Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Edgarzyc

IO-Fantasy

Polecane posty

-Trza się porządnie przygotować - powiedział Diergov

-Nie da się ukryć - Arkon odpowiedział trochę smętnie

-Co do wyposażenia - zaczął wielkolud - obronę ostaw mnie, sam oczywiście w jakiś scyzoryk się uzbrój. Sprzęt od przyjaciela - Gatso Wala - może kojarzysz. Niestety zaginął gdzieś, coś wspominał przy ostatnim spotkaniu o karczmie, labiryncie. Ale nie wiem.

Arkon pokiwał głową

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Z jednej strony potrzebujemy koni, które wytrzymają dwutygodniową podróż aż do Wysiłchy. Z drugiej, gdy zejdziemy w odpowiedznim miejscu z traktu już w Dolinie Czterolistu to konie na nic nam się przydadzą. Ścieżka jest wąska i łatwo ją przeoczyć. Dodatkowo są miejsca, gdzie będziemy musieli się wspinać. Nie możemy też sprzedać koni w Wysiłsze, za bardzo zwrócilibyśmy na siebie uwagę. Nie powiedzialeś ile mamy czasu, a coś czuję że nie za wiele.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czasu mamy dostatecznie dużo ? uśmiechnął się nagle olbrzym ? najpóźniej do kolejnej pełni księżyca bezwzględnie muszę dostać się do Kraju Lodu. Dwadzieścia jeden dni licząc od jutrzejszego poranka. Myślę, że nie będziemy musieli się specjalnie gonić?

- Mam wrażenie, że nie słyszałeś, co powiedziałem ? zdenerwował się Arkon ? Wysiłcha znajduje się niemal dwa tygodnie drogi sąd, powiedzmy, że dwanaście dni. Naprawdę myślisz, że damy radę?

- Naprawdę tak myślę ? uroczyście oświadczył Diergov.

#Wysiłcha, Wysiłchy, Wysiłsze, Wysiłchę, Wysiłchą, Wysiłsze, Wysiłcho ? taka odmiana przez przypadki jest poprawna o ile wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Muszę powiedzieć ci jeszcze jedno. Ja już tam byłem, lata temu. Próbowałem przejść na drugą stronę i nie dałem rady, musiałem zawrócić. Więc żeby była jasność - musisz być przygotowany na najgorsze. Cierniste krzewy ciągnące się na mile. Tysiące skolopendr większych niż moje ramię, większych niż twoje. Ciasne przejścia i mówię - ciasne dla mnie. I demony wiedzą, co jeszcze. Nie chcę słyszeć słowa narzekania, nie chcę słyszeć w trakcie, że chcesz się wycofać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diergov nachylił się nad stołem i spojrzał przemytnikowi prosto w oczy, aż ten wstrzymał oddech - Ja nigdy nie wycofuję się z raz podjętej decyzji. Nigdy! - Odsunął się od niego i pociągnął głęboki łyk z kufla.

Arkon wypuścił powietrze z płuc i otarł pot z czoła - Do diabła z niebezpieczeństwem w dolinie, jak coś pójdzie nie tak, to tego tutaj będę się musiał obawiać - Powiedział do siebie w myślach i wychylił zawartość kufla. Spojrzał w kierunku rozmówcy - Wiesz, to chyba czas porozmawiać o mojej zapłacie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pewna i sowita. Masz na to moje słowo. - Diergov uśmiechnął się przebiegle - Wystarczy ci na spłacenie wszystkich długów, zaciągniętych u Elzara i spółki. Nawet coś zostanie na poczet możliwej emerytury.

Alkohol wcale nie pomagał Arkonowi się rozluźnić. Przeciwnie, był spięty niczym nastolatek przed pierwszą schadzką. Ładować się w kompletną dzicz i to z typem, który jest sprytny.

Diergov zaczął wyliczać niczym rasowy kasjer:

- Łącznie za stracony towar wisisz tym bandziorom dwie monety erhemckie i sześć disnu. Pożyczyłeś także siedem disnu na nowy płaszcz i masz nieuregulowany rachunek u Cór Rozkoszy na kwotę szesnastu disnu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że jego pracodawca najwyraźniej wiedział o nim wszystko, wcale nie pomagał w rozluźnieniu się.

