Skocz do zawartości
Holy.Death

Polityka, gospodarka, społeczeństwo

Polecane posty

Logika nigdy nie była mocną stroną posłów. Kownacki i jemu podobni opierają się na rzekomym głosie ludu i wartościach akceptowanych przez społeczeństwo. Ale przecież skoro mieszkańcy Warszawy są tak oburzeni działalnością legalnie otwartego klubu, to na pewno odbije się to na jego zyskach i właściciel wkrótce zwinie interes. Jeśli zaś przybytek będzie funkcjonował, to najwyraźniej spora część obywateli nie ma z tym problemu. Partia wiecznych bojowników o wolność, powinna pomyśleć zanim zacznie gnębić przedsiębiorców ze względu na swoje subiektywne poczucie moralności.

Swoją drogą, zaśmieję się głośno kiedy świętym ogniem zacznie ziać wzór cnót wszelakich, św. Adam Hofman.

Moim zdaniem, to tak wypowiedź, a nie kilka nietrafionych słów Bieńkowskiej powinna oburzyć Polaków.

Zwłaszcza, że nie powiedziała niczego niestosownego (przynajmniej jeśli wysłucha się całości jej wypowiedzi, a nie jednego zdania).

  • Upvote 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę sie w zupełności, także jeśli chodzi o wypowiedź Bieńkowskiej (też później poszukałem całej). Powinna ostrożniej dobierać słowa, ale to jedynie drobna wpadka, a nie coś, co powinno oburzać opinię publiczną. Stan PKP jest jaki jest od wielu lat. Bieńkowska transport objęła nieco ponad miesiąc temu - czemu więc pretensje do niej a nie do prezesów spółek PKP? Nie zapominajmy też, że zima paraliżuje transport także w krajach gdzie jest on znacznie lepszej jakości i nowszy - np. we Francji czy ostatnio w USA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radykalni katolicy tak stoją na straży (własnej przecież) moralności, iż są w stanie zachowywać się niczym islamscy fundamentaliści. Najlepsze jest to, że w przypadku posłów mamy do czynienia z działaniem na pokaz. Jak dla mnie klub powinien zostać. Problemem, którym powinni zająć się posłowie powinno raczej być to, żeby kobiety nie musiały w ten sposób zarabiać (czy dorabiać), jeżeli tego nie chcą. To znaczy, żeby mogły godnie żyć i nie musieć występować w tego typu przybytkach z konieczności. Kolejnym problemem jest niewolnictwo czy też praca przymusowa (wliczając w to sekspracę). Jednak to dla posłów za mało medialne sprawy.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bieńkowska nie powiedziała nic złego. Miała dylemat, czy odnieść się do sytuacji dyplomatycznie i przy okazji podkoloryzować trochę rzeczywistość, czy też powiedzieć bez owijania w bawełnę, jaka jest sytuacja.

Amdarel, pretensje są dlatego, że to ona kieruje resortem. Jest szefem wszystkich szefów w powierzonym jej resorcie i krytykę oraz pretensje chcąc nie chcąc, musi dostawać i znosić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samych klubów tego typu, to mi nie przeszkadzają. Czemu miałyby?

Duzo gorzej jest natomiast z nieraz bardzo nieprzyjemnym nagabywaniem przez "promotorki z parasolkami". Podchodzenie, ulotki, jedno pytanie czy zaproszenie - ok, ale chodzenie za człowiekiem przez >minutę już nie. Ciekawe jak daleko następnym razem będzie za mną szła i zadawała pytania dotyczące mojego życia prywatnego (ostatnio pytała od "O której Pan dzisiaj wstał?" przez "Gdzie Pan był?" aż po "O której chce Pan wrócić do domu?").

Swego czasu był obrazek pokazujący jaki zmiany "by żyło się lepiej" były najważniejsze dla najnowszej (chyba) partii sejmowej. Jeżeli w podanym kierunku idzie drugi front, to ja serdecznie dziękuję za takie skrzydła.

