myśli realnej antykoncepcji? Bo jeżeli miał, to wypowiedź wcale nie jest wyrwana z kontekstu. Zdanie które dalej przytaczasz ja rozumiem jako rozpoczęcie kolejnego, tym razem akurat dość trafnego argumentu - tego, że w Polsce ludzie boją się mieć dzieci ze względu na warunki finansowe.

Ja czepiłem się dwóch pierwszych "argumentów", bo do istoty tematu mają się jak sparaliżowany do baletu. Pan Napieralski wyraźnie zaznaczył w kontekście rozmowy o ujemnym przyroście, że polityka prowadzona przez poprzednie rządy to brak informacji o antykoncepcji i że to ona jest winna. I właśnie pomysł, że większa wiedza o antykoncepcji, czyli pomysł na politykę prorodzinną w wykonaniu SLD, mogłaby spowodować dodatni przyrost naturalny, jest tym co mnie śmieszy do łez.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miało być błyskotwie i złośliwie, ale będzie punktowo:

- Rozwarstwienie zarobków na poziomie takich potęg jak Egipt, Ukraina, Rumunia (badania z 2010) i wynikająca stąd papierowa średnia krajowa.

- Płaca minimalna, za którą często nie da się wyżyć (próbował ktoś mieszkać w Warszawie jako sekretarka z furą wymagań na "konieczne do przyjęcia" za 1200 na rękę?) lub da się, ale jest to życie zbliżone do wegetacji.

- W potomstwo trzeba zainwestować czas, pieniądze i zainteresowanie. Równie dobrze można sobie sprawić kota. Mniej problemów, a prawie taki sam efekt.

- Problemy w pogodzeniu macierzyństwa z karierą zawodową u kobiet.

- Brak realnej polityki prorodzinnej ze strony państwa.

Tyle ode mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie odnieść się do kilku Twoich punktów, Holy:

Miało być błyskotwie i złośliwie, ale będzie punktowo:

- Płaca minimalna, za którą często nie da się wyżyć (próbował ktoś mieszkać w Warszawie jako sekretarka z furą wymagań na "konieczne do przyjęcia" za 1200 na rękę?) lub da się, ale jest to życie zbliżone do wegetacji.

Odkąd istnieją umowy cywilnoprawne, na podstawie których można podejmować pracę, to pojęcie płacy minimalnej tak czy inaczej jest w pewnym sensie sztuczne - jej zwiększanie ponad normę (tj. ponad korygowanie o rozwój gospodarczy/inflację/itd. jest w mojej opinii zagraniem populistycznym, które w dodatku działa niekorzystnie na stopę bezrobocia - z tym, że co do zasady się z Tobą zgadzam, zarobki są niewspółmierne do kosztów utrzymania. Jednak uważam, że akurat płaca minimalna nie jest najważniejszym narzędziem walki z tym zjawiskiem.

- Problemy w pogodzeniu macierzyństwa z karierą zawodową u kobiet.

To jest ogólnik. W jednych firmach jest to problem, w innych nie - oczywiście nie jestem reprezentatywny dla całego kraju, ale dla przykładu w mojej firmie (korporacja) polityka związana z urlopami macierzyńskimi jest bardzo prorodzinna i z tego, co wiem to się zmienia jednak w dobrym kierunku - przepisy są niezłe, problem leży w nastawieniu niektórych pracodawców.

W pozostałych pełna zgoda.

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kampanię polityczną raczej sobie darowałem, zwłaszcza po tym, jak biedni niewierzący będą zmuszani do 6 lekcji religii dziennie (chyba nawet w Watykanie tyle nie ma :P) gdy Palikot nie wejdzie do Sejmu (od czasu gdy sprzedał dokument, którego nie mógł, nie traktuję go poważnie) albo że jedynym działaniem rządu była walka z wielkim, potężnym, prezydentem, prawdziwym Polakiem, świętej już pamięci, przez władze kondominialne brutalnie zamordowany. Ze strony obecnej władzy też jest niekoniecznie lepiej, bo rewelacje z resortu zdrowia czy edukacji ciągle mnie powalają, a PSL... też bez szału.

Za to Korwinowi się szykuje zwycięstwo, moim zdaniem, od SN.

Z "weselszych" wieści: Włosi zarazili się greckim wirusem i też nie chcą... oszczędzać? Gdzie tam, to dopiero pół biedy. Drugie pół to to, że nie chcą pracować, a wolą za to... protestować i manifestować, że chcą ciągle żyć na kredyt w taki sposób, że stereotypowi sarmaci by gały wybałuszali, ale i tak nie pobiją w tym Greków, którzy mają siłę kilka godzin dziennie wrzeszczeć i protestować, a nie mają siły pracować i ratować kraju. Im się należy, chcą dostawać kasę za siedzenie na stołkach i jeszcze pyszczą że mało, tymczasem władze europejskie z uśmiechem na ustach przyjmują kolejne zapewnienia, że tym razem uda się zaoszczędzić. Nic to, że i Włosi, i Grecy nie chcą oszczędzać ani nie mają żadnego planu, by z tych długów wyjść (umórzcie nam długi, czyli dajcie nam 460 mld euro). Dobrze, że chociaż giełdy polecą w górę ten dzień bądź dwa. Niech w końcu sprzedadzą tę Kretę (Sardynię też), jak mówiłem od dawien dawna :P Co jak co, ale rozwalania sklepów, generujących dochód dla państwa i obywateli, oraz blokowanie zakładów pracy, raczej nie pomogą wyjściu z tego.

Ludzie muszą wynosić się z mieszkań, a kopalnia targuje się o pieniążki z władzami miasta. Może coś przegapiłem, ale jaki jest cel władz samorządowych, podawany w statutach, w przysiędze oraz w ważniejszych aktach prawnych? Wychodzi na to, że ludzie się nie liczą, tylko pieniądze, za które będzie można później miasto (częściowo wyremontować) i sprowadzić nowych ludzi, bo obecni... się nie liczą? Albo jeszcze lepiej - rzucić wszystko w cholerę i jechać do kraju bez współpracy prawnej z RP.

Natomiast co do słabego przyrostu naturalnego, to sądzę, że głównym problemem jest licha polityka prorodzinna (obecne obietnice pomijam) i zbytnie rozwarstwienie zarobków. Zarobki mamy na poziomie sprzed kilku(nastu) lat, a ceny mamy niejednokrotnie wyższe niż w krajach zachodnich (lub równe). Paczka pampersów, rożek, pojemniki do mrożenia mleka i sporo innych może kosztować u nas tyle, ile tam, a nawet liczbę złotówek zarabianych mamy niższą niż liczbę euro zarabianych tam. Spróbujcie wejść do regału z zabawkami z brzdącem, a czeka was Piekło.

