Skocz do zawartości
Gość CRD

Fallout (seria)

Polecane posty

^ up - No to właśnie mówię że Benny padał szybko .. i ta zemsta była dosyć króciutka.

Mógł być trochę twardszy jak na takiego bandziora.

Są poszlaki jeśli o to chodzi.

W Primm masz już jedną - jeśli nie masz dlc to masz z kolei to co pisał farbą po ścianach.

Następna jest już w Forcie, bo o Ranczu Wolfhorn nie mogę mówić bo to tylko pozostałość.

Wiesz z drugiej strony też nie za dobrze by było gdyby ci wetknęli go ot tak w połowie gry - potykałbyś się o wzmianki o nim.

Ja się cieszyłam że było to bardziej .. subtelne.

Wiesz nie dla rozwoju fabuły - bo ta już się rozwija w grze podstawowej z twoich uczynków.

A raczej ci mówi o tym jak to się stało że jest właśnie tak a nie inaczej.

"Lonesome Road" miało być personalne.

Było zakończeniem historii nie New Vegas, nie losów Mojave czy wojny o Zaporę Hoovera.

Było końcem personalnym - końcem historii Kuriera.

Zresztą to dlc albo się kocha albo nienawidzi - uczuć pośrednich nie ma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@

A kłóć się dalej o Ulyssesa ale na moim profilu a proszę cię bardzo.

Mogę tak samo ci wytknąć że twój ulubiony J. Graham jest nic nie warty ... a Think Tank ?

Gdzie ja napisałem, że to jest moja ulubiona postać? ciekawszy nie znaczy ulubiony. Co do obrażania to sama napisałaś sugestię jakobym chciał Cię obrazić. Chciałem to jedynie sprostować.

Tłumaczenia bronić nie mam specjalnego zamiaru, bo nie ma to zbyt wiele sensu.

Co do czepiania się postów: Nie wtrącałem się w rozmowę, bo dyskusja o tym czy wersja Steam będzie kompatybilna z inną wersją steam mnie nie pociągała. I tyle. Żadnych podtekstów. W innych tematach Cię nie ma i jakoś się wypowiadam. Daruj sobie zatem te teorie spiskowe. Skoro dyskusja jest martwa, to nic nie piszę, gdy natomiast rusza to się mogę włączyć. Na tym polega forum. A że jesteś jedną z najwięcej piszących tych osób to inna sprawa.

Wiem, że dodatek nie polegał tylko na strzelaniu. Oceniłem jednak gameplay dodatku czyli jego znaczną część. Jeżeli będę chciał kupić tylko porządną historię to kupię książkę.

Po co zabijać Marked Manów?

bo strzelają. parafrazując Ciebie: tadaaam!

A co do tego, że Kurier jest wszystkiemu winny. To o ile pamiętam zbrodnię ocenia się między innymi poprzez świadomość wykonawcy. Nieszczęśliwy zbieg wypadków, że akurat ON tam był. Nie ma co roztrząsać. Co do wszystkich Marked Man'ów -> Wcześniej byli tam z powodu swej przynależności do Cezara lub RNK. Czyli dokonali wyboru będąc świadomymi, że ich los może być okropny, bolesny itd. A winą za wysadzenie Divide obwiniłbym tego, kto paczkę nadał. Nie tego, kto dostarczył. Gdy ktoś dostaje list z szantażem to nie pozywa o to listonosza prawda?

Oryginalny Ulysses od początku miał swój cel, natomiast Falloutowy odpowiednik jest jedynie wędrowcem poszukującym odpowiedzi. Można się doszukiwać górnolotnych porównań celu życia do Penelopy, jednak brzmi to naprawdę sztampowo.

Jeśli był takim wrakiem człowieka i nie widział nadziei dla świata i jednocześnie pozostał obserwatorem to dlaczego po prostu nie zabił się? A no tak, bo wtedy nie byłoby dlc. Zamiast tego Obsidian musiał nam zaserwować obserwatora, który jest jednocześnie sprawcą i widzi masowe ludobójstwo jako jedyne wyjście. Dlatego też sądzę, że Ulysses jest postacią przekombinowaną. Tu usunęli mu typowo ludzki odruch, tam pozbawili go wszelkich nadziei. I nagle powstaje nam człowiek-nieczłowiek. Owszem, pomysł na spotkanie kogoś z Divide i cała historia tego miejsca była fajna, jednak zrobienie z Ulyssesa obserwatora-sprawcę było przegięciem.

A całe to gadanie o moralności zabijania w grach komputerów sugeruję wysłać do action redaction. To nie są "istoty", a jedynie zaprogramowane linijki kodu. Póki nimi są nie ma sensu gadać o moralności zabijania.

