Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

Filmy

Polecane posty

Według mnie film jest dobry ale już na sam koniec gdy zobaczyłem napisy zdziwiłem się pomyślałem że będzie jescze conajmniej 15 minut a tu niespodzianka czułem straszny niedosyt człowiek chciał by jescze coś zobaczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! Ostatnio widziałem film "Vera Drake" Mike'a Leigh powszechnie nazywany "filmem o aborcji". Napiszę co nieco o nim :

Obraz opowiada historię kobiety – tytułowej Very Drake. Jest ona niemal doskonałym, naprawdę dobrym człowiekiem. Robi wszystkim herbatkę, jest uśmiechnięta i niewątpliwe wzbudza sympatię. W jej prostym, dobrym życiu, znalazło się jednak miejsce na mroczny sekret. Vera dokonuje bowiem nielegalnych aborcji. Sama nazywa je „przywróceniem krwawienia”.

Film zbiera w mediach doskonałe oceny i opinie. Wszyscy włącznie z reżyserem podkreślają jego obiektywność oraz dojrzałość. I tutaj właśnie zaczynają się schody, bo ja do końca ze wspomnianym obiektywizmem zgodzić się nie mogę! Mike Leigh, który jest zwolennikiem aborcji w bardzo sprytny sposób mówi nam o tym, że jest ona czymś „dobrym”. Jego bohaterka jest przecież nieskazitelnie dobra, a sytuacje w których dokonuje się aborcji, są jak żywcem wyjęte z ust jej (aborcji) zwolenników.

Dziewczyny poddające się zabiegowi to osoby zgwałcone, biedne, mające wiele dzieci. Reżyser skutecznie wyrobił sobie opinię obserwatora, a tak naprawdę czynnie bierze udział w dyskusji o aborcji. Zgoda – każdy twórca ma prawo prezentować w swoich filmach własne poglądy – w końcu jest to poniekąd istotą kina! Dyskusja, wymiana poglądów, jak najbardziej, ale drażni mnie, gdy reżyser na każdym kroku zaznacza, że jest obiektywny i rzeczowy, a w rzeczywistości wcale tak nie jest.

Na całe szczęście w obrazie Leigha nie ma krzyku i nachalnego mówienia, o tym iż reżyser zna całą prawdę i zawsze ma rację. Koniecznie muszę też pochwalić znakomitą rolę Imeldy Staunton (moim zdaniem w pełni zasłużyła ona na nominację do Oscara), która znakomicie odegrała dobroć i charyzmę. Moją uwagę zwróciła także znakomita muzyka. Oszczędna , spokojna, ale cały czas chodząca widzowi gdzieś po głowie... Znakomite są również zdjęcia - zimne i utrzymane w chłodnych kolorach kadry, tworzą bardzo specyficzną atmosferę filmu.

Vera Drake na pewno nie rozczarowuje do końca, miałem jednak nadzieję, że reżyser w temacie tak kontrowersyjnym, jak aborcja, pokaże punkt widzenia obu stron i może na swój sposób poszuka rozwiązania? Z całą pewnością oczekiwałem po Verze filmu mniej jednostronnego.

Wcześniej pisałem, że nie jest to opowieść o aborcji. Nie jest i właśnie to mi się nie podoba.. to film o KORZYSCIACH aborcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mój ulubiony film: "Skazani na Shawschank" czt. Szałszank. jeżeli ktoś oglądał zna fabułę, jeżeli nie po krótce ją przedstawię: Andy Drufresne jest młodym obiecującym bankierem. Jego życie zmienia się o 180 stopni kiedy zostaje niesłusznie oskarżony o zamordowanie swojej żony i jej kochanka. Zostaje skazany na dożywocie i dostaje się do więźienia Shawschank, gdzie rządzą niepodzielnie sadystyczni strażnicy i dyrektor, który jest oszustą i hipokrytą. Andy żeby przeżyć lata, jakie przyjdzie mu spędzić w celi, będzie musiał wykazać się sprytem i wolą przetrwania. Przygotowuje również misterny plan zemsty - tak zaskakujący, że zmyli nawet najbliższych współwięźniów.

