Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Hut

Sens życia

Polecane posty

Gość tomkalon
@UP

Zgadzam się z Wami właśnie co do tego, że każdy wyznacza swój własny sens życia, a raczej mówiąc o tym, że dla jednych sensem życia jest ukochana osoba, a dla drugiej może być oddawanie się jakiejś pasji (w moim przypadku to pierwsze :wub: ) - są to raczej motywy, które pozwalają podtrzymywać to życie/sprawiać, że jest ono prowadzone w szczęściu. A przecież sensem życia można nazwać nie tylko to... w końcu można się również zastanawiać po co to życie zostało nam dane i jaki jest sens trwania w nim. Choć tutaj już bardziej mieszają się kwestie religijne :)

Świetne ujęcie!!! - czym innym jest pytanie o sens życia, jako pytanie - a dlaczego by się tak jutro nie powiesić? od pytania, czy życie posiada jakiś obiektywny sens. Jeszcze inny aspekt (psychologiczny) - co sprawia, że czujemy się wartościowi i bezpieczni? O pierwszym ujęciu fajnie pisze Pascal -- człowiek szuka sobie jakichś zajęć, by nie zastanawiać się nad samym sobą; nie chce się nad tym zastanawiać, gdyż dojdzie do wniosku, że żyje tylko "od tak se". W kontekście drugiego przypadku można przywołać Wittgensteina i stwierdzenie, że obiektywne wartości mogą istnieć tylko poza światem. O co w tym chodzi? Odnieśmy to do moralności. Jeśli to człowiek ustala zasady moralne, w zasadzie, za każdym razem gdy coś zrobi, może powiedzieć to było dobre w - końcu to on ustala zasady. Rzecz ma się inaczej, gdy przyjmuje pewien kodeks. Nie interesuję się specjalnie filozofią kontynentalną, ale jeśli kogoś ciekawią te tematy, to podejmowane są one przede wszystkim przez egzystencjalistów. Subiektywizm moralny to Sartre, a moralność, jako kodeks, egzystencjaliści chrześcijańscy. No a przypadek psychologiczny? Psychoterapia, psychiatria, psychologia ewolucyjna...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy zadaja pytanie jaki jest sens zycia. Co jesli tak naprawde jest ich pare? Nie ma jednego okreslonego powodu dla egzystencji i chyba nikt nie jest w stanie sobie takowego jednoznacznie okreslic. Wlasnie codzienne wyznaczanie sobie celow, odnajdywanie kolejnych sposobow na zycie jest jego sensem. Bo przeciez tak na prawde malo co, z tego co robimy ma z gory okreslony cel, sens i skutek, w kazdym razie takie jest moje zdanie. W duzym skrocie sensem zycia jest szukanie sensu, choc brzmi to kapenke pompatycznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W duzym skrocie sensem zycia jest szukanie sensu, choc brzmi to kapenke pompatycznie.

W istocie, nie mylisz się, choć do niedawna myślałem zgoła inaczej. Dzięki dla osoby, która mi to uświadomiła. :smile:

Wygląda to dość szaro, lecz taki jest schemat każdego przeciętnego człowieka.

Powiedzmy to tak: rodząc się, otrzymujemy jakiś niewielki fragment szkicu, który pozwala nam żyć. Od nas samych zależy, jak dalej poprowadzimy kreski i jak to wszystko pokolorujemy. Warto pamiętać, że istnieje coś w rodzaju gumki, którą można przynajmniej część nieudanych prób zmazać. Nie wszystkie, to byłoby zbyt proste, ale czasem otrzymujemy drugą szansę i warto to wykorzystać.

Szkoła i praca może być szara, jeśli robimy coś wbrew własnej woli. Jeśli natomiast obierzemy sobie jakaś drogę, postawimy cele, będziemy je ze stanowczością realizować, wówczas życie stanie się ciekawsze. Kwestia silnej woli i samodyscypliny. Warto też zaznaczyć, że to cechy nie wrodzone, więc zawsze jest szansa. Trzeba tylko chcieć.

EDIT @ Qbuś - tak, to zdecydowanie lepsze porównanie. :) Acz z tym mostami, niekoniecznie się zgodzę. Czasem trzeba, dla dobra wyższego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto pamiętać, że istnieje coś w rodzaju gumki, którą można przynajmniej część nieudanych prób zmazać. Nie wszystkie, to byłoby zbyt proste, ale czasem otrzymujemy drugą szansę i warto to wykorzystać.

Trzymając się tego porównania, lepiej byłoby chyba pisać o możliwość 'zamalowania' niektórych fragmentów. Zmazać raczej nie można, bo przeszłości zmienić się przecież nie da. Co do sensów i przeszłości, to a pewnym utworzy Tracy Chapman jest kawałek, który dobrze oddaje część mojego podejścia do życia: All the bridges that you burn come back one day to haunt you.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aragornix Samego pojecia sensu zycia nie wymyslil czlowiek. Ono po prostu jest, cos w rodzaju dogmatu. Co prawda czlowiek moze rozumiec sens zycia w dowolny sposob, lecz samo jego istnienie jest juz po prostu narzucone. Potrafilbys zyc, wiedzac ze zmierzasz do nikad, ze zadnego celu nie ma? Cel jest po prostu wyjasnieniem staran ktore podejmujemy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tomkalon
Moźna by powiedzieć że życie niema sensu, człowiek wymyślił że ten sens gdzieś musi być ale to tylko złudzenie żeby poczuć się lepiej do kury która tylko je i sra.

