Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Qn`ik

Sztuki walki

Polecane posty

Reasumując zależy to IMO od sztuki walki np: Muay Thai, kopiesz delikwenta w wątrobę i koniec walki,

Jeśli trenujesz Kung Fu, ok, ale nie wypowiadaj się na temat innych sztuk walki których nie trenujesz ;)

Trenowałem Muay-Thai (już nie, z braku czasu), i trochę wiem jak to wygląda. Jeśli tak łatwo Ci powiedzieć "kopiesz delikwenta w wątrobę i koniec walki" to naprawdę widzę że nie masz większego pojęcia o czym mówisz :) Najpierw kopnij kogoś w wątrobe a dopiero później o tym gadaj , jeśli uważasz że kopnięcie oponenta na wysokim poziomie jest takie łatwe, to albo jesteś "madafaka" ( :biggrin: ) albo nie masz pojęcia o czym mówisz.

a kung fu praca nad sobą i osiąganie czegoś przez ciężką i wytrwałą pracę. Ważna jest także psychika. Mnie zawsze "jarała" kultura wschodu, a jak zobaczyłem "Wejscie smoka" to już w ogóle się w tym zakochałem :biggrin:

Aha, czyli jeśli trenujesz Muay-thai to można się wszystkiego nauczyć w jeden dzień, a jak trenujesz Kung-fu potrzebujesz trenować całe życie? Ta.... :dry: A psychika jest ważna tylko w Kung Fu? To wytłumacz mi dlaczego nasz bokser "Endrju" Gołota spieprzał po całym ringu przed przeciwnikiem? A w innej walce myślał tylko o nokaucie?

Jeśli "jarała" Cię kultura wschodu to powinno Cię również interesować Muay-Thai,Taekwondo, Ju-jitsu...

A tak na marginesie.. czy kopnięcie kogoś w wątrobe w Muay Thai ma inne skutki niż te w Kung Fu?? :thumbsup:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@noniewiem

1) strasznie się zmęczysz, 2) ktoś może cię podciąć. Ma to jakiś większy sens, oprócz widowiskowości (gościu może się przestraszyć)? Pomijam fakt, że trafienie w głowę jest straszne...

1. Przy kopnięciach się człowiek nie męczy to zwykły ruch ciała podobny do ciosów ręką. 2. Trudno jest podciąć kogoś wykonującego nawet high kick, dlaczego, bo takie kopnięcia są jak strzały z bicza szybkie, mordercze i często padają nawet w bliskim dystansie.

Jeśli jesteś w stanie wykonać szpagat to się nie dziwię, że jesteś w stanie kopnąć w mgnieniu oka.

Co do widowiskowości przytoczę słowa nauczyciela; Sztuki walki służyły i dalej służą do zabijania/zadawania krzywdy, dlatego jeśli chcesz się popisywać to spier**laj do cyrku.

:biggrin:

Już lubię twojego nauczyciela :diabelek: Wiem o tym, że sztuki walki zostały stworzone do tego by szybko zabijać/wyeliminować przeciwnika, ale niestety wiele ludzi zdaje się o tym dzisiaj zapominać...

Tak na marginesie to, czy w pojedynkach szermierczych nie używa się nóg, pięści a nawet głowy do walki?

Jeżeli spojrzysz do traktatów to znajdziesz tam:

1) kopnięcia - są stosowane rzadko, bardzo rzadko. Zazwyczaj w sytuacjach kiedy masz zablokowany miecz. Nie ma high kicków, zrozumiałe dlaczego.

2) zapasy - to już na bardzo bliskich dystansach, kiedy trudno jest zadać cios mieczem. Stosuje się głównie dźwignie za kolana by jak najszybciej wywrócić przeciwnika. Tych technik jest już więcej.

3) zablokowanie ostrza przeciwnika - na różne sposoby: chwycenie ostrza przeciwnika, dźwignie wykonane na jego rękach, a czasami zwykłe przygniecenie/dociśnięcie swego miecza na jego ostrze, do ziemi/do niego. Mam wrażenie, że tych "bardziej zaawansowanych" technik jest najwięcej.