Główni aktorzy: Tim Robbins i Morgan Freeman.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CYPHER,

to nie jest film dokumentalny. Mike Leigh nigdy nie kręcił filmów -obiektywnych- i nie przypominam sobie, by sam zaznaczał, że film jest -obiektywnym- spojrzeniem na aborcję... jeśli podejść do niego (filmu) jak do dramatu obyczajowego (jak chyba większość obrazów Mike'a) - mamy wcale dobry kawałek kina. A że spojrzenie jest nieco jednostronne? Cóż, taka jest sztuka ponoć... trudno o obiektywizm w sztuce.

Mam wrażenie, że określanie Very Drake jako filmu 'o aborcji' to diabelne zawężanie spojrzenia. O wiele ciekwasze były dla mnie obserwacje reakcji otoczenia, rysy postaci - aborcja stanowi motyw, a nie temat tego obrazu... tak uważam...

...a mnie udało się wreszcie wbić na seans 'Constantine'a' - wszyscy znajomi odradzali, tymczasem ubawiłem się świetnie... jedna z lepszych adaptacji komiksu, jakie ostatnio widziałem. I ten moment, gdy Keanu pokazuje Lucyferowi palec... miodzio ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CYPHER,

to nie jest film dokumentalny. Mike Leigh nigdy nie kręcił filmów -obiektywnych- i nie przypominam sobie, by sam zaznaczał, że film jest -obiektywnym- spojrzeniem na aborcję... jeśli podejść do niego (filmu) jak do dramatu obyczajowego (jak chyba większość obrazów Mike'a) - mamy wcale dobry kawałek kina.

--> Wiesz... zgoda. Są w tym filmie elementy typowe dla kina obyczajowego, ale nikłe. "Vera Drake" jest filmem o emocjach, ale jest także głosem w dyskusji co moim zdaniem nie podchodzi pod kino obyczajowe.

A że spojrzenie jest nieco jednostronne? Cóż, taka jest sztuka ponoć... trudno o obiektywizm w sztuce.

--> Sam to przyznałem. Kino jest sztuką SUBIEKTYWNĄ, ale drażni mnie takie jednowymiarowe patrzenie i dosyć jasny podział na dobre i złe, co wyraźnie zauważyłem w filmie Leigha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś na TVNie o godzinie 20:10 leci jedna z najepszych serii naprawdę dobrego kina akcji - Zabójcza Broń 4! :D Uwielbiam oglądać tę dwójkę detektywów, którzy rozwalają pół miasta, demolują okoliczne, napotkane samochody podczas pościgów, rzucając śmiesznymi tekstami przy okazji i zużywają więcej amunicji, niż chłopaki w Iraku... Co jak co, ale Mel Gibson i Danny Glover skutecznie umilą mi wieczór :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś na TVNie o godzinie 20:10 leci jedna z najepszych serii naprawdę dobrego kina akcji - Zabójcza Broń 4! :D Uwielbiam oglądać tę dwójkę detektywów, którzy rozwalają pół miasta, demolują okoliczne, napotkane samochody podczas pościgów, rzucając śmiesznymi tekstami przy okazji i zużywają więcej amunicji, niż chłopaki w Iraku... Co jak co, ale Mel Gibson i Danny Glover skutecznie umilą mi wieczór :).

O nawet nie wiedziałem teraz na pewno z dużą chęcią obejrzę i jeszcze gra w tym filmie Mel Gibson jeden z moich ulubionych aktorów

Pozdro dla WaFel

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... zgoda. Są w tym filmie elementy typowe dla kina obyczajowego, ale nikłe. "Vera Drake" jest filmem o emocjach, ale jest także głosem w dyskusji co moim zdaniem nie podchodzi pod kino obyczajowe.

Wiesz, ja oglądałem ten film bez żadnego konkretnego nastawienia. Wszystko jest jakimś głosem w jakiejś dyskusji - filmy obyczajowe też. Ja się stawiania żadnych tez nie spodziewałem - spodziewałem się dobrze opowiedzianej historii. I to właśnie zobaczyłem, głosu w dyskusji nie... Rozumiem, że ty zobaczyłeś/aś coś innego.

Źle? Niekoniecznie. Patrz poniżej.

Kino jest sztuką SUBIEKTYWNĄ, ale drażni mnie takie jednowymiarowe patrzenie i dosyć jasny podział na dobre i złe, co wyraźnie zauważyłem w filmie Leigha.

Zaraz, ale przecież subiektywizm to nic innego jak jednostronne spojrzenie na sprawę... jak szerokie jest to spojrzenie, zależy od patrzącego, ale subiektywizm zawsze pozostanie osobistym spojrzeniem.

