Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fearon

Świat Dysku (ogólnie), Terry Pratchett

Polecane posty

Ja to tylko jednego nie rozumiem: dlaczego tak się czepiacie Koloru Magii? Ja wiem, że gusta są różne, ale moim zdaniem książka jest lepsza od wychwalanego pod niebiosa Morta. Powie mi ktoś, najlepiej z tych, którzy pisali, że pierwsza część Świata Dysku jest kiepska, dlaczego tak uważa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bleh, nie pisałem tutaj, mimo że jestem wielkim fanem Pratchetta, ale ogólnie raczej nie wściubiam nosa w OT, więc... Tak czy siak wpadłem nie po to by dyskutować która część jest najlepsza i dlaczego są to Pomniejsze Bóstwa, ani nawet który cykl jest najlepszy i dlaczego o Straży, a żeby dokonać małej jawnoreklamy, która może zainteresować wszystkich fanów Pratchetta, a już szczególnie tych z zacięciem pisarskim.

http://forum.cdaction.pl/index.php?showtop...mp;#entry962188

To link do Sesji RPG (kto by pomyślał?) do nowego pomysłu na rozgrywkę... w Świecie Dysku właśnie. Jeśli przy okazji jesteście fanami seriali kryminalnych, zapraszam tym bardziej, jeśli ponadto zawsze chcieliście grać na Sesji i nie wiedzieliście gdzie zacząć to obok tej okazji nie możecie przejść obojętnie. Come all :D

Chodźta, chodźta... Mój wielbłąd dawno ludziny nie jadł... [Tur]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, no tak u mnie nie ma na tyle dobrej sytuacji, żebym mógł zaczynać czytanie Pratchetta od pierwszej książki. Ale swoją drogą tak jest najlepiej. Jak na razie przeczytałem już całe 4 książki(5 z "Dyskiem", ale to taka ogólna książka o ŚD i to S-f!) o Świecie Dysku. Pierwszy - Eryk. Chyba jedna z najlepszych jak dotąd przeczytanych w ogóle. Druga - Carpe Jugulum. Bardzo dobra. Naprawdę. Historia wciąga... i dzięki tej książce naprawdę chciałbym mieć możliwość przeczytania wszystkich pratchettowych książek. Ale niestety...Nie ma szans. Ostatnio przeczytałem Ciekawe Czasy. Rincewind - mistrzostwo. Prawdziwe. Najwspanialsza postać we wszystkich jak dotąd przeczytanych przeze mnie książkach. Ileż razy nie wybuchnąłem śmiechem przy czytaniu książki(zwłaszcza rozbraja agatejski odpowiednik wykrzyknika:))! No i wreszcie dzisiaj skończyłem czytać Zbrojni. Również rewelacja. I wciąga naprawdę bardzo mocno. Cała straż - wspaniałe przedstawienie tego, jak zróżnicowane jest Anhk-Morpork. Postaci są prześmieszne i całkowicie różne. I tu także kilkakrotnie parsknąłem śmiechem. Zwłaszcza rozbrajają mnie krasnoludy. I Nobby oczywiście. Zaraz po Rincewindzie jeśli chodzi o najlepsze postaci. Jego "posługa" zmarłym... widać, że służył w wojsku. No i jego ogólne zachowanie... Rozbrajający wewnętrznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedźmy zaczyna się od trzech Wiedźm, Śmierć od Morta. Jest też sporo o straży - Straż! Straż!, Zbrojni itd.
Za początek sagi o czarownicach można też uznać "Równoumagicznienie", które wprowadza przecież najważniejszą z nich - Babcię :]

Potem był "Bogowie,Honor,Ankh-Morpork".

To była chyba ta książka,w której po raz pierwszy spotkałem Patrycjusza Havelocka Vetinariego oraz Straż.Wątek naukowca żyjącego na garnuszku Patrycjusza mi się spodobał

Proponuję jednak wrócić do znakomitej Straż! Straż!, która rozpoczyna sagę Vimesa ^_^

Chociaż przyznam, że na początku wydawało mi się, iż to Marchewa zostanie głównym bohaterem cyklu... a on jednak wraz ze swoją 'niespodzianką' usuwa się w znaczny cień przy Vimesie

Ja to tylko jednego nie rozumiem: dlaczego tak się czepiacie Koloru Magii? Ja wiem, że gusta są różne, ale moim zdaniem książka jest lepsza od wychwalanego pod niebiosa Morta. Powie mi ktoś, najlepiej z tych, którzy pisali, że pierwsza część Świata Dysku jest kiepska, dlaczego tak uważa?
W "Kolorze Magii", Świat Dysku dopiero jest tworzony; o wiele lepiej czyta się późniejsze części, które dotyczą spójnego już i znajomego świata ;) Poza tym - kunszt pisarski T. Pratchetta również rozwinął się z czasem ^_^ Nie twierdzę, że ta książka jest najgorsza - zdarzały mu się takie, które podobały mi się mniej. Jednak nawet jej forma jest inna - jakoś ten podział na opowiadania niespecjalnie przypadł mi do gustu... Jednocześnie - dosyć dawno nie czytałam Koloru Magii, i odkąd obejrzałam film, planuję sobie odświeżyć[po raz kolejny] książkę - kto wie, ile nowych 'smaczków' tam znajdę, które ominęłam wcześniej? ^_^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W "Kolorze Magii", Świat Dysku dopiero jest tworzony; o wiele lepiej czyta się późniejsze części, które dotyczą spójnego już i znajomego świata ;) Poza tym - kunszt pisarski T. Pratchetta również rozwinął się z czasem