A Graham nie jest nawet w mojej 10 najlepszych charakterów gier komputerowych. Jednak w sytuacji z dodatku on był lepszą opcją. I miał w sobie ducha. Tego Ulyssesowi zabrakło.

A co do oceny Lonesome Road: Fabuła równoważny gameplay. Ciekawość mimo wszystko pchała mnie do przodu. Świetny anti-riot gear podobał mi się. Jest ono po prostu dobre.

Edytowano przez Earendil
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^ Nie obrażać a się czepiać postów to różnica.

Zawsze odpowiadasz głównie do moich postów nawet jeśli pomiędzy moim postem a twoim jest różnica prawie całej strony.

Najwięcej ? Piszę w kilku tematach w tym może aktywnie tylko w dwóch.

Pamiętasz co się sprzeczałeś że ja na pewno mówię o lore - podczas gdy moja uwaga była do voice actorki ?

Po zabijać Marked Menów ? Bo strzelają. I tylko dlatego ich zabijasz. A czemu strzelają ? Bo są zdziczałymi ghulami - dlaczego są ghulami ?

Bo wysadziłeś w powietrze całe to miejsce przez przypadek.

I co ? Więc w końcu czyja to wina że strzelają ? Że są tym czym są - żadnymi krwi ghulami ?

No tak byli. Ale raczej nie pisali się na to żeby być zghulifikowanymi.

Nie zapominaj że w Divide jeszcze mieszkali jacyś osadnicy. Im już nie zarzucisz że przyszli bo Cezar/Prezydent Kimball im kazał.

Zabić się chciał - pamiętasz końcówkę Divide ?

Pułapkę ? On lub ty mieliście tam zginąć.

Nawet jeśli jedno pokonałoby drugie to szanse przeżycia na zalanie hordą Marked Menów było małe.

Obserwatora-sprawcę ... hmm "sprawcą" był twój Kurier jeśli o Divide chodzi.

Ulysses był przecież świadkiem. Tylko świadkiem - to co się działo już w dlc ... było efektem działań Kuriera przed czasem gry.

No niestety - mówiłam już że tylko on ma prawo ocenić czy moja Kurierka zasłużyła na śmierć czy nie za Divide.

Bo przecież tylko on przeżył cały ten koszmar który zafundowała swoją paczką.

Masz jeszcze do wyboru Marked Menów - ale ci raczej już podjęli decyzję a raczej ich zdziczenie podjęło ją za nich. smile_prosty.gif Kiepski wybór, z dwojga złego ja się zdaję na Ulyssesa bo ten przynajmniej może w końcu zrozumieć to wszystko, Marked Meni już niestety nie.

Wiesz trudno mi oczekiwać ducha i nadziei, i w ogóle bycia "happy" od osoby która jest już wrakiem.

A Graham .. ja go po prostu nie rozumiem, ni to żywe, ni to wrak .... takie pomieszanie z poplątaniem.

Co do twoich notowań najlepszych postaci to przecież wcale nie mówię że dla każdego ma być najlepszą postacią. Mówiłam za siebie a nie w imieniu wszystkich - więc naprawdę nie rozumiem twojego ostatniego zdania.

Earendil dla sprostowania - nie można przecież przestać być Obserwatorem.

Obserwator to jest styl myślenia jak i życia. To jest sposób myślenia.

I przecież tłumaczyłam że zabić on się chciał - stąd masz Lonesome Road.

Zanim zobaczył imię kuriera na liście w Primm, ciągle szukał i uczył się o jakiś innych ideach na Pustkowiu.

Zobaczył że Kurier przeżył - i wszystko do niego wróciło jak bumerang. Wszystko.

A potem już miałeś równię pochyłą ... czyli Big MT a następnie Divide.

Co do Grahama ... no cóż przepraszam ale mnie trochę to podirytowało.

Jeszcze potrafię zrozumieć że Grahama jakoś doceniasz że jest lepszy od Ulyssesa, ale Think Tank to już była spora przesada. Jak dla mnie Think Tank był tylko częścią całości w OWB. I nie byli aż tacy .. ważni żeby machnąć ręką na całe Sink czy Dr. Mobiusa.

Co do prywatnej wiadomości - to po prostu nie widzę sensu żeby kłócić się tu na forum. Całe strony tylko o jednej postaci ? Przecież forum ma pewne zasady a tu spoiler za spoilerem by leciał.

Edytowano przez eyvon14moutaire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż możliwe, że trochę wyolbrzymiam bezpłciowość tej postaci. Pewne jej elementy mają jakąś tam głębie. Jednak tutaj dochodzimy do sedna problemu, czyli sposób jej prezentacji, który jest zwyczajnie beznadziejny.

