Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Qbuś

Pieśń Lodu i Ognia (cykl) [Gra o Tron] - George R.R. Martin

Polecane posty

I pytanie do innych - czy z netbooka czyta się wam aż tak źle, że są chętni na kindla??

W zasadzie zgadzam się z postem Dav1da powyżej - czytanie na komputerze/smartfonie, nawet przy minimalnym podświetleniu, białym tekście na czarnym tle etc - to zdecydowanie nie ten komfort dla oczu, co papier i druk - m.in. dlatego tyle czasu zajęła mi lektura aDwD :) - a wyświetlacze eInk to już prawie, prawie to samo (pod względem kontrastu itp - bo do rozdzielczości druku to im daleko). Poza tym komputera, choć mam go niemal codziennie przy sobie, raczej nie wyjmę jednak w tramwaju czy autobusie.

Ale koniec off-topicu, o e-czytnikach jest osobny wątek :)

Dawaj wszystko tutaj. ja też bym z chęcią pogadał z kimś dłużej o pierwszym tomie TzS

A widzisz, problem jest taki, że ja już mam za sobą całość tego, czym Martin czytelników dotąd zaszczycił w kwestii Pieśni Lodu i Ognia* i mogłoby mi się nader łatwo wymsknąć coś, co po polsku jeszcze nie zostało wydane. W którym momencie kończy się pierwsza część TzS?

*) poza pobocznymi nowelkami typu "Hedge Knight" i ogólnie minicyklem "Adventures of Dink and Egg" - wbrew pozorom, wg. tego, co wyczytałem na forach Westeros.org i aSoIaFowej Wikii, mają one spore znaczenie dla rozgryzania fabuły całości - np. postać

Bloodravena vel Trójokiej Wrony

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza część kończy się jak

Daenerys idzie do łóżka z kapitanem "Wron Burzy"

:)

- w końcu mu uległa bestyjka. W ogóle pierwsza część TzS to czekanie -

na bitwę o Meerin, na spotkanie Daenerys z Dornijczykami, Tyrionem, Wronim Oczkiem... (Ja zresztą podejrzewam, że on znajdzie ten smoczy róg ale działać on będzie tylko jak zadmie w niego Daenerys

:)). Stanis zdobywa co prawda Deepwood Mote ale trzeba czekać na bitwę z Bękartem Boltona pod Winterfell.

Wszystko co najsmaczniejsze jest zawarte w drugiej księdze, która wychodzi po nowym roku. Ale kiedy dokładnie to nie wiem. Widziałem nawet datę wyznaczoną dopiero na 7 lutego - lame :dry: . Jedynym zaskoczeniem tego tomu jest to, że John Snow

ściął Slyntha - dobrze tak draniowi. No i to, że wyskoczył nagle jak filip z konopi kolejny Tangeryn. Tutaj Martin zagrał straaaszną kliszą fantasy - niby cały ród został wycięty, ale nagle okazuje się, że ocalał jedyny prawdziwy następca. Nuuuda jak dla mnie - ale co o tym myślą inni?

Obejrzałem jeszcze raz 1 sezon GoT. I dopiero wtedy zwróciłem uwagę na te szczegóły dotyczące Litllefingera. Jak on ciągle patrzy

łapczywie na Żelazny Tron, jak mówi, że osiągnie swoje cele w nieczystej walce. Już się nie mogę doczekać kiedy zekranizują "Nawałnicę Mieczy". Świetny aktor gra Baelisha. Czekam na sceny wypchnięcia Lady Aryn albo jak wyjdzie na to, że on wysłał tego zabójcę na Brana. I jak powie Sansie, że sam chce zasiąść na tronie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jejku, błagam, sprawdzajcie imiona postaci i inne nazwy własne, jeśli pamięć wzrokowa niedomaga ;] Bo np. "Tangeryn" (jakiś maniak mandarynek?) zdecydowanie nie brzmi jak "Targaryen" ;p Przekręciłeś prawie każdą nazwę własną wspomnianą w swoim poscie, 8azyliszku :D

A poza tym, gwoli ścisłości -

do/po Daenerys płynie z rogiem

, na czele Żelaznej Floty, Victarion Greyjoy, nie Euron Wronie Oko.

