Skocz do zawartości
Gość CRD

Fallout (seria)

Polecane posty

Seria Fallout ma długą i chlubną tradycję pauzy na podleczenie się - w turowych dawnych Falloutach przecież użycie przygotowanego stimpacka kosztowało AP, ale jeśli się po prostu otworzyło plecak i z jego poziomu zastosowało apteczki, można było zużyć choćby i wszystkie bez dodatkowych kosztów w AP.

Fallouty od Bethesdy po prostu to unormowały i już się nie przygotowuje stimpacków. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Drobna" różnica polegała na tym, że tury dotyczyły wszystkich, więc jeśli źle zakończyłeś swoją i przeciwnicy cię lali, to cię lali. Nie można było po przyjęciu 4 strzałów na klatę powiedzieć "lol sorry, zostało mi 10hp, więc teraz zatrzymuję czas i pakuję 5 stimpaków, ok, strzelajcie dalej beka iks de".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby w ogóle używać słowa "trudność" w kontekście F3 i FNV, to trzeba by usunąć magiczną moc pauzy, zatrzymującej świat w miejscu dla wszystkich poza graczem i pozwalającej się do woli leczyć. F3 miał dodatkowo godmode w postaci VATS, w FNV przynajmniej używając VATS da się zginąć, trzeba się starać, fakt, ale jest to możliwe. Co do trybu hardcore to niestety zgadzam się z opinią, że jest on tylko upierdliwy, a wcale nie dodaje wyzwań, że o ciekawych wyzwaniach nie wspomnę.

To ja tak tylko tutaj zostawię to jedno zdanie:

Adv. Power Armor + Plasma RIfle w pierwszych 15-30 minut gry w F2.

I jeśli chodzi o trudność w serii, to dla mnie /fred.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W F3/NV można uzywać przedmiotów leczących w każdej chwili w dowolnej ilość i bez żadnych przeszkód. Jedynym sposobem na śmierć jest po prostu cios zabijający cię od razu, z mojego doświadczenia na poziomie very hard wynika, że jedynymi przeciwnikami będącymi w stanie zadać taki cios są deathclawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy zaczynasz mieć więcej jak 5 stimów to gra poza walkami przeciw minigunom robi się żałośnie prosta.
Nie no, dużo jest przecież walk, które ciężko przeżyć nawet mając już przy sobie małą armię. Chyba, że grasz pięćdziesiąty raz, zdobywasz w jakiś dziwny sposób pancerz wspomagany i potem idziesz z nim na przeciwników, z którymi normalnie przechodząc grę walczyłbyś w skórzanym, czy metalowym.

Swoją drogą, nie wiem jak wy możecie tak grać idąc od razu do Navarro, czy NCR po sprzęt. Mi by to popsuło całą radość z grania, pomijając nawet fakt, że jest to małe oszustwo.

Edytowano przez Padaka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Exclusive - dzięki za przypomnienie, że najlepszą broń w grze też można znaleźć w trymiga. Power Armor można uzyskać szybko i łatwo idąc z Arroyo prosto do San Francisco, wziąć zadanie spenetrowania Nevarro od Bractwa Stali, a w Nevarro wkręcić gościa że jest się rekrutem.

Dostajesz Adv. Power Armor, Plasma Rifle, łącznie z 25-30 tys exp i towarzysza cyberpsa jeśli z nim pogadasz i go naprawisz.

I po co ci wtedy możliwość zrobienia pauzy w każdej chwili żeby się podleczyć, skoro i tak nic nie może cię zranić?

  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, dużo jest przecież walk, które ciężko przeżyć nawet mając już przy sobie małą armię. Chyba, że grasz pięćdziesiąty raz, zdobywasz w jakiś dziwny sposób pancerz wspomagany i potem idziesz z nim na przeciwników, z którymi normalnie przechodząc grę walczyłbyś w skórzanym, czy metalowym.

Nie dopisuj sobie historii. Pomijając fuksiarskie kryty z minigunów i innych tego typu broni i MOŻE stadka deathclawów albo wanamingo (jeśli rushujesz do Redding) nie ma niemal żadnego zagrożenia w tej grze. A nawet jak jest, 2 AP i jesteś kompletnie wyleczony i masz przeładowaną broń. MAGIA. Ale nieee, to VATS jest bez sensu...