Przykre, ale nie ma się specjalnie co dziwić takowemu zachowaniu przeciętnych rodzin.

Dziecko można normalnie wychować w dwójkę, przy standardowej pracy. Cztery tysiące na życie wystarczy. Gdy dziecko jednak rośnie, koszty także rosną. Coroczna zmiana podręczników, ubrania (koszt rośnie, gdy większość szkoły nosi markowe), koszty transportu (Warszawa x2), potem czas dojrzewania.

Warto również odnotować falę rozwodów zeszłego pokolenia (wolałbym nie wspominać o znajomych, ale biorąc kilkanaście par z brzegu, to 90-95% się rozwiodło, a pewna część tego omija alimenty), co wiąże się z trudnościami finansowymi, w taki (sprzedaż mieszkania, podział majątku, prawnicy) bądź inny (psycholog, konieczność szukania nowego lokum, kupno nowego sprzętu) sposób. Z całego serca, nikomu tego nie życzę.

Każdy człowiek, który poradził sobie porządnie z wychowaniem potomstwa, jest wielki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@t3tris- Z tym, że wypowiedź Napieralskiego (o antykoncepcji) była w tym przypadku bez sensu, w pełni się zgadzam. Jednak, jeżeli mam już dociekać co "błyskotliwy" autor miał na myśli, to ja rozumiem ją następująco: Napieralski twierdzi, że tzw. polityka prorodzinna poprzednich rządów zbankrutowała (choć nie było edukacji seksualnej i informacji o środków antykoncepcyjnych), ponieważ Polaków nie stać na posiadanie dzieci (w skrócie).

Natomiast rozwiązania proponowane przez SLD są praktyczne i o wiele lepsze, gdyż oprócz edukacji i oświecenia ciemnych mas, zapewnią dobrobyt- dadzą na wszystko pieniądze. W rezultacie, dzieci będzie rodzić się więcej. Ergo: typowa demagogia i populizm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umowy cywilnoprawne to ostatnio modny temat, są bardzo ostro krytykowane. Moim zdaniem niesłusznie bo czasy kiedy każdy pracował na etacie minęły już dawno temu. Problemem jest natomiast nadużywanie tych umów przez pracodawców (nota bene pracując na umowie cywilnoprawnej nie ma się pracodawcy tylko zleceniodawcę) i wymaganie od zleceniobiorców takiej samej pracy jak etatowcy tylko bez opłacania im różnych świadczeń i składek, np. ustalanie im sztywnych godzin pracy. Jest to jawne łamanie prawa ponieważ kodeks pracy jasno określa czym się charakteryzuje stosunek pracy i jeśli ktoś świadczy pracę, która spełnia wszystkie cechy stosunku pracy musi pracować na warunkach przewidzianych w kodeksie pracy a nie kodeksie cywilnym. Pracodawców którzy łamią to prawo powinno się surowo karać, bo jest to naruszenie nie tylko prawa pracownika, ale i nieuczciwa konkurencja w stosunku do pracodawców, którzy prawa przestrzegają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie co by rząd nie robił, to dzieci i tak będzie się rodziło tyle co obecnie. Skąd ten wniosek? Wystarczy spojrzeć na kraje bogatsze. Tam przyrost naturalny jest napędzany głównie "siłami imigrantów". Tubylcy, mimo zamożności na dzieci się nie decydują.

Zapanuje u nas dobrobyt? To się znajdzie inne usprawiedliwienie by dzieci nie posiadać. Wiadomo, w interesie Państwa byłoby zapewnienie realnych pomocy materialnych rodzicom potencjalnych przyszłych podatników, tylko jakoś nie widzę tego w sytuacji, gdy żadnej partii nie udało się utrzymać władzy przez 2 kadencje. Tu trzeba myśleć przyszłościowo, a w tym nasi wybrańcy najlepsi nie są.

Obecna polityka Państwa nie tylko nie skłania, ale wręcz zniechęca do posiadania potomstwa. Emerytury, renty, bla bla bla... Dawniej jak sobie nie spłodziłeś potomstwa, to nie miał Cię kto utrzymywać na starość w sytuacji wyczerpania majątku. Wiem, że może brzmi to trochę głupio w kontekście zdobyczy cywilizacyjnych, ale przyrostowi naturalnemu sprzyja patrzenie na dzieci jak na inwestycję długoterminową. Nie mówię, że trzeba od razu spłodzić sobie 15-osobową gromadkę, bo takiej nie sposób doglądać, dziecko potrzebuje też uwagi, ale o ile utrzyma się rozsądny odstęp czasowy od dziecka do dziecka, to można wychować więcej, niż obecne 1,98 porządnego obywatela.

EDIT:

@antros22 - ja tam mniej więcej rozumiem co autor miał na myśli - chciał jednocześnie przedstawić swój program i zbesztać poprzednie rządy, ale sposób w jaki to wykonał kwalifikuje go bardziej do kabaretu niż Parlamentu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś dawno tu nikt nie pisał.

Korwina sąd niestety nie dopuścił do startu we wszystkich okręgach. Absurd. Złożył papiery poprawnie, wina PKW...mam nadzieję, że jeśli KNP byłoby blisko progu a nie udałoby się go przekroczyć, to uda się unieważnić wybory. Ciemna masa siedząca przed TV z lenistwa drugi raz pójdzie w mniejszym gronie i może KNP tym razem się uda. Wszak będą wszystkie okręgi do dyspozycji.

Dla tych co nie widzieli( i tych którzy doznali zaćmienia chcąc głosować na SLD):

Napieralski vs starsza kobieta.