Ale rozumiem chyba, o co ci chodzi. Z tym podziałem na dobre i złe - ja nie zauważyłem, filmy Leigha są raczej przewrotne w przekazie...

tylko nie zmieńmy tej wymiany zdań w dyskusję o aborcji - bo nam dadzą po głowach ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja oglądałem ten film bez żadnego konkretnego nastawienia. Wszystko jest jakimś głosem w jakiejś dyskusji - filmy obyczajowe też.

--> OK, masz rację! Mnie w "Vera Drake" odpycha to z jaką łatwością i prostatoą Leigh odróżnia dobro od zła. I to mnie dziwi u TAKIEGO reżysera.

Ja się stawiania żadnych tez nie spodziewałem - spodziewałem się dobrze opowiedzianej historii. I to właśnie zobaczyłem, głosu w dyskusji nie... Rozumiem, że ty zobaczyłeś/aś coś innego.

--> Nie ma ukrywać, że w filmie wątek aborcji jest decydujący i chyba naprawdę można go potraktować jako głos w dyskusji ;)

Zaraz, ale przecież subiektywizm to nic innego jak jednostronne spojrzenie na sprawę... jak szerokie jest to spojrzenie, zależy od patrzącego, ale subiektywizm zawsze pozostanie osobistym spojrzeniem.

--> Wiem, znowu masz rację, ale znowu nie co do tego filmu(moim zdaniem :). Jak już mówiłem - reżyser zadziałał zbyt jednostronnie.

Ale rozumiem chyba, o co ci chodzi. Z tym podziałem na dobre i złe - ja nie zauważyłem, filmy Leigha są raczej przewrotne w przekazie...

--> Pozostałe - zdecydowanie! Dlatego tak zdziwiła mnie ta sprawa w :Vera Drake".

tylko nie zmieńmy tej wymiany zdań w dyskusję o aborcji - bo nam dadzą po głowach ;)

--> Spokojnie :) Wtedy tylko ban i do domu bueheheh ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ciągu 2 ostatnich dni miałam większą lub mniejszą przyjemność obejrzeć 3 filmy;

Butterfly Effect(Efekt Motyla)- film dziwaczny i przerażający, naprawdę warty obejrzenia, zakręcony jak... coś bardzo kręconego ;] Niestety nie widziałam końcówki, ale z pewnością jest to film skierowany do osób starszych (tjaa ;] ), poruszający w brutalny sposób bardzo okrutne i zadziwiające możliwości - znajomość teorii o nogawkach spodni czasu mile widziana :D A także oczywiście teorię o Efekcie Motyla ("trzepnięcie skrzydeł motyla na jednej części Ziemi może spowodować huragan na drugiej")

Celebrity - film Woody'ego Allena, o kiepskim podrywaczu, który próbuje się przebić do świata sławy i pięknych kobiet; film dziwaczny, potrzebuje kilku obejrzeń, aby zrozumieć, chociaż oglądanie go więcej niż raz jest ryzykowne... no i niezapomniana scena w filmie przedstawiająca zalety bananów przy nauce... a zresztą, warto zobaczyć samemu :wink:

Valentines - śmiesznawy, kiepściutki horrorek o zemście prawdopodobnie 10-letniego chłopca z powodu pogardy ze strony rówieśniczek... Niektóre rozdaje śmierci bardzo pomysłowe, ale jednak filmu nie warto byłoby oglądać, gdyby nie ostatnie 5 sekund - trzeba niestety przetrwać całość katorgi, aby ucieszyć końcówką :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To moja recenzja filmu "Powrót". Ciekawe co Wy sądzicie o tym filmie ;)

W zeszłym roku, gdy wybierałem się na „Festiwal kina europejskiego” nie sądziłem, że zobaczę tam film, który stanie się moim ulubionym filmem i znacząco odmieni moje spojrzenie na wiele spraw. Film o którym jest mowa to „Powrót” rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiangicieva(to jest debiut!).