Co do "kolejowych" pretensji... Ile pociągów miało większe opóźnienia? 2? To dokładnie tyle, ile musiała przecierpieć ma Matka, gdy jechała na sylwestra na mniejszej odległości albo ile (chyba) za każdym razem musiałem odbębnić, by jechać w góry. Latem.

Większy kipisz teraz będzie o jej słowa, aczkolwiek nie mam bladego pojęcia o jego zasadności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do nagabywaczek, to w Łodzi nie są one szczególnie męczące, ale kumpel wypracował świetny sposób na takowe:

- Może wpadnie Pan do klubu X?

- A Pani tam może tańczy?

- Nie

- A to szkoda, bo najładniejszą dziewczynę tam pracującą już widziałem.

Zwykle następuje tu uśmiech od dziewczyny rozdającej ulotki i koniec nagabywania ;)

Opóźnień miało więcej, jednak 2 zatrzymały się w środku podróży na kilka godzin. Ok - niekomfortowa sytuacja. PKP powinno zająć się pasażerami (co z tego co wiem jako-tako zrobiło) oraz dać jakieś odszkodowania (pewnie nie będzie), ale awaria dwóch pociągów z 4000, w środku zimy to nie jest tragedia na skalę narodową.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uroki nieposiadania fejsbuka i nieoglądania telewizji - o całym "skandalu" z Bieńkowską dowiedziałem się dziś i jakoś udało mi się uniknąć "kpin w całym internecie". Czyżby nawet rozmiar tych kpin był przesadzony?

W każdym razie jechałem wczoraj pociągiem (ba - z przesiadką!) i większych utrudnień nie napotkałem. Nie będę teraz dochodził ile pociągów nie dojechało a ile było opóźnionych, bo i tak za miesiąc absolutnie nikt o tym pamiętać nie będzie. Tylko się utwierdzam w niechęci do polskiego dziennikarstwa - wyrwać wypowiedź z kontekstu i zacząć wielkie pałowanie. Pewnie zaprosili do studiów głodnych czasu antenowego przedstawicieli opozycji, którzy zaczęli biedną minister biczować i nawoływać do dymisji, dali dramatyczny reportaż ze stacji kolejowej i na koniec wstawili fatalistyczną wypowiedź dziennikarki okutanej w futro. Ugh. Polskie dziennikarstwo szoruje gdzieś w okolicy dna. O ile kiedyś śledziłem publicystykę i wiadomości, o tyle teraz konfrontacja z polityką Made in Poland jest dla mnie skrajnie męcząca.

I nikt nie wspomni w telewizji, że za problemy z pociągami odpowiadają dziesięciolecia zaniedbań, których jedna minister nie załata. Czekam na sezon powodziowy i obwinianie rządu za krótkowzroczność samorządów, które nie potrafią do dziś wybrać polderów zalewowych i ciągle się łudzą, że współczesna hydrologia polega na pogłębianiu koryt i wznoszeniu wałów...

Edytowano przez Klekotsan
  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani minister chciała być bardzo na luzie, to powiedziała dosadnie. Cimoszewicz też kiedyś podczas powodzi przyznał, że trzeba się było ubezpieczać i go cały naród zjechał, że jest bez serca. U nas jest niby kapitalizm, ale jak przyjdzie kataklizm, to wszyscy się czegoś domagają od państwa. Wtedy zazwyczaj państwo daje, a później nie ma pieniędzy na realizowanie swoich obowiązków wobec obywateli. Tylko, że Bieńkowska zamiast powiedzieć o tych dwóch pociągach, które stanęły i stwierdzić, że to raczej pojedyncze wypadki i niestety czasem takie sytuacje się zdarzają, rzuciła bon motem, z którego łatwo jest się teraz ponabijać. Nie oszukujmy się, bo przecież to nie jest paraliż kolei jaki miał miejsce kiedyś za Nowaka, kiedy przed świętami PKP zmieniło rozkład, podstawiło za małe składy i doszło do ogromnego chaosu.

@Klekot

U nas jest taki poziom dziennikarstwa, że co chwila słychać narzekania jaką to mamy niemerytoryczną debatę, a jednocześnie ci sami dziennikarze nie znają się za bardzo na niczym, to chwytają się prostych tematów. Później usprawiedliwiają się, że podążają za wymaganiami swojej widowni. Dlatego później "Cała Polska żyje tematem małej Madzi".

