Skocz do zawartości
Gość CRD

Fallout (seria)

Polecane posty

Boże ludzie dalej płaczą nad tym, ze F3 nie był turowym RPGiem z przestarzałymi mechanizmami?

Lubię 1 i 2 z powodu fabuły ale dla mnie są średnio grywalne, mechanizmy są średnie, system turowy nigdy mnie nie bawił poza Civilizacją. F3 jest naprawdę przyjemny, spełnia wszystkie wymogi by nosić nazwę Fallout, ma dobrą fabułę (no poboczne questy, główna jest mehhh) i więcej klimatu niż pierwsze części razem wzięte bo ciężko o klimat apokalipsy na pustyni, dużo lepiej wypada to w mieście.

>Szybko jednak okazało się, że rozgrywka to praktycznie ciągłe mało zróżnicowane chodzenie po gruzach i szczelanie

Tak jak 1 i 2

>Gdybyś był fanem starych Fallout'ów to chyba byś nie pisał tylko o trójce ani nie maszerował z tym tematem.

Pisanie o nich mija się z celem ostatnio bo ortodoksy zaraz dostają bólu anusa jak siecos negatywnego o nich powie.

>A i sformułowania "nie były tak fajne" też by nie przeszły zwłaszcza do pierwszych części.

Wolę NV i F3 od klasycznych i dalej uważam się za fana.

>Dla jasności "fanboyem" Fallout'a 3 głównie nazywam osoby które przyznają się że Fallout 3 jest dla nich mega grą.

Witaj ortodoksyjny fanboyou zaślepiony miłością do dwóch pierwszych części, dla mnie F3 był mega grą i dobrym Falloutem, musisz z tym żyć.

>Ale tak ogólnie to czytając to co piszą Falloutowe ortodoksy to mam raczej szczęście, że nim nie jestem. Przynajmniej mogłem normalnie cieszyć się trójką.

Ja tak samo człowiek może grać w dobrą grę bez martwienia się, że nie jest taka jak gry sprzed dekady.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Szybko jednak okazało się, że rozgrywka to praktycznie ciągłe mało zróżnicowane chodzenie po gruzach i szczelanie

Tak jak 1 i 2

Oczywiście jesteś w głębokim błędzie. Pierwsze części przede wszystkim rozgrywają się w miastach (czy osadach), gdzie zaledwie pojedyncze zadania wymagają użycia siły (a i tak nie zawsze). Lokacje "bojowe" są w zdecydowanej mniejszości i związane są bezpośrednio z różnymi zadaniami. Gra skupia się dlatego przede wszystkim na elementach RPG, w przeciwieństwie do F3, który skupia się na szczelaniu. No, ale po co ja to mówię, skoro przecież niby grałeś, więc niby powinieneś to wiedzieć.
Ale tak ogólnie to czytając to co piszą Falloutowe ortodoksy to mam raczej szczęście, że nim nie jestem.
Rozumiem, że nie można nie lubić trzeciej części, bo to równa się temu, że jesteś ortodoksyjnym fajbojem pierwszych części i trzeciej nie lubisz tylko dlatego, że jesteś ortodoksyjnym fanbojem pierwszych części, a jesteś nim dlatego, że nie lubisz trzeciej części. Cholera, że też musiałem się urodzić falloutowym ortodoksem. Czy też stałem się nim dlatego, że nie lubię trzeciej części? Edytowano przez Padaka
  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boże ludzie dalej płaczą nad tym, ze F3 nie był turowym RPGiem z przestarzałymi mechanizmami?

Wprawdzie w momencie gdy wychodzil pierwszy Fallout to widok fpp i walka w czasie rzeczywistym były jeśli chodzi o gatunek crpg dosyć przestarzałym konceptem, ale nie pozwólmy, żeby fakty przeszkadzały nam w dyskusji:)

Lubię 1 i 2 z powodu fabuły ale dla mnie są średnio grywalne, mechanizmy są średnie, system turowy nigdy mnie nie bawił poza Civilizacją. F3 jest naprawdę przyjemny, spełnia wszystkie wymogi by nosić nazwę Fallout, ma dobrą fabułę (no poboczne questy, główna jest mehhh) i więcej klimatu niż pierwsze części razem wzięte bo ciężko o klimat apokalipsy na pustyni, dużo lepiej wypada to w mieście.

No, takie konkrety to ja rozumiem, przekonałeś mnie.

Za New Vegas, choć też jestem w jego posiadaniu (i podobno jest lepsze), jakoś do teraz nie mam ochoty się zabierać.

Że jest lepsze to mało powiedziane, ale niestety nie jeśli chodzi o sam gameplay, więc po tym co piszesz obstawiam, że szansa odbicia się jest spora.

  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@eyvon14moutaire - ortodoks właśnie to słowo mi wczoraj uciekłolol.gif

To że Pustkowia są takie a nie inne stanowi dla mnie esencję klimatu Fallout , bo czy ktokolwiek wyobraża sobie ten świat wypełniony dobrymi uczynkami oraz "słodkorożcami"? Ja chciałem sprawdzić czy nie misneła mi się jakaś inna opcja...

@ mandarynek - jak dla mnie to możesz sobie wyobrażać Fallouta jako "symulator smażenia jajek na ogonie Radskorpiona" Twoja wola i Twoj wybór. Tylko powiedz mi proszę czym różnią się dialogi w 3 od NV? Co do systemu rozwoju postaci - to chyba graliśmy w różne gry (i znowu pokaż mi różnicę pomiędzy 3 i NV). System walki - rzecz gustu, to że mi się podobał nie oznacza że jest idealny.

Napisałem że z jedynką nie miałem żadnego kontaktu, bardzo mi się podobała dwójka, a po jakiejś godzinie odbilem się od Tactics'a. Ortodoksem nie jestem i nie będę, ponieważ wolę czerpać radochę z grania a nie nabawić się za przeproszeniem "sraczki" bo ktoś z Bethesdy umieścił taki czy inny item/postać/miejsce/engine/itp...

Edytowano przez kylo73
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Padaka

>Najczęściej gdzie bym nie poszedł, nie czekało mnie w zasadzie nic ciekawego poza wybiciem przeciwników, zebraniem łupów i powrotem na szlak.

Jak w każdej grze RPG jaka kiedykolwiek powstała, nawet tych papierowych.

IMO liczenie na dobrą fabułę w grach jest trochę jak liczenie na nią w filmach akcji, niby jest ale zazwyczaj są to te same szablony i stereotypy.

>Gra skupia się dlatego przede wszystkim na elementach RPG, w przeciwieństwie do F3, który skupia się na strzelaniu

Obie gry można przejść strzelając na prawo i lewo jak i w bardziej finezyjny sposób.

@mandarynek

>Wprawdzie w momencie gdy wychodzil pierwszy Fallout to widok fpp i walka w czasie rzeczywistym były jeśli chodzi o gatunek crpg dosyć przestarzałym konceptem, ale nie pozwólmy, żeby fakty przeszkadzały nam w dyskusji:)

Czytaj ze zrozumieniem. Największy płacz na temat F3 jest o to, że nie jest taki jak F1 i 2, a one w momencie premiery F3 były już przestarzałe, mimo to ludziom przeszkadzało to, że F3 jest inny, ale nie pozwólmy, żeby brak zrozumienia przeszkadzał nam w dyskusji:)

@kylo73

>Ortodoksem nie jestem i nie będę, ponieważ wolę czerpać radochę z grania a nie nabawić się za przeproszeniem "sraczki" bo ktoś z Bethesdy umieścił taki czy inny item/postać/miejsce/engine/itp...

