Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Neuroshima

Polecane posty

Wszystko klawo , probowalem juz 3 razy rejestrować sie na elixirze ze skutkiem dziwacznym. wszystkie moje adresy email zostały użyte do rejestracji i nie moge już Tworzyc na nie nowych kont. Niby rejestracja przebiegła poprawnie ale zalogować się nie moge bo użytkownik 'nie istnieje'. Outstanding.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauroshima to miły i przyjemny system. No i do tego bardzo otwarty jeżeli chodzi o inicjatywę MG. Mi osobiście mechanika się spodobała (chociaż wiele osób twierdzi, że skomplikowana). Narzekałbym na niewyważenie odpowiednie postaci, jeżeli chodzi o zdolności, ale tutaj można sobie coś powymyślać jak nie pasuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja gram w NS regularnie od momentu jej wydania czyli z jakieś 7-8 lat.

Moja główna(bo w tym czasie przetoczyło sie kilka innych) to Klecha z Salt Lake.

Na początku(postać miała być na jednostrzałówkę) miał to być kaznodzieja z Rugerem Mini na Motocyklu.

Długi płaszcz itp itd.

Po tych latach grania tą postacią (TAK DALEJ ŻYJE... jakimś cudem...) jest wolnym kapelanem posterunku, biega w marpacie i MTV ze SCAR'em w łapie z doczepionym Aimpointem M4 a w plecaku mam lowery z lufami do zamiany go z pocisku 5,56x45 na 7,62x51.

Reszta postaci... Sporo tego było i nie pamiętam...

Co do pochodzenia z nie Twój zasmarkany interes to ja i moi kumple z którymi gram od początku mamy pewien dystans.

Pozwalamy graczom grać z tym pochodzeniem lecz wypada aby to miało jakiś konkretny powód, np specyficzna okolica pochodzenia albo iż szczególny charakter postaci wymaga tego.

Czasami mistrzuje lecz mam tendencje do tworzenia zbyt zawiłych fabuł a strzelanki przypominają Modern Warfare - wrogowie ciągle wyskakują i wyskakują...

Ale skoro po ok 30tu sesjach nikt mnie siłą nie obalił chyba nie było tak źle...

Na pewno było wesoło.

Co do Modern Warfare - z racji iż nasz zespół to zbiegowisko militarystów, airsoftowców itp itd to nasze sesje mogą wymagać

dość obszernej "wiedzy zbrojeniowej". Znać typy broni, amunicji, wyposażenie, dodatki i wszystkiego co się z tym wiąże.

W związku z tym m.in. został opracowany nasz system przebijalności oparty o rzeczywistą przebijalność pocisków względem autentycznych klas kamizelek kuloodpornych(system przechodzi jeszcze testy i nie jest w pełni wprowadzony do naszego "kanonu").

Tak więc idąc do Parabellum w Detriot gdy gracz pyta się "Czy jest M16?" Mistrz pyta "Które A1,A2,A3 czy A4"?

Jeżeli chodzi o kolor to głównie chrom. Próby zmiany koloru kończyły się bardziej ograniczeniami dostępu do sprzętu niż zmianą klimatu - i tak grało się jak w chromie rzucając dowcipami i radośnie szturmując kanały pełne szczurów plując na lewo i prawo z Thompson'a...

Tak więc jeszcze nad tym pracujemy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach, Neuroshima... Moja dziewicza sesja odbyła się na Coperniconie (oczywiście jednostrzałówka), gdzie grałem "łucznikiem" (łuk maszynowy) z takimi zdolnościami jak zdobywanie wody, pożywienia etc. Przez większą część sesji łaziliśmy po podziemnym kompleksie wojskowym, więc moja postać na wiele się nie zdała, ale cóż... Trudno się mówi :-)