Ja chciałem pogadać przede wszystkim właśnie o owej "kliszy", jaką niby jest wprowadzenie na scenę

Aegona "Przecież-on-nie-żyje" Targaryena

. Zostało mi zasugerowane, iż sprawa generalnie śmierdzi trochę, zwłaszcza w obliczu kilku przepowiedni z poprzednich części :). Osobiście jestem zdania, że to "real deal", ale Martin wykrzywi topos, by nie było to aż tak kliszowate... Nie ma przecież oporów przed zabijaniem postaci w razie potrzeby:D. Zresztą - im więcej pionków na planszy, tym ciekawsza intryga. A ten pionek jest naprawdę interesujący :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałem pogadać przede wszystkim właśnie o owej "kliszy", jaką niby jest wprowadzenie na scenę

Aegona "Przecież-on-nie-żyje" Targaryena

. Zostało mi zasugerowane, iż sprawa generalnie śmierdzi trochę, zwłaszcza w obliczu kilku przepowiedni z poprzednich części :). Osobiście jestem zdania, że to "real deal", ale Martin wykrzywi topos, by nie było to aż tak kliszowate... Nie ma przecież oporów przed zabijaniem postaci w razie potrzeby:D. Zresztą - im więcej pionków na planszy, tym ciekawsza intryga. A ten pionek jest naprawdę interesujący :)

Uhh, próbuję sobie przypomnieć jak to wszystko wyglądało (czytałem przez wakacje). Mój mózg zdaje się pochował wszystkie informacje w niedostępnych zakamarkach pamięci ;p

Ale do rzeczy, bo również chętnie to i owo bym przedyskutował.

Co do

Aegona

: tak jak to k0nradzie ująłeś faktycznie wydaje się to być "real deal". Szczególnie dlatego,

że we wszystko wplątany jest Varys (scena z epilogu imo była jednym z niewielu wydarzeń które naprawdę posunęły akcję do przodu). Zakładając jednak jego autentyczność trzeba by się zastanowić kim/czym miałby być tajemniczy "Mummer's Dragon" (przepowiednia zdaje się o kimś takim wspominała)

Ciekawe też jak zareaguje Barristan gdy się o tym wszystkim dowie?

W ogóle tak szczerze mówiąc to sporo niewiadomych pojawiło się po lekturze 5 tomu.

Szczególnie jeżeli chodzi o

Jona. Bo niespecjalnie mi się chce wierzyć, że on naprawdę zginął

:tongue:

Siedziałem również trochę na forum westeros.org. Tam naprawdę rozkminiają wszystko po kolei, dzięki czemu większą uwagę zwróciłem na przepowiednie. Niesamowite jest to, jak jedno proroctwo jednocześnie mogła spełnić się już kilka razy, albo równie dobrze nie spełnić się jeszcze w ogóle :huh:

Mam też pytanie do Ciebie k0nradzie i do innych z lekturą 5 tomu za sobą:

Czy zorientował się ktoś, że ciasto na uczcie w Winterfell podane prze Lorda Manderly jest najwyraźniej zrobione z trzech "zagubionych" gdzieś Frey-ów?

No nadal wręcz nie mogę przeboleć, że to przeoczyłem :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do

Aegona

: tak jak to k0nradzie ująłeś faktycznie wydaje się to być "real deal". Szczególnie dlatego,

że we wszystko wplątany jest Varys (scena z epilogu imo była jednym z niewielu wydarzeń które naprawdę posunęły akcję do przodu). Zakładając jednak jego autentyczność trzeba by się zastanowić kim/czym miałby być tajemniczy "Mummer's Dragon" (przepowiednia zdaje się o kimś takim wspominała)

Ciekawe też jak zareaguje Barristan gdy się o tym wszystkim dowie?

"Mummer's Dragon" z przepowiedni Quaithe to moim zdaniem jednak jest Aegon - Mummer znaczy komediant, aktor --> ktoś w przebraniu. Odczytywanie tego jako "fałszywy smok"

jest teoretycznie możliwe, ale moim zdaniem niesłuszne. Istotna jest tu gramatyka -

Mummer's Dragon - Smok Komedianta, a nie Smok-Komediant ;]. Niewątpliwie zaAegonem stoi Varys - który, jak doskonale wiadomo, był w młodości w trupie wędrownych aktorów

. Ale równie dobrze może się okazać, że

"Aegon" prawdziwym Targaryenem nie jest, a Pająk

po prostu knuje - jego słowo jest na dobrą sprawę jedyną gwarancją, że mam do czynienia z "oryginałem". Tak jak mówię - dla mnie ta postać, niezależnie od jej prawdziwości, to póki co pionek, a nie istotny gracz.