Ty nazywasz to subtelną prezentacją. Dla mnie, jako że szósty kurier PODOBNO miał dosyć znaczący wpływ na przyszły rozwój wydarzeń, powinien być jednak trochę bardziej wyeksponowany. Irytuję mnie również, że on zwyczajnie narzuca swoje zdanie, bez możliwości jakiejkolwiek dyskusji.

Później jeszcze oszukał gracza, ale mniejsza z tym

edit: dobre przypomnienie

fakt że kurier wysadził te całe divide

Z góry narzucona decyzja fabularna, Fallout opierał się na kształtowaniu swojej własnej wizji postaci, a w tym przypadku zwykły brak wyboru.

Polecam również link

Zupełnie inne spojrzenie (całego vloga zresztą polecam)

Edytowano przez Czyczy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Czyczy - New Vegas jako jedyne nie pokazuje sprecyzowanej przeszłości bohatera.

Vault Dweller ? Wiadomo - Krypta 13, nic tu za bardzo z tłem postaci historycznym kozaczyć się nie da.

Chosen One ? Wiadomo - Arroyo, znowu możesz tylko myśleć ile czasu spędzał na uprawianiu ziemi czy pasaniu braminów ...

The Warrior ? Tutaj mógłbyś się pobawić, ale i tak kończy się na tym że jakiś czas był w Bractwie Stali.

Lone Wanderer ? Też wiadomo - Krypta 101 i znowu masz podcięte skrzydła jeśli chodzi o własne historie.

Tylko New Vegas daje ci wolną rękę na stworzenie tła historycznego.

A jedyne co ci daje to pewne wskazówki - że Kurier nie wie co to są ryby, że ma na pieńku z Bishopami, że stworzyła i zniszczyła Divide ... no i fakt bycia kurierem.

Całe tło możesz sobie stworzyć a jedyne o co New Vegas prosi to tylko pewne małe nieliczące się fragmenty ... mógłby i to być nawet miesiąc z życia Kuriera.

To zdecydowanie lepsze od tego co mi fundowała Trójka ...

Bardziej wyeksponowany ... wiesz on był .. nie wiem jak ci to nazwać ... osobą która razem z Kurierem raz po raz powodowała zdarzenia z gry. Uzupełniali się nawzajem. Dlatego Lonesome Road jest bardziej personalne.

Kurier wysadził Divide - on przeżył zmienia sobie imię i szuka następnych ideologii rozpoczyna swoją wędrówkę - służy jako posłaniec między Cezarem a White Legs - przemaina White Legs i jego decyzja o opuszczeniu służby w Legionie i zostanie kurierem - zniszczenie New Caanan i polowanie na Grahama oraz resztę tych mormonów przez White Legs -> Honest Hearts - odkrycie w Primm że Kurier żyje -> Kurier dostaje robotę i masz fabułę podstawki - zawędrowanie za zmianami na niebie do Big MT -> rozmowa z Think Tankiem i jego decyzja o powrocie i zakończeniu spraw w Divide - spotkanie w Big MT u Think Tanku Elijah oraz nakierowanie go na Sierra Madre - uratowanie Royce, przekazania jej wiadomości do Kuriera a także jej poinstruowanie gdzie jest Sierra Madre -> masz Dead Money - powrót do Divide i oczekiwanie na przyjście Kuriera.

Edytowano przez eyvon14moutaire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę źle to sprecyzowałem, chodzi mi o to, że postać gracza otrzymuje pewien cel, jakąś historię, ale decyzję podjęte za niego do momentu rozpoczęcia gry nie miały znaczącego wpływu na świat - podane przez Ciebie przykłady

W tym przypadku za to dowiadujemy się, że kurier zbombardował całą dolinę, dokonując masakry na ludności ją zamieszkującej. Faktycznie mało istotne wydarzenie dla lokalnego świata, pominięte przez intro

edit: trójkę robiła bethesda, więc nie wymagałbym za bardzo ambitnej fabuły :D

Edytowano przez Czyczy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Czyczy - Ja nie wiem jak dawno Divide zniknęło z map.

Zresztą nikt nie wie że to ty byłeś odpowiedzialny za to.

Jedyne od kogo można by było się tego dowiedzieć to Ulysses.

Tylko on był świadkiem jak feralna paczka z Navarro wysadzała silosy. I tylko on wie że to ty zaniosłeś tą paczkę nikt inny.

Nash go przecież nie rozumiał w Primm twierdził "mówił takim tonem jakby całe Mojave miało rachunki z tobą do wyrównania"

I tego kompletnie nie rozumiał, jedyne co Nash robił to się irytował że Ulysses zrejtował.

I nikt tam nie idzie o zdrowych zmysłach.

Sam Pan Nash w Primm tak do tego podchodzi mniej więcej.