To pokazuje jak Grzegorz jest merytoryczny. Inną perełką jest jego gadanie bzdur o dawaniu dzieciakom darmowych lapków. Niestety dzielny Grzesio zagadnięty skąd wziąść na to kasę odparł, że z budżetu. Czyli od nas wszystkich. Oczywiście biedaczyna nie pomyślał chociażby o instalacji oprogramowania etc. . Jaki wódz taka cała partia. Zakłamani socjaliści, gdy widzę tego człowieka wygadującego komunistyczne bzdury o tym że on wie co zmienić, że zrobi z PL nowoczesne państwo to rzygać mi sie chce. To samo tyczy się szanownych panów: Donalda, Jarosława, Waldemara....tfuuuuuuuuuuu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki wódz taka cała partia. Zakłamani socjaliści, gdy widzę tego człowieka wygadującego komunistyczne bzdury o tym że on wie co zmienić, że zrobi z PL nowoczesne państwo to rzygać mi sie chce. To samo tyczy się szanownych panów: Donalda, Jarosława, Waldemara....tfuuuuuuuuuuu

To samo można powiedzieć o każdym. Z Korwinem włącznie. Ja mam do wyboru nie głosować lub głosować przeciwko Kaczyńskiemu. Tyle, że przy takim modelu będzie trzeba głosować aż Kaczyński umrze lub PiS się rozpadnie. Czyli żadne rozwiązanie tak naprawdę. Brakuje kogoś konkretnego i sensownego, ale myślę, że to wina tego ze ludzie poważni i rozsądni nie chcą na ogół pchać się do polityki i dominacja w mediach znanych partii sprawia, iż mało znane partie pozostają małe i nieznane, bo ludzie i tak pójdą głosować na tych dużych albo przeciwko komuś, bo głos na małe partie to głos zmarnowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo trzeba wprowadzić okręgi jednomandatowe.

Poza tym, jak każdy będzie wychodzić z takiego założenia (głos na małe partie, to głos zmarnowany), to rzeczywiście tak będzie. IMO najlepiej by było aby ludzie, za przeproszeniem olali przynajmniej PO i PiS, i zagłosowali na inne partie (marzenia ściętej głowy).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś dawno tu nikt nie pisał.

Korwina sąd niestety nie dopuścił do startu we wszystkich okręgach. Absurd. Złożył papiery poprawnie, wina PKW...mam nadzieję, że jeśli KNP byłoby blisko progu a nie udałoby się go przekroczyć, to uda się unieważnić wybory. Ciemna masa siedząca przed TV z lenistwa drugi raz pójdzie w mniejszym gronie i może KNP tym razem się uda. Wszak będą wszystkie okręgi do dyspozycji.

Cóż, tak to jest jak składa się papiery dosłownie na ostatnią chwilę. Co ciekawe, Korwin dosyć uparcie twierdził, że jego partia "stanie się trzecią siłą w sejmie" (link 1, link 2), a tu nagle się okazuje, że nawet nie był w stanie zebrać podpisów szybciej niż PJN, Palikot, SLD i PSL (o ile mnie pamięć nie myli).

Tak swoją drogą... Najpierw Korwin wszem i wobec obwieszcza, jaka to demokracja jest zła, a następnie, zamiast namawiać do bojkotu wyborów... sam do nich przystępuje, tym samym wspierając demokratyczny ustrój. Logika by nakazywała, że teraz powinien się cieszyć z (jego zdaniem) nieprawidłowości - bo przecież to zawsze o krok bliżej do jego kochanej dyktatu... monarchii znaczy się. Jak widać Korwin to hipokryta pełną gębą - jakby jego partia dostała w wyborach 40% to pewnie nagle by się okazało, że demokracja to najlepszy ustrój.

Dla tych co nie widzieli( i tych którzy doznali zaćmienia chcąc głosować na SLD):

Napieralski vs starsza kobieta.

Norma. To polityka - mentalny odpowiednik prostytucji. Na SLD i tak oddam głos - bo głosuję ze względu nie na Napieralskiego, ale na program. Chociażby dlatego, że SLD, w przeciwieństwie do Nowej Prawicy czy PiSu, nie jest obudowany wokół jednego wodza.

Ponadto - rzucanie hasełkami, że będą "pieniądze na szpitale" i tak jest lepsze od obiecywania siedmio/ośmio/dziewięcio/dziesięciokrotnie (widziałem kilka wersji, żadna nie była poparta obliczeniami) wyższych zarobków a'la Korwin.

To pokazuje jak Grzegorz jest merytoryczny. Inną perełką jest jego gadanie bzdur o dawaniu dzieciakom darmowych lapków. Niestety dzielny Grzesio zagadnięty skąd wziąść na to kasę odparł, że z budżetu. Czyli od nas wszystkich.

Zaraz, to moje pieniądze pójdą na laptopy dla dzieciaków? Zbrodnia! Stalinizm! Lepiej, żeby moja kasa szła na coś innego, na przykład armię, dzięki czemu ludzie będą mieli sprzęt żeby się nawzajem mordować... a może jednak nie?

Oczywiście biedaczyna nie pomyślał chociażby o instalacji oprogramowania etc. . Jaki wódz taka cała partia. Zakłamani socjaliści, gdy widzę tego człowieka wygadującego komunistyczne bzdury o tym że on wie co zmienić, że zrobi z PL nowoczesne państwo to rzygać mi sie chce. To samo tyczy się szanownych panów: Donalda, Jarosława, Waldemara....tfuuuuuuuuuuu

Tak w sumie myślę skąd u korwinistów tyle agresji się często bierze. Pejoratywne określenia w stylu "lewactwo" etc. to norma, a do tego w niektórych miejscach (YT) widziałem jakże radosne bluzgi pokroju "Ta morda k*******a to chyba znak od Boga,? że koniec świat się zbliża wielkimi krokami, bo inaczej nie potrafię wyjaśnic jej niewiarygodnej brzydoty?" (

), nie wspominając już o teoretyzowaniu, komu by to się gęby nie obiło. Jasne, bluzgacze zdarzają się u zwolenników wszystkich opcji politycznych, ale u korwinistów niemal zawsze prędzej czy później zaczną się bluzgi.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Norma. To polityka - mentalny odpowiednik prostytucji. Na SLD i tak oddam głos - bo głosuję ze względu nie na Napieralskiego, ale na program. Chociażby dlatego, że SLD, w przeciwieństwie do Nowej Prawicy czy PiSu, nie jest obudowany wokół jednego wodza.

Ponadto - rzucanie hasełkami, że będą "pieniądze na szpitale" i tak jest lepsze od obiecywania siedmio/ośmio/dziewięcio/dziesięciokrotnie (widziałem kilka wersji, żadna nie była poparta obliczeniami) wyższych zarobków a'la Korwin.

Nie przypominam sobie aby Korwin mówił cokolwiek o ingerowaniu w zarobki, on akurat w przeciwieństwie do lewicowców nie obiecuje złotych gór. W liberalizmie nie ma

Możesz przytoczyć jakieś cytaty z tego wspaniałego planu 4 letn...tfu programu SLD, którego wizja tak cię pociąga? Bo ja tam widzę podobne rzeczy co u PiS, czyli interwencjonizm pełną gębą. Marks byłby dumny. NIe zdziwiłbym się gdyby te dwie partie zawiązały koalicję.

