Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Qbuś

Pieśń Lodu i Ognia (cykl) [Gra o Tron] - George R.R. Martin

Polecane posty

Jestem na 606 stronie w Grze O Tron i jestem pod OGROMNYM Wrażeniem. Naprawdę.

Z zapartym tchem czytałem jak Cersei Lannister przejmowała władzę (w sumie to Joeffrey) i Littlefinger przyłożył sztylet Nedowi (zawsze nie lubiłem Petyra).

Geniusz Martina po prostu.

Mam pytanie, a mianowicie czy będzie jakaś filmowa okładka książki 'Starcie Królów'? Niedługi wychodzi w końcu serial.

@EDIT. Już znalazłem. Myślałem że Xavion opublikował plakat filmu ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem ciekawy, co Martin ma dalej zamiar kombinować w tej tasiemicy (poza wprowadzaniem kolejnych bohaterów).

Większość fajnych postaci

nie żyje, ostała się w zasadzie Danny i Arya; Tyrion się zrobił taki jakiś... dziwny, Sama nie lubiłem od początku, łajzy, Sansa... bez komentarza ją pozostawię, Bran - byłby dobrą postacią pierwszoplanową, ale Martin wyraźnie zaczął go marginalizować; w ogóle, chyba tylko Brienne z postaci wprowadzonych w UdW mi się podobała.

. Fabularnie, nie wiem ile Martin ma zamiar męczyć jeden i ten sam motyw, ale przydało by się parę zmian w geopolityce. No, ileż mogą

Lannisterowie w kółko wygrywać

? Stannisowi

krzyżyk na drogę, taka marna podróbka Neda Starka

;

Jona szkoda, bo spoko chłopak był... może jeszcze przeżyje jakimś nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności (ewt. powstanie jako zabawka Innych/odrodzi się z [cudzych] popiołów), ale znając Martina, prędzej Ultramarines rąbną w Westros Exterminatusem niż jakaś fajna postać przeżyje do końca

.

A jako że podobno z Tańcem... przekroczyliśmy półmetek, a ja zapuściłem jakiś czas temu brodę, jest szansa, że zobaczymy koniec tej sagi, nim kudły sięgną mi kolan...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(zawsze nie lubiłem Petyra).

Lubił, nie lubił - Littlefinger to postać bardzo ciekawa i niezwykle przebiegła. Może i nie wydaje się pozytywna, ale jego logice i rozumowaniu często trudno odmówić racji. Na tym polega koncept - pokój zawiera się z wrogami.

Stannisowi

krzyżyk na drogę, taka marna podróbka Neda Starka

;

Co rozumiesz przez podróbę Starka? Lordowie północy mają to do siebie, że ich honor jest tak chorobliwy, że aż czasem frajerski.

(Dajmy urodzić Dennerys Rumaka-Który-Przemierzy-Świat - przecież to tylko dziecko.)

Bardzo ceniłem Robba, ale jak się okazało poszedł w ślady swego ojca i

niemal sprowadził na swój ród zagładę

. Trzeba odróżniać odwagę i honor od głupoty i samolubności. Często za szlachetny z pozoru czyn będzie trzeba zapłacić w przyszłości, o czym Starkowie zapominają zbyt często. Lord Stannis wyrósł natomiast na mojego ulubieńca - potrafi dostrzec to co najważniejsze, a w dążeniu do celu jest szalenie konsekwentny. Troszeczkę kojarzy mi się z ideałem władcy u Machiavelliego. Znając Martina, tronu nie zdobędzie, ale mam nadzieję że przynajmniej mocno namiesza*.

* Dopiero skończyłem Nawałnicę Mieczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż... kiedy dojdziesz do Tańca... troszkę się rozczarujesz.

Stannis mnie wkurzył gdzieś w okolicach Uczty dla Wron, gdzie zaczyna się robić "taki jak Stark, tylko gorszy" - Ned był honorowy, ale za swój obowiązek uważał służbę królestwu i ludowi, nie chciał władzy bo rozumiał zagrożenie, pod koniec zrozumiał, że trzeba się ugiąć (mimo że zapłacił za to najwyższą cenę) ; a Stannis jak babcia różaniec "Jestem prawowitym królem...", że niby honor władcy, sprawiedliwość i w ogóle... ale bawi się w składanie ofiar z ludzi i nie obchodzą go poddani. No i zapłacił za to, bawiąc się w Napoleona pod Moskwą w wersji Westroskiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To typowa tendencja widoczna w tych realiach - im człowiek jest bliżej władzy, tym gorszą przechodzi przemianę. A wracając do spraw honoru i obowiązku, nie da się przeoczyć arcyciekawego wątku Królobójcy. Jaime Lannister od początku jest traktowany jako zdrajca, wiarołomca i morderca. Zresztą na tak niepochlebne opinie pozwala sobie również sam Eddard Stark. Zadziwia,

