Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Felessan

Bleach

Polecane posty

Głownie chodzi tu o fillery (...), ale są one lepsze niż te u kolegi naruta.

To akurat może być, że tak powiem, kwestia sporna ;) W Naruto mamy długie i nudne jak flaki z olejem wątki fabularne. Nie brzmi to za dobrze, ale nie widzę nic lepszego w meczach piłki nożnej, pieczeniu ciasta i innych tego typu absurdach (wszystkich tych atrakcji doświadczymy w Bleach). A w następnym odcinku - wypad na plażę... No ale rzeczywiście, pod jednym względem fillery z Bleach mają przewagę - rzadko zdarza się, aby leciały tak długo jak te z Naruto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie Bleach rzeczywiście został spartaczony po pierwszej części - cała akcja z Bountu była jakaś taka tępa. Ale teraz zauważyłem lekki wzrost poziomu fabuły i znów mi się przyjemnie ogląda (Ciekawie zapowiada się walka w Karakurze)

Co do fillerów - nie były one jakoś szczególnie rażące aż do teraz - wstawienie ich w takim momencie akcji było totalnym przegięciem :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprowadzenie obecnie fillerów jest raczej racionalnym zabiegiem, wystarczy spojrzeć na aktualny stan mangi. Doszliśmy na ten sam etap anie i mangi, poza walką Ichigo vs Ulquiorra Cifer nie ma tam żadnego długiego epizodu, chaptery zawierają tak mało treści, że chyba z 4-5 na jeden odcinek anime musiały by wchodzić, jeśli nie miało by sie to ciągnąć nieprzyzwoicie długo i koncentrować na bezsensownej paplaninie. Czyli opcje mają niejako trzy - doścignąć mange ( nie wchodzi w gre ), przedłużać w nieskończoność odcinki starając się zawrzeć w nich taki " nawał " akcji i treści jaki obecnie ma manga, bądź dać fillery. Z tych dwuch opcji wybrali swoim zdaniem mniejsze zło, nie niszczyć głownej fabuły, a zapełnić czas peirdołami ;] Ot takie moje przemyślenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym że te fillery to nie są takie do końca fillery. Są one na podstawie mangi, a dokładniej na podstawie kilku rozdziałów "zero", czyli mówiących o tym co się działo przed właściwą akcją. Nie są co prawda w tym samym momencie co były w mandze, ale jak widać twórcy zostawili sobie coś na później. I moim zdaniem dobrze, bo anime zaczynało mnie ostatnio nudzić (bardziej niż zwykle :tongue:). Ciągle tylko walki, walki i walki przeplatane od czasu do czasu paplaniną o tym "kto ma lepsze shi/ban kai, i kto jest silniejszy". I mam nadzieje że dostaniemy coś w stylu pierwszych odcinków "Blicza". A co widać po pierwszym odcinku, na to się zapowiada :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anime nie oglądam od jakiegoś 170 epizodu po prostu wg. mnie jego poziom spadł tak bardzo i dodanie tych kukiełek, bounto oraz wszystkich filerów to przegięcie przez które mam wrażenia jakby na siłe chcieli rozszerzyć grono odbiorców równie o najmłodszych... mange wciąż czytam ale zaczyna mnie boleć zbytnie oddalenie fabuły od Ichigo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że to są najlepsze od dawna odcinki Bleacha (no, może poza epizodem na plaży:P)... Naprawdę, to co dzieje się teraz w Soul Society ciekawi mnie bardziej niż jeszcze do niedawna te śmieszne walki w mandze. I to nawet nie ze względu na fabułę, bo pod względem tego, co mi się kojarzy o Zanpakutou to obecne odcinki są nieźle naciągane (w końcu Zan'y mają być odbiciem duszy/serca wojownika, więc jakim cudem siedzą sobie gdzieś wspólnie w grocie? IMO grubymi nićmi szyte). Ciekawe są dlatego, że pokazują jak wyglądają Zanpakutou poszczególnych Shinigami, do czego w mandze najprawdopodobniej nigdy nie dojdze. No i mimo tej wziętej z d... historii to jednak jest ona ciekawie zrealizowana. Zobaczymy co pokażą w drugim epku, oby nie zepsuli wrażenia z pierwszego. W końcu wiadomo i tak jak się skończy - wpadnie Ichigo i wszystko pozamiata, jako, że on używa już mocy Vizarda, przecież staruszek Zangetsu już nie istnieje (chociaż...wcisnęli go tam na moment:P). Niniejszym Wybielacz wraca z dropped do watching.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie sporo racji krytykując niektóre elementy (magiczne "tajne bronie" odmieniające walki, czy -- szczególnie -- fluktuacje w poziomie danego bohatera). Pobronię troszkę Bleacha przytaczając te rzeczy, które są w nim dobre.