Tak swoją drogą... Najpierw Korwin wszem i wobec obwieszcza, jaka to demokracja jest zła, a następnie, zamiast namawiać do bojkotu wyborów... sam do nich przystępuje, tym samym wspierając demokratyczny ustrój.

facepalm.

Głupich jest zawsze więcej niż mądrych i Korwin ma tu rację. On sam musi działać zgodnie z obowiązującym prawem by móc coś zmienić, które okazało się zresztą dziurawe co pokazuje orzeczenie SN ze sprawą PKW.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, tak to jest jak składa się papiery dosłownie na ostatnią chwilę. Co ciekawe, Korwin dosyć uparcie twierdził, że jego partia "stanie się trzecią siłą w sejmie" (link 1, link 2), a tu nagle się okazuje, że nawet nie był w stanie zebrać podpisów szybciej niż PJN, Palikot, SLD i PSL (o ile mnie pamięć nie myli).

Taa... nie ma to jak ignorowanie faktów - Sąd Najwyższy, do którego trafiła skarga na bezprawne działanie PKW (przetrzymywanie list Nowej Prawicy i powolne ich liczenie), nie odniósł się do tej skargi, o nie, tylko pozostawił bez rozpatrzenia. Czy tak wygląda działanie demokratycznego państwa, które powinno wspierać pluralizm w polityce i trzymać się granic prawa ? Najpierw z winy PKW komitet Nowej Prawicy nie zarejestrował list we wszystkich okręgach, a potem SN unika odniesienia się do zasadnej skargi owej partii. To jest skandal. Tymczasem, w telewizji brylują inne komitety, przedstawiane są ich programy, nawet tych mających szanse ledwie na parę procent poparcia, jak Ruch Palikota czy Polska Partia Pracy. I nikogo nie dziwi, że wszystkie te partie są w jakimś stopniu lewicowe ? Od nasyconych lewicowymi postulatami PPP, Ruchu Palikota, SLD, po umiarkowanie lewicowe, szczególnie gospodarczo, PiS, PO i PSL. A gdzie tu prawica ? Nie ma, bo musi walczyć z łaskawymi urzędnikami [pracownicy PKW jak i sędziowie, to są państwowi urzędnicy] o prawo (sic !) do wystawienia list w całej Polsce. Mówię prawica, ponieważ inne komitety niestety nie zjednoczyły się i są w skali kraju małe, jak np. Prawica RP, więc reprezentantem myśli prawicowej jest komitet Nowej Prawicy

Tak swoją drogą... Najpierw Korwin wszem i wobec obwieszcza, jaka to demokracja jest zła, a następnie, zamiast namawiać do bojkotu wyborów... sam do nich przystępuje, tym samym wspierając demokratyczny ustrój. Logika by nakazywała, że teraz powinien się cieszyć z (jego zdaniem) nieprawidłowości - bo przecież to zawsze o krok bliżej do jego kochanej dyktatu... monarchii znaczy się. Jak widać Korwin to hipokryta pełną gębą - jakby jego partia dostała w wyborach 40% to pewnie nagle by się okazało, że demokracja to najlepszy ustrój.

Brak logiki aż bije po oczach. Nie słyszałeś nigdy o czymś takim, jak zmiana lub niszczenie, ustroju od środka ? Poza tym, czy jest lepszy sposób na zdobycie uwagi społeczeństwa niż dostanie się do sejmu, pojawianie się w prasie, telewizji, radiu ? No chyba, że uważasz, iż nagle Polacy jak zahipnotyzowani, obudzą się pewnego poranka z myślą: "chcemy mieć monarchię". Nawiasem mówiąc, jeśli utożsamiasz monarchię z dyktaturą to znaczy, że nie rozróżniasz pojęć autorytarny i totalitarny.

Nie mówiąc już o tym, że możemy chcieć czegoś innego, ale żyć w tym czym żyjemy i starać się zmienić otoczenie na obraz bardziej odpowiadający własnym oczekiwaniom. Poza tym, Korwin już w sejmie zasiadał, I kadencji.

Ponadto - rzucanie hasełkami, że będą "pieniądze na szpitale" i tak jest lepsze od obiecywania siedmio/ośmio/dziewięcio/dziesięciokrotnie (widziałem kilka wersji, żadna nie była poparta obliczeniami) wyższych zarobków a'la Korwin.

Lepsze ? Słuchałem różnych wypowiedzi Korwina i zawsze powtarzał, że kto pracowity i zaradny, ten będzie miał dobrze w systemie z gospodarką wolnorynkową (bo takiej nie mamy, mamy jej wersję zanieczyszczoną socjalizmem, jakby ktoś nie wiedział), a kto leniwy i liczący na państwowe renty i zasiłki, ten będzie miał źle. Czy to jest obiecywanie kokosów ? Raczej powtórka retoryki Churchilla - obiecuję wam krew, pot i łzy. Czyli sama prawda. Dlatego wyborcy tego nie kupują, bo wolą być mamieni kłamstwem i iluzjami. Gdyby Napieralski rządził, mielibyśmy drugą Hiszpanię. Teraz jakoś Grzesiu nie wspomina o swej przyjaźni z Zapatero, ciekawe czemu ?

Zaraz, to moje pieniądze pójdą na laptopy dla dzieciaków? Zbrodnia! Stalinizm! Lepiej, żeby moja kasa szła na coś innego, na przykład armię, dzięki czemu ludzie będą mieli sprzęt żeby się nawzajem mordować... a może jednak nie?

:wallbash: Znów brak logiki :rolleyes: Po pierwsze, to nie szkoły sprawa kiedy dziecko powinno zacząć kontakt z komputerem - może rodzic sobie nie życzy by już 7 latek wsiąkł w świat na monitorze komputera ? Po drugie, oczywiście nikt nie wspomni, że przy okazji "lapków" firma która wygra przetarg, obłowi się jak dziki bąk ? I oczywiście, żadnych łapówek nie będzie, żadnego ustawiania przetargu pod konkretnego wykonawcę, nie, przecież żyjemy w uczciwym świecie, prawda ? Po trzecie, pieniądze, Grzesiu naprawdę sądzi, że jesteśmy w Emiratach Arabskich i możemy wydawać kasę na coś, co nie niesie konkretnych profitów ? Czysta komuna, wydać kasę tylko po to żeby wydać. A może tak inwestycje ? W drogi, szkolnictwo - konkretne, czyli wyposażenia pracowni biologicznych, chemicznych, fizycznych, sal do wf-u itd. Podręczniki i książki do bibliotek, szczególnie uczelni wyższych. Inwestycje w badania i naukę. Tworzenie funduszu na zabezpieczenie wypłaty emerytur itd. A nie lapki za darmo, dla tysięcy uczniów, bez celu innego niż kiełbasa wyborcza. W życiu nie ma nic za darmo, przed tą prawdą się nie ucieknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepsze ? Słuchałem różnych wypowiedzi Korwina i zawsze powtarzał, że kto pracowity i zaradny, ten będzie miał dobrze w systemie z gospodarką wolnorynkową (bo takiej nie mamy, mamy jej wersję zanieczyszczoną socjalizmem, jakby ktoś nie wiedział), a kto leniwy i liczący na państwowe renty i zasiłki, ten będzie miał źle.