O samym filmie w czasie jego wydania nie było zbyt głośno. Film mimo, że dostał Złotego Lwa w Wenecji nie zdobył serca publiczności przegrywając z filmami bardziej efektownymi wizualnie. Widzowie nie wiedzą jak wiele stracili! Sam film jest to opowieść o dwóch braciach do których przyjeżdża ojciec. W tym wszystkim najciekawsze jest to, że widzą oni swojego ojca pierwszy raz od 12 lat! Ojciec postanawia zabrać ich na ryby. Tam właśnie zaczyna się prawdziwe metafizyczne kino drogi, symboli i odniesień. Koniecznie muszę wspomnieć o tym, że żaden z braci nie wie nic o swoim ojcu, a sama wyprawa od początku przebiega z problemami i jest prawdziwą grą psychologiczną. W filmie Zwiangicieva najważniejsza jest droga, nie cel. Skojarzenia z wielkim wirtuozem ekranu – Tarkowskim są oczywiste. Pierwsze wydarzenia w podróży zaczynają się bardzo szybko. Jeden z braci od razu zaufał ojcu, drugi z nich(młodszy) natomiast nie może się do niego przekonać. Ojciec zaczyna karać młodszego syna. I tu pojawia się pierwsze pytanie? Czy może taka trudna i skomplikowana miłość nie jest piękniejsza od tej bezgranicznej? Takich pytań podczas oglądania filmu jest bardzo wiele. Nie chcąc zdradzić Wam fabuły, powiem tylko, że film kończy się absolutnie szokująco i zostawia wiele wątków bez odpowiedzi. W filmie Zwiangicieva nie ma łatwych pytań i nie ma łatwych odpowiedzi. Muszę zwrócić uwagę na wykonanie filmu od strony technicznej. Wszystko w tym filmie odgrywa jakąś rolę. Nawet puste, bezkresne krajobrazy, które sam reżyser nazywa surrealistycznymi dopełniają wydarzeń na ekranie. W momencie karania syna niebo jest jeszcze bardziej puste... skojarzenie jest natychmiastowe. Nawet krajobrazy są tu zwierciadłami dusz. Takich rzeczy i odniesień jest w tym filmie niesamowicie wiele, ale nie chcę zdradzać fabuły i niszczyć Waszej interpretacji. Każdy z Was zobaczy w tym filmie coś innego i to jest w tym filmie piękne. Na koniec muszę powiedzieć, że samo życie dopisało ciąg dalszy filmu. Jeden z aktorów grających braci utopił się w jeziorze, które było punktem decydującym filmu. Na koniec mogę powiedzieć tylko : ten film trzeba zobaczyć. Ten film może wiele w Tobie zmienić i pokazać ci wiele o samym sobie...

POWRÓT

(WOZWRASZCZENIJE)

Rosja 2003

Reżyseria : Andriej Zwiangiciev

Scenariusz: Władimir Moisijenko

Zdjęcia: Michaił Kriczman

Muzyka: Andriej Dergaczew

Scenografia: Anna Bartuly

Obsada: Władmir Garin, Iwan Dobronarow[*], Konstantin Lawronenko

Dystrybutor: Gutek Film

Czas: 105 minut

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj od 22.20 na TVNie leciał Wehikuł Czasu. Jest to adaptacja powieści Wella, wyreżyserowana w 2002 roku. Chyba pierwszą adaptacją był film o tym samym tytule z 1960 r., też kiedyś pokazywany na TVNie. WC przedstawia historię młodego nowojorskiego naukowca, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, który po stracie swojej ukochanej rozpoczyna badania nad wehikulem czasu. Po skontruowaniu wehikułu nie udaje mu się uratować Emmy i przenosi się w przeszłość, by znaleść odpowiedź na swoje pytanie: czemu nie mogę jej uratować. Filmy z 1960 i 2002 różnią się od siebie co najlepiej widać w wizji jaka będzie przyszłość. Oczywiście w jednej kwesti się zgadzają, lub są podobne, ale nie będę zdradzał by nie psuć zabawy

Chodzi mi o zagładę ludzkości, dla filmu 1960 w 1966, a dla najnowszej wersji w 2037
. Na początku jest trochę nudnawy, ale rozkręca się po śmierci Emmy. Warto zwrócic uwagę na efekty specjalne, szczeólnie podczas podrózy wehikułem i gdy
wehikuł zostaje zniszczony.