Barristan? Cóż,

Aegon

ma lepsze prawo do tronu niż Dany, poza tym Selmy ma osobisty dość stosunek do

morderstwa dzieci Rhaegara

, więc faktycznie może to wprowadzić trochę zamieszania. Ale póki co

stronnictwo Aegona

i tak gra na sojusz z Daenerys - toteż uważam, iż ser Barristan - o ile da się przekonać do nowego pretendenta - też będzie wspierał ideę aliansu

obojga Targaryenów

W ogóle tak szczerze mówiąc to sporo niewiadomych pojawiło się po lekturze 5 tomu.

Szczególnie jeżeli chodzi o

Jona. Bo niespecjalnie mi się chce wierzyć, że on naprawdę zginął

:tongue:

Martin jak zwykle trolluje. Cliffhanger być musiał, no i jest, jak cholera.

Biorąc pod uwagę prolog, traktujący o

Varamyrze

i szeroko objaśniający funkcjonowanie

wargów

, także w obliczu śmierci, niewątpliwie uważam, że tak naprawdę i całkiem to

Jon nie zginął -jak by co, po prostu będzie żył w ciele Ducha

:P

. Ale wolałbym, żeby tak się nie stało, bo choć to ciekawy koncept, daje niezbyt wielkie możliwości działania

Jonowi

, a to jednak na tyle ważna postać, że zwyczajnie byłoby jej szkoda. Myślę zwyczajnie, że Martin nie poleci drugi raz Eddardem ;p.

Co do dawania postaciom możliwości działania - genialny jest moim zdaniem zabieg Martina z

Branem uczącym się patrzeć przez drzewa

- fenomenalne narzędzie do bezpośrednich retrospektyw istotnych momentów, nawet z bardzo odległej przeszłości. Zastanawia mnie tylko, jaki będzie w związku z tym realny wpływ

Brana

na dalsze wydarzenia.

Mam też pytanie do Ciebie k0nradzie i do innych z lekturą 5 tomu za sobą:

Czy zorientował się ktoś, że ciasto na uczcie w Winterfell podane prze Lorda Manderly jest najwyraźniej zrobione z trzech "zagubionych" gdzieś Frey-ów?

No nadal wręcz nie mogę przeboleć, że to przeoczyłem :tongue:

Ha, nie pamiętam, ale chyba przeszło mi to przez myśl, jak to czytałem. W ogóle cały akt związany z Winterfell jest dość ciekawy.

Jeszcze mała wstawka co do

Młodego Griffa

: http://www.westeros.org/ASoWS/News/Entry/V...e_with_Dragons/

Trochę więcej teorii i ogólnej rozkminy dla łapiących inglisz ze słuchu :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motyw

z ciastem też przegapiłem. A w sumie nie powinienem, bo czytałem i oglądałem Tytusa Andronicusa.

Gdy buszowałem po forach po lekturze, to się mocno zdziwiłem.

Co do Jona -

jestem rozdarty. 'Zabicie' Jona nie spodobało mi się fabularnie. Nawet jeśli jakimś cudem ocaleje, to i tak nie będzie za wesoło. Jedyną szansą na jako-takie odratowanie sytuacji, jest to, że stanie się podobny do swego wuja, który towarzyszył Branowi. Szkoda, że sam motyw Varamyra nie został już teraz bardziej wyeksploatowany.

Griff -

ass pull może to i jest, ale jakoś jego wątek prawie mnie nie ruszył i dlatego się nie obruszyłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Mummer's Dragon" z przepowiedni Quaithe to moim zdaniem jednak jest Aegon - Mummer znaczy komediant, aktor --> ktoś w przebraniu. Odczytywanie tego jako "fałszywy smok"

jest teoretycznie możliwe, ale moim zdaniem niesłuszne. Istotna jest tu gramatyka -

Mummer's Dragon - Smok Komedianta, a nie Smok-Komediant ;]. Niewątpliwie zaAegonem stoi Varys - który, jak doskonale wiadomo, był w młodości w trupie wędrownych aktorów

. Ale równie dobrze może się okazać, że

"Aegon" prawdziwym Targaryenem nie jest, a Pająk

po prostu knuje - jego słowo jest na dobrą sprawę jedyną gwarancją, że mam do czynienia z "oryginałem". Tak jak mówię - dla mnie ta postać, niezależnie od jej prawdziwości, to póki co pionek, a nie istotny gracz.