Design chyba każdemu rzuca się w oczy jako mocna część tego anime. Postacie są fajne zaprojektowane i jest ich naprawdę dużo. Aż człowiek żałuje, że trudno rozwinąć je wszystkie (nie interesuje Was np. przeszłość Zarakiego, czy Komamury?). Za design wizualny również należą się słowa uznania. Zauważcie, że wśród Shinigami dominuje oczywiście styl japoński. Dotyczy to tak strojów, jak i nazwisk. Z kolei Arrancary to Hiszpania -- ciekawe jest też to, że niemal wszystkie mają podwójne litery w imionach (prawidłowa pisownia: Starrk, Harribel, Barrangar, Ulquiourra, Nnoitra, Grimmjow, Zommari... itd.). Skontrastujcie też wygląd Shinigami i Vaizardów. Ci ostatni mają zupełnie inne stroje, w stylu zachodnim -- np. Shinji ma spodnie + koszulę + ew. płaszcz, Hachi garnitur, Hiyori sportowy dres. Ja ten design cenię sobie o wiele wyżej niż ten z Dragonballa, choć przyznam się, że DB za dużo nie oglądałem.

W tego typu mandze najważniejsze są chyba walki ;). Nie zgadzam się, jakoby były słabe.

Kilka jest naprawdę dobrych, trzeba tylko (choć nawet nie zawsze) przyjrzeć im się bliżej. Przeciwnicy są na ogół bardzo ciekawie dobrani. Czasem ze sobą kontrastują, ale czasem są w pewien sposób bardzo do siebie podobni.

[od tej pory jeden wielki spoiler]

Np. Byakuya vs Zommari (Espada nr 7). Co tu jest ciekawego?

Ano po pierwsze, Byakuya jest bratem Rukii, którą Zommari znalazł i chciał dobić. Dodatkowo, Byakuya jeszcze kilka(dziesiąt) odcinków wcześniej chciał śmierci Rukii i nie okazywał na zewnątrz tego, że ją kochał -- złożył przysięgę wierności zasadom, a Rukia zasady złamała, za co kodeks Shinigami przewidywał śmierć. Byakuya musiał więc zadbać o to, by wyrok został wykonany. Jak wiemy, w międzyczasie zmienił zdanie (i wcale nie przyszło mu to łatwo). Po tym wszystkim mamy leżącą w kałuży krwi, ledwo żywą Rukię i siódmego Espadę, który zamierza ją zabić. Za nim pojawia się właśnie Byakuya, teraz gotów ją chronić. Przybył aż do Hueco Mundo i czuje starannie skrywaną żądze mordu do każdego, kto chciałby zrobić krzywdę Rukii.

Stoi naprzeciw Zommariego, który na pierwszy rzut oka bardzo różni się od innych Arrancarów. Spokojny i opanowany -- podobnie jak Byakuya. Zdaje się nie odczuwać nienawiści. Przeciwników traktuje z należnym szacunkiem.

Po Byakuyi jak zwykle nie sposób poznać, co tak naprawdę czuje. Mówi spokojnie, ale Zomarriemu nie okazuje szacunku. Wręcz przeciwnie. Nie zdradza mu nawet swojego imienia.