Muzyka, do połowy filmy ani nie przeszkadza, ani nie poprawia filmu. Bardzo mi się podobał utwór gdy

Alexander budzi się w domu Elojów.
Wersja z 2002 o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż ta starsza, bo ma lepszą muzykę, kilmat, końcówkę (IMHO genialną). Wehikuł czasu napewno nie jest wybitnym osiągnięciem w dziejach kina SF, ale z pewnością jest co najmniej dobry. Warto też zobaczyć wersję z 1960, tak dla porównania.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałem okazję po raz pierwszy obejżeć "Milczenie owiec". Hopkins zagrał niesamowicie! Ta scena, gdy Clarise po raz pierwszy podchodzi do jego celi, a on ma na twarzy ten przerażający uśmieszek... Albo scena ucieczki z celi... Jodie Foster także błyska, a facet (zapomniałem nazwiska), który grał Gumba - poezja, prawdziwy psychol :) . Cały film jest świetny. Czytałem jednak książkę i brakuje mi paru rzeczy (np. faktu, że Lecter miał 6 palców).

Niedawno przy wymienianiu opinii o "Hannibalu" wielu gadało, że jest dużo gorszy. Widziałem już oba i twierdzę, że kontynuacja nie odstaje poziomem od pierwszej części. Może niektórzy nie pamiętają, że fabuły obu filmów dzieli przedział czasowy 10 lat i bohaterowie musieli się mocno zmienić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też widziałem wczoraj "Milczenie owiec". Aboslutna klasyka! Hopkins, Foster ZNAKOMICI! Hopkins w roli super inteligentnego szaleńcy jest niesamowity, a Foster cudownie pokazała swoją postać jako osobę silną, ale i słabą jednocześnie. Cały film ma mroczny klimacik i bardzo mi się spodobał. "Hannibal" jest moim zdaniem dużo gorszy. Joamine Moore zagrała o wiele słabiej od Foster, poza tym zabrakło klimatu i magii horroru... jestem na nie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość raveno

Ja również miałem okazje obejrzeć (ba...takiego filmu sie nie ogląda,a przeżywa) po raz pierwszy kultowe "Milczenie Owiec",a z resztą u mnie było dziwnie bo najpierw obejrzałem "Czerwonego Smoka",a następnie "Hannibala" i dopiero wczoraj przysiadłem w kanapie,aby przyjrzeć sie bliżej temu arcydziełu.A jakie wnioski wyciągnełem? Pierwowzór jest zdecydowanie najbardziej klimatyczny z wszystkich części! Anthony Hopkins = Istny Geniusz,Jodie Foster też niezwykła rola,a ten szaleniec Gumb,istna psychoza :shock: To tyle jeśli chodzi o gre aktorską,a teraz moje przeżycia odnośnie fabuły.Mnie osobiście,mówie (pisze) to bardzo szczerze "powaliła" na kolana scena z maską tego ochroniarza (no wiecie...ta scena w karetce),to jak zrobił to imć Lecter szalenie mi sie spodobało,a z jaką gracją zdejmował tą ludzką "maske".

Cóż moge w końcu powiedzieć,że "Milczenie Owiec" dopisuje sobie do swoich "filmów obowiązkowych"

-------> I jak.Czy owieczki przestały ryczeć ^^ :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chimeryczny filmożerca powrocil. A wiec lecimy po kolei:

Butterfly Effect(Efekt Motyla)

1)Polecam takze "Przypadek" Kieslowskiego - jak to okreslil moj kumpel - to samo co Butterfly FX tylko ze bez happyendu :)

Ja tam nie za wiele happyendu uswiadczylem, ale co tam. Film oglada sie milo i przyjemnie, jest pare zakretek i ciekawych blackoutow bohatera. Zarzut tylko mam taki ze jak tylko facet zdaje sobie sprawe z tego ze psuje, to robi tak ze cofa sie->psuje->leci dalej. Takie skracanie nastepuje tego wszystkiego...

Valentines"

1) Nie Valentines tylko Valentine.

2) Nie horror tylko thriller - slasher wlasciwie :) Klasyczny slasher.

3) Mnie ogladalo sie milo, bo lubie takie filmy wiec z obowiazku wszystkie ogladam. A ogladalo sie milo - bo byla caaaal maaaassaaaaa goracyyyych panieeeeeneeeeeek muaahaahahahahahahahaha :twisted: :twisted: :twisted:

4) Dobra, ochlonalem :D

o Wehikule czasu

Stary przeciez ten film to totalna rzadzizna. Napisalem o nim dosc dlugi elaborat - odsylam do poprzednich stron topiku. Zrobiony przez wnuka Wellsa, zrobiony z rozmachem ale nie wiadomo po co. Z ksiazka nie ma prawie nic wspolnego, dolozono jakies durne postaci (uber-morlok? kur.. co to ma byc? wampir? zombie? ;/), morloki i ich "kuznia" wygladaja jak wylegarnie orkow w Mordorze, ogolna kaszana, dno i metr mulu, warto zobaczyc tylko raz - jak ktos lubi efekty.

