Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Qbuś

Pieśń Lodu i Ognia (cykl) [Gra o Tron] - George R.R. Martin

Polecane posty

Nikt nie umarł, dopóki nie będzie jasno stwierdzone, że umarł i ktoś nie zobaczy ciała. Nie wiem dlaczego pomijacie fakt, że część ludzi Stannisa słucha czarodziejki - a tej zależy na przeżyciu Jona - i nie cała Nocna Straż obróciła się przeciw swemu dowódcy. Ponadto część dzikich (jeżeli nie wszyscy) zaczęła szanować Snowa, co dobrze widać po jego deklaracji, iż jedzie sam, chyba ze ktoś się zgłosi z własnej woli, żeby z nim pojechać i wtedy reakcja jest dla Jona bardzo pozytywna. To nie jest tak, że Jon jest sam i wszyscy będą patrzyli, jak się wykrwawia... Co do samych ciosów:

Pierwszy cios: "Jon zdążył się cofnąć i ostrze tylko drasnęło mu szyję".

Drugi cios: "Wick ciął po raz drugi".

Trzeci cios: "Pchnął Jona w brzuch".

Czwarty cios: "Gdy trzeci sztylet wbił się między łopatkami [...].

Piąty cios(?): "Nie poczuł czwartego noża".

Draśnięcie w szyję, czyli nic takiego. Wick ciął, ale nie wiadomo tak naprawdę gdzie. Cios w brzuch jest tak poważny, jak konkretne miejsce na brzuchu. Do przeżycia, gorzej by było, gdyby to był miecz albo coś długiego i/lub brudnego. Sztylet między łopatkami to nic. Co do "czwartego noża" to nie wiem czy on w ogóle uderzył, a nawet gdyby przyjąć, że tak to też nic nie wiadomo o konkretnym miejscu. Podsumowując sytuacja jak najbardziej do przeżycia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja również wątpię, by Jon zginął. Martin zbyt długo budował jego postać i jego niejasną historię. Może być Targaryenem, może być bękartem albo jeszcze kimś. Sądzę, że Snow przeżyje, bo przecież obok jest Melisandre, która raczej dużo zrobi by go uratować, jak i dla Stannisa to będzie ważne, jeśli wróci, bo Snow dał mu azyl.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od początku powtarzam że albo Melisandre go wskrzesi po jego śmierci albo wróci jako warg.

Nie ma powodu wskrzeszać, jeżeli nie zginął, a jako warg nie byłby już tym samym Jonem i kwestia jego pochodzenia po prostu by się zmarnowała. Moim zdaniem Martin nie zaryzykowałby tego wątku wskrzeszając Jona, ponadto nie wiadomo czy Melissandre w ogóle potrafi wkrzeszać.

Może i nie cała nocna straż sie zwróciła przeciwko niemu ale też nie wolno tych ludzi - jak z resztą widać - lekceważyć. No i na pewno wszyscy dzicy nagle nie zakochali się w Jonie i jego szlachetnej postawie. To że są wyjątki w obu regułach tylko ją potwierdza. Popuśćmy wodze wyobraźnie i załóżmy że ileś tam dzikich widziało całe zajście - nie przypuszczą oni ataku na zdrajców bo wtedy cała straż się na nich rzuci.

Czy my aby na pewno czytaliśmy tę samą książkę? Nie rób z ludzi Bowena Marsha całej Nocnej Straży. Z Jonem jest przynajmniej część jego ludzi, nie licząc nawet dzikich, ludzi z Północy i ludzi Melisandre. To wcale nie będzie "słowo strażników przeciwko słowu dzikich". Jeśli już to Straż zacznie bić się między sobą, bo ludzie Bowena zaatakowali podstępnie ich dowódcę. Pytanie, czy frakcja skrytobójców jest na tyle mocna, żeby zrobić cokolwiek poza próbą zasztyletowania Jona.