Początkowa część walki jest kolejną cegiełką mówiącą nam o poziomie Byakuyi. Nawet według Espady, jego szermierka jest wyśmienita, a refleks -- doskonały. Byakuya może nie walczy mieczem tak dobrze jak Zaraki, nie ma takiego Kidou jak Hachi i nie jest tak szybki jak Yoruichi -- ale we wszystkich tych dziedzinach wcale tak dużo do nr 1 mu nie brakuje, a na pewno należy do najlepszych. Bo i uczył się od najlepszych.

Espada robi resureccion, dość ciekawe zresztą. Ma 50 oczu i wystarczy, że któreś na coś spojrzy -- np. na jakąś część ciała -- i już ma nad tym panowanie. Jak można się przed czymś takim obronić?!

Zommari patrzy na nogę Byakuyi i nakazuje jej iść. Gdy Kapitan zauważa, co jest grane, jednym cięciem przecina sobie ścięgna w nodze, nie dając Zommariemu sobą sterować (bardzo fajnie jest to pokazane; na czarnym ekranie widać sam błysk ostrza). W podobny sposób Byakuya okalecza też swoją rękę, gdy ona dostaje się pod kontrolę przeciwnika.

Cały czas raczeni jesteśmy dość fajnymi tekstami. Byakuya nie chce się nawet przedstawić, mówiąc, że nie ma sensu podawać swojego imienia komuś, kto i tak zaraz zginie. Dodatkowo, zarzuca Zommariemu arogancję. Ten odpowiada, że Byakuya jest jego przeciwnikiem, ale jednocześnie jest kapitanem, więc należy mu się szacunek i takowy starał się mu okazać. Bo uważa go za równego sobie przeciwnika. A Byakuya na to: "Właśnie dlatego jesteś arogancki: bo uważasz się za równego mi".

Espada mówi mu potem, że przecież stracił już rękę i nogę (a w sumie nawet nie zranił przeciwnika), na co Byakuya rzuca cokolwiek epicki tekst: "To prawda. Opuściłem swoją lewą rękę i swoją lewą nogę, ale... Wiem, że trudno ci to zrozumieć, ale wciąż nie możesz się ze mną równać. Przepaść pomiędzy naszymi mocami jest taka jak przepaść pomiędzy niebem a ziemią".

Mamy w walce parę fajnych Kidou i trochę flash-stepsów (charakterystyczne dla walk tego kapitana), a Byakuya ostatecznie wygrywa, znacznie lepiej zachowując zimną krew, niż jego przeciwnik. Nawet po stracie dwóch kończyn nie stracił opanowania i zewnętrznego chłodu, ale kończy walkę, w swojej cichej furii (przeciwko komuś, kto chciał skrzywdzić Rukię) używając od razu Bankai. Zommari zaś przestaje nad sobą panować i wydziera się w niebogłosy, ostatecznie wzywając nawet samego Aizena ;).

Naprawdę nie wiem, gdzie tu się można przyczepić. To wszystko było zawarte w naprawdę krótkiej walce -- Zommari poległ najszybciej ze wszystkich Espad. IMO ciekawe zestawienie "spokojnych" przeciwników i ich mocy (Zommari miał potężną moc, ale na końcu stracił całkowicie przewagę -- mógł panować nad max. 50 obiektami, a Bankai Byakuyi tworzy ponad 100 milionów ostrz-płatków). Wielka pewność siebie Byakuyi okazuje się w pełni uzasadniona -- kto powiedział, że protagonista musi być skromny? Kapitan używa też stosunkowo prostych i znanych narzędzi, by pokonać moce arrancara -- kończyny po prostu sobie okalecza, a gdy Zommari zdobywa panowanie nad Rukią, używa bakuda, aby ją unieruchomić (Rukia zwyczajnie nie ma na tyle siły, by zerwać bakudo #61). Skoro to zadziałało, na końcu Byakuya może użyć bakudo #81 (Danku) jako osłony przed mocami Espady. Nie ma tu więc supermocy wynajdywanych na potrzeby jednej akcji.

***

Co do bankai kapitanów to nie zgadzam się z tym, że jest tu jakiś wielki schemat, że niby wszystkie są nielubiane. Nie, tu jest zwykła różnorodność.