Cass mówi o Divide czasami, ze jest niebezpieczne i ze miała do czynienia z Divide kiedy prowadziła jeszcze karawany.

Lokalni tylko wiedzą że to strefa śmierci. Intro nie musi nic o tym mówić.

Fabuła podstawki jest prosta - to historia o Kurierze Szóstym i Platynowym Sztonie, dorzucanie do tego wszystkiego Divide byłoby ... nie na miejscu. Byłoby po prostu walnięte że gra została okrojona a jej części sprzedają jako dlc.

A tak nie było.

Edytowano przez eyvon14moutaire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż nie widzę uzasadnienia w tym, że to Kurier jest odpowiedzialny. On był jedynie nieświadomym wykonawcą czyjejś woli dostarczając tę paczkę. Gdy dochodzi do sądzenia zbrodni wojennej to karze się tego, kto wydał rozkaz. Jak więc można tak z góry skazywać Kuriera? Mówicie jakby miał całkowitą świadomość tego, że paczka przez niego dostarczona spowodowała takie zamieszanie. Kurierzy nie sprawdzają przecież paczek, nie testują ich w laboratoriach.

Co do bycia sprawcą (Ulysses): CHCIAŁ WYSADZIĆ PÓŁ AMERYKI. Tylko dlatego, że stracił sens życia. Ot, kolejny ekstremista. Takich psycholi w Fallout nie brakuje.

Co do pisania w tematach -> Daruję sobie tą dyskusję. Skoro nie próbujesz czytać moich odpowiedzi dokładnie, a zamiast tego czytasz między wierszami to nie ma sensu taka dyskusja.

Edit: Mój błąd. Karze się tego, kto wydał rozkaz. Fixed.

No i chodziło mi o Amerykę jako kontynent, nie jako kraj.

Edytowano przez Earendil
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Earendil - Wiesz całe Lonesome Road możesz w końcu przekonać Ulyssesa do tego że był to tylko wypadek.

On nie jest psychopatą bo takiego by się nikomu nie dało przekonać. On chciał tylko odpowiedzi.

Nie będzie winił Kuriera jeśli ten zdecydował się odejść ... i nie wrócić do Divide.

Wtedy też nic nigdzie nie wybuchnie i nikt nie zginie.

Można go przecież przekonać że tego nie chciałeś - trudno stało się, nic już nie poradzisz.

"to każe się tego kto wykonał rozkaz" - Kurier przecież wykonał polecenie. Zaniósł paczkę do Divide.

Paczka wysadziła je w powietrze.

Jedyne co w twojej teorii Kuriera ratuje to to że nie jest w wojsku, a o sprawiedliwość dla ofiar z Divide nikt się nie upomina.

Jakie pół Ameryki ??? Ameryka jako taka nie istnieje a głowica z Divide walnęła by tylko w tereny RNK/Legionu/Mojave - zależne od twoich poczynań.

Takiemu "Capital Wasteland" by włos z głowy nie spadł. To samo z terenami zarządzanymi przez Bractwo z Tacticsa.

I właśnie nie tylko dlatego że stracił sens życia. Bezsens życia tylko spowodował to że chciał umrzeć w Divide.

Radykalny to on się zrobił pod wpływem tego co jemu samemu zafundował Kurier wtedy w Divide.

Mówiłam że ma traumę ? No właśnie. Osoby z traumą często są radykalne - vide Boone i jego podejście do każdego z Legionu.

On nawet byłby w stanie zastrzelić kogoś kto nie byłby z Legionu a tylko przebrał się w ich pancerz (vide mój feralny handlarz pod Novac).

On miał dość wojny, wojna go zmęczyła - męczy każdego. Będzie trwała i trwała i końca wojny poglądowej nikt nie widzi.

Ani Kurier ani Ulysses. Nikt ! Nawet Strażnik Hanlon raczej nie widział końca dla tej wojny.

Jest wojna to i są ofiary - ofiar i tak nie unikniesz w cywilach. Legion i RNK będą się tłukły nawet i na innych terenach poza Mojave.

Popatrz się po Divide - to nie był front a jednak przyszli do tamtej miejscowości porachować sobie gnaty.

Dochodzimy też tutaj do drugiego znaczenia jego imienia. Jego imię jest symboliczne.

Część z mitu wiesz - to opisuje prędzej jego życie po Divide. Wędruje z miejsca na miejsce w poszukiwaniu "domu".

Jego wędrówka się kończy w Divide bo to właśnie było jego miejsce. I tam chciał umrzeć.

Druga symbolika tego imienia dotyczy ulubionej przez niego historii.

Wiesz jaką ideę on szanował ? Czym była ta jego upragniona "Ameryka" ? Za co podziwiał opisy Think Tanku ?