Ale jak tak możesz? Pierwsze Fallouty to hurr durr świętość i nikt nie może rozwijać tej serii inaczej niż chcą tego staży fani bo przecież oni wiedzą lepiej co jest dobre i co pozwoli finansować kolejne odsłony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Gra skupia się dlatego przede wszystkim na elementach RPG, w przeciwieństwie do F3, który skupia się na strzelaniu

Obie gry można przejść strzelając na prawo i lewo jak i w bardziej finezyjny sposób.

Oczywiście. Nie zmienia to jednak faktu, że zawartość trzeciej części to przede wszystkim walka i gdybyś miał ową walkę sobie odpuścić, to pierwsze części odrobinę jedynie się uszczuplą, natomiast trójka zredukuje się do minimum.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS: Dla jasności "fanboyem" Fallout'a 3 głównie nazywam osoby które przyznają się że Fallout 3 jest dla nich mega grą.

E, no bez przesady smile_prosty.gif

Ale tak ogólnie to czytając to co piszą Falloutowe ortodoksy to mam raczej szczęście, że nim nie jestem. Przynajmniej mogłem normalnie cieszyć się trójką.

Ja nie jestem ortodoksem pierwszej klasy tongue_prosty.gif Gdyby tak było to bym kijem New Vegas nie tknęła za brak tur i rzutu izometrycznego. A tknęłam - i zdecydowanie New Vegas przeskoczyło u mnie drugiego Fallout'a.

Nie do pomyślenia jeśli chodzi o ortodoksa pierwszego sortu.

Taa .. o Fallout'cie 3 - wiedziałam że to gra Bethesdy. Kupiłam premierową.

Miałam nadzieję że dostanę Fallout'a by Bethesda Softworks bo ja to studio lubię za TES'y. Tak byłam przekonana że coś z TES'ów w tej grze jednak będzie.

A potem ... a potem wróciły koszmary. To nie był zwykły TES. To nie był Fallout. To nie było RPG a nawet jeśli to takie na 1/10.

To był FPS - cały czas miałam strzelać (zadziwiające że jedna lekcja z BB Gunem bohaterce wystarczyła do bycia żołnierzem na zawołanie zaraz po wyjściu z 101).

Liczyłam na Pustkowie i klimat - to była moja nadzieja.

Na to że dostanę ten klimat. I że historia będzie się kleić.

Nic z tych rzeczy - po ukończeniu Fallout'a 3 nie miałam siły do niego wrócić.

Między mną a głosami zachwytu i innych "ochów i achów" nad tą grą było coś rozmiaru Wielkiego Muru Chińskiego.

Ta gra wyssała ze mnie całą nadzieję na to że Fallout wróci.

A w efekcie najbardziej ucierpiało New Vegas. confused_prosty.gif

Boże już bardziej Morrowind mi przypominał Fallout'a niż Fallout 3 !! krecka_dostal.gif

Co do fanboy'a to wypisałam pod spodem czym się charakteryzuje taki osobnik.

I chyba nie byłbyś taki szczęśliwy gdym ci podesłała sztandarowe wypowiedzi fanboy'ów trójki smile_prosty.gif

Bo brzmią w większości jak banda dzieciaków - czym zresztą lwia ich część jest.

@ kylo73 - Ciebie to w ogóle nie rozumiem .... dla mnie Pustkowia były takie jak pokazywała je jedynka i dwójka.

Nie było miejsca na naiwność i dobroć. Było zło, większe zło, brud, matactwa i wszelkie inne deprawacje ludzkości która się rozpadła ... a teraz próbuje się na nowo z tego chaosu podnieść.

Nawet "miłosierni Samarytanie" aka Uczniowie Apokalipsy nie byli naiwniakami.

W trójce roiło się od naiwniaków ("daj mi wodyyy ...." - Willy)

Fallout 3 zaniechał "podnoszenie się" cywilizacji. Zaniechał ukazania degradacji ludzi.

Fallout jako seria ma dwoje przodków - film "Mad Max" oraz "Wasteland", nie wiem jak z "Wasteland" ale dobroci próżno mi szukać w świecie "Mad Maxa".

I właśnie to Pustkowie wróciło z New Vegas !!! Właśnie ono !

Nie było my-dobrzy i oni-źli.

Syf syfem poganiał, śmieć śmieciowi do gardła skakał !

Nie było takich absurdów jak "dobrzy" kanibale udający wampiry !

Gdyby nie pewne bezużyteczne organizacje to w New Vegas miałabym quest z dzieciobójcą.

I taki quest byłby na miejscu skoro mówimy nie o grze TES IV Oblivion a mówimy o Fallout'ach.

Nazywaj mnie ortodoksem jak chcesz. Wolę być ortodoksem niż to czemu łopatologicznie zazwyczaj musiałam tłumaczyć całą serię oraz "dlaczego New Vegas jest takie a nie jest kontynuacją Trójki"

Odpowiedź była banalnie prosta - bo jest Fallout'em !

Mam w nosie klimat apokalipsy ... klimat Fallout'a był inny. Fallout był grą z humorem !

Rozgrywał się zawsze ale to zawsze na pustyni i miastach/osadach położonych na tejże pustyni !

Do tego mieszał się z klimatem rodem z westernów (ach to chowanie pistoletu do kabury w jedynce tongue_prosty.gif cudowne)

Jaki był Fallout:

1) Wyśmiewał popkulturę na prawie każdym kroku (brak tego w trójce)

2) Żartował bardzo często poprzez absurdalne sytuacje (mało tego w trójce a jeśli są to są bardzo bezsensowne vide Entomologia i Mechanik)

3) Bohater notorycznie "kowbojował" na Pustkowiu (kompletny brak w Trójce)

4) Muzyka była straszna i psychodeliczna (z tego co pamiętam .. brak w trójce)

5) Fabuła zawsze była po części straszna oraz zrobiona z sensem. (brak w trójce)

6) Postacie nie były z natury jednobarwne - nie istniał podział na npc'a z góry złego z góry dobrego - wyjątkiem był tylko Horrigan w dwójce za którego wystawiam dwójce 1/10 (postacie w trójce zawsze są albo dobre albo złe - nie ma żadnej dwustronnej)

7) Frakcje - od zawsze były w Fallout'cie. (brak)

cool_prosty.gif Karma nie była aż TAK ważna - karma była karmą a nie wyrocznią. (inaczej jest w trójce "nie gadam z tobą bo ukradłeś zgniecioną puszkę")

9) Organizacje nie były z góry nakreślone jako te złe i dobre - wyjątek Fallout 2 i Enklawa - 3/10 za ukazanie tej frakcji (jest podział na "złą" Enklawę - nawet jeśli jest to bez sensu - czemu nie można dogadać się z Autmunem skoro chce tego samego co i Lone Wanderer ?? Obrzydliwie "dobre" Bractwo Stali które zaczęło się przemieniać w Uczniów Apokalipsy x1000 z karabinami w rękach).

10) Miejscem akcji była pustynia przez część gry więc zachodziły np. zetknięcia się z innymi npc'ami czy trafienie na jakiś easter egg. (brak)

11) Pustynia dawała powód do smaczków rodem z jakiś westernów (chowanie broni ! Strażnicy ! Tajemniczy Wędrowiec to już notorycznie mi przypominał coś rodem z westernu) - zresztą część nazw w tej grze jest powiązana strikte z westernami: Saloony, muzyka z Redding przypomina jakiś motyw z westernu, karawany handlowe, rancza, pasanie braminów, strażnicy (oczywiście ... brak)

12) Fallout dawał swobodę co do ścieżki jaką pójdziesz - mogłeś być dobrym, złym a nawet kompletnym neutralem który pomoże tylko dla własnego interesu lub jeśli kogoś polubi (kompletny brak gra cię zmusza żebyś był harcerzykiem - wiem z doświadczenia).

