Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pzkw VIb

Motoryzacja i rowery

Polecane posty

Zgadzam się, że przepis może nie jest głupi, ale moim zdaniem to jest mało.

I również z moich obserwacji jako pasażer widzę, że zdążają się idioci, którzy wyprzedzają za wszelką cenę, wpychają się, a potem i tak się ich na światłach dogania. Ale jednak większość kierowców jest normalna.

I nie uważam, żeby zwiększanie kar za prędkość było by dobrym rozwiązaniem, bo moim zdaniem w bardzo wielu przypadkach i tak dozwolona prędkość jest za niska. Poza tym, za granicą są autostrady, gdzie nie ma limitu prędkości, a u nas takich nie ma. Ludzie jednak kupują samochody, które jeżdżą szybciej od tych 140 km/h.

A jak się dostanie mandat za prędkość, to się trochę podenerwuje, wsiądzie do samochodu i pojedzie dalej, pewnie wcale nie wolniej. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem było by stawianie w niebezpiecznych miejscach fotoradarów lub patroli policyjnych, ale nie pochowanych w krzakach tylko z daleka widocznych. Wtedy kierowcy by zwalniali w miejscu z dużym prawdopodobieństwem wypadku.

To jak będziesz chciał kiedyś jeździć to sobie zrobisz. Sam se fundniesz prawko i motor Na zasadzie "Jak bym chciał" to można też sobie strzelić traktor i ciężarówkę 18-kołową

Nie przesadzajmy. :smile: Prawdopodobieństwo, że będę chciał jeździć na motorze jest jednak sporo większe od ciężarówki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie uważam, żeby zwiększanie kar za prędkość było by dobrym rozwiązaniem, bo moim zdaniem w bardzo wielu przypadkach i tak dozwolona prędkość jest za niska.

To akurat jest stara utarta śpiewka od lat przez wszystkich powtarzana, ale jako argument za przekraczaniem prędkości kiepska. Oczywiście, że zdarzają się miejsca, gdzie można się pokusić o stwierdzenie, że ktoś z ograniczeniami przegiął, gdy ni z tego ni z owego pojawiają się na trasie na przemian 50 i 70, ale cała Polska takimi ograniczeniami usiana nie jest. Poza tym myślisz, że w innych państwach nie zdarzają się takie miejsca? Też bywają, tyle, że to tylko polscy kierowcy sobie wmawiają, że na złość im ktoś te znaki postawił, bo kto to widział zwalniać z 90km/h, do 50km/h, bo jakiś wójt sobie wieś postawił na środku trasy.

Poza tym, za granicą są autostrady, gdzie nie ma limitu prędkości, a u nas takich nie ma. Ludzie jednak kupują samochody, które jeżdżą szybciej od tych 140 km/h.

Jakoś poza Niemcami nie kojarzę żadnego inne kraju w Europie, który by się brakiem limitów w tej kwestii mógł pochwalić. Poza tym wiele sie chyba nie pomylę jeśli stwierdzę, że obecnie Polska ma najwyższe ograniczenie prędkości w Europie (poza Niemcami). Nie kojarzę, żebym się gdzieś natknął na większą liczbę, co jest w sumie paradoksalne, bo nasze autostrady pod względem bezpieczeństwa są raczej w tyle niż na równi z innymi państwami.

Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem było by stawianie w niebezpiecznych miejscach fotoradarów lub patroli policyjnych, ale nie pochowanych w krzakach tylko z daleka widocznych. Wtedy kierowcy by zwalniali w miejscu z dużym prawdopodobieństwem wypadku.

W tej chwili fotoradary nie są pochowane po krzakach, przed każdym kilkaset metrów wcześniej jest ostrzeżenie (pomijam sytuacje z mobilnymi radarami) i nie jest żadną tajemnicą, że za chwilę radar się pojawi. Tyle, że prócz generowania stałego przychodu pożytku z tego większego nie ma, bo zmuszenie kierowcy, żeby przez odcinek 200 metrów jechał 50-tką, w żaden sposób nie rozwiązuje problemu, że równo z radarem z powrotem przydusi nogę do pedału gazu. Zawsze można oczywiście stawiać radary co dwa kilometry, co kończy się sytuacją równe idiotyczną jak na DK-8.

