Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pzkw VIb

Motoryzacja i rowery

Polecane posty

Moim zdaniem to kompletna głupota. :) Nie wiem po co inwestować kasę w taki złom. Zamiast tego lepiej zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zakup nowszego i lepszego samochodu. Może nie będzie zmodyfikowany, ale na pewno będzie się nim lepiej jeździć. Takie jest moje zdanie, ja bym tak zrobił, ale i tak decyzja przecież należy do Ciebie. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybrałeś prawdopodobnie najgorszą maszynę pod tuning. Modyfikacjami 126p zajmują się fanatycy tych samochodów.

Bez zmiany silnika dużo zrobić się nie da. Możesz trochę odchudzić samochód poprzez lżejsze części, przerobić gaźnik i wstawić chłodnicę oleju. Jak chcesz robić coś więcej to faktycznie swap silnika wydaje się jedynym rozwiązaniem. Tylko, że po tym koszty rosną w zawrotnym tempie. Nowa skrzynia, chłodzenie, wzmocnienie budy, wydech i masa innych przeróbek, które teraz mi do głowy nie przychodzą.

Jak chcesz się bawić w modyfikacje, a nie musi być to koniecznie maluch to zainwestuj trochę i kup coś z większym potencjałem. Mazda MX-6/MX-3, BMW E36 czy Golf mk3 (najlepszy na początek - masa tanich części i porad w internecie). Pamiętaj też, że do tuningu potrzebne są 3 rzeczy - kasa, czas i znajomy od przeglądów. ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że w tym roku (szkolnym ;p) osiągnę pełnoletność, nota bene w lutym, miałbym do wszystkich forumowych kierowców kilka pytań. Po pierwsze, ile trwa kurs na prawo kat. B, oczywiście wraz z egzaminem; po drugie, kiedy mogę zacząć go robić: czy dopiero po przekroczeniu tej iście magicznej bariery 18 lat, czy nieco wcześniej (np. 3 miesiące ktoś mi kiedyś powiedział icon_rolleyes.gif); i wreszcie po trzecie jakie zmiany mnie czekają? Jeśli w ogóle jakieś czekają, bo słyszałem, że mają wejść w życie dopiero w marcu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jesteś sprytny i miałeś praktykę w jeździe to kurs zrobisz w dwa tygodnie. Możesz zacząć zanim osiągniesz pełnoletność, ale nie rozpędzaj się. Jak zaczniesz jeździć w grudniu to szybko wykorzystasz 30 (chyba) godzin przewidzianych w ramach kursu i zostaniesz przed samym egzaminem na lodzie. Spróbuj indywidualnie ustalić swój program. Wiele firm specjalizujących się w kursach na prawo jazdy bardzo dobrze do tego podchodzi. Po opłaceniu kursu jeździsz przez kilka godzin i ustalasz egzamin. Gdy już znasz datę egzaminu rozpisujesz resztę lekcji zostawiając 4-5h na ostatnie parę dni przed egzaminem. Jeśli na przykład 18. urodziny masz w połowie lutego to nie zaczynaj kursu wcześniej niż na początku stycznia. Nie warto.

Co do zmian to słyszałem, że nowelizacja ustawy o kierujących pojazdami ma wejść w życie w połowie stycznie. Nie jestem pewien czy cokolwiek zmienia się jeśli chodzi o samo zdawanie, ale pojawi się kilka dosyć mało przemyślanych przepisów.

1. Świeżo upieczeniu kierowcy będą przez pierwsze 2 lata ''pod szczególnym nadzorem''. Jeśli w tym czasie popełnią 2 wykroczenia - zostaną odesłani na kurs reedukacyjny, jeśli popejnią 3 wykroczenia to prawo jazdy zostanie im odebrane.

2. Częstsze badania psychologiczne instruktorów (czemu nie kursantów?).

3. Jeszcze większe rozdrobnienie kategorii B i A.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiany mają wejść w styczniu. Będą obowiązywać na przykład niższe prędkości dozwolone... Baza pytań też znacznie się powiększy.