Brednie. Można być pracowitym i zaradnym i wcale nie mieć dobrze. Znam takie przypadki. Poza tym fajnie, że każdy biorący państwowe zasiłki i renty to według ciebie leń liczący na cudze pieniądze. Proponuję zabijać na miejscu każdego, kto jest biedny/chory/niezdolny do pracy, a niepełnosprawne noworodki topić w studniach. Zacznijmy ode mnie, bo strasznie dużo kosztowałem państwo i rodziców i na sto procent jeszcze będę kosztował. Jak wszyscy będą młodzi, silni, piękni, zaradni i pracowici to wszystkie problemy naszego świata ulegną dematerializacji.

Chcesz eliminacji socjalu? Wyeliminuj jego przyczyny. W przeciwnym wypadku to są, jak już powiedziałem, brednie. Brednie, ponieważ potrzeba rąk do pracy także na stanowiskach, które nie są dobrze opłacane. Brednie, ponieważ są ludzie, którzy za taką "uczciwą, wolnorynkową płacę" mogą nie być w stanie opłacać życie, nie mówiąc o tzw. godnym życiu. Leki kosztują, jedzenie kosztuje, gaz kosztuje... Wszystko kosztuje i nie ma tak, że wszyscy uczciwą pracą będą dobrze zarabiać na to. Nie ma tak, ponieważ ludzie są zmuszeni - pośrednio - do przyjmowania płac, które są obecnie na rynku. Czyli niskie, bo po co dawać ludziom płace wysokie, skoro i tak będą zmuszeni je przyjąć?

Komuna, lewica, lewactwo, socjaliści... To każdy potrafi powiedzieć, tylko realnie spojrzeć na problem jakoś nie ma komu. Ty się dziwisz, że prawica jest martwa i nie ma wielu zwolenników? Jak ma mieć, skoro jest jak jest? Korwin jest takim samym "wizjonerem" jak wszyscy pozostali "wielcy" politycy. Po prostu mówi spod innej ściany.

P.S. Co ma pisanie na komputerze wspólnego ze stawianiem spacji przez znakiem zapytania? Nie widzę w tym sensu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rorschach

Taa... nie ma to jak ignorowanie faktów - Sąd Najwyższy, do którego trafiła skarga na bezprawne działanie PKW (przetrzymywanie list Nowej Prawicy i powolne ich liczenie), nie odniósł się do tej skargi, o nie, tylko pozostawił bez rozpatrzenia.

Czyli postąpił, z tego co mi wiadomo, w zgodzie z prawem.

Czy tak wygląda działanie demokratycznego państwa, które powinno wspierać pluralizm w polityce i trzymać się granic prawa ?

Dokładnie. Sąd trzymał się wyznaczonej ustawy. Ew. zastrzeżenia trzeba kierować do twórców ustawy i robić nowelę.

PKW była w dość... nieciekawej sytuacji, bo i w tą źle, i w tą niedobrze i, moim zdaniem, źle zrobiła.

Najpierw z winy PKW komitet Nowej Prawicy nie zarejestrował list we wszystkich okręgach, a potem SN unika odniesienia się do zasadnej skargi owej partii. To jest skandal.

Na jakiej podstawie uznajesz ją za zasadną? Dlaczego nazywasz skandalem to, że sąd nie zadziałał, bo nie mógł (po wyborach będzie mógł - jedyna możliwość to art. 241 KW)? Ba, działał też z art. 243 KW. Nie wiem, czy SA już zajął stanowisko, ale wątpię, by się mieszał (skoro ustawodawca przewidział skargę po wyborach), mimo to, że odmówić działania nie może.

Tymczasem, w telewizji brylują inne komitety, przedstawiane są ich programy, nawet tych mających szanse ledwie na parę procent poparcia, jak Ruch Palikota czy Polska Partia Pracy. I nikogo nie dziwi, że wszystkie te partie są w jakimś stopniu lewicowe ?

Niespecjalnie, jeśli podejrzewasz kumoterstwo czy cwaniactwo.

A gdzie tu prawica ? Nie ma, bo musi walczyć z łaskawymi urzędnikami [pracownicy PKW jak i sędziowie, to są państwowi urzędnicy] o prawo (sic !) do wystawienia list w całej Polsce.

Sędziowie nie są urzędnikami państwowymi. W skład PKW wchodzi 9 sędziów (po 3 z TK, SN i NSA).

Zauważ, że nie zabroniono prawej scenie politycznej (aż dziwne, że nie uznałeś zań PiSu i częściowo PO) startu w wyborach. Zakwestionowano zarówno JKMa jak i NE - NE wygrał, bo chodziło o komitety (art. 205 KW). Sami by się zapętlali?

I po co ten sic? Prawo do wystawiania list w całym kraju jest przywilejem, nie automatycznym uprawnieniem.

Lepsze ? Słuchałem różnych wypowiedzi Korwina i zawsze powtarzał, że kto pracowity i zaradny, ten będzie miał dobrze w systemie z gospodarką wolnorynkową (bo takiej nie mamy, mamy jej wersję zanieczyszczoną socjalizmem, jakby ktoś nie wiedział), a kto leniwy i liczący na państwowe renty i zasiłki, ten będzie miał źle. Czy to jest obiecywanie kokosów ? Raczej powtórka retoryki Churchilla - obiecuję wam krew, pot i łzy. Czyli sama prawda. Dlatego wyborcy tego nie kupują, bo wolą być mamieni kłamstwem i iluzjami. Gdyby Napieralski rządził, mielibyśmy drugą Hiszpanię. Teraz jakoś Grzesiu nie wspomina o swej przyjaźni z Zapatero, ciekawe czemu ?

Banialuki. Zgadzam się z Holym, nie mówiąc już o "cudownym" pomyśle ciachania podatków, gdy mamy spory dług, ganiania za tramwajami i odwracania rond.