Jakby kierowca miał dostać 2k mandatu za przekroczenie prędkości o 50, to na pewno by go tak noga nie świerzbiła i po kilku miesiącach by się przyzwyczaił do spokojniejszej jazdy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat jest stara utarta śpiewka od lat przez wszystkich powtarzana, ale jako argument za przekraczaniem prędkości kiepska. Oczywiście, że zdarzają się miejsca, gdzie można się pokusić o stwierdzenie, że ktoś z ograniczeniami przegiął, gdy ni z tego ni z owego pojawiają się na trasie na przemian 50 i 70, ale cała Polska takimi ograniczeniami usiana nie jest.

Oczywiście, że nie wszędzie tak jest. Napisałem, że często ograniczenia prędkości są za niskie, a nie, że zawsze takie są.

Poza tym myślisz, że w innych państwach nie zdarzają się takie miejsca? Też bywają, tyle, że to tylko polscy kierowcy sobie wmawiają, że na złość im ktoś te znaki postawił, bo kto to widział zwalniać z 90km/h, do 50km/h, bo jakiś wójt sobie wieś postawił na środku trasy.

Nie powiedziałem, że w Polsce ograniczenia prędkości są złe, tylko że ogólnie w wielu przypadkach są za niskie.

Jakoś poza Niemcami nie kojarzę żadnego inne kraju w Europie, który by się brakiem limitów w tej kwestii mógł pochwalić. Poza tym wiele sie chyba nie pomylę jeśli stwierdzę, że obecnie Polska ma najwyższe ograniczenie prędkości w Europie (poza Niemcami). Nie kojarzę, żebym się gdzieś natknął na większą liczbę, co jest w sumie paradoksalne, bo nasze autostrady pod względem bezpieczeństwa są raczej w tyle niż na równi z innymi państwami.

Tak, w Polsce są najwyższe ograniczenia prędkości, ale moim zdaniem gdzieniegdzie mogło by być i tak i tak więcej. Na autostradach na przykład, nie mówię, że wszędzie, ale na bezpieczniejszych odcinkach również mogło by nie być limitu.

W tej chwili fotoradary nie są pochowane po krzakach, przed każdym kilkaset metrów wcześniej jest ostrzeżenie (pomijam sytuacje z mobilnymi radarami) i nie jest żadną tajemnicą, że za chwilę radar się pojawi. Tyle, że prócz generowania stałego przychodu pożytku z tego większego nie ma, bo zmuszenie kierowcy, żeby przez odcinek 200 metrów jechał 50-tką, w żaden sposób nie rozwiązuje problemu, że równo z radarem z powrotem przydusi nogę do pedału gazu. Zawsze można oczywiście stawiać radary co dwa kilometry, co kończy się sytuacją równe idiotyczną jak na DK-8.

Fotoradary są oznakowane, ale policja często stoi ukryta za krzakami. Sam widziałem takich cwaniaków. Radar schowany, a za wzniesieniem czeka radiowóz i już wie, kogo zatrzymać. Kierowca zapłaci i pojedzie dalej z tą samą prędkością. Zero pożytku z tego.

A co do fotoradarów, to chodzi mi o to, że są miejsca, które są uznane za niebezpieczne. Tam powinien stać taki radar, przez co kierowcy by tam zwalniali. A jak sobie będą przekraczać prędkość na jakichś prostych odcinkach, gdzie jest w miarę bezpiecznie, to już moim zdaniem nic takiego.

Jakby kierowca miał dostać 2k mandatu za przekroczenie prędkości o 50, to na pewno by go tak noga nie świerzbiła i po kilku miesiącach by się przyzwyczaił do spokojniejszej jazdy.

