Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sefnir

Toaru Hikuushi e no Koiuta

Polecane posty

Toaru Hikuushi e no Koiuta

a.k.a. Love Song of a Certain Pilot, ??????????

NzKwEfr.jpg

Producent

Bandai Visual, TMS Entertainment

Gatunek

Przygodowe, dramat, romans

Fabuła

Oto opowieść o chłopcu, który po utracie wszystkiego co miał, wyruszya w podróż bez żadnej gwarancji bezpiecznego powrotu do domu. Przepełniony nienawiścią i chęcią zemsty spotyka na swej drodze ludzi, którzy uczą go czym jest przyjaźń... oraz miłość.

Nie jestem do końca pewien co myśleć o tym anime. Podoba mi się, ale nie jestem wskazać konkretnego powodu dlaczego. Na pewno przyczynia się do tego świat, w którym rozgrywa się ta opowieść. Latająca wyspa, samoloty, olbrzymi ciekawie wyglądający latający okręt, chłopak i dziewczyna w jednym pojeździe... Jakkolwiek bym się starał po prostu nie potrafię nie kojarzyć tego z Last Exile. I właśnie to może być powodem tej sympatii do tego anime. Ciągle mam też w pamięci poprzednią adaptację light novelki Koroku Inumury czyli film Toaru Hikuushi e no Tsuioku (The Princess and the Pilot), który bardzo przyjemnie mi się oglądało.

Tak czy inaczej Love Song of a Certain Pilot mi się podoba. Pierwszy odcinek hintuje pewne rzeczy, znaczy że main hero nie jest wcale takim zwykłym chłopakiem (a opisy na stronkach wręcz to spoilerują), oraz do kogo jego młode serduszko może zabić... a w zasadzie to już zabiło. Miłość od pierwszego wejrzenia? Już w pierwszym odcinku? Poważnie? Na pewno nikt tu nie marnuje czasu,,, No ale IMO to dobrze. Przynajmniej Kal-el (co za imię...) nie będzie potrzebował połowy serii, albo i całej by doszło do niego, że coś do kogoś czuje. Miło.

Całość wygląda nawet ładnie, a niektóre ujęcia naprawdę ładnie się prezentują. Brzmi też nie zgorzej. Zdecydowanie ciekawie prezentują się zarówno zwykłe maszyny jak i te znacznie większe.

To by było chyba na tyle. Oglądać zamierzam do końca.

Zastanawiałem się nad obrazkiem na początek posta bo znalazłem pewien, chyba z LNki, ale że mógłby coś spoilerować to zamieszczam go w spoilu poniżej, a na górze widnieje ten z MALa.

Aha jeszcze jedno. Nie sprawdzajcie listy seiyuu. Też może coś paskudnie spoilerować.

zZ3a5RN.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, tytułu nie planowałem wcześniej oglądać, ale skoro już założyłeś temat i stwierdziłeś, że to całkiem niezłe stwierdziłem "a co tam, można sprawdzić" - efekty nie są najgorsze ^_^ Po pierwszych dwóch odcinkach raczej pozostanę z tą serią na dłużej, bo może nie zapowiada się na razie na cokolwiek genialnego albo rewolucyjnego, niemniej jakoś te zaprezentowane do tej pory elementy - latająca wyspa robiąca za mobilny punkt dowodzenia/akademię/bazę powietrzną, zaprezentowani bohaterowie (Kal-el ogólnie wydaje się całkiem sensowną postacią nie tylko ze względu na jego imo nie irytujący charakter, ale sugestie, że coś jest z nim nie tak... jak w pierwszym odcinku przez moment chyba dostał napad szału widząc... księżniczkę? Nie kojarzę dokładnie), wyprawa w nieznane... Ogólnie z całości może coś wyjść bardzo sensownego a, że za wielu animców o nie tylko walkach lecz generalnie o przestworzach i ich zdobywaniu nie widziałem to ten tytuł powinien się nadać. Ciekawe w którym odcinku pojawią się przeciwnicy, którzy mignęli zaraz na samym początku i w sumie kim oni będą :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooo... Nie bardzo wiem co mam powiedzieć. Że zdecydowanie nie tego się spodziewałem? Tak, nie spodziewałem się tego. Nie sądziłem, że przy dotychczasowej sielance trwającej dobrą połowę serii nagle w jednym odcinku wytną w pień połowę uczniów. Czy jestem z tego zadowolony? I tak i nie. Naprawdę podobał mi się ten lekki klimat, który był do szóstego odcinka. To wolne, stopniowe budowanie relacji pomiędzy Kal-elem i Claire. Nic na siłę. To było takie naturalne, i młodzieńcze wręcz. Naprawdę bardzo fajnie mi się to oglądało.

Z drugiej strony, cóż, nie bez powodu lubię Urobuchiego i Tomino. Dla nich życie bohaterów, jest czymś kruchym, co dość łatwo strzaskać. No ale kurczę, przecież nadaje to pewnego realizmu. W końcu kiedy dochodzi do walki, czy to w przestworzach, czy na lądzie, po prostu nie da się uniknąć ofiar po obu stronach. Jasne można tu się doczepić samych walk w tym animu. I nie mam tu na myśli ich wykonania technicznego, bo jak dla mnie wyglądały nieźle, było odpowiednio dynamiczne, no ale serio, zwykłe karabiny z powadzeniem zestrzeliwujące myśliwce wyposażone w kilka karabinów maszynowych? Naciągane. I to mocno. Ale dobra, nie czepiam się. Ważne że oglądało się to naprawdę fajnie.

No i najważniejsze. Fana Levamme! W tym momencie można Koiute określić jako rozgrywającą się po wydarzeniach z Toaru Hikuushi e no Tsuioku. Idąc dalej tym tropem, jest szansa, że agresorzy należą do Imperium Amatsukami, ale to już jedynie domysły bo przecież nikt słowem nie raczył powiedzieć czym ten cały powietrzny klan jest, i czy flota z ostatniego odcinka to jego cześć.

Z myśli luźnych. Obawiam się nieco, że to anime może skończyć się w podobny sposób co Tsuioku.

ps: Biedny Ignacio. Zawsze muszą mu uciąć zapowiedź smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...