Edytowano przez FaceDancer
  • Upvote 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety to prawda. Znacznie łatwiej dyskutować o Madzi, wpadkach polityków, czy Gender, niż o chociażby OFE. Bo tutaj ten dziennikarz musi mieć jakaś wiedzę, by zauważyć, czy ktoś nie gada głupot. Inna sprawa, że dziś w erze demotów, kwejków itp, to większość nawet newsa na stronie jakiegoś dziennika czy w TV nie obdarzy spojrzeniem. Bo po co jak mamy pełne oburzenie na urwany cytat, ze śmiesznym obrazkiem/video pod ręką. Ludzie share'ują i lubią z pełnym przekonaniem największą głupotę byle by tylko była podana w prostej formie i jeszcze najlepiej z dosadnym dodatkiem. Nikt sie nie pokwapi żeby sprawdzić cokolwiek u źródła, pogrzebać w danych statystycznych, czy na własną rękę przeprowadzić proste mnożenie czy to się zgadza. Tak było z Owsiakiem, OFE i wieloma innymi sprawami. Ilu to już znajomych na fb prostowałem, że to co cytują nie jest warte funta kłaków...

Edytowano przez Amdarel
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas jest taki poziom dziennikarstwa, że co chwila słychać narzekania jaką to mamy niemerytoryczną debatę, a jednocześnie ci sami dziennikarze nie znają się za bardzo na niczym, to chwytają się prostych tematów. Później usprawiedliwiają się, że podążają za wymaganiami swojej widowni. Dlatego później "Cała Polska żyje tematem małej Madzi".

Tabloidyzacja mediów w pełnej krasie. Konkurencja jest ogromna a widza trzeba przyciągnąć. Stworzenie opiniotwórczej stacji starającej się zachować jakieś standardy i pracującej z ekspertami jest drogie, więc łatwiej robić McNiusy - szybko, tanio, szokująco. Na całym świecie ten trend wygrywa - w USA mówi się nawet o Infotainment, gdzie programy prowadzą skandaliści i gwiazdorzy, nie dbający nawet o pozór dobrego smaku i bezstronności (przykład z lokalnego podwórka - vlog Mariusza Kolonki). W Polsce dramat polega na tym, że nie ma nawet specjalnie z czego wybierać - TVP przegrało ostatecznie zamieszczeniem wywiadu z ofiarą gwałtu, Superstacja nigdy dużych ambicji nie miała a TVN jest skrajnie populistyczny i napchany "celebrytami" o zadartych noskach. Dobre rzeczy ostatnio czytałem o "Wydarzeniach" w Polsacie, ale nie miałem specjalnie chęci tego weryfikować.

@Amdarel

Kultura obrazkowa to również problem, który tylko tabloidyzację przyśpiesza. W końcu łatwiej dyskutować za pomocą obrazków i słów-kluczy niż prowadzić sensowną, konstruktywną rozmowę.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta afera z panią minister jest całkowicie bez sensu. Nawet jakby infrastruktura byłaby nowiutka, to i tak taki marznący deszcz wywołałby 'kataklizm'. Ot zdarza się. Jedyne co można zrobić, to informować podróżnych o powodach opóźnień, zainstalować w pociągu GPSy i umożliwić śledzenie pozycj danego pociągu itp. Ewentualnie zorganizować transport zastępczy czy ciepłe posiłki. Sorry, ale jak trakcja oblodzona, to pociąg nie pojedzie.

I objazdu jak na drodze zrobić się nie da. Ale to taka dobra okazja dla opozycji na zabłyśnięcie. Z drugiej strony Tusk zręcznie zagrał dając powszechnie uznawanej za najlepszego ministra p. Bieńkowskiej najbardziej niewdzięczny resort.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta afera z panią minister jest całkowicie bez sensu. Nawet jakby infrastruktura byłaby nowiutka, to i tak taki marznący deszcz wywołałby 'kataklizm'.

Co?