Hmm no no, ciekawa rzecz. To nawet widzę gramatyka być może stała się kolejnym "bohaterem" tej sagi :happy: Ale od jakiegoś czasu zaczynam się zastanawiać, czy Martin świadomie tak miesza, czy może przekroczyliśmy w tych teoriach pewną magiczną granicę i teraz niczym poloniści-wyższych-sfer-umysłowych doszukujemy się pewnych rzeczy tam gdzie ich nigdy nie było. Trudne jest życie pasjonatów Martina. Te wszystkie chytre przepowiednie jeszcze do różnych wniosków mogą nas doprowadzić.

Martin jak zwykle trolluje. Cliffhanger być musiał, no i jest, jak cholera.

Biorąc pod uwagę prolog, traktujący o

Varamyrze

i szeroko objaśniający funkcjonowanie

wargów

, także w obliczu śmierci, niewątpliwie uważam, że tak naprawdę i całkiem to

Jon nie zginął -jak by co, po prostu będzie żył w ciele Ducha

:P

. Ale wolałbym, żeby tak się nie stało, bo choć to ciekawy koncept, daje niezbyt wielkie możliwości działania

Jonowi

, a to jednak na tyle ważna postać, że zwyczajnie byłoby jej szkoda. Myślę zwyczajnie, że Martin nie poleci drugi raz Eddardem ;p.

Egzakli :biggrin: Swoją drogą ciekawe kiedy weźmie swoje cztery-troll-litery i zacznie ogarniać Winds of Winter. Byleby nie pisał na sylwestrowym kacu bo jeszcze się okaże, że Daenerys dołączyła do Faceless Men :tongue:

Skoro już nawiązałem do tej milusiej organizacji. Ciekaw jestem jak poradzi sobie Arya której do tej pory szło

całkiem nieźle

:happy:

Bardzo spodobał mi się sposób w jaki udało jej się

zabić tego kupca. Pieniądze jak widać szczęścia nie dają.

A tym bardziej spodobało mi się to, że będąc gapą tego "sposobu" tym razem w książce nie przeoczyłem :tongue:

Jeżeli chodzi o Młodego Griffa -

dla mnie to w sumie był lekki szok. Ale najważniejsze, że to Tyrion jakoś to wykombinował co daje mu kolejne "+20 do uwielbienia"

:wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Tak, tylko co z tego skoro na stronie Zysk i Spółka ciągle wisi "2 tom TzS w przygotowaniu" bez konkretnej daty premiery :dry::wallbash: . I przez to już nie mogę dyskutować z k0ndradem czy Cardinalem, bo oni piszą w swoich postach o drugiej księdze (nie zaglądam pod spoilery) której jeszcze nie przeczytałem.

Byłem wczoraj w Empiku. I stoi tam angielskie wydanie całości 5 tomu, w twardej oprawie (ale ma paskudną papierową okładkę). Ale przecież nie wydam 70 zł na angielskie wydanie (które przeczytam max. 1 raz bo nie lubię czytać po obcemu) skoro kupiłem już 1 księgę po polsku za 38 zł :wallbash: . Nie wezmę też przecież nielegalnego pdfa z netu. I tak czekam i czekam gryząc paznokcie z niecierpliwości, przeklinając polskie wydawnictwo (tak jak kiedyś przy premierach Pottera - to przecież nie chinski). Szkoda, że nikt z forumowiczów nie może mi pożyczyć tego angielskiego orginału :(

A druga rzecz, że żałuję teraz, że znałem te opublikowane na stronie fragmenty TzS. Te ok 100 stron stanowiły de facto clue całej pierwszej księgi - mimo iż liczy ona ich ponad 600. Jedyne nowości które doczytałem nowa postać, nowe ruchy Stanisa i ta egzekucja.

A co do

nowego Targaryen'a - G.R.R Martin dotąd raczej unikał klisz i ogranych motywów (zabił w końcu sporo dobrych postaci). A "cudownie ocalony z masakry, zaginiony następca tronu" to motyw tak banalny i powszechny (od legend arturiańskich po Świat Dysku), że aż zęby bolą. Fajnie, że w końcu nowa armia przybywa z zza Wąskiego Morza i robi rozróbę (tak jak w książkowych Gwiezdnych Wojnach - nowy wróg spoza galaktyki). Ale nie byłoby to potrzebne, gdyby autor wpierw nie wybił 80% dotychczasowych pretendentów. A zaraz potem stworzył grupę zupełnie nowych. Takie wkoło Macieju. Ma się wrażenie, jakby Martin czytał trochę historię Polski. Bo u nas na pocz. XVI w. nasi magnaci urządzali "Dymitriady" - czyli wyprawy po carski tron "cudownie ocalałych" rzekomych synów zmarłego cara. I co jeden giną, to zaraz pojawiał się drugi. Tak jak teraz jest w Westeros.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Solaris zaanonsowało wydanie II tomu na 2012-02-07.