Ale to tak czy siak nie było by sensowne rozwiązanie, bo dwa tysiące to dla jednego ogromna suma, a dla innego drobniaki i też będzie dalej sobie śmigał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mam WSK :P Inny niż podałem, gorzej wizualnie, ale za to części oryginalne i silnik igła w świetnym stanie. Pali od pierwszego kopa, jutro postaram się fotę zrobić.

EDIT

Macie fotki (trochę słaba jakość, telefonem) i się cieszta

7087022.jpg

7087021.jpg

7087020.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/512...ero-w-2013-roku

Na 99 % jeszcze przez najbliższy rok będzie można zdawać prawo jazdy na obecnych zasadach. To bardzo dobra wiadomość. :smile:

Ciągle sobie powtarzałem "nie mogli poczekać jeszcze tego jednego roku". Jak widać, wysłuchali mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi też to się przyda, w koncu nie tylko ja, ale i cały rocznik 96 bedzie miał szansę zrobic prawko A1, tylko pytanie czy na koniec października jakakolwiek szkoła będzie jeszcze organizowała egzaminy ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba pora reaktywować temat. Już ponad miesiąc temu kupiłem motor, na który tak długo sobie zbierałem... Wybór padł na Simsona model S53 OR. Tak wyglądał jeszcze u sprzedajacego:

http://img820.imageshack.us/img820/5519/dsc000381k.jpg

Po przywiezieniu do domu (pokonałem ok. 200 km wink_prosty.gif) postał tylko jeden dzień, po czym został odstawiony do miejscowego speca od dwusuwów, nazwijmy go Panem Listonoszem wink_prosty.gif. Gdy ten tylko go rozebrał, wszystko co było do malowania zawiozlem do lakiernika, który właśnie dziś oddał mi pomalowane części. Postanowiłem go przemalować na kolor niebiesko-błękitny na baku i kawałku plastikowych osłon od akumulatora, reszta na czarny półmat bądź odświeżony srebrny lakier, np. na lagach.

Własciwie jedyna zmiana w silniku (oprócz napraw, np. wymiana karterów, wału, i całych biegów) to założony cylinder 60 ccm. Już przy pierwszej przejażdżce na asfalcie nie mogłem wbić 4 biegu, mimo tego leciałem ok. 60 km/h, co jest wynikiem raczej dobrym.

Głownym celem jest doprowadzenie moich dwóch kółek do kompletnej renowacji, choć zrezygnowałem z pozostawienia oryginalnej wersji motoru, ze względu na dostępność części. Piwo temu, kto znajdzie mi czerwone siedzenie do tegoż motóra. trollface.gif

Więcej zdjęć wrzucę gdy już motór będzie gotowy w 100, czyli za jakieś 2 tygodnie.

Pozdrawiam wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sezon wreszcie otwarłem. Śmiga się przednio, chociaż temperatury jeszcze nie do końca te, szczególnie na dłuższe trasy o poranku lub koło zmroku.

Nie wiem czy ktoś z obecnych słyszał o zamieszaniu wokół tradycyjnego otwarcia sezonu w Częstochowie. Jeden chłopek się postawił i tylko problemy stwarza. Sam zlot zapewne się odbędzie, ale raczej nie z takim rozmachem i stylem jak zawsze. Szkoda trochę, bo się w tym roku wybierałem pierwszy raz za kierownicą, a tak to w sumie nie wiem czy mi się będzie chciało fatygować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja też już sezon otworzyłem, a żeby było zabawnie jest to kompletna abstrakcja :) Gdyby nie moja szalona myśl sprzed 2 tygodnii nie kupiłbym Moskita, ale nigdy nie mów nigdy :)

Wczoraj odebrałem Aprilię Mojito (2t) i śmigam spokojnie po Warszawie z nadzieją na to, że nie pozabijam innych i siebie ^^. Na korki idealna rakieta, bo wygodnie się siedzi, a przyspiesza jak marzenie. Sam nie wiem jak to jest, że w homologacji ma wpisane 3,2konia jak na rolkach ją w serwisie sprawdzałem i wyskoczyło całe 6 i to bez zdejmowania blokad itd :trollface:

Pierwsze 100 metrów to było "paciorek i jazda" bo wyczucie manetki jest nadal trudne, ale już te 100km zrobiłem, więc nawet toczenie się w koreczku jest prostsze :) Poważnie - tak szybko się silnik wkręca, że nie można się ani na moment zdekoncentrować :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako spory zwolennik czterech kółek i jak na prawdziwego "petrolheada" przystało kupiłem ponad tydzień temu rower :). Sezon rozpoczęty, smiga sie rewelacyjnie po około Elgiszewskich lasach/szutrach/gruntówkach.

Motor => Prawo jazdy poziadam od dłuższego czasu a nad motorem nigdy poważnie nie myślałem. Ostatnimi czasy nabrałem jednak respektu dla cruiserów i chopperów ( orz tych motocykli które nie są tzw "wiertarami"). Dodatkowym atutem był zakup przez rodziciela Yamahy Virago - a jako że jego zapał na wyrobienie sobie prawa jazdy na motocykl jest powiedzmy skromny i predzej ja tego dokonam - stwierdziłem że koncepcja przerzucenia się na dwa kółka jest jak najbardziej słuszna :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze, że temat zdominowany przez motocyklistów :D

Ja natomiast uwielbiam rowery (raczej XC, szosówki są mniej uniwersalne, a ja asfalt omijam zwykle...), i chociaż finanse nie pozwalają, by zakupić coś droższego, to nawet rower z tzw średniej półki pozwala mi się regularnie wyszaleć na wyboistych ścieżkach i bezdrożach mazowieckich lasów :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, popieram że nie ma to jak wsiąść na rower typu XC i wybrać się w porządny teren. Sam jak czas pozwala staram się startować w maratonach rowerowych górskich, polecam rejony Stronia Śląskiego gdzie jestem dwa razy w roku na kilku dniowych wypadach jak i tereny niedaleko od tego miejsca po stronie Czeskiej. Od Marca 2011 roku po długich analizach zakupiłem maszynę jaką jest Kross Level A6 rocznik 2011. Świetnie spisuje się na wymagających maratonach MTB no i nieźle wygląda bo udało mi się zakupić go w sklepie gdzie była możliwa konfiguracja "pod siebie" i w ciągu 2 tygodniu rowerek lądował w moim domu. Gdzie dobrałem pod matową ciemno-jasną ramę czarne felgi oraz szprychy. Ale jakby nie patrzeć już ma przejechane 3 tysiące kilometrów, jest dobrze serwisowany bo lubię sam grzebać przy nim to śmiga jak nowy. Ale apetyt rośnie w miare jedzenia i powoli rozglądam się za Krossem z wyższej półki już typowo wyścigowej. Bo marka nieźle się wyrobiła i widać ją na światowym rynku coraz bardziej, a sprzęt osobiście przetestowany i godny polecenia. Swoją drogą aż dziwie się że temat rowerowy jest tak mało rozwijany w tym temacie. A jest to sport popularny. Zachęcam do przedstawiania swoich rowerków, może jakieś zdjęcia ? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, kolarstwo (czy też mniej formalnie: jazda na rowerze) jest coraz popularniejszym sportem i to nie tylko w Polsce. Powstaje coraz więcej wypożyczalni rowerów (ostatnio w Warszawie) i jestem jak najbardziej za zmniejszeniem ruchu samochodowego na rzecz transportu miejskiego i rowerowego właśnie. Ja poszedłbym o krok dalej i z chęcią dojeżdżałbym rowerem do miasta (praca, szkoła etc.), ale często problemem jest dostępność prysznica, a w zasadzie jego brak. No i ten uśmieszek na ustach, kiedy wyprzedzasz kilkusetmetrowy korek samochodowy - bezcenne. :trollface: Ba, nawet tam, gdzie motor czy skuter nie wjedzie, ja wjadę. Ew. zejdę z roweru. Ostatnio częściej widuję też rowery elektryczne i... o ile w przypadku starszych osób to zrozumiałe, uważam, że nawet 30-50 (czy więcej) kilometrów dziennie to nie jest rzecz nie do osiągnięcia dla młodej osoby. Zresztą znam osoby, które robią dużo większe "dniówki"...