Nie no, nic, będzie miał problem żeby zasnąć na plecach ale tak w ogóle to bardzo drobna ranka jest

Jeżeli ktoś wsadzi ci sztylet w oko/serce/płuca i między łopatki, to w kwestii przeżycia masz znacznie większe szanse obrywając między łopatki. Więc tak, to jest nic, a przynajmniej nie jest to tak poważne, jak próbujesz to przedstawić.

tak samo ciężko kogoś pchnąć w brzuch i nie trafić w witalny organ (polecam mały eksperyment - wydrukuj sobie przekrój przez ciało człowieka i rzucaj do niego rzutkami. Zobacz czy uda ci się ominąć jakiś ważny organ wewnętrzny przy rzucie w brzuch. Nawet jeśli dostał w jelita to wykończy go zakażenie. To nie jest XXI wiek gdzie na karetkę czekasz 40 minut (czasem krócej czasem dłużej - ale mniejsza z tym) tylko brutalny świat fantasy.

Cios w brzuch sztyletem jest mniej groźny od broni długiej bądź szarpanej. Sztylet jest w miarę krótki i prosty, a ludzie byli w stanie takie rany przeżyć. To nie jest XXI wiek, ale mamy magię, alchemię, jakieś podstawowe metody dezynfekcji typu wypalanie ogniem, polewanie winem czy octem, itp. Na razie pewne jest tylko tyle, że Jon oberwał parę razy sztyletami, ale brak jakiegokolwiek potwierdzenia, że zginął.

Oprawcy z pewnością poczekają żeby upewnić się że Jon kipnął/kopną w kalendarz/umarł.

I pozostali tak po prostu zignorują to, że ktoś zabija Lorda Dowódcę...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martin już kilka razy pokazał co potrafi zrobić z ważnymi postaciami - Ned, Robb czy choćby Ogar byli naprawdę ciekawymi postaciami a Martin sprawił że nie żyją. Każdy z nich miał swoją osobowość i niejako skrywał jakąś tajemnicę, ale nie żyją.

Są postacie mniej lub bardziej ważne. Jeżeli prawdą jest, że Jon jest synem Lyanny Stark i Rhaegara Targaryena to zabicie go nie wchodzi w grę. Eddard, Robb czy Ogar byli ważni, ale nie w aż takim stopniu. Robienie tajemnicy wokół pochodzenia Jona, wszystkie wstawki z Eddardem i jego sekretem nie miałyby wtedy sensu. Chyba, że sekret nie dotyczy Jona, ale wtedy czyim synem jest Jon, jeśli nie Eddarda Starka (a to, że nie jest synem Neda powiedział sam Ned, nie mówiąc wprost, że jest jego synem) i jaki to może być wielki sekret?

Jasne że nie całą, ale ludzie prędzej uwierzą zdrajcom w czarnych płaszczach niż dzikim. Nie ważne co powiesz, jeśli miałbyś do wyboru wersję kogoś kogo znasz od kilku lat a jakiegoś obcego człowieka to wybierasz wersję znajomego. Sam fakt że udało się uknuć takowy spisek świadczy o tym że Bowena nie należy ignorować. Nie wiadomo co mu się roi jeszcze w głowie, moze zechce przeprowadzić rzeź na dzikich?

Koń, Rory i Skóra byli z Jonem. To ci, których wymieniono spośród obecnych. Dalej, po stronie Jona mamy Tormunda, Melisandre, Sorena Rozbijacza Tarcz, Wędrowca, Toregga Wysokiego, Brogga, Harle Łowcę, Harle Przystojnego, Ygona Starego Ojca, Ślepego Dossa, Wielkiego Morsa. W tym momencie Jon uznaje, że ma wystarczająco wiele sił, żeby zmierzyć się z bękartem Boltona. O czymś to świadczy. Bowen ma Wicka Struganego Patyka, Leworęcznego Lwa i Alfa Runnymudda. Dorzucę Othella i może Budowniczych. Jak myślisz, za kim pójdą ludzie Północy i byli dzicy? Za kim pójdzie żona Stannisa, królowa? Co zrobi Nocna Straż, gdy Jona zaczną bronić jego stronnicy i przyjaciele, także ci pośród samej Straży? Jak myślisz, jak wielką siłę stanowią ci wszyscy ludzie nawet gdyby Nocna Straż nie była podzielona? Gdy Jon rekrutuje dzikich do Straży spotyka się właśnie ze sprzeciwem Bowena, który twierdzi, że w ten sposób nie dadzą dzikim rady, bo rdzeń starej Nocnej Straży jest zbyt nieliczny.