A co do

nowego Targaryen'a - G.R.R Martin dotąd raczej unikał klisz i ogranych motywów (zabił w końcu sporo dobrych postaci). A "cudownie ocalony z masakry, zaginiony następca tronu" to motyw tak banalny i powszechny (od legend arturiańskich po Świat Dysku), że aż zęby bolą.

Ograne motywy nie są złe, dopóki ich zawartość w całości nie przekracza pewnego progu, tak sądzę. Poza tym odnoszę wrażenie, że trochę przesadzasz. Martin nie wprowadza nowych pretendentów (czy ogólnie pierwszoplanowych postaci) co chwilę i ot tak sobie, po uśmierceniu poprzednich, a jeśli już tak się dzieje (vide

Młody Gryf

), to zwiastuje powiew świeżości i nowe intrygi, a co za tym idzie ? tonę przyjemnych domysłów i przewidywań. Nie odczuwa się, żeby wynikało to z braku lepszych pomysłów. Natomiast gdyby wciąż trzymał się tych samych to saga straciłaby połowę swojego uroku, no i nie posiadałaby aż tak przecudownie rozgałęzionej, wielowątkowej i wielopłaszczyznowej fabuły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też widziałem tą datę na Gandalfie - kurczaczki jeszcze ponad miesiąc to strasznie długo :(

I tu się z tobą nie zgodzę Murezor. Bo gdyby chodziło o nowe intrygi, świeżość i róźnorodność, to te wszystkie fragmenty byłyby od pierwszego tomu. Bo

Młody Gryf żyje już od kilkunastu lat. Można byłoby przecież opowiadać jak Zaginiony lord go wychowywał i przygotowywał do objęcia tronu - tak jak w przypadku długiej drogi Daenerys. I Dornijczykom, przecież nie od wczoraj nie pasi sytuacja, że Lanisterowie rządzą już 17 lat, tylko od samego początku. A ta sytuacja, że Ricon zginął nam z oczu już w Starciu Królów a pojawia się dopiero teraz w TzS też jest takie sobie. Wszystko IMHO po to by zapełnić miejsce po tych postaciach które autor wyciął. Taka karuzela która mi się średnio podoba, ale tak się już wciągnąłem, że będę czytać dalej. A przy pierwszym tomie to tak sobie głupio marzyłem, że Starkowie pokonają od razu Lanisterów w wojnie, potem Daenerys razem z Dothrakami wyląduje w Westeros ale zamiast się bić, zawrą z Nedem przymierze by pokonać Innych którzy by wtedy Mur przekroczyli

:) Ale nieee... Martin ciągle ich tylko zabija i zabija (jak Dexter :))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Jona -

jestem rozdarty. 'Zabicie' Jona nie spodobało mi się fabularnie. Nawet jeśli jakimś cudem ocaleje, to i tak nie będzie za wesoło. Jedyną szansą na jako-takie odratowanie sytuacji, jest to, że stanie się podobny do swego wuja, który towarzyszył Branowi. Szkoda, że sam motyw Varamyra nie został już teraz bardziej wyeksploatowany.

Też liczyłem na więcej

warg action

, a tu kicha. Generalnie rozdziały Jona poza paroma hajlajtami (zawsze świetny Tormund,

ścięcię Janosa Slynta, machloje Melissandre - w tym akcja z Rattleshirtem i Mace'm

:D

były takie sobie. Oczywiście, mają kluczowe znaczenie dla wydarzeń tak na samej Północy

wyraźny i dążący do eskalacji beef pomiędzy dwoma Lordami Snow, wsparcie Stannisa

, jak globalnie (cały czas majaczący Inni), ale nie czytało mi się ich jakoś tak dobrze. przez cały czas miałem wrażenie, iż w końcu łajno uderzy w wiatrak...

Doskonały przykład zresztą, iż niepopularne reformy, nawet niezbędne,

są prostą drogą na żalnik ;]

Griff -

ass pull może to i jest, ale jakoś jego wątek prawie mnie nie ruszył i dlatego się nie obruszyłem.