że niemal nikt nie stara się trzeźwo spojrzeć na zabójstwo Aerysa. 15-latek podniósł rękę na obłąkańca, choć starsi, dzielni rycerze nie kiwnęli palcem. Przecież Szalony Król palił ludzi żywcem, w tym krewnych Starka - a ten śmie mieć pretensje do Lannistera. Owszem, Sir Jamie należał do osobistej gwardii króla i złamał śluby, jednak Baratheonowie ze Starkami okazali się nie lepsi wszczynając wojnę. To również zdrada i złamanie przysięgi. Autor wykazał się wyjątkową przewrotnością kreując postać mającą w sobie tyle samo czarnego charakteru co męstwa i bohaterstwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UWAGA! Wszystkie spoilery pisane są po przeczytaniu 5. tomu.

Jestem na 606 stronie w Grze O Tron i jestem pod OGROMNYM Wrażeniem. Naprawdę.

Z zapartym tchem czytałem jak Cersei Lannister przejmowała władzę (w sumie to Joeffrey) i Littlefinger przyłożył sztylet Nedowi (zawsze nie lubiłem Petyra).

Petyr jest moją ulubioną postacią. Podoba mi się to, że jest wyrafinowanym skur... czybykiem, jest cholernie inteligentny i zdolny do wielkich czynów. To, co dzieje się z nim w dalszych tomach było dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem.

Fabularnie, nie wiem ile Martin ma zamiar męczyć jeden i ten sam motyw, ale przydało by się parę zmian w geopolityce.

Pojawienie się Smoka na kontynencie IMO jest ogromną zmianą. Jestem pewien, że to właśnie on zostanie kolejnym królem Westeros. Przemawia za tym to, że stoi za nim Varys, który pokazał ogromną władzę, jaką dysponuje na końcu tomu 5. Nie pamiętam czy Petyr był w nim w zmowie, ale jeśli tak - Sansa zwiazana ze Smokiem to naprawdę korzystne małżeństwo.

No, ileż mogą Lannisterowie w kółko wygrywać?

Nie sądze, żeby śmierć Joffreya oraz Tywina i konieczność znacznego ugięcia się przed Wysogrodem (od którego są uzależnieni) było wielką wygraną. Lannisterowie chylą się ku upadkowi, Cersei najpewniej całkowicie zniknie ze sceny politycznej (albo zginie), z kolei ser Kevan nie żyje (nawiasem mówiąc jego śmierc naprawdę mnie zasmuciła), do tego Tyrion pozostaje na wygnaniu. Nie ma już nikogo, kto mógłby poprowadzić Lannisterów do chwały (Tommen oczywiście nic nie znaczy, Myrcella za to jest marionetką w rękach Dorne).

A jako że podobno z Tańcem... przekroczyliśmy półmetek, a ja zapuściłem jakiś czas temu brodę, jest szansa, że zobaczymy koniec tej sagi, nim kudły sięgną mi kolan...

Mam nadzieję, że 5 lat czekania na Taniec z Smokami było ostatnim takim długim opóźnieniem w rozwoju sagi. Moim jedynym pragnieniem jest to, aby George dał radę ukończyć sagę...

Cóż... kiedy dojdziesz do Tańca... troszkę się rozczarujesz.

Stannis mnie wkurzył gdzieś w okolicach Uczty dla Wron, gdzie zaczyna się robić "taki jak Stark, tylko gorszy" - Ned był honorowy, ale za swój obowiązek uważał służbę królestwu i ludowi, nie chciał władzy bo rozumiał zagrożenie, pod koniec zrozumiał, że trzeba się ugiąć (mimo że zapłacił za to najwyższą cenę) ; a Stannis jak babcia różaniec "Jestem prawowitym królem...", że niby honor władcy, sprawiedliwość i w ogóle... ale bawi się w składanie ofiar z ludzi i nie obchodzą go poddani. No i zapłacił za to, bawiąc się w Napoleona pod Moskwą w wersji Westroskiej.

Stannis po przegraniu bitwy nad Czarnym Nurtem był już na straconej pozycji. Nie miał żadnego wsparcia, a Sallador Saan chyba już wtedy planował jego opuszczenie.