Nie to żeby coś ale za łopatkami masz płuca, dość ważne dla życia organy.

Zdajesz sobie sprawę, że ważne organy są osłonięte przez kości szkieletu?

Wypalanie ogniem trzewi, hmmm, orientalne. Jak już mówiłem - jeśli nie umrze bezpośrednio od ran to od powikłań po nich. Rany, wystarczy że się wykrwawi - co przy czterech ranach jest bardzo prawdopodobne. Okey, mamy śnieg który niejako zwiększa jego szanse na przeżycie, ale wątpię w to by mu się udało to osiągnąć metodami "naturalnymi".

Kpina wypada słabo, jeżeli ktoś nie zna się na tym, o czym mówi. Nie trzeba wypalać. Istnieją metody ziołowe, pochodzenia naturalnego, które pozwalają zwalczać prawdopodobne infekcje. Poza tym nie do końca rozumiem, dlaczego traktujesz broń Bowena - było nie było, żołnierza - jakby była zardzewiała, utytłana odchodami bądź czymś podobnym. W miarę czyste ostrze to nie problem, większy problem to ostrze brudne bądź ewentualne zakażenie rany. To, że Jon otrzymał cios w brzuch niewiele mówi o powadze samej rany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie traktuje samej broni jako zatrutej/brudnej itp - chodzi mi o (załóżmy) perforację jelita. Nie powiesz mi że tam nie ma bakterii.

Sęk w tym, że nic nie wiadomo o ranie, więc nie można zakładać jak poważna jest rana.

Tak samo cios między łopatki - owszem, jest tam kręgosłup i właśnie to czyni ten cios groźniejszym (choć może nie tyle dostanie w sam kręgosłup co obok niego, więc mimo wszystko na upartego mógł mieć przebite płuco).

Trzeba by trafić między żebra klatki piersiowej, niełatwa sztuka. Teoretycznie może byłoby to możliwe, ale mało prawdopodobne, jeżeli już przy tym jesteśmy.

I nie, nie kpiłem jeśli chodzi o "naturalne metody leczenia". Przypomnijmy że zapasy straży wtedy były strasznie ograniczone, problem z żywnością itp. Myślisz że ktoś "nagle" odkryje zapas leczniczych roślin czy innych środków? Wątpię.

"Ograniczone" nie oznacza "żadne". Ja z kolei wątpię, żeby dla najważniejszej osoby w Straży nagle zabrakło środków leczniczych. Jakieś minimum musi być utrzymywane i uzupełniane przez maesterów Nocnej Straży.

Za kim oni pójdą? Otóz odpowiem ci za kim - za nikim. Po śmierci Jona zapanuje chaos, Nocna straż (która jest już podzielona) pójdzie w całkowitą rozsypkę, dzicy zaczną plądrować okolice Muru a królowa - czy jej się to podoba czy nie - pewnie zostanie wzięta do niewoli bądź zginie w zamieszkach. Ja widzę to mniej więcej tak.

Moim zdaniem Melisandre jest w stanie wszystko opanować, nawet jeśli na początku będzie chaos czy niezdecydowanie.

Dlaczego? Już jednego pretendenta do tronu (Targeryna - tego którego Khal Drogo polał głowę roztopionym złotem) Martin wyeliminował. Druga dziedziczka - Daenrys - wojuje gdzieś tam w dalekich krajach i raczej nie prędko dostanie się do Westeros (o ile się dostanie, osobiście życzę jej śmierci w szponach jej smoków).

Vyserys był nieistotny dla fabuły, niczego sobą nie prezentował. Daenerys i Jon to inna liga. Sama obecność Jona jako Starka na Północy wystarczyła, żeby się go bać - co zresztą widać po reakcji bękarta Boltona - i słusznie zresztą. Usuwając Jona teraz wzmocniona zostanie pozycja Boltonów, a sam Stannis może mieć problem z walką o Północ nawet przy pomocy Białego Portu, biorąc pod uwagę straty z powodu głodu i śnieżycy.

Jon jest ważną postacią - ale jego przeszłość (w tym i pochodzenie) może wyjść na jaw bez jego udziału w tym wszystkim. Nie jest on najważniejszym pionkiem w grze że tak powiem.