Jest to bardziej zbiór celnych parodii różnych elementów fantasy, a otoczenie jest bardziej pretekstem do ich wrzucania, stąd dosyć randomowe akcje i elementy, których potem nie znajdziemy. Oczywiście nie zmienia to faktu, że pierwsze książki ŚD bardzo mi się podobają i nie podoba mi się tendencja do uważania ich za gorsze od późniejszych. A Świat Dysku poszedł naprzód i jest coraz więcej wynalazków go zmieniających, jak choćby sekary.

Chciałem zapytać was o opinię o "Czarodzicielstwie" - to pierwsza książka ŚD, jaką czytałem, i ubawiłem się przy niej niesamowicie. Gdy miałem za sobą kilkanaście innych książek, wróciłem do "Czarodzicielstwa" i... wydała mi się mocno inna od reszty, chyba tylko tam pojawiły się konkretne nazwy czarów, które magowie rzucali, w ogóle wydaje się jakaś taka bardziej serio, próbująca trzymać się jakichś niewidzialnych ram. Czy tylko mi się tak wydaje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za początek sagi o czarownicach można też uznać "Równoumagicznienie", które wprowadza przecież najważniejszą z nich - Babcię :]

Niania Ogg jest duuuużo ważniejsza. I można z nią pogadać przy piwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po paru miesiącach całkowitej posuchy wśród czytanych przeze mnie książek, w końcu wziąłem sie w garść i zacząłem czytać cokolwiek. Na co padło? A "Na glinianych nogach". Gdy tylko zobaczyłem imię i nazwisko pewnego ochotnika do Straży Miejskiej chęć do czytania sama powróciła. Cudo Tyłeczek, no naprawdę. ;)

Jak fajne, że wcześniej się obkupiłem i mam na półeczce następne tomy z podcyklu o straży- "Bogowie..." i "Piąty elefant". Weekendy będą zawalone czytaniem.

Mnie jakoś nigdy nie podchodził Rincewind. "Kolor magii" jakoś skończyłem, ale "Blasku fantastycznego", pomimo trzech podejść, nie ukończyłem. Wam też harce prawie-że-maga nie pasowały?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, też nie przepadam za Rincewindem. Taka oferma, nieudacznik, a przemądrzały, jakby wszystkie rozumy pozjadał.

Ja ostatnio próbowałem czytać Równoumagicznienie. Myślałem, że trafiłem na dobrą satyrę o feminiźmie, a dostałem nudną jak flaki z olejem bajeczkę... Humor jest jakby wymuszony, w ogóle nie śmieszny, historia, poza samym pomysłem na fabułę jest taka sobie... Nie potrafię dojść dalej, jak do 120 strony. Zmotywuje mnie ktoś? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po paru miesiącach całkowitej posuchy wśród czytanych przeze mnie książek, w końcu wziąłem sie w garść i zacząłem czytać cokolwiek. Na co padło? A "Na glinianych nogach".

Ha! U mnie dokładnie to samo ^^. Jako, że mam sporo czasu dojeżdżając na uniwerek postanowiłem przeczytać całą serię o straży i także obecnie magluje Na Glinianych Nogach.

"Jesteś arystokratą, Nobby. Nobby pokiwał głową. ? Ale mam na to specjalny szampon, sir." xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rincewind przemądrzały? Także się z tym nie zgodzę. Po prostu ma taki swój sposób na wyrażanie swoich zasad:) A może przemądrzały bo WIE że coś złego go spotka?

Ja jestem fanem Rincewinda i osobiście uważam go za geniusza przeżywania i "zostawiania co złe za sobą".

Ostatnio przeczytałem także książki o Straży:) - "Piąty Elefant" i "Nocna Straż". Nie wiem która lepsza, bo obie mają świetny styl:) Nooo i od dzisiaj jeszcze bardziej lubię Jego Ekscelencje Jego Łaskawość Sir(klasowego dyżurnego) Samuela Vimesa. Obecnie zrzucił on z pierwszego miejsca na ulubioną postać samego Śmierć. Nie można go nie lubić. Tego pesymizmu i oddaniu pracy. I tekstu "Coś wybuchło przy wejściu. To brzmiało jak Sam."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam jest drugą najlepszą postacią. Jest niezwykle wyrazisty, co kontrastuje z moim zdaniem najlepszą osobą, jaką jest... Moist von Lipwig. Cechy szczególne: brak...

Według mnie imć Pratchett najlepiej spełnia się przy opisywaniu działania różnych organizacji... Straż, cykl o Moiście, Prawda...