Nie mniej jednak wraz z kolegą tak nasiąknęliśmy postapokaliptycznym klimatem, że gdy tylko wróciliśmy w rodzinne strony, to zorganizowaliśmy własną grupę do gry ;-) Choć z naszej trupy to ja miałem najmniejsze doświadczenie w erpegach (oczywiście tych niekomputerowych - gdyby je brać pod uwagę, to pewnie bieguny zamieniłyby się miejscami :P), to obudził się we mnie duch "pałergejmingu". Po studium podręcznika (może nie całego, ale jednak znacznej części), fragmentów dodatków oraz trochę Falloutowego doświadczenia sprawiło, że zostałem sędzią i dużym utrudnieniem dla MG ^^

Tyle mojej historii, teraz trochę o mojej postaci. Nie ukrywam, że po przygodzie, którą zaserwowali mi i znajomemu, na Coperniconie, byliśmy nastawieni na Chrom. On grał Zabójcą Maszyn z EMP, a ja grałem zabójcą maszyn ze snajperką ^^' Tzn. byłem snajperem, ale zaraz uświadomicie sobie dlaczego. Moja postać wyglądała mniej więcej tak:

Pochodzenie: Detroit

Cecha z pochodzenia (z dodatku Łowca mutantów Zabójca maszyn): "Dokąd to?" (możliwość zniszczenia dowolnego elementu hydraulicznego/przewodów przy utrudnieniu testu 40%, ale zamiast utrudnień za trafienie selektywne)

Profesja: Zabójca

Cecha z profesji: Jeden strzał (pierwszy, niespodziewany strzał = bonus +2 do Umiejętności strzelania, rzucania albo walki i do tego obrażenia zadane przez ten pierwszy strzał/cios są o poziom wyższe)

Współczynniki: niestety nie pamiętam ich dokładnie, a karta postaci jest schowana u MG (natomiast moja elektroniczna notatka na innym komputerze), ale wyglądało to mniej więcej tak, że najwyższym współczynnikiem była Zręczność, dalej Percepcja (różnica oczka, może dwóch), Spryt, Budowa, Charakter

Specjalizacja: Ranger

Umiejętności: także nie wymienię wam dokładnych statystyk, ale w przybliżeniu wyglądało to tak, że najwięcej punktów poszło w Umiejętności związane z Percepcją i oczywiście w "Broń strzelecką", a konkretnie w "Karabiny"

Sztuczki: Nie mogło się obyć bez "Snajpera" (celownik optyczny zmniejsza trudność testu o -80% zamiast standardowego -40%) i "Ruchomego celu" (brak kary w przypadku ruchomego celu)

Sprzęt: najważniejsza część (pomijając ekwipunek potrzebny do przetrwania) karabin snajperski M40A3 z celownikiem optycznym i amunicją. Więcej grzechów nie pamiętam, więc nie będę wypisywał, to by nie skłamać :-)

Choroba: chociaż byliśmy nastawieni na Chrom, to nie uniknęliśmy chorób i mnie się trafiły "Zawroty głowy" (aczkolwiek i tak nikt się chorobami, czy leczeniem ich nie przejmował :P)

Reputacja i Znajomości: nie bawiliśmy się mechaniką z nią związaną, tylko lecieliśmy luźno opierając się na historiach naszych postaci

Uff... To by było na tyle :happy: A nie, jeszcze "post scriptum"!

PS. Z ciekawości zacząłem szukać informacji na temat broni z Neuroshimy w źródłach niezależnych i tak znalazłem np. że rewolwer "Trzydziestka ósemka (S&W)" powinien mieć w bęben na pięć naboi. Mam trzy różne możliwe wyjaśnienia tej nieścisłości:

a) autorzy z rozpędu założyli, że każdy rewolwer miał bęben tej samej pojemności (6 nabojów) - przy tym obstaję najchętniej,

b) autorzy chcieli ułatwić trochę grę (? O.o),

c) moja "Encyklopedia pistoletów i rewolwerów" nie zawiera opisu modelu, na którym się wzorowali autorzy Neuroshimy.

Jak wy sądzicie?

PPS.