Rowerek mam raczej klasy średniej (IMO dość uniwersalny - XC, a że po asfalcie w zasadzie nie jeżdżę, treking spisywałby się gorzej), ale osprzęt jest przyzwoity (kupowałem jeszcze przez "kryzysem", więc za te same pieniądze wtedy osprzęt Deore - dziś Alivio - tak, ceny poszły ostro w górę). Jak się przesiadłem ze stalowej ramy na alu + (dobre) amortyzatory, naprawdę aż chciało się jeździć. Waga roweru to bez wątpienia jeden z najważniejszych czynników świadczących o komforcie (lub jego braku) jazdy. Gdyby mój sprzęt ważył 1,5-2 kg mniej byłoby idealnie, ale może kiedyś pomyślę nad wymianą części na lżejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również jestem za tym żeby ograniczyć ruch w mieście samochodów. Oczywiście nie jakoś diametralnie, bo sam z uwagi na moją prace gdzie chodzę w niej w długich spodniach oraz koszulach wszelakich to muszę jeździć samochodem do niej. Ale zrobić coś w rodzaju stref, czy lepszym określeniem będzie obszarów, gdzie samochody będą miały zakaz poruszania się lub tylko w wyznaczonych godzinach. Ale nie mam co za bardzo narzekać bo jednak w Poznaniu sporo się dzieje dla rowerzystów i nie jeździ się ciężko po mieście. Nie zmienia to oczywiście faktu że sporo jest do zrobienia jeszcze, ale widać że dzieje się, a to najważniejsze. Ja jednak tylko czasami po mieście lubię sobie pojeździć, posnuć się po ulicach i centrum, a tak to kierunek bezdroża aby amortyzator się nie zastał między maratonami :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, dlatego też staram się stawiać w sytuacji rowerzysty, jak i kierowcy. Ponieważ tak jak powiedziałeś nie problem zakazać kierowcom jeździć po mieście, ale problem dać im jakąś alternatywe poruszania się po nim. A z tym w naszych Polskich miastach jest niestety kiepsko, ale powiedzmy sobie szczerze nie mamy na to warunków. Nie chodzi już nawet o kase, ale nasze miasta są poprostu na takie porządne metro z pierwszego zdarzenia czy to inne rozwiązania za "małe" oraz kiepsko zagospodarowane aby wkomponować w nie coś zastępczego. Taka jest niestety prawda. Ale widać że miasto chce w jakiś sposób temu zaradzić, naprzykład cieszy jak jade przez miasto rowerkiem widok osób nawet starszych na wypożyczonych rowerach, gdzie w Poznaniu zrobili chyba z 10 miejsc gdzie całą dobe można je wykupić na ile czasu się chce oczywiście za odpowiednią opłatą. Sporo ludzi z tego korzysta, i w tym kierunku trzeba podążać. Jedynym wyjątkiem co do metra jest Warszawa, gdzie nadal są budowane kolejne połączenia. Ale czy to jest dobre rozwiązanie to nie wiem, bo jeszcze nie jechałem :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Mack - metro w Warszawie to coś pięknego, jestem z tym miastem związany od najmłodszych lat, to wiem. W mgnieniu oka jesteś w stanie przejechać z jednego końca stolicy na drugi, a teraz, jak budują drugą linię, szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać, bo będę miał bardzo komfortowe i błyskawiczne połączenie do centrum. Swoją drogą - nieco się mylisz. Szanse na rozwój transportu miejskiego w polskich metropoliach są, tylko nie ma pieniędzy. Dlaczego tyle inynch europejskich (skandynawskich chociażby) miast może mieć rozbudowane połączenia komunikacyjne, a Warszawa, Kraków czy Łódź nie? Chodzi o pieniądze, jak zawsze. Warszawa jest na 1. (słownie: pierwszym) miejscu w Europie pod względem zakorkowania. Wjazd do centrum powinien być płatny. Koniec, kropka, wygodniccy nie muszą podwozić swoich leniwych czterech liter pod same drzwi. Wspominałeś o pracy i formalnym ubraniu - a co za problem raz w tygodniu czy na dwa tygodnie podwieżć sobie samochodem do pracy np. komplet koszul / marynarek / whatever i przebierać się (uprzednio rozystająz prysznica) po przyjeździe rowerem? Znam wiele osób, które jakoś sobie radzą. :) A fakt, może i summa sumarum to zajmuje więcej czasu, ale a) człowiek zdrowszy b) czasem sięzdarza, że rowerem (!) dojedziesz do pracy szybciej, niż samochodem. Nie wiem jak u was w Poznaniu, ale dojazd do Warszawy (i sama Warszawa) to masakra, jeśli chodzi o poruszanie się samochodem. Nie ma już tzw. godziny szczytu - korki są zawsze i wszędzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Prometheus