Jemu nie chodziło o rządzących, nie chodziło mu o potęgę państwa - chodziło mu o ideę.

Ideę że każdy człowiek na Pustkowiu byłby zjednoczony pod jedną flagą i jednym godłem.

Nie byłoby podziałów na "my" i "oni" - nie byłoby wojen takich jak te o Zaporę Hoovera.

Jemu chodziło o pokój i zjednoczenie ludzi, nie ważne jak wyglądałaby flaga, czy jak napisana byłaby idea państwa. Nie ważni byliby rządzący. Ważne było tylko to że wszyscy byliby jedną wspólnotą - jednym krajem.

A teraz wystarczy się zorientować że taka sytuacja jaka jest w New Vegas - ten schemat, już był.

Drugą symboliką jest fragment historii U.S.A. o Wojnie Secesyjnej !

Popatrz się uważnie - dwie ideologie na to samo państwo bijące się o te same tereny !

Ideologie na państwo ! Północ - Unia kontra Południe - Konfederaci !

Konfederaci czyli tutaj mógłbyś podłożyć Legion (całkiem słusznie skoro ich tereny aktualnie wypadają na Południowe) oraz RNK jako Unia albo przynajmniej częściowo stara Unia.

Stare zwyczaje, prostota systemowa kontra unowocześnienie, postęp.

Oczywiście z historii sam Ulysses wie jak to później się potoczyło ... wie doskonale że RNK to tak naprawdę "młodsza wersja Enklawy" i szanse na to że powtórzy jej błędy są 85% - tą frakcję już teraz toczy chciwość która cechowała Enklawę jak i państwa naszych czasów.

W Legionie już widzi błędy których to Cezar nie naprawia, zresztą Ulysses jest przeciwko niewolnictwu - z tego co pamiętam bardzo nieprzychylne miał opinie na temat niewolnictwa.

Co do House'a to raczej nie ma co mówić bo House prowadzi tyranię i w nosie ma mieszkańców Mojave czy New Vegas, jedyne na czym mu zależy to własne życie i jego niezachwiana potęga.

Cała Wojna Secesyjna polegała na walce o to która ze stron zdominuje przeciwnika i stworzy Państwo.

W New Vegas jest dokładnie to samo. Problem w tym że obydwie ideologie są kiepskie i prowadzą donikąd w takim stanie jakim są w New Vegas - potrzebne są zmiany. Najszybciej jak się da. Ofiar się nie uniknie - nawet i bez głowic byłoby ich bardzo dużo.

On nie nastawił głowicy tak żeby zniszczyć nację tylko frakcję. Chciał uderzyć w frakcję.

Cele dla głowic były drogi, ośrodki handlu i stolica - czyli bardzo ważne miejsca jeśli mówimy o jakimkolwiek rozwijającym się państwie.

On sam jeden nosił pozostałości idei - idei starej Ameryki. Nosił to co pozostało - tylko ta flaga, symbole puste dla każdego mieszkańca Pustkowi. Jedyne kto zwracał uwagę na te symbole to relikty wojny - maszyny.

Miał w pamięci historię starego Państwa i tego się trzymał. Wiedział co się stało kiedy i jak, znał historię a przygoda z White Legs uświadomiła mu że ... historia zawsze się powtarza.

I wtedy pewnie też dostrzegł do czego zmierza wojna Legionu z RNK - że to tylko powtórka z historii. Nie musiał przypominać sobie której - wystarczyło żeby popatrzył na to co go właśnie uratowało w Divide - na flagę.

Symbolem pozostałym po Wojnie Secesyjnej jest flaga obecnego U.S.A. - a flaga to coś ważnego to rzecz, symbol pod którym jednoczą się ludzie tworząc zwartą społeczność. Tworząc państwo. Państwem są ludzie, nie rządzący, nie pieniądz i militaryzm.

Przyjrzyj się na wiki co figuruje pod artykułem o Wojnie Secesyjnej ... i dostrzegasz tą symbolikę imienia.

PS: Earendil - chodziło ci o "wykonanie" Rozkazu czy może o "wydanie" ?? Bo trochę się pogubiłam.

I nie nie uważam że moja Kurierka była temu wszystkiemu winna tak że jedyną karą byłaby śmierć.

Nie. To był wypadek ona nie wiedziała co niesie.

Winę za Divide należy podzielić między Kurierem a zleceniodawcą z Navarro (czyli RNK).

Nawet on to potrafi w końcu zrozumieć, jeśli tylko go przekonasz że naprawdę tego nie chciałeś.

Potrafi ci wybaczyć - jako ostatnia ofiara tego wypadku.

Co do tych refleksji ... nie odsyłaj do AR bo ja ani nikt inny grający w to dlc najprawdopodobniej nie bierze tych npc'ów za ludzi z realu.