^ I to wszystko albo prawie wszystko (wyjątek - mechanika gry) wróciło razem z New Vegas, problem w tym że trójka zabiła tych którzy pamiętają o tych cechach Fallout'a i najczęściej wiary nie dają w New Vegas.

Z kolei ci którzy zaczęli od trójki błędnie uznają że Fallout taki nie był tylko był jak trójka.

Pytanie "Kto więc obrywa ?" Odpowiedź jest jasna jak słońce na pustyni Mojave - New Vegas. confused_prosty.gif

I za to mam prawo nienawidzić Bethesdy.

Jak bardzo ich kocham za TES'y tak ich nienawidzę za zaistniałą sytuację.

@ Earendil - Ech ... czy ja muszę o tym przypominać ??

OBSIDIANU a nie Bethesdy na litość boską !!! zly.gif

Mówisz "Bethesda" = chodzi ci o tą Bethesdę która robi gry.

Czyli o Bethesdę Softworks !

Mówiąc o Fallout'cie New Vegas mówimy o dziele Obsidianu a nie Bethesdy Softworks.

Bethesda Softworks jedyne co ma wspólnego z New Vegas to danie mu ciała rodem z Obliviona - a nie stworzenie jakichkolwiek logów w grze ...

Jedyna Bethesda jaką możesz połączyć z New Vegas jest to ta od wydawania gier pod tym szyldem.

A ona się nie zajmuje robieniem żadnych gier tylko ich wydawaniem.

No to ładnie żeście się pokłócili skoro jedno drugiego nie zrozumiało biggrin_prosty.gif - szczerze ?

Mnie zmyliło to że stwierdziłeś "w porządku fabuły" - HH, OWB, DM, LR.

Problem w tym że jedyny wymóg jest taki - OWB lub DM potem DM lub OWB-> LR a HH jest obojętne w kolejności bo nawet Ulysses sam mi mówił żebym poszła zrobić to dlc - miał kwestie o Grahamie.

Edytowano przez eyvon14moutaire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fallout 1 i 2 moim zdaniem wygrywają wszystko. Zaraz za nimi umieszczam Fallout: New Vegas a potem Tactics i F3. Fallout 3 jest dobrą grą, ale wtedy i tylko wtedy, gdy zapomnimy o nadanym temu tworowi tytule, a samą grę potraktujemy jako zwykły FPS. Inaczej nie da rady.

Hm... to chyba czyni ze mnie ortodoksa. Faktycznie, Fallout 1 przeszedłem 10 razy, Fllout 2 aż 36 razy, Fallout New Vegas 2 razy, Fallout 3 tylko 1 raz (wrócę, jeśli Bethesda usteamowi grę i będzie można w niej zdobyć acziki. Wtedy kupię gierę na Steamie). Jedynie potężnie odbiłem się od Tacticsa, ale może jeszcze dam grze szansę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^ No to witaj Exlusive bo okazało się że też jestem ortodoksem.

Tylko przez to że nie zachwyca mnie trójka.

Ciekawe że jako "ortodoks" byłam i będę w stanie przechodzić New Vegas nawet i z 8 razy.

Fallout'a pierwszego przeszłam .. jeden raz.

Ale na tą jedną grę poszły mi 2 lata - i nie nie dlatego że nie umiałam grać po prostu jej kończyć nie chciałam, bo słusznie obawiałam się że jej kontynuować nie będę po końcu mogła.

Nad dwójką też sporo czasu zmarnowałam - tylko po to by rozkoszować się grą.

Szkoda że w końcu bugi gry spowodowały że po ukończeniu gry nie mogłam dalej grać bo gra się crashowała w San Francisco. :(

A w Tactics'ie utknęłam w 3/4 gry - co i tak dało mi porównanie że dużo lepiej się w Tacticsie czułam niż w trójce.

Jeszcze dziwniejszy ten ortodoks ze mnie skoro dla mnie jest tak:

Fallout - Fallout New Vegas - Fallout 2 - Fallout Tactics - Fallout 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tak byłam przekonana że coś z TES'ów w tej grze jednak będzie.

F3 to Oblivion z pistoletami zamiast mieczy, ze wszystkimi wadami i zaletami tegóż.

>Między mną a głosami zachwytu i innych "ochów i achów" nad tą grą było coś rozmiaru Wielkiego Muru Chińskiego.

Ja tam pamiętam głównie płacz i marudzenie, że jest inny od poprzedników.

>Fallout 3 zaniechał "podnoszenie się" cywilizacji. Zaniechał ukazania degradacji ludzi.

W jaki sposób? Mamy osady ludzkie, miasta, ?luksusowe? życie, a obok tego potworność Stołecznych Pustkowi. Co do dobra, naiwne jest myślenie, że wszyscy dobrzy ludzie nagle wyparowali i zostali tylko Ci źli.

>I właśnie to Pustkowie wróciło z New Vegas !!! Właśnie ono !Nie było my-dobrzy i oni-źli.

Syf syfem poganiał, śmieć śmieciowi do gardła skakał !

Każda frakcja udawała, że jest tą dobrą stroną i, że to ona pomoże odrodzić ludzkość, ogólnie motylki, jednorożce i zabawki dla dzieci itp o ile im pomożemy.

>Nie było takich absurdów jak "dobrzy" kanibale udający wampiry !

Jeden z fajniejszych motywów w F3, całkiem ciekawa sekta której przywódca nawet tłuamczy co nimi kieruje w sposób przekonywujący.

>Wolę być ortodoksem niż to czemu łopatologicznie zazwyczaj musiałam tłumaczyć całą serię oraz "dlaczego New Vegas jest takie a nie jest kontynuacją Trójki"Odpowiedź była banalnie prosta - bo jest Fallout'em !

Przy czym różni się od F3 tylko lokacją bo fabularnie jest jeszcze głupszy od F3 (JEDNA osoba przebija się przez całe ?wojsko? i wygrywa wojnę by na końcu spuścić łeb i stać się pionkiem) + frakcje (akurat duży plus)

>Mam w nosie klimat apokalipsy ... klimat Fallout'a był inny. Fallout był grą z humorem !

Gra o świecie po wojnie atomowej i zagładzie ludzkości ma mało apokalipsy, taaaaaak....

Jaki był Fallout:

1) Wyśmiewał popkulturę na prawie każdym kroku (brak tego w trójce)

- http://fallout.wikia...ural_references

2) Żartował bardzo często poprzez absurdalne sytuacje (mało tego w trójce a jeśli są to są bardzo bezsensowne vide Entomologia i Mechanik)

-Chwal absurdalne sytuacje, ale Entomologia i Mechanik to przesada...

4) Muzyka była straszna i psychodeliczna (z tego co pamiętam .. brak w trójce)

-Jest za to wspaniały soundtrack z tonami klimatu + do tego kliamtyczne radia

5) Fabuła zawsze była po części straszna oraz zrobiona z sensem. (brak w trójce)

-F1: znajdź oczyszczalnik do wody, przy okazji zabij przywódcę armii supermutantów i uratuj świat przed ich atakiem.

-F2: Pokonaj samemu enklawe, pozbądź się ich przywódcy, uratuj świat.

-F3:Znajdź swojego ojca, znajdź zasilanie do oczyszczalnika by okolica miała czysta wodę do picia

7) Frakcje - od zawsze były w Fallout'cie. (brak)

-Pomijając Bractwo, Enklawe, mieszkańców Megatony i TT, fakt, ze nie byliśmy do nich przywiązani tylko poprawiał sytuację bo mogliśmy pomóc komu chcieliśmy i kiedy chcieliśmy. Coś jak w Wiedźminie.