Niedawno przy wymienianiu opinii o "Hannibalu" wielu gadało, że jest dużo gorszy. Widziałem już oba i twierdzę, że kontynuacja nie odstaje poziomem od pierwszej części. Może niektórzy nie pamiętają, że fabuły obu filmów dzieli przedział czasowy 10 lat i bohaterowie musieli się mocno zmienić?

No nie oszukujmy sie - Hannibal nie jest tak dobry jak Milczenie. Ale w Hannibalu gra <na kolana chamy!> moja bogini Julianne Moore, wiec go lubie :D No i Hopkins - ale nim zachwycam sie raczej z innych powodow :P

Natomiast remake Czerwonego Smoka jest bardzo dobry - mowie o filmie z Hopkinsem i Emily Watson (swietna rola BTW), bo ogladalem kiedys starego Czerwonego Smoka i bez Hopkinsa w roli Lectera to jakies badziewie jest :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość etiop

ostatnio ogladalem film "obłęd", gra tam zdaje sie brody (ten od pianisty), i ta co grala glowna role zenska w krolu arturze. film moim zdaniem bardzo dobry, przy czym z happy endem. utwor w klimatach efektu motyla, lost highway'a, wehikulu czasu...

polecam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huh. Kolejny film za soba - tym razem "Gothika" z Halle Berry. Od razu powiem, ze choc za ta pania nie przepadam, chcialem jakies ujecia jej tylka badz cyckow wyczaic - niestety. To nie "The Gathering" gdzie moglem sie na C.Ricci napatrzec do woli - Berry raz pokazala skrawki tylka, natomiast wszelkie jej nagie ujecia byly ucinane na poziomie ramion. Smutne. Licencji na jej piersi nie dostali, czy co?

Bylbym zapomnial - film to horror, oczywiscie :twisted:

Zalatuje nieco ringiem (dziewczyna), rzecz jest o duchach, pewnej zagadce i o tym jak to pani psychiatra staje sie pania pacjentem. Oczywiscie nikt jej nie wierzy, ze mezusia zabila, potem oczywiscie to sie nieco zmienia - zagadka zostaje rozwiazana, a widzowie uraczeni obrzydliwie slodkim happyendem. Az do wyrzygania. Co ja moge wiecej napisac? Nie jestem krytykiem, godzina pozna, leje sie ze mnie ciurkiem (upały godne "Predatora"), film kiepskawy - czekalem z tym postem az ktos sie odezwie, bo nie chcialem dwoch pod rzad...

Kiszka. Gothiki nie polecam - z cala stanowczoscia.

Ide pod prysznic. Moze tam bedzie ciekawiej.

EDIT:

Nakrecmy horror. Polski. Taki jak Darkness - zeby wszyscy zgineli, zeby bylo zle i zeby widz dostal w leb zakonczeniem. Co? Moze miec denna fabule, moze miec kiepskie efekty albo w ogole - ale zeby byla jakas mila odmiana bo od amerykanskich filmow to ja juz nawet jelitami nie moge rzygac bo wszystko wylecialo ;/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa słowa - Pulp Fiction. I wszystko jasne :).

Wczorajszym wieczorkiem zapodałem mojemu głodnemu odtwarzaczowi płytkę DVD, rozsiadłem się niczym półbóg na rogówce i zacząłem delektować się treścią... Kocham ten film, mogę oglądać go miliardy razy, nigdy mi się nie znudzi. Rewelacyjne jest tam wszystko - obsada (Travolta, Willis, L. Jackson, Thurman...), scenariusz, gra, eleganckie jest zakończenie rozpoczęciem i tak dalej. Scenę, jak Mia tańczy z Vincentem mogę powtarzać w kółko. Właściwie zapętlić cały film 50x to nie sztuka...