Mówisz o grze - w grze ty nie istniejesz tylko twój bohater i z jego perspektywy rzeczywiście ci animowani npc'e to ludzie. Tutaj się zastanawiasz nad grą i kim jesteś w tej grze.

"Lonesome Road" daje inną perspektywę. Perspektywę ofiary/świadka twoich poczynań w grach wideo.

Całe dlc jest tak zbudowane by zmuszało gracza do refleksji - wiadomo że człowiek w trakcie podróży ma najwięcej czasu na zastanawianie się nad sensem życia i nad obserwacją.

I to dlc było tak zbudowane - miałeś drogę do celu, szedłeś tą drogą napotykając przeciwności losu (Szpony Śmierci, Marked Menów, Tunelowców) a jednocześnie miałeś czas żeby coś obserwować - widoki na ruiny Divide, rozmowy z Ulyssesem, dialogi z ED-E wszystko próbowało nakłonić cię do refleksji.

To dlc nie miało intra, nie ma też wroga - bo Ulysses jest postacią zmienną, jest on wielką niewiadomą.

Pamiętasz motto z "Lonesome Road" ?

"Wojna, wojna nigdy się nie zmienia - ludzie się zmieniają, poprzez drogi którymi chodzą" (moje dość luźne tłumaczenie)

Drogą jest nic innego jak całe życie człowieka - to jest motyw drogi.

"Ścieżka życia" można by rzec.

Edytowano przez eyvon14moutaire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Benisław - Przeczytaj te opinie, niektóre mogą być przydatne. :)

Albo zrób jak Flub radzi - popytaj swoich znajomych bo może ktoś z nich go zna.

Ja niestety nie kojarzę bo Fallout'a New Vegas Ultimate Edition kupowałam z Allegro z sklepu w Anglii.

Ale tak samo będzie z Allegro - tylko opiniami możesz się posiłkować.

35 złotych to tanio bo ja za swoją płaciłam 75 złotych.

@ Flub - Myślę że Benisław dalej mówi o New Vegas z dlc.

No chyba że żartowałeś - w takim razie wybacz nie wyczułam że żartujesz. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat i kilka postaci są kluczowe (choć akcja w zasadzie każdej gry odbywa się gdzie indziej - prócz 1 i 2). Jednakże możesz śmiało zacząć od New Vegas. Tak się składa, że Fallout 1 i 2, to historia gamingu (lata 1997/8). Więc możesz się od tych gier odbić i zniechęcić. Niemniej, lepsze to, niż zaczynanie od Wasteland :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fallout 1 i 2, a Fallout 3 i New Vegas to zupełnie inne gry, więc pomijając oczywiście klimat, możesz się spodziewać, że gra w dwie pierwsze części będzie dość odmiennym doświadczeniem od grania w dwie ostatnie. Fabularnie jednak, poza jakimiś nawiązaniami, nowe części nie kontynuują w żaden sposób tego, co widzieliśmy w poprzednich.

Edytowano przez Padaka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Stillbornem - zacznij od New Vegas.

Jeśli chodzi o jedynkę i dwójkę to miałbyś kłopot ponieważ z tego co zauważyłam nowsze komputery zaczynają mieć problemy z ich uruchomieniem jak i powodują najrozmaitsze kłopoty z grą (bugi graficzne).

W dodatku obydwie gry i jedynka i dwójka mają multum bugów a patchy do nich jest jak na lekarstwo :/

Pomijając mechanikę która mogłaby cię odstraszyć - wiadomo pierwszy Fallout jest z 1997 a dwójka z 1998, to klimatycznie obydwa są blisko Fallout'a New Vegas.

Fabularne nawiązania także są w New Vegas jeśli chodzi o poprzedniczki - wszystko dzieje się w tym samym świecie zmieniają się tylko regiony - ale i tak jest to wszystko umiejscowione w taki sposób że dość logicznie występują nawiązania do dwójki i jedynki. :)

W skrócie - jeśli chcesz poznać świat i klimat oraz historię Fallout'a bierz New Vegas bo jedyne co tej grze brakuje to rzutu izometrycznego i tur w walce żeby być następnym Fallout'em z krwi i kości.

Bo Fallout'em z duszy to New Vegas już jest.

Fallout'a 3 możesz śmiało odpuścić - a już na pewno nie graj w niego jako pierwszego z Fallout'ów bo on jest Fallout'em tylko z nazwy ... i nauczy cię błędnego przekonania że Fallout to nic innego jak "TES'a z pistoletami".

Fabułą, klimatem i światem ta część jest kompletnie niezwiązana ani nieprzypominająca Fallout'a 1, 2 a nawet New Vegas.