Tutaj masz artykuł: http://www.testy-na-.../zmiany2012.php

Co do kursu, to można zapisać się trzy miesiące przed osiemnastką. Sam tak zrobiłem i nie żałuję, bo wyszło mi to jak najbardziej na dobre. W moim przypadku teoria zajęła trzy tygodnie, ale robię kategorie A i B. Jeśli było by samo B to dwa tygodnie by to trwało. Potem zdajesz egzamin teoretyczny wewnętrzny i możesz jeździć. Ja przez lipiec miałem wyjazdy, dlatego też dobrze, że poszedłem od razu jak było można. Jeśli nie będziesz musiał robić takich przerw, to spokojnie dwa miesiące, albo i miesiąc wystarczą. Co do zapisywania na egzamin wcześniej, to akurat moja szkoła czegoś takiego nie praktykuje. Aktualnie czekam już na egzamin na A (w sumie będzie to ok. 2 tygodnie), a kończę jazdy B. Zanim nie wyjeździłem wszystkich godzin, nie chcieli mnie zapisać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych zmian nie byłbym taki pewien czy wejdą one w styczniu. Jak twierdzi mój instruktor w WORDach nie ma takiego optymizmu. I jeszcze jedno z tego co słyszłem to nie zostały zakończone przetargi na oprogramowanie i wiele ośrodków nie jest w pełni przygotowne na zmainy. Np. u mnie w ośrodku pod który podlgam (Kłodzko ma być połączone z Wałbrzychem) zapisanie jednej osoby według nowych zasad trwa około 40 minut! Kiedyś była to dosłownie chwila.

@Pawllo12

Coś dziwnie miałeś w tej szkole. Jak bybyło dużo kursantów to byśbył koło miesiąca bez jazd ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pawllo12

Coś dziwnie miałeś w tej szkole. Jak bybyło dużo kursantów to byśbył koło miesiąca bez jazd wink_prosty.gif

Nic w tym dziwnego. W swojej szkole miał wszystko tak, jak powinno to wyglądać zgodnie z ustawą o szkoleniu i egzaminowaniu. Ja swoim kursantom też nigdy nie wystawiam zaświadczeń zanim nie wyjeżdżą 30h. Czasem owszem proszą o to, ale często trudno jest ocenić, czy po dokończeniu kursu będą gotowi na egzamin. Także niestety, tak to właśnie powinno wyglądać. I dzięki temu też mogę się pochwalić dobrą zdawalnością. Po prostu nie wypuszczam w świat ludzi nieprzygotowanych.

LordRevan

Nie ma przepisu mówiącego jednoznacznie o rodzaju wady wzroku. Wszystko zależy od lekarza przeprowadzającego badanie i zaświadczenia, jakie wystawi. Daje odpowiednią adnotację i potem w dokumencie jest wpis, że dana osoba może prowadzić pojazd w okularach.

http://prawo-jazdy.w...rawo-jazdy.html

Tu wszystko jest opisane.

I takie prawko najczęściej jest też wystawiane termonowo (5 lat zazwyczaj), potem następne badanie u lekarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak mówił mój przedmówca zależy to od lekarza, bo ja osobiście zdawałem prawko 2 lata temu i wadę mam po około 0,5 na oko, w takim sensie że gorzej widzę na dal. Dostałem prawko na 10 lat po czym po upływie tego okresu nie ma jakiegoś ponownego egzaminu czy jazd. Tylko poprostu idzie się na badanie wzroku i dostaje prawko na kolejny okres, chyba że wzrok się nie pogorszył to bez terminowo. Ale słyszałem teraz o jakiś zmianach dotyczących okresu na prawko ale jakoś nie zwracam na to uwagi. Co chwila wymyślają coś innego, żal mi tych kursantów teraz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając co piszecie dochodzę do wniosku, że ja na prawdę ekspresowo zdałem swoje prawko. Nie pamiętam po ilu godzinach teorii, ale w granicach 5, poszedłem na jazdy. Wyjeździłem 5 godzin i instruktor zapytał czy już nie chcę iść na egzamin. Jak bym nie zdał, to nie musiał bym wykupywać jazd doszkalających, dysponował bym nadal nie wykożystanymi godzinami. Tak więc po 15h wykładów i 7 godzinach jazdy zdałem prawko na lajcie w Ostrołęce. W 2010 jak zdawałem na ciężarowe nie było tak słodko. 20 godzin jazd to było dla mnie stanowczo za mało i sam się sobie dziwię że zdałem znowu za pierwszym. Jakiś strach momentami paraliżujący i duża ślamazarność utrzymywała się jeszcze przez wiele godzin jazdy juz samemu. Zdałem 29 Września a 31 zmieniały się przepisy i za kurs przewozu rzeczy zapłaciłem stare 650 a nie nowe kilka koła i ciężkie kursy.