4) ciosy głowicą miecza - nie uderza się pięścią, gdy możesz uderzyć czymś twardszym :biggrin: Ale jak chcesz to uderzaj, ale zgodnie z wartościami historycznymi - czyli w gardło :diabelek:

5) rozbrojenie przeciwnika - robisz dźwignie na ręce albo zahaczasz jelcem za jego jelec/dłonie i szarpiesz

Nie widziałem w traktatach uderzeń z dyńki, ale widziałem coś takiego na filmiku jak kolega z Fechtschule tak wyjechał innemu, gdy chciał go rozbroić.

http://www.youtube.com/watch?v=0ycwq9SIGoM

Na samym końcu jest ten motyw...

Jakby kogoś to zainteresowało:

1) kopnięcia http://www.arma.lh.pl/artykuly/kopniecia.html

2) traktat Hansa Talhoffer'a http://www.thearma.org/temp/Fight-Earnestly.pdf (musicie czekać bo to .pdf, 35 MB).

EDIT

Dużo większą wagę przywiązuje się do poprawnych kroków tj. jeśli atakujesz z prawej strony to stawiasz prawą nogę do przodu, i na odwrót...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo musiałem ćwiczyć, żeby zrobić w końcu szpagat męski (ukłon w stronę Pana readerCDA do tej pory nie wiedziałem, że ma to swoją nazwę), zajęło mi to około roku (może więcej), ale szczerze powiedziawszy nie pamiętam, żebym miał problemy z wykonywaniem szybkich kopnięć przed osiągnięciem takiego rozciągnięcia ciała... Wydaje mi się, że nie tutaj pies pogrzebany, raczej w mięśniach i ścięgnach ud prostujących kolano. W zasadzie jeśli się dobrze zastanowić to rozciągnięcie stawów biodrowych służy do podniesienia nogi, natomiast siła kopnięcia wychodzi z obrotu ciała, wypchnięcia bioder i wyprostu nogi w kolanie, więc szybkie, silne kopnięcie czysto teoretycznie nie zależy od rozciągnięcia stawów, a od synchronizacji pracy mięśni i przemieszczenia ciała. Naturalnie, żeby "zasadzić" porządnego kopa na łeb komuś mierzącemu ponad 2 metry wymagane jest dobre rozciągnięcie stawów, ale impet wiąże się raczej z siłą własnych mięśni, nie na darmo wiele osób trenujących karate, muay thai ma obwód uda o dobre kilkadziesiąt centymetrów większy od przeciętnego Kowalskiego. Oczywiście nie mam zamiaru negować, że nie należy rozciągać stawów w mojej wypowiedzi chciałem poddać pod wątpliwość tezę, że przy osiągnięciu tej magicznej granicy jaką jest szpagat automatycznie osiąga się porządaną siłę kopnięć.

Oczywiście nie jestem ekspertem w tej dziedzinie zwyczajnie naszła mnie taka refleksja, zasięgnę języka u osób lepiej w tej materii obeznanych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Raiven Podałem PRZYKŁAD ciosu który jest w Muay thai. Widzę, że bardzo cię to uraziło... Nie napisałem słowa obrażającego lub coś w stylu "Muay thai to shit" więc nie wiem dlaczego się tak unosisz. Uważasz, że jak trenuje kung fu to nie mogę się wypowiadać na temat innej sztuki walki ? Nie mówię, że kung fu jest doskonałe ponieważ IMO nie ma idealnej sztuki walki. Zawsze są jakieś braki: nie ma parteru itd. Nie sądzę także, że Muay thai jest proste i przyjemne bo tak nie jest. Trzeba włożyć dużo pracy, aby coś osiągnąć. BTW o gustach się nie dyskutuje i czy to, że noniewiem piszę o pojedynkach na miecze ma mnie urazić ? Mi to nie przeszkadza i z chęcią czytam bo to nowy temat dla mnie. Chciałem tylko przybliżyć wam kung fu bo to nie jest popularny sport w Polsce w przeciwieństwie do Muay thai. Co do psychiki chodziło mi o to, że ta kwestia w kung fu wygląda całkiem inaczej niż w innych sztukach walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic mnie nie uraziło ! Po prostu strasznie dużo ludzi mówi "kopiesz delikwenta tu i tu a później koleś ma zgon a ja jestem mistrzem" . A ty napisałeś to tak jakby tylko w Kung Fu była ważna psychika, rozciągnięcie, a inne sztuki walki to dla lamusów : ) Nie napisałeś tego dosłownie ale tak to niestety wygląda :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem na umiejętności walki wpływają trzy główne czynniki, wymienione w kolejności od najważniejszego, moim zdaniem, do tego najmniej ważnego w (porównaniu z innymi- żeby nie było, że nie jest ważny! :P).