Mamy 2014 rok, wysłaliśmy statki w kosmos, nasze łaziki badają marsa, naukowcy zajmują się budową wszechświata, a ty chcesz powiedzieć, że nie da się zabezpieczyć kilku drutów przed zimnem i wilgocią (albo zrobić tak, żeby zimno nie wpływało na nie negatywnie)?

Jakby wszystko zostało dobrze zaprojektowane, to lekki chłodny deszczyk nic by nie zrobił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przydałyby się w telewizji wypowiedzi jakichś ekspertów od kolejnictwa bo jak na razie tylko po łbach maczugami tłuką się politycy. Niby tylko chłodny deszczyk, ale wszystko było skute lodem. Nie wiem w jaki sposób to wpływa na trakcję. Ale podobne historie się zdarzają i w innych krajach. Możesz sobie wysyłać ludzi na Alfa Centauri a z naturą i tak nie wygrasz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że Bieńkowska zamiast powiedzieć o tych dwóch pociągach, które stanęły i stwierdzić, że to raczej pojedyncze wypadki i niestety czasem takie sytuacje się zdarzają (...)

To nie są pojedyncze przypadki, tylko szara codzienność. Tak jak Hakken zauważył - pomimo takich technologii naprawdę nie można zabezpieczyć się przed kilkoma stopniami mrozu? Aj, przepraszam, w przypadku PKP wystarczy jednak naprawdę lekki deszczyk aby pociągi zaczęły się grubo opóźniać. Takie chaosy są prawie codziennie, tylko w nieco mniejszej skali - kilkunasto-kilkudziesięcio minutowe opóźnienia pociągów, przepełnione pociągi, niezapowiedziane postoje, inteligentnie ułożone rozkłady jazdy zmieniające sie co 3-4 miesiące...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro mowa o opóźnieniach pociągów ostatnio czytałem, że w Szwajcarii są zaskoczeni, że nie spóźnia się tylko 87% pociągów. U nas wystarczy trochę mrozu i zaczynają się cyrki. A propo, słuszeliście, że teraz Polska Grupa Pocztowa odpowiada za doręczanie przesyłek pocztowych, a nie Poczta Polska? Są z nimi teraz prawidziwe hece, bo zamiast na pocztcie przesyłki odbierane są m.in. w kioskach ruchu, monopolowym, czy też w punktach Inpost.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy 2014 rok, wysłaliśmy statki w kosmos, nasze łaziki badają marsa, naukowcy zajmują się budową wszechświata, a ty chcesz powiedzieć, że nie da się zabezpieczyć kilku drutów przed zimnem i wilgocią (albo zrobić tak, żeby zimno nie wpływało na nie negatywnie)?

Może by i dało, gdyby nie to, że na przeszkodzie realizacji tego typu projektów stoją koszta. Pamiętam informacje, że kupiono pod tory najtańsze możliwe materiały - pomimo ostrzeżeń osób znających się na rzeczy - i efekt był taki, że trzeba było kupować je ponownie plus zawiesić kursowanie tramwajów na tym odcinku, bo trzeba było wymienić ileś tam metrów trasy... Była też kiedyś podana zabawna informacja, że PKP udało się zniwelować nierówności z czasów rozbiorów. Zamykając nieopłacalne odcinki. Czy w momencie, gdy świadomie produkuje się sprzęt, żeby padł (albo robi się go w stylu chińskim: żeby nie opłacało się go naprawiać, tylko kupić nowy) można oczekiwać cudów modernizacyjnych na skalę krajową?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówię, że u nas by się to udało (bo jak widać ludzie którzy decydują nie potrafią/nie chcą zrobić tego porządnie), odnoszę się jedynie do słów Tura: "Nawet jakby infrastruktura byłaby nowiutka, to i tak taki marznący deszcz wywołałby 'kataklizm'. Ot zdarza się. Jedyne co można zrobić, to informować podróżnych o powodach opóźnień...", które są bzdurą jak z gdańska do krakowa. Cywilizowane kraje nie muszą się martwić o deszczyk, bo przy budowie/modernizacji sprzętu zadbali o to, żeby takich opóźnień nie było. Polski deszczyk inny niż zagraniczny? Nie wydaje mi się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie są pojedyncze przypadki, tylko szara codzienność. Tak jak Hakken zauważył - pomimo takich technologii naprawdę nie można zabezpieczyć się przed kilkoma stopniami mrozu?