Tyle, że bez samego Jona jego przeszłość jest politycznie i fabularnie bezwartościowa. Co innego, jeżeli Jon żyje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Żeście się zawzięli na siebie :)

Ja też nie wierzę jeszcze w śmierć Jona ale nie będę udowadniał komuś na siłę, że tak jest. Po prostu wierzę w to i że go jakoś odratują. Wszystko zaś się wyjaśni w "Winds of Winter". Nie chce mi się też uwierzyć w klęskę Stanisa pod Winterfell. To wszystko może być propaganda bękarta Boltona ("Nigdy tak o nim nie mów! Nienawidzi tego!" :)) a on sam może być np. w oblężeniu :). Też się zobaczy.

Ja bym od was się z chęcią dowiedział czy ktoś jeszcze (oprócz mnie) uważa, że Martelowie z Dorne przyłączą się do Młodego Gryfa i jego Złotej Kompanii? Ja uważam to za najlepsze rozwiązanie dla południa. Zabezpieczywszy tyły i mając poparcie Varysa i kolejny chaos w Królewskiej Przystani, Raelegar mógłby ruszyć przez Reich na stolicę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie Jona:

Ja też nie wierzę, żeby umarł. To zdecydowanie nie w stylu Martina. Poza tym - jak pisał Holy - nie zobaczę czarno na białym, że nie żyje, to nie uwierzę. To samo ze Stannisem.

Poza tym - gdzie to niby są te udostępnione rozdziały nowej części? W jaki sposób trafiły do sieci?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie losów pewnego śnieżnego lorda, cytat:

ENTERTAINMENT WEEKLY: So why did you kill Jon Snow?

GEORGE R.R. MARTIN: Oh, you think he?s dead, do you?

Rozbroiło mnie też trochę, kiedy któryś z Was wpisał na listę martwych Ogara. O ile wiem, jest dość duża szansa na to, że on żyje :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym od was się z chęcią dowiedział czy ktoś jeszcze (oprócz mnie) uważa, że Martelowie z Dorne przyłączą się do Młodego Gryfa i jego Złotej Kompanii? Ja uważam to za najlepsze rozwiązanie dla południa. Zabezpieczywszy tyły i mając poparcie Varysa i kolejny chaos w Królewskiej Przystani, Raelegar mógłby ruszyć przez Reich na stolicę.

To jest ciekawe pytanie. Martellowie mogą po prostu chcieć wykorzystać okazję i przyłączyć się do niego. Szczególnie, że jeśli ten będzie w stanie ich przekonać, a to byłaby świetna partia dla Arianny Martel (pod warukiem, że Aegon nie hołdowałby zwyczajowi, żeby żenić się z własnym rodem, ale sytuacja jest raczej taka, że wolałby chyba scementować przymierze z Dorne za pomocą małżeństwa/zaręczyn).

Nie jestem taki pewny, urazy itp. są normą w straży więc ich stan pewnie jest dość niski.

Chcesz powiedzieć, że Czarna Straż w ogóle nie ma chleba, pajęczyn, octu czy wina...? Dalej mówisz o niskim czy dosyć niskim stanie, ale nie słyszę: "tam nie ma w ogóle żadnych środków medycznych". Przykładowy chleb zgnieciony z pajęczyną mógłby zatamować krwawienie, a wrzący ocet/wino służyć do odkażenia ran. Nie mówię o czymś drogim czy niespotykanym.

Jak to fabularnie bezwartościowa? Dla samego faktu dowiedzenia się "kto z kim i dlaczego". Czy żyje czy nie, warto by się dowiedzieć.

Martwy Jon jest mniejszą sensacją i jokerem niż żywy. Martin przecież tworzy postacie i fabułę w jakimś kierunku, a nie rzuca monetą i mówi: "a teraz giniesz ty i ty". Po co budować taką sieć wokół Jona, jeśli w pewnym momencie ma zginąć, jeżeli nie po to, żeby w pewnym momencie przewartościować cały układ sił?