1. Psychika. Bez psychicznego przygotowania do walki ani rusz.

2. Wytrenowanie (kondycja, technika...). Wiadomo.

3. Szczęście. Zawsze się przyda.

Moim osobistym problemem jest brak pierwszego czynnika. Bardzo nad tym ubolewam i, niestety, nie wiem co z tym zrobić. Może macie jakieś rady? Trenuję od 12 roku życia (brzmi poważniej niż "trenuję 4 lata :D) i... No wiadomo, brak psychiki to problem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia nastawienia psychicznego to twój problem. Nie sądzę żeby jakieś rady w stylu "zaparz se melise" ci pomogły. Musisz po prostu chcieć walczyć.

A jeśli chodzi ci o odruchy (wiesz - zamykanie oczu przed ciosem) to nie wiem czy coś na to poradzisz.

Ja generalnie nie znam się na rzeczy - u nas są ochraniacze. Jak dostałem po paluchach to do dzisiaj (miesiąc czasu) staram się skompletować kasę na ochraniacze, przy okazji zszywając sobie "po malutku" rękawice...

Liechtenauer powiedział, że jeśli jesteś strachliwy to nie powinieneś uczyć się walczyć bo to i tak nic nie da.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strach należy przezwyciężać strachem. Kudzu jedynym sposobem na twój problem jest zebranie porządnie po zębach, pewnie wyimaginowałeś sobie że ból jest ogromny, gdy ktoś Cię pobije, dlatego też jedynym sposobem na pokonanie strachu przed bólem jest zadanie sobie tego bólu. Jak to mądrze powiedzieć? Co nas nie zabije to nas wzmocni.

Swoją drogą pewnie też boisz się komuś przyłożyć, nie? Po prostu nigdy tego nie zrobiłeś to tak jak z seksem ;p

No to tyle o parzeniu melisy teraz się poskarżę forumowiczom skoro mam ku temu okazję. Mam pęknięty piszczel chryste nie mogę chodzić bez kul do cholery możecie mi trochę powspółczuć szlag mnie trafia, że nie mogę pojeździć w tak piękną pogodę na rowerze. Kupiłem sobie nawet nowe obręcze, a teraz całkiem możliwe, że z miesiąc nie wsiądę. Cholera wiem, że to nie miejsce żeby się użalać, ale spróbujcie zrozumieć moją frustrację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do psychiki to mam jeden problem który mi przeszkadza, nie jestem dość agresywny :sad: U mnie z kondycją w porządku i technicznie tak samo, ale jakby to powiedzieć nie umiem tak jakby "zdenerwować się" na przeciwnika. Owszem, agresja nie jest do końca najlepsza, ponieważ wtedy się zapomina o technice i można łatwo spotkać się z pięścią przeciwnika. No ale jak oglądam sobie walki MMA czy Muay Thai to goście mają miny jakby chcieli zabić przeciwnika (takie odnoszę wrażenie). A u mnie jest przeciwnie, ponieważ nie chcę przeciwnikowi zrobić krzywdy i nie uderzyć go za mocno :sad: w przeciwieństwie do innych napaleńców. Dość dziwny i nietypowy problem, no ale nie mam pojęcia jak sobie z nim poradzić :sad: Zacząłem nawet sobie słuchać muzyki metalowej bo podobno człowiek stara się bardziej agresywny, no ale nic z tego. Mówię cały czas o oficjalnych walkach na ringu. Proszę o pomoc... bo wbrew pozorom to przeszkadza w walce :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metal powoduje agresje ? :D ...