Jeśli spojrzeć na sprawę naturalistycznie, rzeczywiście masz rację :) Cokolwiek byśmy nie robili, o czymkolwiek byśmy nie pomyśleli, jesteśmy tylko przypadkowym zlepkiem atomów, którym kieruje przypadek. I ten przypadek sprawia, że nie myślimy, że wszystko jest bezsensowne. Innymi słowy - jesteśmy kurą, która je, sra i kopuluje.

A co jeśli naturalizm nie jest jedyną metafizyką, na której budować własny światopogląd? Nie jest.

Pomimo tego, metafizyka ma to do siebie, iż nie sposób jej uzasadnić. I tak możesz budować światopogląd jedynie na nauce i uważać siebie za jakąś mutację kury, jak również np. uważać, że świat jest złudzeniem albo że zostałeś stworzony przez Boga w jakimś określonym celu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sens życia - czasami ktoś do tego zagadnienia podchodzi bardzo filozoficznie, a odpowiedź nieraz bywa bardzo prosta. Rodzimy się i to, że żyjemy ma jakieś znaczenie, sens, żyjemy w jakimś celu, po coś. Widocznie mamy jakieś zadanie do wykonania, czegoś się od nas oczekuje. Czasami możemy nieraz nie zdawać sobie z tego sprawy , ale zawsze coś dzieje się w jakimś celu. Gdyby nie to, nic nie byłoby warte, nasze życie również. Einstein, Pitagoras, Gagarin rodząc się nie wiedzieli, że kiedyś czegoś dokonają. Podobnie jest i z nami i pewnie jeszcze przed nami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla człowieka wierzącego sensem życia przeżyć je tak jak mówi mu jego religia.

Jeśli sens życia weżmiemy na chłopski rozum to wyjdzie na to że żyjemy po to by się:

rozmnarzać

budować cywilizację

ogólnie rozwijać gatunek

Być może żyjemy też w jakimś celu (zgadzam się z youngman22)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością tak właśnie jest. Widocznie mamy coś ważnego do zrobienia w swoim życiu,że jesteśmy na tym świecie.Każdy żyje po coś,bo to życie pisze nam scenariusze i to co mamy w nim jeszcze do zrobienia.A nie wiadomo co nas jeszcze czeka,może już nic,a może jeszcze długa droga przed nami do pokonania?.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę w żadne "Scenariusze", każdy człowiek rodzi się i nie ma pisane co będzie w życiu robił. Tylko od niego zależy jak postąpi i do czego dojdzie. Nie uważam że sensem życia są jakieś podniosłe sprawy, moim zdaniem każdy powinien przeżyć je tak jak chce, aby czerpać z niego radość, nie widzę w swoim jakiegoś wielkiego celu do którego muszę dojść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie,że nikt nie ma nigdzie napisane,co ma robić,bo to jego decyzja i byłoby to zbyt proste. Ale gdzieś jest jednak napisany dla nas właśnie ten scenariusz,nawet i to ile każdy ma np żyć, bo jak- to już do każdego z nas należy układanie sobie tak życia,aby być i szczęśliwym i zadowolonym. Chyba się ze mną zgodzisz? Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hnm...ciekawe stwierdzenie, ale coś w tym jest. Ponieważ tak naprawde całe życie poczynająć od narodzin dąży tylko do jednego, czyli śmierci, końca żywota. Nawet jeżeli staralibyśmy się jak mogli tego uniknąć to i tak zawsze koniec jest taki sam dla wszystkich. Jedni stawiają mu czoła wcześniej, inni później czy to ze swojego wyboru czy też nie. Więc logicznie myśląć tak, sensem życia jest właśnie śmierć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale też trzeba mieć na uwadze kto jakiego jest wyznania. Ponieważ w zależności od tego życie jak i śmierć mogą mieć diametralnie inne znaczenia. Dla jednych jedno będzie wybawieniem i początkiem czegoś lepszego, dla innych końcem dobrego, a początkiem czegoś gorszego. Ale to już myśle że odbiegamy o tematu i zbaczamy z drogi sensu życia powoli w stronę sensu śmierci
:)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sens życia jedno, sens istnienia drugie (ogólnie, całość). Po co w ogóle ten świat jest? Często się nad tym zastanawiam, w jakim celu to wszystko jest, czemu to służy. Żyję, umrę i potem nie wiem co się będzie dziać. Zgodnie z moimi poglądami, nie ma nic, chociaż czasem mam takie wrażenie, że na tym nie koniec. Nie wiem nawet czy moje pytania nadają się do tego tematu. Zastanawiam się również, czemu ja to ja, skąd jestem.