Magnum 44 z 7 nabojami w magazynku. Najlepiej, jak nie ma amunicjii, wtedy przed każdym strzałem człowiek 5 razy rozważy wszystkie za i przeciw..

Nie ma czegoś takiego. ^^

Jest albo Desert Eagle .44 (i on faktycznie ma 7 naboi w magazynku) albo Magnum .44, ale ten ma 6 i nie magazynku a w bębenku.

Zarówno w grze jak i w "realium" Magnum .44 ma bęben na 6 nabojów - tu się zgadzam. Jednak kolega trochę się pomylił pisząc o Desert Eagle'u - model występujący w grze (właściwie dzięki fabularyzowanym opisom broni możemy podstawić tutaj dwie różne realnie istniejące wersje) mieści w magazynku 8 naboi. Ktoś tu chyba za dużo grał w Counter-Strike'a :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. Z ciekawości zacząłem szukać informacji na temat broni z Neuroshimy w źródłach niezależnych i tak znalazłem np. że rewolwer "Trzydziestka ósemka (S&W)" powinien mieć w bęben na pięć naboi. Mam trzy różne możliwe wyjaśnienia tej nieścisłości:

a) autorzy z rozpędu założyli, że każdy rewolwer miał bęben tej samej pojemności (6 nabojów) - przy tym obstaję najchętniej,

b) autorzy chcieli ułatwić trochę grę (? O.o),

c) moja "Encyklopedia pistoletów i rewolwerów" nie zawiera opisu modelu, na którym się wzorowali autorzy Neuroshimy.

Jak wy sądzicie?

W podręczniku, w zbrojowni, było wiele błędów, między innymi w sprawie magazynków.

Tak samo było z Berettą 92. Jeśli mnie pamięć nie byli było tam wpisane 20(!) a powinno być 15.

Więc można wnioskować iż był to po prostu błąd...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sprawdzałem jeszcze wszystkich broni, ale nadal obstaję przy tym, że Desert Eagle ma magazynek na 8 nabojów. Również model .50 AE, o którym wspomniałeś w poście znajdującym się w koszu ;-) Tylko jeden model Desert Eagle'a różni się pojemnością magazynka i jest to model o kalibrze 9 mm, strzelający nabojami .357 Magnum, który mieści 9 nabojów. Modele z innym kalibrem posiadają magazynki ośmionabojowe :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie pozostać gołosłownym, także podaję swoje źródło informacji:

Autor: A. E. Hartink

Tytuł: Encyklopedia Pistoletów i Rewolwerów

Okładka: http://www.artemix.com.pl/img/32/3211849_1.jpg

Strona 146.

http://www.imagic.pl/files//15194/Desert%20Eagle%20.50.JPG

Teraz kwestia tego, które źródło uznamy za bardziej wiarygodne. Oczywiście powinienem teraz za wszelką cenę zaprzeczać "twojej prawdzie" i nie dać się przekonać, jednak przyznaję ci rację. Ale żeby mój wcześniejszy upór nie wydawał się tylko głupim "moja racja jest mojsza...", pokazuję także skąd wzięło się moje błędne przekonanie. Przyznam szczerze, że od samego początku zastanawiał mnie brak informacji o siedmionabojowym Orzełku. Uznałem jednak, że w przypadku CS'a parametry mogły zostać nagięte w celu zbalansowania gry. Mój światopogląd runął! :happy:

Nie mniej jednak w Neuroshimie i tak występuje model Desert Eagle .44 :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.magnumresearch.com/desert_eagle_techdata.asp

Tutaj też piszą, że .44 mieści się 8, a .50 tylko 7. Nawet na logikę biorąc - nie można w tak samo długim magazynku zmieścić takiej samej ilości naboi różnej wielkości, nie? :)

Ale faktycznie wcześniej mi się pomyliło i podałem pojemność magazynka jak dla .50. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemka

Co do kwestii ulubionego pochodzenie...