Mimo tego Stannis do końca pozostał jedną z moich ulubionych postaci.

To typowa tendencja widoczna w tych realiach - im człowiek jest bliżej władzy, tym gorszą przechodzi przemianę. A wracając do spraw honoru i obowiązku, nie da się przeoczyć arcyciekawego wątku Królobójcy. Jaime Lannister od początku jest traktowany jako zdrajca, wiarołomca i morderca. Zresztą na tak niepochlebne opinie pozwala sobie również sam Eddard Stark. Zadziwia,

że niemal nikt nie stara się trzeźwo spojrzeć na zabójstwo Aerysa. 15-latek podniósł rękę na obłąkańca, choć starsi, dzielni rycerze nie kiwnęli palcem. Przecież Szalony Król palił ludzi żywcem, w tym krewnych Starka - a ten śmie mieć pretensje do Lannistera. Owszem, Sir Jamie należał do osobistej gwardii króla i złamał śluby, jednak Baratheonowie ze Starkami okazali się nie lepsi wszczynając wojnę. To również zdrada i złamanie przysięgi. Autor wykazał się wyjątkową przewrotnością kreując postać mającą w sobie tyle samo czarnego charakteru co męstwa i bohaterstwa.

Jaime z tomu na tom coraz bardziej przechodzi na dobrą stronę. W Tańcu z Smokami jest już prawie nieskazitelnie czysty.

:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Stannis miał szansę

ogarnąć jako-tako północ, o ile rozegrałby to z głową i nie bawił się w szturm Winterfell w środku zimy; zresztą tam był fatalny zbieg okoliczności, że nie dotarła do niego informacja o zdradzie Karstarka o ile dobrze pamiętam. No, ale zabawa w Napoleona pod Moskwą zawsze kończy się źle...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Stannis miał szansę

ogarnąć jako-tako północ, o ile rozegrałby to z głową i nie bawił się w szturm Winterfell w środku zimy; zresztą tam był fatalny zbieg okoliczności, że nie dotarła do niego informacja o zdradzie Karstarka o ile dobrze pamiętam. No, ale zabawa w Napoleona pod Moskwą zawsze kończy się źle...

Czytając jeden z pierwszych rozdziałów"Winds of Winter" na stronie Martina można wywnioskować parę rzeczy:

Stannis nie jest jeszcze pokonany. Co więcej, trzyma w niewoli Theona i dowiaduje się o zdradzie Karstarka. Gdyby Bękart Boltona go pokonał, nie pisałby do Jona, że chce odzyskać Fetora i "Aryę", którzy są w obozie Stannisa.

Poza tym Stannis do Winterfell ma jeszcze kawał drogi, a zima dopiero się zaczyna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm, czyli że

list Boltona do Jona miałby być dywersją, żeby złamać morale na Murze i wywołać wojnę domową w skali mikro (jakby nie patrzeć, Stannis ledwo trzymał ten bajzel na kółkach w kupie, co Jonowi się nie udało). No ale w takim wypadku Jon został zabity bez sensu, "ale fajnie" ...

@EDIT

W tym fragmencie Stannis odsyła przecież "Aryę" na Mur, do Jona, i przymierza się do egzekucji Theona pod drzewem-sercem (Asha zdaje się, podpowiada mu, żeby oddał Theona bogom Starka za zabicie jego dzieci), czyli Theon może w jakiś sposób prysnąć, ewt. Bran będzie się bawił drzewem (zdaje się, w UdW patrzał przez drzewo-serce) ; czyli sam fragment nie musi być chronologicznym ciągiem dalszym, może być między ostatnią sceną ze Stannisem a listem Boltona do Jona.

BTW., ta jego strona internetowa taka średnio fachowa jakaś... czyżby sam ją pisał w notatniku? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Na 100% wiadomo, że

Na początku następnej książki Stannis jeszcze dycha.

I to właściwie tyle, dopóki Martin nie wrzuci kolejnego rozdziału (chyba z Arianne jest jeden gotowy) pozostają domysły. Np.

nie sądzę żeby Jon umarł tak definitywnie. Ma w pobliżu Melisandre, a przecież Berric Dondarion i Catelyn zostali ożywieni mocą R'hlora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fori

Dopuszczałem w moim poście (drugim zdaje się) możliwość, że Jon wstanie z grobu, ale w takim wypadku jest też szansa, że Inni zrobią z niego zombie. Ale raczej mała, bo Mur jest obiektem wysoce magicznym, więc może blokować ich magię (trupy w celach nie wstały przez cały "Taniec", a te, które wstały w "Grze o Tron" (albo w "Starciu"?) ściągnęli zza Muru. No i ciekawe, kto by w tym wypadku posłużył za paliwo dla R'hlora; i coś mi się wydaje, że ognisty bóg nie jest znowu postacią aż tak bardzo pozytywną, skoro:

a) żąda ofiar z ludzi

b) efekt trochę przypomina sługusów Innych (w ich wypadku nie było co prawda widać specjalnie inteligencji... ale wspomnienia zostały).