Edytowano przez Rankin
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest dopisywanie historii. Pod względem przeżywalności nie ma co tego nawet porównywać, wystarczy spojrzeć na wpływ EN na postać i ilości hp z jakimi startuje postać, czy jakie ma po nabiciu powiedzmy 10 poziomów. A zabójczość krytyków była bardzo fajną rzeczą w F1 i 2 i właśnie o to chodziło, że można było zrobić kuku innym, ale samemu też padało się ofiarą, ja np wielokrotnie ginąłem od krytyka w Navarro nawet z power armor. Bez perka stonewall silniejsi przeciwnicy robią KO non stop, a po KO bardzo łatwo zginąć, proponuję sobie przypomnieć te gry.

VATS i pauza są bez sensu bo są to magiczne, w żaden sposób niewyjaśnione moce, którymi dysponuje tylko postać gracza. Do tego w F3 użycie VATS daje nieśmiertelność, co daje herp derp overload. W FNV przynajmniej to poprawiono, choć różnica jest niewielka, bo żeby zginąć w VATS to musi cię dopaść jakiś unikalny wariant deathclawa, co zdarzy się może raz albo dwa razy podczas całej gry.

Edytowano przez mandarynek
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VATS nie daje nieśmiertelności. Argument: Jeśli nie masz broni z rozsądnymi obrażeniami i statystykami na trafienia krytyczne to równie dobrze możesz strzelać normalnie. A co do tego, że VATS ułatwia wszystkie walki, to proponuję pograć i przed 10 lvl spróbować walki z Behemotem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez perka stonewall silniejsi przeciwnicy robią KO non stop, a po KO bardzo łatwo zginąć, proponuję sobie przypomnieć te gry.

Wyobraź sobie że bardzo dobrze pamiętam te gry i nie pamiętam żebym kiedykolwiek w nich dostał "KO". Nie pamiętam też żebym kiedykolwiek został oślepiony, ani też miał złamaną rękę/nogę, bo po prostu AI nie wykorzystuje celowania. Powalenie na ziemię/odrzucenie owszem, ale to raczej endgame poczynając od super sledge i deathclawów, wróg musi podejść ci pod sam nos, a i wtedy jeśli tak daleko zaszedłeś, powinieneś rozwalić mu wszystko zanim zdąży to zrobić. Jak natomiast nie waliłeś wszystkim krytyków po oczach to sam jesteś sobie winien i tyle.

W ogóle trudność Falloutów jest popularniejszym mitem od trudności Dark Souls. Odrobina cierpliwości i gra wygrana. Pierwszy raz w Fallout 2 grałem jako wpół rozgarnięty nastolatek, zrobiłem postać na kung fu i się nawet nie spociłem. Generalnie prawda jest taka, że gra jest trudnawa aż ukończysz Den, ba, Klamath, potem tylko kwestia trzymania najlepszego dostępnego ekwpiunku (a to nie powinno być ŻADNYM problemem, raczej problemem jest znajdowanie miejsc do wymiany złomu na hajs). Do Den 10mm, do New Reno Magnum, Hunting Rifle albo Desert Eagle, do San Fran snajperka albo pistolet .228 i jesteś ustawiony na całą grę. Jak idziesz w energy weapons to w New Reno zdobywasz praktycznie bez wysiłku (laughingmetalarmor.jpg) lasery, a przy minimalnie większym wysiłku (snajperka po soczekwach i całe SAD twoje) plazmę, jak idziesz w heavy weapons to PO CHOLERĘ IDZIESZ W HEAVY WEAPONS (przyznam się, że mam słabość do Bozara), ale też coś się znajdzie.

Jak ktoś nie ma głowy głęboko w tyłku, nie powinien mieć trudności w żadnej walce w Fallout 2. Fallout 1 zresztą też, Mariposę idzie wyczyścić przy użyciu samej strzelby.

Ale dla wielu ludzi Fallout 2 był babby's first RPG i potem takie bzdety opowiadają. Trudne to było Wizardry przed 8, trudne były Ishary i Robinson's Requiem, trudny był pierwszy Betrayal, czy Dark Sun, ale ani Fallout ani Wasteland trudne nie były.