9) Organizacje nie były z góry nakreślone jako te złe i dobre

-W F3 też nie są, i Bractwo i Enklawa miały swoje rację z którymi można się było zgadzać lub nie, dla mnie to Bractwo było tymi złymi.

10) Miejscem akcji była pustynia przez część gry więc zachodziły np. zetknięcia się z innymi npc'ami czy trafienie na jakiś easter egg. (brak)

-I random NPC i easter eggi są w F3, a że nie ma pustyni to dobrze, pewnie ma to cos wspólnego, że mieliśmy okazję odwiedzić ruiny wielkiego miasta, a nie pustynii? To tak jak marudzić, że w SW nie ma akcji na morzu.

11) Pustynia dawała powód do smaczków rodem z jakiś westernów (chowanie broni ! Strażnicy ! Tajemniczy Wędrowiec to już notorycznie mi przypominał coś rodem z westernu) - zresztą część nazw w tej grze jest powiązana strikte z westernami: Saloony, muzyka z Redding przypomina jakiś motyw z westernu, karawany handlowe, rancza, pasanie braminów, strażnicy (oczywiście ... brak)

-Na pewno graliśmy w tego samego F3? Bo wszystkie te rzeczy w nim są.

12) Fallout dawał swobodę co do ścieżki jaką pójdziesz - mogłeś być dobrym, złym a nawet kompletnym neutralem który pomoże tylko dla własnego interesu lub jeśli kogoś polubi (kompletny brak gra cię zmusza żebyś był harcerzykiem - wiem z doświadczenia).

-Tak na pewno graliśmy w inną grę bo jakoś w mojej wersji też miałem wybór czy być dobrym czy złym.

======

I na koniec twist jak w filmach M. Night Shyamalana: Też wolę NV od F3 bo jest grą przyjemniejszą, z głupszą przez co zabawna fabułą, paroma fajnymi smaczkami itp. Ale widzę, że F3 też jest grą dobrą jako gra i jako Fallout i bawi mnie wieczny hejt na nią.

Edytowano przez Syskol
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Syskol - Jedyne co było z klimatem apokalipsy było Lonesome Road, a to z tego tytułu że tam ta apokalipsa nastąpiła nie 150 lat temu tylko może parę miesięcy temu.

Spójrz na linię czasową Fallout'a - od wojny minęło bóg wie ile czau (zależne od części) ci którzy byli świadkami tej apokalipsy już nie żyją, niektórych zabiły bomby a inni przeżyli ! Koniec ! Nie ma już apokalipsy.

Fallout to seria gier post apokaliptycznych. Post ! Czyli jest już PO tej apokalipsie.

Już żadna bomba atomowa ci nie grozi.

Wszystkie wybuchły dawno temu i ty widzisz tylko pozostałości po ich wybuchach - w większości już nie groźne.

Muzyka - radio to jest bajer zabijający klimat. Klimatyczna to była muzyka Morgana, a jej w radiu nie ma.

Jeśli mówisz o obecności w tymże radiu "Maybe" to powiem że jest on tam wciśnięty bez sensu.

No przepraszam ale do tej pory zachodzę w głowę co to miało znaczyć.

Dwoje dziwaków idzie spuszczać sobie łomot dzień w dzień w durnych strojach na środku jakiegoś miasteczka (od biedy tak to nazwę). I co tak dzień w dzień robią sobie taką szopkę ? Po co ? Na co ? Czemu jedno drugiego nie zabije tylko się rozchodzą ??

A miałeś neutrala ? No chyba nie grałeś w tą grę skoro jak grałeś złym to nie zauważyłeś jak gra próbuje po tobie jeździć że jesteś taki zły. Żeby narrator na końcówce ??

Serio ... oczekują że nagle renegat się poświęci dla jakiejś beznadziejnej sprawy i że będzie się przejmował losem jakiejś baby z Bractwa (Lyons) ??? Serio ?

Jeszcze śmieszniejsze było to że jak wysadziłam Megatonę to takie Rivet City .. nic. Im to lotto.

Tylko dj się drze w radiu że wysadziłam całe miasto (jak są głupi to niech spadają Trzy Pies ...).

Granie renegatem - choćbym nie wiem jak się na renegatce zapierała tak Bractwo ją zapisało do swoich szeregów ... eee my mówimy jeszcze o Bractwie Stali ?? Tych samych którzy stronią od innych ?

Fabuła jedynki - Znajdź chip do wody w Krypcie bo Krypta inaczej wyginie.

Potem zlikwiduj zagrożenie ze strony Mistrza bo prędzej czy później przyjdzie do 13'stki i ich pozamienia w Super Mutanty.

Jak zresztą chce pozamieniać całe Pustkowie - a to się mało komu widzi.

Fabuła dwójki - Znajdź G.E.C.K.'a bo Arroyo umiera, przy okazji odnajdź porwanych z Arroyo przez Enklawę .. a to że to się równa misji samobójczej bo udania się do siedliska Enklawy ... cóż takie życie bohatera.

Pfff .. trójka - mniej więcej. Kochający papo opuszcza Kryptę bez słowa wyjaśnienia, będąc jedynym lekarzem. Przy otwarciu wpuszcza do środka Krypty 101 jakieś poczwary z którymi mieszkańcy nie umieją sobie poradzić = w efekcie część z nich ginie od "strasznych" radrakanów. Wkurza Nadzorcę swoim zachowaniem który zabija jego pomocnika (lekarza) i idzie wściekły po ciebie.

Czyli już nie mają lekarzy, krypta boryka się z rannymi od radrakanów, a twój papa chciał żebyś został w Krypcie - jednocześnie wkurzając nadzorcę co powoduje że musisz uciekać z krypty.

Następnie nie mając pojęcia gdzie iść szukasz tego ojca. Szukasz wszędzie. Tylko pytanie - po co ?

Dlatego żeby mu dać w pysk za zaistniałą sytuację ?? Za to że wywalili cię z domu - czyli Krypty ? Że wszystko przez jego wybryki straciłeś ? Za to że spowodował że wielu mieszkańców Krypty zginęło - nie tylko od radrakanów bo również Jonas był jego ofiarą ?

Oczyszczalnik - "Hej córko miałaś zostać w Krypcie .. no ale weź idź do pomieszczenia obok i załatw no za mnie te supermutanty" - prawdziwie troskliwy ojciec, zadbał nawet o to żeby nam się nie nudziło.

Nie wspominajmy że jeszcze był fragment z Betty - gdzie musiałam ciołka ratować.

A potem nasz dzielny papo daje się zabić .... bo przyszła Enklawa z Autmunem na czele.

Który to chce tego samego co my - uruchomić oczyszczalnik i dostarczyć wodę pustkowiu.

Pytanie następujące - czemu nie mam możliwości dogadania się z nim ???

No nie pamiętam żadnych karawan - musiałam dopiero mod instalować żeby się pojawiły.

Tajemniczy Nieznajomy jest tam chyba tylko dla tego że był w poprzednich częściach.

Miejsce akcji - ruiny miasta i okolice ... a nie pustynia, więc część smaczków odpada.

Rancz tam nie pamiętam, szczerze ani jakiś farm (działających).

W trójce nie ma frakcji - zamiast jakiś frakcji mamy wielką wyrocznię Karmę.

Sorry fabuła New Vegas była dla mnie bardziej zrozumiała niż ta trójki. Miałam powód żeby ścigać bandziora.

Zdecydowanie wolę bardziej ścigać bandziora który mnie okradł i usiłował zabić niż gonić za pseudo-tatusiem po całym zrujnowanym Waszyngtonie.