- Widzę że moje finanse nie mają przed Tobą tajemnic. - rzekł drżącym głosem.

- Mam swoje znajomości i kontakty. - rzekł dobitnie Diergov, tonem sugerującym zakończenie dyskusji na ten temat.

I to jest właśnie ten chroniący go cudzy autorytet, pomyślał Arkon. Chciał zapytać dlaczego nie użyje tych kontaktów aby dostać się do Kraju Lodu, ale wolał tego nie robić, bo uświadomił sobie że naprawdę potrzebuje gotówk. Windykator Cór Rozkoszy zaopatrzył się ostatnio w dwa nowe, błyszczące, stalowe kastety. Jakoś nie miał ochoty oglądać ich z bliska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i był jednym z lepszych przemytników, ale to nie czyniło go bohaterem jednej z historii, które bardowie tak uwielbiali wyśpiewywać ku uciesze gawiedzi. Nie był bohaterem. Nawet jeśli udałoby się wycofać z tej szemranej propozycji... co by to dało? Pogruchotane kości czy obcięty... palec nie były najlepszą propozycją. Po krótkiej wewnętrznej walce Arkon uniósł głowę i zwrócił się do towarzysza. - Wchodzę w to. Teraz nie ma odwrotu, wyruszamy pojutrze o świcie, zanim dojdziemy do pierwszej bramy powinno już zmierzchać, co nam troszkę ułatwi twój... przemyt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzwi karczmy rozwarły sie na oścież. Każdy, kto spojrzal w ich stronę czym prędzej wracał wzrokiem na dno swojego kufla. Na czele grupy przybyszów kroczył dumny strojniś, reszta rzucała dookoła groźne spojrzenia. Przechodząc, nie mógl nie zauważyć Diergova, a razem z nim...

- Bogowie, kogo widzą moje oczy..!-

Arkon westchnal ciężko.

- Garvois. - ledwie zauważalnie skinął głową

- Widzę, że przerywam poważne, biznesowe spotkanie - zaśmial się ten - widzisz, przyjacielu - zwrócil się do Diergova,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Robienie interesów z twoim przyjacielem jest ryzykowne, niektórzy powiedzieliby, że ociera się o głupotę. Towar w najlepszym razie zostnei zgubiony. W najgorszym zarekwirowany i poddany śledztwu. Zgadnij Arkon, czyj magazyn został dziś rano przeszukany przez strażników? Mówili coś o zatrzymaniu na granicy wozu z ukrytym ładunkiem stalowych kordów, i że podobno wóz nosił oznaczenia mojej faktorii. Dlatego grzecznie zapytam, czy znów korzystałeś z moich woźniców bez mojej wiedzy i zgody?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak grzecznie zapytałeś, że czuję się w obowiązku równie grzecznie tobie wyjaśnić, mój drogi Garvoisie, że w żadnym razie przewożony przeze mnie ładunek nie zostałby odkryty. Stąd wniosek, że twoje informacje są błędne, co oznacza, że ktoś próbuje mnie oczernić, co wiązałby się z kolei z tym, że jest jakiś inny przemytnik, który wykorzystuje twoje wozy. Niezbyt dobra wiadomość. Czy to znaczy, że nie jesteś w stanie dostatecznie dobrze upilnować swojej własności? Może powinieneś zatrudniać bardziej kompetentnych ludzi, albo? lepiej im płacić - Odrzekł z szelmowskim uśmieszkiem Arkon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wyszczekany to ty może jesteś, ale to w twoim interesie leży, żeby tą sprawę wyjaśnić. Jutro chcę znać nazwisko sprawcy, inaczej porozmawiamy w trochę mniej uczęszczanym lokalu. - Garvois zarzucił płaszczem, obrócił się i wyszedł jakby nic się nie stało. Gwar w karczmie powrócił do stanu sprzed kilku minut. Nie musiał zniżać się do gróźb, jego reputacja mówiła sama za siebie. Arkon odetchnął i lekko się uśmiechnął. - Hmmm, a więc przygotowania rozpoczniemy już dzisiaj i wyruszymy jutro, tobie zależy na czasie, a mi na bezproblemowym opuszczeniem miasta. Jak się na to zapatrujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chętnie odłożyłbym wyjazd o dzień lub dwa, ciekawi mnie, jak się z tego wykaraskasz ? zarechotał Diergov. Arkon przeszył go morderczym spojrzeniem. - Dobra, dobra, zostaw te swoje spojrzenia na kogoś innego, żartowałem.