A fakt, może i summa sumarum to zajmuje więcej czasu, ale a) człowiek zdrowszy b) czasem sięzdarza, że rowerem (!) dojedziesz do pracy szybciej, niż samochodem

W Pozku też tak jest, ze znajomym (on na rolkach, więc trochę wolno, ja leniwiec na rowerze) podjechaliśmy sobie na Maltę, w niecałą godzinę, kiedy samochodem, to by nie miało sensu - bo co to za frajda, stać w korkach? - a by się nim jechało ponad godzinę.

Jeśli o alternatywy chodzi - mamy tramwaje, niby nie takie szybkie jak w Japonii, ale przynajmniej nikt się pod nie nie rzuca zbiorowo :trollface:

[tylko czasem jakiś arbuz walnie w dach, nie pytajcie - ew. jakiś "rasta", będzie jechał na dachu, bo mu się nie chce płacić za bilet]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi naprawdę brakuje parkingów dla rowerów, takich jak jest na przykład w łódzkiej Manufakturze. Placi się 1 zł (czyli w zasadzie nic) i rower może sobie bezpiecznie stać pod opieką stróża od rana do wieczora. Mogę sobie spokojnie iść gdzieś na kilka godzin i nie bać się kradzierzy. Bo zapinania rowerowe są w zasadzie nic nie warte. Takie parkingi powinny być wszędzie, po kilka na miasto. Wtedy na pewno więcej ludzi jeździło by rowerami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prometheus niestety w biurze nie mam prysznica, inaczej już dawno jeździłbym rowerkiem do pracy. Niby wszystko jest ale akurat prysznicu brakuje. Ale nie narzekam, bo i tak czas kiedy dojeźdzam do pracy czy w niej jestem traktuje jako odpoczynek fizyczny przed treningami, a swoją drogą bardzo lubie jeździć samochodem.

Pawello12 te parkingi strzeżone dla rowerów to genialne rozwiązanie, bo tylko na takich nie bałbym się zostawić roweru i iść naprzykład na zakupy. Bo na normalnym nazwijmy to "miejscu" do zostawiania rowerów co z tego że przypnę go za ramę, jak i tak jak to bywa w rowerach przystosowanych do maratonów mam wszystko na motylki, a cały rower(dosłowanie cały, testowałem) można rozkręcić jednym imbusem... A na takim parkingu ogrodzonym czy przynajmniej pod czujnym okiem stróża bezpiecznie byłoby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Prysznice

Zatrudnijcie się w google, serio.

Tam są dopiero warunki pracy - nawet, po śmierci, rodzinie wypłacają pensję, czy jakieś odszkodowania (całkowicie dobrowolnie to Google zrobił).

Co do pryszniców, a dojeżdżania - większość, by i tak dojeżdżała samochodem, bo po coooo się męczyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...