Fallout 3 był zbyt ckliwą grą żeby być Fallout'em - ileż można znieść jakiś łzawych historyjek ghuli ?

Ile można znieść jakiś smutnych historii w rozwalonych domach ??

Dzieci na łóżkach itp ... ta gra chciała być zbyt emocjonalna żeby być Fallout'em. Była zbyt ckliwa.

Chciała być również poważną grą - ale miała takie babole bezsensowne że wywoływały u mnie uśmiech politowania (Latarenka !!!)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Jedyne co było z klimatem apokalipsy było Lonesome Road, a to z tego tytułu że tam ta apokalipsa nastąpiła nie 150 lat temu tylko może parę miesięcy temu...

-Mój błąd, źle zrozumiałem tamtą wypowiedź, i aż tak głupi nie jestem by nie wiedzieć co to postapo xD

>Już żadna bomba atomowa ci nie grozi.

Mieszkańcy Megatony mają coś innego do powiedzenia... mieliby gdyby nie wybuchli...

>Muzyka - radio to jest bajer zabijający klimat. Klimatyczna to była muzyka Morgana, a jej w radiu nie ma. Jeśli mówisz o obecności w tymże radiu "Maybe" to powiem że jest on tam wciśnięty bez sensu.

-Akurat radio idealnie podkreślało klimat w F3 i pasowało idealnie, piosenki pasowały do tego co było widać na ekranie czyli Ameryki lat 50 (tak wiem 2077 koniec świata jaki znamy, ale mentalnie i wystrojowo to były nasze lata 50). No i prócz tego mamy też normalny soundtrack który był lepszy niż w F1i F2. Co jest złego w ?Maybe?? Pasowało jak każda inna piosenka która się tam pojawiła.

>Dwoje dziwaków idzie spuszczać sobie łomot dzień w dzień w durnych strojach na środku jakiegoś miasteczka (od biedy tak to nazwę). I co tak dzień w dzień robią sobie taką szopkę ? Po co ? Na co ? Czemu jedno drugiego nie zabije tylko się rozchodzą ??

-Mieszkańcy miasteczka jak i sami ?Bohaterowie? tłumaczą swoje postępowanie w jakiś mętny sposób, ja po prostu akceptowałem fakt, że są nienormalni i ubzdurali sobie, że są superbohaterami/złoczyńcami, musiałbym zagrać bo pamiętam ,ze było to tłuamczone.

>A miałeś neutrala ? No chyba nie grałeś w tą grę skoro jak grałeś złym to nie zauważyłeś jak gra próbuje po tobie jeździć że jesteś taki zły. Żeby narrator na końcówce ??

-Neutral, i obie skrajne opcje. Czy po mnie jeździła, nie zauważyłem tego tak bardzo, no ale tak jak w Fable jak jesteś zły to normalne, że ludzie się boją i nie chcą z toba wspólpracować, albo starają się skrócić twój żywot.

>Serio ... oczekują że nagle renegat się poświęci dla jakiejś beznadziejnej sprawy i że będzie się -przejmował losem jakiejś baby z Bractwa (Lyons) ??? Serio ?

Nikt Ci tam nie kazał wchodzić, można ją tam wpuścić zamiast siebie, albo wejść samemu, nie widzę problemu.

>Granie renegatem - choćbym nie wiem jak się na renegatce zapierała tak Bractwo ją zapisało do swoich szeregów ... eee my mówimy jeszcze o Bractwie Stali ?? Tych samych którzy stronią od innych ?

-Tak średnio mieli wybór z tego co pamiętam, a Bractwu rybka jej zachowanie bo sami nie byli lepsi.

>Cały fragment o fabule.

-Dalej fabuła F3 wydaje się bardziej realistyczna od F1i F2, nie szukałabyś ojca gdyby nagle Cię opuścił, a inni chcieli Cię przez to zabić? Po prostu stwierdziłabyś mehh niech sobie idzie i nie interesowałoby Cię dlaczego?

IMO fabuła każdego Fallouta była średnia ale to akurat standard w grach.

>No nie pamiętam żadnych karawan - musiałam dopiero mod instalować żeby się pojawiły.

Od początku miałem.

>Tajemniczy Nieznajomy jest tam chyba tylko dla tego że był w poprzednich częściach.

Tak samo jak i w NV i reszcie, to smaczek który jest, nie trzeba się nad nim zastanawiać, tak samo pasował do 3 jak do NV

>Miejsce akcji - ruiny miasta i okolice ... a nie pustynia, więc część smaczków odpada.

Ale pojawiają się inne, ciekawsze. Miasto nawet zrujnowane z natury jest ciekawsze od piasku

>W trójce nie ma frakcji - zamiast jakiś frakcji mamy wielką wyrocznię Karmę.

-Która ma wpływ kosmetyczny.

>Sorry fabuła New Vegas była dla mnie bardziej zrozumiała niż ta trójki. Miałam powód żeby ścigać bandziora.

A potem dołączyć się do jednej ze stron, wygrać za nich wojnę i skończyć jako pionek.

>Fallout 3 był zbyt ckliwą grą żeby być Fallout'em - ileż można znieść jakiś łzawych historyjek ghuli ? Ile można znieść jakiś smutnych historii w rozwalonych domach ??

Dzieci na łóżkach itp ... ta gra chciała być zbyt emocjonalna żeby być Fallout'em. Była zbyt ckliwa.

Chciała być również poważną grą - ale miała takie babole bezsensowne że wywoływały u mnie uśmiech politowania (Latarenka !!!)

-To chyba największe zalety F3, gra pokazywała, że przedtem ghule byli normalnymi ludźmi i są czymś więcej niż zombie i chcą tego co mieli dawniej: człowieczeństwa.

W przeciwieństwie do poprzedników widzieliśmy tragedię ludzi tam mieszkających i dziwne zasady tam panujące, co jest złego w ckliwości? Lepiej udawać, że każdy ma jaja ze stali większe od Duke Nukem`a i wszyscy normalni ludzie umarli? Według ciebie idealny Fallout byłby pozbawiony emocji innych niż chciwość, zawiść itp., bo tak wynika z twej wypowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Syskol - Jego nie interesowało co groziło jego córci jak odstawi w krypcie taki numer.

Zupełnie niepoważny koleś.

Otwiera gródź i ucieka do tego wpuszczając przy okazji jakieś kreatury które zaczynają atakować mieszkających ludzi.

A że był ostatnim lekarzem poza Jonasem ... tjaa naprawdę się przejmował losem dziecka i mieszkańcami którzy mu pomagali między innymi wychować własne dziecko ...

Uciekłam z krypty w tej grze bo musiałam przez durnoty "ojca" - to tyle.

Szanse na przeżycie na pustkowiach dzieciak z Krypty ma niskie - jedna lekcja z BB Gunem nie czyni cię mistrzem survivalu.

Szczerze ? Nie. Niech idzie w diabły. Byłam wściekła na niego tak że go olałam.

Nie obchodziło go własne dziecko ? Super. To ja nie mam motywu za nim gonić i nadstawiać karku !

Pogratuluję Bethesdzie bo świetnie zobrazowała patologiczne relacje ojca z dzieckiem.

Byłam aż tak wściekła że odpuściłam fabułę i robiłam wszystko tylko nie wątek główny ! To chore !

Narrator jak posłałam Lyons żeby sama to odpaliła ... ech jaka była jazda po Malice ! confused_prosty.gif

Normalnie dlatego że nie poszła na śmierć wyszła z niej jakaś kurde psychopatka i w ogóle ...

Gorsza od wszystkich tyranów oraz ludobójców świata !