Nawiązania w niej są góra dwa i są NIELOGICZNE. Cała gra to jakieś gigantyczne nieporozumienie !

Już bardziej Tactics przypomina Fallout'y niż ta "trójka" - "trójkę" mogę ci podsumować jako TES IV Oblivion vol. 2

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę się, że Fallout 3 w porównaniu do Fallout: NV jest słabą grą. Aczkolwiek parę rzeczy przedstawili w nim ciekawie. Super mutanty wyglądają w grze ciekawie (szkoda, że zabrakło nightkinów), a miasto ghuli i ich zachowanie, głosy i ogólna otoczka jest bardzo falloutowa. Co do walki turowej, to dla odmiany masz system vats, który to rekompensuje acz nie do końca. No i zawsze możesz w to grać jak w normalnego fpsa/TESa. Fabularnie to Fallout 3 łączy się jedynie motywem krypt i Enklawy. Mnie urzekł w tej części pancerz wspomagany i broń energetyczna, ale to jest w każdej części :P

Zacznij od New Vegas, kawał solidnej gry z trochę innym początkiem niż każda część. No i (dzięki Twórcom) nie ma motywu "mój tata mnie opuścił".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała gra to jakieś gigantyczne nieporozumienie !

Bez przesadyzmu, ok? Gra jest bardzo dobra, a utyskiwanie na nią, to jakaś imo głupia moda. Spędziłem w grze kilkaset godzin (jak i w poprzednie części). Owszem, gamplay mocno przypomina Obliviona, ale to nadal jest Fallout. Brudny, "brzydki", pełen narkotyków i śmierci. Z tym, że jedyne, co tej grze moge tak naprawdę zarzucić, to to, że to mimo wszystko jest taki "ugładzony" Fallout.

Zresztą, New Vegas, to ewolucja trójki. A ktoś pierwszy krok musiał wykonać. Fallout 3 nadal jest niezwykle grywalny.

Co do tych nielogicznych nawiązań:

Jedno mi się nasuwa od razu na myśl - mianowicie Harold i jego "przyjaciel". Już w jedynce, przy opisie Harolda, mieliśmy zaznaczone, że z głowy wyrasta mu roślinka. Jak wiadomo, w tej grze ghule są bardzo długowieczne. A w trójce spotykamy nieszczęśliwego Harolda, w którym drzewko się "trochę" rozrosło. A że ludzie zrobili z niego jakieś coś, jak bóstwo? Nic specjalnego, bo ludzie potrafią czcić bardziej absurdalne rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stillborn - to raczej chodzi o to, że pan H ni stąd ni zowąd znalazł się na drugim końcu kontynentu, do tego na takim zadupiu.

A dyskusję o tym, czy trójka jest falloutowa czy nie, zostawiłbym filozofom. Jednak mnie osobiście dużo lepiej się grało, gdy nie myślałem o tej grze jako o Falloucie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dodatku obydwie gry i jedynka i dwójka mają multum bugów a patchy do nich jest jak na lekarstwo confused_prosty.gif
Nie no, bez przesady. Od dawna już zarówno jedynka, jak i dwójka, są pozbawione bugów i przechodząc grę ciężko uświadczyć choćby jednego.

Padaka - no to trudno mi cię rozczarować ale Fallout 2 jak i jedynka są DALEJ naszpikowane bugami.

Oto te których uświadczyłam:

Nie wolno mi przyjąć nagrody za zadanie dostarczenia wiadomości od Lyanette do Westina - efektem wzięcia obiecanej nagrody za zadanie było ... kompletna porażka jeśli chodzi o los Kryptopolis ! Nora - Zniknięcie Joey'a w efekcie niemożliwe zrobienie questa Anny, po końcu gry gra NIE POZWOLIŁA mi opuścić San Francisco - crashowała się. Los Szponów z 13-tki - a gra dalej upiera się że to ja je zabiłam a nie Horrigan ... ech ...

Fallout pierwszy - cokolwiek byś graczu nie zrobił i tak uśmierca Uczniów Apokalipsy

Szczerze był jeden patch nieoficjalny dla Fallout'a 2 - i wymieniono w nim multum błędów a mimo to spotkałam się z takimi bugami których nawet ten patch usuwający około 1000 bugów nie obejmował.

@ Stillborn - Ja nie żartowałam. Ani nie przesadzałam - nic nie zabiło we mnie nadziei jak Fallout 3.

I to nie był Fallout. Potrafię wyczuć różnicę między TES'ami a Fallout'ami.

Przez całą grę w trójkę przed oczami stawał mi Oblivion zamiast Fallout'a.

Przeszłam tą grę łudząc się że jest tam choćby przez minutę Fallout'a.