Napili się w milczeniu, każdy pogrążony w swoich myślach.

- To co ? zapytał olbrzym, jakby nie mogąc znieść przedłużającej się ciszy - umawiamy się jakoś? Mam czekać przy studni? W zagajniku? Na polance, wysypanej kwieciem rozmaitem? Mówże coś!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jutro, zaraz po świcie na południowych rozstajach. Bądź tam jak tylko otworzą bramy miasta. Ja muszę wyjść innym sposobem, tak by wyprzedzić oczy i uszy Gavoisa. Na pewno mam też ogon, dlatego ciężar zgromadzenia żarcia i koni spoczywa na tobie. Jeszcze dzisiaj muszę odwiedzić kogoś i wziaść coś ważnego. - Arkon powiedział to nawet nie patrząc na Diergova.

Wielkolud uśmiechnął się:

- Przyznaje to jedyna rzecz jakiej nie zdołałem się dowiedzieć, dobrze chroniłeś tą informacje. A teraz wybacz, muszę siebie przemycić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... do wychodka. Rozumiesz, piwo niestety jakoś musi wyjść drugą stroną. - wyszczerzył zęby w uśmiechu, chociaż żart wysokich lotów nie był.

Przemytnik uśmiechnął się nieobecnie. Gdyby cel jego odwiedzin u tej tajemniczej osoby wyszedł na jaw, dziewięćdziesięciu dziewięciu na stu mieszkańców Imperium Erhemckiego dybałoby na jego głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzał się, za Diergovem i uznał, że to najlepszy czas, by się ulotnić. Zapłacił rachunek i wyszedł jakby nigdy nic frontowymi drzwiami. Wiedział, że jest śledzony, to było oczywiste, znał jednak każdy zakamarek tego miasta, więc zgubienie ogona nie stanowiło dla niego problemu. Skręcił w boczną uliczkę i przyspieszając kroku zaczął kluczyć zaułkami.

Po kilkunastu minutach był już pewien, że pozbył się natręta. Rozpiął więc rozporek i podlał chwasty rosnące pod jedną ze ścian. Gdy skończył ruszył w kierunku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...sklepu z ciuchami znajomej elfki, gdzie za niewielką opłatą mógł zmienić garderobę, a także zaopatrzyć się w czarną perukę i cieniowane binokle. Niejednokrotnie korzystał już z usług Yanael, za każdym razem żegnany uśmiechem kobiety nieświadomej, że ma do czynienia z przemytnikiem. Stara, poczciwa Yanael... Dla niej kostiumy to była zabawa, gra, rodzaj przedstawienia. Dla niego - nieraz sposób na oalenie skóry.

Nie to był jednak cel jego wędrówki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...pomimo zgubienia ogona, nadal szedł niespokojnym krokiem.

-Mikstury, mikstury - powtarzał w głowie - zaiste szpetne bluźnierstwo, Arnahiel gdzieś ty ?

-Jest ! - krzyknął w stronę jednej z kolumn Wyższego Instytutu Magii i Alchemii. Kolumna nie wyróżniała się niczym szczególnym, ot zwykły, rzeźbiony kawał kamienia. Arkon wypowiedział po cichu zaklęcie i dziarskim krokiem wszedł w kolumnę. Było to tajne wejście do zakładu Arnahiela - alchemika, który ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... nie mógł prowadzić interesów oficjalnie. To godziło by w dobre imię Uniwersytetu, a także udowadniało pewną przykrą kwestię. Akademia i jej władze byli mocno niedofinansowani. Państwo woliło inwestować pieniądze w rozpędzający się przemysł niż wymierającą magię.