I nie wcale nie nabiłam "Diabła Pustkowi" tylko przez to że z 15 minut otwierałam i zamykałam czyjś terminal w Rivet City (nie hakowałam tego terminalu) + podnoszenie i opuszczanie zgniecionej puszki - co gra uznawała za normalną kradzież. biggrin_prosty.gif

Przynajmniej Jericho przestał narzekać na moją karmę że stała się za wysoka przez dostarczenie Wilkisa do kuzynki.

Fallout 3 był czasem zabawny w niezamierzony sposób smile_prosty.gif

Haha New Vegas biggrin_prosty.gif Skończyć jako pionek ?

Robiłam stronę Yes Mana - i tak Yes Man raczej ma w jednym palcu jak rządzić miastem. Kurier się na tym nie znał - nic a nic.

Została symbolem dla ludzi na Mojave i cieszyła się szacunkiem i wszelkimi luksusami New Vegas i okolic.

Chyba lepsze to niż "nagroda" dla Vault Dwellerki - wygnanie z Krypty 13 ??

Albo nagroda w postaci arcyidiotycznej sprawy jaką było to z Oczyszczalnikiem - czyli śmierć.

A ten ojciec umarł po to żebyś była bezpieczna ... ech.

Sorry wolę New Vegas - aktualnie ono sumowało wszystkie moje dokonania (tak jak robiły to stare Fallout'y) i wszystkie moje wybory były wliczane. Nikt nie powiedział że to Kurier będzie rządził -

u House'a byłeś jego prawą ręką i House odwdzięczał się tym czym mógł - całe New Vegas było do twojej dyspozycji, każda zachcianka jaką chciał Kurier w Lucky 38 była spełniana.

Yes Man ? Cóż byliście wspólnikami w zbrodni - i dalej jesteście.

Jeśli coś Yes Man miał podejmować to zapewne to konsultował z Kurierem i tak jak u House'a - New Vegas oraz Mojave stało dla Kuriera otworem.

RNK ? Cóż mógł Kurier liczyć na taryfę ulgową i szacunek wszędzie na terytoriach RNK. Zawsze i wszędzie - stawała się personą dla której każdy w RNK musiał czapkę z głowy ściągać. Był po prostu bohaterem dzięki któremu RNK zajęła Zaporę Hoovera.

Czekała go/ją wieczna sława u tej frakcji.

Legion Cezara ? Cóż Cezar docenia pomoc. Kurier niezależnie od tego kim był jeśli pomagał Cezarowi mógł cieszyć się z kolei wsparciem u Legionu i szacunkiem, Cezar nigdy nie zdradzi takiego sojusznika dzięki któremu przegonił RNK i mógł spełnić swoją wizję stworzenia swojego Rzymu.

Miasto jest ciekawsze ? Byłoby rzecz jasna gdyby było lepiej zrobione. A nie jest. Wiesz co powiem na temat Waszyngtonu z Fallout'a 3 ? Absolutnie frustrująca rzecz. Cały czas musiałam się przedzierać przez kretyńskie metro !

Które było kopiuj-wklej, kopiuj-wklej ! W efekcie nawet ochoty nie miałam stopy postawić w tych ruinach !

Sto razy bardziej wolałam pustynię !

Zdecydowanie pustynia okazywała się ciekawsza i przyjemniejsza niż to zafajdane metro w D.C. - niech ktoś mi powie dlaczego całe te ruiny to był jakiś durny labirynt ??? Dlaczego nie mogłam wspiąć się po gruzie żeby przejść do następnej części miasta ?? Tylko musiałam iść metrem !

W ogóle skoro tyle rzeczy się pozawalało na powierzchni to jakim cudem metro jest w ogóle dostępne ??

Eeem ... ghule i Fallouty. Lemmy ? Całe Broken Hills roiło się od ghuli.

Harold ? W poprzednich Fallout'ach było dużo ghuli.

Zresztą w kwestii ghuli i ich historii z nowszych Fallout'ów to palmę pierwszeństwa oddaję Raulowi Tejadzie.

Haha Fallout ... Fallout był zmienna. Zawsze - brutalność była fajna, degradacja którą pokazywała mogła być przerażająca, smutna jeśli przykułeś uwagę do czegoś w świecie gry, a po chwili Fallout puszczała do gracza oczko pokazując coś śmiesznego.

Nie chciała być jakimś tanim dramatem o tym jak świat się stoczył ... Fallout lubiła opowiadać - a opowiadała przecież różne rzeczy.

Czasem dobre, czasem złe, czasem smutne a czasem wesołe.

Problem w tym że Bethesda uznała za stosowne zapomnieć o tym - chciała wypruć tą serię z jakichkolwiek uczuć po za dramatyzowaniem nad tą "apokalipsą" (litości !!! Minęło więcej niż 100 lat !) i wylewaniem łez nad swoją niedolą (Fallout ?! Serio ?? Ten sam który miał mafie, Archa Dornana, tego kretyna w 13 w dwójce, świra w Hub i całą rzeszę na czele z myślącym radskorpionem i gadającym kwiatkiem ?!).

PS: No tak mój błąd że zapomniałam zrobić uwagi że tylko Megatona może nie czuć się bezpieczna (Gińcie !!! Wy głupki siedzące na bombie) biggrin_prosty.gif

Ta sprzeczka nie ma sensu - Fallout 3 zrobił wiele szkód jeśli o mnie chodzi.

Całkowicie straciłam nadzieję w tą serię (ucierpiało najbardziej New Vegas) a także zachwiało moją wiarą jeśli chodzi o umiejętności Bethesdy - którą tą wiarę miałam niezachwianą od czasów grania w Morrowinda.

A propo New Vegas - zupełnie inaczej pojmujemy tą grę. Ani przez chwilę nie myślałam o tym że to niby Kurier ma rządzić w Mojave, mowy o tym nie było.

Od razu było dla mnie jasne że co najwyżej Kurier będzie symbolem a nie żadnym "panem i władcą".

Gdyby rzeczywiście miałby być "panem i władcą" Mojave to musieliby ustalić kanonicznego Kuriera coś mi się tak wydaje - a unikają tego jak ognia. Zakończenie New Vegas jest optymalne jeśli chodzi o swobodę postaci.

Edytowano przez eyvon14moutaire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>metro

-Fakt to spora wada, ale się przyzwyczaiłem.

>W ogóle skoro tyle rzeczy się pozawalało na powierzchni to jakim cudem metro jest w ogóle dostępne ??

-To jak pytać jakim cudem w grobowcu który ma kilka tysięcy lat dalej działają pułapki (Tomb Rider)

>Zakończenie

-Też uważam za słabe bo oba wyjścia są durne, boże był tam z nami ten dobry Supermutant, on mógł tam wejść, zrobić co miało być zrobione i wyjść bez szwanku, ale NOPE umrzyjcie.

>I nie wcale nie nabiłam "Diabła Pustkowi" tylko przez to że z 15 minut otwierałam i zamykałam czyjś terminal w Rivet City

-Czy NV nie widzi tego tak samo? Nie pamiętam za bardzo, ale chyba tak.

Ogólnie główny wątek jak już pisałem nie był dobry. taki standard w grze i nic więcej.

Co do NV...

Tak, od początku liczyłem, że któreś zakończenie da władzę jednoosobowej armii jaką był Kurier, liczyłem na Pana Tak który w ostatniej scenie nagle zmienia zdanie, co mnie zasmuciło. Z wszystkich tych zakończeń chyba najbardziej odpowiada mi zakończenie po stronie Legionu jak i cała wizja jaką roztacza Cezar.

Edytowano przez Bethezer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ach, urocza dyskusja na temat Fallouta 3, czyli jednej z najbardziej przecenionych gier w calej branzy.