Tak więc to czy ktoś powinien najpierw wyrobić 30h teorii a potem dopiero jezdzić 30h przepisowego czasu, to sprawa iście indywidualna. Do dziś śni mi się po nocach jak odwoziła mnie jakaś inna kursantka 5 niezdanych egzaminach i nie wiem ilu jazdach doszkalających która odwracała wzrok od drogi aby patrzeć który bieg wrzuca i tym sposobem instruktor musiał korygować sam tor jazdy przy każdej zmianie biegów. Każdy ma inne predyspozycje, a to że ktoś zdał za pierwszym czy trzecim, o niczym nie świadczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest sprawa indywidualna. Widocznie w twojej szkole jazdy nie przestrzegali przepisów. Każdy kursant musi ukończyć określona liczbę godzin teorii i wyjezdzic określona ilość jazd. Ja też nie miałem tyle teorii, ile powinno być, ale jeździłem pełne 30 godzin.

Moim zdaniem coś takiego jak mówisz jest niedopuszczalne. Jak można wypuszczać kogoś za kierownice bez ukończenia zajęć teoretycznych, kiedy w ruchu trzeba wykorzystać wiedzę na nich przekazywana?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz... tu ścierają się różne poglądy. Ja na przykład uważam że ogólnie nasz system kształcenia kierowców nie jest najlepszy i dla mnie głupotą jest w ogole przymuszanie do kursu.

Puszcza się kogoś, jeśli widzi się że jest w stanie poradzić sobie w ruchu, czyż nie tak? Czy fakt wysiedzenia 30 godzin sprawia że kursant zna przepisy i poradzi sobie w każdej sytuacji? Wielu idąc na kurs już zna przepisy w wystarczającym stopniu, nie potrzebuje płacić bagatela 1k zł za kurs do którego jest przymuszany, a wcale go nie potrzebuje. Gdyby była taka opcja poszedł bym na egzamin bez kursu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up:

Hm, dziwi mnie, że mieszkając w Warszawie (czy generalnie - dużym mieście) i wiedząc, jak się tu jeździ - masz takie podejście. Fakt wysiedzenia 30 godzin na kursie na pewno nie sprawia, że kursant poradzi sobie w każdej sytuacji. Powinien znać przepisy, ale to już raczej zależy od szkoły jazdy. Egzamin w chwili obecnej (a chyba jeszcze wciąż się nic nie zmieniło) nie sprawdza niczego, ale nie jest to powód usprawiedliwiający wchodzenie za kółko bez w miarę poukładanej wiedzy. Ja uważam, że skoro prawo nie pozwala na szkolenie na własną rękę (np. jazda z rodzicem), to powinno wymagać wyjeżdzenie chociaż tych 30-tu godzin. Jasne, to nie jest super przygotowanie, ale zawsze lepsze to, niż nic. A na pewno lepsze od cwaniaków, którzy zdają w Łomży, czy innej Ostrołęce, gdzie są 3 ulice, dwa skrzyżowania i jedne niedziałające światła, bo nie mogą sobie poradzić z rondem Żaba. A potem takie podejście owocuje nieznajomością pierwszeństwa i wtrynianiem się wszędzie bez pomyślenia. Ja w tym tygodniu już raz musiałem hamowaniem ratować się przed gościem, który nie ogarniał przepisów (nie mam tu na myśli jazdy "na chama" i wciskania się - bo tu się inaczej nie da jeździć - ale proste, książkowe sytuacje na pustych skrzyżowaniach). A jest poniedziałek. I w takich chwilach bardzo żałuję, że mam tylko jeden samochód, bo czasami mam ochotę nie odpuścić nogi z gazu, żeby się jeden z drugim nauczyli.

pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja idąc na kurs też znałem przepisy. Ale na zajęciach okazało się, że o kilku sprawach nawet nie miałem pojęcia. Poza tym przekazano tam również wiele praktycznych porad. A nawet jak byś to wszystko już wiedział, to ci się utrwali przez powtarzanie i zostanie na dłużej.

A to, że egzamin jest jaki jest nie oznacza, że nie powinno się wyjeżdżać tych obowiązkowych 30 u. Nie dla egzaminu, a dla siebie samego. Moim zdaniem to i tak mało, bo jest jeszcze wiele sytuacji, których na kursie nie zdążyłem zobaczyć, a prędzej czy później mnie spotkają na drodze.