Technologii? Jakich technologii? Przecież jesteśmy na szarym końcu państw pod kątem inwestycji PKB w naukę i innowacje. Nasi politycy wolą kupować czołgi i karabiny potrzebne dla obrony kraju przed zagrażającym tytanem ze Wschodu. To co robią polscy naukowcy, to urządzenia zamawiane przez europejskie i amerykańskie firmy zajmujące się choćby eksploracją Kosmosu. W mediach lubią używać słów "polski sukces", ale w rzeczywistości jest to sukces kilku polskich naukowców, w których zainwestowali Amerykanie i to nie Polska będzie na tym korzystać. Ja zrozumiałem post Hakkena jako kpinę wobec naszego technologicznego zaawansowania.

Cywilizowane kraje nie muszą się martwić o deszczyk, bo przy budowie/modernizacji sprzętu zadbali o to, żeby takich opóźnień nie było. Polski deszczyk inny niż zagraniczny? Nie wydaje mi się.

Problemem nie jest sam deszczyk, tylko nagły, ostry mróz pojawiający się po opadach. Ostatnio u mnie w okolicy było dość zimno i napadało mnóstwo śniegu, który uzbierał się na drzewach. Następnego dnia przyszło ocieplenie i spacerując z psem po lesie mogłem zobaczyć do jak wielkich zniszczeń może to prowadzić. Jak zrobiło się cieplej, to śnieg zrobił się ciężki i drzewa łamały się jak zapałki. Nawet widziałem jedno, które zostało wyrwane z korzeniami. Czegoś takiego nie widziałem nawet podczas największych wichur i ostatniego orkanu, który w grudniu nawiedził nasz kraj. Problemem nie jest to, że mamy mróz, ale ciągłe zmiany pogodowe, bardzo szybko temperatura się podnosi albo spada. W Warszawie mnóstwo śniegu i mróz, a w Zakopanem ciepło i deszcz.

PS Jeszcze odniosę się do stwierdzenia, że na Zachodzie jest tak dobrze. Otóż jakieś dwa lata temu spadł w Anglii śnieg. Może 20-30 cm i co się stało? Istny kataklizm. Zamykano szkoły, komunikacja stanęła, odwołano mecze angielskiej Premier League. Anglicy byli zupełnie nieprzyzwyczajeni do zimowej aury i nawet średniej wielkości opady doprowadziły do paraliżu.

Edytowano przez FaceDancer
  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze odniosę się do stwierdzenia, że na Zachodzie jest tak dobrze. Otóż jakieś dwa lata temu spadł w Anglii śnieg. Może 20-30 cm i co się stało? Istny kataklizm. Zamykano szkoły, komunikacja stanęła, odwołano mecze angielskiej Premier League. Anglicy byli zupełnie nieprzyzwyczajeni do zimowej aury i nawet średniej wielkości opady doprowadziły do paraliżu.

Jakby w kaliforni spadł śnieg, to też byłby kataklizm. Dlaczego? Bo śnieg tam pada raz na tysiąc lat, więc nie opłaca im się inwestować w sprzęt/technologię na takie wypadki.

W naszym klimacie, gdzie wahania temperatury nie są niczym dziwnym odpowiedni sprzęt i infrastruktura jest konieczna.

Problemem nie jest sam deszczyk, tylko nagły, ostry mróz pojawiający się po opadach.

Nie, problemem jest to, że woda zamarza na trakcji/torach itp.

Pogody się nie zmieni, ale to, czy woda zamarznie czy nie - tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W naszym klimacie, gdzie wahania temperatury nie są niczym dziwnym odpowiedni sprzęt i infrastruktura jest konieczna.