I tak BTW, to nowych Gwiezdnych Wojen jeszcze nie obejrzałem :P ale mam zamiar uczynić to w Gdynii... Silver Screen jest? Jest. Cool - do tego dojdzie jeszcze nowy "Sin City" z fajworit maj aktor - Brucem... 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość MiszczJan
Ja ten film bardzo lubię. Właściwie to jest jeden z tych filmów, które postanowiłem zakupić na DVD i oglądać do znudzenia :wink: Liczba zaliczenia filmu w granicach 20. Nie mówię o tym ile razy puszczałem sobie fragmenty.Efekty fantastyczne, dynamiczna rewelacyjna ścieżka dźwiękowa. edług mnie to nie jest przegięcie patriotyczne. W końcu nie ma tam flag USA, a naszywki mają "For Man Kind". Zresztą jak wspominacie jest fajny wątek "ruska". W dodatku jest to film na którym naprawdę się wzruszyłem. Oczywiście na pierwszych kilku razach.

Film oglądałem raz, i to dość dawno, w dodatku z przerwami na reklamy (zrobienie herbaty, znaczy się). Ale fakt, wzruszyłem się na koniec. Teraz, widząc czas jakiś temu urywki tego filmu, zauważyłem, jaki kiczowaty to film. Te wszystkie banały, ratowanie ludzkości, pożegnania przez wideotelefon, poświęcenie się starego asytronauty, itp. Ale film i tak przyjemny, choć oglądanie go po kilka(naście) razy to już sport wyczynowy, moim zdaniem. No, chociaż dla urody Liv Tyler, przeżyłbym to. Swoją drogą, produkcja strasznie podobna do (wcześniejszego chyba) Dnia Zagłady.

Z innej beczki. Widziałem ostatnio film (z Gali, a jakże) pt. Co gryzie Gilberta Grape'a. Przygotowałem się na film obyczajowy, który wywrze na mnie wielkie, niezatarte wrażenie i który będę miał ochotę obejrzeć jeszcze nieraz (takie opinie widziałem na stopklatce i od taty). Cóż, żadnej dla mnie rewelacji nie było, chociaż film mądry. Zakończenie poruszające, jednak finalna decyzja rodzeństwa wydawała mi się dość mało realistyczna. Tak czy inaczej, dzieło godne zobaczenia. Mówi o zwykłych ludziach i ich zwykłych problemach. Zwykłych, nie znaczy błachych...

I Leo DiCaprio, grający chłopca opóżnionego umysłowo - rewelacja. Przeczy zupełnie jego wizerunkowi, który większość widzów wyrobiła sobie po Titanicu i Niebiańskiej Plaży. To po prostu świetny, wszechstronny aktor. Przy okazji polecam Złap mnie, jeśli potrafisz z nim w roli głównej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa słowa - Pulp Fiction. I wszystko jasne :).

--> Dokładnieee :)

Wczorajszym wieczorkiem zapodałem mojemu głodnemu odtwarzaczowi płytkę DVD, rozsiadłem się niczym półbóg na rogówce i zacząłem delektować się treścią... Kocham ten film, mogę oglądać go miliardy razy,

--> Mam to samo. Kocham umysł Tarantino.

nigdy mi się nie znudzi. Rewelacyjne jest tam wszystko - obsada (Travolta, Willis, L. Jackson, Thurman...), scenariusz, gra, eleganckie jest zakończenie rozpoczęciem i tak dalej. Scenę, jak Mia tańczy z Vincentem mogę powtarzać w kółko. Właściwie zapętlić cały film 50x to nie sztuka...

--> Chłopie, masz u mnie wielkiego plusa za te słowa! Niech Ci Bóg wynagrodzi w Smugglerkach ;)

Jest. Cool - do tego dojdzie jeszcze nowy "Sin City" z fajworit maj aktor - Brucem... 8)

--> Też czekam na ten film. Ponoć jest mroczny, schizowy i dziwny czyli w sam raz dla mnie :P:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj o godz. 22:40 oglądałem na TVNie film pt. "Ukryty Wymiar".... mimo, że obejrzałem go już drugi raz to musze przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem :wink: Po prostu świetne połączenie filmu SF z Horrorem - momentami naprawde się bałem, szczególnie kiedy ten dokotorek(kto oglądał wie) sobie "wydrapał" oczy, albo jak odszyfrowali ten przekaz filmowy <aaaaiii>... wszędzie krew, krzyki a na końcu koleś, który trzymał własne oczy i mówił po łacinie... :shock: Ta wizja 'piekła' też była straszna.... Jednak z całą penością moge powiedzieć, że jest to film udany i warty obejrzenia :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...