No i ciekawa sprawa z mieczem Stannisa. Niby ostrze z legend, Światłonośca, i te pe., ale ten blask jest taki jakiś... fałszywy, nie daje ciepła, zupełnie jakby światło odbite. Meli spartaczyła na pewno, ale pozostaje pytanie, CZYIM artefaktem jest w takim razie miecz. Obstawiałby Innych ("zimne" światło, nie dające ciepła, jakby odbite od lodu?), ewentualnie wkurzone za spalenie swoich ołtarzy Siedem Bóstw. Albo po prostu brakuje ostatecznego składnika, Azor Asshai kuł Światłonoścę sporo czasu i zahartował go we krwi ukochanej, by nabrał potrzebnych właściwość, a tego elementu kosie Stannisa zabrakło. Ewentualnie nieodpowiedni materiał i powinna być stal z Valyrii (i bez tego mająca ciekawe właściwości

@EDIT

Nie chcę wprowadzać w błąd, bo zima faktyczna zaczyna się w "Tańcu" ale jak dobrze kojarzę gdzieś w trakcie "Nawałnicy" albo "Uczty" maestrowie z Cytadeli przysyłają białego kruka z obwieszczeniem, iż nadeszła Zima.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ożywieńcy R'hlora nie są bezrozumni. Weźmy Berrica Dondariona, wstawał z grobu ze sześć razy i był w pełni sprawny umysłowo. Z Catelyn jest trochę inna historia, bo leżała w wodzie przez parę dni, i to Berric dał jej "pocałunek", co przypłacił życiem. Kapłan, który ożywiał lorda Błyskawicę, nie ponosił żadnych konsekwencji, więc Melisandre spokojnie mogłaby ożywić Jona.

Z tym mieczem Stannisa to faktycznie coś jest podejrzane. Pewnie dlatego, że nie jest on prawdziwym Azorem Asshai. Może nim być natomiast Jon, którego Mel widzi w płomieniach zamiast Stasia, albo Danny, bo tak twierdzi główny czerwony kapłan.

Mur na pewno blokuje moc Innych, bo przecież Zwiadowca, który prowadził Brana do dzieci lasu, był ich tworem i nie mógł przejść pod Murem.

EDIT:

W Tańcu też jest kruk. Ten wcześniejszy oznaczał koniec lata, czyli jesień. Dość krótką, ale zawsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarny brat, odmieniony przez Innych nie mógł przejść przez Czarne Wrota, a nie przez Mur jako taki, więc to niczego w sumie nie dowodzi, bo Czarne Wrota były nasączone starożytną magią (prawdopodobnie dzieci lasu, podobną do tej przy ich siedzibie; wide fragment, kiedy Bran i spółka do niej docierają). Wrota w Czarnym Zamku były znacznie nowsze (te po oblężeniu dzikich, stare olbrzymy wyważyły) i na 99% nie miały już właściwości "innodpornych", więc tamtędy mógłby chyba przejechać.

Ale z kolei właśnie ten zwiadowca był tworem Innych, ale zachował rozum i własną wolę, co wskazuje na pewne powiązania magii R'hlora i Innych ; nie wiemy w końcu, w jaki sposób Inni tworzą "zombie" i nie znamy szczegółów procesu wskrzeszania stosowanego przez czerwonych kapłanów.

Mur nie czyści całkowicie mocy Innych, raczej nie pozwala im przejść i blokuje ich zdolności w swoim bezpośrednim zasięgu; wide ściągnięte z lasu trupy zwiadowców, które ożyły w Czarnym Zamku, czyli miały wcześniej kontakt z Innymi i po przekroczeniu Muru magia się ujawniła, budząc ich do powtórnego życia.