Rozbroiło mnie też trochę, kiedy któryś z Was wpisał na listę martwych Ogara. O ile wiem, jest dość duża szansa na to, że on żyje

To można odczytywać w dwie strony. Starszy Brat tyle razy mówi o tym, że zginął/umarł/odszedł (i to w sposób bardzo dosłowny), że można w to uwierzyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie tym czynnikiem który sprawia że martwe ciała "ożywają" jest magia Innych. Myślę że to z tego powodu zawarli pakt z Crasterem aby pozyskać żywe dzieci do swoich czarów którymi ożywiali swoje nieumarłe armie to także tłumaczyło by dawne opowieści o tym że upiory karmiły się mięsem dzieci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Was trafił może na jakąś dobrą ofertę zakupu zestawu wszystkich książek z serii w oryginale? Chociaż na Amazonie chodzi za 200 złotych, więc nie wiem czy jest szansa na lepszy deal :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taniej (ok. 150 zł) na bookdepo i z darmową wysyłką:

http://www.bookdepository.co.uk/Game-Thrones-5-Copy-Boxed-Set-George-R-R-Martin-Song-Ice-Fire-Series-George-Martin/9780345540560

Lepsze oferty chyba już tylko za używki - jak masz cierpliwość, to powinieneś wyrwać tomy pojedynczo za łączną kwotę poniżej stówki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zednio

Jeżeli chcesz "tylko" przeczytać, to rzeczywiście, lepiej wyhaczać używki. Jednak jeżeli chcesz mieć ładną kolekcję na półce, to masz dwa wyjścia: czekać kilka lat, aż wszystko wyjdzie w nowym filmowym wydaniu, albo... i tak kupować używane egzemplarze, bo pierwszych tomów w starej oprawie się już nie dodrukowuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio gdzieś w internetach zobaczyłem newsa, że Martin zdradził producentom serialu, kto ostatecznie zasiądzie na Żelaznym Tronie, co by tamci go nieopatrznie nie uśmiercili. Powiedział też, że zanim akcja się skończy, będzie na nim jeszcze kilka zmian.

Jakie są Wasze typy na ostatniego rezydenta kłującego krzesła? I kto będzie po drodze?

Moim zdaniem może to być Daenerys, jeśli ogólnie ludzie dadzą sobie radę z Innymi. Po drodze pewnie Aegon, może Stannis...a może któryś z Greyjoy'ów? Nie wiem, czy się nie skończy na oddzielnym królestwie Północy, Dorzecza i Orlego Gniazda - Littlefinger może nieźle namieszać, o ile go przedwcześnie nie popełni błędu i go nie zabiją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam w ogóle nie wierzę w tę tagaryenowość Aegona. Imo jest to jakiś hoax, bo Targaryenów ma być sztuk 3. Daenerys to jedyny pewnik. Jon Snow - imo na dobre 95% można go wliczyć, bo przesłanki za tym, że jest synem Rhaegara są naprawdę silne. Pozostaje trzeci. I tu może Was naprawdę mocno zaskoczę, ale szczerze wierzę, że jest to... Tyrion. Pojawia się w pewnym momencie fragment, gdzie jest mowa o afekcie, jakim darzył szalony król żonę Tywina. Jeżeli dodamy do tego wyjątkowo słabo moim zdaniem uargumentowaną niechęć Tywina do najbystrzejszego ze swoich dzieci, to komponuje się to całkiem zgrabnie.

Aegon moim zdaniem okaże się jakimś dalekim kuzynem, jak Quentyn, albo podstawionym clownem.

Na ostatecznego zwycięzcę typuję Jona, bo mimo wszystko Martin wydaje mi się gościem, który chce napisać sagę z happy endem ;]

Zobaczymy, póki co usycham po przeczytaniu tych paru rozdziałów Winds of Winter, które są w sieci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W to, że Jon jest Targaryenem nie wierzę. Od kilkuset lat wszyscy, nawet ci, którzy mieli tylko jednego srebrnowłosego rodzica...mieli srebrne włosy. Nie wierzę w to, żeby syn czystej krwi księcia (Szalony Król miał go z siostrą - Rhaellą) był ciemnowłosy po Starkach. Jon jest na Targaryena po prostu za brzydki.

Poza tym czy nie było wyjaśnione urodzenie Jona w anegdocie, jaką przytoczył Davosowi Manderly przed wyprawieniem go bógwiegdzie po Rickona?(Taniec ze Smokami, nie pamiętam, który tom) O tym, jak to po cichu udzielił pomocy Nedowi Starkowi podczas rebelii Roberta.