Czy Byakuya narzekał kiedyś na swoje bankai? Nie. Albo Komamura? Tak samo nie. Oba pasują do kapitanów: Byakuya ma bankai mocne tak w obronie, jak i w ataku (to bardzo "wyrównania" postać, praktycznie nie ma słabych punktów), a Komamura również w bankai polega po prostu na brutalnej sile i wielkości. Renji też ma bankai, które do niego pasuje -- bardzo uparte i gruboskórne, może wytrzymać nawet utratę wielu segmentów i walczyć dalej. Ikkaku to nawet nie mówię, bo pasuje do niego jak mało co :). A że nie chce pokazywać? Ano nie chce, bo chce służyć pod Zarakim, a nie zostać samodzielnym kapitanem (i tak, w filmie jego bankai było pokazane bez sensu i na siłę -- ale film nie był na podstawie mangi).

Bankai Mayuriego jest tak samo psychodeliczne, jak on sam. W dodatku jeszcze je sobie zmodyfikował (żeby Jizou go przypadkiem nie zjadł). Ichigo ma nietypowe bankai -- niezbyt mocne, ale za to długotrwałe. I też nie narzeka.

[spoilery nawet z mangi]

Urahara nie używa bankai, bo jeszcze się nie zdarzyło, żeby musiał. A do treningów "się nie nadaje", jak kiedyś powiedział (nie mogę się doczekać, jak będzie wyglądało). Podobnie w przypadku tych najsilniejszych kapitanów. Jedynie Kyoraku mógłby już użyć tego bankai na Primera Espadę, no ale na to mu zwrócił uwagę nawet Ukitake.

Po drugiej stronie mamy te bankai (czy ogólnie: techniki), które rzeczywiście są nielubiane przez właścicieli. Ale nie wydaje mi się to bez sensu! Zobaczcie na Soifon. Shikhai bardzo do niej pasuje: sztylet i "śmierć w dwóch krokach". A bankai? Trochę tak, trochę nie. Nie pasuje dlatego, że robi mnóstwo hałasu, więc nie nadaje się do skrytego zabijania. A Soifon na takim zależy, w końcu dowodzi Onmitsukido. Nie dziwię się, że go nie lubi. Z drugiej jednak strony, bankai pasuje do jej możliwości. Podejrzewam, że to po prostu... śmierć w jednym kroku.

Kolejną nielubianą mocą jest prawdziwe shikhai Ayasegawy. I to uważam jednak za fajny motyw: normalnie robi tylko "pół releasa", zwracając się do swojego miecza w niewłaściwy sposób, bo jego prawdziwe shikhai jest oparte na kidou, a to nie jest mile widziane w 11 squadzie.

Podsumowując, IMO Bleach wcale nie jest taki zły i ogląda się go (nadal) przyjemnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jedyny tasiemcowy shounen, który z nieskrywaną przyjemnością kiedyś mi się oglądało. Niestety, tak po mniej-więcej 60 odcinku wszystko jakoś przestało mi się podobać, a i opening i ending były słabe, więc nie było nic, co by mnie przy wybielaczu trzymało. Mimo to, polecam pierwsze dwie serie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ostatecznie od oglądania anime zniechęcił Diamond Dust Rebellion. Oj, jak psioczyłem na tych pier...rotowych partaczy. Dawno takiej szmiry nie widziałem. Co oni sobie wyobrażają? Uważają odbiorców za idiotów, którzy połkną wszystko. Podejście typu "mamy termin, musimy uciąć tutaj i tutaj, żeby wyrobić się z trzema tytułami" nie pomaga im zbytnio. Banda pracoholików, tak zagonionych, że nie są w stanie działać na średnim, rzemieślniczym poziomie. Mniej gęb, więcej kasy na łebka - proste.