Po pierwsze, to nie szkoły sprawa kiedy dziecko powinno zacząć kontakt z komputerem - może rodzic sobie nie życzy by już 7 latek wsiąkł w świat na monitorze komputera ?

A naprawdę myślisz, że byłyby one bezwarunkowe i nie byłyby wykorzystywane na lekcjach, zamiast, ot dla przykładu: grania w Tibię czy trollowania?

Po drugie, oczywiście nikt nie wspomni, że przy okazji "lapków" firma która wygra przetarg, obłowi się jak dziki bąk ?

Mamy wolność umów i system względnie rynkowy (z elementami centralnego kierowania w sprawach istotnych).

I oczywiście, żadnych łapówek nie będzie, żadnego ustawiania przetargu pod konkretnego wykonawcę, nie, przecież żyjemy w uczciwym świecie, prawda ?

Zarzuty są nic nie warte, jeśli nie ma się czym ich poprzeć.

Po trzecie, pieniądze, Grzesiu naprawdę sądzi, że jesteśmy w Emiratach Arabskich i możemy wydawać kasę na coś, co nie niesie konkretnych profitów ? Czysta komuna, wydać kasę tylko po to żeby wydać.

Patrz, zawsze mówili, żeby inwestować w edukację i przyciągać dzieci do szkół, oferując naukę przy pomocy obrazu, dźwięku i trendów.

A może tak inwestycje ? W drogi, szkolnictwo - konkretne, czyli wyposażenia pracowni biologicznych, chemicznych, fizycznych, sal do wf-u itd. Podręczniki i książki do bibliotek, szczególnie uczelni wyższych. Inwestycje w badania i naukę. Tworzenie funduszu na zabezpieczenie wypłaty emerytur itd. A nie lapki za darmo, dla tysięcy uczniów, bez celu innego niż kiełbasa wyborcza. W życiu nie ma nic za darmo, przed tą prawdą się nie ucieknie.

Jo, zgadzam się, chociaż wolałbym, by inwestować w naukę pośrednio - tzn. umożliwiać jej wykorzystanie w Polsce. Obecnie mamy bardzo dobrych wynalazców, ale, niestety, te od nas uciekają, bo nie ma u nas zbytnio warunków ekonomicznych. Problem w tym, że mamy kampanię. Od sztuki uprawiania polityki i kontaktu z narodem się nie ucieknie, w żadnym systemie.

Poza tym ten pomysł powraca raz na jakiś czas i zazwyczaj nie wychodzi. Nie żebym z tego powodu był niezadowolony.

Ale i tak chyba wolę Korwina od Palikota, chociaż... minimalnie. Korwin proponuje rzeczy, się włos na głowie jeży i zwala wszystko na potężny układ, a Palikot bawi się w straszenie złą Inkwizycją i codziennymi, sześcioma godzinami religii w każdej szkole, pomiędzy przybijaniem konstytucji i oddawaniem dokumentów na sprzedaż. Żadnych z tych zagrywek nie popieram.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Holy - popadasz w skrajności. Gdy ja odpowiedziałem Tekeeus-owi ogólnie, ty już oczekujesz szczegółowej rozprawy na temat co skąd i dlaczego. Po części rozumiem takie stanowisko, ale nigdzie nie napisałem, że należy zaczynać od końca, gdy wszystko ma swoją przyczynę. Wysokie ceny również.

@behemort - ok, miał prawo tak postąpić. Ale to i tak nie zmienia postaci rzeczy, że owo postępowanie zarówno SN jak i PKW, jest skandalem. Jak słusznie zauważyłeś, prawo do wystawienia list w całym kraju jest przywilejem, prawem, a więc rzeczą do której państwo ingerować nie powinno, sankcjonowane powinny być obowiązki wobec państwa. Tymczasem mamy sytuację, gdy legalnie zostały zebrane podpisy umożliwiające start w całym kraju, a przetrzymanie list z podpisami przez PKW uniemożliwiło rejestrację ogólnopolską komitetu. Sąd Najwyższy, zamiast się odnieść do skargi, jedynie ją zamroził na po wyborach. Mając pełną świadomość, że po wyborach to już będzie musztarda po obiedzie. Kto zwróci Nowej Prawicy ten czas antenowy który miałaby gdyby była ogólnopolskim komitetem? Gdy były jeszcze miraże przyszłych debat, proponowano ogólnopolskie komitety - gdyby się debaty odbyły, kto zwróciłby rozpoznawalność wśród wyborców programu NP? Negatywne efekty można wymieniać. Dopóki Korwin z Palikotem organizowali swoje debaty, w telewizji choćby parę sekund było o NP. Teraz cisza, tylko wałkują wszystkie inne partie, nawet marksistów z Polskiej Partii Pracy.

I to co pisałem wyżej do Holy'ego, czy ja coś pisałem o szczegółach, takich jak obniżanie podatków itd.? Bądźmy realistami, a nie obracajmy się w świecie fantasmagorii. Jeśli mamy sytuację jaką mamy, w moim odczuciu z winy wszystkich poprzednich rządów w których socjalizm gospodarczy i głaskanie wyborców były na porządku dziennym (w ogólności, detale oczywiście są różne, bo np. PiS ciął podatki, ale wydatków już nie, więc wychodzi wciąż na zabarwienie socjalizmem), to Nowa Prawica i Korwin, jako facet inteligentny, gdyby dostał się do władzy, przyjrzał stanowi państwa od kuchni, to mimo postulatów obniżenia podatków (przykładowo) gdyby się tego nie dało zrobić, poinformował o tym wyborców. Oczywiście, mogłoby tak nie być - nie chcę osądzać w tym momencie, ale chodzi o to, że program partii i program wyborczy, nie zakładają jeszcze wprowadzenia go w życie od razu po wyborach. Tymczasem ludziom się czasami wydaje, że jeśli ktoś jest za karą śmierci (przykładowo) to jak tylko wygra wybory, następnego dnia w kraju będzie kara śmierci. Głupota.

I behemorcie, nie mogę uznać za prawicę czy prawą stronę sceny politycznej, PO i PiS, ze zrozumiałych względów. Obecny podział teatru polityki, jest podziałem zafałszowanym i wyłącznie umownym. Media powtarzają jedno, politycy lewicy powtarzają to samo, bo wiedzą, że muszą się różnić np. od PO bo stracą wyborców. A rzeczywistość jaka jest, wszyscy wiemy.