Heh, mnie dużo bardziej w tej linii fabularnej interesował

sam Jon Connington i Złota Kompania

. Zacząłem się dzięki nim i rozkminom z tym wątkiem związanym, wkręcać w tło fabularno-historyczne cyklu - Blackfyre'owie, Wojna Dziewięciogroszowych Królów itd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo Młody Gryf żyje już od kilkunastu lat. Można byłoby przecież opowiadać jak Zaginiony lord go wychowywał i przygotowywał do objęcia tronu - tak jak w przypadku długiej drogi Daenerys.

Ale kto miałby o tym opowiadać i po co?

Podobnie jak Viserysowi i Daenerys groziło mu niebezpieczeństwo ze strony Żelaznego Tronu, więc przedwczesne zdezawuowanie informacji o jego śmierci byłoby co najmniej nierozsądne. A poparcie samego Dorne nie zapewniłoby mu objęcia władzy

. Może to kwestia gustu, ale jak dla mnie nie jest to naciągane i o wiele bardziej podoba mi się takie rozwiązanie. Jest logiczne i wprowadza element zaskoczenia.

Mam też pytanie do tych, którzy przeczytali już drugi tom w oryginale: pojawia się w nim może coś więcej niż tylko wzmianka o Valyrii? Bo oczywiście na apendyks z opisem lore tego uniwersum nie ma co liczyć. :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy widzieliście, ale na Gandalfie jest podana teraz przybliżona data wydania: 22.03.2012 :(

Ale chciałam zachęcić tych, którzy choć trochę znają angielski: ja naprawdę nie umiem za wiele, a rozumiem znakomitą część tego, co jest w angielskiej wersji :) Jest zdecydowanie łatwiej, bo strategiczne nazwy były już użyte w poprzednich częściach i nie trzeba się zastanawiać co to jest np. weirwood albo Whoresbane xDD Choć z drugiej strony trochę się traci z klimatu kiedy się nie zna niektórych słów a niektóre są naprawdę trudne do przetłumaczenia, ale jeśli ktoś naprawdę nie może się doczekać co się dalej stanie to naprawdę zachęcam do czytania oryginału- da się to ogarnąć, nawet jeśli nie zna się wszystkich słów, można zrozumieć zarys sytuacji :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wyraźny i dążący do eskalacji beef pomiędzy dwoma Lordami Snow

Mocno liczyłem na

jakieś bardziej intensywne/efektowne zakończenie tego konfliktu. Nawet na takie, które mi się nie spodoba ze względu na osobiste sympatie.

Zacząłem się dzięki nim i rozkminom z tym wątkiem związanym, wkręcać w tło fabularno-historyczne cyklu - Blackfyre'owie, Wojna Dziewięciogroszowych Królów itd.

Prawda. Pokazuje to, że mamy bardzo bogate tło historyczne... Inna sprawa, że przy takich odniesieniach zastanawia mnie zawsze, czy były one elementem świata od początku, czy może wyrosły gdzieś w trakcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o to, że nie mógłbym przeczytać książki po angielsku tylko o koszty i wygodę.

Strasznie niewygodnie by się czytało na siedząco, długą książkę przed pc-tem. A netbooka nie mam. Zresztą nie chciałbym też brać nielegalnego pdfa z netu - piractwo jest be. Natomiast jeśli bym kupił angielską wersję w empiku to byłoby wyrzucenie w błoto 70 zł, bo drugi raz bym tego na pewno nie czytał. No i nie chciałoby mi się wtedy wydawać kolejnych 40 zł na 2 księgę TzS. Ja więc tylko zaciskam zęby :wallbash: i czekam na polską premierę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mocno liczyłem na

jakieś bardziej intensywne/efektowne zakończenie tego konfliktu. Nawet na takie, które mi się nie spodoba ze względu na osobiste sympatie.

Dla mnie było oczywiste, że jeśli w ogóle Martin to pokaże - to nie w tym tomie. Ale też wiązałem z tym duże nadzieje, a ten

list Ramsaya do Jona wywołał wręcz u mnie dreszcz na plecach.

Może się doczekamy, może GRRM zaskoczy nas i wybrnie z

zamachu na Jona

w sposób nie urągający ani historii, ani czytelnikowi, ani jego pisarskiej renomie.

Zacząłem się dzięki nim i rozkminom z tym wątkiem związanym, wkręcać w tło fabularno-historyczne cyklu - Blackfyre'owie, Wojna Dziewięciogroszowych Królów itd.