Edytowano przez Rankin
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że nikt nie mówi, że F1 i 2 są trudne, przynajmniej ja nigdy tak nie twierdziłem. Natomiast jeśli twierdzisz, że da się w nich bez savescummingu spokojnie przebrnąć przez całą rozgrywkę bez jakiegokolwiek zagrożenia dla życia postaci (tak jak w F3/FNV) i że ich stopień trudności jest w jakimkolwiek stopniu porównywalny do F3/FNV (co jest przedmiotem dyskusji, nie to, że "Fallout 1 i 2 są trudne") to jest to oczywiście bzdura. Startuje się z mizerną ilością hp i byle spotkanie z bandziorami może się łatwo zakończyć zgonem, a później silniejsi przeciwnicy atakują stadami, mają dużo hp i bardzo łatwo potrafią powalić, znokautować i skatować, można też zginąć od jednego krytyka żołnierza enklawy mając power armor i poziom w okolicach 20. Dla porównania (bo sorry, ale odnoszę wrażenie, że nawet nie grałeś w F3/NV i nie masz pojęcia o czym jest mowa) w F3 przy EN=1 startuje się z 120hp, przy czym EN=10 oznacza start z 300 hp (sic!), czyli ilości, która w F1 i 2 była osiągalna pod sam koniec gry przy powergamingu, czyli maks EN i dwóch poziomach lifegiver, jeśli się porobiło wszystkie możliwe questy i pofarmiło random encounters, dodatkowo przypominam, że F3 i NV mają skalowane obrażenia broni a F3 legalną, dostępną w każdym momencie bez limitów nieśmiertelność (w vats otrzymuje się 10% obrażeń).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesus man.

Jak uważasz, że VATS jest zbytnim ułatwieniem, to

nie

używaj

go.

Ja osobiście praktycznie go nie używam.

I aż się nie chce czytać tego 'hurr durr grałem na very hard i nic mnie nie moze zranic'. W takim razie chętnie obejrzę gameplay z początku gry jak udajesz się do kamieniołomu zmierzyć się z Alpha Male Deathclawem. Dowolna ilość VATSu i leczenia dopuszczalna. Tylko stimpaków i amunicji (z początkowych broni) ci nie wystarczy.

  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dopisuj sobie historii. Pomijając fuksiarskie kryty z minigunów i innych tego typu broni i MOŻE stadka deathclawów albo wanamingo (jeśli rushujesz do Redding) nie ma niemal żadnego zagrożenia w tej grze.

Rodziny w New Reno, baza Sierra, gildia łowców niewolników. Choćby głupie gekony w jaskini koło Klamath, jeśli nie skupiłeś się od razu na umiejętnościach bojowych, sprawić mogą duży kłopot (nie mówiąc o tym co by było, gdyby nie Sulik).

Kiedy grasz pięćdziesiąty raz, znasz grę na pamięć, wiesz kiedy co zrobić, kiedy gdzie co zdobyć, kiedy gdzie iść i kiedy gdzie nie iść, to wtedy wszystko wydaje się łatwe, ale w rzeczywistości wcale takie banalne, jak to malujesz, być nie musi.

Nie pamiętam też żebym kiedykolwiek został oślepiony, ani też miał złamaną rękę/nogę, bo po prostu AI nie wykorzystuje celowania. Powalenie na ziemię/odrzucenie owszem, ale to raczej endgame
To chyba grałeś na jakimś poziomie super easy. AI owszem wykorzystuje celowanie, choć całkiem możliwe, że raczej nieczęsto i głównie w późniejszej części gry. Zdarzało mi się już nieraz cierpieć uszkodzenie ręki, nogi, czy głowy (a może to było oko?), choć oczywiście nie zdarza się to często. Powalonym również być łatwo przez różnorakie bestie (choćby na początku przez złote gekony), czy przeciwników z bronią białą. Myślę, że pod tym względem najprostszy może być właśnie środek gry, kiedy to z reguły masz już porządny pancerz, a przeciwnicy nie mają dobrych broni białych i nie ma jakoś specjalnie bestii odpowiadających twojej sile.
Jak uważasz, że VATS jest zbytnim ułatwieniem, to nie używaj go.
Nie chcę się jakoś specjalnie mieszać do dyskusji na temat VATS, ale jak dla mnie jest to argument z rodziny "nie podoba się to wypad", czyli żaden argument. Zaraz ktoś powie, że jak nie podoba się komuś łatwe leczenie, to ma się nie leczyć. Edytowano przez Padaka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ten moment to wygląda tak, że jakakolwiek opinia mówiąca, że F3 i NV są równie trudne jak F1 i F2 jest grzechem ciężkim bo przecież każdy wie, że poprzednie części musiały być trudniejsze i lepsze bo są klasyką, a F3 jest zły i banalny bo jest inny.