Aegon jest za bardzo targaryenowski z wyglądu, żeby był nieprawdziwy. I to pasuje do Varysa, żeby zachachmęcić syna księciu przed śmiercią, ot tak dla zmiany losów świata. Ale ostatecznie na tronie nie zasiądzie. Zbyt gwałtownie sobie teraz poczyna, żeby uniknąć szybkiego błędu i porażki. A jak się zarazi szarą łuszczycą od Conningtona, to będę się śmiał. trollface.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Od kilkuset lat wszyscy, nawet ci, którzy mieli tylko jednego srebrnowłosego rodzica...mieli srebrne włosy.

Yyyyeee, nie. Quentyn Martell, żeby nie szukać zbyt daleko też powinien w takim razie mieć srebrne włosy, a nie miał. Wiem natomiast z czym Ci się to pomyliło - z Lannisterami i Baratheonami.

Jon jest na Targaryena po prostu za brzydki.

... A Tyrion za niski na Lannistera?

Aegon jest za bardzo targaryenowski z wyglądu, żeby był nieprawdziwy. I to pasuje do Varysa, żeby zachachmęcić syna księciu przed śmiercią, ot tak dla zmiany losów świata.

Czepiłeś się tego wyglądu jak rzep psiego ogona. Argument z Varysem trzyma się kupy nieco bardziej, tym niemniej dalej mnie on nie przekonuje. Dlaczego wyciąga Aegona z rękawa dopiero teraz? Czemu nie wysłał go do Daenerys wcześniej?

Ale ostatecznie na tronie nie zasiądzie. Zbyt gwałtownie sobie teraz poczyna, żeby uniknąć szybkiego błędu i porażki

Ja nie wierzę w jego końcowy tryumf z innego powodu - nie po to Martin grał przez >=2k stron jednym zestawem bohaterów, żeby ich teraz odrzucić w kąt, i wygrać partię Targaryenem wyciągniętym z kapelusza pod koniec V tomu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Nie, nie pomyliłem się. Wiem o co mi chodziło, napisałem więc srebrnowłosego RODZICA, nie PRZODKA.

Aż w internetach sprawdziłem. Ani Lewyn, ani Doran Martell(odpowiednio dziadek i ojciec martwego już księcia) nie wiązali się z Targaryenami. Quentyn mógł mieć w sobie kapkę smoczej krwi, ale sprzed x lat, co zresztą nie uchroniło go od ognia...Viseriona? Rhaegala? nie pamiętam. Srebrne włosy to już w ogóle.

A nie wyobrażam sobie, żeby syn syna dwóch srebrnowłosych miał mieć włosy ciemne. Fioletowych oczu też się nie uświadcza.

Jon nie powinien też poparzyć się latarnią(a w każdym razie nie tak dotkliwie) w Grze o Tron, kiedy ratował Mormonta od zombiaka. Było tam napisane o jakiejś szybszej regeneracji jego dłoni?

A czy nie było wspomniane o Aegonie już wcześniej, kiedy Arya chowała się po smoczych czaszkach i podsłuchiwała nieznajomych? Na pewno było mówione o Daenerys...a o młodym? Nie pamiętam dobrze.

A po co byłby Aegon Daenerys wcześniej? Żeby jeszcze bardziej wkurzyć Viserysa, uczulonego na punkcie swoich praw do tronu? Żeby zauroczyć Daenerys, przeznaczoną khalowi, który miał armię? Bez sensu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie wyobrażam sobie, żeby syn syna dwóch srebrnowłosych miał mieć włosy ciemne. Fioletowych oczu też się nie uświadcza.

Jon nie powinien też poparzyć się latarnią(a w każdym razie nie tak dotkliwie) w Grze o Tron, kiedy ratował Mormonta od zombiaka. Było tam napisane o jakiejś szybszej regeneracji jego dłoni?