A Rincewind jest realistą, i po prostu zna swoje szczęście...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą. Pratchettowi chyba faktycznie najlepiej wychodzą organizacje. Straż miejska, czy mój ulubiony Niewidoczny Uniwersytet to placówki, które same w sobie są już absurdalnie fajne. A jeśli dodać do tego postacie jak Kwestor, czy Marchewa... To już sztuka :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chociaż niedawno zacząłem swoją przygodę ze Światem Dysku (przeczytałem zaledwie jakieś 7 tomów) to uwielbiam ten styl Pratchetta. Ten absurdalny humor.

Z ulubionych książek: Kosiarz, Straż! Straż!, Ciekawe czasy.

Ulubione postacie: Śmierć, Rincewind, Śmierć Szczurów :happy: no cały Niewidoczny Uniwersytet i Straż Nocna.

Ulubiony cytat (jest ich więcej, ale większość już inni podali):Brak pościgu nie jest żadnym powodem do przerwania ucieczki - Rincewind

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Straż? NU? A czemu nikt nie wspomina o moich ukochanych Gildiach - Skrytobójców i Szwaczek? (hem hem...)

Tych pierwszych uwielbiam za całe pokłady przerysowanego Honoru, Stylu i Zasad oraz terminologię,zwłaszcza "inhumację". No i Lorda Downey'a z jego ciasteczkami i miętówkami ^^. (Jest pewna Światodyskowa kartka świąteczna z jego podobizną. Absolutnie mistrzowska ;]). No i ten Terminarz *.*.

A druga? No cóż, szwaczki to ....szwaczki. Gildia bawi od pierwszej chwili w której została wspomniana, a masa nieporozumień, aluzji i gier słownych z nimi związanych...Ach ^^. Sceny z prawdziwą szwaczką...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sceny z prawdziwą szwaczką...

O tak, to mi też zapadło w pamięć.

Ale, ale. Nie zapominajmy komu zawdzięczamy te wszystkie, jakże genialne, rozwiązania organizacyjno-ustrojowe. Havelock Vetinari to na pewno jedna z lepszych (i moich ulubionych) postaci z całego cyklu. Przez większość cyklu przejawia się tylko epizodycznie, ale w Straży Nocnej mieliśmy okazję poznać go nieco bardziej osobiście. Nie zmienia to jednak faktu, że jako Patrycjusz jest opoką całego Ankh-Morpork.

Chodzą słuchy, że w szpitalu dla obłąkanych w Ankh jest całe skrzydło dla pacjentów przekonanych, że są Vetinarim...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zastanawiam nad postacią Ridcully'ego. NU miało wielu rektorów, niektórych przez bardzo krótki okres czasu, a Mustrum Ridcully trzyma się chyba do tej pory najdłużej. Ciekawi mnie, czy autor w pewnym momencie uznał, że pora zakończyć rotację, czy też może spodobała mu się ta postać, a może uległ naciskom czytelników :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A chcecie się sami ze sobą skrzyżować? :D

Kończę powoli "Na glinianych nogach". Szkoda, że tylko weekend mam do czytania, dzisiaj spróbuję skończyć. Ale, że mam już zakupione "Bogowie..." i "Piaty Elefant" to będę kontynuował czytanie cyklu o Straży. A w bibliotece zaopatrzę się w "Straż Nocną". I listopad jest już zarezerwowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm może sukces Ridcullyego polega na tym, że praktycznie nie używa magii i zawsze jest gotów wysłuchać co mają do powiedzenia inni. W końcu jego dewiza to "Moje drzwi są zawsze otwarte" (to nic, że to zdanie ma "drugie dno"). Ale według mnie utrzymuje się tak długo, ponieważ nie ma w NU nikogo na tyle ambitnego(albo szalonego), aby zadał sobie trud zabicia Ridcullego i narażania się na zabicie przez kogoś innego. A studenci trzymają z Myślakiem i idą w kierunku fizyki kwantowej, a nie magii :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zastanawiam nad postacią Ridcully'ego. NU miało wielu rektorów, niektórych przez bardzo krótki okres czasu, a Mustrum Ridcully trzyma się chyba do tej pory najdłużej. Ciekawi mnie, czy autor w pewnym momencie uznał, że pora zakończyć rotację, czy też może spodobała mu się ta postać, a może uległ naciskom czytelników :)

Z punktu widzenia autora, według mnie jest to element ogólno-ankhowej stabilizacji. W całości cyklu większość najważniejszych stanowisk pozostaje w jednych rękach. Chyba niektóre postacie są po prostu kluczowe dla Pratchetta i lepiej z nimi, niż bez nich. Poza tym może i sam Terry ich polubił :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego Ridcully żyje? Ma coś co ma Vetinari i Vimes. Nie wiem jak to nazwać... spryt? To po prostu idealni ludzie na pewne stanowiska, z dużą szansą przeżycia na nich:) Zresztą kto by próbował zabić maga który ma dwie kusze pod poduszką i strzela z nich idealnie? Szansa że Ridcully zginie mimo wszystko jest zbyt duża(dużo mniejsza niż jedna na milion:D) więc wątpię by tak się stało. Poza tym Ridcully jest postacią zbyt ciekawą by go zabić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...