Laptopy w szkołach? Really? Wymieniałem już powody finansowe na nie, to teraz czas na wychowawczo-edukacyjne: ile trwa kurs office i innych programów w systemie operacyjnym? Naprawdę musi to być robione w szkole podstawowej lub gimnazjum? Nikt, ze względu na obowiązek szkolny, nie pójdzie do stałej pracy przed 18stką, a jeśli znajdzie się ktoś taki, to bez średniego wykształcenia, znajomość komputera na niewiele się mu zda, więc czy naprawdę nie można tego się nauczyć w liceum, technikum czy nawet zawodówce? Bardziej specjalistyczne programy, lub nawet prosty AutoCAD, są uczone na studiach. LAptopy dla uczniów nie mają walorów edukacyjnych, co najwyżej wyrobią złe nawyki, bo wszystko jest w komputerze czy sieci, więc żaden nie pójdzie do biblioteki, nie będzie szukał źródeł na własną rękę, tylko parę klików i już. A może przejdźmy na e-learning i zlikwidujmy budynki szkół, bo co mają tak stać? Nie mówię, że w tym kierunku świat się nie rozwinie - nie wiem tego, ale naprawdę nie widzę żadnego, absolutnie żadnego powodu dla którego każdy uczeń miałby dostać laptopa. Oprócz kiełbasy wyborczej, gruszek na wierzbie i mamienia rodziców, oraz ewentualnie dania zarobić paru kolesiom.

Kumoterstwa i cwaniactwa nie muszę podejrzewać. Po prostu je widzę na codzień.

I chyba zapomniałem dodać, że tzw. korwinistą nie jestem, chociaż w wielu elementach mi blisko do tej opcji. I widząc co się dzieje w czasie tej kampanii, chyba oddam głos właśnie na nich.

PS. specjalnie dla ciebie, Holy, znaki zapytania przyklejone do liter. z pozdrowieniami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rorschach

ok, miał prawo tak postąpić

Nie. Miał obowiązek tak postąpić. Obywatele mogą robić wszystko, czego nie zabrania im prawo. Władza - tylko to, na co prawo im zezwala. Jest to powiązane z zadaniami i udzielonymi kompetencjami, ale tak czy tak, to nie jest uprawnienie fakultatywny, tylko obligatoryjne (co do zasady, nieliczne wyjątki muszą być wyraźnie stwierdzone).

Ale to i tak nie zmienia postaci rzeczy, że owo postępowanie zarówno SN jak i PKW, jest skandalem.

Zrobił tak, jak nakazywało mu prawo. W tej chwili skandalem nazywasz praworządność.

Jak słusznie zauważyłeś, prawo do wystawienia list w całym kraju jest przywilejem, prawem, a więc rzeczą do której państwo ingerować nie powinno, sankcjonowane powinny być obowiązki wobec państwa.

Znowu błąd - przywileje są udzielane przez władzę - zazwyczaj administracyjną, zatem jak najbardziej winna następować ingerencja państwa. Przywileje się nadaje, pozostałe uprawnienia posiada się z mocy prawa.

Tymczasem mamy sytuację, gdy legalnie zostały zebrane podpisy umożliwiające start w całym kraju, a przetrzymanie list z podpisami przez PKW uniemożliwiło rejestrację ogólnopolską komitetu.

PKW musiała sprawdzić. Listy oddano niemalże na ostatnią chwilę. "Średnie" to usprawiedliwienie, ale zauważ, że tam też pracują ludzie. Problem jest z ustanowionym prawem nie jego egzekutywą.

Sąd Najwyższy, zamiast się odnieść do skargi, jedynie ją zamroził na po wyborach. Mając pełną świadomość, że po wyborach to już będzie musztarda po obiedzie.

Bo nie mógł zrobić inaczej. Władza działa na podstawie i w granicach prawa. Poza tym, po wyborach, jeśli takie działanie okazałoby się szczególnie złe, się je anuluje.

Kto zwróci Nowej Prawicy ten czas antenowy który miałaby gdyby była ogólnopolskim komitetem?

Jeśli wybory zostaną uznane za nieważne z tego powodu, to, najpewniej, zaistnieje na listach w całej Polsce i czas antenowy, tak czy tak, dostanie.

Gdy były jeszcze miraże przyszłych debat, proponowano ogólnopolskie komitety - gdyby się debaty odbyły, kto zwróciłby rozpoznawalność wśród wyborców programu NP? Negatywne efekty można wymieniać. Dopóki Korwin z Palikotem organizowali swoje debaty, w telewizji choćby parę sekund było o NP. Teraz cisza, tylko wałkują wszystkie inne partie, nawet marksistów z Polskiej Partii Pracy.

Zaciekawieni przychodzą. Zaciekawieni oglądają. Zaciekawieni, w końcu, czytają programy i słuchają propozycji. Nie znaczy to, oczywiście, że dwugodzinny spektakl w telewizji państwowej nie pomógłby podnieść słupków, jednakże, o dziwo, wielu z moich starszych już znajomych (30-35) o Korwinie wie więcej niż o Tusku czy Dżarosławie, a też odcinają się raczej od masówki.

PPP jest raczej trockistowska, nie marksistowska.

I to co pisałem wyżej do Holy'ego, czy ja coś pisałem o szczegółach, takich jak obniżanie podatków itd.?

A musiałeś o nich wspominać, bym mógł poruszyć ten temat, jeśli padło nazwisko pewnego dość charakterystycznego kandydata?

Bądźmy realistami, a nie obracajmy się w świecie fantasmagorii.

Heh, to nie do nas, to do nich. To nie my o tym trąbimy, my się na to co najwyżej powołujemy.

Jeśli mamy sytuację jaką mamy, w moim odczuciu z winy wszystkich poprzednich rządów w których socjalizm gospodarczy i głaskanie wyborców były na porządku dziennym (w ogólności, detale oczywiście są różne, bo np. PiS ciął podatki, ale wydatków już nie, więc wychodzi wciąż na zabarwienie socjalizmem), to Nowa Prawica i Korwin, jako facet inteligentny, gdyby dostał się do władzy, przyjrzał stanowi państwa od kuchni, to mimo postulatów obniżenia podatków (przykładowo) gdyby się tego nie dało zrobić, poinformował o tym wyborców.

Głaskanie wyborców zawsze jest na porządku dziennym - w wyborach. Takie są mechanizmy społeczne.

Wyborcy widzą skutki władzy. O wiele lepiej niż kontrkandydaci polityczni.

Korwin to jest inteligentny do brydża, nie do polityki ;)... ale to już moje zdanie.