W każdej części jak się stworzy głupio postać i da jej kijowe eq to będzie się ciężej grać. O VATS w pewnym momencie zapomniałem bo był bezużyteczny, szczególnie przy przejściu tylko z bronią białą, ale ogólnie jest on tak samo boski i realistyczny jak tury gdzie przeciwnik grzecznie czeka, aż go zmasakrujemy.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok powoli, bo sie tu jakies dziwne posty pojawiaja.

Po pierwsze argumenty mowiace o VATSie nie mialy nic wspolnego z jego realizmem lub jego brakiem, wiec nie wiem czemu Syskol z tym wyjezdzasz mowiac, ze tury tez nie sa realistyczne. Problem z VATSem polega na tym, ze jest to mechanika unikalna tylko dla glownej postaci, ktora wplywa negatywnie na plynnosc rozgrywki (zmniejszenie otrzymywanych w tym trybie obrazen). Zwyczajnie by ten system mial sens walka musialaby toczyc sie dalej niezaleznie od jego aktywacji (innymi slowy uruchomienie go w niewlasciwym momencie - bedac otoczonym przez przeciwnikow stanowiloby spore zagrozenie, tak jakby odwrotnosc sytuacji jaka ma miejsce normalnie), dodatkowo musialaby istniec mozliwosc anulowania wydanych polecen juz po ich zatwierdzeniu by moc zareagowac na sytuacje kryzysowa.

Lord Nargogh - przestales trollowac w temacie o Diablo to teraz sie tu przeniosles? Sorry, ale kazda jedna gra jak sie ja zna na pamiec i dokladnie wie sie co robic staje sie banalnie prosta. Co mi swoja droga tak przypomina - podczas tej podrozy do San Francisco ile dokladnie Wczytan Gry cie czekalo z uwagi na pechowe spotkania z ognistymi gekonami lub centaurami?

Aliven - Fallout 2 nie byl trudny, tyle tylko, ze zwracam uwage, ze stwierdzenie "nie jest trudny" nie jest tozsame stwierdzeniu "jest zdecydowanie zbyt latwy". Mowiac wprost, rozgrywke w F2 mozna bylo wrecz strywializowac jesli sie dobrze poznalo produkcje, w F3 trywialna rozgrywka to standard (sam poczatek gry wizyta w markecie i prowadzenie wymiany ognia z gosciem majacym karabin - w F3 zycie co prawda schodzi w dosc nieprzyjemnym tempie, jednak spokojnie mozna tego przeciwnika zalatwic stojac naprzeciw niego i obrywajac serie za seria. W poprzedniczkach proba zadarcia z gosciem majacym bron automatyczna majac tak niski poziom skutkowala niemal automatycznym odpaleniem tej uroczej animacji, gdzie nasze zwloki sa roszarpywane na strzepy seria pociskow), a dokladne poznanie mechanizmow gry wylacza w zasadzie celowosc istnienia skilli czy w przypadku posiadania dodatku Broken Steel - statystyk, czy dbania o kompanow (skille na 100% - gdzie 60% jest nabijane poprzez znajdzki, a takie Heavy Weapons jest nabijane wylacznie znajdzkami; statystyki na 10; wiecznie respawnujacy piesek).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O VATS w pewnym momencie zapomniałem (...), ale ogólnie jest on tak samo boski i realistyczny jak tury gdzie przeciwnik grzecznie czeka, aż go zmasakrujemy.