Znaczy sie serio - srednia metascore to 91, a mowa o grze zrobionej tak bardzo byle jak, ze pod tym wzgledem moze byc spokojnie porownywana z budzetowkami.

Statystyki - praktycznie zerowy faktyczny wplyw na rozgrywke.

Rozwoj postaci - jej, mam kilka poziomow wiecej, ale nie ma sie co martwic, bo dzieki temu spotykam wieksze radscorpiony, by nie bylo zbyt latwo (serio - zawsze mi sie wydawalo, ze idea rozwijania postaci jest stawanie sie silniejszym i bardziej wszechstronnym, a chyba nie ma nic bardziej zaprzeczajacego tej idei niz skalowanie sie calego swiata wraz z postacia)

Mechanizm rozwoju postaci - smiem watpic by ktokolwiek poswiecil temu wiecej niz 10 minut namyslu, a watpie z uwagi na bardzo prosty fakt: absurdalnie wysoka ilosc smieciowych perkow. Co z tego, ze dostaje je czesciej, skoro wiekszosc z nich jest zrobiona byle jak i sprowadza sie do prostych bonusow +X do skilla? Tak jak w poprzednich Falloutach wybor perka byl trudna decyzja pomiedzy kilkoma ciekawymi i uzytecznymi opcjami, o tyle w Falloucie 3 trudny wybor sprowadza sie do wyboru najmniej beznadziejnego - w polaczeniu ze skalujacym sie swiatem znika cala frajda z rozwijania postaci.

Figurki dajace bonusy do statystyk - technicznie lubie takie bonusy, ale czemu musialy byc one zrobione ponownie "na odwal sie" poprzez magiczne wesole figurki? Zwlaszcza w sytuacji gdy poprzednie gry daly znacznie bardziej klimatyczne rozwiazanie w postaci tych uroczych chipow z zapisanymi procedurami treningowymi/modyfikujacymi organizm?

Eksploracja - ta, gra jest niezaprzeczalnie duza. Tyle tylko, ze duze niekoniecznie oznacza ciekawe. W przypadku Fallouta 3 zdecydowanie nie ma o tym mowy. Cala gra to eksploracja identycznie wygladajacych blokow, rumowisk i stacji metra. Owszem - mozna znalezc pewne easter eggi i ciekawe miejscowki, ale ich ilosc jest zwyczajnie znikoma w porownaniu z nijakoscia calej reszty.

Radia - naprawde fajna rzecz, ale tak naprawde jest to kolejna rzecz zrobiona byle jak. Mamy dwa glowne radia + pomniejsze jak chociazby to z muzyka klasyczna. Fajnie, tyle tylko ze tylko jedno z nich reaguje na nasze poczynania. Co wiecej - ilosc materialu we wszystkich tych stacjach radiowych w polaczeniu z iloscia czasu spedzanego na rozgrywce (a sa to wartosci 3 cyfrowe) zwyczajnie sprawia, ze kazdy utwor, czy komentarz 3Doga uslyszymy wystarczajaca ilosc razy, by zwyczajnie marzyc o mozliwosci wrzucenia do tego wlasnych utworow. Sciezka dzwiekowa skladajaca sie z faktycznycyh utworow muzycznych to swietna rzecz, ale nie w sytuacji gdy kazdy z tych utworow uslyszymy podczas gry ponad 20 razy, wtedy podkreslajacy klimat, lecz zarazem ledwo zauwazalny ambient jest czyms zdecydowanie lepszym.

Od siebie pragne dodac jeszcze tragiczna polonizacje - fajnie, kazdy wspomina o 3Dogu, szkoda tylko, ze jest on (moze jeszcze Moira) jedyny swiatelkiem tej polonizacji, a glos tatusia "zywiolowo" reagujacego na smierc swojej zony w intrze to niezwykle silny bodziec sklaniajacy do wylaczenia gry i wywalenia jej w diably zanim mialo sie okazje w nia zagrac (z perspektywy czasu bylaby to zreszta moim zdaniem dobra decyzja).

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

well, w NV nie mialem akurat jeszcze przyjemnosci, znajomy co wiecej ogral zapewnial mnie, ze np problem smieciowych perkow zostal rozwiazany, z plotek o jaskinii Deathclawow, do ktorej mozna przypadkiem zawedrowac na poczatku gry wnioskuje, ze skalowanie sie swiata do postaci tez zostalo cokolwiek ograniczone.

W kazdym badz razie w swym poscie jade po czesci 3, ktora to z niewiadomych przyczyn dostaje oceny o dobre 2 oczka wyzsze niz powinna i nie bardzo wiem dlaczego. Znaczy sie - jasne, machniecie sobie paru godzin tygodniowo, czy szybkie przejscie watku glownego i paru subquestow moze daje jakas satysfakcje, ale jesli ktos planuje podejsc do tego bardziej hardkorowo i zwiedzic kazdy zakamarek tego swiata, to w ekspresowym tempie sie zanudzi.

  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maverick undead - ja odpisuję o NV z prostego powodu: w Fallout 2 grałem chyba ze 12 lat temu i troszkę mogę mieszać fakty (np pomerdolilo mi się że miałem znaleźć G.O.T.E.M. (Garden Of The Earth Module i z czym mi się to potenteges ???), gdy w rzeczywistości chodziło o G.E.C.K. - i uświadomiłem to sobie dopiero gdy eyvon14moutaire o tym wspomniała ) , a nie chcę walnąć takiego suchara jak ktoś wcześniej o braku karawan w trójce. A w NV gram obecnie więc wiem że nie walnę gafy.

I nie, nie chcę za wszelką cenę udowodnić jaka ta trójka jest "super i aj waj", bo nie jest - tylko za nic nie mogę pojąć dlaczego co poniektórzy za wszelką cenę (nawet podając jakieś z d... wyjęte argumenty) wykazać że NV to jest 'to coś", a jednocześnie wszystkie kopie FALLOUT 3 należy potraktować niszczarką a tych nieszczęśników którym się ten 'twór" podoba spalić na stosie potępienia.

Tak system rozwoju postaci w NV przeszedł drobne zmiany kosmetyczne, ale jak dla mnie tych 'śmieciowych perków" jest tyle samo.

Co do polonizacji - nie będę się wypowiadał, zarówno w trójkę grałem jak i w New Vegas gram po janielsku, więc nie mogę się wypowiedzieć.

Odnośnie tego nieszczęsnego Level Scaling (tak to ch... się chyba nazywa), to chyba jest kwestia gustu - mi ten w trójce bardzo odpowiadał. Fakt w NV czuję się jak jednoosobowy oddział SWAT, a w nieszczęsnej trójce zdawało by się prosta potyczka z niby zwyczajnym Radskorpionem wymagała zastanowienia a nie taktyki a'la Call Of Bugfield. Mi właśnie bardzo się to podobało, bowiem pomimo niezaprzeczalnego (w miom odczuciu) rozwoju postaci, w każdym momencie czułem respekt przed otoczeniem. Wiem że rozwój postaci to esencja RPG, więc jak już to pisałem gra nie jest idealna i nie dla każdego.

W kazdym badz razie w swym poscie jade po czesci 3, ktora to z niewiadomych przyczyn dostaje oceny o dobre 2 oczka wyzsze niz powinna i nie bardzo wiem dlaczego. Znaczy sie - jasne, machniecie sobie paru godzin tygodniowo, czy szybkie przejscie watku glownego i paru subquestow moze daje jakas satysfakcje, ale jesli ktos planuje podejsc do tego bardziej hardkorowo i zwiedzic kazdy zakamarek tego swiata, to w ekspresowym tempie sie zanudzi.