Nie zgodzę się. Mamy taki klimat, że nic nie można o nim pewnego powiedzieć, a prognozy robić jedynie na kilka dni, ale takie wahania temperatur nie są do końca normalne w zimie, bo zazwyczaj mamy kontynentalny wyż, który przynosi nam duże mrozy, albo trochę łagodniejszą zimę. Oczywiście jeden okres może przechodzić w drugi, ale dzieje się to stopniowo. Teraz jesteśmy jakby na styku dwóch mas powietrza, ciepłego i zimnego i stąd te wszystkie anomalie. Nie przypominam sobie sytuacji, gdzie najpierw było -5, następnego dnia +3, żeby kolejnego znowu temperatura spadła do -5. Takie sytuacje u nas zdarzają się niezwykle rzadko. Co innego np. gdy przechodzi front burzowy latem, po fali upałów.

Nie, problemem jest to, że woda zamarza na trakcji/torach itp.

Pogody się nie zmieni, ale to, czy woda zamarznie czy nie - tak.

Teraz trzeba się zastanowić, czy w innych krajach coś na to poradzono. Nie jestem ekspertem od techniki, ale cóż zrobić? Podgrzewać kable? Z drugiej strony Polska też nie jest przygotowana do walki z żywiołem, bo wystarczyło, że swego czasu mocno wiało na północnym-zachodzie i tysiące ludzi zostało bez prądu.

Edytowano przez FaceDancer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy 2014 rok, wysłaliśmy statki w kosmos, nasze łaziki badają marsa, naukowcy zajmują się budową wszechświata, a ty chcesz powiedzieć, że nie da się zabezpieczyć kilku drutów przed zimnem i wilgocią (albo zrobić tak, żeby zimno nie wpływało na nie negatywnie)?

Może by i dało, gdyby nie to, że na przeszkodzie realizacji tego typu projektów stoją koszta. Pamiętam informacje, że kupiono pod tory najtańsze możliwe materiały - pomimo ostrzeżeń osób znających się na rzeczy - i efekt był taki, że trzeba było kupować je ponownie plus zawiesić kursowanie tramwajów na tym odcinku, bo trzeba było wymienić ileś tam metrów trasy... Była też kiedyś podana zabawna informacja, że PKP udało się zniwelować nierówności z czasów rozbiorów. Zamykając nieopłacalne odcinki. Czy w momencie, gdy świadomie produkuje się sprzęt, żeby padł (albo robi się go w stylu chińskim: żeby nie opłacało się go naprawiać, tylko kupić nowy) można oczekiwać cudów modernizacyjnych na skalę krajową?

Nie tylko koszta stoją na przeszkodzie. Problemem jest nasze prawo przetargowe, które nawet uczciwych ludzi naraża na podejrzenia, tylko dlatego, że nie wybrali najtańszej oferty. Na zachodzie często odcina się po prostu jakiś % najtańszych i najdroższych ofert a resztę wybiera patrząc na wszystkie kryteria. U nas, nawet jeśli wiesz, że firma nie ma szans wykonać projektu za zadeklarowaną kwotę, to wybierając inną ofertę narażasz się na wezwanie do prokuratury ( a wiadomo jak to w publicznej administracji walczy się o stołki). Owszem masz argumenty merytoryczne po swojej stronie, ale nie masz pewności, że osoba po drugiej stronie będzie rozsądna i stwierdzi że miałeś rację - jeśli nie masz szczęścia narażasz się więc na dalsze nieprzyjemności, które na 99% i tak rozstrzygnięte będą na twoją korzyść, ale stresu jakiego się najesz, czasu jaki spędziłeś na odpowiadaniu na wezwania prokuratury i "smrodu" jaki będzie towarzyszyć przez jakiś okres (bo wiadomo jak to w Polsce mówią - "jak wzywali to musiało być coś na rzeczy") nikt Ci nie zrekompensuje. A jak wybierzesz najtańszą ofertę - zawsze jesteś kryty.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko koszta stoją na przeszkodzie.

Oczywiście. Chcę tylko powiedzieć, że na poziomie bazowym wszystko rozbija się o pieniądze. Samo to, że jesteśmy w stanie wysyłać statki w kosmos o niczym nie świadczy, ponieważ tendencje światowe są takie, żeby robić jak najtaniej, sprzedać jak najdrożej, zapłacić jak najmniej i dotyczy to wszystkich oraz wszystkiego. Gorszy pieniądz wypiera lepszy.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co?