7fa0af6055cd.png

Kto powiedział, że tury mają być realistyczne? Ludzie...taki był po prostu system walki w starych erpegach, teraz już nie ma bo wszyscy się silą na ten [CIACH] 'realizm'. No i technologia poszła do przodu.

Proszę nie używać wulgaryzmów na tym Forum.

Edytowano przez Stillborn
wycięcie wulgaryzmu [Stillborn]
  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto powiedział, że tury mają być realistyczne? Ludzie...taki był po prostu system walki w starych erpegach, teraz już nie ma bo wszyscy się silą na ten pieprzony 'realizm'. No i technologia poszła do przodu.

Czekej... A kto powiedział, że real-time jest wynikiem stawiania na realizm? Powszechność real-time jest bardziej wynikiem stawiania na efektowość, efektywność, dyskusyjnie lepszy flow wszystkiego, a także dlatego, że od czasu Wizardry 8 nikomu nie udało się efektywnie połączyć tur z modnym obecnie widokiem FPP/TPP, no chyba, że uprzemy się, że VATS jest jakąś radioaktywną mutacją tur (nie jest, raczej jest to phased/ATB, ale to temat na osobną dyskusję). Czy ktoś Baldur's Gate nazywał grą o realistycznej walce? A Dungeon Master? Ultimę 6+? Ishar Ktokolwiek? (a Robinson's Requiem tak)

Dlatego nie ma co się co irytować, że realizm, po prostu w danych warunkach walka w czasie rzeczywistym JEST najlepszą opcją i nie zmieni się to dopóki nie wróci do łask widok izo/top-down/whatever, a ja uważam, że powinien on nie wyściubiać nosa ze swojej niszy gier taktycznych i wojennych.

[edit]

w F3 trywialna rozgrywka to standard (sam poczatek gry wizyta w markecie i prowadzenie wymiany ognia z gosciem majacym karabin - w F3 zycie co prawda schodzi w dosc nieprzyjemnym tempie, jednak spokojnie mozna tego przeciwnika zalatwic stojac naprzeciw niego i obrywajac serie za seria.

Moje odczucia są inne. O ile często walka była dość prosta, to zarazem jeśli się parło bezmyślnie do przodu, przeciwnicy potrafili zbić ci zdrowie dość szybko. Nawet nie trzeba leźć na deathclawa, jak proponował Nargogh (a ja powtórzę za nim - skoro F3 jest taki trywialny to zrób to i pokaż dowód, że było łatwo), wystarczy super-mutant albo dwa uzbrojone w solidną broń i po ptokach jeśli nie jesteś dobrze opakowany albo nie masz bardzo dużego zapasu itemów leczących. Jest nieco bzdurnym oczekiwanie, że balans będzie robiony na identycznych zasadach.

Edytowano przez Rankin
  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że sporo prawdy jest w tym, że poprzednie części, jak i może ogólnie niegdysiejsze gry, generalnie wyróżniały się tym, że często trzeba było sobie zdać sprawę z tego, że na naszej drodze coś może być dla nas zbyt wielkim wyzwaniem i musimy sobie to odpuścić, co też sprawiało, że odczuć można było większy respekt do otoczenia. Trzecia część, czy może ogólnie nowsze gry, w moim odczuciu generalnie nie stawia przed nami przeciwników ponad nasze siły, zawsze jesteśmy w stanie sprostać każdemu (chyba, że poszlibyśmy w jakieś miejsce, o którym nie mielibyśmy prawa jeszcze wiedzieć) i całą grę jest się kozakiem, któremu nikt nie podskoczy. To też w jakimś stopniu wpływa na odbiór trudności rozgrywki.