A głupota w tej grze lała się strumieniami

Harold przegnał całe post nuklearne U.S.A. i stanął w miejscu na około kilka lat żeby zapuścić korzenie ??? Yyy ? Czemu on jest w okolicach Waszyngtonu ?

Skoro tak dobrze chodził że zawędrował tak daleko to jakim cudem pozwolił Herbertowi wrosnąć go do ziemi ???

Ochłap - to psisko towarzyszyło mi w jedynce, w dwójce a nawet jest gdzieś w Tacticsie (zmutowany podobno) ... ale to coś w Trójce to NIE jest Ochłap ! To jakaś podróba a nie ten szary pies !

Na co ? Po co ?? Nie mogli wstawić jakiegoś inaczej nazywającego się psa ???

A nie "Ochłap" ???

Ochłap był jeden ! Jeden i to ten właściwy z starych Fallout'ów a nie to coś co to zdycha od jednego strzału !

Krypty .... służyły do badań socjologicznych prawda ?

Niech ktoś mi wyjawi jakie to było to badanie SOCJOLOGICZNE w Krypcie od Garry'ch lub to od Betty ?

Krypta 87 to jakiś idiotyzm.

Krypty były zawsze jakimś kiepskim żartem - okrutnym dowcipem przedwojennego rządu oraz Vault-Tec'u ale w żadnej z nich nie miało być badane FEV !

FEV było projektowane w Bazach Wojskowych a obiektem testowym były zdegenerowane jednostki czyli kryminaliści wojenni - dezerterzy, złodzieje itp.

FEV miało być testowane tylko na takich jednostkach pod okiem naukowców w bazach.

Nie na cywilach ! Ci służyli jako obiekty do badań socjologicznych i część miała przeżyć ...

Oczywiście Bethseda zapomniała o tym fakcie że krypty miały kogoś uratować żeby odbudować jakoś cywilizację i zmieniła każdą w jakąś morderczą pułapkę.

Następnie mamy kryptę od muzyków (od biedy ją uznam) tą od toksycznego gazu (też mogę uznać) - oczywiście jak zwykle nikt nie przeżył ... więc jaki był w ogóle cel tego wszystkiego (budowania drogich krypt) skoro i tak chodziło wedle Bethsedy o masakrę ?

No i dochodzimy do "fałszywej 13-tki" Krypty 101.

Nawet się nie zastanawiam jak bardzo cel tej krypty został ... skopany, tutaj raczej poświęcę uwagę temu że Bethesda kompletnie nie zrozumiała idei krypt.

One miały być sterylne, ludność miała być zachowana (nie mówię o Nekropolis ono było wyjątkiem) przed mutacjami itp. więc jakim to cudem Nadzorcy krypty 101 otwierali i zamykali tą kryptę kiedy im się podobało ?? Kompletny bezsens.

Krypty były otwierane i wtedy ludność wychodziła a nie pozostawała w krypcie - otwierało się raz a dobrze. Dlaczego 101 mogła ignorować zamysł Vault-Tec'u co do jej przeznaczenia ??

Mogłabym tak wymieniać bez końca co było nie tak w tej grze. confused_prosty.gif

Faktem jest że drugim razem tą grę przeszłam wykopując z myśli słowo "Fallout" w tytule bo tak to by moja renegatka czekała chyba jeszcze więcej niż te 4 lata na ukończenie gry.

Fallout 3 mnie aż tak odrzucił że nawet cienia szansy nie dawałam New Vegas.

Jak była premiera New Vegas tak ja przeczytałam recenzję ... i nie dałam wiary.

Nie było szans żebym uwierzyła że niby ta seria jeszcze żyje.

Że sam klimat wróci do tych gier ...

Sam sobie możesz porównać jak mnie "trójka" dobiła skoro mam ją premierową, a swoją drugą postać-renegatkę którą stworzyłam w 2009 dokończyłam dopiero PO zagraniu w New Vegas.

Czyli w 2013 roku !!!

Istnienie New Vegas złagodziło sytuację i mogłam w ten twór Bethesdy spróbować dalej grać.

Do tego New Vegas kupiłam dopiero w 2013 a nie w roku premiery ! Przez "Fallobliviona" !

Były tylko DWIE gry które mnie wpędziły w czarną rozpacz - Fallout 3

i Mass Effect 3

W dodatku Bethseda zrobiła rzecz karygodną - tym swoim "dziełem" podzieliła raz na zawsze graczy.

Jest to niewybaczalne. Jak bardzo lubię Bethsedę za TES'y tak bardzo ją nienawidzę za "Fallout'a" 3

PS: Trójka byłaby dobrą grą pod warunkiem .... że nie nazywałaby się "Fallout'em 3".

Z takim tytułem to ta gra jest zła.

Edytowano przez eyvon14moutaire
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...