Nawet jeśli umiesz jeździć, to taki kurs jeszcze bardziej podniesie umiejętności, a na pewno nie zaszkodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu się zgodzę, oczywiście że podniesie umiejętności, ale będę się trzymał swojej wersji. Wszystko zależy od predyspozycji danego człowieka i umiejętności. Oświeciło mnie, że mi poszło łatwo bo przez jeden sezon jezdziłem yamaha dt 50 po warszawie (początkowo tylko za ojcem)... Potem siadło zdrowie i sprzedałem motocykl. Zaczynałem jeździć w Legionowie, małym mieście gdzie ogarnąłem co i jak w ruchu. Dopiero potem w warszawie. Dobra, przypomniawszy sobie co poprzedzało moje prawo jazdy, dochodzę do wniosku że moje pojęcie o prawie jazdy kat B jest dość zachwiane. Najlepszym przykładem była kat C gdzie już nie było tak słodko i przepisowe 20 godzin najchętniej zamienił bym na 50.

Pozdro

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woozi27 Mówisz o godzinach teoretycznych na C czy jazdach? Bo jeśli jazdach to, cóż, oszwabili cię z tą ilością. Powinno być 30

Co do ilości godzin w ogóle te 30 to jest zaledwie powierzchowne oswojenie się z prowadzeniem samochodu. Jeśli mam być szczery to tak naprawdę kursantów przygotowuje się do zdania egzaminu. Zwyczajnie przez te przepisowe godziny nie jesteśmy w stanie nauczyć ludzi prawidłowych zachowań w zwykłych sytuacjach na drodze. Już nie mówiąc o takich abstrakcyjnych pojęciach jak pewność za kierownicą, swoboda, szybkość i ogólne obycie. Średnio kursant podczas swoich jazd robi ok 450 - 500 km. A prawda jest taka, że żeby jeździć w miarę pewnie trzeba zrobić ich co najmniej 5000.

Co do znajmości przepisów to gwarantuję, że po kursie, ba zdanym egzaminie i praktyce za kółkiem wiele osób nie zna ich zbyt dokładnie. Zwyczajnie na kursie bywa tak, że o pewnych rzeczach się nie mówi bo zwyczajnie nie ma na to czasu. Kursant ma po prostu zapamiętać te najprostsze rzeczy. Te, które będą miały znaczenie podczas testów. Przykładowo, czy ktoś z was na teorii miał dokładnie omawiane możliwości wyprzedzania na zakrętach oznaczonych znakiem ostrzegawczym? Albo różne niuanse dotyczące np. zakazu zatrzymania/postoju? Pewnie nie :) a to wierzcie mi jest materiał na co najmniej godzinny wykład :D

Inna sprawa, że wiele z tych rzeczy, z czasem się po prostu zapomina. Syndrom jeżdżenia i tak po swojemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teorii nie pamiętam ile było, jazd było 20h a koszt kursu chyba 1500 te 2-3 lata temu, co wtedy i tak było mało. Co mnie zawsze dziwiło na kursie, to to, że uczyli na pamięć możliwości na danych skrzyżowaniach itd. Cały czas tylko 'tutaj na pewno pojedziesz na egzaminie, więc musisz...' Wyuczenie do egzaminu i tyle. Po zrobieniu prawa jazdy chyba przez pół roku bałem się jeździć do Warszawy, bo momentami bywało ciężko, a jazda przepisowa to zła jazda, a takiej właśnie uczyli. Co do ilości teorii, to może i mało na ten cały materiał, ale wydaje mi się, że po tych 4 latach już nie wiele z 'niuansów ruchu drogowego' pamiętam, a jeździ się raczej z doświadczenia i znania ogólnego stylu jazdy. Nie twierdzę, że taka jazda jest przepisowa, ale na dobrą sprawę znajomość tych 'niuansów' raczej niczego by nie zmieniła, przynajmniej w moim przypadku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arnoldo: Nie wiem co masz dokładnie na myśli, ale ja miałem omawiane na zajęciach teoretycznych zarówno wyprzedzanie na zakrętach jak i znaki zatrzymania i postoju.