wystarczy super-mutant albo dwa uzbrojone w solidną broń i po ptokach jeśli nie jesteś dobrze opakowany albo nie masz bardzo dużego zapasu itemów leczących
Sam pamiętam, jak w początkowym etapie gry pobłądziłem gdzieś między gruzami budynków i natrafiłem właśnie na parę mutantów. Pamiętam też jak wielkie było moje zdziwienie, jak łatwo mógł je roznieść je początkujący bohater z lichym sprzętem. Początkowo myślałem, że jestem dobry w strzelanki, ale szybko okazało się, że po prostu są równie słabe jak ja i później wystarczył zaledwie jakiś lepszy karabin (czy parę karabinów z uwagi na amunicję), żeby móc już beztrosko czyścić z owych mutantów całe budynki i inne obszary. Wystarczyło umieć używać osłon terenowych. Edytowano przez Padaka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rankin - ta, tyle tylko, ze trudnosc pojawiajaca sie dopiero gdy ignoruje sie wszystkie zdrowe instynkty i praktycznie usilnie stara sie grac w mozliwie najmniej skuteczny sposob to nie jest trudnosc zwiazana z sama gra, ale narzucona sobie przez gracza (mniej lub bardziej swiadomie). Rownie dobrze mozna grac jedna reka.

Tak poza tym by nie byc goloslownym - odpalilem sobie na nowo F3, moze trzy godziny rozgrywki zaowocowaly 300 sztukami amunicji do pistoletu 10mm (czyli iloscia, ktorej mi nie zabraknie) i 46 stimpakami efektywnie sprawiajacymi, ze jestem niesmiertelny. Typowego Raidera jestem w stanie trafic w glowe z szansa 90% w VATS jedynie majac na sobie opancerzony stroj przybysza z krypty i taga w lekkiej broni. Jesli musze trafic z wiekszej odleglosci - karabin snajperski. Typowy raider wytrzymuje 2 - 3 strzaly w glowe z pistoletu 10mm (swoja droga to jest ciekawe, bo wsciekly pies potrzebuje 6-7), typowa taktyka to ostrzeliwanie z daleka reczne -> odpalenie VATS by dobic -> schowanie sie za rogiem by zregenerowac AP -> powtorzenie procedury z nastepnym przeciwnikiem -> ziewanie z nudow. W tym momencie nie jestem pewien czy powinienem polowac na supermutanty i inny "fun" czy tez nauczony poprzednimi doswiadczeniami dac sobie spokoj, bo lepiej nie bedzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - nie bardzo rozumiem jak można dyskutować o tym czy gra jest taka trudna czy nie zwłaszcza jeśli mówi się o niej z perspektywy gdzieś tak 15 przejścia czy nawet 50 ...

O tym czy gra jest trudna czy też nie można powiedzieć tylko z perspektywy pierwszych dwóch przejść.

Bo jeśli mówimy o przejściu 10 raz to wiadomo że gra staje się prostsza ponieważ już ją znamy jak własną kieszeń.

Wiadomo gdzie i jak iść żeby się dozbroić - no i nie oszukujmy się - jest to swego rodzaju oszukiwanie w grze.

I na zasadzie pierwszych dwóch przejść czy pierwszego przejścia mogę np. stwierdzić że Fallout 2 był trudniejszy niż pierwszy Fallout.

Co do przeciwników a Fallout'a 3 ... przecież tu jest mowa o skalowaniu świata.

Czyli nie ma "mocniejszych" przeciwników jak i nie ma "słabszych" przeciwników - a jeśli nawet są to różnice w tej "sile" są doprawdy minimalne. Osobiście nie pamiętam żeby w tej grze jakoś mi sprawiało wielką różnicę do kogo znowu strzelam.

Jedyną znaczącą różnicą było to czy zabicie tego przeciwnika jest opłacalne czy nie, bo np. takich Radskorpionów Albinosów mi się nie opłacało zabijać i zresztą nie miałam wielkich chęci bo ten przeciwnik był irytujący.

Skalowanie się świata przecież (w moim rozumowaniu) doprowadza do tego że wszystko stara się być na poziomie gracza - nie ma niczego poniżej jego poziomu jak i nieobecni są przeciwnicy ponad jego poziomem (jeśli są to tylko programowo przez jakiś fabularny wymóg).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skaling jest, ale odrobinę lepszy niż ten z np. Obliviona. Nie dasz rady na 3 poziomie zabić Behemotha czy Deathclawa od tak, bo on ma jakiś minimalny poziom, który na tę chwilę jest wyższy od twojego. Według tej logiki wraz z postępem w grze przeciwnicy powinni być trudniejsi, bo ma się wyższy poziom, a wcale tak nie jest. Przynajmniej nie w większości przypadków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...