Pustkowia (Pustynia) albo Mississipi. Przyznam też, że poważnie się zastanawiałem nad Miami. Głównie dlatego, że we wszelkich eRPGach uwielbiam postacie wszelakich rangerów i fajterów. Najczęściej wychodzi mi czysty ranger lub ranger z fajterskim zacięciem. Rzadko robię se samego fajtera.

Co do kwestii gdzie zaczęła się pierwsza sesja...

Na Pustkowiu gdzieś między Vegas a Teksasem. Potem była ta przygódka z podręcznika. A gdy przejął nas inny MG okazało się, że pod ową gangerową fabryką jest schron. Nasz pierwszy. (jak zauważyłem MG by czuć się MG musi przeprowadzić przynajmniej jedną sesję w jakimś schronie. Przyznaję, że ja też poprowadziłem w takiej miejscówie. No cóż... wszyscy wychowywaliśmy się na Falloutach..., to pewnie dlatego...)

Co do kwestii ulubionej broni...

Garand, prosty i niezawodny. Gdyby to była Euroshima to pewnie byłby to Mauser 98 albo Mosin. Inną z kolei postacią uwielbiałem miotacz ognia. Fakt, że z bronii rzadko robiłem urzytek bo mam pacyfistyczną baturę i takiż robię se BG. Ponadto ranger lub półranger to nie fajter i otwarta konfrontacja nie jest jego siłą.

Moi kumple zaś lubowali się w pompkach, magnumach i snajperkach. Jako MG nie lubiłem zwłaszcza tych ostatnich. Zwłaszcza te brednie większości graczy w stylu: "Bo jak mam ZRĘ = 18, Karabiny na 6, głaza i karabin z lunetką to już jestem zaje... snajperem!".

Co do kwestii Desertów.

Wszelkie dane jakie mam wskazują, że Deserty są w trzech podstawowych kalibrach i mają odpowiednie magazynki 0,357 Mag x 9; 0,44 Mag x 8; 0,50 AE x 7. Neurowy to ten środkowy. Co do książki Harnika to sa mam dwie ale akurat nie taką jak tu była przedstawiona. Co prawda nie sprawdzałem każdej bronii osobno ale większość spluw się zgadza z danymi z innych źródeł. Przynajmniej te njważniejsze. Może po prostu wyszedł jakiś bug w tłumaczeniu, druku albo co...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz MG zafundował nam stopniowe zanurzanie w świecie NS - byliśmy grupą naukowców w tajnym ośrodku badawczym pod ziemią, pracujących nad technologią hibernacji. : ) Mieliśmy fantastyczny początek przygody z problemami psychologicznymi (pod tytułem: "jak przeżyć w grupie ok. 50 facetów, z których tylko dwóch (ochrona) jest uzbrojonych i wszystkim pękają nerwy z powodu zagłady świata oglądanej na żywo w telewizji?"), a później rewelacyjne wyjście na powierzchnię (sporo za linią frontu - po tej złej stronie...).

Najfajniejsze w tej przygodzie, czy raczej kampanii, było to, że zaczynaliśmy (we dwóch) uzbrojeni w dwie Beretty, po jednym magazynku każda. Ale w jednej dwa pociski były wystrzelone. Później znaleźliśmy jakiegoś trupa z M16, ale pustą, a jeszcze później jakiś zmasakrowany wrak samochodu - długie poszukiwania pozwoliły mi zdobyć 6 naboi do tej M16, niestety jeden był uszkodzony i wolałem nie ryzykować ładowaniem go. : )

Takie klimaty uwielbiam właśnie i niestety rzadko je dostaję w NS. Chodzi mi o klimaty "bardziej Mad Max 2" (gdzie bohater dopiero w połowie filmu zdobywał dwa naboje do obrzyna), niż "Fallout" (gdzie poza samym początkiem amunicji było od cholery).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He he...

M1 Garand...

Broń powszechnie znienawidzona w szeregach mojego zespołu...