Mamy 2014 rok, wysłaliśmy statki w kosmos, nasze łaziki badają marsa, naukowcy zajmują się budową wszechświata, a ty chcesz powiedzieć, że nie da się zabezpieczyć kilku drutów przed zimnem i wilgocią (albo zrobić tak, żeby zimno nie wpływało na nie negatywnie)?

Nie my wysyłamy łaziki w kosmos więc reszta wywodu jest nieprawdziwa smile_prosty.gif

Trywializując całą sytuację do zabezpieczenia "drutów przed wilgocią" zdajesz się nie dostrzegać w czym był problem. Ta wilgoć zamarzała na tych drucikach (i na wszystkim w koło) tak do centymetra - przynajmniej u mnie na bramie jest tyle jest.

Jakby wszystko zostało dobrze zaprojektowane, to lekki chłodny deszczyk nic by nie zrobił.

Projektowanie nie ma tu nic do rzeczy - chyba że znasz stosowną technikę (racjonalną kosztowo) która to zrobi.

Popatrz sobie na to co się dzieje nie tylko na kolei ale w energetyce. Na moim zadupiu pod wpływem lodu gromadzącego się na sieci łamały się słupy. Równie dobrze można postulować budowę podgrzewanych dróg to im śnieżek nic nie zrobi. Nagłe i klęskowe sytuacje wszędzie powodują problemy - sposób radzenia sobie z nimi jest inny.

Prawdziwym problemem jest o że PKP dalej traktuje swoich klientów jak przed 20 laty. IMHO to bardziej ludzi wkurza a nie to że pociąg zamarzł i dalej się jechać nie da. Bo gdyby ktoś im podał ciepłą herbatę i zorganizował transport busem (choćby i z przystanku kilometr dalej) to większość (poza kilku % malkontentów) uznała by to za niedogodność ale wynikłą z przyczyn losowych.

Cywilizowane kraje nie muszą się martwić o deszczyk, bo przy budowie/modernizacji sprzętu zadbali o to, żeby takich opóźnień nie było. Polski deszczyk inny niż zagraniczny? Nie wydaje mi się.

Bzdura... chyba że podasz jak zabezpieczyć linie energetyczne przed marznącym deszczem. Można zakopać ale wtedy ciężko pociągi zasilać.

  • Upvote 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie my wysyłamy łaziki w kosmos więc reszta wywodu jest nieprawdziwa smile_prosty.gif

Akurat z tego wynika, że to co mówiłem jest prawdą (tak działa implikacja wink_prosty.gif).

Można zakopać ale wtedy ciężko pociągi zasilać.

Zakopanie raczej nie wchodzi w grę, trochę niezgodne ze standardami wink_prosty.gif.

Nie jestem technikiem, nie mam więc pojęcia jak coś takiego zrobić. Mój argument był niekonstruktywistyczny, ale prawdziwy - w krajach o podobnym klimacie (umiarkowanym) sobie z problemem jakoś poradzono. Skoro tak, to u nas też z pewnością się da.

Edytowano przez Hakken
  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem technikiem, nie mam więc pojęcia jak coś takiego zrobić. Mój argument był niekonstruktywistyczny, ale prawdziwy - w krajach o podobnym klimacie (umiarkowanym) sobie z problemem jakoś poradzono. Skoro tak, to u nas też z pewnością się da.

Nie ma powszechnej technologii pozbywania się oblodzenia z trakcji bo zbyt łatwo jest to wszystko w oblodzonym stanie uszkodzić. Radziliśmy sobie z tym swego czasu po prostu podpinając lokomotywę z węglarką, elektryczne zwijały odbieraki i brano skład na hol. U nas niestety kolej się stopniowo pozbywała tego taboru na rzecz elektronicznych błyskotek, m.in. pod naporem lobby przemysłowego i ekologicznego. Podczas gdy u nas przemysł kolejowy pada to w innych krajach jest nadal kluczowym elementem sektora transportowego, a więc stać ich na utrzymanie i użytkowanie jednostek różnego typu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...