Już kilkanaście lat temu magowie zauważyli znaczący spadek dzieci, obdarzonych wrażliwością na magię chociaż w małym stopniu. Magia powoli, ale nieuchronnie wyciekała ze świata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arnahiel jednak był przede wszystkim człowiekiem praktycznym.

Moralność nigdy nie miała niestety wiele wspólnego z praktycznością. Zamykanie ludzi w klatkach? Dzieci? Sierot? Torturowanie ich i zabijanie w końcu? Większość z obrzydzeniem patrzyła na tego typu praktyki, ale Arnahiel - człowiek praktyczny - nie widział zastosowania w obrzydzeniu. Widział je natomiast w morzu gotówki, za którą sprzedawał swoje dekokty podejrzanym indywiduom. W tym, od czasu do czasu, Arkonowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arkon znalazł go pochylonego nad baterią menzurek i kolb wypełnionych różnobarwnymi cieczami. Chrząknął tylko. Arnahiel zwrócił się ku niemu, wymienili spojrzenia, po czym przystąpili do rzeczy.

- To wstępna lista. Potrzebuję na już. - Arkon podał mu zmięty zwitek

- Skąd ten pospiech? -

- Garvois mnie zmusił. -

- Ach, Modesto - Arnahiel skrzywił się nieznacznie - rozkoszny człowiek. -

- Jak piasek między zębami. - sarknął Arkon

Arnahiel ruszył między rzędy regałów,...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...które uginały się pod ciężarem fiolek.

-Ga...Garnah ? - powiedział zdziwiony - Po kiego ci mikstura na potencje ? - zapytał Arkona

-Nie Garnah tylko Garmati - odpowiedział - na wzmocnienie.

-Swoją drogą Garnah też na wzmocnienie - pomyślał Arkon

-Kiedyś jakiś gość chciał kupić Garmati, a sprzedałem mu Garnah. Tak było koślawo napisane, że dałbym sobie rękę uciąć, że to to. Podobno miał jakąś walkę z ojcem. Też słyszałem, że rękę stracił. Nie wrócił po reklamację, więc albo wygrał, albo ... no wiesz

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dwie butle piekielnego ognia, cichostęp, eliksir transformacji... Ładne zapasy. Tylko nie licz, że dostaniesz zniżkę.

- Zapłacę za miesiąc, jak tylko skończę robotę.

- Ha! Wyborne. W takim razie eliksiry dostaniesz za miesiąc, jak skończysz robotę.

- Potrzebuję ich...

- Ale cię na nie nie stać.

- Zapłacę podwójnie.

- Czemu nie potrójnie? Interes dla mnie lepszy, a dla ciebie żadna różnica, bo i tak nie zapłacisz. Znam cię, Arkon, ty nie spłacasz długów, ty zaciągasz następne. Ale nie u mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie - Przemytnik skrzywił się próbując wypowiedzieć te słowa - Przysługa za przysługę. Daj mi eliksiry, a ja zdobędę to, czego zawsze pożądałeś - Spojrzał wymownie na rozmówcę.

- Co takiego? Nie chcesz chyba powiedzieć, że masz zamiar wyruszyć do... Kraju Lodu?

Arkon w odpowiedzi uśmiechnął się szelmowsko.

- Niech mnie, od dawna wiedziałem, że lubisz pakować się w kłopoty, ale żeby aż tak - Podrapał się po siwej czuprynie - Tak... Myślę, że jakoś się dogadamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A masz jeszcze swój megaskop... ? Pewnie, że masz. Muszę wykonać dwa, może trzy połączenia... -

***

Diergov ocknął się na pryczy. Łeb mu pękał. Jak przez mgłę dostrzegł siedzącego obok Arkona. Na wprost, za kratami, stał strażnik miejski. Zdawało się, że wymienili porozumiewawcze mrugnięcie i już go nie było.

- Co, do cholery... -

- Siedzimy w areszcie. Za rozbój, gwałt, naruszenie porządku i nietykalności osobistej strażnika. Bez gwałtu. - odparl Arkon.

Na horyzoncie pojawiła się wataha Garvois...

#oczywiscie zadne z wymienionych zdarzen nie mialo miejsca, w razie, gdyby ktos mial zrozumiec doslownie ;)#

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...