Przecież Viserys był Targaryenem i też nie był odporny na ogień, więc czemu nagle argumentem jest, że ktoś jest/nie jest Targaryenem, ponieważ się poparzył? Mnie też ciekawi, że Aegon pojawił się trochę z kapelusza, ale z drugiej strony - raczej nikt nie zakładał wcześniej, że Viserys zginie (ten miał pozyskać Dorne poprzez małżeństwo), a Drogo zostanie załatwiony przez jakąś magiczkę. Być może Aegon jest prawdziwy - to by pasowało do Varysa - i miał służyć jako ewentualne zabezpieczenie (z nich wszystkich to właśnie Pająk planuje na kilka kroków do przodu). Może Aegon zdobędzie tron z ewentualną pomocą Dorne, ale to nie jest wcale takie pewne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ czesio

Nie, nie pomyliłem się. Wiem o co mi chodziło, napisałem więc srebrnowłosego RODZICA, nie PRZODKA.

Upadłem na pysk i wstać nie mogę. Jeżeli ktoś ma srebrnowłosego przodka i sam nie ma srebrnych włosów, to gdzieś na tej linii Twoje teorie idą w maliny. Żebym nie musiał trzeci raz pisać tego samego - załóżmy, że to pradziadek Quentyna był Targaryenem. Jeżeli jego dziadek nie był srebrnowłosy - Twoja teoria się wali. Jeżeli był, a jego ojciec już nie - teoria się wali. Jeżeli ojciec był a Quentyn NIE BYŁ już na pewno - Twoja teoria się wali. Ogólnie założenie, że ktokolwiek posiadający srebrnowłosego rodzica musi mieć srebrne włosy prosto prowadzi do eksponencjalnego rozrostu populacji srebrnowłosych. Ergo - Twój argument jest niepełnosprawny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@t3tris

W sumie dobra, skasztaniłem.

Ale tylko trochę. Legalny syn Rhaegara(srebrnowłosego 100% Targaryena - syna dwojga srebrnowłosego rodzeństwa) - Aegon jest srebrnowłosy(jeśli jest prawdziwy, Rhaenys miała brązowe - ale to dziewczynka i do tego po matce. Widocznie gen srebrnych włosów leci z ojca na syna, rzadziej na córkę, chyba że kazirod, wtedy mamy przypadek Dany) - czemu Jon nie miałby być? Ciemny gen Starków Lyanny jest tak silny? Silniejszy od dornijskiego(Elia)?

Widocznie gen zanika po latach mieszania z inną krwią, nie odnawiane poprzez małżeństwo z rodzeństwem. W rodzinie królewskiej zanika wolniej, ponieważ krew targaryeńska rzadko jest mieszana z krwią poślednią. Tak można to tłumaczyć.

U Quentyna nie wiem ile pokoleń wcześniej jest srebrnowłosy przodek, znajdź fragment, kiedy mówi o swoim pochodzeniu. Poza tym chyba chodziło o kobietę.

@Holy.Death

Nie wyobrażam sobie, że gdyby Daenerys wylano na głowę garnek płynnego złota, to by wzruszyła ramionami, po czym zdjęła metalową czapkę. Ale poparzenia po wypadku z Drogonem z "Tańca..." goiły jej się bardzo szybko. Natomiast Jon męczył się z poparzeniami od latarni jeszcze chyba w "Starciu...", o ile dobrze pamiętam.

A w przypadku Quentyna miałem na myśli pośrednią odporność na ogień - Smoki go nie lubiły, tak jak np. Brązowego Bena albo Dany.

co do Jona ogólnie:

Taniec ze Smokami, tom I, rozdział Davosa, kiedy rozmawia z lordem Sisterton:

"Ale... na tym świecie tylko zima jest pewna. Tak powiedział Ned Stark mojemu ojcu w tej komnacie.

- Ned Stark tu był?

- W zaraniu buntu Roberta. Obłąkany Król wysłał ludzi do Orlego Gniazda, domagając się głowy Starka, ale Jon Arryn odpowiedział sprzeciwem. Gulltown dochowało jednak wierności koronie. Żeby wrócić do domu i zwołać chorągwie, Stark musiał przejść przez góry, dotrzeć do Paluchów i wynająć rybaka, który przewiózłby go przez Zimną Wodę. Po drodze zaskoczył ich sztorm. Rybak utonął, ale jego córka dostarczyła Starka na Siostry przed zatonięciem łodzi. Ponoć zostawił ją z workiem srebra i bękartem w brzuchu. Nazwała go Jonem Snow, na cześć Arryna."