Prawda. Pokazuje to, że mamy bardzo bogate tło historyczne... Inna sprawa, że przy takich odniesieniach zastanawia mnie zawsze, czy były one elementem świata od początku, czy może wyrosły gdzieś w trakcie.

To też fakt. Myślę, że GRRM akurat dość starannie sobie pewne rzeczy przemyślał już na etapie planowania całego cyklu, a w trakcie pisania tę bazę nadbudowuje w razie potrzeby detalami.

Zauważcie, że retrospekcji jest w cyklu naprawdę sporo, ale nigdy nie są one 'pełne', trochę na zasadzie powieści szkatułkowej, tylko jak bardzo naturalne wspomnienia, czasem wizje itd, którym bliżej do swego rodzaju strumienia świadomości. GRRM nie musiał więc mieć dokładnej wizji wszystkiego, po prostu wie, co chce powiedzieć o danych bohaterach, co zasugerować czytelnikowi, i stosownie do tego uchyla drzwi do wspomnień.

Ciekaw jestem dlatego, jak już wspomniałem wcześniej, jak Martin wykorzysta

moc, którą dał Branowi, a która pozwala pokazać czytelnikowi niemal dowolne wydarzenie z historii Westeros

Z drugiej strony są też opowiadania takie, jak "The Hedge Knight", którego zresztą dzisiaj przeczytałem, dające spory posmak przeszłości Westeros i pokazujące, iż pewne rzeczy (genealogia, etc) są jednak dobrze przygotowane. Polecam każdemu, kto chwilowo cierpi na głód opowieści z tego uniwersum, a nie jest wielce przywiązany do bohaterów głównego cyklu.

Oczywiście jest to zupełnie inna skala, w porównaniu z piętrowymi intrygami "Pieśni..." to zwykła bajeczka, turniejowa opowieść, jaką można by usłyszeć przy obozowym ognisku czy w karczmie gdzieś przy Królewskim Trakcie. Niemniej - bardzo przyjemna i będąca dobrym uzupełnieniem głównego cyklu :) Rekomenduję zwłaszcza fanom Targaryenów, którzy pokazują tu wiele różnych obliczy :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w ASOIAFie zakochana po uszy. Sandor Clegane to jedna z moich ulubionych postaci, Daenerys darzę namiętnym uczuciem, Tyrion to mężczyzna idealny, etc etc, mogłabym tak długo wymieniać. Strasznie cenię zamotanie fabuły, a po przeczytaniu A Dance With Dragons - dużo czasu mi to zajęło, ale było warto! - z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.

No i świat, który jest niezwykle bogaty i szczegółowy. Religia, polityka, zwykłe życie - wszystko się bardzo naturalnie przeplata, co jest ogromną zaletą samo w sobie.

Cóż, teraz pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na zakończenie opowieści. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyrion to mężczyzna idealny

...Penny? :ohmy:

;]

nielegalnego pdfa z netu - piractwo jest be. Natomiast jeśli bym kupił angielską wersję w empiku to byłoby wyrzucenie w błoto 70 zł, bo drugi raz bym tego na pewno nie czytał.

Iii tam. Zawsze można książkę (czy to wydanie polskie, czy anglojęzyczne) puścić w obieg i odzyskać część kasy. Można też wyłożyć nieco mniej, bo <50 zł, za wersję ebookową.

Do dyskusji się nie wcinam, ale mam newsa: Martin wrzucił do sieci kawałek "The Winds of Winter" - kolejnego tomu ASoIaF: http://georgerrmartin.com/if-sample.html

Yup, już przeczytane. Rozdział oczywiście nie odkrywa Ameryki, ale bardzo skutecznie wzmaga apetyt na kolejną część.

Żywię jednak nadzieję, iż z Wichrami Zimy pójdzie Martinowi szybciej - jak wspominał, nie tak mała część tego tomu została już napisana wcześniej. Oczywiście GRRM, znając go, zechce to wszystko przemielić jeszcze raz i popoprawiać, zwłaszcza, iż niektóre rozdziały mogły się zupełnie zdezaktualizować po ukończeniu Tańca ze Smokami... Ale jak pomyślę, że znowu mamy przed sobą ponad 6 lat czekania... Brrr

A co do samego rozdziału - lubię Theona, lubię Stannisa, więc fragment przypadł mi do gustu, zwłaszcza, iż rzuca nieco światła na sytuację, jaką zakończył się ich wątek w aDwD.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie Penny, ja po prostu cenię inteligencję u samców. "D

Co do

Targaryena - osobiście go nazywam ,,Król zza krzaka". Całą serię nie było o nim PRZECINKA, a tu JEBUT, wyłazi i oznajmia, że JEST NASTĘPCĄ TRONU.