Zrobiłem moim przez pewien czas epizod walki na froncie z dowodzeniem(nasze postacie są oficerami Posterunku - i żeby nie było - ciężką pracą(kosztem wielu maszyn Molocha) stopnie zdobyliśmy!) oddziałem lokalnych ochotników którzy byli uzbrojeni w większości w M1...

W pewnym momencie, w czasie walki, potracili dobrych wojaków i zostały im same ciury obozowe uzbrojone w M1...

Z którymi mieli przejść jeszcze dużo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei uwielbiam obrzyna+nóż grając zabójcą mutków + sztuczka "Zmyłka" (podczas walki w zwarciu dodajesz blef do umiejętności) z kolei pochodzenie zazwyczaj to N.J lub F.A (federacja apallachów)

żeby rozruszać trochę temat:

Jaka jest Wasza ulubiona sztuczka?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No coz... Jak gralem pustynnym szwendaczem wzialem chyba wszystkie sztuczki "terenowe". Na pewno kanaly (ciezko mi bylo zgubic sie pod ziemia), zelazne racje (umialem w prosty sposob zakonserwowac zarcie by sie nie psulo), wyczucie promieniowania, odtrucie zarcia, odpornosc na pogode, bieg w ciszy (nie pamietam ile ale moglem pokonac z buta naprawde duza odleglosc w ciagu doby) no i moja jedyna "ofensywna" sztuczka czyli zielony balonik (poki mialem cel w zasiegu kilku krokow i nie bylo wyglupow trafialem automatycznie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zwykle jestem mistrzem gry, więc sam sobie postaci nie robię. Profesją którą najbardziej lubię jest łowca. Bardzo podoba mi się ilustracja w podręczniku oraz charakter profesji. Uparty drań szukający starej płyty Beatlesów w ruinach. Na tych poszukiwaniach można oprzeć całą sesje! Dodajmy jeszcze pochodzenie z Missisipi, trochę umiejętności typowo "surwiwalowych" i walki. Wychodzi postać jak marzenie.

Na naszej ostatniej sesji gracze przybyli do nowo odkrytego bunkra przez Posterunek. Bunkier jednak jest smacznym kąskiem dla Nowojorczyków, Teksańczyków i Federacji Appalachów. Jednym z ich towarzyszy jest murzyn, dlatego u Teksańczyków nie mają czego szukać. Teraz pracują dla Żydów z NC. Ich zadaniem jest szpiegowanie rednecków.

Gracze to: małomówny najemnik, małomówny zabójca, małomówny tropiciel, zbyt wiele gadający grający na keyboardzie artysta oraz spec, Widać, że BG dużo rozmawiają, ale mam nadzieje, że dadzą radę i nie dostaną ostrzegawczej serii w głowę od poczciwych farmerów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jak najlepiej zacząć"? Z dobrym Mistrzem Gry. To się odnosi do każdej, nie tylko pierwszej sesji tak naprawdę. Najważniejsze jest wczuć się w klimat, a tego bez dobrego "opowiadacza" nie zrobisz. Mechanika to sprawa drugorzędna, choć dobrze jest się z nią zapoznać, żeby potem jakichś problemów nie było.

Dobrym, moim zdaniem, pomysłem jest patent mojego MG na pierwszą sesję w tym świecie, czyli granie "hibernatusami" - kolesiami, którzy urodzili się i żyli jeszcze przed wojną, a potem dzięki hibernacji obudzili się w już zniszczonym świecie. Dzięki temu możesz jako gracz poznawać świat, uczyć się wszystkiego i nie jest to dziwne z punktu widzenia Twojej postaci. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tk2121. Dobra rada. zaczynając sesje od starego "siedzicie w barze/karczmie/innym przybytku" nikt jeszcze nie zginął. W "Graj fabułą" napisano, że sesja, nawet najbanalniejsza, dobrze opowiedziana, daje radochę. Nie zanudź ich opisem świata. Ba pomysł z hibernatusami jest świetny(dzięki Alkanar), ale Tornado może też ubarwić przedstawienie. Więc kostuchy do rąsi karabin od drugiej i zaczynaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...