Gdyby się nie dało tego zrobić, to by popełnił samobójstwo, trąbiąc o tym. Naturalnie, mógłby się posłużyć kartą przetargową typu: "to wina tych poprzednich, ja bym dał radę sam", ale tak może powiedzieć każdy.

Oczywiście, mogłoby tak nie być - nie chcę osądzać w tym momencie, ale chodzi o to, że program partii i program wyborczy, nie zakładają jeszcze wprowadzenia go w życie od razu po wyborach. Tymczasem ludziom się czasami wydaje, że jeśli ktoś jest za karą śmierci (przykładowo) to jak tylko wygra wybory, następnego dnia w kraju będzie kara śmierci. Głupota.

Ludzie świadomi wiedzy tej nie uznają za coś wyjątkowego. Mają natomiast nadzieję, że pracę nad tym ruszą od razu i, przy okazji, dla narodu lepsze byłyby oszczędności i budowa zakładów pracy, a nie ganianie po Warszawie za tramwajami.

I behemorcie, nie mogę uznać za prawicę czy prawą stronę sceny politycznej, PO i PiS, ze zrozumiałych względów.

Jakby były to względy zrozumiałe (dla mnie), to bym nie pytał. Słucham więc.

Obecny podział teatru polityki, jest podziałem zafałszowanym i wyłącznie umownym. Media powtarzają jedno, politycy lewicy powtarzają to samo, bo wiedzą, że muszą się różnić np. od PO bo stracą wyborców. A rzeczywistość jaka jest, wszyscy wiemy.

Podział nie jest ścisły, ale to nie oznacza, że jest albo zafałszowany, albo umowny. Co więcej - cały ten fragment to argumentum ad populum.

Rzeczywistość różni się od punktu widzenia osoby. Dla jednego zatrzymanie budowy to krętactwo, dla drugiego - obiektywna trudność. Pytanie, czy złem jest tylko niewiedza?

Wymieniałem już powody finansowe na nie, to teraz czas na wychowawczo-edukacyjne: ile trwa kurs office i innych programów w systemie operacyjnym?

Mnie zajął ok. 3 miesięcy. Byłem w podobnym wieku, a dzisiejsze pokolenie, podobno, rozwija się w tej materii szybciej.

Naturalnie warto wspomnieć, że nie wiadomo, jaki będzie nań system oraz sądzę, że programy będą dostosowane do celów, dla których dziatki nimi by obdarowano.

Naprawdę musi to być robione w szkole podstawowej lub gimnazjum?

Jeśli faktycznie stajemy się homo-informaticus, to raczej tak. Angielskiego również uczymy się (obecne młode pokolenie) od podstawówki.

Nikt, ze względu na obowiązek szkolny, nie pójdzie do stałej pracy przed 18stką, a jeśli znajdzie się ktoś taki, to bez średniego wykształcenia, znajomość komputera na niewiele się mu zda, więc czy naprawdę nie można tego się nauczyć w liceum, technikum czy nawet zawodówce?

Do obecnego poziomu znajomości komputera i software'u dochodziłem 10 lat. Jeżeli mam skrócić to o czas, kiedy mój mózg ochoczo i z łatwością chłonął takie informacje (3 lata życia, ale w porównaniu do wykształconego już mózgu, to strata niemalże 6 lat), to wątpię, czy sam podłączyłbym wszystko do płyty głównej.

Wiesz jak wygląda informatyka w liceum, technikum czy zawodówce? Z moich doświadczeń i relacji dziesiątek moich znajomych z różnych szkół, to opiera się ona na ciągłym wkuwaniu PP, Worda, Excela, męczenia tym, ile bitów jest w bajcie i dlaczego ostatni nazywa się tak, a nie inaczej. Później wchodzi C++, który zazwyczaj tkwi w nieskończonej pętli, a uczniowie w ciągu 2-4 lat, więcej grają w Quake'a niż piszą programy chociażby umiejące potęgować. Na sprawdzianach, oczywiście, się to przekładało.

Na studiach również fundnięto mi kurs Worda. Krótko mówiąc - 90% czasu na kursie przeglądałem strony internetowe, a pracę, którą inni mielili przez 2-3 godziny, oddawałem po 10 minutach i nie - nie jestem nikim wybitnym w tej materii, i tak - to byli ludzie, których nie uczono obsługi oprogramowania jak byli młodzi (dopiero w liceum albo pod koniec gimnazjum).

LAptopy dla uczniów nie mają walorów edukacyjnych, co najwyżej wyrobią złe nawyki, bo wszystko jest w komputerze czy sieci, więc żaden nie pójdzie do biblioteki, nie będzie szukał źródeł na własną rękę, tylko parę klików i już.

To się nazywa postęp. Zapewne rodzice małych jaskinoszczątek narzekali, że dzieci nie zdobywają wiedzy ze ścian, tylko u szamanów, a rodzice małych starożytniszczątek narzekali, że czytają papirusy, zamiast iść się uczyć F2F z kimś mądrym. Nie widzę niczego złego w tym, że człowiek wybiera drogę, dzięki której może uzyskać informację szybciej, a, przy okazji, poznać odmienne stanowiska co do niej. Naturalnie musi też zostać nauczonym, jak odróżniać bełkot od wartościowych danych.

A może przejdźmy na e-learning i zlikwidujmy budynki szkół, bo co mają tak stać?

Po to, że jesteśmy istotami społecznymi, uczymy się większości rzeczy nie z napisanych niezrozumiałych dla laika językiem, tylko od żywej osoby, która wyjaśni wątpliwości, przedstawi obecny stan rzeczy, rozwieje wątpliwości. Jak myślisz, po co są programy edukacyjne i studia przygotowujące do nauczania? Po to, by nauczyć, jak uczyć, by nauczyć. Samouctwo nie jest zbyt dobrym pomysłem.

Nie mówię, że w tym kierunku świat się nie rozwinie - nie wiem tego, ale naprawdę nie widzę żadnego, absolutnie żadnego powodu dla którego każdy uczeń miałby dostać laptopa.

Też nie uważam tego za dobry pomysł.

Oprócz kiełbasy wyborczej, gruszek na wierzbie i mamienia rodziców, oraz ewentualnie dania zarobić paru kolesiom.

Jest to próbą informatyzacji kontaktu władz z obywatelami, co, w pewnym stopniu, wiąże się też z nauczaniem. Naprawdę, wolałbyś nie wiedzieć, ile planów i iloletnich już było, dotyczących tej materii.

Kumoterstwa i cwaniactwa nie muszę podejrzewać. Po prostu je widzę na codzień.

Widziałeś jak Palikot lub Ziętek załatwiali coś pod ladą z Jaworskim?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...