Poćwicz walkę z workiem, może wtedy bedzie Ci łatwiej wyzwalać emocje. Agresja ma za zadanie wzmocnić Twoje ciosy i pokazać przeciwnikowi, że się go nie boisz. Nie trzeba wcale szczerzyć zębów... Skup się i pamiętaj, że lepiej niech on padnie niz Ty ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma problemu typu "zamykanie oczu przed ciosem" czy strach przed uderzeniem. Chodzi o to... Jest walka treningowa czy coś w tym guście. Na samym początku walki atakuję przeciwnika, spycham go do tyłu... Jednak brakuje mi takiego... "Parcia"- po chwili po prostu, bez powodu, nie ze zmęczenia czy coś w tym stylu, odskakuję od niego do tyłu, dając mu czas na odpoczynek, powrót do walki. Taki niezależny od woli odruch bezwarunkowy.

I mam też ten sam problem co Aztec. Nie mogę się "zdenerwować na przeciwnika", "podpalić się" do walki. Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego mam mu walnąć, bo nie wiem, co on mi takiego złego uczynił :D Ale tych zahamowań powoli, drogą małych kroków, się wyzbywam.

I wiem, że moja psychika, to mój własny biznes ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do psychiki to mam jeden problem który mi przeszkadza, nie jestem dość agresywny :sad: U mnie z kondycją w porządku i technicznie tak samo, ale jakby to powiedzieć nie umiem tak jakby "zdenerwować się" na przeciwnika. Owszem, agresja nie jest do końca najlepsza, ponieważ wtedy się zapomina o technice i można łatwo spotkać się z pięścią przeciwnika. No ale jak oglądam sobie walki MMA czy Muay Thai to goście mają miny jakby chcieli zabić przeciwnika (takie odnoszę wrażenie).

Widzisz, ja też mam taką minę, ale dlatego, że jestem skupiony, a nie dlatego, że jestem wkurzony... Zawsze jak się skupiam to wyglądam jakbym miał za chwilę lać od strony :biggrin: Po walce wszystko mija.

Moim zdaniem to wynika ze skupienia.

Zacząłem nawet sobie słuchać muzyki metalowej bo podobno człowiek stara się bardziej agresywny, no ale nic z tego.

Ja jak słucham metalu to mam właśnie pogodniejszy nastrój :diabelek:

Tak w ogóle, panowie. Była tutaj mowa o rozciąganiu. I mam pytanie (choćby do Ciebie, ogami :biggrin: ): jakie macie patenty na zrobienie szpagatu? Mam na myśli: ile razy dziennie, czy coś jeszcze oprócz szpagatu, jak długo pozostajecie w danej pozycji?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie rozciągam się przed każdym treningiem i to mi wystarczy zazwyczaj robię tak; po rozgrzewce (bez niej ani rusz) skłony z wyprostowanymi nogami w przód, na boki i tył (wypychanie bioder), następnie szpagat męski (powolne rozstawianie nóg, nawet jeśli szpagat możesz zrobić bez problemu należy uważać na ścięgna) i skłony w kierunku obu nóg, ew. szpagat męski można zastąpić siadem płotkarskim. Resztę ćwiczeń rozciągających robię już na stojąco, czyli podniesienie wyprostowanej szkity przed siebie do oporu i na boki, później już tylko kilka kopnięć i jestem gotowy do treningu, należy jednak pamiętać, że rozgrzewka i rozciąganie nie może trwać nie wiadomo ile, około 10 do max 15 minut inaczej traci się czas.

Nigdy nie zastanawiałem się ile można wytrzymać w pozycji szpagatu, a teraz tego nie sprawdzę mam gips na nodze, ale wydaje mi się że długo, bo nie czuję bólu podczas rozciągania, wydaje mi się że ciało przyzwyczaja się do tego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwną rzeczą dla mnie jest to, że niektórym szpagat (damski,męski) przychodzi z łatwością, a inni muszą ciężko pracować. Trenuję już ok 5 miesięcy i to wystarczyło żebym zrobił szpagat damski i męski. Rozciągałem się głównie na treningu w domu chyba 3 razy tylko. A znam ludzi którzy trenują już dobre kilka lat i nadal nie potrafią pełnego szpagatu zrobić. IMO należy pokonać pewien rodzaj strachu. Większość ludzi boi się, że sobie naderwą mięśnie etc. Oczywiście jest to prawda, że można sobie naderwać mięśnie ale jeżeli jesteśmy już wystarczająco rozciągnięci i nie pokonamy tego strachu no to możemy się rozciągać do końca życia i nic. Słyszałem także o tym, że jakiś procent ludzkości ma inny rozstaw bioder, a także przeszkodą może być zbytnie spięcie mięśni czworogłowych. Trenuję kung fu i w tej sztuce walki rozciągnięcie jest bardzo potrzebne, a jak jest w innych sztukach walki?