Co do samego blicza, to design mało do mnie przemawia - wszystko jest czarno-białe i mało rzeczy naprawdę wyjątkowych. Widzę tendencję do udziwniania na siłę (np. miecz Yumichki - już wtedy autorowi kończyły się pomysły). Nie podobają mi się stroje - przez większość czasu ogląda się te same mundury (?) shinigami - atak klonów, kiedy stoją obok siebie. Do pewnego momentu mieliśmy (mówię o anime) wielkie zróżnicowanie hollowów. Do czego doszło? Dziesięć identycznych upiorów w jednym kadrze! A nawet jeśli nie , to powtarzający się co jakiś czas wzór. Widocznie autorowi było bardzo na rękę zrzucić je na dalszy plan, bo najzwyczajniej nie był wstanie wymyślać nowych potworów (filler z kopiującym się hollowem to było już przegięcie). Narzekam i narzekam... Próbowałem zabrać się za mangę i rzuciłem okiem na jeden z ostatnich chapterów. Bleach ma swoją nazwę nie bez powodu - aż razi po oczach białymi kartkami! Jak się robi komiks na skalę przemysłową to po co komu tła?! Ma być akcja! Co z tego, że powtarzalna i nudna, ale teł nie będzie!

Bliczowi i Pierrotowi mówię stanowcze basta!

A na koniec

Design chyba każdemu rzuca się w oczy jako mocna część tego anime.

Każdemu, kto nie widział One Piece.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Bleach to dosyć był fajny Anime teraz trochę zbyt monotonne można się tylko domyśleć,że Ichigo i tak pokona Aizena (jestem na odcinku 161) bo ciągle Ichigo niewiarygodnie wielkim fartem wygrywa...ogólnie mam nadzieje,że fabuła w następnych odcinkach będzie lepsza(chociarz szcerze wątpię)

pozdrawiam

Quik

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh, jak już doszło do tego, że fillery wydają mi się ciekawsze niż właściwa ścieżka fabularna, to nie jest dobrze... Na domiar złego manga wcale nie daje specjalnych nadziei na przyszłość. Bleach, niegdyś mój ulubiony tasiemiec, zleciał ostatnio w mym osobistym rankingu poniżej Naruto (a tego z kolei uważam za anime strasznie przeciętne, niemalże kiepskie... choć tu, w przeciwieństwie do Bleach'a, manga robi się naprawdę interesująca).

Nie mogę zrozumieć, dlaczego z Soi Fon, ciekawie zapowiadającej się postaci, zrobili jakąś nieodpowiedzialną, obrażającą się na wszystkich, zadufaną w sobie idiotkę (!!!). Czara goryczy została przelana w najnowszych chapterach - w obecnej sytuacji odmawiać współpracy, narażać na krytyczne niepowodzenie misję (co w tych całych siłach specjalnych powinno być nie do pomyślenia) i stawiać jakieś ultimatum, w zamian za udzielenie pomocy... Normalnie żal za tyłek ściska.

No, ale Zangetsu nadal pozostaje jedną z moich ulubionych postaci w anime, pewnie częściowo za sprawą wyeliminowania go z aktualnych wydarzeń (przez co siłą rzeczy kojarzy się bardziej z dawnymi czasami, tzn. początkami Bleach'a).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam, wspominał ktoś o odcinku 228? :jezyk2: Tym na plaży. Ponad dwie setki odcinków, żeby ukazał się obowiązkowy beach i/lub onsen episode, ale w końcu był. Zapisałem parę screenów i znalazłem parę wesołych animowanych gifów z niego, ale chyba zamieszczanie ich na forum będzie lekką przesadą ;] Trochę dziwi mnie, że Felessan wrzucił wtedy po tym epku Bleacha do "dropped", ale widzę, że wróciło na rozkład jazdy :jezyk2:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, tak po mniej-więcej 60 odcinku wszystko jakoś przestało mi się podobać
Bo mniej więcej wtedy zaczynały się syfiaste fillery z bounto.

A tak ogólnie Bleach zajmuje u mnie 3-cie miejsce w rankingu anime (za Death Note i One piece). Cenię tą serię nie tyle za fabułę która nie sili się na oryginalność ale za świetne, dynamiczne walki i wspaniałą muzykę (ścieżka dźwiękowa z Diamond Dust Rebelion rządzi!). Kreska też jest naprawdę niezła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie Bleach jest na pierwszym miejscu (co wahalo sie w czasie syfu z Bounto....). Teraz czekam na 235 odc. T.T . Te odcinki z Zanpakutou są dosyć fajne, chociaż filery...chociaż chciałbym wiedzieć co z Grimmjowem :-/ Nnoitra go ubił czy jak?