Było to na początku buntu Roberta. Lyannę natomiast uwalniali pod koniec, po bitwie nad Tridentem i śmierci Szalonego Króla. na awoiaf.westeros.org jest napisane, że Rhaegar zgwałcił Lyannę, a Ned zastał ją na "łożu zalanym krwią".

Przedstawione jest to w Grze o Tron, kiedy Eddard po walce z Jaimem i urazie nogi ma retrospekcje. Za długi fragment, żeby cytować.

Czyli mamy rozbieżne teorie od kilku innych ludzi w różnych sytuacjach. Co autor chce przez to powiedzieć, na tę chwilę nie wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@czesio

Imo za dużą wagę przywiązujesz do tego nieszczęsnego koloru włosów. Fragmentu, gdzie Quentyn mówi o swoim pokrewieństwie z Targaryenami nie znajdę, bo... no szczerze mówiąc nie chce mi się - mam wyłącznie wydanie papierowe, a tam nie ma opcji "ctrl+f". Tak czy inaczej - jacyś jego przodkowie są Targaryenami. Nie wykluczałbym czyjegoś (nawet bardzo bliskiego) pokrewieństwa ze smokami wyłącznie na podstawie braku srebrnych włosów i fioletowych oczu.

Ale poparzenia po wypadku z Drogonem z "Tańca..." goiły jej się bardzo szybko. Natomiast Jon męczył się z poparzeniami od latarni jeszcze chyba w "Starciu...", o ile dobrze pamiętam.

Jeśli rzeczywiście tak było, to to robi sens. Nie pamiętam w/w fragmentów, ale byłaby to niezwykle silna przesłanka za tym, że Jon jednak nie jest Targaryenem.

@ długi fragment o Jonie

Przytoczony przez czesia fragment wyłącznie pozornie klaruje pochodzenie Jona - po pierwsze nic z tego co jest tam napisane nie musi mieć odzwierciedlenia w rzeczywistej linii wydarzeń książkowych - może to tylko lord powtarza zasłyszane bzdury.

Po drugie Ned rzekomo zostawił ją z bękartem w brzuchu - czyli dziecko pojawiło się później. Być może już po obaleniu szalonego króla.

Tak długo jak nie sprawdzę sobie fragmentu z poparzeniami pozostaję zwolennikiem tezy, że Jon jest synem Rhaegara i Lyanny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie mam funkcji ctrl+f. Na awoiaf.westeros.org są odnośniki do rozdziałów z książki. A wtedy szuka się w książce szybciej. A kiedy czytało się książkę wiele razy...no można czuć się w westeros jak w domu ;D

@Jon

Tu akurat można posiłkować się Branem - fragment, kiedy patrzył przez czardrzewo w przeszłość(Taniec ze Smokami):

"Tym razem lord Eddard wydawał się znacznie młodszy. Włosy miał kasztanowe, bez śladu siwizny, a głowę pochyloną.

- ...niech staną się bliscy sobie jak bracia i niech nie będzie między nimi nic poza miłością - modlił się. - I niech moja pani żona znajdzie w swym sercu przebaczenie..."

To samo. Nie daje stuprocentowej pewności, aczkolwiek można sądzić, że Eddard ma wyrzuty sumienia. Jako człowiek o takich a nie innych zasadach, chyba czuł się winny. Co jednak nie zmienia faktu, że też miałby wyrzuty, gdyby okłamał żonę i przywiózł dziecko swej siostry. Ale nie jestem pewien, czy obwiniałby siebie, będąc wiernym. Jednak chyba wtedy by jej to powiedział, chociażby w tajemnicy. Nie wiadomo, czy nie obawiał się, czy by nie rozpowiedziała. Lyanna wymagała na nim na łożu śmierci, żeby jej coś obiecał...że się zajmie jej synem? Nie wiadomo jednak, w jakim zagrożeniu znalazłby się kolejny Targaryen, chociażby tylko z krwi, gdyby to wyszło na jaw.

Ale...czemu wyrażenie "jak bracia"? Zostawiając w spokoju tłumaczy - gdyby byli braćmi przyrodnimi, nadal by byli braćmi. Ale jako kuzyni...Dobra, tu już się czepiam, jestem małostkowy i to nie ma sensu. Późno jest. Ale...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...