@ogami proponuję jeszcze rozciągać się po treningu. Daje zabójcze efekty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W fechtunku to nie bardzo. Przynajmniej nie jest wymagany szpagat :biggrin:

Co do tego spięcia czworogłowych: zdążyłem już zauważyć coś takiego u siebie. Ale wystarczy odczekać pół minuty/minutę w tej bardzo niewygodnej pozycji, aby te mięśnie się zluzowały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślicie, że jest sens częstego zmieniania sztuk walki ? NP. kung-fu później muay thai itd. IMO jest to bezsensowne, a wręcz głupie zachowanie. Jeżeli potrenujemy 3 lata tu 3 lata tu to w sumie nie będziemy nic umieć. Człowiek powinien się skupić na określonej sztuce walki, a nie zmieniać je jak rękawiczki.

BTW. mieliście "kryzys" związany ze swoją sztuką walki ? Tzn. "pier*** nie robię" nie chodzę na treningi czy coś takiego? Ja mam to dość często jak jestem w autobusie i jadę na trening, ale gdy poczuję zapach sali treningowej to chce się żyć :biggrin:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@noniewiem - Czy możesz mi w skrócie opisać tę szkołę fechtunku i gdzie ma swoje filie? Chętnie bm się zapisał jak nie dziś to kiedyś tam ;]

Ja sam 3 lata ćwiczyłem Karate Oyama i nie powiem było fajnie, towarzystwo przyjemne sen - sei świetny i towarzyski, ale z racji na chorobę opuściłem duuuużo treningów, a co za tym idzie, dwa egzaminy. Prawdę mówiąc umiejętności mam niebieski pas z jedną belką ale wciąż posiadam biały. Ale nie to jest wadą ;p Wadą jest to, że

1)Nie rozumiem zasady, że jak ktoś jedzie na obóz wakacyjny (nie lubię się pchać na wszelakie wycieczki, a zwłaszcza kiedy mogę to spożytkować inaczej)to wraca z dwoma stopniami wyżej, choć umiejętności ma te same, nie chodzi tu kasę czy coś, bo to swoją drogą że kto nie masy nie pojedzie i zawsze będzie o jeden czy dwa niżej od tych co jeżdżą, ale no....to jest nieprzyjemne uczucie ;]

2)Po przeniesieniu do grupy "zaawansowanej" nauki było więcej, ale bardziej bezsensownych rzeczy. Kata, jak dla mnie może i wygląda ładnie i wydaje się ciekawe na pokazach, al powiedzmy sobie szczerze. Jak dla prawie w ogóle nie ma w nich czegoś co można by było zastosować w praktyce, bo to trochę tak jak ze skryptami w grze (nie będę tłumaczył, bo kto zrozumiał ten zrozumiał) ;]

No i to tyle, i choć te dwie wady są dla mnie dość znaczące, to nie uważam O. Karate jako złą sztukę walki. Po prostu mnie to wszystko nieco zniechęciło.

Co do uciekania przed drabami zamiast postawienia się im. Popieram, mój Sen Sei też to powtarzał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ymir

Doprawdy zaczynam się zastanawiać, dlaczego tak wiele osób uważa "kata" za niepotrzebne ćwiczenia. Pisałem chyba o tym w poprzednich postach. Kata służy do szlifowania umiejetności, a niektóre sekwencje stosuje się w starciach, jednak najważniejszą rolą kata jest nabywanie pewności siebie. Może nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale ćwiczenie kata daje rezultaty w taki czy inny sposób, trzeba się jednak do tego przyłożyć tak psychicznie jak i fizycznie. Kata jest sztuką Zen, więc nie da się jednoznacznie określić jego sesnu. Ja traktuję kata jak medytację skupiam całą swoją uwagę na otoczeniu, a same sekwencje są wykonywane naturalnie, w końcu służy ono do obrony przed atakującymi przeciwnikami będąc pogrążonym w medytacji.

