Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LaserGhost

Fred w którym piszemy na co nie mamy pieniędzy

Polecane posty

@bielik42 - Jakie to było ćwiczenie z kolorowania? Jeśli miałeś do czynienia z klasyczną kolorowanką lub nawet taką "dla dorosłych", to nie służą one rozwojowi warsztatu, uczą konturowego postrzegania i rzadko pomagają zrozumieć relacje między kolorami. Ucinają większość zabawy z interpretacją i stylizacją. Ja sobie ostatnio kupiłem pastele olejne i mają takie pstrokate kolory, nie smutne i nie poważne, też bym chciał bardziej prestiżowy zestaw D:. Najlepiej w prostokątnych sztyftach.

@nerv0 - ale to jest takie takie martwe i bez zapachu chemii, i bez zabawy, i bez sztalugi! Bez faktury i rytuałów! Bez manualnych memów! Bez cielesnych eksperymentów!

19 minut temu, nerv0 napisał:

łamiącymi się ołówkami

B-but mechaniczne i bezdrzewne ołówki od Koh-I-Noora :<. Gołymi łapami trudno przełamać ich wkłady, a jeszcze jak umiesz kręcić obsadką przy używaniu, to nie trzeba temperować. W zasadzie to prawie nie korzystam z ołówków jakoś od października, ale za 20-30 złotych kupiłem sobie takie dwa, które starczą mi do cieniowania B2 do 2020 r.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aroniusz

To jedne z ćwiczeń z bardzo dobrego podręcznika "Szkoła rysowania i malowania", obecnie rozdział o kolorach, jak się łączą, szafrowanie itd., korzystam z tego podręcznika głównie żeby zapoznać się z technikami, bo samą umiejętność rysowania polepszyło mi "Drawing on the Right Side of the Brain" , a anatomii uczę się z podręczników Burne Hogartha. Wkurzyłem się zaś, bo zadanie polegało tylko na walnieciu szybkiego rysunku sprzedawcy warzyw i miałem wszystkie wymagane kolory (poza śliwkowym), ale są one tak blade, że całość jest mdła. Chyba skoczę do sklepu w przyszłym tygodniu i zafunduję sobie zestaw od Derwenta, jest teraz w promocji    

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Aroniusz napisał:

@nerv0 - ale to jest takie takie martwe i bez zapachu chemii, i bez zabawy, i bez sztalugi! Bez faktury i rytuałów! Bez manualnych memów! Bez cielesnych eksperymentów!

No właśnie, jest czysto i schludnie. Odpalasz photoshopa i masz wszystko czego trzeba. Serio nienawidziłem babrania się w tych wszystkich rysunkowych duperelach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, SilentBob napisał:

Bardziej niszowych zespołów od tych, których słucha Stillborn nie ma.

Zdziwiłbyś się. Jest jedna wytwórnia (zapomniałem nazwy), która wypuszcza albumy na MC (kaseta) o nakładach limitowanych do 33, 66 i 99 kopii. Nie wiem, jakim cudem im się to opłaca, bo jeden album kosztuje mniej więcej tyle, ile standardowy CD.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, bielik42 napisał:

samą umiejętność rysowania polepszyło mi "Drawing on the Right Side of the Brain" , a anatomii uczę się z podręczników Burne Hogartha

Tego drugiego podręcznika nie znałem i wygląda bardzo spoko, a pierwszy pożyczyłem niedawno od koleżanki i przed chwilą otworzyłem. Hatching/szrafowanie przydaje się, żeby zrozumieć formę albo gdy robisz coś tuszem. Ja przez ostatnie parę miesięcy ćwiczyłem głównie rysowanie modelek i martwych natur, przez co teraz mam ten cały kryzys z przesadnym ocenianiem swoich autorskich pomysłów i obawą, że to nie wyraża niczego istotnego lub unikalnego. Wiadomo że nie wyraża, ale powinienem to zignorować i przestać rzemieślniczyć ;_;.

Nie darzę szczególną sympatią tego człowieka, ale mądre słowahttps://www.facebook.com/rysunek.ventzi/posts/885126728197778

@nerv0 - pamiętam jak na pierwszych dniach kursu rysowaliśmy poprawne sześciany na trzymanych na kolanach deskach i moja lewa ręka z gumką szukała CTRL+Z gdzieś w rogu xD. Kilka miesięcy później poszedłem na zajęcia z Digital Paintingu z moim biedronkowym tabletem za 150 zł i to medium wydało mi się niesamowicie powolne. Najpewniej właśnie dlatego, że nie wyćwiczyłem sobie skrótów, nie przystosowałem PSa i nie zmacrowałem przycisków (których zresztą poza stylusem nie mam).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Aroniusz napisał:

 Ja przez ostatnie parę miesięcy ćwiczyłem głównie rysowanie modelek i martwych natur, przez co teraz mam ten cały kryzys z przesadnym ocenianiem swoich autorskich pomysłów i obawą, że to nie wyraża niczego istotnego lub unikalnego. Wiadomo że nie wyraża, ale powinienem to zignorować i przestać rzemieślniczyć ;_;.

 

Ja mam sytuację kompletnie odwrotną, bo ani na żadne zajęcia nie uczęszczam (brak pieniędzy i czasu), ani zbytnio martwej natury szkicować nie mogę (bo pokoik malutki, a na dworze zbyt zimno i wietrznie, żeby się użerać ze szkicownikiem, z popękanymi, krwawiącymi łapami, ale co jakiś czas bawię się w ten sposób. Niedawno skończyłem "Right side[...], potem z nudów kopiowałem erotyczne fotografie, koleżanka wprowadziła mnie do malowania akrylami (nadal czekają), teraz zaś przerabiam właśnie "Dynamic Anatomy" Hogartha, kopiując i próbując zrozumieć wszelkie zasady (nigdy nie zauważyłem, że szerokość nosa = szerokość oka). Czasami ćwiczę z polskiego podręcznika malunki/rysunki

Spoiler

1eX7rK5.jpg

Gdy zaś mnie boli, że się nie wyrażam artystycznie to z wyobraźni sobie szkicuję jakieś głupoty, jak np. (sorka za jakość)

Spoiler

 

syNzZfv.jpgzdZMg36.jpg

QtWKiPa.jpg

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...