Co do Azora Asshai - o narodzinach Jona nie wiemy za dużo, natomiast wiemy, że Danny przyszła na świat na Smoczej Skale podczas straszliwego sztormu, jest więc "Zrodzoną w Burzy" i jest córą płomieni - przeżyła stos pogrzebowy Droga/wylęgnięcie smoków oraz płomień czarnego milusia; Jon jak na razie nie wykazuje właściwości ognioodpornych, więc raczej chodzi o Danny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co ja wywnioskowałem, to kapłani R'hlora to przede wszystkim świetni pirotechnicy, więc miecz Stannisa z magią może nie mieć nic wspólnego i jest tylko "komediancką farsą", jakby nazwał to jakiś z bohaterów Pieśni Lodu i Ognia. Zapewne jest to coś w rodzaju miecza, którym posługiwał sie kapłan uczestniczący w walkach, lecz zamiast ognia mamy wchłanianie i odbijanie światła etc.

O ile się orientuję, to upiór prowadzący Brana i kompanów ani na chwilę nie przekroczył Muru, ale stał za jego granicą. Nie pamiętam dokładne tamtej sceny, więc sa to tylko moje przypuszczenia.

Co do powstawania Innych za murem - nieraz była wspomniana starożytna magia, przy pomocy której powstał Mur. Myślę, że jego moc rozpościera się tylko bezpośrednio przy nim, więc w lodowych celach - znajdujących się zaraz przy murze - nie mieli oni szansy powstać, ale w wieży Lorda Dowódcy było to już możliwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z premierą drugiego sezonu serialu, niech mi ktoś odpowie jeśli pamięta. Czy naprawdę było w dorozumieniu,

że Stanis sypia z Melisandre aby npstworzyć ten cień który zabił Renlego??

. Czy ona sypiała z innymi lordami? Bo nie zwróciłem na to uwagi przy czytaniu "Starcia Królów", tak jak np. było powiedziane w dorozumieniu, że Renly jest

gejem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znajdę teraz właściwego cytatu, ale

w którymś momencie była aluzja do tego, że Stannis odbywa stosunki z Czerwoną Panią. W Nawałnicy Mieczy znowuż, znalazło się określenie, że Melisandre jest królowi prawdziwą żoną. Z tym, że raczej chodzi o seks rytualny niż uczucie - przynajmniej ze strony Stannisa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Chyba rzeczywiście było coś takiego. Więc moje złorzeczenia na ostatnie sceny odcinka 2x2 były błędem? :huh: Szkoda, że nie mogę zapytać samego Martina "Co autor miał na myśli?"

Ale jeśli wycięli jego córkę tak jak brata Catliyn to jest skandal.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem już ostatni tom. Świetna saga, po prostu. Nie mogę doczekać się kolejnych części.

Ulubionych i znienawidzonych postaci nie mam, no, może poza Aryą. W pierwszych dwóch tomach może by się coś znalazło, ale dalej Martin tak zmiksował dobro i zło, że nie bardzo wiadomo, kto jest wredny, a kto w porządku. Moim zdaniem najlepszym tomem jest Nawałnica mieczy - w sumie to nie za bardzo wiem czemu, ale po prostu najlepiej mi się czytało. Średnio mi się podobał Taniec ze smokami - wątek Dany trochę nijaki,

czyny Quentyna po prostu głupie, podobnie jak Jona (po cholerę on chciał zaatakować Ramsaya? Zrozumiem wpuszczenie dzikich, ratunek dla ludzi z Hardhome, ale ten atak to czysta głupota)

. Mimo wszystko - warto.

PS Gryzie mnie jedna sprawa -

w jaki sposób Arya zabiła kupca? Podrzuciła braavoską monetę jednemu z jego klientów, by ten mógł życzyć sobie śmierci 'biznesmena' (Valar morghulis, te sprawy)? Dobrze wnioskuję?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS Gryzie mnie jedna sprawa -

w jaki sposób Arya zabiła kupca? Podrzuciła braavoską monetę jednemu z jego klientów, by ten mógł życzyć sobie śmierci 'biznesmena' (Valar morghulis, te sprawy)? Dobrze wnioskuję?

Z kontekstu wywnioskowałem, że

podrzucona przez Arye armatorowi braavoska moneta była powleczona jakąś trucizną ? wspominała wcześniej, że jeden z ochroniarzy kupca próbuje wszystkich podawanych mu potraw, a sam kupiec każdą otrzymywaną od interesantów monetę brał do ust

. To chyba najlogiczniejsze rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ratujcie! Mam problem, mam nadzieje, że mi doradzicie. Otóż kupiłem sobie taniec cz1 i już kończę, książka jest genialna, szczególnie postać TYRIONA. W książce jest wiele odniesień co robili w przeszłości czyli zapewne do poprzednich części.Jak doradzicie mam przeczytać poprzednie od 1 tomu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...