Co do wyjazdów klubowych to nie rozumiem dlaczego nie chcesz się na nie wybrać, ja cholernie dobrze wspominam każdy taki wyjazd klubowy, nieźle się można skatować, nieźle pobawić, dobrze wypić i wesoło spędzić wakacje, czyli sielanka pełną gębą, a co do stopni... cóż u nas jedzie się tylko po to żeby ćwiczyć nikt nikomu nie organizuje egzaminów, ale nawet jeśli coś takiego by się zdarzyło to o umiejętnościach decydują czyny, nie kolory pasów, czyli nie przejmowałbym się tym.

@Aztec

Zmieniać trenowane sztuki walki nie jest źle sam przeszedłem przez kilka i bynajmniej nie uważam, że to strata czasu, raczej zdobywanie doświadczenia z wielu źródeł, a nie tylko z jednego.

A co do kryzysów zdażają się każdemu częściej, lub rzadziej dobrze jest sobie wtedy zrobić krótką przerwę i wrócić do ćwiczeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego mówię, jest tam kilka fajnych elementów w stylu przerzucenia przez bark czy zwodzenia przeciwnika, jednak te które do tej pory poznałem (1-7) poza kilkoma wykopami nie wnosiły specjalnie niech nowego. I nie, nie jestem typem osoby, która chodziła na karate żeby popisać się kimonem przed kumplami. O moim uczestnictwie wiedziało raptem kilka osób, więc...

A, i tez mam problemu z wkurzeniem się na przeciwnika, i nie jestem w stanie kogoś uderzyć ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Sorki, że wykopuję temat,ale nie znalazłem nigdzie indziej o tej treści,a sam nie mogłem tu nowego założyć:)

Mianowicie:> Czy wiecie gdzie jest jakaś szkoła która uczy a) Krav mage lub b) Ju jitsu w obrębie łódzkim. Bo z tego co wiem,to na książkach się człowiek nie nauczy. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doradźcie:

Od 7mc robię codziennie po 4 serie pompek. Na dzień dzisiejszy robie 4x35, mogę tez zrobić 4x14 z obciązeniem 6kg. Postanowiłem, ze będę robił, albo 4x35, albo 4x14 + 6kg, sam waze 64kg, mam 15 lat i 180cm wzrostu. Który trening doradzacie?

Robię takze brzuszki 2x60 codziennie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pff, mogę poradzić tylko coś, co znam z własnego doświadczenia, i wiem, że pomaga.

Rozpoczynając robisz tyle pompek, ile tylko zdołasz (30 dajmy na to), potem tyleż samo brzuszków, potem znowu pompki, jednak połowę dawki z pierwszej serii, i podobnie brzuszki. Robimy to rano i wieczorem, i codziennie zwiększamy dawkę pompek i brzuszków o 2. Obowiązkowo trzeba potem rozciągnąć mięśnie, bo zakwasy mogą zabić ;P

Tego, że działa, dowodzi fakt, że gdy jakiś czas temu, to zaczynałem po 20 pompkach umierałem, a teraz mogę zrobić 80 bez większego bólu rąk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Tussi, jestem z Łodzi i w okolicy ulicy Gdańskiej istnieje szkoła Krav Magi, do której uczęszcza mój brat. Poszukaj dokładniej przez google.pl, jednak jeśli chcesz rozpocząć treningi musisz zaczekać do września - wtedy na nowo zaczyna się nabór, do którego idę i ja. Kto wie, może się spotkamy? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o_O Na gdańskiej?! Jaki numer budynku? Hm,i w którą to stronę? Kopernika czy Manufaktury?

Hehe. A masz/ ma Pan jakiś link do tej szkoły, lub wiadomo od którego września?

A co do spotkania ;) To chętnie chętnie :D Tyle że to była by moja pierwsza szkoła walki :biggrin:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...