Miałam filozofię na studiach, lecz tam nie było właściwie nic, co by mnie jakoś naprowadziło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Ale gdzieś jest jednak napisany dla nas właśnie ten scenariusz,nawet i to ile każdy ma np żyć, bo jak- to już do każdego z nas należy (...)

Mylisz się. Możemy mieć zapisane w genach ile będzie żyć, ale to tylko jeden z czynników. W istocie nasz żywot może skończyć się w każdej chwili z przypadku lub wielu innych rzeczy. Wiele zależy od trybu życia. Regularne uprawianie sportu, zdrowe odżywianie, unikanie używek i "złego" stresu może dodać nam nawet dziesiątki lat (bo jest i "dobry stres", wbrew pozorom, np. przed egzaminem, który mobilizuje Cię do osiągnięcia jak najlepszego wyniku). Możemy więc te "liczby" modyfikować zarówno w tył jak i w przód. Nic nie jest zapisane, ani przeznaczone. Moje ulubione powiedzenie świetnie to podkreśla: "każdy jest kowalem swego losu". Nie wierzę w żadne przeznaczenie, choć czasem miewałem wątpliwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z moim przedmówcą, nie ma poprostu takiego czegoś jak to że z góry mamy gdzieś tam zapisane ile będziemy żyć. Może to co przytocze jest zbyt "płaskie" i prostolinijne ale naprzyład wypalisz paczke papierosów podczas dnia to jest prawdopodobieństwo że pożyjesz krócej o pewien czas od tego co nie pali. Ja naprzyład biegam regularnie dla własnej przyjemności, ale może z drugiej strony coś mi to da i będe żył dłużej. Albo może nie dłużej co bez problemów zdrowotnych. Ale to tylko i wyłącznie od nas zależy jak długo będziemy żyć, nie licząć oczywiście zdarzeń losowych takich jak wypadki z nie naszej winy. Ale napewno nie ma takiego czegoś jak to że gdzieś tam mamy zapisane ile będziemy żyć bo ktoś tak chce...ale to jest już moje osobiste podejście do tematu oraz nastawienia do wiary, religi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o przeznaczenie, to uważam, że nienajfortunniej jest zakładać cokolwiek na jego temat. To tak, jakbyśmy patrzyli na zasłoniętą kurtynę i chcieli głośno i z całą pewnością stwierdzić, co znajduje się za nią. W normalnych warunkach człowiek nie dysponuje takim dostępem do przyczynowej sfery egzystencji, by autorytarnie móc stwierdzić, że jakaś siła nim steruje lub nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wychodzi na to że trzeba życie pozostawić samo sobie, aby się poprostu "toczyło"... Lecz z drugiej strony pada pytanie czy biorąc je w swoje ręce mamy na nie wpływ, czy tylko nam się wydaje że tak jest. A coś "nad nami" i tak sobie decyduje o naszej egzystencji...a można tak o tym polemizować w nieskończoność. Ja tam jednak jak we wcześniejszych moich postach żyję ze zdaniem że tylko my mamy wpływ na nasze życie i nic więcej nie ma takiej mocy :) Bo inaczej czy to wszystko miałoby sens gdybyśmy byli tylko marionetkami w kogoś lub czegoś rękach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"To tak jakby burak próbował rozwikłać tajemnicę deszczu tłumacząc sobie go odwiecznym konfliktem bulwy i naci"

Czy jakoś tak. Wiedźmin, któraś część sagi.

Tyle w temacie przeznaczenia - za mało jest wśród nas ludzi pokroju Stevena Hawkinga, żeby to wszystko zrozumieć i opisać...

Ale osobiście uwielbiam "zdarzenia losowe" i to, jak ładnie życie się toczy i kwitnie w kolory samoistnie - wystarczy wyjść poza ustalony schemat i zrobię coś troszeczkę innego niż zazwyczaj. Magia!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macku, daleki jestem od sugerowania, by "pozostawiać życie samemu sobie", ponieważ to oznaczałoby bierne podejście. A im więcej ludzi aktywnie biorących udział we własnym życiorysie, tym lepiej, prawda? Postawione przez Ciebie (i wielu innych) pytanie jest jednak o tyle zasadne, że czasem nie da się od niego uciec. Problem w tym, że nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi, przynajmniej przy dostępnych nam psychicznych zasobach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale wydaje mi się że to dobrze że nie ma jednoznacznej odpowiedzi...bo tak naprawde zadając w tym temacie pytanie, chcemy usłyszeć odpowiedź ? Czy czasami wtedy nasze życie nie byłoby takie "proste" gdzie nagle wszystko byłoby jasne i z góry określone. Czy wtedy także chciałoby się nam żyć, wiedząc na czym ta "mechanika" się opiera i jakie zależności nią rządzą ? Już chyba lepiej aby pozostał tajemnicą nasz sens życia, tak żeby każdy mógł sobie spekulować swoje teorie i żeby każdy był indywidualistą w swoim życiu pełnym nieoczekiwanych zwrotów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...