Na pewno wiele zależy od instruktora, ale ja nie miałem tylko takiego bezsensownego przygotowania pod egzamin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na egzamin dopiero się zapisałem, wybrałem jedną z najtańszych ale też ponoć bardzo dobrą "szkołę jazdy" w moim mieście. 16-go zaczynam i już się boję, boję nawet bardzo, w szczególnośći, że zaczynam wizytą u lekarza, gdzie najpewniej wyjdzie na jaw, iż moje prawe oko, emm... "co nie co" szwankuje. A potem, no niby 30h teorii, jednak z tego co mi wiadomo od znajomych wychodzi maksymalnie 25, gdyż "nauczający" wypuszcza znacznie wcześniej z zajęć, a nie ukrywam, że takowe przydadzą mi się. Do samochodów (w przeciwieństwie do motorów) nigdy nie miałem zamiłowania. Jak to wyjdzie? Nie mam pojęcia, pewnie będzie mnie to tak nudziło, że ledwo wysiedzę na tych zajęciach teoretycznych, obym tylko cokolwiek się dowiedział. Dalej, wiem, że jest 30h jazd... aż strach pomyśleć co wtedy będzie się działo. Wszystko chciałbym zrobić bardzo szybko, dostać papierek i mieć już owy tak niezbedny aktualnie do życia kłopot z głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teorii nie pamiętam ile było, jazd było 20h a koszt kursu chyba 1500 te 2-3 lata temu, co wtedy i tak było mało. Co mnie zawsze dziwiło na kursie, to to, że uczyli na pamięć możliwości na danych skrzyżowaniach itd. Cały czas tylko 'tutaj na pewno pojedziesz na egzaminie, więc musisz...' Wyuczenie do egzaminu i tyle. Po zrobieniu prawa jazdy chyba przez pół roku bałem się jeździć do Warszawy, bo momentami bywało ciężko, a jazda przepisowa to zła jazda, a takiej właśnie uczyli. Co do ilości teorii, to może i mało na ten cały materiał, ale wydaje mi się, że po tych 4 latach już nie wiele z 'niuansów ruchu drogowego' pamiętam, a jeździ się raczej z doświadczenia i znania ogólnego stylu jazdy. Nie twierdzę, że taka jazda jest przepisowa, ale na dobrą sprawę znajomość tych 'niuansów' raczej niczego by nie zmieniła, przynajmniej w moim przypadku.

No to faktycznie nie była zbyt wysoka cena. Może to dlatego? Tak czy siak, grunt, że egzamin masz za sobą i dokument w kieszeni.

A takie uczenie się na pamięć skrzyżowań to jest najzupełniej normalna rzecz. To jest właśnie typowe przygotowanie pod egzamin. Pamiętam, że na moim kursie C miałem właśnie kilka takich podpuch. Przykładowo w jednym miejscu trzeba było przejechać przez podwójną linię ciągłą, bo inaczej samochód się nie mieścił. Innym razem wyjechać na pole wyłączone z ruchu. Też po to, żeby tylne koła nie zawisły na krawężniku. Na jednym maleńkim skrzyżowaniu instruktorzy uczą nawet kiedy trzeba zkręcić koła, żeby zmieścić się zestawem przy zawracaniu. Przypadek autentyczny "jedź do tego pęknięcia i teraz do oporu" :)

Jeszcze co do przepisów inna sprawa jest jak łamiemy je nieświadomie a inaczej jak świadomie nagniemy sobie co nieco. Flagowy przykład zatrzymanie na czerwonym świetle z warunkową zieloną strzałką w prawo? Jeśli pokusimy się o zrobienie eksperymentu i na dowolnym skrzyżowaniu policzymy sobie ilu kierowców się zatrzyma, to w najleprzym razie wynik wyjdzie co 15.

@Arnoldo: Nie wiem co masz dokładnie na myśli, ale ja miałem omawiane na zajęciach teoretycznych zarówno wyprzedzanie na zakrętach jak i znaki zatrzymania i postoju.

Na pewno wiele zależy od instruktora, ale ja nie miałem tylko takiego bezsensownego przygotowania pod egzamin.

Owszem było to w temacie o znakach ostrzegawczych a potem w temacie o wyprzedzaniu, wymijaniu, omijaniu. Czy instruktor wprowadzał grupę w takie niuanse jak mośliwość wyprzedzania na zakręcie oznaczonym znakiem ostrzegawczym pionowym i poziomym linią ciągłą podwójną? Jeśli tak to był jakiś bardzo dokładny. A tak na dobrą sprawę taka szczegółowa wiedza nie jest niezbędna.

A o zatrzymaniu pojazdu w miejscu oznaczonym znakiem to co właściwie takiego mówił?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było coś, że można wyprzedzać chyba tylko z prawej strony, ale ale pewien nie jestem, bo teorię miałem już dawno, a takimi sprawami się i tak nikt nie przejmuje.

A co do zatrzymywania to było o tym co oznaczają strzałki pod znakiem, dni parzyste i nieparzyste itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...