No jak ten Filip z konopi. Za ten zabieg Martin ma u mnie wielki minus.

A właśnie, mam pytanie. Znacie teorię, że R+L=J (

Rhaegar, czy jak to szło i Lyanna to prawdziwi rodzice Jona

)? Co o niej sądzicie - nagle się okaże, że to prawda, jest tysiąc dowodów, czy też to tylko fanowska wyobraźnia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a ten

list Ramsaya do Jona wywołał wręcz u mnie dreszcz na plecach.

Same here. To był zdecydowanie jeden z lepszych fragmentów całego ADwD.

Może się doczekamy, może GRRM zaskoczy nas i wybrnie z

zamachu na Jona

w sposób nie urągający ani historii, ani czytelnikowi, ani jego pisarskiej renomie.

Mam taką nadzieję. I tłumaczę sobie, że właśnie dlatego Martin zostawił to na sam koniec tomu.

Chociaż trochę martwi mnie to, że sam Martin wspomina o tym, że i dla niego za dużo tych wątków wszystkich się zrobiło. Nie bez powodu przecież saga rozrosła się z planowanych pięciu tomów. Ale, ale... Nadzieją napawa mnie właśnie to planowanie - liczę na to, że Martin 'punkty główne' fabuły ma od początku ustalone i będzie się ich trzymał.

Cóż, teraz pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na zakończenie opowieści. ;)

Baaaardzo cierpliwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP k0nrad

To odkupisz ode mnie angielską wersję za 50 zł, albo znasz kogoś kto by chciał?? Niestety, wszyscy ewentualni chętni na anglika kupili już ją w lipcu (sam bym tak zrobił). A legalny e-book odpada bo nie mam netbooka do czytania na leżąco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A właśnie, mam pytanie. Znacie teorię, że R+L=J (

Rhaegar, czy jak to szło i Lyanna to prawdziwi rodzice Jona

)? Co o niej sądzicie - nagle się okaże, że to prawda, jest tysiąc dowodów, czy też to tylko fanowska wyobraźnia?

Teoria już tak stara i przedyskutowana, że - zwłaszcza w obliczu braku jakichkolwiek nowych poszlak w ostatnich tomach - mało kto się już nią zajmuje 'na serio' - kto chciał uwierzyć, uwierzył. Poszlak jest sporo i ja osobiście uważam ją za dość prawdopodobną, bo... lepszej dotyczącej Jona nie ma, a nie sądzę, by GRRM tak dramatycznie trollował czytelników, podczas gdy prawdą jest wersja 'oficjalna'.

Chociaż trochę martwi mnie to, że sam Martin wspomina o tym, że i dla niego za dużo tych wątków wszystkich się zrobiło. Nie bez powodu przecież saga rozrosła się z planowanych pięciu tomów. Ale, ale... Nadzieją napawa mnie właśnie to planowanie - liczę na to, że Martin 'punkty główne' fabuły ma od początku ustalone i będzie się ich trzymał.

Nawet z trzech tomów - gdzieś wyczytałem, że całkiem pierwotnie to miała być trylogia. W każdym razie, główne punkty fabuł na pewno są i będą realizowane. Problemem są

a) logiczne przejścia między nimi (patrz zmagania z Węzłem Meereeńskim)

b) sensowne zamknięcie wątków pobocznych, bez uciekania się do deus ex machina lub głupiego ich urywania

Anyway, ja w GRRMa póki co wierzę, bo generalnie ADwD mi się podobało, choć na kolana nie rzuciło, a i kapelusza uchylałem w rzadszych momentach, niż przy poprzednich tomach.

To odkupisz ode mnie angielską wersję za 50 zł, albo znasz kogoś kto by chciał?? Niestety, wszyscy ewentualni chętni na anglika kupili już ją w lipcu (sam bym tak zrobił). A legalny e-book odpada bo nie mam netbooka do czytania na leżąco.

Ja nie odkupię raczej, bo mam już ebooka, a wydanie dostępne w tej chwili w Polsce nijak nie pasuje do reszty moich tomów, więc walor kolekcjonerski też odpada :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...