A co do pojedynków:

- Kenpachi vs. Ichi - zbyt naciągany.... Ichi fartem wygrał a nie umiejętnościami....

- Ishida vs Kurotsuchi - to było cudo :D

- Rukia vs Aaroniero - syf chociaż trzeba przyznać że koniec zaskakujący

- Grimmjow vs. Ichi - niepotrzebne bylo przeciąganie pojedynku...

- Nnoitra vs. Nel - niespodziewany zwrot akcji :)

Plusy :

- Humor

- Kreska

- Postacie

- Fabuła

Minusy

- Filery z Bounto

- Fart w walkach...

Tyle z mojej strony :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ishida vs Kurotsuchi - to było cudo :D

O tak to było niezłe ;P Sam jestem teraz na etapie Arrancarów, bo kiedyś oglądałem ale pod koniec Bounto przestałem ( to było takie nudne ... ). Widzę, że bardzo lubisz Grimmjow'a :P Osobiście bardziej mi się podoba Ulquiorra :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oglądałem ale pod koniec Bounto przestałem ( to było takie nudne ... )

W czasie oglądania tych filerów myślałem, że wykituje a tu patrze - walka Ichi vs Kariya ( ostatnia :) ) heh

. Widzę, że bardzo lubisz Grimmjow'a :P Osobiście bardziej mi się podoba Ulquiorra :)

Nie żebym go lubił ale avatar mi się podoba :D

Ulquiorra jest zbyt emo

Właśnie też tak uważam, nie lubię go i jego toku rozumowania.... Ulquiorra jest ...jak to powiedzial Nnoitra "pieskiem Aizen-sama" ...

najfajniejszą arrancarrcą?(nie wiem jak to się odmienia) jest IMO Haliebel (wystarczy na nią popatrzeć =d).

tylko dziwny ma ten swoj mieczyk.... niby nr 3 i hitsugaya prowadzil z nia wyrownana walke...

A coś od siebie... mi najmniej sieę podobała walka Oomaedy z Fraccion Barragana... A w walce Hisagiego widzowie nareszcie mogli ujrzeć shikai Shuuheia :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bleacha oglądam już trochę z przyzwyczajenia, chociaż wciąż cieszę się jak dziecko, kiedy pojawi się jakaś scena w starym dobrym stylu - dynamiczna, wciskająca w fotel, żeby nie powiedzieć - epicka (określenie może trochę na wyrost). Mimo wszelkich wad, żenujących fillerów (aczkolwiek ten obecny jest całkiem ciekawy), uproszczeń fabularnych i innych haniebnych praktyk, wciąż Bleacha oglądam oraz czytam. I nie żałuję czasu spędzonego z tą serią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bleach może jest i słaby, infantylny z niesamowicie niewykorzystanym potencjałem na ciekawe uniwersum i całkiem niezłe postacie, ale jedna rzecz się rzuca w oko a właściwie ucho - muzyka. Co jak co, ale duża część utworów soundtrackowych jest naprawdę niezła. No cóż, nie dziwota skoro Bleach ma dosyć spory budżet (wnioskuję z popularności serii).

No i oczywiście nie można zapominać o niesamowicie popularnej porowej piosence :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno z moich ulubionych anime. Oczywiście chodzi mi o sagę Soul Society. Mało która serię oglądałem z takim przejęciem i oczekiwaniem na następny odcinek. Zapewne to przez to, ze wychowałem się na Dragon Ballu :smile:. Świetne, wręcz epickie walki, no i ta muzyka tak bardzo podkręcająca atmosferę. Póżniej oczywiście było sporo słabiej. Nieciekawe fillery itp. Mimo to wciąż oglądam Bleacha (choć wyrywkowo) trochę z przyzwyczajenia, ale też z dlatego, że wciąż potrafi zaciekawić i wciągnąć. Teraz czekam na trzeci film kinowy - Fade To Black. Jak będzie tak dobry jak imo Diamond Dust Rebellion to będę bardzo zadowolony. Pozdro

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...