- litości ale mów proszę za siebie, jak odpaliłem to spędziłem z nią ponad 145 godzin i fakt pozostało jeszcze kilka nie "oczyszczonych" miejsc ale tu następuje moim zdaniem największa wada gry: max experience. Edytowano przez kylo73
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ekhm... jesli chodzi o wyliczanie kto ile godzin ma na liczniku, to smiem twierdzic, ze w F3 tez nabilem liczbe 3 cyfrowa (gralem na konsoli, wiec licznika nie sprawdze jak sadze, ale dobre 2 tygodnie majac zlamana noge i nic lepszego do roboty, ergo 10 godzin dziennie to raczej norma byla), problem polegal na tym, ze w pewnym momencie uswiadomilem sobie, ze coraz bardziej i mocniej zagryzam zeby z frustracji. Frustracji spowodowanej szarobuscia i ogolna bylejakoscia tej gry. Bo buszowanie po stacji metra moze byc fajne, ale nie gdy owych stacji, kropka w kropke identycznych jest kilkanascie (zwlaszcza gdy najwyrazniej jedyna ich funkcja jest dzielenie mapki na wiele mniejszych). Zwiedzanie opuszczonych siedzib korporacji podobnie - fajnie, ze nazwa sie kojarzy z czyms, tylko co z tego, skoro w praktyce te budynki nie roznia sie niczym poza nazwa? Jasne, ktos zaraz powie, ze maja inny uklad pomieszczen, tyle tylko, ze grajac nie zwraca sie na to najmniejszej uwagi - zwraca sie za to uwage, ze pladruje sie juz ktorys z kolei rozwalony budynek majacy identyczny feel jak wszystkie poprzednie.

Do tego rozwoj postaci i level scaling, ktore w wykonaniu Fallouta 3 sa antyteza idei rozwoju postaci. Nie chce sie nawet tutaj wdawac w dyskusje na temat tego co tworcy gry uwazaja za "inteligentny" wybor w dialogach, wiec skupie sie czysto mechanicznie. W F3 nie odczuwa sie roznicy w rozwoju postaci i w formie w jakiej ow pseudo-rozwoj zostal zaimplementowany stanowi on tylko pretekst by moc gre kwalifikowac do gatunku cRPG, nie zas FPS. Nie stanowi to roznicy, poniewaz wiekszosc perkow to bonusy numeryczne +5/10/15 do skilla/skilli (w grze, gdzie nie stanowi specjalnego problemu wymaksowanie wszystkich skilli na 100%, w dodatku w grze gdzie najwieksza odczuwalna roznice jaka robia skille do odblokowywanie kilku dodatkowych opcji dialogowych), rownoczesnie zas wszystkie bonusy wynikajace z lepszych skilli sa negowane przez skalowanie sie swiata. W efekcie tacy chociazby supermutanci stanowia z grubsza taki sam klopot dla postaci na powiedzmy 5 poziomie, jak i dla herosa na 15. W efekcie wybory oferowane przez ow "pseudo-rozwoj postaci" sa tak naprawde zludne, gdyz wszelkie wysilki w rozwijaniu postaci sa automatycznie negowane przez swiat gry (fajnie, jestem teraz znacznie silniejszy, tyle tylko ze wszyscy przeciwnicy wzgledem ktorych moglbym poczuc swa sile znikneli w tajemniczych okolicznosciach, zostali zas zastapieni przez swych twardszych i wiekszych kuzynow) - efekt tego jest prosty: sile postaci ocenia sie nie po jej mozliwosciach przezycia w swiecie, ale po abstrakcyjnych cyferkach wyswietlanych na ekranie statystyk.

Spogladajac na to nieco szerzej i wychodzac poza samego F3 - skalowanie sie swiata, to efekt leniwego designu walki i swiata, gdzie tworcom zamiast umiescic naprzemiennie grupki slabszych i silniejszych wrogow, dajac zarazem graczowi mozliwosc sprytnego ich unikania (wieksza rola skilli ulatwiajacych wykrywanie przeciwnikow i ukrywanie sie przed nimi) badz ucieczki, zwyczajnie odkresla sie wszystko gruba krecha i rowna tak, by gracz mogl pojsc wszedzie i zawsze. Ofiara tego pada wiarygodnosc swiata i sensownosc rozwijania postaci (bo po co ja rozwijac, skoro nawet na 1 poziomie sobie poradze).

Ale idziemy dalej z lazy designem - calkiem fajne perki w stylu bodaj "Czarnej Wdowy" - wedle zapewnien dodajace dodatkowe opcje dialogowe i z nieznanych powodow premie do obrazen (jej, bo to takie logiczne - jestem "niegrzeczna dziewczynka" wiec moja spluwa ma wiekszego kopa) - w teorii bardzo fajne, szkoda tylko, ze nie wiem czy w calej grze naliczylem wiecej niz 10 mozliwosci uzycia socjalnej czesci tego perka. Mowiac wprost - ktos ewidentnie wpadl na pomysl ciekawego perka, ale scenarzystom nie chcialo sie uwzglednic jego wplywu na rozgrywke i dodali raptem kilka dodatkowych opcji do wyboru (i bonus 5% obrazen, by ludzie nie narzekali, ze jest bezuzyteczny).

Idac dalej - mechanika promieniowania jest zaimplementowana w tak beznadziejny sposob, ze rownie dobrze moglo by jej nie byc wcale. Nie dosc, ze nabija sie toto wolno (a propo - ktos pamieta w F2 tego questa, gdzie facet bodaj w Kryptopolis umieral na chorobe popromienna bo przypadkiem napil sie napromieniowanej wody?), to jeszcze nie sprawia praktycznie zadnych problemow, a na dodatek mozna sie bez problemu tego pozbyc. Jaj, niech zyje picie wody z zasyfionego kibla. Nieco wieksze problemy robia polamane konczyny, ale te zdarzaja sie rzadko, w dodatku wszelkie obrazenia w tej grze nie maja wiekszego znaczenia, biorac pod uwage, ze stimpacki znajduje sie tonami (znowu, ktos pamieta Super Stimpacki z F2? Jaki problem stanowilo wrzucenie limitu jakiegos limitu toksycznosci sprawiajacego, ze naduzywanie stimpackow itp. obnizaloby czasowo maximum zdrowia, najlepiej bez mozliwosci automatycznego wyleczenia tego za darmo w domu).

Swoja droga jesli mowa o lenistwie, a wciaz dobrze pamietam pewien detal - szczytem tegoz jest brak animacji chodu na ukos, absurd kalibru spotykanego zwykle w kaszankach.

Bonusowo zupelnie prywatnie nie podobaja mi sie tez modele supermutantow, chociaz to akurat mialo jakies uzasadnienie w fabule (najzwyczajniej w swiecie: zawsze mialem odczucie, ze supermutanci wygladaja tam zbyt "czysto", jak efekt kontrolowanej modyfikacji sterydami, a nie stworzenie, przez ktorego genom przeoral sie wirus zostawiajac swoje drobne prezenty tu i owdzie... inna sprawa, ze po dojsciu do pewnego momentu w fabule trudno akurat o to sie czepiac).

Za wybitnie irytujace uwazalem tez dzikie ghule - paskudztwo, ktore z polamanymi nogami porusza sie szybciej niz bohater biegnac, ktos widac wywalil do smietnika slowa Lenny'ego, ze ghule biegac nie potrafia (well, on akurat potrafil, ale w F2 to byl pewnie jakis blad silnika).

Na plus zas zaliczam Deathclawy - naprawde niezle generuja one odczucia "kilkaset kg miesni probuje sie na mnie rzucic i za wszelka cene mnie wypatroszyc".

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...